Kurczę, ja to muzyczna analfabetka w sumie jestem, lubię ciszę muzyczną.
Piękne chóry, owszem, ale nie mam jakichś bardzo specjalnie wyjątkowo ulubionych wykonawców.
W ogóle nie koduję, kogo słucham, musi mi się coś naprawdę wyjątkowo podobać, żebym zechciała zapamiętać wykonawcę.
Ale Indila mnie uwiodła, przepięknie delikatnie śpiewa, olbrzymia kultura muzyczna, u niej mniej znaczy więcej.
No i ten fhancuski!!!
Wieczorne pozdrowienia zostawiam, oby głowa już nigdy nie zechciała na wiatry reagować, Tolu!