Jak są kalafiory odkręcone a piec chodzi na małej mocy, to kaloryfery są gorące u góry, a lodowate na dole. Przy podniesieniu temperatury na piecu, zwiększeniu prędkości przepływu wody (stąd musiałem włączyć pompkę) i przykręceniu kaloryferów układ CO się ładuje bardziej równomiernie. Innymi słowy cała woda w układzie jest ciepła, a nie tylko połowa. Przynajmniej taki efekt zaobserwowałem u mnie. To ma jeszcze jedną zaletę, po nowym rozpaleniu dzięki energii zgromadzonej w układzie (choć pozornie wygląda że tej energii nie ma, bo kalafiory w zasadzie nie grzeją) piec szybciej dochodzi do zadanej temperatury i spalanie odbywa się w lepszych warunkach mniej burzliwie. Dzięki temu i na mocnym węglu ostatnio udaje mi się osiągać biały osad i w końcu piec i komin się zaczął oczyszczać ze starej smoły. W zeszłym roku, przy gonieniu pieca na małej mocy, nie miało to miejsca. Stąd polecam jednak podnieść temperaturę na piecu, a przykręcić kaloryfery.