Witajcie...
W tamtym tygodniu miałem jak się wydawało awarię kotła. Przyjechał serwisant, trochę się natrudził i kocioł zaczął chodzić. Jednak tylko na 3 dni. Bo potem znowu wyskakiwała awaria. W niedzielę rano serwisant przyjechał o odkrył, że w filtrze jest parafina. Jak się potem okazało droga olejowa była niedrożna i w zbiorniku oleju też były kłębuszki parafiny.
Kocioł mam w domu. Jako, że jeszcze nie mieszkam, utrzymywałem temp 8 stopni.
Zbiornik oleju w garażu nieogrzewanym. Jedak temperatura tam gdzie stoi zbiornik była tylko -3 stopnie.
Z tego co wiem, olej opałowy ma szanse się chrzanić przy -15.
Mam teraz wariant przejściowy. Udało się odepchać drogę olejową i podstawiłem baniak 20 litrów oleju napędowego z małą domieszką benzyny (rada servisanta). Tylko teraz ktoś musi co 2-3 dni jeśdzić i dowozić olej bańkami....ehhhh
Pytanie:
Co można zrobić, żeby parafina się rozpuściła. Jak bardzo by to trzeba było podgrzać. Czy można coś dodać? Jeśli tak to co? Czy jest to drogie?
Problem jest duży, bo:
1. Trzeba jeżdzić i dolewać do bańki 30 l.
2. W zbiorniku mam jeszcze po nad 1000L oleju, który nie wiem czy będzie dobry.
PS. Olej kupowałem jakieś 2 lata temu, więc szans na reklamację nie ma. Ale widać, że to szajs.
Proszę o Waszą radę. Jako, że mam słaby dostęp do netu, będę podpatrywał rzadko na stronę...
Brać Forumowa...pomóżcie
Tommco