Fajne takie wylewki, zrobił sie trochę stan developerski. Brakuje do tego przyłączy wod-kan, będą do dwóch tygodni. Za tydzień kafelkarz ma zacząć podłogę w kotłowni i można montowac piec. Wtedy bank wypłaci ostatnią transzę co pozwoli nam zamawiać różne płytki.
Z kasą to ciężka sprawa się robi, trzeba będzie na koniec jedno dziecko sprzedać albo coś. Jakby któremuś forumowiczowi zbywało, to bardzo prosimy, nawet głupie sto tysięcy zł może pomóc
Wracając do wylewek to chyba jest dobrze, ale w wątku z rybnickimi namiarach muszę pare rzeczy wyprostować.
Podobno mam 7cm posadzki, czyli super. drzwi tarasowe, od kotłowni i główne są na idealnym poziomie.
Dziś to delikatnie podlałem i przykryłem folią. Ciekawe, że nie ma jednej ogólnej teorii dbania o wylewki, tylko każdy ma inną.
Człowiek rok czyta o budowie, a jak rusza akcja to i tak nic się nie wie.
Jakbym miał jakiegoś emeryta w bliskiej rodzinie, to robiąc wylewki drugi raz, postawiłbym go obok miksokreta żeby patrzył ile np. dają cementu. A wcześniej się tego w ogóle dowiedział ile ma być. U mnie twierdzą że daje się półtora worka cementu na jeden "wsad" i chyba 20 łopat piasku. do tego dolewali wiaderko wody, do której dosypywano garść włókien (wyglądało jak jakaś bawełna) i parę "łyków" plastyfikatora w nieoryginalnej bańce.
Żona przestaje wytrzymywać z moją podejrzliwością.
Acha, zaczęło się od tego, że po ich przyjeździe przyjechały dwa samochody piasku. Jedna trzecia tego została przed naszym wejściem, dzieci się ucieszą. Potem panowie podjechali do hurtowni po dwie palety cementu. Mam niecałe 190m2 podłóg.
Wodę brali ze studni sąsiadki. Jak już się zwinęli to zauważyłem, że coś przy niej grzebali, pewnie sprawdzali ile jest wody. I zamiast zakryć to betonową płytą, dali na to jakieś dechy. Sąsiadka ma czteroletnie dziecko.. Nie rozumiem, jak tak można nie mieć rozumu, zadzwonię do (nieobecnego) szefa w poniedziałek.