2 lutego 2012r.
Dzisiaj oddaliśmy klucze do mieszkania w bloku nowym właścicielom. Oni byli szczęśliwi, że mogą rozpocząć realizację swoich nowych planów a my szczęśliwi, że nie będziemy biegali między naszymi "dwoma domowymi ogniskami". Byłam dzielna i nie rozkleiłam się (a jestem raczej z tych "płaczek"). Serce "zapikało" mi u notariusza (31.01.2012r.) - klamka ostatecznie zapadła. To było (po służbowych love
las'a) nasze pierwsze własne mieszkanie. Przemek wspomina, że kiedy przeprowadzaliśmy się do niego z leśniczówki (13 lat temu) to Radek (wówczas 5-latek) mówił, że przeprowadzamy się do "luksusu" (ciepła woda w kranie, ciepłe kaloryfery, odśnieżony wyjad, sklep pod nosem, wszędzie blisko, do szkoły i przedszkola to nawet na piechotkę - ale i tak kursowałam autkiem - bo szybciej). Mieszkało nam się dobrze na naszych 75 metrach + garaż (bezproblemowi sąsiedzi)
Teraz możemy się skupić już na jednym, realizowanym przez nas marzeniu - własnym domu z tarasem i ogródkiem
Mamy TV kablowa i internet
Panowie z "kablówki" się sprężyli i spisali (moi przedszkolni rodzice) - dzięki