PDA

Zobacz pełną wersję : Traktat, a moze tartak



wesolyromek
19-03-2008, 00:59
Witajcie chrabaszcze wy moje. Cos was poczucie humoru opuscilo odkad rzadzi Slonce Tuskesbekistanu, czyzby nie bylo juz z czego sie smiac, a moze macie racje bo to co sie dzieje przestalo juz dawno byc smieszne.
Ciekaw jestem waszych opinii na temat tartaku ,tfu Traktatu chcialem rzec.
A to, co mi wpadlo w oko i o czym mowil moj Prezydent, z a czego wy zapewne nie rozumiecie:




SCHRODER WIEDZIAŁ CO MÓWI

Jako potwierdzenie obaw Prezydenta Kaczyńskiego,krótka wypowiedź G.Schroedera!!!

Proszę:Kanclerz Schröder uspokajał ich słowami (zjazd ziomkostw, 3.09.2000):
,,Pomorze, Prusy Wschodnie, Śląsk, Sudety, Królewiec, Szczecin, Gdańsk i Wrocław są częścią naszego dziedzictwa narodowego i kulturowego, ale te tereny w świetle prawa międzynarodowego nie należą do naszego państwa, a NRF nie wysuwa żadnych roszczeń terytorialnych w stosunku do Polski, Czech i Rosji. Jednakże Polska, Czechy i Węgry są już dzisiaj członkami Sojuszu; niedługo te kraje, w połączeniu z Unią, otworzą naszym wnukom i dzieciom możliwość powrotu na te ziemie, w ramach swobodnego osiedlania się tam, skąd pochodzą ich rodzice i dziadkowie i będą one mogły, już bez przeszkód, angażować się w życie polityczne, społeczne i gospodarcze.[...] Nie drażnijcie ofiary, która sama pcha się w nasze ręce. Zawierzcie mojej metodzie, ja wam dostarczę wschodnie landy tak, że dzisiejsi administratorzy, czyli Polacy, będą nam jeszcze wdzięczni, że zostali Europejczykami!'

Niemiecki Bundestag przyjął 14.03 ustawę ochraniającą interesy Niemiec po ratyfikacji Traktatu

[email protected] , 18.03.2008 23:48
Myslicie ze to spiskowa teoria dziejow??????
Zycze udanej zabawy misiaczki, Pa

Krzysztofik
19-03-2008, 14:44
Zanim ktokolwiek zacznie na mnie pluć, oswiadczam że nie jestem fanatycznym kibolem drużyn naszej sceny politycznej.
Problem tkwi w tym, że zdecydowana większośc nie lubi Kaczyńskiego i PISu.
Jeśli chodzi o samą ratyfikacje traktatu to ponad połowa nawet nie sili się dowiedzieć o co chodzi. ( o czym dobitnie swiadczą sondaze).

skasowany1955
19-03-2008, 23:02
Problem tkwi w tym, że zdecydowana większośc nie lubi Kaczyńskiego i PISu.
Jeśli chodzi o samą ratyfikacje traktatu to ponad połowa nawet nie sili się dowiedzieć o co chodzi. ( o czym dobitnie swiadczą sondaze).

a sam fakt nienawiści do Kaczyńskich zwalnia z myślenia...

scena polityczna sięgła kolejny raz, partia rządząca przygotowała kolejne igrzyska, lud się cieszy, nawet nikt nie zauważył że rząd właśnie przyjął takie limity emisji gazów które uduszą naszą gospodarkę, nawet nikt nie zauważył że wskutek naszego pośpiechu rzucają w polskich policjantów na Bałkanach granatami...


ale to nic przy ośmieszeniu partii

PIS dopiero co ogłaszał że traktat to sukces, a okazało się to klapą, bo nasze sukcesy zapisano nie w traktacie a w dodatkowych protokołach i teraz musi w krajowym ustawodastwie wywalczyć gwarancję swoich własnych ustaleń

jeszcze niedawno PO, LID, Tusk, forumowicze uważali negocjacje Kaczyńskiego z Unią za klęskę, wyniki Lizbony porażke.... NAgle Ci sami mówią że to historyczny moment, że musimy ratyfikować, że traktat to największy sukces Polski.... ZARAZ ZARAZ rok temu dla opozycji traktat był klęską Kaczyńskich a dziś to już sukces czy drodzy forumowicze nie widzą i PO i Tuska i własnej hipokryzji???





To koniec. Polskie piekło rozleje się na całą Europę, a za nim polska hańba, która też się najpierw rozleje, a potem nas okryje i jako chorego człowieka Europy palcami wytykać nas będą. Właściwie już wytykają. Europa, jak wiadomo, niczym innym nie żyje, polskimi gierkami jest oburzona, naszym barbarzyństwem zszokowana. Wszak tam takie rzeczy się nie zdarzają. Nikt nie ośmieliłby się igrać z losem kontynentu, tysiącami lat tradycji judeochrześcijańskiej, świadom nieświeżego oddechu Karola Wielkiego i Pepina Krótkiego na sobie. To nam wpojono, więc na pewno tak jest i ja się z tym zgadzam. Dręczy mnie tylko kilka pytań.

Na przykład o Słowację. Opozycyjna chadecja byłego premiera Mikulasza Dzurindy blokuje tam ratyfikację traktatu, bo chce wytargować na rządzie ustępstwa w sprawie prawa prasowego. I co? Samoloty zaczęły zawracać nad Bratysławą, Słowacy stali się synonimami dzikusów, nikt nie kupuje już Złotego Bażanta? Być może, ale jakoś o tym nie słyszałem. Anglicy z kolei zastanawiają się, jak ratyfikację przeprowadzi coraz mniej popularny premier Brown, Francuzi muszą to zrobić w parlamencie szybko i po cichutku, bo inaczej w referendum znów będzie wtopa.

Swoją drogą, gdybyśmy to my, jak Francuzi czy Holendrzy, odrzucili w referendum jakiś traktat, to "Wyborcza" zaczęłaby ukazywać się w żałobnej winiecie jak "Tygodnik Powszechny" w stanie wojennym, a prof. Geremek na znak protestu zrzekłby się obywatelstwa państwa, które nie dorosło do demokracji. Marszałek Komorowski już zresztą nadął się do rozmiarów posła Kalisza i przestrzegł, że Polska się skompromitowała i stała "zakałą Europy". Nie wyobrażam sobie, by w tej sytuacji Pan Marszałek zechciał nas dalej zaszczycać swą osobą.
http://www.dziennik.pl/opinie/article139979/Przepraszam_Cie_Europo.html

wesolyromek
20-03-2008, 01:42
Zanim ktokolwiek zacznie na mnie pluć, oswiadczam że nie jestem fanatycznym kibolem drużyn naszej sceny politycznej.

A czemuz to i przed kim, Waszmosc sie kajasz, czyzbys obawial sie forumowych klakierow Slonca Tuskesbekistanu ??
Wstan podnies glowe , wsluchaj sie w slowa piesni o malym rycerzu :lol:

PS. No co jest Panie i Panowie , czyzby brak argumentow , a moze poszliscie po rozum do glowy i zaczynacie dostrzegac co Slonce nam /Polakom /gotuje w najblizszej przyszlosci. :wink: Pa

wesolyromek
21-03-2008, 00:59
No to zeby zakonczyc ten temat z mojej strony , przeczytajcie sobie to, jesli oczywiscie dacie rade Pa misiaczki wy moje

Pułapki traktatu lizbońskiego
Michał Szułdrzyński 19-03-2008, ostatnia aktualizacja 20-03-2008 07:05
Niedobrze by było, gdyby żal za zmarnowanym szampanem sprawił, że nie dostrzeżemy grożących nam niebezpieczeństw i zgodzimy się na rezygnację z zastrzeżeń do traktatu lizbońskiego - pisze publicysta. Czyżby największą winę za zamieszanie związane z ratyfikacją traktatu lizbońskiego ponosiły zmarnowane butelki szampana? Polska delegacja w Brukseli w zeszłym tygodniu już się cieszyła na to, że spokojnie traktat zostanie przyjęty przez Sejm, co de facto rozstrzygnie o jego ratyfikacji. Strumieniem szampana premier Tusk zamierzał zmyć z Polaków piętno eurosceptycyzmu i przejść do historii jako premier, któremu udało się zawrócić Polskę z nacjonalistycznego bezdroża na właściwe europejskie tory. I chyba tylko to wyjaśnia bezsensowny pośpiech z ratyfikacją, w efekcie którego stanęliśmy dziś w martwym punkcie.
Politycy zakładnikami ekspertyz
Eskalacji sporu winne są oczywiście obie strony tego konfliktu. Prawo i Sprawiedliwość ponosi odpowiedzialność przede wszystkim za to, że ciągle nie wyjaśniło społeczeństwu powodów swojego paradoksalnego zachowania. Na pierwszy rzut oka mamy do czynienia ze sprzecznością: PiS protestuje przeciwko traktatowi, który samo wynegocjowało. Zamiast jednak przedstawić spójną argumentację, politycy tej partii oskarżali Platformę o zdradę polskich interesów, nie wyjaśniając precyzyjnie, na czym ta zdrada miałaby polegać.
Z drugiej strony PO została głucha na - rzadkie zresztą - konkretne argumenty Prawa i Sprawiedliwości, wykorzystując okazję do oskarżenia go o europejskie fobie i robienie z Polski pośmiewiska. Prawem silniejszego sprowadziła ten spór do absurdu.
Dlaczego konflikt jest tak mało merytoryczny? Bo żadna ze stron nie była do niego przygotowana. Uzasadnienia PiS nieustannie ewoluowały, a postępowanie Platformy bardzo szybko się do nich dostosowywało. Ten swoisty maraton PiS i PO sprawiał wrażenie, jakby co kilka godzin do partyjnych siedzib docierały nowe prawnicze ekspertyzy, w których wyjaśniano, czym się różni uchwała od ustawy, jaka treść ustawy ratyfikacyjnej jest zgodna lub sprzeczna z konstytucją.
Warto przypomnieć, że jednym z argumentów przeciwko referendum w sprawie traktatu była obawa, iż Polacy głosowaliby w ciemno: nikt traktatu nie przeczyta, a jak przeczyta, to nie zrozumie. Widać dziś wyraźnie, że z posłami sytuacja nie wygląda lepiej. Stali się zakładnikami prawniczych ekspertyz, bez których błądzą, jak dzieci we mgle. Eksperci zaś również mają swe poglądy, sympatie i interesy. Prawo unijne okazuje się więc tajemnym pismem, które rozumieją tylko nieliczni. Skoro - jak donosiła wtorkowa `Rzeczpospolita' - nawet polska delegacja pogubiła się w traktatowej materii, jak możemy być spokojni o przyszłość?
Twórcza interpretacja prawa
Oddanie przyszłości w ręce prawniczych ekspertów może się dla nas źle skończyć. Istotą bowiem obaw nie są wprost poszczególne zapisy traktatu czy Karty praw podstawowych, lecz właśnie rozbieżności opinii ekspertów. Kreatywność prawników, kreatywność sędziów trybunałów nie zna bowiem granic. W roku 1997 polski Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok, który już wówczas wywołał oskarżenia o zbytni aktywizm, a za który obrońcy życia powinni postawić pomnik profesorowi Andrzejowi Zollowi. W orzeczeniu Trybunał uznał bowiem, że nie wolno dokonywać aborcji ze względów społecznych, bo ludzkie życie zaczyna się w momencie poczęcia. Kłopot w tym, że zasada ta została wywiedziona wcale nie z zapisów głoszących, iż Rzeczpospolita `zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia' (art. 38 ), lecz z faktu, że Polska jest `demokratycznym państwem prawa'.
Traktat lizboński przypomina, że `Unia dąży do zwalczania wszelkiej dyskryminacji ze względu na płeć, rasę lub pochodzenie etniczne, religię lub światopogląd, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną'. Czyż bezzasadne są obawy, że tak wieloznaczne pojęcia jak `godność człowieka' czy `dyskryminacja' będą interpretowane równie twórczo, lecz zdecydowanie na naszą niekorzyść?
Traktat lizboński stwarza bowiem możliwość, by obywatele skarżyli się nie tylko do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, lecz również do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Obywatel ma prawo zaskarżyć do trybunału przepis, który w jego mniemaniu narusza któreś z gwarantowanych przez Unię praw podstawowych.
Sprawa gejów i aborcji
Największe emocje w poniedziałkowym orędziu prezydenta wywołały obrazki gejowskich małżeństw oraz własnościowych roszczeń niemieckich. Ale właśnie te dwie sprawy w uzasadniony sposób mogą budzić obawy Polaków. Karta praw podstawowych głosi, że `Prawo do zawarcia małżeństwa i prawo do założenia rodziny są gwarantowane zgodnie z ustawami krajowymi regulującymi korzystanie z tych praw'. Nietrudno wyobrazić sobie sytuację, w której para Polaków, która zawarła małżeństwo na przykład w Hiszpanii, powraca do Polski. Napotyka tu - na przykład - brak możliwości wspólnego rozliczania podatków. Polskie prawo bowiem definiuje małżeństwo (dające prawo do wspólnego rozliczania się) jako związek mężczyzny i kobiety. Ktoś może więc uznać polskie prawo za dyskryminujące parę homoseksualną (posiadającą pełnię praw w Hiszpanii) względem heteroseksualnych par małżeńskich. Zgodnie z taką logiką homoseksualiści są w Polsce dyskryminowani ze względu na orientację seksualną, a tego zabrania wspólnotowe prawo.
W sprawie traktatu PO pozostała głucha na argumenty Prawa i Sprawiedliwości, wykorzystując okazję do oskarżenia PiS o europejskie fobie
Pojęcie niedyskryminacji stojącej na straży ludzkiej godności może więc skłonić Trybunał Sprawiedliwości - w przypływie sędziowskiego aktywizmu - do zmuszenia Polski do zmiany ustawodawstwa rodzinnego, mimo iż Unia formalnie pozostawia ustawodawstwo rodzinne wyłącznie w gestii państw członkowskich!
Obawy moralne może budzić również inna sprawa. Otóż w roku 1990 Europejski Trybunał Sprawiedliwości (poprzednik dzisiejszego TSUE) oddalił skargę irlandzkiego sądu, który chciał ścigać osoby informujące na tamtejszych uczelniach o możliwości dokonywania aborcji w Wielkiej Brytanii (sprawa Grogana). Trybunał orzekł bowiem, że aborcja jest `usługą medyczną'. Łatwo przewidzieć, że powołując się na walkę z dyskryminacją, można próbować zaskarżyć polską ustawę o ochronie życia, jako dyskryminującą kobiety w dostępie do usług medycznych.
Problem majątków przesiedlonych
Szerokie pole do interpretacji pozostawia też pojęcie `godności człowieka'. Można je interpretować tak, jak zrobił to w sierpniu zeszłego roku przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Pöttering, w swym przemówieniu podczas obchodów Dnia Stron Ojczystych Związku Wypędzonych. Uznał on, że godność oraz prawo do posiadania ojczyzny są najważniejszymi prawami człowieka.
Łatwo z tego wyciągnąć wniosek, że na problem przesiedlenia nie należy patrzeć jak na konsekwencje wywołania przez Niemcy II wojny światowej i na skutek traktatów poczdamskich, ale jak na naruszenie ludzkiej godności. Niemożność odzyskania utraconych nieruchomości może być więc nazwana dyskryminacją naruszającą ludzką godność.
Znów nietrudno sobie wyobrazić konsekwencje zaskarżenia polskiego prawa przez Niemców, a szczególnie przez tzw. późnych przesiedlonych (tym bardziej że Platforma zapowiedziała przyjęcie przez Sejm ustawy reprywatyzacyjnej). Mogłoby to - znów w połączeniu z sędziowskim aktywizmem - uruchomić lawinę, której konsekwencji nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Niemcy bowiem mogą czuć się dyskryminowani ze względu na obywatelstwo i pochodzenie etniczne.
Karta praw podstawowych (art. 17) gwarantuje w dodatku, że nikt nie może być wywłaszczony bez godziwego odszkodowania wypłaconego we właściwym terminie. Ze względu na to, że władze gminne często nie uregulowały stanu własności niemieckiej na tzw. Ziemiach Odzyskanych, powoływanie się na artykuł 17 mogłoby uniemożliwić ukrócenie zamętu w księgach wieczystych.
Zabezpieczenie, a nie fobia
Zabezpieczeniem przed tym ma być właśnie tzw. protokół brytyjski, który stwierdza, że `Karta nie rozszerza zdolności Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej ani żadnego sądu lub trybunału Polski lub Zjednoczonego Królestwa do uznania, że przepisy ustawowe, wykonawcze lub administracyjne, praktyki lub działania administracyjne Polski lub Zjednoczonego Królestwa są niezgodne z podstawowymi prawami, wolnościami i zasadami, które są w niej potwierdzone'. Protokół stanowi więc, że prawa Karty nie mogą stać się podstawą do roszczeń ani przed polskimi sądami, ani przed TSUE i zaskarżania legalności polskiego prawa.
Mimo wszystkich tych zagrożeń PO przeforsowała 20 grudnia 2007 roku uchwałę sejmową, w której wyraża nadzieję na możliwie szybkie odstąpienie od protokołu brytyjskiego. Trudno się dziwić, że w odpowiedzi PiS usiłuje utrudnić przyszłe przyjęcie Karty praw. Nie ma to nic wspólnego z europejską fobią czy rozbijaniem Unii Europejskiej.
Niedobrze by było, gdyby żal za zmarnowanym szampanem sprawił, że nie dostrzeżemy grożących nam pułapek i zgodzimy się na rezygnację z zastrzeżeń do traktatu lizbońskiego. Wystarczająco dużo kłopotów będziemy mieli z wieloma pozostałymi zagrożeniami, przed którymi zabezpieczeni nie jesteśmy. Może więc dyskusja nad preambułą specjalnej ustawy sprawi, że wreszcie poważnie potraktujemy nowości - zarówno zagrożenia, jak i szanse - które niesie reforma Unii Europejskiej?
Autor jest publicystą, redaktorem naczelnym `Nowego Państwa', prowadzi program `Tygodnik Polski' w TVP INFO
Źródło : Rzeczpospolita

skasowany1955
25-03-2008, 21:59
Tragedie prawdziwe i wydumane



Tuż przed rozpoczęciem ostatniego szczytu UE w Brukseli Hans-Gert Poettering, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, powiedział, że nie może sobie wyobrazić, aby Polska nie ratyfikowała traktatu z Lizbony. Mocno przy tym podkreślił: "To byłaby tragedia". Z kolei niemiecki "Berliner Zeitung" ostrzegał, że "zablokowanie ratyfikacji mogłoby w konsekwencji zachwiać funkcjonowaniem całej Europy".
Narzucony przez Brukselę katastroficzny ton wypowiedzi podchwycili natychmiast polscy euroentuzjaści, poczynając od premiera Donalda Tuska, który zachowanie Jarosława Kaczyńskiego określił jako "skrajnie nieodpowiedzialne". Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski przekonywał, że brak ratyfikacji traktatu "może być dla Polski dramatem". Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski propozycje PiS określił z typową dla siebie "kulturą", stwierdzając, że jest to "tradycyjna dla polskich eurofobów synteza nieuctwa z paranoją". Pytam więc inteligenta Radka, czy do tak zdefiniowanych eurofobów należą też: Cezary Mech, Paweł Mielcarek, Stanisław Markowski, Jacek Bartyzel, Krystyna Czuba, Jan Maria Jackowski, Piotr Jaroszyński, Stefan Kurowski, Krzysztof Kawęcki, Mieczysław Ryba i wielu, wielu innych, profesorów, naukowców, intelektualistów, sygnatariuszy rezolucji "Polska w Europie Wolnych Narodów"?
Waldy Dzikowski, wiceszef klubu parlamentarnego PO, uważa, że upadek traktatu lizbońskiego wywoła: "wielki kryzys w kraju i Europie". Szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Krzysztof Lisek jest przekonany, że: "(...) odrzucenie traktatu to zejście z europejskiej drogi naszego kraju". W sukurs Platformie idzie "obrotowy Kazio", czyli Kazimierz Marcinkiewicz, który zabiegi PiS nazywa "obłędem" i dodaje: "(...) straszenie Niemcami i zdradami nic nie wskóra".
Wszystkie te wypowiedzi są histeryczną reakcją na próby PiS zabezpieczenia drogą ustawową polskich interesów jeszcze przed ostateczną ratyfikacją traktatu lizbońskiego. Istnienie tych zagrożeń (bardzo wielu i bardzo poważnych) Platforma Obywatelska, chcąc nie chcąc, potwierdziła, godząc się na umieszczenie ich w pośledniejszym, czyli niezobowiązującym akcie prawnym, jakim jest uchwała sejmowa, co oczywiście nie mogło być zaakceptowane przez PiS.
Warto przypomnieć, że Hans-Gert Poettering, który narzucił katastroficzny ton tych wypowiedzi, to ten sam człowiek, który głosował w Parlamencie Europejskim, by nazwie "KL Auschwitz-Birkenau" towarzyszyły wyłącznie określenia: "hitlerowski nazistowski obóz zagłady", z pominięciem przymiotnika "niemiecki".
Pytam pana przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, dlaczego "tragedią" dla Europy nie było odrzucenie przez Francję i Holandię poprzedniej wersji traktatu, a ma nią być skorzystanie z tego samego prawa przez Polskę? Czy nie uważa pan przewodniczący, że słowo "tragedia" bardziej pasuje do brzemiennych w skutki faktów z niedawnej przeszłości. Tragedią była agresja na Polskę we wrześniu 1939 roku. A kto napadł na Polskę? Naziści, Hitler, a może to byli Niemcy, którzy chcieli zbudować wielką europejską przestrzeń (Grosseeuropäisscher Raum)?
Nie mogą być nazywane tragedią starania wolnego kraju w EU o zagwarantowanie sobie maksimum wolności w warunkach ograniczonej suwerenności, z czym przecież wiąże się obecność w strukturach UE.
Polska była zawsze w Europie. Kiedy już znalazła się w europejskich strukturach, nie skorzystała z rady, "by "siedzieć cicho", a dziś zgodnie z literą nowego traktatu nie musi się godzić na żądania państw dominujących w Unii Europejskiej, nawet jeśli stoi za tym zgoda polskiego premiera, polskich "elyt", i ich polskich namiestników.
Nasze prawo wyboru, troska o państwo i naród jest dla Hansa-Gerta Poetteringa tragedią. Dla mnie tragedią jest fakt, że w dzisiejszych Niemczech najwyższy sąd, czyli Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe uznaje nadal za obowiązujące granice III Rzeszy z 1937 roku.
Wojciech Reszczyński

jola_krzysiek
26-03-2008, 09:11
a sam fakt nienawiści do Kaczyńskich zwalnia z myślenia...
Czy uwielbienie do powyższych również zwalnia z myślenia?
Racje podane przez Pana Reszczyńskiego wydają się być rzeczowe i głęboko przemyślane. Co więcej to wszystko to prawda. Tyle tylko, że ładnie i zgrabnie ułożone brzmią dość groźnie. Trzeba było je rozważać w momencie składania swojej parafy pod traktatowymi ustaleniami - wówczas ani Pan Prezydent, ani Pan Premier nie sygnalizowali jakiegokolwiek zagrożenia! Czyżby ktoś nas, ciemne społeczeństwo, próbował oszukać? Po mojemu rada jest jedna: zacznijmy myśleć samodzielnie. A może jednak referendum?
K.

skasowany1955
26-03-2008, 22:32
a sam fakt nienawiści do Kaczyńskich zwalnia z myślenia...
Czy uwielbienie do powyższych również zwalnia z myślenia?
Racje podane przez Pana Reszczyńskiego wydają się być rzeczowe i głęboko przemyślane. Co więcej to wszystko to prawda. Tyle tylko, że ładnie i zgrabnie ułożone brzmią dość groźnie. Trzeba było je rozważać w momencie składania swojej parafy pod traktatowymi ustaleniami - wówczas ani Pan Prezydent, ani Pan Premier nie sygnalizowali jakiegokolwiek zagrożenia! Czyżby ktoś nas, ciemne społeczeństwo, próbował oszukać? Po mojemu rada jest jedna: zacznijmy myśleć samodzielnie. A może jednak referendum?
K.

Prezydent akurat nic nie podpisał, bąkają tak w Platformie, ale trudno od posłów PO wymagać by choć zaglądnęli do Traktatu i wiedzieli co tam jest.

PIS i PO w niczym się nie różnią, niedawno dla PIS traktat to był bezgraiczny sukces, a dziś???

Jeszcze niedawno dla PO traktat to była klęska, odejście od "Niecea albo śmierć", strata pierwiastka, a dziś nagle PO bezgranicznie uwielbia Traktat

czy nie widzicie tej hipokryzji???

Czy nie widzicie że traktat to dokładnie te same zapisy co Konstytucja, którą m.in odrzuciła Francja, ale teraz te same zapisy bedą w Europie nie w referendach a w parlamentach uchwalane, czy naprawdę sieczką powtarzana w mediach czy PO zwalnia z myślenia???

REFERNDUM w każdym z państw UNII !!!

mTom
27-03-2008, 07:29
"PiS jest partią głęboko proeuropejską"- powiedział Kurski u Moniki Olejnik. :o :lol: :lol: :lol:

Jose33
27-03-2008, 09:54
Gdyby Konrad Mazowiecki w 14 wieku nie zaprosił Krzyżaków do Polski nie byłoby takich problemów:)Sami wyhodowaliśmy sobie wroga

lump praski
27-03-2008, 14:51
PO broni Polakow przed Ohydna Europa ? Przeboj na liscie nr1. Pieniadze sie urywaja z Unii czy co.