Kristo1973 napisał : "Im więcej drzew wokół nas tym więcej życia. "

Nie sposób się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Obserwuję jednak, że nasze przepisy często działają inaczej, niż miały działać w intencji ustawodawcy.

Oczywiście ogólnie preferowane powinno być utrzymywanie drzew, przesadzanie zamiast wycinki i z tym się całkowicie zgadzam. Uważam jednak, że są sytuacje, kiedy właściciel posesji i drzewa (często własnoręcznie zasadzonego) powinien mieć prawo do zadecydowania o tym, co zrobi z drzewem, nawet jeżeli miałby ochotę pozyskać z niego opał.

Wielbiciel zieleni i ogrodu zwykle planuje nowe nasadzenia i decyzja o usunięciu/przesadzeniu drzewa jest przemyślana i uzasadniona (na pewno nie spadnie produkcja tlenu, bo zwykle jest plan na nową, bujniejszą niż np. pod orzechem włoskim, zieleń). A jeżeli ktoś lubi betonowe placyki, to i tak doprowadzi do tego, że będzie miał wymarzony beton.

Uważam, że przepisy powodują wręcz, że ludzie, którzy nie interesują się ekologią, sozologią, ba, niekoniecznie pamiętają, że istnieje takie coś jak fotosynteza, a w telewizji słyszą, że za samowolną wycinkę płaci się kary, mają specyficzną motywację do działania. Mam na to przykłady z życia. Nie raz słyszałam komentarz, że ładne, zdrowe drzewko lepiej usunąć teraz, bo potem będzie kłopot. Na czym ten kłopot miałby polegać? Zwykle nie wiadomo tak dokładnie, ale jak coś, to urząd się przyczepi i co wtedy? Może urośnie drzewo za duże, zacznie sypać liśćmi do sąsiada - kłopot. Przesłoni okno za 30 lat - kłopot. Tak przepisy rozumieją przeciętni obywatele. Widzą trudności i kłopoty.

Tym oto sposobem zamiast przez kilkanaście - kilkadziesiąt lat cieszyć się drzewem i wyciąć je wtedy, kiedy właściciel uzna za stosowne, nie ma drzewa wcale. Nikt się o to nie czepia. Usuwanie wszelkich drzewek z posesji nie wadzi nikomu, póki drzewka małe. To, czy za wycinkę wnosi się opłaty, czy nie, jest mało ważne - telewizja i prasa mówią o wysokich karach i to zostaje w ludzkiej świadomości.