Wilokrotnie nachodzi mnie myśl dlaczego ludziska kłamią w żywe oczy. Najgorsze jest gdy z "rodziną" wchodzimy w konflikt. Przykład:
tata znosił ze swoję siostrą cioteczną współwłasność 8 lat!!!
przeciągała jak się dało a kłamstwa przed sądem były z kosmosu
- jej córka zamieszkiwała razem z nami w naszym domu, ale ją wygoniliśmy i nie pozwoliliśmy mieszkać dalej...
- do podciągnięcia wody zgodziła się dołożyć, ale nie otrzymaliśmy ani złotówki. W sądzie powiedziała, że dołożyła, co prawda tylko 50zł i ma na to 3 świadków a mąż jej czynnie uczestniczył w pracach wykopkowych (do tej pory nie wiem jak się mam zachować widząc tych jej światków - naszych sąsiadów- mówić im dzień dobry? Może oni nawet o niczym nie wiedzą)
- jako, że jej działka była większa to decyzją sądu miała uiścić na rzecz mojego taty pieniądze z tego tytułu. Jak tylko wyrok się uprawomocnił czekaliśmy na gotóweczkę lub przelew. Znurzeni tym czekaniem tata zadzwonił do niej i ostrzegł, że skoro nie uiszcza wpłaty to wybierze się do komornika. Odpowiedziała: "to się wybieraj".
Mama pracuje w banku w którym ona miała swoje konto. Jak tylko komornik siadł na nią to zapłaciła. Po jakimś czasie dyrektor poprosił mamę na rozmowę, ponieważ otrzymał skargę na nią czy też donoś, w którym jakoby mama dopuściła się ujawnienia danych osobowych.... Na szczęście dyrektor zbadał sprawę i wiedział, że komornik zrobił to jak był powinien i wystąpił o takie dane drogą służbową. Dlatego na koniec uśmiechną się tylko i pokiwał głową.
Ona chyba czekała na tego komornika umyślnie. Myślała, że w ten sposób będzie miała szansę pozbawić mamę pracy!!! Niedoczekanie!