Napisał
HVPS
Mam własnościowe mieszkanie w budynku z lat 50tych, w którym chcę usprawnić funkcjonalność, wpuścić światło. W tym celu chcę wyburzyć ścianę działową o grubości 6 cm oddzielającą kuchnię od pokoju. I tu zaczynają się problemy... W administracji powiedzieli mi, że nie jest to żaden problem, mam tylko złożyć podanie i sprawa w ciągu 2 tygodni będzie sfinalizowana. Po 5 tygodniach dostałem listowne zawiadomienie, że muszę czekać kolejny miesiąc na wizję lokalną, po której zostanie podjęta decyzja (pani technik jest na urlopie). Szkopuł w tym, że nie mogę tyle czekać, bo mam pobrany urlop, ekipa do wyburzenia zamówiona, stoję z robotą, bo bez wyburzenia właściwie nic nie jestem w stanie zrobić. Gość zastępujący techniczną polecił mi zdobyć plany budynku, żeby zorientować się, czy wyburzenie ściany nie spowoduje naruszenia konstrukcji wyższych kondygnacji (jest to mieszkanie na 1 piętrze w budynku 3 piętra + parter). W administracji twierdzą, że planów takich nie mają i odesłali mnie do Wydziału Geodezji Urzędu Miasta. Tam się okazało, że planów też nie mają i polecili zrobić sobie wycieczkę do Wydziału Budownictwa, gdzie również okazało się, że plany mojego budynku to jakaś fatamorgana i nikt o nich nie słyszał. Polecili udać się do archiwum Urzędu Miasta - tu również czekała mnie niespodzianka, ponieważ zachowało się tylko kilka teczek budynków położonych na mojej ulicy, ale żadne plany się tam nie zachowały - są tylko podobne do mojej prośby o zgodę na przebudowę mieszkań. Poza tym teczki mojego budynku nie ma. Pan z archiwum z powrotem odesłał mnie do Wydziału Budownictwa, abym tam złożył podanie (a nuż architekt zajmujący się rejonem, w którym położony jest mój budynek ma gdzieś "w skarpecie" ukryte plany, więc niech się podzieli). Jakież było moje zdziwienie graniczące wprost z przerażeniem, kiedy pani z sekretariatu Wydziału Budownictwa uświadomiła mnie, że całą sprawę od początku załatwiam źle, bo administracja nie ma uprawnień, żeby taką zgodę na wyburzenie ściany działowej mi wydać! Skoro nie ma planów budynku, mam wziąć prywatnie architekta, który zrobi plan, wszystko obliczy itd, i te papiery razem z podaniem mam złożyć do w/w Wydziału i czekać miesiąc na wydanie zgody na wyburzenie. Jestem laikiem w sprawach prawa budowlanego, ale wydaje mi się, że coś tu jest nie tak i chyba ktoś mi celowo chce utrudnić życie, gdyż to jest tylko ścianka działowa!! a zachodu robią tyle, jakbym chciał wyburzyć pół bloku łącznie z piwnicą i strychem!! Bardzo proszę specjalistów o pomoc - chodzi mi o to jak zgodnie z prawem mam załatwić tę sprawę i kto właściwie ma rację? Urzędnicy robią sobie ze mnie piłeczkę pingpongową i jedni odsyłają do drugich, wszyscy umywają ręce, a sprawa wydaje się być nie do ruszenia.
CO ROBIĆ??