Nasza ostatnia wojna toczy sie o sypialnie na gore...mielismy ja odpuscic na jakis czas, jednak zostawienie brudnych robot na pozniej nas przeraza (sciana garderoby, ktora najprawdopodobniej czesciowo trzeba bedzie zrobic z g-k).
Generalnie glowa pelna pomyslow, tylko lubemu jak zwykle NIC sie nie podoba. Wczoraj jednak nastapil przelom i narazie sypialnia klaruje sie tak:
podloga klepka wenge lub jasna(ale nie buk, chcialabym klon, ale przy podlogowce podobno zmienia kolor). Sciany raczej biale, sciana na ktorej ma stac lozko oczywiscie ze skosem (ze tez nie pomyslalam wtedy o innej!!! ) w tapecie, kolor cappucino lub cos takiego ze wzorem kwiatowym lub innym. Łozko proste minimalistyczne na masywnych nogach lub udajace zaprzeczenie grawitacji beznozkowe ciemny braz + robiony na zamowienie (mi sie zawsze musi podobac cos co nie jest standardem... ) zaglowek pikowany - jasny krem, jasna kawa z mlekiem. Sciana od garderoby udajaca szafe na calej dlugosci, a bedaca przejsciem w kolorze lozka i szafek (szafki niewybrane...), do tego oswietlenie z czarnymi kloszami i na wystajacym kominie jeden kinkiet najlepiej w kolorze cappucino z czarnym elementem.
Jak sie zmobilizuje to wrzuce wstepna wizualke pogladowa, rak z wrazenia na pewno nie urwie...ale beda tez inspiracje