Żona (aktualnie na macierzyńskim) poszła do pracy z wnioskiem o urlop wychowawczy do końca roku. Szefowa powiedziała jej ze nie bedzie na 3 miesiące szukała kogoś na zastępstwo więc skoro chce urlop to oczekuje jej powrotu... dopiero za rok
Zdębiałem gdy to usłyszałem - nie stać nas na to aby przez rok tylko jedna osoba utrzymywała dom!

Odpowiedzcie czy przypadkiem ta pani nie postępuje niezgodnie z prawem próbując decydować o długości urlopu wychowawczego?

Pierwsze co przychodzi mi do głowy to to, że po prostu ma kogoś na miejsce mojej żony.

Dodam ze firma duża i państwowa (budżetówka)