dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Strona 1 z 11
Pokaż wyniki od 1 do 20 z 215
  1. #1
    STAŁY BYWALEC (min. 300) Avatar talgo
    Zarejestrowany
    Oct 2009
    Posty
    453
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    13

    Domyślnie Walka z wiatrakami, czyli budujemy Krzysia

    No to się zaczęło. Tzn. zaczęło się znacznie wcześniej, ale teraz to wszystko zaczyna nabierać realnych szans na jakiś sukces. Ogólnie początek wyglądał tak:

    Sierpień 2009
    Któregoś letniego dnia wieczorem wpadł do nas Michał z informacją, że on ma już dosyć mieszkania w bloku i jaki by on nie był, to jednak blok – dzieci za ścianą ryczą, wyspać się nie można i ogólnie to fajnie byłoby mieć coś swojego. Usiedliśmy na tarasie z herbatą (a co w mieście w bloku tez taki można mieć – taras, nie herbatę) i puściliśmy wodze fantazji. Po 30 minutach mieliśmy już wybudowane domy, zaaranżowane ogrody, a na jednym z tarasów właśnie odbywała się impreza.
    - Ty – powiedział Michał – a może byśmy się porozglądali za czymś do kupienia. Zamieszkalibyśmy z naszymi połowami koło siebie, ale by było genialnie
    …zwariował? Genialnie to byłoby na odwyku po półrocznym mieszkaniu obok siebie. Później jednak zaczęły do mnie docierać plusy tego pomysłu. Kocham Wrocław nad życie. Uwielbiam klimat tego miasta, ale gdyby tak zamieszkać blisko niego (żeby w soboty było blisko do knajp na imprezy ) Zaczęliśmy dyskutować o naszych życiach na kredyt i wyszło na to, że zdolność na kupno powinna być. Ustaliliśmy, że przy jakiejś wolnej sobocie, wybierzemy się na poszukiwania. Mają być już działki z domami w stanie surowym otwartym lub zamkniętym i basta!

    Wrzesień 2009 (jakaś wolna sobota)
    Zapakowaliśmy rano się pełni optymizmu, w czwórkę do samochodu i wyruszyliśmy na poszukiwanie w okolice Wrocławia. Po kilku godzinach optymizm jakby trochę przygasł. Zjeździliśmy: Czernicę, Nadolice Małe i Wielkie, Dobrzykowice, Kamieniec Wrocławski, ba nawet okolice Żórawiny, Cesarzowic i coś na północy miasta. Jak działka była fajna, to domy nie za bardzo, jak dom całkiem, całkiem, to okolica do bani. W sumie zdziwiło mnie, że można kupić sporo domów w stanie surowym, ale to nie było to! Ostatecznie po południu doszliśmy do wniosku, że zobaczymy jeszcze same działki w Chrząstawie i… to było to! No dobrze, domów na tych działkach nie było, ale jakie piękne tereny!!! W aucie odbyła się mała narada wojenna, że zawsze można przecież kupić działki i wybudować domy z prefabrykatów, albo z bali – też będzie szybko, poza tym w tych czasach nie ma już przerw technicznych i można budować cały czas.

    Wrzesień 2009 (tyle że bliżej października)
    Porozmawialiśmy z właścicielem działek, bo się akurat taki tam znalazł. Pokazał nam piękne działki niedaleko lasu. Szczegół, że jakiś tor kolejowy sobie tam biegnie. Po wnikliwej wizji lokalnej okazało się, że pociąg tam sobie jeździ raz na dwa dni… Po prostu pięknie!!! Wieczorem, jak siedzieliśmy w domu zadzwonił Piotr z pytaniem co słychać. No to mu powiedziałem, że prawie się zdecydowaliśmy na zakup działek i w ogóle. Potem zapytałem czy czasami nie chcą się dołączyć do komuny pod Wrocławiem i okazało się, że jak najbardziej chcą . Ale numer! Sobotnim wieczorem spotkaliśmy się na jakiejś domówce, gadałem z Marcinem i mówię mu jakie piękne działki i że plan mamy ambitny – wakacje 2010 spędzić już na własnych śmieciach pod Wrocławiem.
    Hmm – powiedział Marcin – bo wiesz, my się budować nie chcemy, ale myśleliśmy o zakupie działki pod przyszłościową budowę…
    I tak to cztery pary z Wrocławia postanowiły zakupić cztery działki obok siebie – ODWYK W PRZYSZŁOŚCI MUROWANY!!!

    Październik 2009
    Wszyscy jak jeden mąż staramy się o kredy – okazało się trudniejsze niż myśleliśmy…

    Listopad 2009
    Mamy banki, ale decyzji kredytowych nadal brak. W tak zwanym międzyczasie odebraliśmy:
    - Wypis i wyrys z ewidencji gruntów
    - Odpis z KW naszych przyszłych posiadłości
    - Wypis i wyrys z miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego
    Rewelacja – zaoszczędziliśmy już kilkaset złotych, bo wszystko składamy razem, a działki są obok siebie

    Grudzień 2009
    Nadal nie ma ostatecznych decyzji kredytowych

    Styczeń 2010
    Są decyzje! Wszystkie pozytywne! I tak to nadejszła wiekopomna chwila. Po wizycie u notariusza staliśmy się właścicielami nieruchomości gruntowych niezabudowanych, uzbrojonych, przeznaczonych pod zabudowę jednorodzinną  A wyglądają one tak:




    Luty 2010
    Cholera jasna – czy ktoś może nam powiedzieć, dlaczego zima stulecia nadeszła właśnie teraz?!? Przerwy technologiczne jednak istnieją pod taką ilością śniegu, poza tym do pozwolenia na budowę jeszcze trochę czasu musi minąć. No głową muru nie przebijesz, Wisły kijem nie zawrócisz i wszelkie inne powiedzenia tego typu, poza tym przed nami kolejna przeprawa w bankach celem uzyskania kredytu na budowę no i najważniejsze – przecież trzeba wybrać projekty.

    Dzień później – Zadzwonił Piotr z informacją, że oni już wybrali projekt i że może się sprężymy?!?
    Nooo, my tez wybraliśmy tyle, że dopiero po wyborze projektu popatrzyliśmy w uchwałę MPZP i wyszło: dom z dachem dwuspadowym o kącie nachylenia 40-50 stopni, kalenica prostopadle do drogi (co za idiota wymyślił takie warunki!!!)

    Szukamy projektu, a w tak zwanym międzyczasie znaleźliśmy architekta do adaptacji projektu, złożyliśmy wnioski o: uzgodnienia wodno-kanalizacyjne, energię, zezwolenie na wjazd z posesji na drogę publiczną itp.

    Marzec 2010
    Do naszej rodziny dołączył „Krzyś” tworzymy teraz piękny trójkąt. Krzyś ma to co chcieliśmy: Antresolę, duży salon, a poza tym jest prosty i pomimo, że przeznaczony jest do działki z kalenicą równolegle, to ustawimy go prostopadle a Krzysiu wygląda tak:

    Ostatnio edytowane przez talgo ; 02-04-2010 o 19:49

  2. #2
    STAŁY BYWALEC (min. 300) Avatar talgo
    Zarejestrowany
    Oct 2009
    Posty
    453
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    13

    Domyślnie

    Jesteśmy pod wizycie u architekta. W sumie poszliśmy tam z zamiarem przeforsowania tego co chcieliśmy zmienić, a skończyło się na tym, że on przeforsował to co chciał zmienić Ale nic to ogólnie się podoba. Przede wszystkim bardzo zależało nam na spiżarni, a biorąc pod uwagę wielkość kotłowni doszliśmy do wniosku, że spokojnie można z niej taką spiżarnię wygospodarować. Potem, po naradzie stwierdziliśmy, że tam gdzie jest łazienka, można zrobić wejście i wiatrołap, tam gdzie kotłownia, to zrobić łazienkę z wygospodarowaną częścią na spiżarnię, a tam gdzie garderoba i stary wiatrołap zrobić kotłownię. Garaż i tak musieliśmy przestawić, żeby wszystko było zgodne z MPZP.
    Po wizycie u architekta: łazienka została tam gdzie jest, wiatrołap tam gdzie jest, kotłownia zyskała drzwi do garażu, obok została spiżarnia (uff przynajmniej tyle się udało ). Poza tym zmieniliśmy okno w łazience i teraz jest od frontu, w pokoju na dole i w jadalni okna tarasowe skurczyły się do zwykłych, za to od strony kuchni okno zostało zmienione na drzwi tarasowe… Skomplikowane? Jak czytam to tak, ale po co ja się w ogóle trudzę . Oto jak wygląda rzut Krzysia w pierwotnym oryginale
    Dół:


    Góra:


    A po zmianach Krzysiu będzie się przedstawiał tak:

    Dół:


    Góra:


    Postanowiliśmy połączyć górną łazienkę z garderobą i z części garderobianej zrobić saunę, a z łazienki wyjście na taras nad garażem. Garderobę będziemy mieli z naszej sypialni. Ma aż 19m2, więc nie straci. Aaaa no i jeszcze jedno. Doczepiany balkon średnio się widzi, więc go wydłużymy i będzie się opierał o połacie dachu. Na planach jeszcze tego nie ma, bo architekt też jeszcze o niczym nie wie
    Teraz pytanie podstawowe:
    Czy dostaniemy kredyt i czy uda nam się wprowadzić do nowego roku? – Myśl pozytywnie, myśl pozytywnie…

  3. #3
    STAŁY BYWALEC (min. 300) Avatar talgo
    Zarejestrowany
    Oct 2009
    Posty
    453
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    13

    Domyślnie

    No i gdzie ja miałem oczy, co?!? Właśnie się dowiedziałem, że ten Krzyś co to niby ma mieć 149 m2, co i tak w rzeczy samej uważałem, że jest trochę za dużo, w rzeczywistości ma aż... 168 m2, bo w projekcie nie są doliczone garderoby i kotłownia... Z jednej strony bardzo chciałbym mieć taką chawirę, ale z drugiej i tak wszystko ma być budowane z kredytu, a podobno banki licza po 2500 zł. za m2 budowanego domu i tylko tak dają kredyt, jeżeli zdolnośc oczywiście jest. na 420.000 zł. zdolności nie będę miał. I tak planowałem, że wybudujemy za 350.000, a reszta metodą gospodarczą. No nie wiem, coś trzeba będzie pokombinować, żeby ta zdolność jednak wyszła. Poniżej przedstawiam nieudolnie zrobione poprawki w paincie . Model sklejałem i nie ukrywam, że sprawiało mi to radość taką, jakbym conajmniej budował już w realu :

    Zmiany jak widać są - garaż dostawiony tak jak już będzie stał, okna zrobione na dole tak jak będą miały być... (mam nadzieję, że w rzeczywistości Panowie się lepiej postarają niż ja)

    A teraz jedziemy do architekta

    Wydatki:
    1. 1650 - projekt
    2. 3000 - adaptacja z doprojektowanym garażem i pozmienianymi oknami

    suma: 4.650 zł. - zaczyna się worek bez dna

    Jak dobrze pójdzie, to pod koniec przyszłego tygodnia składamy wniosek o pozwolenie na budowe, a potem wniosek o kredyt...


  4. #4
    STAŁY BYWALEC (min. 300) Avatar talgo
    Zarejestrowany
    Oct 2009
    Posty
    453
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    13

    Domyślnie

    No to wszystko ustalone – rozkład domu, położenie, pomieszczenia etc. Dzisiaj zadzwonił do mnie kuzyn z pytaniem, czy to prawda, że zamierzamy budować Krzysia. Jak mu powiedziałem, że tak to ryknął ze śmiechu i stwierdził, że u nas gust to chyba rodzinny, bo oni z żoną tez Krzysia będą budować…
    TO JEST ZNAK, ŻE DORZE ROBIMY OT CO!!!!
    Potem przyjechał drugi kuzyn i jak mu powiedziałem, że zamierzamy się wybudować za 350.000, to też ryknął ze śmiechu i patrząc na projekty, plany, makietę oświadczył krótko – 700.000 niczym nie wyjęte…
    A ja nadal twierdzę, że się wybudujemy i że za 350.000 I CHOĆBYM MIAŁ MURY SAM STAWIAĆ TO SIĘ NIE WYCOFAM!!!! BASTA!!!
    Od miesiąca o niczym innym nie mówimy, tylko o budowie domu. Zastanawiam się, co się będzie działo, jak ta budowa rzeczywiście ruszy. A jutro kawa w termos, paliki, sznurek i jedziemy wytyczać posadowienie domu na działce, bo ma być piękna pogoda. Michał jak się dowiedział to zapytał, czy skoro ja już tak te makiety kleję, to może pokleję taką naturalnej wielkości, zamiast sznurkiem wytyczać – szybciej niż z prefabrykatów będzie… się ubawiłem, ojoj .

  5. #5
    STAŁY BYWALEC (min. 300) Avatar talgo
    Zarejestrowany
    Oct 2009
    Posty
    453
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    13

    Domyślnie

    NO to się zaczęli schodki. Dzisiaj w gminie powiedziano, że osoba odpowiedzialna za wydanie zaświadczenia dotyczącego zjazdu z posesji do drogi gminnej jest chora i takie zaświadczenie będzie najwcześniej w przyszłym tygodniu. No tak, przecież to normalne, że w gminie tylko jedna osoba za to odpowiada i jak się rozchoruje, to nie ma kto jej zastąpić. Poza tym skontaktował się architekt z informacją, że nadal biuro mu nie przesłało projektu… kolejna obsuwa…
    Wobec powyższego podliczmy dotychczasowe koszty:
    1. Poszukiwania działki – spalone paliwo
    2. Wypis z rejestru – 13 zł.
    3. Wypis i wyrys z rejestru dla celów notarialnych – 150 zł.
    4. Wypis i wyrys z MPZP – 90 zł
    5. Notariusz – 3.000 zł.
    6. Odpis z KW – 7 zł.
    To wszystko, o ile pamięć mnie nie myli:
    Suma: 3.260… hmm – coś mało mi się wydaje – do sprawdzenia MPZP i Wypisy

  6. #6
    STAŁY BYWALEC (min. 300) Avatar talgo
    Zarejestrowany
    Oct 2009
    Posty
    453
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    13

    Domyślnie

    No idzie jak krew z nosa! Właściwie wszystko jest gotowe a my musimy czekać i czekać i … Zmiany w projekcie już zatwierdzone, projekty do odbioru i brakuje nam jednego dokumentu, na który się nie możemy doczekać. Decyzja o zjeździe z działki do drogi gminnej robi się już 4 tydzień… Najpierw ktoś odpowiedzialny cały czas był chory, potem jak już chyba wyzdrowiał, to wójta nie ma sic! Żeby nas para nie odpuściła, to postanowiliśmy zakupić paliki, sznurek, taśmę biało-czerwoną i pojechaliśmy sobie tydzień temu na działkę, żeby opalikować i na własną niegeodezyjną rękę wytyczyć dom na działce. Najbardziej się bałem, że ten nasz Krzyś to zajmie całą działkę, ale w sumie okazało się, że zostało jeszcze mnóstwo ogrodu:

    W oddali widać wyraźnie działki sąsiadów, ale się będzie działo
    A sam Krzyś wygląda tak:

    Odrobina wyobraźni i już widać – gdzie garaż, wejście – z tyłu wyraźnie widać salon z jadalnią i kuchnię  No po prostu super. No to jeszcze w takim razie lewa strona ogrodu od "ulicy" - jak widać - gabinet jest bardzo ładnie urządzony:

  7. #7
    STAŁY BYWALEC (min. 300) Avatar talgo
    Zarejestrowany
    Oct 2009
    Posty
    453
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    13

    Domyślnie

    No coś trzeba przecież robić. Wójta nadal nie ma, decyzji nadal nie ma, projekty nadal nie złożone w starostwie
    Nie mniej w związku z piękną pogodą, wczoraj pojechaliśmy do Długołęki, celem nabycia drogą kupna żywopłotu. Mnie - jako znanemu w okolicy ogrodnikowi zamarzył się dwukolorowy szpaler na końcu działki, który będzie się składał z dwóch rodzajów Thuji (no nie mam pojęcia jak się to pisze). Zakupiwszy więc:
    1. 30 sztuk thuja brabant
    2. 30 sztuk thuja smaragd
    dzisiaj, wykorzystując wzięty dzień wolnego pojechaliśmy, aby posadzić owe nabyte drogą kupna żywopłoty (szumnie powiedziane) zaczęliśmy sadzić:

    potem zadzwonił mi telefon, obok na działce pracował z kosą spalinową Darek, ja tu gadu gadu, a w pewnym momencie słyszę krzyk. Pali się !!!! Odwracam głowę, a tu pożar. Rzuciliśmy się wszyscy do gaszenia - szpadlami, bo nic innego nie było pod ręką, ale ogień był większy i większy i.... zadzwoniliśmy na 998 po straż. A się jarało… ! Normalnie kosmos! Wiatr wiał na całe szczęście od nas (chociaż z drugiej strony jakby tak przejadało działkę, to by nie trzeba było kosić) Po pewnym czasie przyjechali pożarnicy i zaczęli gasić packami, bo jak stwierdzili węża nie ma co rozwijać, przecież trzeba będzie go myć… Ostatecznie po 2 godzinach pożar ugaszono, ale spaliło się kilka hektarów. Mam nadzieję, że nas nie obarczą podpaleniem. Ja tylko zadzwoniłem, jak zobaczyliśmy ogień, który zresztą dotarł do naszych działek:


    Następnie spokojnie wróciliśmy do rozpoczętego sadzenia i oto efekt naszej pracy. Na zmianę obsadzony brabant ze szmaragdem. Ciekawe – ukradną, czy nie ukradną:




    Ja wiem, ktoś powie, że jak się zacznie budowa to przysypią ziemią, zaleją betonem itd. Itp… JUŻ JA IM PRZYSYPIĘ I ZABETONUJĘ. MA BYĆ TAK I BASTA – DO SKŁADOWANIA ZIEMI MAJĄ FULL MIEJSCA ZARAZ ZA DOMEM

  8. #8
    STAŁY BYWALEC (min. 300) Avatar talgo
    Zarejestrowany
    Oct 2009
    Posty
    453
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    13

    Domyślnie

    No to cóż - wszystko złożone. Starostwo ma nasze dokumenty i oczekujemy na pozwolenie na bodowę. W ogóle jak się wczoraj pojawiliśmy w nowym wrocławskim budynku starostwa, to normalnie oniemiałem... Taka Amieryka, że aż miło popatrzeć! W Biurze obsługi żywego ducha, ponad Panie - sztuk 7, które czekały na nas z uśmiechem przyjmując dokumenty.
    CZŁOWIEK KOMPLETOWAŁ DOKUMENTY DO POZWOLENIA NA BUDOWĘ KILKA MIESIĘCY, A POTEM ONE 30 SEKUND PRZYJMOWAŁY NO...
    Potem już nie było tak miło
    Pytanie: Ile potrwa uzyskanie decyzji o pozwoleniu
    Odpowieź: Urząd ma 65 dni
    Pytanie: A w naszym przypadku?
    Odpowiedź: No
    Noooo - to już wszystko wiadomo. Teraz kolejna przeprawa - zaczynamy uzyskiwanie kredytu. Ewentualnie za 65 dni będę miał świetną działkę z pozwoleniem na budowę do sprzedania...

  9. #9
    STAŁY BYWALEC (min. 300) Avatar talgo
    Zarejestrowany
    Oct 2009
    Posty
    453
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    13

    Domyślnie

    Po pierwsze mam ochotę wyprowadzić się z tego kraju, bo to dziki kraj – i nie mówię tego niczym pewien były minister sportu siedząc w USA, ale siedzę w tym kraju…
    UKRADLI TUJE CH..
    Zastanawiałem się, czy ktoś się na nie pokusi, ale w sumie miałem cichą nadzieję, że małe sadzonki, niewielkiej wartości nie znajdą amatora. Co prawda ze 120 zniknęło 20, ale cóż. Albo ktoś ich przestraszył, albo potrzebowali akurat tyle. Uprzejmie informuję, że jak znajdę sprawcę, to zdecydowanie nie odpowiadam za siebie. Najdziwniejsze jest to, że ukradli te oznaczone sprayem na… różowo (no co, kolor jak kolor) Psiknięte były przy korzeniu na głównej łodydze, więc nie będzie trudno je zidentyfikować (jeżeli w ogóle są gdzieś niedaleko). To tyle wylewania żali.
    Wnioski się procesują w starostwie, my umawiamy się z ekipami od robót. Robimy interwiew, a potem mam nadzieję coś się korzystnego wybierze. Odnośnie cen? Proszę bardzo:
    Podczas rozmowy – proponowany koszt pod klucz wyniósł 519.000 zł. Po pokręceniu nosem że zdecydowanie za drogo i w ogóle przyszedł mail od tego samego wykonawcy już zweryfikowany na… 423.000 zł. Czy ktoś mi może powiedzieć jakim cudem nagle, acz niespodziewanie udało się urwać prawie 100.000 zł? Dzisiaj spotkanie z kolejnym, jutro na działkach z kolejnym, a potem wybór, który będzie… trudny.
    Hmm a może już czas zacząć starać się o kredyt? Chyba co najmniej wypada!

  10. #10
    STAŁY BYWALEC (min. 300) Avatar talgo
    Zarejestrowany
    Oct 2009
    Posty
    453
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    13

    Domyślnie

    Kolejne batalie za nami!!!! I to jakie,
    Po uwaga – 10 dniach od złożenia zadzwoniła miła Pani ze starostwa z informacją, że pozwolenia na budowę są do odbioru. Trochę się wierzyć nie chciało, ale okazało się, że to prawda. Owa miła Pani stwierdziła krótko, że gdyby wszyscy mieli tak skompletowane projekty, to wydawanie pozwoleń trwało by znacznie krócej. Potem trzeba było poczekać, aż się to wszystko uprawomocni.
    Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nie miał nic przeciw, Gmina też nie, my… rzecz oczywista, że również. W zeszły czwartek pofatygowałem się do starostwa, dostałem pieczątkę z informacją, że niniejsza decyzja jest ostateczna, zarejestrowałem I tom dziennika budowy i… teraz nic tylko budować. O zapomniałbym – jeszcze jeden mały szczególik – KREDYT!
    Zdolność wychodzi średnia na jeża, żeby nie powiedzieć mniej niż średnia na jeża, ale nasz przedstawiciel kredytowy szuka i miejmy nadzieję, że znajdzie. A w międzyczasie:
    1. Przeprowadziliśmy szereg castingów celem wyboru wykonawcy
    2. Ukradli nam wszystkie tuje szmaragdowe, brabanty zostawili, ale nie omieszkali części dotkliwie połamać
    3. Miałem ochotę wymordować pół wsi za te tuje, ale wizja krat zamiast szyb w nowym domu mnie powstrzymała
    4. Nadal mam nadzieję, że na złodzieja i wandala spadnie 14 plag egipskich (tzn. 7 pod rząd i potem od początku kolejne 7)
    5. Wybraliśmy wykonawcę, który jest polecony, sprawdzony i wybuduje za całkiem przyzwoite pieniądze. Różnica między nim a najdroższym sięga uwaga… 150 tys. złotych przy tych samych materiałach i wykończeniu (jakoś trochę tego nie rozumiem)
    6. Sprzedałem samochód, żeby spłacić część dotychczasowych zobowiązań i kupiłem nowy (bardzo używany) – jestem nieszczęśliwy bo tamten samochód to było moje marzenie.
    7. Dogadaliśmy się z geodetą, celem osadzenia domu na działce, który to z kolei chce dogadać się z wykonawcą, celem ściągnięcia humusu.
    8. Wykonawca również chce się dogadać z geodetą i stwierdził, że zaczynamy w II połowie maja
    9. Jezu, przecież ja nie mam kredytu, za co zaczniemy w II połowie maja?
    10. Jestem przerażony i zaczynam mieć wątpliwości, co do zasadności całego przedsięwzięcia, przecież w mieście tez nie jest źle
    11. Jestem przerażony tym, że jestem przerażony i zaczynam mieć wątpliwości – przecież to dopiero początek, a co będzie później?!?
    12. Powoli zaczynają mnie przerażać przerażenia z punktów 10 i 11, a to zaczyna graniczyć z paniką.
    A teraz spokojnie, jest długi weekend, a wszystko się ułoży.
    MEMENTO:
    Nie zapomnieć powiadomić wojewódzkiego konserwatora zabytków na 14 dni przed rozpoczęciem prac ziemnych…
    Cholera – przecież to w przyszłym tygodniu!

  11. #11
    STAŁY BYWALEC (min. 300) Avatar talgo
    Zarejestrowany
    Oct 2009
    Posty
    453
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    13

    Domyślnie

    Jutro pierwsze wbicie łopaty i zdjęcia z placu budowy Chyba z wrażenia dziś nie będę spać

  12. #12
    STAŁY BYWALEC (min. 300) Avatar talgo
    Zarejestrowany
    Oct 2009
    Posty
    453
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    13

    Domyślnie

    No i się pochwaliłem i wyszły nici z tego :-/ Pojechałem na działkę, patrzę........ żywego ducha w okolicy!? Łapie za telefon dzwonie.... cisza nikt nie odbiera :-/ Po chwili oddzwania majster i mówi, że ten sprzet który był na dziś zamówniony nie da rady nic zrobić na tak podmokłym terenie(kochane deszcze które nas raczą swymi kropelkami od dłuższego czasu ) bo zaraz się zakopie na metr w błocie i że jutro będzie jeszcze cięższy sprzęt, który ma temu podołać.

    No mówi się trudno i moje przechwałki odkładam na dzień jutrzejszy (oby). A jutro wybiore się po uprzednim telefonie czy jest ktoś na działce!
    Ostatnio edytowane przez talgo ; 08-06-2010 o 12:30

  13. #13
    STAŁY BYWALEC (min. 300) Avatar talgo
    Zarejestrowany
    Oct 2009
    Posty
    453
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    13

    Domyślnie

    Jak tak czytam to co napisałem powyżej, to w sumie napiszę więcej - Du...a. Generalnie to się nastawiliśmy już maksymalnie na wrażenia budowlane, że ziemia będzie fruwała w powietrzu, trawy wciskały się do ust... Jedyne na co można liczyć to plusk ziemi (to nie jest błąd - jeżeli ktoś nie wie, jak ziemia pluszcze to zapraszam na naszą działkę... tzn na nasze kąpielisko). Niby słońce operuje już od paru dni, ale niestety nasza zalana polska kraina jest zdecydowanie przeciwna wszelkiego rodzaju budowom. Jak się tak zastanowię:
    1. Nie ma problemu - nawet przecież zima 2009/2010 pod Wrocławiem nie będzie zbyt mroźna - MIELIŚMY ZIMĘ STULECIA
    2. Nie ma problemu - późną wiosną zaczniemy, przecież to wymarzona pora - MAMY POWODZIE STULECIA, JAK NIE TYSIĄCLECIA
    3. Nie ma problemu - lato i jesień... to może ja pozostawię tego wilka w lesie, co?
    Oby tylko udało się wyjść z gruntu - zalać fundamenty, wtedy już naprawdę może co jakiś czas padać. Ale teraz niech da sobie spokój no!!!

    No dobrze - jutro mam nadzieję, załączę pierwsze fotki z praktycznej części walki z wiatrakami, a co się działo w międzyczasie?

    1. Poinformowaliśmy wojewódzkiego konserwatora zabytków o rozpoczęciu budowy
    2. Postanowiliśmy zamówić u projektanta projekt podłączenia wody. Wersja optymistyczna miała dotyczyć 400 zł. Chyba że w gminie stwierdzą iż należy dokonać uzgodnień z ZUDP, wówczas pesymistycznie kwota będzie wynosiła 1000 zł. ale razem z kanalizą, która ma powstać za kilka lat, ale projekt już będzie. Oczywiście nikogo nie zdziwi, że jak zwykle górę wzięła wersja pesymistyczna. Zrezygnowaliśmy z tego projektanta, bo przecież drogo i Piotr znalazł inną Panią projektant, która za projekt chce 400 zł., uzgodnienia w ZUDP i gminie 150 zł., odbiór 120 zł. oprócz tego trzeba zapłacić na komitet kanalizacyjny 600 zł. Suma: 1270 zł. Taaaaaak to dobrze, że zrezygnowaliśmy z tego Pana na początku - jak nic wyszło taniej...
    3. Wczoraj podpisałem umowę kredytową i dowiedziałem się, że pierwsza transza idzie na spłatę kredytu na działkę, a druga już na budowę zostanie wypłacona po zamknięciu tego kredytu na działkę, co to w innym banku jest, a w tym banku powiedzieli że zamkną najwcześniej za 30 dni. Sugestią naszego agenta napisaliśmy prośbę o uruchomienie chociaż 50% transzy na budowę razem z transzą na spłatę działki. Bank doniósł dzisiaj, że uruchamia obie na raz... Niesamowite, normalnie z wrażenia zjechałem do rowu... O dobra to zobaczymy co to jutro przyniesie

    09 CZERWCA 2010 R. - WAŻNA DATA - POCZĄTEK BUDOWY (oby prawdziwa)

  14. #14
    STAŁY BYWALEC (min. 300) Avatar talgo
    Zarejestrowany
    Oct 2009
    Posty
    453
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    13

    Domyślnie

    To się zaczęło. Najpierw lało, a teraz próbuje nas upiec. Faktycznie zapowiadana kopara z koparkowym się pojawili, szefu budujących się pojawił, popatrzyli, pokiwali głowami jak to tylko budowlańcy potrafią i zabrali się do roboty. Tzn. ten ostatni pracował statycznie kiwając głową, czy kopara dobrze jeździ, a koparkowy był w swoim żywiole i to dosłownie bo szefu stwierdził, że to jest jego hobby... No cóż, różne hobby ludzie mają - jedni lubią jeździć walcem, inni koparką. Grunt, że jak dosiadł tego potwora (a swoją drogą miałem wrażenie że się rozleci - potwór nie koparkowy) to wysiadł dopiero po ściągnięciu humusu z wszystkich naszych działek - sztuk 3. Szefu jeszcze dodał, że fajnie będzie jak się zakopie bo on to uwielbia... (czy ja już pisałem, że ludzie mają różne hobby?). Zabawki koparkowego wyglądają tak:


    My, nabywszy kalosze drogą kupna w Casto chodziliśmy za Szefu i kiwaliśmy głowami jak on - a co, w końcu doskonale wiemy co gdzie i jak.
    - Wody gruntowe podejdą - stwierdził Szefu
    - Ano podejdą - stwierdziliśmy my, bo skoro Szefu tak mówi, znaczy tak będzie
    - Ale dramatu nie będzie - powiedział Szefu
    - Ano nie będzie - odpowiedzieliśmy my
    - Ale i tak wody podejdą - stwierdziłem ponownie ja kopiąc kaloszem marki Casto w gruncie i robiąc minę "wiem co mówię, w końcu zjadłem zęby na budownictwie"
    - Ano podejdą - odpowiedział ochoczo Szefu
    ...i tak to sobie niezwykle konstruktywnie dyskutując patrzyliśmy jak koparkowy szaleje w kabinie, gdzie na bank było ok. 40 stopni, skoro u nas było z 30. Zaczał z werwą:

    Zapytałem Szefu czy zbiera dobrze, Szefu odparł że tak, bo wyszedł 1,5 metra poza obrys domu aby łatwiej było potem geodezyjnie dom wytyczyć. No przecież to oczywiste, nie?
    Emocje z lekka opadły, zaczeło się robić gorąco, w kaloszach Casto temperatura zabijała, ale skoro Szefu stoi to my też. W końcu stwierdziłem że taka lekka nuda z tym kopaniem. Nie to, żebym oczekiwał całego domu w jeden dzień, ale gorąco no... i nagle pokazała się woda gruntowa

    - O, pokazała się woda gruntowa - powiedział Szefu
    - Pokazała się, fakt - odpowiedziałem, bo w końcu miała się pokazać
    - Myślałem, że będzie gdzieś na 70, a jest na 50 - powiedział Szefu ze średnią miną
    - Oj - Oznaczało to żywe zaniepokojenie z mojej strony
    - Nic to, wypompujemy - dodał Szefu
    - No, przecież - odparłem radośnie
    a skąd on cholera chce prąd do tych pomp wziąć? przecież jeszcze go nie ma! Nie mniej stwierdziłem, że nie ma co być wyrywnym z tym prądem, bo jeszcze koparkowego odwoła. A koparkowy szalał jak w radzieckim filmie akcji (radzieckim, bo sprzęt mało hollywoodzki) i tak poszalał że się w końcu okopał jak na wojnie, ale chyba o to mu chodziło, bo jak się wykopywał to mine miał orgastyczną:

    Ale najważniejsze, że humus zdjęto, teren przygotowany był do wytyczenia, a geoteta był już ustawiony na jutro, czyli dzisiaj.

  15. #15
    STAŁY BYWALEC (min. 300) Avatar talgo
    Zarejestrowany
    Oct 2009
    Posty
    453
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    13

    Domyślnie

    Dzisiaj przybyli geodeta z małżonką (brzmi jak zapowiedź gości na dworze królewskim). Nie przybył za to Szefu, który miał się pojawić o 9.00 z palikami, deskami (gwoździe i sznurek kupiliśmy sami) A jeszcze wczoraj z nim rozmawiałem:
    - Szefu kupi paliki i deski, czy sami mamy kupić - zapytałem
    - Oczywiście że kupię, przecież wykorzystam je później, po co będziecie się na dodatkowe koszty narażali - odparł Szefu
    normalnie złoto nie człowiek...
    Godz. 9.30 dzisiaj
    Dzwonię - Panie Szefu, a gdzie Pan bo jest Geodeta z Geodetową i się niecierpliwią i nie za bardzo mają co i jak wytyczać
    - Będę za 20 minut, a deski i paliki przywieźliście? - zapytał niewinnie Szefu?
    No przecież jakbyśmy przywieźli, to Geodetostwo by nie czekali tyle czasu aż Boss się pojawi, nie? Będąc nad wyraz cierpliwym i grzecznym człowiekiem przypomniałem Szefu naszą wczorajsza rozmowę. Zaklął mało cenzuralnie i stwierdził, że skoro tak, to on jeszcze do tartaku skoczy, chociaż żona go zabije bo dzisiaj jej małym czymś dzisiaj jeździ i w tym czymś będzie dechy woził. Auto faktycznie po tych dechach wyglądało jak 7 nieszczęść conajmniej, ale nie mniej żona nie nasza, to małe coś też nie nasze, grunt że dechy z palikami dojechały i można było zacząć. Żar ponownie z nieba lał się niemiłosiernie. A miejsce pod dom z wyjechanym po 1,5 m z każdej strony obrysem wygląda tak:


    a potem, jak już wspomniałem pojawił ustawił się geodeta:

    ... tzn. jego sprzęt wygląda tak, geodeta z małżonką nieco inaczej, ale najważniejsze, że to coś żółte wytyczyło wszystko tak jak miało być:

    Tyłem Szefu, podparty kolega sąsiad Darek - no skoro jedna osoba robiła zdjęcia, to ktoś musiał stać koło speców i kiwać fachowo głową, że wszystko jest dobrze itd. itp. Nie mniej stwierdzam, że Szefu to zacny człowiek. Jeszcze mu tylko o tym prądzie powiedzieć trzeba będzie bo jakoś ni huhu tych ław nie wiedze bez pomp, a kopać będą w sobotę

  16. #16

  17. #17
    STAŁY BYWALEC (min. 300) Avatar talgo
    Zarejestrowany
    Oct 2009
    Posty
    453
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    13

    Domyślnie

    Ostatni wpis - 10 czerwca 2010, obecny 15 lipca.... Taaak, to wcale nie spowodowało, że mury już są, a rodzina wyleguje się na tarasie, przy świetnie zaaranżowanym ogrodzie. Doszedłem do wniosku, że nie ma najmniejszego sensu się denerwować i rwać włosy z głowy, bo tąże się muru nie przebije, a włosów już dawno brak :). Okazało się, że wody jest tyle w gruncie, że trzeba podłączyć pompy. Nikt nie wpadł na ten genialny pomysł, że do pomp potrzebny jest prąd. Oczywiście na gwałt zaczęliśmy szukać znajomości i możliwości szybkiego zrobienia przyłączy. Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, w trakcie jakiejś imprezy (nie wiem, czy już o tym nie pisałem) poznaliśmy przesympatyczną panienkę i tak od słowa do słowa wyszło na jaw, że owa panienka pracuje w koncernie, którego posiadam akcje i klnę na czym świat stoi, bo debiut miał być imponujący, a ja za sprzedaż miałem z zysku wybudować kolejne piętro, a tu… nadal mam akcje i czuję się współwłaścicielem pewnej spółki energetycznej. Ale nie miało być o tym. Panienka była na tyle miła, że pomogła nam we wszelkich formalnościach i oto mamy prąd!!!! Nareszcie. Pompy chodzą bez przerwy od dwóch tygodni, a woda jak się lała, tak się dalej leje. Na całe szczęście nas majster w zeszłym tygodniu postanowił jednak działać i tak to mamy wykopane ławy fundamentowe, a przed wczoraj przyjechała gruszka z chudziakiem i dokonaliśmy oficjalnego rozpoczęcia części praktycznej procesu budowlanego.
    Radość nie trwała zbyt długo… Po wylaniu chudziaka (i nie wiedzieć czemu wyczyszczeniu gruszki na naszej działce) przybył majster. My szczęśliwi, że już się zaczęło, że zaraz zatopimy w ławach słonia na szczęście i żabę z pieniążkiem w pysku tyłem do wejścia itp. itd., a ten tu przyjechał i powiedział kilka zdań mniej więcej w tym typie: %&*^*&%)&^*^*%$(!!!!! Szczęście nasze nie trwało długo. Okazało się że:
    1. Ławy są źle wykopane, bo źle odczytali projekt
    2. Chudziak zaczął już tężeć, bo żar się leje z nieba okrutny
    3. Trzeba przekopać pół domu, żeby dostosować owe źle wykopane fundamenty do rzeczywistości i wykopać część chudziaka
    4. Chudziaka już nie będzie – będą zalewali betonem B15
    Ale nie ma się czym przejmować, grunt, że wczoraj kręcili stal i wrzucili do ław, bo dzisiaj przyjeżdża gruszka zalewać resztę… Zabrakło im prętów, więc nie dokończyli… I najciekawsze jest to, że ja nadal jestem całkiem spokojny, boję się tylko, żeby w pewnym momencie ten spokój nie zamienił się w niczym niepohamowaną furię, w wyniku której ucierpią niewinni
    PLUSY:
    Wczoraj przyjechał majster od przyłącza wodnego i woda będzie w sobotę. Po 900 zł. od działki za przyłącze z materiałami. Podobno dobra cena
    Człowiek walczy z wodą, żeby zaraz potem walczyć o wodę i jeszcze za to płacić. Fortuna kołem się normalnie toczy. Zdjęcia zostaną wrzucone po dzisiejszej wizycie gruszki
    ;-)

  18. #18
    STAŁY BYWALEC (min. 300) Avatar talgo
    Zarejestrowany
    Oct 2009
    Posty
    453
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    13

    Domyślnie

    No i miałem napisać, jak to gruszka nas wizytowała i lała beton, ale niestety ani nie wizytowała, ani nie lała... Szefu z chłopakami spóźnili się lekko z kręceniem stali i nie było gdzie lać, a Pan Gruszka stwierdził, że 2 godziny później to on już leje na innej budowie i na pewno nie będzie lał u nas. Ostatecznie obiecał pojawic sie jutro z samego rana, a na jutro zapowiedzieli od rana deszcz, chociaz upał jest nie do wytrzymania (obecnie 34) Uwaga - sam się sobie dziwię, nadal jestem spokojny i w głowie mam lalalala, no przeciez kiedyś wybudują, nie? No to zaczynamy ze zdjęciami:
    oto drenaż, jaki wykonał szefu, celem odwodnienia działki






    Jak już pompy pochodziły trochę, to zaczęli kopać nasze ławy:






    Ostatnio edytowane przez talgo ; 15-07-2010 o 16:20

  19. #19
    STAŁY BYWALEC (min. 300) Avatar talgo
    Zarejestrowany
    Oct 2009
    Posty
    453
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    13

    Domyślnie

    Jak już wykopali, co mieli wykopać, czyli jak już pisałem spieprzyli to czego spieprzyć nie mieli, przyjechała grucha z betonem b7

    lali i lali



    sama grucha wyglądała tak:




    Jak już skończyli lac, to wyglądało to mniej więcej tak:








    Podobno jednak bardzo istotnym jest, żeby w domu stała żaba z monetą w pysku. A stać powinna w lewym najdalszym rogu domu, tyłem do wejścia, przodem do okna.
    Żeby nie było, taka żaba została w chudziaku umieszczona. Poza żabą także słonik z trąba do góry w wejściu, podkowa, koniczyna i biedronka gdzieś w środku domu. Michał zapytał, czy aby nie przeginamy z tymi szczęściami na działkach, bo może te szczęścia się zaczną wzjamnie wykluczać i pojawi się nieszczęście. Ja jednak stoję na stanowisku, że szczęścia nigdy za wiele, więc o ile ekipa Szefu nie wyciągnęła, wszystkie szczęścia kumulatywnie znajdują się gdzieś w okolicach zbrojenia.


    A jutro z rana mają lać. Nie sądzę, żebym mógł sie tam pofatygować z samego rana, ale niezwłocznie po pracy się udam, co zostanie uwiecznione na zdjęciach.
    Ostatnio edytowane przez talgo ; 15-07-2010 o 16:39

  20. #20
    STAŁY BYWALEC (min. 300) Avatar talgo
    Zarejestrowany
    Oct 2009
    Posty
    453
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    13

    Domyślnie

    No to stało się...

    Wzruszenie ściska mi gardło, a opalenizna w odcieniu wodza Winetou ściąga mi twarz i resztę ciała. Dokończyli zbrojenia, i kratownice i wszystko inne i wreszcie dzisiaj, dokładnie o 17:07 przyjechała gruszka. Najpierw pierwsza z pompą, a zaraz za nią trzy kolejne. Zaczęło się wielkie pluskanie betonem po wykopanych ławach. Nic to, że Słońce paliło niemiłosiernie. Trzeba było stać nad gruszka, a ta lała, lała i lała i w końcu jeden z kierowców gruszek do mnie podszedł i powiedział:
    - Nooo na wszystkie trzy domy nie wystarczy, przeciez w tym pierwszym (czyli w moim Krzysiu) to się leje i leje, jak na dwa domy.
    Co prawda właściciele dwóch pozostałych domów byli, ale skoro już do mnie podszedł ten kierowca, to ładuję do szefa, który stał w środku z urządzeniem, które mi przypominało to, które mieli geodeci i krzyczał "dosyć!" lub czasami "no weź żesz k..a dolej" i mówię
    -Szefu, a ci od gruszek twierdzą, że nie wystarczy na wszystkie trzy domy
    - Matematyka jest nieubłagana - odpowiedział Szefu, nie odrywając oczu od tego żółtego pudełka
    - To znaczy, że wystarczy? - zapytałem
    - Musi - krótko odpowiedział szefu, zaraz potem krzycząc "no gdzie k....a lejesz, przecież mówiłem że już dosyć, nie słychać mnie?" dał mi do zrozumienia, że rozmowa została zakończona.
    Idę z powrotem, ale już z daleka widzę, że Michał stoi obok swojej działki mało zadowolony
    - Co się stało - pytam, bo mam wrażenie, że trzeba mu będzie Valerianę podać
    - No przyszedł ten od gruszki i powiedział, że na nasz dom na pewno nie starczy - mówi Michał
    - Szefu powiedział, że matematyka jest nieubłagana - odpowiedziałem mu na to klepiąc go po ramieniu, żeby się nie przejmował
    Michał popatrzył na mnie z wyrazem twarzy - "Na bank coś brał, też to chcę"
    Zaraz potem podbiegł do nas Piotrek ze swojej działki. Zipnął, że on czegoś nie rozumie, bo niby skończyli, bo pompa się zwija, a przecież schody jeszcze nie są wylane
    Wzrok Michała mówił jedynie, że schody schodami, a ich dom jeszcze nic nie ma. Zastanawiałem się, czy czasami nie poruszyć tematu nieubłaganej matematyki po raz kolejny, ale ostatecznie dałem spokój, bo jeszcze by się na mnie rzucili.

    Ostatecznie nie dość, że wystarczyło, to jeszcze dwie taczki zostały z tych 4 gruszek.... No cóż, jak to Szefu powiedział "Matematyka jest nieubłagana"

    Teraz piwko i wódeczka się chłodzą w lodówce, jest piątek, więc trzeba oblać te ławy, żeby nie popękały. No właśnie jutro trzeba je będzie ze dwa razy polać wodą i tak do wtorku, bo potem bloczki, ale nie chwalę dnia przed zachodem. Jeszcze zobaczymy.
    Ostatnio edytowane przez talgo ; 16-07-2010 o 19:31

Strona 1 z 11

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony