Nie byłem osobiście u kol. Myjk, opieram się wyłącznie na tym, że przetrwał
jakoś, bo widać że pisze. Wnioskuję zatem, że dymi mu się na kotłownię
wyłącznie podczas rozpalania, (teraz doczytałem że kolega Zygar wcześniej
doradzał podniesienie rury spalinowej tego kotła - i słusznie zresztą). Myjk
pisze że cyt:
„Mój ból polega na tym, że otwarcie PG (nawet minimalne) bardzo mocno
ogranicza napływ PW.”
Kolega nie wiąże minimalnego uchylania PG z niedotlenieniem, tylko
z kulejącym wtedy PW, a tak nie powinno być. Pisałem wyżej o tym.
Chodzi o to że mały ciąg pojawia sie w dwóch miejscach procesu spalania,
pierwszy raz przy rozpalaniu, zwłaszcza w wilgotne dni, a drugi raz wtedy
gdy cały węgiel obróci się już w koks. Palący się koks wytwarza wyłącznie
dwutlenek węgla, a on, ten CO2 używany jest w gaśnicach p. pożarowych
bo świetnie gasi ogień. To z tego powodu właśnie nie zalecam zamykania
KPW w fazie koksu, bo bez wentylacji komina, wentylacji delikatnej - jednak
ciągłej, po pewnym czasie koks naprodukuje sporo CO2 - który sam go gasi.
Niestety dalej nie potrafimy ( my ludzie) tanio rozłączyć C od O2 bez energii.
Biorąc pod uwagę powyższe, uznałem że cała reszta procesu spalania może
się odbywać przy nadmiarze tlenu z PG, bo suszenie węgla + ciepły komin to
czas na dobry ciąg. Wtedy łatwo można przegrzać zasyp.