Witam,
Zastanawiam się czy można ogrzewać mieszkanie grzejnikami, które są owinięte folią malarską i taśmą. Tzn.takimi grzejnikami zabezpieczonymi przed ochlapaniem podczas malowania. Czy to jest bezpieczne?
W mieszkaniu jest piec kondensacyjny (również przykryty folią żeby się nie zakurzył, ale folia jest otwarta od dołu pieca zamocowanego na ścianie na wysokości ok. 160 cm), zamontowany teraz, w zimie, włączony był na razie ok. 2x na 2 godziny. W mieszkaniu jest temperatura ok.10-16'C (przy wyłączonym ogrzewaniu).
Mam do nałożenia gładź szpachlową, malowanie ścian, położenie płytek w łazience - do tych prac warto mieć dodatnią temperaturę, żeby wszystko wyschło.
Płytkarz chciał włączyć farelkę, tak żeby ogrzać ściany w łazience. Stwierdziłam, że lepiej po prostu włączyć ogrzewanie, ale boję się tego przy tak zabezpieczonych grzejnikach.
Moje hipotezy: Grzejniki zakryte folią nie ogrzeją pomieszczenia, czyli temperatura w mieszkaniu nie wzrośnie -> czujnik temperatury będzie napędzał piec do ogrzewania pomieszczenia, piec może się przegrzać/uszkodzić -> grzejniki będą coraz bardziej gorące -> folia może stopić się na grzejniku i kapać na drewniane deski podłogowe, co może spowodować pożar???
Dodam, że na ok. 2h grzejniki były już tak włączone, ale byłam wtedy w mieszkaniu na remoncie Folia po prostu się nadęła i ciepłe powietrze wylatywało bokami/z tyłu grzejników. Boję się jednak zostawić tak grzejniki włączone non stop, tak żeby dobrze ogrzać pomieszczenia kiedy mnie nie ma w mieszkaniu.
Nie wiem sama.... co o tym myślicie? Czy ktoś z was już tak robił? Może wyobraźnia mnie poniosła?
Niestety wykończenie mieszkania przeciągnęło się z lata na zimę