Na lato planowałam położenie tynków cementowo-wapiennych.
A tu nagle okazuje się, że jedni mowia, ze to najlepszy okres, bo szybko ladnie przeschnie. A ja wlasnie zapoznalam sie opinia, ze nie mozna w ogole tynkow (przynajmniej tradycyjnych) robic w te najcieplejsze miesiace, bo caly tynk przy wysychaniu popeka i zrobi sie "pajeczynka". Inny wykonawca mowi, ze mozna to szerkoscia otwierania okien (bo ja bede miala okna przed tynkami)regulowac? I ze nie mozna popadac w paranoje...
Podobno tez przez pierwsze 2 -3 tygodnie szybkie schnięcie betonu zmniejsza jego wytrzymałość - to akurat o wylewkach, ale jak to się ma do tynków?

Powiem wam, ze sama nie wiem co myslec. Zalezy mi na czasie i najbardziej pasuje mi polozenie tynkow w lipcu, ew. w sierpniu... To robić, czy nie robić? Miał kotś z robiących to w lecie jakieś problemy z pekaniem?
Czekam na wszelkie wasze sugestie i porady