Mniejszy ostatnio ruch we wątku, to chyba nie obrazicie się jak przedstawię pewien SF/szalony/niepoważny pomysł
Odpalanie zawsze ciepłego silnika. Układ chłodzenia samochodu wyposażony jest w dwie szybkozłączki wpięte przed i za ternostatem.
Bufor jest owinięty paroma zwojami rurki miedzianej, całość wypełniona jakimś borygo jak w samochodzie. Do tego malutka pompka i jakiś zbiorniczek wyrównawczy.
Pompkę odpalamy na x sekund i tłoczy ona gorący płyn do silnika. Drugą rurką woda wraca z chłodnicy do wężownicy na dole bufora. Tłoczymy dopóki dół chłodnicy nie zacznie się rozgrzewać. Chłodnica nie musi być gorąca. Sknerusy mogą potem odpalić pompkę na y sekund w przeciwnym kierunku żeby gorący płyn z węża "nawinął się" z powrotem na bufor.
W efekcie mamy komfort (od razu rozgrzany samochód) i oszczędności (samochód od razu ciepły, LPG załączy się błyskawicznie).
Acha, po powrocie z pracy można od razu wpiąć szybkozłączki i zrobić transfuzję w drugą stronę, żeby ciepło ze silnika i chłodnicy się nie marnowało
PS. do jakiej temperatury wolno rozgrzać komputer chłodzony wodą?