Powiedzcie mi czy ja czegoś nie rozumiem?
Znalazłem w swojej skrzynce mailing od Millenium, jakie to oni cudowne warunki na kredyt nie mają. Z racji mojego żywego zainteresowania tematem (cóż trzeba za coś budowę dokończyć), a i z racji, że naruszono bez pytania moją prywatność, wrzucając mi spam do skrzynki, chciałem skontaktować się z rzeczonym bankiem i telefonicznie obgadać to i owo, albo się wręcz umówić...
Niestety, okazało się to nie tylko niemożliwe, ale wręcz denerwujące. Po dodzwonieniu się na infolinię, Pani odmówiła mi podania numeru telefonu do placówki, która zaśmieciła mi skrzynkę. NIe dość, że nagrywają to co mówię (żebym się czasem nie wyparł, że im nawymyślałem), to tłumaczenie "zarządzeniem z góry", które uniemożliwia podawanie numerów telefonów pacówek - uważam za skandaliczne!
Czy jest to pokątny system argenyński, czy poważny bank?
Nie dość, że sam szukam z nimi kontaktu, nie dość, że chcę zostawić parę setek tysięcy, to nie mogę poznać hiper tajemnego numeru telefonu?
Jak dla mnie - takie traktowanie klienta jest niepoważne i nieprofesjonalne. Choćby mi proponowali 0,1% prowizji i 0,5% rocznie - ominę z daleka Millenium i gorąco odradzę każdemu kto mnie zapyta.
pozrawiam
Gerion