Gabrielo,
najwazniejsze to nie poddac sie! Klopoty sa zawsze (raz wieksze raz mniej), tych tez mielismy sporo, oj sporo. Tez juz bylo tak daleko, ze po wykonanych fundamentach i oczywiscie wszystkim, co do tego momentu musialo byc zalatwione (i zaplacone), chcialam zaprzestac budowania. Wydawalo mi sie, ze nie przebrne przez cale te klopoty i problemy. Szkoda mi bylo tylko moich marzen i ... oczywiscie wlozonego kapitalu.
Dobrze, ze postanowilismy dalej to ciagnac, chociaz nierzadko watpilismy w nasza decyzje (pare historyjek opisalam w dzienniku budowy), ale kazdy kolejny pokonany prog pomagal zapomniec o tym co bylo. A co bedzie? O tym lepiej nie myslec na zapas.
Nie zalamuj sie tylko i miej nadzieje!
Dzieki za mile slowa i rowniez zycze i trzymam kciuki, aby sie Wam powiodlo i wystarczylo cierpliwosci i sily w realizowaniu Waszych planow.
Pozdrowionka