Witam.
O ile na ścianie (płaszczyzna pionowa) sobier adzę (nawet jestem zadowolony) o tyle przy układaniu na podłodze mam mały problem.
Oto w czym rzecz.
Płytki duże (30cm x 30cm). Jak się położy i odrobinę za mocno naciśnie i któryś narożnik lub bok "zejdą" poniżej poziomu (sąsiednich płytek) to bardzo trudno potem je "unieść" spowrotem i korygowanie nawet natychmiastowe jest prawie niemożliwe.
Czy jest jakas sztuszka, dająca wiekszą szansę, ze takie wpadki się nie zdażą czy jest to tylko i wyłącznie kwestia dużej wprawy.
O ile krzyżaki trzymają odległości między płytkami o tyle nie mogę wymyślec sposobu, żeby zminimalizować takie minimalne "zapadanie" się płytek.
Może ktoś zna jakąś sztuczkę - jakiś praktyczny trick ??