Okno kuchenne prawie ukończone. Są moje śliczne, śnieżnobiałe zazdrostki, są własnoręcznie uszyte zasłonki na podkładzie (brakuje tylko odpowiedniego wiązania, na razie spięłam je aksamitką) oraz rolety, których montaż w całym domu odbył się w środę wieczorem.





Brakuje jeszcze parapetu, który będzie przedłużeniem blatu (z tego samego materiału). Dzięki temu okno zmieni trochę proporcje i nie będzie tych wszystkich puszek bezpośrednio na blacie. Skrócę też wsporniki karnisza, bo zasłony za bardzo odstają od ściany i niepotrzebnie zmniejszają kuchnię.

Rolety są wszędzie w tym samym kolorze. Zamówiliśmy je z takim listwami wzdłuż, które trzymają roletę w ryzach, ale które to zasłaniają szybę i przeszkadzają przy ich myciu. Zrezygnowaliśmy więc z ich montażu. Rolety wiszą sobie swobodnie i dyndają przy uchylonym oknie, ale za to mam ramy okienne w całej okazałości. Tylko w sypialni przykleimy te listwy, bo jednak półcentymetrowa szpara między roletą a ramą razi rano w oczy.