PDA

Zobacz pełną wersję : Sterylka o 18, czy kot od rana ma nie jeść i nie pić? Pilne!



DPS
16-01-2008, 20:07
Jak w temacie. Mąż umówił sterylkę na jutro, ale jak się dowiadywał w różnych lecznicach, to mówili, że kocia ma koniecznie być na czczo. A ten, u którego się umówił, nic takiego nie mówił. Poza tym - trzymać ją od rana bez jedzenia i picia? :o
Poradźcie, co robić! :roll:

Mirek_Lewandowski
16-01-2008, 20:08
Tak, na czczo. Przez dzień bez jedzenia się obędzie.

daggulka
16-01-2008, 21:07
potwierdzam...bezwzględnie na czczo... to operacja pod narkozą.... ludzi też na operację zbierają na czczo :roll: ... rano daj jej pić wody....niedużo, potem już nic nie dawaj
powodzenia życzę kotce :wink:

zielonooka
16-01-2008, 21:13
Głodzimy sierściucha!

spoko, wytrzyma :) :wink: [gorzej z wami :lol: ]

DPS
16-01-2008, 21:22
OK, dzięki wszystkim za pomoc. :D
Nie będę jej nic dawała oprócz odrobiny wody rano. :roll:
Tak jak pisze zielonooka - nie wiem, jak my to przetrzymamy, już dziś mi jej okropnie żal, choć ona jeszcze szczęśliwa i nieświadoma... :(

jasabar
16-01-2008, 22:27
My sterylizowaliśmy psa. Głodówka j.w., a o wodzie weterynarz powiedział, że ostatnie picie sześć godzin przed zabiegiem i to w niewielkiej ilości

zielonooka
16-01-2008, 23:17
, już dziś mi jej okropnie żal, ... :(

duzo bj. bylo by wam zal jakby (za przeproszeniem) żygała "jak kot" :wink: po narkozie , lub miala komplikacje w trakcie zabiegu :/
kocisko pewnie bedzie sie darło o żarcie - ale mysle ze tez to przetrzymacie :)
ps. (wody tez malutko - lepiej zeby nawet troche "pocierpiala"z powodu lekkiego pragnienia niz potem po zabiegu (lub w trakcie) inna rzecz ze koty zwykle dosyc malo pija - wiec mozliwe ze w ogole nie bedzie miala ochoty na wode !)

trzymam kciuki za udana sterylke !!!

DPS
17-01-2008, 07:22
Dzięki, Zielona, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, choć już mi ciężko patrzeć na nią żałośnie miauczącą nad pustą miseczką... :(

agnieszkakusi
17-01-2008, 08:39
DPS, idź na spacer i nie patrz. Będzie Ci łatwiej, a kicia widząc, że Ciebie nie ma może położy się spać. Ja też przymierzam się do sterylki naszego kundelka. Jednak jak sobie pomyślę, że takie maleństwo mają ciąć...ech... :(

rrmi
17-01-2008, 08:48
DPS, idź na spacer i nie patrz. Będzie Ci łatwiej, a kicia widząc, że Ciebie nie ma może położy się spać. Ja też przymierzam się do sterylki naszego kundelka. Jednak jak sobie pomyślę, że takie maleństwo mają ciąć...ech... :(
Troche dlugo do popoludnia spacerowac :D
Do sterylki nie ma sie co przymierzac , to trzeba zrobic :roll:

agnieszkakusi
17-01-2008, 08:52
ale czy ma iść na wielogodzinny spacer? Chociaż na godzinkę :wink:

daggulka
17-01-2008, 08:54
no nic...skoro taka decyzja to trzeba przeżyc i już.... z jak najmniejszym uszczerbkiem na zdrowiu czworonoga :roll:
dlatego ściśle trzymać się zaleceń... ma nie jeść i nie pić... potem po zabiegu weterynarz powie co i jak dalej :wink: ...jeśli nie powie, to dopytywać...lepiej zapytać dwa razy niż coś źle zrobić

Ja też przeżyłam sterylkę mojego Fidusia.... był tym 1% psów z powikłaniami po zabiegu... mało nam się nie przekręcił :( . Niby miało być wszystko w porządku, bo to pies i ingerencja jest niewielka.... a jednak wdało się zakażenie pomimo tego, iż bardzo o niego dbaliśmy (chodził nawet w kołnierzu żeby sobie szwów nie rozlizał :wink: ). Tydzień walczył w zasadzie o życie...robiłam mu na spółę z mężem 2 razy dziennie zastrzyki z antybioryku po to żeby go nie tachać do weta, bo naprawdę było z nim źle. Ale wyszedł z tego.... na szczęście i jest teraz bardzo przyjacielską spasioną przez dziadka kluchą :D .

agnieszkakusi
17-01-2008, 08:57
no właśnie tego 1% strasznie się boję...

daggulka
17-01-2008, 09:01
Aga...nie jestes w stanie przewidzieć....niestety. Ale pociesz sie tym, że jeśli jest to pies to odsetek powikłań jest naprawdę niewielki ...my po prostu mieliśmy pecha :roll: .
Gorzej jesli jest to sunia, bo ingerencja jest o wiele powazniejsza niż u pieska ...ale jeśli sie trafi na dobrego weta to raczej powinno być ok.

agnieszkakusi
17-01-2008, 09:30
suczka....

daggulka
17-01-2008, 09:53
Hm... to jest tak, że u psa to dzieje się jakby poza organizmem...nacinają tylko mosznę i wycinają co trzeba....u suczki to jest normalna operacja...muszą dostać się do środka poprzez nacięcie brzucha :roll: ... i jest więcej opcji powikłań przez to :roll: ....ale statystyki też nie są najgorsze

poczytaj tutaj:
http://www.vetserwis.pl/sterylizacja_pies.html

jasabar
17-01-2008, 10:08
Moja sunia ma już 10 lat, więc to nie jest wiek na sterylizację, ale zaczęła mieć problemy z ciągnącymi się przez trzy m-ce cieczkami. Badania wykazały nieprawidłowości i trzeba było dokonać zabiegu.
Wszystko poszło bezproblemowo. Najgorszy był widok, jak zaczęła odjeżdżać po zastrzyku. Pierwszego swojego psa musiałam uśpić, więc ten odjazd strasznie mi się kojarzył. Po zabiegu weterynarz jak gdyby nigdy nic pokazał nam wycięte jajniki ze zgrubieniami (po tym widoku mój mąż nie chciał już jeść kolacji :lol: )
Suczka szybko się obudziła, była tylko jakby oszołomiona. Potem przez tydzień chodziła na spacery w specjalnym ubranku, a nieświadomi ludzie dziwnie patrzyli na owczarka niemieckiego w fartuszku . Myślałam, że u tak dużego psa ślady po zabiegu będą widoczne, ale po czterech miesiącach nic już nie widać.

zielonooka
17-01-2008, 17:54
Kocisko pewnie wlasnie w trakcie sterylki :)
Daj szybko znac jak poszlo :)

zezo
17-01-2008, 21:00
Jeśli dobrze pamiętam to swojego miłego futerka nie głodziłem, :wink:
mam tylko taką uwagę, nie zrób tak jak moja żonka :D :D
kocurek po kastracji, biedny taki, zero kontaktu,
szkoda kiciusia, więc futro zostało ułożone w naszej sypialni, na poduchach
a że biedaczek w narkozie to się naaarooobiiiiiiiłooo :wink: :wink:
wszystko do prania, tak sobie popuścił że ho ho :wink:
tak więc radzę kiciusia do pieleszy nie kłaść.

DPS
17-01-2008, 22:18
No to my już po. :D
Wet pozwolił jej dać śniadanie, bo dzwoniliśmy, żeby się upewnić - powiedział, że i tak ją sobie oczyści. :o Płukał żołądek czy jak? Wolałam nie dopytywać się o to.
Kicia śpi jak suseł. Kilka razy próbowała zrobić parę kroków, ale zatacza się jak po litrze, więc śpi. Aż się zastanawiam, czy to nie za długo - tak śpi od operacji czyli od 18. :o
Pewnie rano wszystko się okaże. :roll:
Dzięki wielkie wszystkim za wsparcie i zaciśnięte kciuki, potrzymajcie jeszcze trochę za moją bidulkę, żeby się rano ładnie obudziła i dobrze miała, OK? :D

zielonooka
17-01-2008, 22:29
ok :)

ps. wet moze z zasady nie wierzy wlascielom ze nic nie dawali :wink:
i dlatego plucze profilaktycznie kazdego sierciucha :)

DPS
18-01-2008, 05:36
Kotunia dzisiaj ma się lepiej - co prawda boli ją wszystko i nie chce gadać jeszcze z zawartością miseczki, ale może już przejść parę kroków i nie zatacza się. :D
No i znowu zaczęła mruczeć, bo wczoraj się jej mruczek wyłączył. :roll:
Szkoda mi jej bardzo, mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie. :roll:

zezo
18-01-2008, 07:29
Cieszy mnie że futro ma się już lepiej :D :D
siemka

sylvia1
18-01-2008, 07:42
Kotunia dzisiaj ma się lepiej - co prawda boli ją wszystko i nie chce gadać jeszcze z zawartością miseczki, ale może już przejść parę kroków i nie zatacza się. :D
No i znowu zaczęła mruczeć, bo wczoraj się jej mruczek wyłączył. :roll:
Szkoda mi jej bardzo, mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie. :roll:
DPS'ia dojdzie szybciutko... znam ten ból...

jasabar
18-01-2008, 08:13
Za dwa dni będzie już zupełnie inna :P .Trzymamy nadal kciuki.

carpedijem
18-01-2008, 10:41
luuuzik, na pewno jej już lepiej. Ja miałam największy problem z wtaskaniem mojego kundla na 2 piętro. Był już wybudzony, ale taki zwiotczały że zamiast 16 to ważył chyba ze 40 kilo! Z tymi poduszeczkami to racja. Ale wetka (koleżanka moja droga - cały czas pod telefonem potem była, bo oczywiście miałam setki pytań i wątpliwości) mnie uprzedziła żebym pod kocyk wsadziła folię, bo się będzie moczył. Zabieg miał zakończony około 18, o 20 go zabierałam. Spał i spał. Ale jak go około północy zwlokłam znowu przed blok to już sam siuśnął ("na dziewczynkę" bo nie miał siły nogi podnieść). No i miał taki fajny kosmiczny opatrunek.

Miałam to szczęście że do pewnego momentu uczestniczyłam w zabiegu (tak jak mówiłam - robiła go koleżanka), więc byłam spokojniejsza - obserwowałam przez czas jakiś jego reakcję na narkozę. Wyszłam dopiero po ogoleniu mojego chłopaczka, bo już dalej nie miałam ochoty patrzeć.

DPS
18-01-2008, 18:09
Dzięki, że trzymacie nadal kciuki, cały czas są potrzebne. :D Kicia śpi i miauczy, jak się do niej dotknąć, a muszę, bo jeden szew już z siebie wytarmosiła i jakoś staram się ją zawinąć. W ogóle nie chce pozwolić, problem jest. :roll:

carpedijem
18-01-2008, 19:10
Dzięki, że trzymacie nadal kciuki, cały czas są potrzebne. :D Kicia śpi i miauczy, jak się do niej dotknąć, a muszę, bo jeden szew już z siebie wytarmosiła i jakoś staram się ją zawinąć. W ogóle nie chce pozwolić, problem jest. :roll:

to co kołnierza nie masz????

DPS
18-01-2008, 21:16
Nie, nasz wet jest generalnie raczej "nieprzejmujący". :-?
Ale uszyłam jej kaftanik i teraz wygląda tak:

http://images28.fotosik.pl/143/41477f07ab5cddf2m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=41477f07ab5cddf2)

Jak na razie jest nieźle, cierpliwie pozwoliła mi nałożyć kaftanik na siebie i poszła spać. Śpi spokojnie, więc mam nadzieję, że jutro będzie dużo lepiej. :D

carpedijem
18-01-2008, 21:38
Wcale nie wygląda na chorą. :D . Mam nadzieję że ten kaftanik jest ładnie przewleczony przez tylne łapki, żeby się pod spód nie dostała. Ja mojemu psu też uszyłam portki po kastracji. Wyglądał trochę jak nieporadny... aaa oszczędzę sobie porównania. Tylko jeszcze miał nogawki na tylne łapy, żeby się było trudniej dostać od strony nogi.

daggulka
18-01-2008, 21:43
mój Fiduś miał kołnierz .... ten to dopiero wyglądał :wink:
http://images1.fotosik.pl/264/bad8c864fcf71c03med.jpg

i majtki po młodszej córce :lol:
http://images4.fotosik.pl/219/1c3a41d7665837a9med.jpg

carpedijem
18-01-2008, 22:00
co my z tych zwierzaków robimy??? :lol: :lol: :lol: ale to dla ich dobra przecież

DPS
19-01-2008, 07:22
Wcale nie wygląda na chorą. :D . Mam nadzieję że ten kaftanik jest ładnie przewleczony przez tylne łapki, żeby się pod spód nie dostała. Ja mojemu psu też uszyłam portki po kastracji. Wyglądał trochę jak nieporadny... aaa oszczędzę sobie porównania. Tylko jeszcze miał nogawki na tylne łapy, żeby się było trudniej dostać od strony nogi.
Jasne, że kaftanik był przewleczony przez tylne łapki. :evil:
Ta mała małpa udawała, że wszystko OK, śpimy i jesteśmy grzeczni, a rano wstaję - kaftanika ani i śladu i nawet znaleźć go nie mogę!!! :evil: :evil: :evil:
Szew jeden wyszarpała, rana się tam rozlazła, a ta kretynka zadowolona z siebie jak 150!!! :evil: :evil: :evil:
Idę szukać czegoś, żeby jej założyć! :-?

daggulka
19-01-2008, 08:30
koty są bardzo elastyczne - proponuję kołnierz albo kaftanik przewleczony przez tylne i przednie łapki i jeszcze wiązany na szyi :roll: :wink:

DPS
19-01-2008, 18:33
Ależ był właśnie taki - przekładany przez wszystkie łapki, wiązany na szyi i pleckach. :lol:
Założyłam jej plaster na tą rozlazłą ranę, żeby ściągnąć ją razem i oczywiście nowy kaftanik - tamtego nie znalazłam! :o
Cały dzień dzisiaj przespała w fotelu w roli wyrzutu sumienia. I podejrzewam, że jutro rano znowu zastanę ją "gołą i wesołą". :-?

zielonooka
19-01-2008, 23:44
mój Fiduś miał kołnierz .... ten to dopiero wyglądał :wink:
http://images1.fotosik.pl/264/bad8c864fcf71c03med.jpg



hehe ja takie zwierzaki nazywam -> "odbierajace sygnały od ufo :)"

DPS
20-01-2008, 11:41
Dumna jestem z siebie niesłychanie!!! :D :D :D
Spieszę donieść, że nie dała rady!!! :D :D :D
Kicia jest ożywiona, rana wygląda dobrze, apetyt znakomity, nastrój doskonały - gdyby nie kaftanik, nikt by nie pomyślał, że dwa dni temu miała operację i to niemałą! :D :D :D
Dziękuję Wam jeszcze raz za wsparcie i rady w potrzebie - jak zwykle można na Was liczyć. Jesteście wspaniali!!!
http://www.cosgan.de/images/smilie/liebe/a010.gif http://www.cosgan.de/images/smilie/liebe/a010.gif http://www.cosgan.de/images/smilie/liebe/a010.gif

carpedijem
20-01-2008, 17:17
no no no..... nie szalej tak. Nie trać czujności. Ona tylko na to czeka żeby się wywinąć z tego swojego ubranka.

Mirek_Lewandowski
20-01-2008, 18:28
Ha, mojemu sierściuchowi wyrżnięto te, no.. wiecie :D tego samego dnia. Trochę poudawał pijanego, doszedł do wniosku, że coś mu nie idzie, odespał i następnego dnia normalne, jakby nigdy nic.
Znów wychodzi, że zawsze chłopu lepiej.. :D

zielonooka
20-01-2008, 19:17
Bardzo sie ciesze :)

ps. Mirek - no tak :lol:

Kasiaa29
25-01-2008, 22:27
Jak tam kicia, dopiero trafiłam na ten wątek i ciesze się że już jest po wszystkim. :lol: Wiem jaki to stres, bo "sama"4 razy przez to przechodziłam :roll:
Głaski dla kotki

DPS
26-01-2008, 09:30
Dziękuję w imieniu kici, jest w porządku, choć dała radę wyrwać jeden szew i trzeba było poprawkę robić. Jeszcze się to goi, ale jest OK. Pozdrawiam! :D

Dropsiak
02-02-2008, 16:00
Moja kocina /ona/ idzie pod nóz we wtorek o 13 :( Juz sie boje jak to będzie.
Powiedzcie, jak to jest z odbiorem zwierzaka? Bo weterynarz /pytałam 3 :)/ mówi, ze można odebrać po niecałej godzinie i wybudzi sie już w domu. I w ogóle podchodzą do sterylek jak do zabiegu kosmetycznego....
Jak to było u was?

carpedijem
02-02-2008, 16:10
Moja kocina /ona/ idzie pod nóz we wtorek o 13 :( Juz sie boje jak to będzie.
Powiedzcie, jak to jest z odbiorem zwierzaka? Bo weterynarz /pytałam 3 :)/ mówi, ze można odebrać po niecałej godzinie i wybudzi sie już w domu. I w ogóle podchodzą do sterylek jak do zabiegu kosmetycznego....
Jak to było u was?

Ja swojego zabrałam przebudzonego (to ważne) ale nie do końca wybudzonego. Byłam jednak w tej komfortowej sytuacji, że wet to moja przyjaciółka i była potem przez cały czas pod telefonem. Ważne żeby sie stosować potem do zaleceń weta - czyli nie karmić przez określony czas przed i po narkozie a potem nie poić dużo tylko zwilżać pysk - żeby ne doszły problemy "żołądkowe". Zwierzak i tak będzie osłabiony, więc lepiej oszczędzić mu jeszcze takich przyjemności. I jeśli będziesz miała weta pod telefonem, to raczej ok.

zielonooka
02-02-2008, 16:38
Moja kocina /ona/ idzie pod nóz we wtorek o 13 :( Juz sie boje jak to będzie.
Powiedzcie, jak to jest z odbiorem zwierzaka? Bo weterynarz /pytałam 3 :)/ mówi, ze można odebrać po niecałej godzinie i wybudzi sie już w domu. I w ogóle podchodzą do sterylek jak do zabiegu kosmetycznego....
Jak to było u was?

Hm.... jest taka opinia ze "dobre " gabinety weterynaryjne oddaja kota leko wybudzonego
Tzn. leje sie kocisko przez rece, nie za bardzo kontaktuje co i jak ale nie jest oddawany w formie "worka kartofli"
Powiem szczerze - sama nie wiem - mojego kota narkotyzowano 3 x (raz kastracja, i 2 x zabieg chirurgiczy nie planowany tylko wynikajacy z chorobska.)
Za kazdym raxem odbieralam go jako "zywe zwloki" - kot byl totalnie nieprzytomny i wybudzal sie juz w domu
Natomiast o tych gab. mam bardzo dobre zdanie o lekarzach tez i ewidentnie uratowali mojemu kotu zycie 2 x -wiec sama juz nie wiem :):):)

Mysle ze mozna pogadac przed zabiegiem ze chcialbo by sie odebrac kota mniej wiecej w stanie wybudzenia

zezo
02-02-2008, 17:55
Bardzo lubię czytać o kotach, lubię te miłe futerka, tylko nie martwmy się tak bardzo o naszych pupili, one dadzą sobie radę nie martwcie się tak.
Ja wiem że łatwiej powiedzieć niż zrobić, sam pewnego razu postawiłem połowę województwa na nogi :lol: :lol: bo mój kocur źle się czuł po szczepionce, nawet sztab kryzysowy wojewody był zatrudniony w nocy. :wink: a kotek rano apetycik miał tylko większy.
Tak więc nie martwcie się tak bardzo. :wink:
Pozdrawiam kocich szaleńców.

DPS
02-02-2008, 18:05
Naszą odbieraliśmy wybudzoną, choć lejącą się przez ręce. Spała potem jeszcze długo w domu i zabawnie wyglądała, kiedy zataczała się jak po litrze. :lol: Na drugi dzień rano wszystko było OK. :D

Dropsiak
03-02-2008, 10:23
Dzięki.
A czy kotu podaje się potem jakieś przeciwbólowe?

carpedijem
03-02-2008, 10:55
Dzięki.
A czy kotu podaje się potem jakieś przeciwbólowe?

powinien chyba dostać coś w zastrzyku - takiego co dłużej trzyma, bo koty raczej nie lubią pigułek łykać

DPS
04-02-2008, 07:09
Wet dał nam zastrzyk, ale nie wiedzieliśmy gdzie go podać (w kark czy gdzie indziej) i w końcu go nie daliśmy. :roll: Zresztą kicia nie wyglądała na cierpiącą, już od drugiego dnia bardzo walczyła o uzyskanie dostępu do rany i wyszarpanie wszystkich szwów (udało się jej z jednym po kilku dniach). Trzeba było jechać jeszcze raz, dołożyć brakujący szew, przedłużyło to okres chodzenia w kołnierzu i kaftaniku. Kołnierz ściągaliśmy na dzień i zamienialiśmy na kaftanik, żeby mogła się wylizać, u kotów to jest bardzo silna potrzeba i mogłaby wpaść w depresję, nie jeść i w ogóle.

carpedijem
04-02-2008, 07:46
Wet dał nam zastrzyk, ale nie wiedzieliśmy gdzie go podać (w kark czy gdzie indziej) i w końcu go nie daliśmy. :roll: Zresztą kicia nie wyglądała na cierpiącą, już od drugiego dnia bardzo walczyła o uzyskanie dostępu do rany i wyszarpanie wszystkich szwów (udało się jej z jednym po kilku dniach). Trzeba było jechać jeszcze raz, dołożyć brakujący szew, przedłużyło to okres chodzenia w kołnierzu i kaftaniku. Kołnierz ściągaliśmy na dzień i zamienialiśmy na kaftanik, żeby mogła się wylizać, u kotów to jest bardzo silna potrzeba i mogłaby wpaść w depresję, nie jeść i w ogóle.

.... można było zadzwonić do weta i się dowiedzieć gdzie ukłuć, bo jak chciała sie dostać do szwów to by znaczyło że jej w jakiś sposób przeszkadzały. nie wyobrażam sobie żeby mnie pokroili i żeby np po dwóch dniach nic mnie nie bolało. wytrzymała jest i tyle. brawo dla kici. niech się ma dobrze.... i nie tyje za bardzo :)

zielonooka
04-02-2008, 08:41
Wet dał nam zastrzyk, ale nie wiedzieliśmy gdzie go podać (w kark czy gdzie indziej) i w końcu go nie daliśmy. .

jesli WET dal zastrzyk do samodzielnego wstrzykniecia to z pewnoscia byl to zastrzyk podskorny a nie domiesniowy (nikt przy zdrowych zmyslach nie pozwoli laikowi na robienie zastrzykow domiesniowych :)) a podskorne srednio zdolna osoba jest w stanie zrobic.
Dziwi mnie natomiast ze weterynarz nie pokazal i dokladnie nie wytlumaczyl jak i GDZIE :o taki zastrzyk zrobic
hmmm...


tak na przyszlosc to :
- bierze sie kota (kot nie jest zadowolony:))
- mowi sie mu ze to dla jego dobra (kot nie słucha :))
- jak kot bardzo nie slucha to sie bierze osobe do pomocy zeby przytrzymala kota (kot zaczyna byc mocno wkurzony :))
- łapie sie za luzina skore na karku - tak w okolicach takich dwoch wystajacych kostek - tam chyba skora najbardziej jest luzna - kotki w tym mniej wiecej miejscu lapia kocieta jak chca je gdzies przeniesc -> tak aby powstala taka "kieszonka" w tej skorze (kot jest mocno zdegustowany cala operacja)
- delikatnie wbijamy igle (mniej wiecej pod katem 45 st) w te "kieszonke" tak aby swobodnie weszla pod skore i wyczuwalo sie luz (nie wolno wbijac na sile - jak poczujemy opro to przestajemy - choc oczywiscie w trakcie wbijania skora stawia lekki opor ale potem igla powinna swobodnie sie zaglebic) (kot zaczyna miec przerazenie w oczach i mowi nam ze juz bedzie grzeczny :))
- zdecydowanie ale nie za szybko naciskamy tłok igły (kot jest lekko zdziwiony ze w sumie nie boli :))
- wyciagamy igla i puszczamy kota (kot mowi zebysmy sie cmokneli i nastepnym razem sami sobie wbili igle najlepiej w tylek :evil: :wink: )

tak naprawde cala operacja jest szybka i chyba bezbolesna dla kota - ja pamietam ze bylam przerazona perspektywa dawania zastrzykow kotu - ale moj wterynarz mnie przeszkoli pod swoim okiem - pamietam ze robilam kotu podskorny zastrzyk z wody :) w ramach szkolenia - wystarczyl jeden (pani wet powedziala ze jestem zdolna a ja o malo nie zemdlalam ze zdenerwowania :)

carpedijem
04-02-2008, 08:44
:lol: :lol: :lol: .... ale rzeczywiście jest to aż tak proste.

DPS
04-02-2008, 08:49
Na pewno miała jakieś dolegliwości, jednak u zwierząt próg bólu jest dużo wyższy niż u ludzi - natura je chroni, nie mają (przynajmniej te dziko żyjące) opieki lekarskiej i natura starała się je do przetrwania przygotować. :roll:
W każdym razie jest już dobrze, kicia śmiga po obejściu i dawno zapomniała o wszelkich niedogodnościach. :D
Mnie to raczej męczy wciąż coś innego - czy nie ma możliwości jakoś jej suplementować np. fitohormonami? Na zdrowy rozsądek - są jej potrzebne, bo utyje, może dostać osteoporozy z powodu upośledzenia wchłaniania wapnia i wiele innych spraw. Chyba pogrzebię po necie i skonsultuję się z wetem, wydaje mi się, że powinna dostawać jakieś suplementy diety. :roll:

zielonooka
04-02-2008, 08:53
ha! najzabawniejsze jest to ze opis wyglada strasznie (i perspektywa wykonania zastrzyku tez)
ale jest w sumie proste :)
skoro ja - panikara i hiseryczka bojaca sie samego widoku igly - to zrobilam to naprawde kazdy zrobi
fakt ze lepiej dla swojego komfortu psych. zrobic pod okiem lekarza pierwszy :)
u mnie (a wlasciwie u mojego kota) bylo to spowodowane koniecznoscia podawania antybiotyku przez kolejne 10 (albo 12) dni i poniewaz kot potwornie denerwowal sie wizyta u weta (wyl juz w trakcie samej jazdy do niego, a po powrocie przez pol dnia nie mogl dojsc do siebie - lekarz uznal ze nie ma sensu narazac go na takie stresy i zielona musiala sie nauczyc robic zastrzyki :) bardzo pomaga fakt ze kot jest osiersciony i nie widac jak igla zaglebia sie w skore :) - mysle ze np. czlowiekowi nie bylabym w stanie takiego zastrzyku zrobic :))

carpedijem
04-02-2008, 08:56
Na pewno miała jakieś dolegliwości, jednak u zwierząt próg bólu jest dużo wyższy niż u ludzi - natura je chroni, nie mają (przynajmniej te dziko żyjące) opieki lekarskiej i natura starała się je do przetrwania przygotować. :roll:
W każdym razie jest już dobrze, kicia śmiga po obejściu i dawno zapomniała o wszelkich niedogodnościach. :D
Mnie to raczej męczy wciąż coś innego - czy nie ma możliwości jakoś jej suplementować np. fitohormonami? Na zdrowy rozsądek - są jej potrzebne, bo utyje, może dostać osteoporozy z powodu upośledzenia wchłaniania wapnia i wiele innych spraw. Chyba pogrzebię po necie i skonsultuję się z wetem, wydaje mi się, że powinna dostawać jakieś suplementy diety. :roll:

nic nie słyszałam o suplementach, ale pewnie dobrze by było ją profilaktycznie przerzucić na jakąś karmę "light". ja swojego kundla przerzuciłam od razu na lajta. najpierw się dziwiłam bo przez chyba rok po zabiegu nie tył wcale, ale potem nie żałowałam, bo się trochę przebudował i zaczął mi tyć. na szczęście udało mi się go uchronić od stania się zapasioną kluską.

Dropsiak
05-02-2008, 13:55
Własnie przywiozłam moją po....
Ledwo żyję... :) Kicia śpi w twarzowym kaftaniku .
ps. z wrażenia nie dostrzegłam tego problemu u weta i nie zapytałam: jak ona ma robić siusiu jeśli mam nie ściągać kaftanika przez 7 dni???
Nie śmiejcie sie ze mnie ale pierwszy raz przez to przechodzę :)

carpedijem
05-02-2008, 21:26
a czy ma jakieś pory robienia siusiu? bo jeśli tak, to w mniej więcej tym czasie jej zdejmuj i miej cały czas na oku dopóki się nie odleje i nie założysz kaftanu bezpieczeństwa z powrotem. jak nie ma pór to nie wiem, może kołnierz....?

DPS
05-02-2008, 22:19
Ja mojej wycięłam gustowną dziurę z tyłu, na tyle dużą, żeby sobie poradziła i kaftanik żeby czysty został. Nie było problemu. :roll:
Ale uważaj na drugą lub trzecią noc - kocia odzyska siły i pozbawiona Twojego czujnego oka pod osłoną nocy podstępnie zniszczy białe wojsko kaftanikowe - trup kaftanikowy będzie słał się gęsto... :-?

Dropsiak
06-02-2008, 11:39
Noo właśnie juz dzis rano kubrak ściągnięty a ona fruwa po domu :o /znaczy łazi po parapetach na przykład/
Tyle tylko ze nagle zainteresowała sie szwami i zaczęła je szarpać wiec musiałam ja znowu zakuć 8) Nie powiem, żeby się jej to spodobało :roll:

nastka79
06-02-2008, 12:52
Jak mój kiciuś był kastrowany, to strasznie przeżywał to mój mąż. Mówił, że z nim się solidaryzuje i protestuje przeciwko produkcji eunuchów. Ale oczywiście nic to nie dało. Pamiętam też, że naszej kici po sterylizacji zmienił się jakoś tak charakter. Jakby trochę zdziczała, no i po jakimś czasie zwiała :cry: .

zielonooka
06-02-2008, 12:56
Jak mój kiciuś był kastrowany, to strasznie przeżywał to mój mąż. Mówił, że z nim się solidaryzuje i protestuje przeciwko produkcji eunuchów. Ale oczywiście nic to nie dało. Pamiętam też, że naszej kici po sterylizacji zmienił się jakoś tak charakter. Jakby trochę zdziczała, no i po jakimś czasie zwiała :cry: .

To dziwne - koty po kastracji (zwl. kocury) zwykle staja sie wlasnie bj. przylepiaste, przymilne i mniej "wloczace" sie (przynajmniej wiekszosc)

nastka79
06-02-2008, 13:03
Tak, tak, masz rację Zielona, kot jest teraz bardzo przylepny, ale kicia płci żeńskiej :wink: się zmieniła i uciekła. Kot samiec ma się dobrze i jest już z nami od ładnych paru latek...

Dropsiak
06-02-2008, 13:46
Moja się przylepia. Ale tylko do mnie. Resztę rodzinki trzyma na dystans :o

DPS
06-02-2008, 21:37
Noo właśnie juz dzis rano kubrak ściągnięty a ona fruwa po domu :o /znaczy łazi po parapetach na przykład/
Tyle tylko ze nagle zainteresowała sie szwami i zaczęła je szarpać wiec musiałam ja znowu zakuć 8) Nie powiem, żeby się jej to spodobało :roll:
Ty nie pisz takich rzeczy, bo zostaniesz też posądzona o zaniedbania, tak jak ja. :lol:
A kici najlepiej na noc załóż kołnierz, jeśli masz, nie da mu rady. Ja w końcu na noc zakładałam kołnierz, na dzień kaftanik, a i to na krótko, bo natychmiast po wylizaniu się z grubsza zabierała się za niego i każdy kolejny szedł jej szybciej. Ten ostatni - 10 minut świadomego rozdzierania płócienka zębami. :o

trutkows
12-03-2008, 02:42
RATUNKU!
Mój futrzak obudził się po 6 godzinach (w środku nocy) i dalej za wyszarpywanie szwów. Nie mogłem jej wytłumaczyć, że nie wolno więc wymyśliłem kołnierz ze zdjęcia rendgenowskiego. Wyszło ślicznie ale koteczka ma chyba inne zdanie bo zamiast odpoczywać po operacji szaleje po całym mieszkaniu szukając miejsca gdzie nie ma tego czegoś na szyji. Boję się, że zrobi sobie jakąś krzywdę, zwłaszcza, że skacze po meblach. Boję się też brać ją na ręce, żeby nie zrobić kuku. No i boję się, że jak jej to zdejmę, to już więcej nie da sobie kołnierza założyć. I co ja mam robić???

marta-mam niebieski dach
12-03-2008, 06:47
najlepiej kubrak, też będzie walczyła, ale mniejszy stres niż kołnierz,
wet powinien mieć kocie rozmiary kubraków, te gotowe są mocniejsze niż własnoręcznie naprędce wykonane ,
na ręce spokojnie możesz wziąć , bardziej może zaszkodzić skakanie po meblach niż wzięcie na ręce, a może skontaktuj się z wetem , kup kubrak i kołnierz i nie lituj się że kotce jest źle i niewygodnie, bo obróci się to przeciwko tobie

trutkows
12-03-2008, 06:56
Dzięki!
O 4:00 w końcu zasnęła i udało się doczekać do rana, zaraz jadę do Weta. Zapytam o kubrak, wczoraj mówił tylko o kołnierzach.

marta-mam niebieski dach
12-03-2008, 07:06
kubrak zakładasz jak ubranko przez łapy i zawiązujesz na grzbiecie, jeśli się zdarzy że kot uwolni się z kołnierza jeszcze kubraczek osłoni ranę,
inna sprawa że pomysłowość kotów w kwestii uwolnienia się z krępujących je rzeczy jest nieograniczona,
jednak nie wolno się litować, rozdarcie szwów może przynieść tragiczne skutki :cry: ,

Dropsiak
12-03-2008, 07:07
Ja kubrak kupiłam od razu. Koszt 15 zł :D
Sprawdził się.

marta-mam niebieski dach
12-03-2008, 19:46
trutkows
jak tam kicia ?

trutkows
17-03-2008, 23:39
Witam,

Kcia na szczęście ma się nieźle, miała dwa dni kryzys - leżała plackiem cały czas. Teraz już chyba nawet przywykła do kołnierza, choć zrobiła się straszna przylepa. Mamy z nią dwa problemy - jak zdejmiemy kołnierz żeby się umyła to zaraz zaczyna wyrywać szwy, trzeba ją bardzo pilnować. A drugi problem to zatwardzenie - kot siedzi w kuwecie jak posążek 10 minut i nic! Wet powiedział, że to normalne ale potraktował ją No-Spą. My karmimy gotowanym mięsem z olejem parafinowym ale skutek jest mierny.

trutkows
18-03-2008, 00:03
Jeżeli ktoś czyta to przed operacją swojego futrzaka to mam dla niego radę - niech nie powtarza naszego błedu i zawczasu zaopatrzy się w kubrak lub kołnierz, nawet jeżeli Wet przekonuje, że jest to zbędne! Napradę się przydaje. A dla osób w potrzebie polecam swój patent: kołnierz zrobiony ze zdjęcia Rtg. W moim przypadku się sprawdził - kotka nosiła go cały dzień. Zrobiłem go wycinając koło o średnicy ok. 30 cm, potem przeciąłem wzdłuż promienia od brzegu do środka. Następnie wyciąłem w środku otwór o średnicy ok. 10 cm i korzystając z rozcięcia zwinąłem całość w lejek. Otwór w środku zmniejszył się przy tym do średnicy szyji kota. Brzeg otworu trzeba czymś wykleić żeby nie poobcierał szyji. Po założeniu całość skleiłem mocną taśmą klejącą.

dakota
18-03-2008, 19:29
trutkows - a może spróbuj kwaśnej śmietany parę łyżek lub parę kawałków surowej wątróbki drobiowej (sparz lub umyj dokładnie), może pomoże.

marthusia
30-06-2008, 21:55
Moja kiciia ma 13 lat i dostała ropomacicza.Jest zapisana na jutro na 13 na zabieg.Weterynarz mówiła,żeby kicia 24h przed zabiegiem nie jadła.Ze względu na to,że o zabiegu dowiezdziałam się dzisiaj o 14,kicia ostatni posiłek jadłą o 10,więc wyjdzie jej 27h bez posiłku.
Teraz czytam na portalach,że zwierzę nie powinno jeść tylko 12h przed zabiegiem.Czy moja kicia może gorzej znieść zabieg skoro tyle nie jadła?
Mam również pytanie,jak długo przed operacją kot nie powinien pić?Proszę bardzo o odpowiedź,z góry dzieuję

zielonooka
30-06-2008, 22:26
Moja kiciia ma 13 lat i dostała ropomacicza.Jest zapisana na jutro na 13 na zabieg.Weterynarz mówiła,żeby kicia 24h przed zabiegiem nie jadła.Ze względu na to,że o zabiegu dowiezdziałam się dzisiaj o 14,kicia ostatni posiłek jadłą o 10,więc wyjdzie jej 27h bez posiłku.
Teraz czytam na portalach,że zwierzę nie powinno jeść tylko 12h przed zabiegiem.Czy moja kicia może gorzej znieść zabieg skoro tyle nie jadła?
Mam również pytanie,jak długo przed operacją kot nie powinien pić?Proszę bardzo o odpowiedź,z góry dzieuję

Ja znam opinie ze zwierze nie moze jeść PO zabiegu przez min. 12 godzin! (woda dostepna)
na pewno PRZED tez nalezy nie podawac jedzenia przez minimum 12 godzin (choc znam przyklady ze mowi sie tez tylko o 8 godz) ale spotkalam sie tez z opiniami ze glodówka powinna trwac nawet do 24 godzin.

Widocznie wet. - badajac i ogladajac kota (z tego co piszesz - to nie jest zabieg na zdrowej kotce tylko juz takiej z ropomaciczem!) ma taka a nie inna opinie ze nalezy kotke przeglodzic az przez 24 godz
Nawet jesli troche na wyrost dal ten czas- nie przejmowalabym sie - pare godzin wiecej głodówki nie oslabi organizmu.
aha - wode odstawiasz od 2 do 4 godzin poprzedzających operację.

Przejrzyj linki:
http://www.wet.pl/strona.php?p=5
http://www.vetserwis.pl/operacja_kot.html
http://www.vetserwis.pl/sterylizacja_kot.html - tu sa tez fotki ze sterylki - jak zobaczysz wcale nie wyglada to jak krwawa jatka ;) (ja jestem mocno wrazliwa na takie zdjecia a te moge ogladac spokojnie i bez histeryzowania :))

i trzymam kciuki za udany zabieg!

marthusia
30-06-2008, 22:52
Aaah,dziękuję bardzo za odpowedź.Jestem Ci niezmiernie wdzięczna.
U mnie problem jest jeszcze taki,że kicia jest 'otłuszczona' i istnieje zagrożenie życia;s ale weterynarze mówili o możliwości posocznicy i uważają,że najlepiej,żeby przystapić do zabiegu.
Żadne badania nie były robione,bo jedna weterynarz powiedziała,że to i tak niewiele podpowie,bo nawet jak wyniki będą słabe,to kici lepiej zrobić operację,a jak dobre,to zagrożenie jest i tak i tak,ze względu na nadwagę i wiek.Drugi natomiast powiedział wprost 'można zrobić,ale to strata pieniędzy',nie żałuję kici,ale skoro czas jest wazny,to postanowiłam oszczędzić Jej kolejnych stresów związanych z pobieraniem krwi i zaoszczędzić dni na czekaniu na wyniki
Dzięki baaardzo za kciuki!Gdyby nie one,to ja i Kicia byłybyśmy zostawione same sobie w tej ciężkiej chwili.
Pozdrawiam

MateuszCCS
01-07-2008, 00:20
Badania maja faktycznie maly sens. Wyniki przy zaawansowanym ropomaciczu wyjda srednie, a pozostawienie kotki w takim stanie oznacza pewna smierc :-? Po prostu trzeba zrobic zabieg - i tyle ...

Na pocieszenie powiem, ze sterylizowalismy kilkunastoletnia schroniskowa suke w ciezkim stanie ogolnym - i dwa dni po zabiegu zrobila godzinna rundke spacerowa po osiedlu z reszta stada :P

W kazdym badz razie trzymaj sie - i Ty i kotka - bedzie dobrze 8)

marthusia
01-07-2008, 07:35
Dzięki dzięki bardzo za wsparcie.Kicia troche wymięka przy tej głodówce ale to już tylko(?) 5h...huh;s

zielonooka
01-07-2008, 07:35
I koniecznie daj znac jak tam po zabiegu!

marthusia
01-07-2008, 18:46
Uhh,no z takim wsparciem to musiało się udać;} Chociaż weterynarz mówiła,że nigdy nie przeżyła takiej operacji,'makabra'.Kicia się wybudzała z narkozy,wymiotowała podczas operacji :o a po moim wyjściu przestała oddychać :< i Pani ją reanimowała 15 minut!Na rękach mam ochotę kobietę nosić :]
Dziękuję bardzo za każde słowo :D
Teraz co prawda jest troche strasznie,jest piąta godzina po operacji,a kicia baaardzo powoli wybudza sie z narkozy.Dziwne ruchy ma w pewnych momentach.Na szczęście mam stały kontakt z Weterynarz i powiedziała,żeby dzwonić jakby co.Lżej z taką świadomością,że można zaczerpnąć rady na bierząco:]
Kicia zbiera siły,próbuje się wdrapywać na meble,przeskakiwać cokolwiek a potem opada z sił.Przed chwilą miała tak dziwną reakcję,że nie jestem w stanie opisać,żebyście mogli sobie dokładnie wyobrazić :-?
Dzięki jeszcze raz za odpowiedzi i wsparcie :->

zielonooka
01-07-2008, 19:42
ta glodowka ma na celu wlasnie zapobieganie wymiotom
na pewno kicka nic nie jadla przez dobe wczesniej?

trzymam kciuki za szybkie wyzdrowienie (jak sie budzila to byc moze musieli jej dac mocniejsza dawke - i dlatego teraz dlugo jest ogupiala)
trzymajcie sie! :)

marthusia
04-07-2008, 22:26
Co do głodówki to kicia miała ją ponad 24h,jak kiciuche kocham nic jej nie dawałam przez conajmniej 26h

Kici po narkozie,już dawno wybudzona(ciężko to przebiegało,ale na szczęście już po wszystkim,fsiu).Teraz tylko problem z zakryciem szwów.Na początku z mamą jej same zrobiłyśmy kaftanik z pieluchy tetrowej - dziurki na łapki,a na grzbiecie zawiązałyśmy na supełki.I było w miarę ok.Wet powiedziała,żeby zawiązać to sznureczkami(żeby wyszło coś w stylu oryginału takiego kaftaniku kupnego),no ale niestety,to z kici spadało.Zamówiłyśmy kaftanik u wetki,ale rozmiar okazał się zły;/ no i nie wiemy co robić,nowy kaftan będzie w pn albo wt a tu cały weekend przed nami.

Swoją drogą pytanie do właścicieli - w trakcie gdy szwy się zrastały byliście cały czas,non-stop przy zwierzaczkach?Ja się boję ją troche samą zostawić,ale nie wiem w sumie,co robić?

dakota
05-07-2008, 18:25
Co do głodówki to kicia miała ją ponad 24h,jak kiciuche kocham nic jej nie dawałam przez conajmniej 26h

Kici po narkozie,już dawno wybudzona(ciężko to przebiegało,ale na szczęście już po wszystkim,fsiu).Teraz tylko problem z zakryciem szwów.Na początku z mamą jej same zrobiłyśmy kaftanik z pieluchy tetrowej - dziurki na łapki,a na grzbiecie zawiązałyśmy na supełki.I było w miarę ok.Wet powiedziała,żeby zawiązać to sznureczkami(żeby wyszło coś w stylu oryginału takiego kaftaniku kupnego),no ale niestety,to z kici spadało.Zamówiłyśmy kaftanik u wetki,ale rozmiar okazał się zły;/ no i nie wiemy co robić,nowy kaftan będzie w pn albo wt a tu cały weekend przed nami.

Swoją drogą pytanie do właścicieli - w trakcie gdy szwy się zrastały byliście cały czas,non-stop przy zwierzaczkach?Ja się boję ją troche samą zostawić,ale nie wiem w sumie,co robić?

generalnie starać się nie zostawiać na dłużej bez zabezpieczenia
mam inny patent na kaftanik - nieduży pajacyk niemowlęcy z krótkimi lub obciętymi rękawkami i bez nogawek ubrany zapięciem na grzbiet 8)
z reguły do dostania w każdym lepszym lumpeksie za grosze

marthusia
05-07-2008, 20:12
Rzeczywiście dobry pomysł z tym dzidziowym wdziankiem.
Narazie kciia 'pogina'(bo siedzi;p)w skonstruowanym z mojej starej koszulki na ramiączkach kaftaniku.Mi się wydawał b.profesjonalny,ale kicia nie chce wstać;p
A jeżeli kociak ma zabezpieczenie na sobie,to mozna go zostawić tak ?czy nadal trzeba mieć go cały czas na oku?
Kocham kizie mizie,ale zapowiada się na to,że kolejne,conajmniej, dwa tyg. spędzę w czterech ścianach patrząc,czy się nie dokopie do szwów.A matce mej nie ufam i nie zostawię pod opieką zwierzęcia ;-P

dakota
05-07-2008, 22:20
generalnie można zostawić, o ile rzeczywiście zabezpiecza i nie daje się zdjąć, ani nie jest niebezpieczne np. w kwestii zaplątania się kota
najgorszy okres to ok. 5-7 dni po zabiegu, gojące się ranki wówczas swędzą
no i niebezpieczne są wystające nici (o ile są), bo łatwo za nie ciągnąć
może być tak, że kot w kaftaniku jest apatyczny, to tzw. "depresja kaftanikowa", mija zaraz po zdjęciu

na pocieszenie mogę dodać, że ani moja domowa kotka, ani całkowicie dzikie, które przetrzymywałam po sterylce w mieszkaniu, nie miały zabezpieczeń (moja - niezainteresowana, tamtym - dałoby się założyć, ale do zdjęcia musiałabym chyba uśpić), i żadna nawet nie skubnęła brzucha 8)
kaftanik przeleżał przygotowany 8)

marthusia
06-07-2008, 13:34
Kicia właśnie sobie brzuchol sobie myła i centralnie po sznurkach.Dziwne,że jej nie boli.Jutro zakładam jej śpiochy siostrzenicy.Narazie ze wszystkiego co jej skonstruuje to się wyplącze,a kaftanika za małego nie mam serca jej zakładać.

zielonooka
06-07-2008, 22:15
popatrz tu:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=19169&start=45

sposob uszycia kaftanika po sterylcke - ja nie kumam bo dos zycia mam 2 lewe rece :) ale podobno patent sie sprawdza :wink:

majcia
07-07-2008, 12:16
A nasz Pan weterynarz powiedzial ze najgorsze jest ubieranie kotki po zabiegu :roll: Wedlug niego to ubranko powoduje zainteresowanie ranka itp. Nasz kotka bedzie miala zabieg za 3 tyg i wtedy zobaczymy jak to wyglada w praktyce :roll:

marthusia
07-07-2008, 13:35
Dzieki zielonooka:) chyba spróbuję,bo siostra dzisiaj zamiast śpiochów przyniosła body ;p
Ide z kicią na lewatywę,bo już 5 dni minęło od operacji,a ona jeszcze ani kawałeczka kupeczki nie zrobiła :(

majcia od razu jak kot dojdzie do siebie,to chyba rzeczywiście nie ma sensu,bo przynajmniej moja kicia,nie miala ochoty na zaglądanie tam.Ale potem to jest strach,że te sznureczki nie wiem,pociągnie,zahaczy o cokolwiek i o :roll:

marthusia
08-07-2008, 23:07
Zauwazyłam,że kici strrrasznie szybko wali serducho,a dzisiaj również,że ma ciagle rozszerzone źrenice :roll: oczywiście wybieram się do wetki jutro,ale może ktoś z Was spotkał się z tym?Może to być(tydzień po?:s)reakcja po narkozie?


Edit:
Lecim dzisiaj do wetki,to poinformuję o dalszym toku sprawy.

dabell
22-07-2008, 12:45
Pilnujcie swoje sierściaki po zabiegach, zwłaszcza, jeżeli wiecie, że lubują się w skokach.

Mam roczną koteczkę rosyjską niebieską, która została wykastrowana w zeszły poniedziałek wieczorem. Dostała kubraczek od p. weterynarza i wszystko było ok - rozbudzoną, chwiejącą kicię przywiozłam do domu.
Żałuję, że jej nie ograniczyłam przestrzeni życiowej do jednego pokoju, ale nie chciałam jej dodatkowo stresować :-? .

We wtorek odzyskała siły i widziałam jak wskoczyła na stół (nie upilnowałam jej :cry: , franca jedna jest bardzo skoczna i zwinna i lubi oglądać świat przez okno tarasowe, tam właśnie stoi stół)... jeszcze nie przewidywałam problemów...

W środę byliśmy do południa na kontroli - pan doktor powiedział, że trzeba dać zastrzyk (antybiotyk), bo coś mu się nie do końca podoba. Po powrocie do domu kot leżał cały czas i kiedy wróciliśmy późnym wieczorem do domu (cały czas w domu była babcia) okazało się, że kot się nie rusza z miejsca.
Po ściągnięciu kubraczka zobaczyłam, że z brzuszka wystaje taka gula, na całą szerokość ranki (ok. 2,5 cm).
Od razu pojechaliśmy do kliniki, w której była operowana. Diagnoza - przepuklina :cry: . Dostała zastrzyki i umówiliśmy się na rano, na wizytę do p. doktora wykonującego zabiegi chirurgiczne, który ją wcześniej ciął. Została uśpiona i ponownie zszyta.

Teraz kicia jest bardzo spokojna, wręcz ma syndrom kubraczkowy, nie wskakuje absolutnie na nic, miauczy jedynie jak chce wejść np. na blat w łazience, żeby się przyglądać jak codzień oblucjom porannym właścicieli :-), więc dostaje poduchę i jest kładziona, jak księżniczka :-).

Uważajcie na swoje kicie...