Sprowokowany zacząłem porównywać tych dwóch artystów. DT widziałem na żywo dwukrotnie: 2007 rok z Mikem Portnoyem oraz w 2011 roku ze świeżym wówczas Mikiem Mangini. Koncert sprzed 10 lat IMO był lepszy, bardziej energetyczny. W 2011 w gorszej formie był LaBrie i (przynajmniej w pierwszej części występu) skupił na sobie moją uwagę. Ale teraz nie śledzę poczynań DT więc moja opinia w dużym stopniu oparta jest na wrażeniach z tych dwóch koncertów. Zadałem sobie trochę trudu i na YT porównałem kilka występów "na żywo" obu pałkerów i myślę, że masz rację. Widać inną wrażliwość i znaczną różnicę w grze. O ile w składzie DT Mangini wydaje się teraz doskonały i dość podobny do Portnoya, to porównując solówki widać zdecydowanie różnicę. Nie pokuszę się by wartościować i oceniać, obaj mi imponują ale nie są moimi ulubionymi pałkerami.

A poniżej ciekawy przykład odnoszący się do dyskusji o łączeniu koncertów rockowych z orkiestrą.