Oczywiście, że autorka nadskakuje. Że dała się wkręcić rodzicom i mężowi w ustawianiu dzieci na piedestale i robienie z nich kalek emocjonalnych.
Cała rodzina zrobiła z tych dzieci boskie istoty, którym oddaje się cześć i robi co każą.

Przykładem jest kupienie owych czipsów i koli.
Gdyby ich nie było dzieciaki jadłyby to co by podała albo by głodowały. Ich wybór.
Ale one MUSZĄ się dobrze czuć. Za wszelką cenę. Bo są bogami ogłupiałych dorosłych.
Dlatego pozwala im się na wszystko. Daje niezdrowe jedzenie. Pozwala się obrażać. Pozwala się zachowywać bez szacunku.