Listwy białe.
Wczoraj przywieźliśmy półki, cud prawdziwy, że nasz bidny fordzik wydolił, małż jechał 50 na godzinę na wdechu, ale jakoś dotarliśmy. Kilkaset kg tego było, jakoś nie wpadłam na pomysł, że półki do całego domu TYYYYYLEEEEEE będą ważyć. Szczęście, że była to prawie 9 w nocy, bo o tej godzinie je odebraliśmy w Liroju tak zwanym, zamówione z rana, i pusto na ulicach. Przyjemność nas kosztowała 840 zł.
Jutro pewnie będę obklejać brzegi, pomyłka jest z jedną serią półek, tą nad kaloryfer, za szerokie ciachnęli. Nie wiem, co z tym zrobić, pewnie jutro małż zawiezie gdzieś do docięcia. Półeczki dla dzieci też minimalnie za długie, i też trzeba ciachnąć.
Jestem pełna podziwu dla małża, co wczoraj to cholerstwo przerzucił dwa razy - z wózka do samochodu i z samochodu do domu.
Tutaj wstępne przymiarki