Witam serdecznie.
Postanowiłam, że też skrobnę coś o naszej inwestycji. Nie jest to niestety własny domek lecz jedynie poddasze, które wraz z mężem dobudowaliśmy (dobudowujemy) na domu rodziców.
Tak więc zaczęliśmy w połowie września (planowaliśmy na początku sierpnia ale pogoda zrobiła swoje). Wymiary domu to 10x11m. Typowa parterówka z niewielkim strychem (dach kopertowy, ściana kolankowa wysokości 70 cm.), który służył za graciarnio - suszarnię. Od naszego ślubu (przeszło 2 lata) mieszkaliśmy na dole wszyscy razem (4 osoby dorosłe na ok 85 m2). Jednak od pewnego czasu mamy wrażenie, że ściany zaczynają się kurczyć a rzeczy z roku na rok przybywa. O rozbudowie domu myśleliśmy jeszcze przed ślubem ale jakoś tak trochę odwagi, trochę funduszy było brak. Jednak postawiliśmy sprawę jasno - albo teraz albo nigdy.
O czasie, który poświęciłam na załatwianie spraw papierkowych nie wspomnę bo pewnie wiecie jak to wygląda w praktyce.
Ekipa wpadła w połowie września. Rozebrali stary dach, zakryli dom plandeką foliową i zaczęli murować ściany. W międzyczasie mieliśmy kilka wypadków: raz silny wiatr przewrócił jedną z wymurowanych ścianek, innym razem zalało nam dół. Już nie wspomnę o braku ogrzewania (jeszcze tydzień temu) i temperaturze w sypialni dochodzącej aż do 12 - 14 stopni
Po 5 tygodniach wyglądało to tak: