Trudno zacząć pisanie dziennika, który powinien powstać ok. półtora roku temu, w momencie spisania aktu notarialnego na zakup nieruchomości, ale postaram się odtworzyć brakujące wydarzenia, żeby dziennik budowy miał ręcę i nogi. Objazd po okolicy w celu "nabycia przez nas nieruchomości" miał zacząć się piękną wczesną wiosną ubiegłego roku, tak jak budowa domu wiosną tego roku. Ale że jest jak jest, a już najlepiej wiedzą o tym "budujący latem 2010", mieliśmy poślizgi z jednym większym (skręcenie kostki męża, które w gruncie rzeczy tylko usprawniło kupno wymarzonego kwałka ziemi - wreszcie mąż miał czas), więc na dzień dzisiejeszy mamy pozwolenie na budowę, skoszoną działkę, ściągnięty humus, wytyczony dom i garaż i parę stresów więcej poprzez formalności związane z uzyskaniem pozwolenia na budowę i kredytu.