No i tu jest pies pogrzebany....Duże oczekiwania w stosunku do elektroniki, muszą iść w parze z wiedzą na temat palenia drewnem. Co z tego, że sterownik będzie miał wszystka, jak zabraknie pary w gwizdku? Zdechnie ogień, albo zrobi się piekło bo damy za dużo drobnego, albo zbyt grube polana będą się palić od niechcenia, albo ...albo....Ja po dwóch latach poddawania się woli sterownika, odłączyłem paskuda i od trzech lat palę bez. Fakt, kombinuję co nieco w celach naukowych, dla potomnych. Nie przeszkadza mi brak elektroniki. Nauczyliśmy się przez ten czas palić. Posługiwać się ogniem, rodzajem (wielkością) drewna, gatunkiem...Umiemy manipulować ciągiem kominowym, dozować powietrze...Wiemy kiedy włączyć pompę...jedną, drugą...Ot tak : pstryk!
Teraz, z tą wiedzą, pewnie przyjdzie kolej na jakiś ster. W zasadzie wystarczy taki, który włączy i wyłączy odpowiednią pompę w odpowiednim momencie...Niech sobie będzie taki z czujnikiem temperatury wody...Jest temperatura, grzejemy kalafiory (podłogę, CWU...). Nie ma temperatury wody - po co ma pompa latać, choćby nawet spaliny gorące były? To dość proste oczekiwania, wiem...