Czesc,
Mamy na dzialce 3 sosny samosiejki, ta jest najwieksza. Planowalismy je zostawic, bo dzieki nim czuje sie w domu jak na wczasach. Ogrod jest jeszcze nie zalozony, a te sosny oslaniaja od drogi, pachna, rosna pod nimi maslaki, ladnie wygladaja... do czasu.
W najwiekszej sosnie, najbardziej rozlozystej, pod wlasnym ciezarem trachnela ogromna galaz, powodujac ogromne ogolocenie drzewa z jednej strony. Z drugiej strony duza galaz zostala zlamana w trakcie budowy, ale juz jako- tako ta dziura zarastala.
Tutaj zlamanie zrobilo prawdziwa wyrwe w pniu, wydaje mi sie, ze nie do uratowania sa galezie z prawej i lewej strony dziury. Juz teraz drzewo wyglada z boku jak drabina.
Co mozna z tym zrobic?
1. Wyciac cale drzewo w cholere - widac, ze jego galezie maja tendencje do rosniecia poziomo, i za chwile oblamia sie nastepne; teraz i tak wyglada paskudnie
2. Obciac wszystkie galezie od dolu wlacznie z tymi na poziomie dziury - ale podobno takie drzewo bedzie mialo zaburzony srodek ciezkosci i moze runac
3. Punkt 2 + przyciecie pozostalych galezi w polowie dlugosci ???
Trampolina na zdjeciu ma 3,6 m srednicy, wiec sosna ma na oko jakies 5-5,5 m srednicy, ma ok 15 lat.
Na fali masowej wiosennej wycinki w kraju wszyscy radzili wyciac wszystkie 3 sosny + brzoze, ale szkoda mi ich bylo. Co robic, jak zyc?