Mam młodszą siostrę, która ciągle jest na cos "chora". Dziewczyna ma 22 lata. Już zdążyła zachorować na białaczkę, rozliczne choroby jajników nerki, anemie, poważne problemy z jelitami, serce, wyrostek (wycieli jej hihihi), i nie wiem co jeszcze. Kilkukrotnie była hospitalizowana z powodu tajemniczych bólów jamy brzusznej o niezidentyfikowanym pochodzeniu. Ostatnio jest bezpłodna. Na początku rodzina się przejmowała. Po jakim czasie jak zaczęła mdleć w dziwnych okolicznościach i ostentacyjnie łapać się za serce niektórzy z nas przestali reagować. Wiec przy tych co nie reagowali nie miewała ani omdleń ani duszności ani innych palpitacji.
Kiedy mieszkała u mnie ponad rok nie zemdlała ani razu. Potem mieszkała u brata. Na początku omdlewała ale potem jej przeszło. Natomiast u rodziców w domu mdleje prawie przy każdej wizycie. Obserwując jej rozliczne choroby i cudowne ozdrowienia doszliśmy do wniosku ze jest hipochondrykiem.
Jedyna osoba, która się martwi jest mama. Nie potrafimy jej wyjaśnić, ze dziewucha jest zdrowa jak rydz tylko ma taki sposób na bycie w centrum uwagi. Wkurza mnie to tym bardziej, ze mama jest osoba schorowana a martwi się na serio i odbija się to na jej zdrowiu. Poza tym denerwuje się ilekroć usiłujemy jej wyjaśnić, ze jedynym lekarzem z jakim powinna naprawdę spotkać się nasza siostra jest psychiatra.
Niestety od jakiegoś czasu nasza siostra ma kolejna ofiarę. Jest to jej chłopak, który jeździ z nią po lekarzach i naprawdę się przejmuje. No i teraz mam zagwozdkę. Czy powinnam z nim porozmawiać i opowiedzieć mu o swoich obserwacjach i wnioskach ? Może to jest jedyna osoba, która może naprawdę pomoc mojej siostrze.
Ja trochę tak prześmiewczo pisałam o jej zachowaniu, ale poważnie się martwię. Ona ciągle łyka jakieś lekarstwa i wreszcie jej zaszkodzą. Poza tym szkoda mi mamy, która się zamartwia. A i chłopak mojej siostry nie zasłużył sobie niczym na taki cyrk.
Napiszcie. Spotkaliście się z taką sytuacją ? Co byście zrobili na moim miejscu ?