jak tylko wreszcie zdam ten cholerny egzamin na prawy jazdy
to wypowiem sie w dyskusji w swoim imieniu.
A teraz wypowiem sie w imieniu brata. Mieszka na wsi 40 km od miasta. Trasa prowadzi przez same wioski - bez chodników, wyznaczonych pasów ruchu, ruch zresztą niewielki itp . trasę tą przejeżdża dwa razy dziennie.
No i pruje chlopak najcześciej setką, kląc na zawalidrogi... I ja go rozumiem, bo jadąc przepisowo traciłby godzinę, a tak - droga zajmuje mu 25 minut.
Pomnózcie przez 2 razy dziennie przez 25 dni w tygodniu...
Ps. Ale nie jest szaleńcem, nie jeździ też brawurowo. Jest jednym z najlepszych kierowców jakich znam. Wie gdzie trzeba przystopować.