Witam.
Jakiś czas temu kupiłem mieszkanie w nieocieplonej kamienicy z początku XX wieku (grube 50 cm mury z pełnej cegły, większość okien skrzynkowych), w niektórych pokojach zostały oryginalne, już nieużywane piece kaflowe. 10 lat temu poprzedni właściciele zrobili instalację CO (zwykłe kaloryfery płytowe, miedziane rury), gdzie źródłem ciepła jest gaz oraz kominek z płaszczem wodnym, postawiony w miejscu jednego z rozebranych pieców. Mieszkanie jest energetycznym smokiem, ogrzewanie go samym gazem kosztowałoby majątek, więc grzeję je praktycznie tylko kominkiem. Z wszystkim wadami PW: stale brudna szyba, duże dobowe wahania temperatury, przegrzany salon, spore ilości zużywanego drewna.
W związku z tym postanowiłem zmodernizować ogrzewanie i wyeliminować nieco błędów wykonawczych (trochę ich jest, ale to temat na inny wątek). Chciałbym dzięki temu:
- podnieść temperaturę i efektywność spalania - do tej pory byłem niestety zmuszony by, ze względu na wysoką temperaturę w salonie, bardziej "kisić" drewno niż je efektywnie spalać, co nie służyło też dobrze kominowi,
- zapewnić większą stabilność ogrzewania i zmniejszyć ilość czasu poświęcanego na doglądanie paleniska w trakcie palenia oraz czyszczenie szyby,
- obniżyć ilość zużywanego drewna.
Myślę, że wszystkie te cele są do zrealizowania pod warunkiem zastosowania odpowiedniego systemu akumulacji.
Zdun, po rozpoznaniu terenu zaproponował zrobienie piecokominka i połączenie go z istniejącą instalacją CO. Pomysł generalnie mi się podoba, jednak są tu dwa problemy:
- po pierwsze, finanse - jest to opcja bardzo kosztowna, szacowany koszt to ok. 10 tys. za wkład do piecokominka, zaś za resztę materiałów i robociznę prawie 20 tys.; biorąc pod uwagę, że palę drewnem głównie ze względów oszczędnościowych, nie uśmiecha mi się wydanie blisko 30 tys. na mimo wszystko nadal dość uciążliwy w obsłudze system ogrzewania (nadal trzeba to drewno nosić, borykać się jego sprzedawcami, ładować do pieca, sprzątać), plusem jest tu fakt, że w tym rozwiązaniu "odzyskałbym" do obsługi piękny stuletni piec z koroną, przerobiony na piecokominek (stąd taka cena robocizny, bo wymaga on gruntownego czyszczenia z farby olejnej, jaką był pomalowany),
- po drugie, spodziewam się, że prędzej czy później budynek zostanie docieplony, zaś okna zmodernizowane (pewnie w perspektywie jakichś 3-4 lat), co zmieni radykalnie zapotrzebowanie na ciepło i boję się, że piecokominek będzie zbyt dużo ciepła wypromieniowywał i będzie ponownie zbyt gorąco w domu.
Jest też druga opcja - pozostawienie/zmodernizowanie istniejącego rozwiązania, tzn.:
- rozebranie istniejącej obudowy kominka z kartongipsu i wełny oraz zastąpienie jej obudową ciepłą,
- przy tej rozbiórce - ocena stanu technicznego kominka i ewentualnie wymiana wkładu na nowy (dotychczasowy to 10-letni CTM Elle 18 kW) - ale to też już byłby spory koszt
- włączenie zbiornika akumulacyjnego w instalację, np. 1000 litrów z 2 wężownicami - jedna do układu CO, druga do CWU (to dodatkowy plus - ciepła woda za półdarmo
Drugie rozwiązanie byłoby tańsze, ale nie wiem dokładnie o ile (to zależy zresztą od tego czy wymieniałbym wkład i na jaki), a ponadto chyba bardziej elastyczne w przypadku docieplenia budynku. Z drugiej strony zostaję przy PW, który siłą rzeczy ma swoje wady i ograniczenia, nie wiem czy nie byłby to półśrodek.
W najbliższych dniach muszę podjąć decyzję. Co byście radzili i dlaczego? Jakie plusy/minusy poszczególnych rozwiązań pominąłem lub błędy w myśleniu popełniłem?
Przepraszam za przydługi post, jeżeli są jeszcze potrzebne jakieś informacje, mogę dopisać. Dzięki.