A było tak pięknie Do czasu.
Nagle w jednym z pokoi sąsiadującym z kotlownią pojawiła się zawilgocona ściana. Wyszła sobie owa wilgoć od strony podłogi najpierw niesmiało wyglądając zza listwy okalającej panele a potem już śmielej zaczeła łuszczyć farbę na wysokości ok 10-15 cm nad podłogą.
Nie robiliśmy tam żadnych prac (odpada przebicie) dom już swoje odstał od wylewek, w miejscu gdzie pojawia sie ta wilgoć nie biegną żadne rury z wodą, jest jedynie komin, a w nim leci cześć rur spustowych. Na oko nic nie widać zadnych wycieków z drugiej strony ściany. Przez 2 miesiące od zamieszkania nic sie nie działo. Aż tu taki kwiatek
Najgorsze, że nie wiem kogo wołac - jakiego fachmena????? Hydraulika? Jakiegoś fachmena od wilgoci? Poradżcie coś, please