Skoro mowa o projektantach, to opiszę jak ja to widziałem ze swojej strony. Gdy poszukiwałem swojego projektanta, każdy na dzień dobry pytał mnie o powierzchnię mieszkania i dzielnicę. Bardzo prosty sposób, żeby sprawdzić czy ma się do czynienia z klientem, którego stać na drogie mieszkanie w prestiżowej dzielnicy. Niestety ja swoje mieszkanie kupiłem raczej w tej drogiej dzielnicy, więc od razu na tej podstawie pojawiała się kwota za projekt. Zwykle to było coś w okolicach 7-15 tys. z mieszkanie 70 m2. Niezła sumka jak na kilkanaście dni pracy przeplatanej z innymi klientami/projektami. Gdy próbowałem negocjować informując projektanta, że nie potrzebuję projektu dwóch sypialni i salonu, wystarczy mi kuchnia i łazienka, od razu górę brały twórcze aspekty: ale tak to się nie da, bo mieszkanie musi być spójne jako całość. Ogólnie każda moja rozmowa z projektantem kończyła się fiaskiem, bo najzwyczajniej w świecie w d* im się poprzewracało.