Witam wszystkich odwiedzajacych i zaczynam tutaj nasza opowiesc. Licze na Wasze szczere komentarze oraz krytyke.. Zapraszam do wpisywania sie tutaj (nie bede zakladac osobnego watku do komentarzy). Czytajacych przepraszam za brak polskich znakow.
Za siedmioma gorami, za siedmioma lasami...byla sobie dziura w ziemi. Pewnego dnia naiwna para postrzelencow, zwana dalej Pan i Pani Inwestor, postanowila, ze koniecznie ta dziura musi zostac ich dziura. Ale od poczatku
Zdarzylo sie tak, ze wyjechalismy do Niemiec. By poczuc sie tu troche u siebie, zaczelismy rozgladac sie za wlasnym katem. Ale ze wszytkich ogladanych mieszkan (sztuk chyba az cale 4) ucieklam, a w piatym sie rozbeczalam, ze ja nie chce. Az do czasu, gdy jadac na zakupy zabaczylam dziure w ziemi, TE dziure, NASZA dziura, i stwierdzilam, ze ja tam mieszkam (pal szesc, ze poza dziura i kupa krzakow byla tam tylko krolicza jama). Postalam godzine nad owym dolem, az biedny maz sie zgodzil. No wiec po mega dlugich (bo az tygodniowych!), gruntownie przemyslanych (bo ja chce), opartych na logicznych podstawach i realistycznych przeslankach (A:BUUUU! To nie!, P: Czemu nie?, A: Bo BU!) poszukiwaniach mieszkaniania zapadla decyzja o wysiedleniu kroliczej rodziny i zakupie dziury.
Owa dziura miala juz w krotce przestac byc tak zupelnie dziurawa, bo pewien deweloper planowal tam postawienie kilku mieszkanek.
W trybie ekspresowo-zupelnie-narwanym (bo plany nie gotowe, pozwolen na budowe nie ma itd, itp) w sierpniu 2011 stalismy sie wlascicielami...poteznego kredytu. Nasze mieszkanko bedzie mialo 3 pokoje, 80m2 i 2 male ogrodki
Poniewaz taka mamy umowe kupna, wiec wlasciwie na etapie budowy nie mamy na prawie nic wplywu, wiec wlasciwie caly stres, ze to nie tak, a siamto inaczej i zle, nas omija. Deweloper powinien zalatwic wszytko, a my wejsc na gotowe (piekna bajka). Pokic co jest dobrze, bo terminy trzyma co do nia, a sciany jak postawil, to najwieksza odchylka siegnela az 5 mm. Najwyzej prze odbiorach bede marudzic (a to to potrafie )
W sierpniu 2011 dziura wygladala tak:
Z biegiem czasu dziura stawala sie coraz mniej dziurawa
Marzec 2012 - powstaja fundamenty
Kwiecien 2012 - garaz
Lipiec 2012
Stan obecny, 2012.09-30: zaczynam sie ocieplanie z zewnatrz, okna sa, rozpoczynamy ukladanie podlogowki
Poniewaz mieszkanie buduje sie sprawnie, wiec moglismy sie skoncentrowac na urzadzaniu wnetrz. Niestety nie moglismy zmienic ukladu pomieszczen (a tu bym chetnie poszalala) wiec musielismy sie dostosowac do tego, co jest.
Maz moj osobisty lubi, jak sciany sa biale, a meble sa. I by sie o nie nie potykal. Ja lubie kolory szary, bialy i bardziej szary. Powinno pojsc latwo, prawda? Guzik... Dla P. kazdy moj pomysl jest zbyt szar, zbyt bury, po prostu zbyt Jestem troche sroka w kwestii urzadzania wnetrz, bo lubie wszytsko co ladne, a ladne dla mnie to, co mi sie podoba. Czyli co tydzien cos nowego - w koncu kobieta stala jest Jedyne, co sie nie zmienia, to moja milosc do symetrii. A ze cale studia powtarzano mi, ze symetria jest estetyka idiotow, wiec nie trudno sie domyslec, gdzie sie moje estetyczne wyczucie znajduje..