Moi sąsiedzi dostali taką karę. Mieli rzeczywiście b. trudną sytuację, kiedy zgłosili dom do odbioru częściowego, dostali wypowiedzenie mieszkania, w którym mieszkali dotychczas. Przewieźli meble do nowego domu, do tego zameldowali się tam, no bo gdzie się mieli zameldować i pomieszkiwali po rodzinie. Inspektorzy z PINB-u, którzy przyszli na kontrolę, porobili zdjęcia i dali tą karę.
Sąsiedzi złożyli zażalenie do wojewódzkiego inspektoratu i po ponad 6 miesiącach dostali odpowiedź, że decyzja o karze utrzymana, mogą się tylko odwoływać do Sądu Administracyjnego, a tam też trzeba na początek coś wpłacić. To są młodzi ludzie, z dwójką dzieci, tylko on pracuje, może nie zarabia b. mało, ale budowa, kredyty itd to dla nich ogromne obciążenie.
Urzędnicy popełnili mnóstwo błędów, nie dali protokołu z inspekcji, nie pouczyli o możliwości odmowy podpisania go. Wojewódzki z kolei przekroczył czas odpowiedzi. Ale im to nic nie pomogło.
Co w takiej sytuacji robić, na sądzenie się nie mają kasy (koszty rozpoczęcia sprawy, prawnik) i siły.
Na zapłacenie kary tym bardziej nie mają kasy. Rozpacz.
Może ktoś coś doradzi, czy w tym kraju naprawdę nie ma żadnej sprawiedliwości i jak to się ma do polityki prorodzinnej.