U siebie dałem dwa całe krawężniki drogowe, po to by też P.C. była mocniej "obciążona" - zakotwiona w gruncie w razie mocniejszych wiatrów.
Krawężniki utopione 20 cm poniżej gruntu, u siebie mam piaszczysty teren. Na mniej piaszczystym terenie zalecane byłoby wykopanie głębszego dołka i podsypanie 15-20 cm żwirem czy tłuczniem, dla poprawy drenażu by nie podnosiło (wypiętrzało) konstrukcji w razie mrozów.
Na krawężnikach stelaż stalowy podnoszący P.C. 40 cm powyżej terenu. W naszym klimacie P.C. musi stać wyżej, by w razie mocniejszych opadów śniegu zaspy nie doprowadziły do zablokowania łopat wentylatora.
Drenaż 5x1 m do odprowadzenia wody z defrostu myślę, że to już przesada. Starczy rura sięgająca poniżej poziomu przemarzania, to woda będzie stopniowo wsiąkać w glebę. U siebie wkopałem pionowo pod P.C. rurę Fi=200 x 80 cm długości i zasypałem dużymi otaczakami, to był pierwotny zamysł. Ale moja P.C. nie ma tacki i leje na całej długości wymiennika, to zrobiło się zbyt mokro pod P.C. i wyrósł tam mech. To ostatecznie podłożono 1 m odpadu rynny i woda jest odprowadzana na bok. Przy mrozie trzymającym stale przez tydzień, robi się lodowisko do 1 m od P.C., a pod samym wymiennikiem lód się spiętrza w rynnie i na tylnym stelażu. To tak po trzech dniach ciągłego mrozu muszę ingerować i rozkuwać lód opróżniając przy okazji rynnę.
Przy wyprowadzeniu rury poniżej poziomu przemarzania myślę, że nie powinno już być takich problemów i woda będzie spływała. Jednorazowo z defrostu zbierze się może ze 2 L wody, poniżej poziomu przemarzania powinna woda zdążyć wsiąknąć w glebę do kolejnego defrostu.
Dodatkowo nad P.C. mam wykonane zadaszenie osłaniające ją przed słońcem i opadami.
Aktualnie wygląda tak: