PDA

Zobacz pełną wersję : Idź do lasu i przynieś trochę drewna...:)



Last Rico
24-03-2008, 08:28
http://www.youtube.com/watch?v=W1czBcnX1Ww&feature=related

Andrzej Wilhelmi
24-03-2008, 09:07
Super! Pozdrawiam.

Jurek_Z
24-03-2008, 09:16
:D cwana bestja.
Jaka cena ?

Cpt_Q
24-03-2008, 09:23
Obserwuję gada od kilku dni i czekam, aż sie wywróci na tym lodzie :o

adam_mk
24-03-2008, 09:27
Jestem w szoku! :o :o :o
ZROBILI TO!
SKUTECZNIE!!!
To "gówienko" ma błędnik!!!
Adam M.

Cpt_Q
24-03-2008, 09:48
a jak fajnie rozwiązali sposób zasilania :) Precz z ciężkimi akumulatorami.

sys
24-03-2008, 10:03
Raczej do noszenia drzewa z lasu tego nie budują 8) ... zaczynam się bać :lol:

Last Rico
24-03-2008, 10:17
"Duży Pies" ma służyć jako osioł juczny dla wojska, ale myślę że na tym się nie skończy.
Prędzej czy później... dostanie czujniki reagujące na ciepło, ruch itd i zostanie dobrze uzbrojony.
Jeden pies to nic, ale cała sfora ? :)

adam_mk
24-03-2008, 10:21
Terminator?! :o :o :o

John Connor potrzebny od zaraz!!!

Wyrzućmy to gdzieś daleko.... Na księżyc, czy co... Nadaje się!

Adam M.

Rom-Kon
24-03-2008, 10:23
Jestem w szoku! :o :o :o
ZROBILI TO!
SKUTECZNIE!!!
To "gówienko" ma błędnik!!!
Adam M.
...od razu tam błędnik... zwykły żyroskop! :lol:
a tu jest pełniejsza wersja... dłuższa:
http://pl.youtube.com/watch?v=W1czBcnX1Ww


...też zaczynam się bać... :-?

adam_mk
24-03-2008, 10:26
Czy szkoły przetrwania nie powinny zacząć uczyć rzutu "bolas"?
To takie 3 kulki na sznurku. Tu powinny być wyjątkowo skuteczne!
Adam M.

Rom-Kon
24-03-2008, 10:28
"Duży Pies" ma służyć jako osioł juczny dla wojska, ale myślę że na tym się nie skończy.
Prędzej czy później... dostanie czujniki reagujące na ciepło, ruch itd i zostanie dobrze uzbrojony.
Jeden pies to nic, ale cała sfora ? :)
...był taki film... ale tam się jeszcze same rozmnażały (samoreplikacja) i to w lepszych wersjach.... miały takie fajne ostrza... jak się nazywał ten film? Już nie pomnę...

Rom-Kon
24-03-2008, 10:31
Czy szkoły przetrwania nie powinny zacząć uczyć rzutu "bolas"?
To takie 3 kulki na sznurku. Tu powinny być wyjątkowo skuteczne!
Adam M.
...zanim rzucisz tego "bolasa" to Ci go w rękach zanihiluje! ...razem z połową Ciebie... :D :D :D

adam_mk
24-03-2008, 10:33
No, to bierzmy kredyt tak na 100 lat! Duży!
Sami se spłacą!
Adam M.

r-32
24-03-2008, 10:45
No to teraz to naprawdę zaczynam się bać.Już sobie go wyobrażam w wersji maxi, opancerzony i uzbrojony!!.Pozdrawiam

Last Rico
24-03-2008, 10:48
a jak fajnie rozwiązali sposób zasilania

Pies jest na benzynę :), więc może być stosunkowo lekki i jednocześnie mieć duży zasięg.
Silnik napędza sprężarkę, ruchy muszą być b. szybkie więc nie mogą być realizowane
za pomocą silników krokowych, ani nawet prądu stałego z enkoderami. Układ wykonawczy
oparty jest na siłownikach i sprężonym powietrzu. W hali prób nie słychać dźwięku silnika,
bo pies dostaje gotowe powietrze przewodem od góry.

Last Rico
24-03-2008, 10:52
...był taki film... ale tam się jeszcze same rozmnażały (samoreplikacja)

Czasem myślę że to my jesteśmy takimi samoreplikującymi się robotami...:)

Cpt_Q
24-03-2008, 10:54
Czasem myślę że to my jesteśmy takimi samoreplikującymi się robotami...:)

nooo - ehhm...ja do tego celu potrzebuję jeszcze żony :lol:

Rom-Kon
24-03-2008, 10:55
Czasem myślę że to my jesteśmy takimi samoreplikującymi się robotami...:)Tylko my zamiast się rozwijać to się degradujemy... :-? :-? :-? sami dążymy do zagłady.... :-? :-? :-?

Rom-Kon
24-03-2008, 10:57
nooo - ehhm...ja do tego celu potrzebuję jeszcze żony :lol:
...dobrze prawisz... jeszcze... ale pewnie już niedługo... :wink:

Last Rico
24-03-2008, 11:17
Czasem myślę że to my jesteśmy takimi samoreplikującymi się robotami...:)

nooo - ehhm...ja do tego celu potrzebuję jeszcze żony :lol:

No tak ;)
Jednak pytanie zasadnicze: czyimi jesteśmy robotami i do czego ---- pozostaje na razie bez odpowiedzi. :) :(

zielonooka
24-03-2008, 11:56
O matko...
to wyglada jak jakis potworek z horroru.
wyobrazcie sobie ze idziecie na spacer do lasu i .... natykacie sie na takie "coś"
zanim dozlapie blizej i sie zobaczy ze sztuczne - zawał murowany :):):)

Last Rico
24-03-2008, 12:15
wyobrazcie sobie ze idziecie na spacer do lasu i .... natykacie sie na takie "coś"

Nic się nie przejmuj, głowę też mu z czasem dorobią ;) :D

ila66
24-03-2008, 12:39
a gdzie on ma rozum .... jak nie ma glowy :roll:

Rom-Kon
24-03-2008, 14:10
a gdzie on ma rozum .... jak nie ma glowy :roll:
...może tam gdzie co po niektórzy ludzie? ...w tylnej części? :-?

hes
24-03-2008, 14:24
Zawsze słyszałem od babek, że my faceci to raczej z przodu...

Rom-Kon
24-03-2008, 14:29
Zawsze słyszałem od babek, że my faceci to raczej z przodu...
...i to na wysięgniku co by lepiej widać było!!! :lol:

hes
24-03-2008, 14:36
Zawsze słyszałem od babek, że my faceci to raczej z przodu...
...i to na wysięgniku co by lepiej widać było!!! :lol:

Widziałem niedawno w necie na ten temat fajny rysunek, ale cenzura by go
chyba nie przepuscila...

Wracając do robotow: takie strzelające to już oczywiscie sa, pilnie strzeżone
przed terrorystami. Ale dzisiaj swiat jest taki, że średnio zaawansowany
hobbysta- elektronik potrafi zrobić robota( no, może nie tak sprytnego, jak
ten z filmiku) za naprawdę małe pieniądze, czytalem o ok. 1000 dol za takiego poruszającego sie i potrafiącego zrobić krzywdę albo dobry uczynek.

hes
24-03-2008, 14:44
To strzelanie robi się tak (żeby uniknąć pomylek), że w pewnej odległości
żołnierz podgląda obraz z kamery robota na laptopie i decyduje o strzale...
Ot, technika...w służbie czlowieka.

Andrzej Wilhelmi
24-03-2008, 16:28
Krzywdę to my wyrządzamy na każdym kroku i to bez żadnych robotów. Pozdrawiam.

Cpt_Q
24-03-2008, 16:57
Widziałem niedawno w necie na ten temat fajny rysunek, ale cenzura by go
chyba nie przepuscila...

dawaj, dawaj, w poniższym wątku nie podpadniesz:
http://forum.muratordom.pl/tylko-dla-samcow,t52317-2340.htm

adam_mk
24-03-2008, 17:27
Cała reszta jest już od dawna. Fakt.
To bydlę + GPS + dowolna reszta to już naprawdę DUŻY NABÓJ.
Adam M.

Last Rico
24-03-2008, 18:00
Proszę zapiąć pasy :D

Dobrze jest na wstępie poczynić jakieś założenia :)
Po pierwsze należy założyć że tylko idiota może robić coś bez celu.
Po drugie, zakładając że zostaliśmy stworzeni (czytaj zrobieni), to pewnie nie przez głupszych
od siebie... Tłumaczenie że ktoś nas zrobił, bo nas pokochał (przecież nas jeszcze nie było !) :D
można sobie podarować jako zupełnie nielogiczne.

Pozostaje jakiś cel ukryty ( ukryty dla nas oczywiście).
Może ktoś (celowo nie piszę bóg, natura, czy kosmici), zrzucił nas tu jako pierwszych, żeby
SOBIE przygotować grunt ? Przecież jeśli jest taki mądry że potrafił nas zrobić, to NIGDY
nie będziemy dla niego partnerem do dyskusji. To tak jakby naukowiec miał dyskutować
ze swoją bakterią którą hoduje na talerzyku hehehee.... O czym ?????
Bakteria myśli,;) Mój Pan jest dobry, daje mi cukier i włącza grzałki żebym nie zmarzła, sprowadził
mi najlepszy agar jaki był dostępny, do tego filtruje mi powietrze, tak ! Na pewno mnie kocha....
Bakteria przecież nie wie DO CZEGO naukowiec jej będzie potrzebować (oczyszczalnia ścieków) :D
i uważa że biolog stworzył jej takie super warunki z miłości do niej, najprawdopodobniej jednak
bakteria ŻADNEGO naukowca nie dostrzega jak my ( no dobrze, już tego wątku nie ciągnę). ;)

W pewien sposób jesteśmy robotami, gdyż w większości mamy "zaszyte" gotowe odpowiedzi
na poszczególne bodźce. I tak np. oblany winem na bankiecie możesz zrobić dosłownie kilka
ruchów, masz kilka możliwych wyjść i na pewno nie zaczniesz wtedy śpiewać ani recytować.
Zmierzam do tego że podobnie jak ten robot działamy dość automatycznie. Jeśli ty tak -- to ja tak.
Do tego sami się produkujemy, a produkcja jest najtańsza na świecie, nawet prądu nie potrzeba :)

Zostawili nas tu żebyśmy wyrwali Ziemi surowce, każda cywilizacja ich potrzebuje. Oczywiście
mogliby sami pracować w kopalniach a potem sobie rudy wytapiać, ale OD CZEGO są roboty ?
Jak już większość w pocie czoła wyszarpiemy, to przylecą po gotowe srebro, złoto, miedź,
może założyli sobie więcej takich plantacji we Wszechświecie :D ;)

adam_mk
24-03-2008, 18:22
Fajne! :lol:
SF pisujesz?! :lol:

Dobre na scenariusz...

Mało płaca, ale sława może być duża....
Żeby Ci tylko co lepszego pomysłu nie pod. prowadzili tak jak "matrixa"...
Dobrze się czyta....
Horror SF...
Adam M.

A wiesz, że zaczęli dwaj przygłupi i pijani?
Niejacy Ban i Pug. Zatrzymali się na Ziemi i wysprzątali zatęchła spiżarnię swego pojazdu. Wywalili śmieci i dręczyli je w lewo (dlatego białka są lewoskrętne) łopatką do węgla i haczykiem (pogrzebaczem). Na koniec jeden z nich nakichał w zaczyn i stwierdził, że tchnął weń sakramencko (sakramenckiego ducha).
Niejaki LEM to odbadał i podał do szerszej wiadomości (drukiem).
Sam czytałem...

hes
24-03-2008, 18:59
Sorry za mały off-top Jak już sie zrobilo tak naukowo, to moim (i nie tylko moim) skromnym zdaniem
WSZYSTKO jest podporzadkowane życiu- stworzeniu tego życia i podtrzymaniu go. WSZYSTKIE zjawiska fizyczne i chemiczne są tak "wymyślone" że to życie
w ogóle jest możliwe. KTOŚ miał o tym wszystkim pojęcie, zanim cokolwiek
powstało żywego. Czyli najpierw fizyka i chemia, potem życie. Samo z siebie ?
Prwdopodobieństwo równe zeru.

Pal licho nieskończoność przestrzeni i czasu, ale nich ktoś wytłumaczy, jak
rośliny, które nie posiadając zmysłu wzroku potrafią stworzyć barwy
i kształty. Albo np. coś takiego :


http://img360.imageshack.us/img360/5395/eroticawk4.jpg

Więcej na :

http://www.youtube.com/watch?v=Jq8YPtM_Kew

Last Rico
24-03-2008, 20:13
Fajne! :lol:
SF pisujesz?! :lol:

:D Adamie, nie pisuję SF, ale może dzięki twojej opinii ...zacznę ;)
Lem to wielki i WOLNY umysł, dawniej byłby okrzyknięty prorokiem, choć nie wszystkim
jego światopogląd się podobał (ba). Nie można i takiej przyczyny wykluczyć (życie ze śmieci),
choć znowu niektórym to burzy czysty ambitny i wielki początek Człowieka.

Last Rico
24-03-2008, 20:15
w opowiadaniu tym jest odpowiedz dlaczego

Znam koncepcję von Neumanna, ale opowiadania o którym piszesz niestety chyba nie czytałem.
Jeśli możesz, to napisz o co tam chodziło.

Last Rico
24-03-2008, 20:18
życie. Samo z siebie ?
Prwdopodobieństwo równe zeru.

Nie wiemy jak powstało życie (nie tylko nasze), nie ma się co oszukiwać że było tak czy śmak
i nauka musi stać na takim stanowisku - dopóki coś się nie zmieni. Nie można jednak całkowicie
odrzucić przypadku jako praprzyczyny. Kreacjoniści natychmiast wyśmiewają taki powód
tłumacząc, że kura jest zbyt skomplikowana żeby mogła powstać sama.
Kura nie, bo jest zbyt skomplikowana, a bóg ? Bóg (superkomplikacja) mógł sam się stworzyć ?
Tu kreacjoniści nie mają już pomysłów, albo mówią że Bóg był zawsze. Skoro tak, to ja też mogę
śmiało użyć tego samego argumentu i powiem, że życia również nikt nie musiał tworzyć,
bo też było zawsze....:D

Dlatego o tym piszę, bo jeśli przyjrzeć się misternym konstrukcjom płatków śniegu, to wydaje się
ZUPEŁNIE wykluczone samoistne powstawanie tak precyzyjnych tworów, a jednak tak się dzieje,
nikt ich przecież w niebie ręcznie nie rzeźbi, będąc dzieckiem myślałem że to aniołów robota jest -
(to taki wtręt kulturowo-cywilizacyjny).

Wszechświat nie jest ograniczony, zatem może w nim powstawać nieograniczona ilość kombinacji,
czas ani ilość prób......nie mają tu zupełnie znaczenia. Praktycznie wszystko jest możliwe....:)

hes
24-03-2008, 20:41
Bóg to nazwa zupełnie umowna, coś poza naszym zrozumieniem, tak jak
mrówki nie są w stanie zrozumieć wysokiej katedry. Nie jesteśmy wprawdzie
mrówkami, ale KTOŚ starannie zadbal, żebyśmy nie byli zbyt mądrzy...
Chociaż, jak widać, staramy się. Dziwne jest wszystko: ogrom kosmosu,
wirusy, czyli cząsteczki białka bez cienia rozumu, a działające jak rozumne, nasz sens obecności na wyróżnionej życiem planecie, i , jak gdzieś czytalem, np. nasze oczy, które uważane są za szczytowe osiągnięcie Natury (razem z dodatkiem w postaci mózgu).
Niesamowite...Oglądamy ten świat codziennie i odbieramy na ogół jako
coś zwyczajnego, a tu takie cuda....Tyle zagadek w kolejce do odkrycia.
No to odkrywajmy.

Last Rico
24-03-2008, 21:11
Przyczyny jak widać mogą być tylko dwie:
1. Życie powstało samo w prostej formie i ewoluowało do obecnej.
2. Ktoś nas zrobił, ale kto w takim razie zrobił naszego Ktosia ?

Fakt, świat jest wielki i pełen tajemnic, ale nie wygląda on tak jak my go widzimy.
Akurat nasze oczy widzą w takim paśmie, gdybyśmy widzieli niżej tj. aż w podczerwieni,
to Słońce nie byłoby małą żółtą kulką, ale ogromną czerwoną kulą zajmującą pół nieba,
tak więc wszystko to jest tylko część prawdy, ogląd mający mało wspólnego z rzeczywistością.

Zakładając że prawdziwa jest odpowiedź nr. 2, to musiał to zrobić w JAKIMŚ celu.
Człowiek jakoś dziwnie stawia się zawsze w centrum i kombinuje że ten co go zrobił,
to zaraz go kocha i takie tam inne. Zupełnie nie bierze pod uwagę takiej możliwości, że może i kocha
ale tak jak hodowca swoje świnki, przecież o nie dba, nawet im weterynarza sprowadza jak potrzeba.

Potem świnki gdzieś jadą, między sobą mówią że to w nagrodę :) Że jadą na zielone pastwiska,
wierzą w to. :) Jednak nijak tego sprawdzić nie mogą, bo jak już która poszła z Panem -
- to jeszcze żadna nie wróciła :(

adam_mk
24-03-2008, 21:14
Pobaw się w koacerwaty! :lol:
Jak sam Stwórca sie poczujesz! :lol:

Adam M.

hes
24-03-2008, 21:38
Człowiek już może się uważać za Stwórcę, bo wymyślił coś, co normalnie
w przyrodzie nie istnieje, np. tworzywa sztuczne, o komputerach nie
wspominając.

Last Rico
24-03-2008, 21:47
Pobaw się w koacerwaty! :lol:
Jak sam Stwórca sie poczujesz! :lol:

Adam M.

Zacznę od jutra, bo dzisiaj to i tak już za późno :D :D

Last Rico
24-03-2008, 21:49
o komputerach nie
wspominając.

Na obraz i podobieństwo NASZE (a nie swoje - tak stoi w Biblii) :D

Krzysztofik
24-03-2008, 22:13
Człowiek już może się uważać za Stwórcę, bo wymyślił coś, co normalnie
w przyrodzie nie istnieje, np. tworzywa sztuczne, o komputerach nie
wspominając.
Trzeba było chociaż "święconką" zagryźć.
Teraz wszyscy to muszą czytać :wink:

Last Rico
26-03-2008, 21:28
Dzięki. Jeśli przyjąć że głównym i JEDYNYM celem stworzyciela jest tworzyć,
to takie działanie ma sens, patrząc jednak ż punktu widzenia człowieka, rzecz wygląda inaczej
gdyż tworzenie lub wynik tego tworzenia powinien być uzasadniony korzyścią, nie bójmy się tego
tak nazwać, przecież człowiek rozumny działa wyłącznie dla korzyści, nie musi to być zaraz korzyść
materialna. Płacąc za bilet materialnie tracimy, ale kino przenosi nas na Saharę i daje możliwość
nasycenia ciekawości, poznania tamtejszej przyrody - a to też jest wartość. Wstając staruszce
w tramwaju - pozornie tracimy ale uczymy otoczenie, mając nadzieję na to, że i nam ktoś kiedyś
miejsca ustąpi na starość.

Dlatego mógłbym nawet przyjąć że jakiś bóg ( nie w znaczeniu religijnym) stworzył nas po nic
tzn. pozornie po nic. Jesteśmy rybkami w jego akwarium, on po prostu zerknie czasem na te rybki
i to był cały cel stworzenia. Mogę zrozumieć że jacyś nasi starsi bracia w kosmosie chcą prześledzić
rozwój istot rozumnych, przylatują tu ze swoją młodzieżą i pokazują im jak człowiek zabija innego
człowieka tłumacząc, że i oni przez ten etap przejść musieli, ale żeby tworzyć dla samego tworzenia ?
Przecież wysyłanie życia w Kosmos, dla samego wysyłania to dosyć rozpaczliwa koncepcja.

Andrzej Wilhelmi
26-03-2008, 21:54
Muszę powiedzieć, że takie rozważania mnie też intrygują. Mam wrażenie, że jakaś siła (rozumem ludzkim nie pojęta: duch, bóg) stworzyła sobie taką roboczą planetę i eksperymentuje patrząc dokąd zmierzać może taka cywilizacja. Pozdrawiam.

zielonooka
26-03-2008, 21:54
naprawde ktos uwaza ze z głowa bedzie to wygladac mniej strasznie?!?!?!?!
ja sadze ze wrecz odwrotnie :)

adam_mk
26-03-2008, 22:24
Dać dwie!
Jedną groźną a drugą uśmiechniętą.
Jemu i tak wszystko jedno gdzie jest "przód".
A skoro nie jada - to po co mu "tył"? :lol:
Adam M.

retrofood
26-03-2008, 22:36
Dać dwie!
Jedną groźną a drugą uśmiechniętą.
Jemu i tak wszystko jedno gdzie jest "przód".
A skoro nie jada - to po co mu "tył"? :lol:
Adam M.

Adasiu, nie kumasz????? Ty?????? :o :o :o :o :o :o :o :o
A jak się mają rozmnażać, jak nie bedą wiedziały gdzie tył a gdzie przód???? :o :o :o :o

Last Rico
26-03-2008, 22:57
naprawde ktos uwaza ze z głowa bedzie to wygladac mniej strasznie?!?!?!?!

Pisząc żebyś się nie martwiła jego wyglądem ( bezgłowym ), miałem na myśli
to że stwór z głową będzie bardziej przyjazny widokowo - gdyż człowiek przyzwyczaił się
już do tego, że jak coś jest bez głowy to ma leżeć na glebie... a nie chodzić sobie po lesie. :D

adam_mk
26-03-2008, 23:11
A Ty , pewnie z ciekawości naukowca, chciałbyś sobie popatrzeć jak one to robią?! :o :o :o
:lol:
Adam M.

Last Rico
27-03-2008, 07:36
jemu i tak wszystko jedno gdzie jest "przód".
A skoro nie jada - to po co mu "tył"? :lol:


Adam, poruszyłeś aspekt odżywiania no i to jest kolejny argument (tak myślę) przeciwko bajkom
kreacjonistów że bóg nas kocha, zakładając oczywiście istnienie takiego. Gdyby rzeczywiście
nas kochał, to by nas stworzył na podobieństwo swoje - bóg chyba nie musi się odżywiać ?? :D :D

My musimy jeść, więc musimy pracować - choć jak podaje Biblia praca to kara boża za grzech.
Wszechwiedzący wiedział przecież (kiedy stwarzał pierwszych ludzi) jak to wszystko się skończy
i nic w tym planie nie zmienił. Nawet szatana wpuścił do ogródka (kto tam wtedy stał na bramce ??).

Myślę że taka forma jest konieczna (z żołądkiem) gdyż inaczej robota nie zmusisz do pracy, to głód
powoduje że wstajesz z legowiska. Jest też pewną formą uzależnienia od stwórcy. Gdyby nasz
czteronogi kolega miał lepszy mózg i był uniezależniony od zasilania, wtedy człowiek nie byłby
mu już do niczego potrzebny a tak..... zawsze można poczekać aż się benzyna wypali, akumulatory wyładują
i robocik złagodnieje heheeee....

retrofood
27-03-2008, 07:56
A Ty , pewnie z ciekawości naukowca, chciałbyś sobie popatrzeć jak one to robią?! :o :o :o
:lol:
Adam M.

nie tylko ja :D
popatrz ile osób temat zaciekawił :D

Last Rico
27-03-2008, 16:45
Dla zainteresowanych, tu jest najnowszy test "Dużego Psa"
Robi wrażenie....

http://www.youtube.com/watch?v=VXJZVZFRFJc

Mirek_Lewandowski
27-03-2008, 16:51
No i wiadomo, gdzie tył. Trza zaznaczyć..

Last Rico
27-03-2008, 20:47
No tak, teraz cel się ujawnił. :) Może też tak być że nasi stworzyciele planują jakiś dłuższy lot
i zakładają sobie stacje - bazy przystankowe. Jedną z nich może być właśnie Ziemia.

Może też być inaczej. Wbrew pozorom nie jest chyba tak bardzo łatwo nawigować po Wszechświecie
bo to twór dynamiczny. Obcy sieją życie w wybranych miejscach - wiedząc że prędzej czy później
powstanie tam cywilizacja a wraz z nią wielkie pole elektromagnetyczne. To taka kosmiczna
radiolatarnia. Nawigacja lotnicza opiera się od dawna na takich właśnie radiolatarniach, mimo że
w samolocie są przyrządy, często podwojone to jednak utrzymuje się nadajniki naziemne które
pozwalają załodze na oriętację w przestrzeni praktycznie w każdych warunkach. Można powiedzieć
że w kosmosie są pulsary - naturalne nadajniki, tak ale one promieniują bardzo wąsko i żeby z nich
korzystać to wiązka musi omiatać statek, natomiast promieniowanie cywilizacyjne ma postać szumu
elektromagnetycznego widzianego z każdego kierunku.

Co do szatana, to użyłem go do pokazania pewnej absurdalności religijnej. Bóg tworzy ludzi,
bardzo bardzo ich kocha, jednocześnie do swoich umiłowanych dzieci dopuszcza szatana
jak młodego kota... do bezbronnych myszek. :) Szatan jako twór o wielkiej inteligencji i sprycie
a będący wcześniej prawą ręką boga staje naprzeciwko człowieka - tworu wielokrotnie słabszego
pod każdym względem. To chyba nierówna walka, nie chcę powiedzieć... z góry niesprawiedliwa :)
Ale religie nie muszą być sprawiedliwe bo nie to jest ich głównym zadaniem ;)

Last Rico
28-03-2008, 07:10
dłuższy lot taki na 5 tys lat ?? a może jest to rodzaj sztafety ?? oni zasiali życie u nas,
my zasiejemy na dalszych planetach, a nasze dzieci na jeszcze dalszych ?? w ten sposób
zasiedlanie galaktyki mogło by postępować wykładniczo, bo kosmos jest zdecydowanie za wielki
do jednopokoleniowych wypraw

Tak właśnie myślałem. Listonosz z naszej poczty też osobiście nie jedzie do Londynu a przesyłka
jednak dociera. Żeby mieć gdzie uzupełnić tlen, wodę itp. trzeba mieć czynną stację pośrednią. :)

Bardzo się cieszę że napisałeś o mrówkach, to jest ciekawa historia.
Znane nam organizmy zwykle występują w jednym kawałku, składają się z pojedynczych komórek
odpowiedzialnych za różne czynności. Są komórki szare - dyrekcja organizmu, wątrobowe - czystość,
płucne - zaopatrywanie w tlen, białe krwinki - policja i wojsko. Taki zlepek komórek tworzy jeden
organizm który funkcjonuje jak dobrze zarządzane miasto. Ktoś przywozi żywność, ktoś inny sprząta.

Przyglądając się mrówkom, ich wspólnej i bardzo ZORGANIZOWANEJ pracy można postawić tezę
że one też funkcjonują jak jeden organizm, też są sprzątacze, wojsko itd. tyle że organizm jest w wielu
kawałkach. :) Mimo że nie mają fizycznie dużych łapek, to wspólnie, na potrzebę chwili potrafią
z siebie taką łapę wytworzyć i chwytają wielokrotnie większe organizmy.
To funkcjonuje jak jeden wielki "Mrówek", tyle że luźnymi komórkami poddającymi się modyfikacjom
w zależności o potrzeby. Taki układ ma jedną potężną zaletę, jest niezwykle trudny do zabicia !
Łatwiej pokonać niedźwiedzia robiąc mu dziurkę w organizmie, niż takiego wielkiego "mrówka"
bo zniszczenie 10 000 pojedynczych organizmów - komórek praktycznie nic nie zmienia. :D

Aż się samo ciśnie na usta żeby zapytać a co z człowiekiem ? Myślę że z nami jest bardzo podobnie
jak z mrówkami. Ludzie powoli dochodzą do zrozumienia swojej sytuacji i zaczynają pojmować
że wszyscy ludzie razem tworzą jakby jedego "Wielkiego Człowieka". Zwłaszcza obecnie to dobrze
widać, gdyż praktycznie każdy może się porozumiewać z każdym. Świadomość pojedynczych
ludzi - komórek "wielkiego człowieka" stale rośnie i powoli dociera do nas że zabijanie innych
to jak ucinanie sobie palca. To są początki, ale kiedy przyjdzie czas na unifikację języka oraz łatwą
wymianę informacji za pomocą wszczepionych mikrochipów - wtedy się zacznie, bo nie będzie już
żadnych barier i "wielki człowiek" będzie mógł myśleć milionami mózgów sprzężonych w sieć.

Piątka
28-03-2008, 07:23
o rany, niezłee..

braza
28-03-2008, 07:30
Aż się samo ciśnie na usta żeby zapytać a co z człowiekiem ? Myślę że z nami jest bardzo podobnie
jak z mrówkami. Ludzie powoli dochodzą do zrozumienia swojej sytuacji i zaczynają pojmować
że wszyscy ludzie razem tworzą jakby jedego "Wielkiego Człowieka". Zwłaszcza obecnie to dobrze
widać, gdyż praktycznie każdy może się porozumiewać z każdym. Świadomość pojedynczych
ludzi - komórek "wielkiego człowieka" stale rośnie i powoli dociera do nas że zabijanie innych
to jak ucinanie sobie palca. To są początki, ale kiedy przyjdzie czas na unifikację języka oraz łatwą
wymianę informacji za pomocą wszczepionych mikrochipów - wtedy się zacznie, bo nie będzie już
żadnych barier i "wielki człowiek" będzie mógł myśleć milionami mózgów sprzężonych w sieć.


Boszszsz!!! Toż to Matrix :o

retrofood
28-03-2008, 08:16
Aż się samo ciśnie na usta żeby zapytać a co z człowiekiem ? Myślę że z nami jest bardzo podobnie
jak z mrówkami. Ludzie powoli dochodzą do zrozumienia swojej sytuacji i zaczynają pojmować
że wszyscy ludzie razem tworzą jakby jedego "Wielkiego Człowieka". Zwłaszcza obecnie to dobrze
widać, gdyż praktycznie każdy może się porozumiewać z każdym. Świadomość pojedynczych
ludzi - komórek "wielkiego człowieka" stale rośnie i powoli dociera do nas że zabijanie innych
to jak ucinanie sobie palca. To są początki, ale kiedy przyjdzie czas na unifikację języka oraz łatwą
wymianę informacji za pomocą wszczepionych mikrochipów - wtedy się zacznie, bo nie będzie już
żadnych barier i "wielki człowiek" będzie mógł myśleć milionami mózgów sprzężonych w sieć.


Boszszsz!!! Toż to Matrix :o

Dotąd się łudziła, ze jest samodzielna???? :o :D

Last Rico
28-03-2008, 20:52
czyli zgadzasz sie ze stworzyciele nie hodują rybek w akwarium dla swojej zabawki i rozrywki

Hehehee.... tego przecież nie wiem :D Nie wiem nawet czy w ogóle.... byli jacyś stworzyciele,
kto ma uszy niech czyta bo naprawdę warto:

http://www.eioba.pl/a76923/czy_plagiat_chrzescijanstwa_byl_mozliwy

Wiem tyle że pokoleniowa ekspansja kosmosu wydaje się możliwa i wykluczyć jej się nie da,
ale czy odnosi się wprost do ludzi i Ziemi, to już jest inne pytanie. Pytanie znacznie trudniejsze.
Od jakiegoś czasu myślę również nad zdalnym sianiem życia w kosmosie. Chodzi o to
że żeby mieć np. węglowy sześcian na jakiejś odległej planecie (do życia wrócimy za chwilę)
to niekoniecznie trzeba tam go zawozić. Już dzisiaj możesz wytworzyć skomplikowany
przedmiot w Australii nie ruszając się z domu. Wystarczy że prześlesz informację w pliku
Auto CAD, a obrabiarka CNC wiele tysięcy kilometrów dalej... wytworzy ten przedmiot.


Może jest możliwe wytworzenie takiej kostki z tamtejszego materiału za pomocą fali
wysłanej z Ziemi. Fale potrafią tworzyć bardziej złożone struktury niż kostka, tu twórczy
przykład fali z zakresu słyszalnego:

http://www.youtube.com/watch?v=s9GBf8y0lY0&feature=related

Wiem że to dzisiaj brzmi bardzo odważnie, ale nie jestem taki bardzo pewny, czy to nie będzie
kiedyś możliwe (lub było) tzn. wysyłanie jakieś kombinacji różnego rodzaju fal, czegoś w rodzaju
kodu, który w końcowym efekcie mogłyby "ulepić" jakąś pierwotną zarodź życia z materiału
dostępnego na miejscu.

d5620s
28-03-2008, 21:10
ciarki po plecach....nie podoba mi sie to cos

Last Rico
28-03-2008, 21:39
ciarki po plecach....nie podoba mi sie to cos

Kiedy to "coś" będzie latać do sklepu po piwko, to ci się zaraz spodoba. :D ;)

Mam nadzieję że już wszyscy zauważyli że drugi link podany przeze mnie to lipa
i zaskakująco dobry pastisz prawdziwego robota heheee...link - trzeci post od końca
z poprzedniej strony, przyznaję że sam połapałem się dopiero wtedy, kiedy zobaczyłem
obalonego "robota" na trawniku i te nóżki w powietrzu, sugestia to mocna rzecz :D).

retrofood
29-03-2008, 10:12
wszystko to marność nad marnościami...

"Ciemno wszędzie, pusto wszędzie"
http://www.gazetawyborcza.pl/1,76842,5001696.html

hes
29-03-2008, 10:39
wszystko to marność nad marnościami...

"Ciemno wszędzie, pusto wszędzie"
http://www.gazetawyborcza.pl/1,76842,5001696.html

Przeczytałem. Niesamowite. Od pewnego czasu podejrzewam, że nie
wiemy nic, jako ludzie. Możliwe, że to, co obserwujemy, jest zupełnie
czymś innym, niż myślimy, że jest. Albo po prostu nie ma tego wcale
skoro jest tak niemożliwe do ogarnięcia rozumem.

A' propos: Wszechświat w przestrzeni bez końca ? Jesteśmy niczego
nie rozumiejącymi mrówkami.

hes
29-03-2008, 10:50
Tak w ogóle teorię Wielkiego Wybuchu prywatnie uważam za Wielki Bzdet.
Gdyby ją porzucono, być może szybciej wyjaśniono by niektóre tajemnice.
Na początek proponuję założyć, że nie ma czasu i przestrzeni.
Reszta pójdzie już wtedy gładko. Tylko nie jestem pewien, czy to ma być żart.

braza
29-03-2008, 10:55
Aż się samo ciśnie na usta żeby zapytać a co z człowiekiem ? Myślę że z nami jest bardzo podobnie
jak z mrówkami. Ludzie powoli dochodzą do zrozumienia swojej sytuacji i zaczynają pojmować
że wszyscy ludzie razem tworzą jakby jedego "Wielkiego Człowieka". Zwłaszcza obecnie to dobrze
widać, gdyż praktycznie każdy może się porozumiewać z każdym. Świadomość pojedynczych
ludzi - komórek "wielkiego człowieka" stale rośnie i powoli dociera do nas że zabijanie innych
to jak ucinanie sobie palca. To są początki, ale kiedy przyjdzie czas na unifikację języka oraz łatwą
wymianę informacji za pomocą wszczepionych mikrochipów - wtedy się zacznie, bo nie będzie już
żadnych barier i "wielki człowiek" będzie mógł myśleć milionami mózgów sprzężonych w sieć.


Boszszsz!!! Toż to Matrix :o

Dotąd się łudziła, ze jest samodzielna???? :o :D

I dobrze mi z tym było, psia krętka :-? A teraz co????

hes
29-03-2008, 11:50
Dotąd się łudziła, ze jest samodzielna???? :o :D

I dobrze mi z tym było, psia krętka :-? A teraz co????

Człowiek jest zaprogramowany jak robot: jak ma się zakochać, to w mózgu
wytwarzają sie odpowiednie substancje chemiczne, które takie właśnie
uczucie wywołają. Albo np. macierzyńskie reakcje na właśnie urodzone
dziecko. Od czasu do czasu w tym mechanizmie, jak w każdym trochę
bardziej skomplikowanym, coś sie psuje i wtedy robi się z lekka nienormalnie. Jest jeszcze mechanizm hamulcowy, poluzowany po wypiciu paru głębszych, ale to już inna historia. Znowu człowiek przechytrzył Naturę wynalazkiem alkoholu.

Wiecie, dlaczego tak dużo jeży ginie pod kołami samochodów ?
Naturalną reakcją jeża na zagrożenie jest zwinięcie się w kłębek.
Natura nie przewidziała samochodów.

Last Rico
29-03-2008, 13:32
I dobrze mi z tym było, psia krętka :-? A teraz co????

Zaraz, może też coś zaradzę, albo chociaż jakieś światełko optymizmu wniosę :D
Rozum to coś, co mamy najlepszego i tak nigdy nie wygrasz z koparką na ilość wykopanej ziemi.
Chodzi o to że czasy Leonarda D. minęły już dawno i dzisiaj NIKT nie jest w stanie samodzielnie
opanować szerokich dziedzin nauki gdyż po pierwsze, nauka bardzo się rozrosła, a po drugie
bez przerwy się zmienia, ciągle jest coś nowego. Dawniej wystarczyło że jeden człowiek wymyślił
koło, drugi człowiek silnik a trzeci już mógł wymyślać samochód. Obecnie naukowcy tak bardzo
się wyspecjalizowali, że jeden biolog praktycznie nie ma POJĘCIA o tym co bada drugi biolog.
Jeden fizyk zajmuje się wyłącznie stanami powierzchniowymi ale tylko cieczy :), a inny pracuje
nad zjawiskami przepływu prądu w środowiskach zjonizowanych gazów.

Zajmują się swoimi dziedzinami i BARDZO, BARDZO RZADKO wchodzą sobie w drogę.

Konsekwencje tego stanu są takie, że nie ma już jednego który by mógł te poszczególne osiągnięcia
ze sobą SKOJARZYĆ, ogarnąć i zauważyć że np. to nowe odkrycie japońskich chemików idealnie
tłumaczy niezrozumiałe zachowanie się próbek u rosyjskich fizyków, gdyby ktoś te dwa zjawiska
znał, to może BY ZROZUMIAŁ o co w tym chodzi i w ten sposób posunąłby całą cywilizację
do przodu. Niestety nie ma nikogo takiego....

Być może nauka ogryzła już raka z każdej strony wystarczająco dobrze, ale te dane nie są możliwe
do użycia bo są silnie sfragmentowane i rozrzucone po świecie, a co najgorsze to część z nich
przynależy do chemii, część do biologii, do medycyny, do fizyki, część do nanotechnologii itd....
NIE MA KOMU tego wszystkiego poskładać i........ zrozumieć. Sieć to może zmienić, gdyż
w każdej chwili (jeśli pozwoli) można będzie się podpiąć do oczu i uszu np. chirurga, poczuć
czego mu brakuje, czego nie rozumie .....jeśli tylko znasz odpowiedź - to on już to ma.
Już dziś niektórzy dzielą historię świata na tą przed internetem i tą po, ale internet to tylko
kulawa namiastka systemu który będziemy mieć w przyszłości i to jest optymistyczne....:D:D

retrofood
29-03-2008, 16:19
Sieć to może zmienić, gdyż
w każdej chwili (jeśli pozwoli) można będzie się podpiąć do oczu i uszu np. chirurga, poczuć
czego mu brakuje, czego nie rozumie .....jeśli tylko znasz odpowiedź - to on już to ma.
Już dziś niektórzy dzielą historię świata na tą przed internetem i tą po, ale internet to tylko
kulawa namiastka systemu który będziemy mieć w przyszłości i to jest optymistyczne....:D:D

ja czniam taki optymizm, kiedy nie będzie można walnąć po cichutku z kumplami jabolka w krzakach tylko zaraz cały swiat będzie to wiedział.
Wolę tego nie dozyć.

Last Rico
29-03-2008, 17:13
ja czniam taki optymizm, kiedy nie będzie można walnąć po cichutku z kumplami jabolka w krzakach

Dobre dobre :D
Przecie i ja bym nie chciał żeby wraz ze mną pół świata facetów szarpało moją panienkę ;)
Napisałem w nawiasie "jeśli pozwoli" (człowiek). Pewnie tacy też będą ale cóż..... :D

retrofood
29-03-2008, 17:29
ja czniam taki optymizm, kiedy nie będzie można walnąć po cichutku z kumplami jabolka w krzakach

Dobre dobre :D
Przecie i ja bym nie chciał żeby wraz ze mną pół świata facetów szarpało moją panienkę ;)
Napisałem w nawiasie (jeśli pozwoli). Pewnie tacy też będą ale cóż..... :D

jak byłem lżejszy o te trzydzieści czy czterdzieści lat, to tez różne myśli futurystyczne (oprócz innych owadów :D ) nawiedzały moją głowę. Byłem namietnym czytelnikiem literatury fantastycznej (fantasy to było dopiero w powijakach). Ale z czasem doszły do głowy myśli w stylu: no a na ch... to wszystko, jak człowiek przez ostatnie lata swego życia przeważnie leży bezwładny i rżnie pod siebie. Jak się ma trzydzieści lat to się jeszcze tego nie zauważa, ale rozejrzeć się wokół ... - to mnóstwo naszych znajomych musi opiekować się takimi rodzicami i teściami czy tez dziadkami. A wszyscy wkoło tylko myślą jak tu przedłużyć średnią życia, znaczy srednią cierpienia zarówno tych starych, jak i ich opiekunów.

To wszystko marność nad marnościami. Idę se walnąć lufę. To jedyne dobre co na tym najmilszym ze światów udało się kosmicznym siewcom życia.

Last Rico
29-03-2008, 19:10
Nic nie mam przeciwko lufkom :D, może i ja dźwignę, ale drogi Retrofoodzie.....
jeśli nie nauka to co ? Zdrowaśki klepać ?? Może to też dobre dla jakiejś specyficznej psyche,
ale za mało skuteczne jak dla mnie. Mnóstwo ludzi modli się i modli o zdrowie i nic....
Dałem kotu antybiotyk, (nie modliłem się nad nim wcale !) i kot zdrowieje w oczach (łapka – był
na dziewczynach). Dawniej ludzie masowo umierali na zapalenie płuc, dzisiaj to jest wydarzenie. :D
Dzięki czemu ? Dzięki nauce. Nic nie dostajemy z nieba, sami musimy sobie to wydrzeć.....
i nie widać innej drogi, przynajmniej ja nie widzę.;)

Na wszystko przyjdzie czas, w końcu i do zegara biologicznego ludzie się dobiorą,
może nawet jutro, albo za dwa tygodnie bo mnóstwo ludzi pracuje nad funkcjonowaniem komórki.

retrofood
29-03-2008, 19:41
Dawniej ludzie masowo umierali na zapalenie płuc, dzisiaj to jest wydarzenie. :D
Dzięki czemu ? Dzięki nauce. Nic nie dostajemy z nieba, sami musimy sobie to wydrzeć.....
i nie widać innej drogi, przynajmniej ja nie widzę.;)


No dobra, ale "i chwatit" jak to mówił był niegdyś Jan - słynny sługa Pana Hrabiego (a to co Pan Hrabia widział w telewizji to był pochód, a nie kondukt! My się tak teraz Panie Hrabio cieszymy!!!)

retrofood
29-03-2008, 19:51
Nic nie mam przeciwko lufkom :D, może i ja dźwignę, ale drogi Retrofoodzie.....
jeśli nie nauka to co ? Zdrowaśki klepać ?? Może to też dobre dla jakiejś specyficznej psyche,
ale za mało skuteczne jak dla mnie. Mnóstwo ludzi modli się i modli o zdrowie i nic....


Ech, Last Rico, młodyś (zazdroszczę Ci :lol:) więc jeszcze nie filozofujesz.
A ja i tak twierdzę, że wszystko to ch...
Odpowiedz mi, proszę, na takie zagadnienie i pytanie:
Moja śp. babcia żyła nie znając lodówki, pralki, telewizora, prądu itd. itp. Ja to wszystko mam, oraz wiele więcej.
Czy na tej podstawie możesz stwierdzić, że moja babcia była mniej szczęśliwa w zyciu niż ja?

(gdybyś miał trudności ze sformułowaniem odpowiedzi, strzel wcześniej ze dwie lufki).

Mirek_Lewandowski
29-03-2008, 20:46
Szczęśliwe to są dzieci do 4 roku życia.. (Kołakowski)

Last Rico
29-03-2008, 21:08
(gdybyś miał trudności ze sformułowaniem odpowiedzi, strzel wcześniej ze dwie lufki).

Wstępnie strzeliłem jedną i dobrze się przyjęła ;) Teraz do rzeczy.
Zgodzić się muszem choć niekcem, że nikt nigdy nie stwierdził, czy bardziej szczęśliwy jest pies
czy ameba. Tego nie wiadomo. Wiadomo jednak na pewno że człowiek chce żyć lepiej i dłużej
(mimo wszystko), łatwo się przyzwyczaja do lepszego, a gorszego unika jak ognia....
Wiadomo też że gatunki wyżej stojące, są bardziej uniezależnione od kapryśnego często środowiska.
Dlatego WARTO być wyżej a nie niżej.

Mój ojciec wszystkie szyny i tregry na dom pociął ręcznie tępą piłką do metalu, nie krzywdził sobie
bo wtedy o Boschu nikt nie słyszał i wszyscy tak cięli. Ja bym tak ciąć nie chciał i nie dlatego że to
jest niezdrowe ale dlatego że jest już coś lepszego. Wszyscy się zgodzimy że takie prace przesadnie
ambitne nie są, więc jeśli tylko da się to zrobić szybciej to czemu nie. Zostanie nam trochę czasu
na rozmowy z innymi ludźmi, internet czy cokolwiek.

Zresztą..... nie ma wyjścia, ten proces jest możliwy tylko w jedną stronę:
....Możesz być szczęśliwy nie wiedząc jak coś działa, ale nie można powtórnie
zgłupieć i szczęścia zachować ( biologiczne przyczyny pomijam ). ;)

retrofood
29-03-2008, 21:43
Zresztą..... nie ma wyjścia, ten proces jest możliwy tylko w jedną stronę:
....Możesz być szczęśliwy nie wiedząc jak coś działa, ale nie można powtórnie
zgłupieć i szczęścia zachować ( biologiczne przyczyny pomijam ). ;)

I tu masz rację, niestety. I z tego bierze się całe nieszczęście ludzkości. A cała reszta to... pokemony.
muszę Ci wyjaśnić (a i Ty chwilę pomyśl), że fenomen pokemonów mną wstrząsnął. otóż żył sobie człowiek dziesiątki tysięcy lat, świat istniał miliony lat i nie wiedział, że do pełni szczęścia brakuje mu pokemonów!!! Skuteczność tej kampanii reklamowej na małolatach była porażająca, przynajmniej dla mnie. Dzieciska nie szło nakierować absolutnie na żadne inne tory. istniały tylko pokemony i wszystkie gadżety z nimi związane. Reszta się nie liczyła. I niestety, doszliśmy do takiego etapu rozwoju, że faktycznych potrzeb, to... nie ma żadnych. Bo rozwój cywilizacji doszedł do tego etapu, że ludzkość bez trudu i niezależnie od wszelkich opcji pogodowych, katastroficznych i innych, spokojnie może się wyżywić i przetrwać.
Ale komuś zalezy na kreowaniu potrzeb zupełnie zbędnych i coraz to nowych, nowych, zupełnie bez sensu. No bo po co nam te dziesiątki pokemonów? na co komu te komórki z wodotryskami???
piszesz, że Twój szanowny Papa piłował wszystko ręcznie, Ty wolisz boschówką. owszem. Współczesny człowiek tak sobie ułatwiał pracę, aby się w niej nie zmęczyć, że teraz po pracy ... szybko pedzi na siłownię, aby się... pomęczyć. I gdzie tu postęp?
Czy zdajesz sobie sprawę, że w XVII wieku robotnicy walczyli o 8-godzinny dzień pracy? I gdzie jest ten postęp? przecież dzisiaj większość i tak pracuje w nadgodzinach. A minęło przecież więcej niż 3 wieki...
Ja bym rozumiał postęp, gdyby 3-4 godziny pracy 4 razy w tygodniu wystarczało na godne życie i utrzymanie rodziny. A tu ...
ech, szkoda się stresować. Idę znów na lufkę.

Last Rico
30-03-2008, 09:00
Myślę że wszyscy ludzie są do siebie bardzo podobni....fizycznie. Mają dwie nerki i dwa płuca,
natomiast umysłowo różnią się tak bardzo że czasem można się zastanawiać czy to jeszcze ten
sam gatunek ;) Weź głównego konstruktora promów kosmicznych w NASA i kolegę z Papui.
Pomiędzy jednym a drugim są miliony osobników pośrednich, wiele z tych osób nie myśli
samodzielnie, ale pozwala za siebie myśleć kapłanom, politykom, dyktatorom mody, no tak jest.
Pokemony dobrze to obrazują i buty na bardzo grubych podeszwach dla kobiet, akurat wyglądałem
przez okno, idzie szczupła młoda dziewczyna w krótkiej letniej sukience i w tych wielkich
grubych buciorach wysokonapięciowych, przystanęła bidula... bo nie mogła już iść dalej.
Moda nakręca kasiorkę i to jest jej jedyne zadanie, dyktatorzy znają mechanizmy socjologii
i mają świadomość jaki procent ludzi jest odpornych a jaki szybko poddaje się naciskowi.

Na szczęście, to nie ci ludzie pracują dla przyszłości.
Pytasz to gdzie ten postęp. Postęp jest wszędzie, od aspiryny (40 tysięcy ton - prod. światowa)
poprzez chleb w sklepie - już nie każdy musi go piec, aż do wymiernie lepszego i dłuższego życia.
Może to mało do nas dociera bo zmiany idą łagodnie i niekiedy mało zauważalnie, ale to jest sygnał:

Za jedną z gazet łódzkich z 189? roku.... (w końcu nie aż tak bardzo dawno)

"Dzisiaj rano na ulicy Piotrkowskiej dorożka potrąciła 50-letniego staruszka,
potrącony staruszek po chwili zmarł"

Mówi to panu coś ??? ;) :D:D

retrofood
07-04-2008, 09:37
Pytasz to gdzie ten postęp. Postęp jest wszędzie, od aspiryny (40 tysięcy ton - prod. światowa)
poprzez chleb w sklepie - już nie każdy musi go piec, aż do wymiernie lepszego i dłuższego życia.
Może to mało do nas dociera bo zmiany idą łagodnie i niekiedy mało zauważalnie, ale to jest sygnał:

Za jedną z gazet łódzkich z 189? roku.... (w końcu nie aż tak bardzo dawno)

"Dzisiaj rano na ulicy Piotrkowskiej dorożka potrąciła 50-letniego staruszka,
potrącony staruszek po chwili zmarł"

Mówi to panu coś ??? ;) :D:D

1. To nie postęp, to tylko technika, czy technologia. Ja za postęp uważam jakąś istotna zmianę cywilizacujną czy też społeczną. A zamiana nabijanej krzemieniami maczugi na gładko obrobiony kij basaballowy, to dla mnie żaden postęp.
2. To też akuratny przykład braku postępu. Bo jaka różnica czy staruszka (?) 50-letniego potrąci dorożka, czy mercedes? I tak do piachu i tak do piachu.
chociaż może... ten 50-leni staruszek... ja mam więcej, ale jakby mi ktoś powiedział: staruszku, to bym się obraził... może to ten znak czasu i postęp?

Last Rico
09-04-2008, 07:34
chociaż może... ten 50-leni staruszek... ja mam więcej, ale jakby mi ktoś powiedział: staruszku, to bym się obraził... może to ten znak czasu i postęp?

Trafiony zatopiony. :D
Toż właśnie o to chodzi, że minęło zaledwie jedno pokolenie i dzisiaj już nikt nie napisze w gazecie
o 50-latku...staruszek. Ta zmiana nie spadła nam z nieba, ale została wypracowana przez ludzi.

Człowiek ma jeden zasadniczy cel. Chce być nieśmiertelny, wszystko co robi, wyłącznie temu
służy. Jesteśmy dopiero na początku tej drogi a już wymieniamy serca, nerki, płuca, przeszczepiamy
skórę i szpik kostny, wymieniamy krew (to też organ jak każdy inny, tyle że w płynie :)). Ludziom
przykutym do łóżka wymieniamy stawy itd. Z czasem człowiek nauczy się wytwarzać swoje części
zamienne, tzn. z własnych komórek, diagnoza, chora wątroba - czekasz aż nowa urośnie i masz :D

Oczywiście pojawiają się głosy że to niemoralne, jakie części zamienne ? Gdyby Bóg chciał
żebyśmy sie nie starzeli, to by nas takich zrobił, jak tak można ? Dla nich mam gotową odpowiedź:
Jeśli słabo widzisz, to znak że tak ma być, Bóg tak chciał -- zdejmuj te okulary i na ziemię,
jeśli zjadłeś zęby, to trudno, nowych nie ma - oddawaj protezę. ;)

W przyszłości rozmnażanie w łóżku będzie zakazane. Nie znaczy to że będzie zakazany seks, chodzi
o to że wiele chorób jest przekazywanych genetycznie i dzieci są obciążane chorobami rodziców.
Ludzie będą się rozmnażać na szkle, wadliwe geny odpowiedzialne za np. cukrzycę, nowotwory
piersi czy inne zostaną z zarodka usunięte. Wiem że to może niektórych studzić, ale nikt przecież
nie chce rodzić dzieci z zespołem. W ten sposób społeczeństwa staną się zdrowsze już na starcie.
Potem będzie już z górki, bo medycyna odciążona mniejszą ilością chorych, będzie mogła większość
swoich środków przeznaczyć na rozwój.

retrofood
09-04-2008, 08:41
to wszystko w teorii wygląda pięknie, niemal jak propaganda leninizmu, że doprowadzi do zaniku ubóstwa i wszyscy bedą równi, bogaci i piekni.
Rozwój medycyny pozwala na wiele. jednak ratowanie życia i zdrowia osobników słabych genetycznie jest przeciwko naturze. powoduje, że rasa się degeneruje, czego objawy mamy dziś na kazdym kroku. Bo czym są np. alergie??? Nawet gdyby można było już mieć tzw. częsci zamienne, to będą one nie dla wszystkich, bo nigdy nie bedzie tak, aby dla wszystkich od razu starczyło. A przecież mimo rozwoju medycyny mamy coraz to nowe historie, z ktorymi przez wiele lat medycyna nie umie sobie poradzić: AIDS, ptasie grypy, gorączki Ebola... I jestem pewien, że natura już coś wymyśli, żeby nie dać się ograć człowiekowi, tym bardziej, że ten tzw. rozwój, to najczęściej strzały ludzkości do własnej bramki.
No bo czym jest tzw. rozwój miast??? Ano wczoraj mielismy przykład. Na parę godzin brakło prądu i nie istniejemy. Jeszcze sto lat temu nie do pomyślenia. Zbudowaliśmy miasta, gdzie stworzenie warunków życia człowiekowi jest coraz droższe i coraz bardziej skomplikowane, oraz zalezne od coraz większej ilości czynników. A prawa Murph'ego działają.

Last Rico
09-04-2008, 21:02
Nie posądzaj mnie o złośliwość Retrofoodzie, ale skoro kochasz naturę, to mam dobrą wiadomość. ;)
Już dziś możesz zrezygnować z rozwoju i wrócić do natury. Należy zerwać umowę z ZE, kupić trochę
oleju lub nafty, choć właściwie i to nie powinno ci być potrzebne gdyż natura sama gasi światło.
Możesz zacząć naturalnie podróżować, tzn. piechotą, buty sam sobie zrobisz z łyka, trochę lnu
zasadź na koszulę i będzie dobrze. Unikaj medycyny oficjalnej ale lecz się naturalnie, naturalne
leczenie zapalenia płuc polega na leżeniu, leż to ci przejdzie (albo i nie) ale to też natura, zdrowaśka
lub dwie - nie zaszkodzi. Proszku i mydła nie potrzebujesz ani innych wynalazków, wystarczy piasek
i woda. Sam sobie zboża nasiejesz, chleba napieczesz, sam sobie ubranie uszyjesz - żyć nie umierać...
Są ludzie którzy dołączą, z pewnością nie będziesz sam. Wszystko w zgodzie z naturą.

Człowiek dzisiaj ucieka od natury jak tylko może, bo natura jest nieobliczalna, picie naturalnej wody
w wielu krajach kończy się chorobą lub zejściem, natomiast butelkowa jakoś nikomu nie szkodzi.
Naturalnie można zginąć w objęciach niedźwiedzia, ale i od cholery która naturalnie zabiła kilka
milionów ludzi w samej EU. Naturalnie zabijają powodzie i wulkany, tsunami i wichury oraz pioruny.
Do tego naturalne ukąszenie komarów, kleszczy oraz pcheł przenoszących jaja tasiemca, naturalne
mięso z lasu z wąglikami, żółtaczka i dyfteryt, naturalny zawał serca oraz ospa - też naturalna ;)

Coś mi się jednak wydaje (choć może się mylę :)), że taka natura ci nie pasuje. Chciałbyś mieć
czyste powietrze i jednocześnie strzykawki jednorazowe, inni też chcą je mieć, miliony ludzi chce
mieć strzykawki jednorazowe, to trzeba postawić wielką fabrykę z wielkim kominem, prądu też
się na razie nie da robić z powietrza, no to elektrownia, okna chcesz mieć ? No to szyby, a jak szyby
to znowu wielka huta szkła. Spodni i butów też trzeba nie tylko dla ciebie i dla mnie... inni też chcą.
No tak to jest, nie można mieć wszystkiego. :)

adam_mk
11-04-2008, 07:48
Cuś mi się widzi, że jak zawsze zresztą, wszyscy tu mają swoje i dobre argumenty...
Ale przyroda rozwiązała to po swojemu, o czym zapominamy.
Stoimy na krawędzi. Na ostrzu noża. Stan dzisiejszej cywilizacji jest stanem chwiejnej (bardzo) równowagi.
Pojęcie pandemii jest powszechnie znane.
Jest tylko kwestią czasu i przypadku KIEDY, a nie CZY!
Jeżeli odłożymy na bok te wszystkie rozważania o moralności, uczuciach, wartości życia itd, itp. to pozostaje tylko kupa osobników, z których część nie jest w stanie funkcjonować bez stałej "podpórki" jaką daje cywilizacja.
Jak się coś "kiwnie" nie w tą stronę, to poleci lawina i zmiecie co trafi.
Pozostanie to, co będzie dziełem przypadku, ale najistotniejsze będzie, że bardzo zmniejszy się populacja. Luźniej się zrobi!
Po prostu - dalej jeden od drugiego będzie sobie kichał - i ryzyko zarażenia katarem spadnie mocno! :lol:
Oby nie co 5km jeden od drugiego.
Ileż by się trzeba było nałazić, żeby se zobaczyć ładną dziewczynę? :roll:
Adam M.

retrofood
13-04-2008, 11:18
Nie posądzaj mnie o złośliwość Retrofoodzie, ale skoro kochasz naturę, to mam dobrą wiadomość. ;)
Już dziś możesz zrezygnować z rozwoju i wrócić do natury. Należy zerwać umowę z ZE, kupić trochę
oleju lub nafty, choć właściwie i to nie powinno ci być potrzebne gdyż natura sama gasi światło.
Możesz zacząć naturalnie podróżować, tzn. piechotą, buty sam sobie zrobisz z łyka, trochę lnu
zasadź na koszulę i będzie dobrze. Unikaj medycyny oficjalnej ale lecz się naturalnie, naturalne
leczenie zapalenia płuc polega na leżeniu, leż to ci przejdzie (albo i nie) ale to też natura, zdrowaśka
lub dwie - nie zaszkodzi. Proszku i mydła nie potrzebujesz ani innych wynalazków, wystarczy piasek
i woda. Sam sobie zboża nasiejesz, chleba napieczesz, sam sobie ubranie uszyjesz - żyć nie umierać...
Są ludzie którzy dołączą, z pewnością nie będziesz sam. Wszystko w zgodzie z naturą.

To nie całkiem tak. Zarówno człowiek, jak i wiele jego wytworów (tak, tak, wytworów, wyrobów czy jak ich tam zwał) jest częściami tejże natury, więc podejrzewanie mnie o tak niecne zamiary jak jakieś pustelnictwo z ziarenkami, to całkowite niezrozumienie moich myśli.
więc nie ma sensu dalej pisać.

PS. retrofood można śmiało pisać z małej litery :D

a tak na marginesie: wększość, jak nie wszyscy przeciwnicy uprawy soi modyfikowanej genetycznie, spożywają ziemniaki czy też pomidory, nie pamiętając, że to rośliny amerykańskie, a wprowadzono je do ekosystemu europejskiego bez badań, więc powinny zostać wykklęte i spalone na stosie.
A nie są!!!! I ONI nie są za zakazem uprawy!

Last Rico
15-04-2008, 08:00
Retrofoodzie, zostanę przy dużej literze :), jednak nie będę pisać tobie, twoje, ci, ciebie z dużej
i naturalnie proszę wzajemność :D.

Nie wiem co powiedzieć o żywności modyfikowanej bo z jednej strony rośliny i zwierzęta ulegają
samoistnej modyfikacji (ewolucja), a z drugiej strony nikt nie wie jak na dłuższą metę to zadziała
na organizm człowieka, po prostu to wszystko trwa zbyt krótko i nie ma rzetelnych badań.

Myślę że rozwój to też natura. :D Zdolność do postrzegania, wyciągania wniosków i uczenia się
to cecha naturalna organizmów wyższych. Trudno zatem by było oczekiwać od człowieka, że gdzieś
się zatrzyma i powie - umiem już wystarczająco dużo, starczy, już mnie nic więcej nie interesuje.
Tak z pewnością nie będzie, choć czasem jakaś część ludzi musi za to zapłacić wysoką cenę.

Jedno jest pocieszające w tym wszystkim. Świat nigdy się nie cofa, zdarza się oczywiście że jakaś
cywilizacja pójdzie złą drogą, ale my jako ludzkość stale się rozwijamy i druga istotna sprawa -
nie widać żadnej naturalnej bariery w tym rozwoju, chyba że będzie to nasza bariera (biologiczna). ;)

retrofood
15-04-2008, 08:55
Myślę że rozwój to też natura. :D Zdolność do postrzegania, wyciągania wniosków i uczenia się
to cecha naturalna organizmów wyższych. Trudno zatem by było oczekiwać od człowieka, że gdzieś
się zatrzyma i powie - umiem już wystarczająco dużo, starczy, już mnie nic więcej nie interesuje.
Tak z pewnością nie będzie, choć czasem jakaś część ludzi musi za to zapłacić wysoką cenę.

Jedno jest pocieszające w tym wszystkim. Świat nigdy się nie cofa, zdarza się oczywiście że jakaś
cywilizacja pójdzie złą drogą, ale my jako ludzkość stale się rozwijamy i druga istotna sprawa -
nie widać żadnej naturalnej bariery w tym rozwoju, chyba że będzie to nasza bariera (biologiczna). ;)

Baaaardzo to piękne. I w zasadzie mogę się pod tym podpisać. Tyle, że dla ciebie rozwój i postęp to to samo, a dla mnie to różne sprawy!!! Zgadzam się co do rozwoju, ale rozwój to jeszcze nie postęp!
Weźmy taką prostą sprawę: przeciętne wykształcenie człowieka jest coraz wyższe, coraz więcej (procentowo) młodych ludzi kończy studia i uważa, że wie więcej, niż ich pradziadowie, którzy do szkół nie chodzili. Rozwój - TAK. Postep - NIE!!! Dowód? Nawet tu na forum jest ich pełno. Był wątek o kamieniarzu, który brał mały młoteczek, poogladał ogromny głaz, popukał w kilku miejscach i po kolejnym uderzeniu głaz się rozsypywał. Jak to zrobił, tego nie wie żaden współczesny inżynier!!! Znamy te opowieści, chociażby z literatury, kiedy chłop wychodził na pole, wąchał ziemię, rozcierał kłosy traw czy zboża i na tej podstawie wiedział, co i kiedy ma robić w polu. Winnetou jeszcze po kilku dniach potrafił odczytać ile koni i z jaką prędkością przechodziło po trawie. Czy ktoś dzisiaj to umie???
Otóż człowiek może przyswoić określoną ilość wiedzy. I tyle. Jak kończy studia, to nie pamięta tego, co niegdyś obserwował i uczył się od natury. Dzisiaj musi mierzyć liczyć badać i konstruować do tego celu mnóstwo urządzeń, aby np. przewidywać pogodę, którą starzy górale przewidywali na podstawie swoich obserwacji. Czyli rozwój jest. Postęp - żaden.
I mógłbym tak długo... i stąd moje poczatrkowe pytanie: a na jaką cholerę my tą żabę jemy?
Rozwój medycyny i techniki medycznej powoduje, że coraz większa ilość chorych osobników przeżywa i płodzi potomstwo. Postęp? - WSTECZNY!!! Bo rasa się degeneruje.
I powtórzę, to co już pisałem.
Człowiek tak ułatwia (dzięki rozwojowi) sobie pracę, aby broń Boże w pracy się nie spocił. Ale grono medrców wie, że to jest dla gatunku szkodliwe. Więc propagują, że modnie jest chodzić na siłownię. I niezmęczony pracą człowiek biegnie na tą siłownię. Rozwój - tak. Postęp? - a gdzież tam. Najwyżej spowolnienie degeneracji.

Last Rico
15-04-2008, 19:03
No tak, to na początek Winnetou. :) Rozpoznawanie ile koni tędy przeszło i z jaką prędkością
było potrzebne......kiedyś. Teraz taka umiejętność nic nie znaczy bo i koni nie ma. Podobnie
żyli ludzie którzy wykonywali łuczywa, lampy na olej - wiedzieli jak to robić, przyszedł Alva Edison
i pozamiatane. Żyli kołodzieje znający sekrety nierozpadających się kół do powozów jeżdżących
po jesiennych błotach. Inni robili cudne beczki z klepek. Retrofoodzie, świat się jednak zmienia,
niepotrzebne zawody umierają, ale rodzą się przecież nowe - fizyk medyczny ? Słyszał kto kiedy
o kimś takim ? Informatyk, inż nanotechnologii, programista, genolog, operator in vitro, robotyk.

Do łupania kamienia wzdłuż warstw wystarczy oko i trochę doświadczenia, studiować nie trzeba
bo to nie jest lot w kosmos.;) Górale przewidują pogodę... jak im się uda :D, zauważ że jest w nas
coś takiego, że jak wróżka nam powie np.: dostaniesz pieniądze, to jeśli faktycznie trafi się jakaś
gotówka, to opowiadamy o tym zdarzeniu całemu światu !!! A jeśli mimo wielkiej przepowiedni
kasa się nie pojawia, to milczymy i zapominamy hehee. Tak już jest, zatem opinia jakoby Górale
rzeczywiście potrafili skutecznie pogodę przewidywać - idzie w świat. Gdy się omskną, cisza.

Pytasz na jaką cholerę jemy tę żabę, tzn. po co nam ten rozwój ? No po to np. żeby nie wypływać
małymi jednostkami na wodę kiedy zbliża się front. Po to żeby móc zajrzeć dziecku do brzucha
nie upuszczając krwi, po to żeby zęby mieć, leczone ale zawsze. Faktycznie jednak zgodzić się muszę
w innej sprawie, dzisiejsze dźwiganie słabszych ewidentnie osłabia gatunek i tu nie ma co gadać.
Sądzę jednak że to jest choroba wieku dziecięcego. wyrośniemy z tego. Nie w takim znaczeniu
że słabszych będziemy dobijać, ale w tym że słabi (czyt. z wadą) nie będą się w przyszłości rodzić
(wyżej pisałem o prokreacji kontrolowanej).

Stanisławie, nie ma co porównywać chodzenia na siłownię dla przyjemności (jeśli ktoś lubi ;))
i dawnej ciężkiej pracy fizycznej (z konieczności), bo tego nikt nie lubi i to nie jest to samo.

retrofood
15-04-2008, 20:46
Pytasz na jaką cholerę jemy tę żabę, tzn. po co nam ten rozwój ? No po to np. żeby nie wypływać małymi jednostkami na wodę kiedy zbliża się front. Po to żeby móc zajrzeć dziecku do brzucha nie upuszczając krwi, po to żeby zęby mieć, leczone ale zawsze
Miło się z tobą gada Last Rico, ale ciągle nie mogę cię namówić, abyś na ten najpiękniejszy ze swiatow spojrzał nie swoimi młodymi oczami, ale oczami kogoś, kto swoje zycie już przeżył, oczami byłych pustelników i medrców, ludzi doswiadczonych, co z niejednego pieca chleb jedli i niejedną beczkę soli zjedli. Ja zbliżam się powoli do takiego wieku i ponieważ mam już pierwsze objawy filozofowania, to chciałem się nimi z tobą a może i z innymi podzielić w nadziei, że takie rozumienie spraw będzie teraz występować u coraz młodszych i kiedy znajomość problematyki bedzie już powszechna, to wreszcie ktoś skoordynuje wysiłki ludzkości, aby rozwój oznaczał też postęp, bo teraz coraz częściej jest odwrotnie. Ale jakoś mi to kiepsko idzie. To dzielenie się i ta nauka. Ciągle mówimy innymi językami. Najwyraźniej medrzec i nauczyciel ze mnie kiepski, albo pogoda mi nie sprzyja.
Dałem tutaj cytat, gdzie wyjasniasz jak rozumiesz cel rozwoju. Bardzo ładny cel i ja wcale nie jestem przeciw. Tylko jednak z punktu widzenia np. odpowiedzialnego za cywilizację (pamietasz pierwsze posty i od czego się ta dyskusja zaczęła?? :D ) to ja bym wolał aby ten rozwój łączył się z postępem! I to z postepem rozumianym tak jak ja to przedstawiłem. Nieważne jak szybkim. Ale istniejącym. A przynajmniej zerowym, ale nie ujemnym!
Piszesz tak: Stanisławie, nie ma co porównywać chodzenia na siłownię dla przyjemności (jeśli ktoś lubi ;)) i dawnej ciężkiej pracy fizycznej (z konieczności), bo tego nikt nie lubi i to nie jest to samo.
Ależ to nieprawda!!!! Dawniej ludzie nie znali siłowni, a poza tym jakiś tam ekonom wmówił im, ze cięzka praca jest modna i oni byli szczęsliwi! I lubili ten swój wysiłek!
Parę lat temu w rosyjskiej TV miałem okazję oglądać reportaż z kołchozu, w którym urodził się Nikita Chruszczow, były gensek Związku Sowieckiego. Reportaż był robiony w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych ub. stulecia. Tamci kołchoźnicy czcili Nikitę, jakby dalej rządził, a czcili wieczorami gorzałką, harmoszką i spiewami. Wieczorami, bo cały dzień zapieprzali na kołchozowych polach. Oni nigdzie nie wyjeżdżali, nie oglądali telewizji, nie wiedzieli, że rządzi (wtedy) Jelcyn, w ogole nie znali tego nazwiska.
I gdybyś im pokazał swoją siłownię, to by cię zabili smiechem. Krzepa zdobyta w pracy - u nich się liczyła, owszem, ale na siłowni????Uznali by, że chcesz ich ośmieszyć przed całym swiatem. Oni byli szczęśliwi mając ciężką pracę w dzień i chciało jeszce im się potańczyć na trawie wieczór. I wypić buteleczkę.
Za mało czytałeś widocznie by wiedzieć jak np. drwale byli dumni ze swej pracy. I powiedzieć, że ją lubili, to mało! Oni kochali swoją ciężką pracę! Tak, że chyba nie wiesz co mówisz... Gdybyś im zaproponował siłownię, to jakbyś spróbował ich zhańbić. I tak można mnozyć przykłady....

Piszesz tak:
No tak, to na początek Winnetou. :) Rozpoznawanie ile koni tędy przeszło i z jaką prędkością było potrzebne......kiedyś. Teraz taka umiejętność nic nie znaczy bo i koni nie ma. Podobnie żyli ludzie którzy wykonywali łuczywa, lampy na olej - wiedzieli jak to robić, przyszedł Alva Edison i pozamiatane. Żyli kołodzieje znający sekrety nierozpadających się kół do powozów jeżdżących
po jesiennych błotach. Inni robili cudne beczki z klepek. Retrofoodzie, świat się jednak zmienia, niepotrzebne zawody umierają, ale rodzą się przecież nowe - fizyk medyczny ? Słyszał kto kiedy o kimś takim ? Informatyk, inż nanotechnologii, programista, genolog, operator in vitro, robotyk.
Wszystko to prawda. Ja pisząc o Winnetou miałem własnie to samo na myśli: były kiedyś inne zawody, potrzebne były inne umiejętności i inna wiedza. Teraz potrzebna jest inna. Ale ilość wiedzy, którą posiada przeciętnie człowiek jest taka sama. To jest inna wiedza, ale jest jej tyle samo (gdyby np. zapisać to na dysku, to i kiedyś i teraz zajęło by to tyle samo pamięci). Więc widzę rozwój, a nie widzę postępu.

zauważ że jest w nas coś takiego, że jak wróżka nam powie np.: dostaniesz pieniądze, to jeśli faktycznie trafi się jakaś gotówka, to opowiadamy o tym zdarzeniu całemu światu !!! A jeśli mimo wielkiej przepowiedni kasa się nie pojawia, to milczymy i zapominamy hehee. Tak już jest, zatem opinia jakoby Górale rzeczywiście potrafili skutecznie pogodę przewidywać - idzie w świat. Gdy się omskną, cisza.

pewnie, że tak, ale ja się wróżbiarstwem nie zajmuję. I dlatego takie przypadki pominę.
A gdybyś zastanawiał się jaki jest cel mojej pisaniny, to chciałem tylko zwrócić uwagę, że jezeli ktoś nas zostawił w kosmosie, abyśmy jako gatunek się rozwijali, to powinien już zauwazyć, że nasz rozwój prowadzi do
degeneracji i wyradzania się gatunku, a nie do postępu.
Nadchodzi czas na Wielką Interwencję.

matka dyrektorka
16-04-2008, 21:46
ten ktoś co nas na ziemi zostawił zapomniał o nas
ja kiedyś nie przepikowałam lobelii (takie kwiatuszki) zrobiło im się za gęsto i wszystkie zdechły .one też wytwarzały jakiś postęp, wyciągały łodyżki do światła, korzonki coby do wody sie dostać .... pewnie też liczyły na interwencję , pewnie każda liczyła że to własnie ona zostanie w tej doniczce,
ale zrobił się koniec świata i musiałam posiać nowe .....
:wink:
chyba świadkiem jechowy zostanę oni nie mają takich problemów :wink:

adam_mk
16-04-2008, 21:49
:roll: :o
:cry:
Spłycasz zagadnienie...
A.M.

retrofood
16-04-2008, 21:56
To ktoś to czyta??? :o :o :o
a już czasami się czułem jak w innej galaktyce :-?

matka dyrektorka
16-04-2008, 22:08
sam tam byłeś ?

matka dyrektorka
16-04-2008, 22:17
:roll: :o
:cry:
Spłycasz zagadnienie...
A.M.
już nie będę , bardzo przepraszam
:oops: :wink:

adam_mk
16-04-2008, 22:21
Nie przepraszaj!
:lol:
Nie ma potrzeby!
Jak jest naprawdę, to tylko można gdybać...
Jakoś nie ma kogo zapytać...
Za szybko na tych talerzykach zasuwają... podobno...
Sam nie widziałem...
Adam M.

retrofood
16-04-2008, 22:29
Jak jest naprawdę, to tylko można gdybać...
Jakoś nie ma kogo zapytać...
Za szybko na tych talerzykach zasuwają... podobno...
Sam nie widziałem...
Adam M.

albo za mało pijesz albo za dużo... :D :D

Last Rico
16-04-2008, 22:35
To ktoś to czyta??? :o :o :o

Ja czytam :D :D, ale zupełnie nie mam czasu pisać, no tak się porobiło :(
(ale to się zmieni, puści, musi puścić ) Pozdrowionka dla wszystkich ! :)

matka dyrektorka
16-04-2008, 22:44
była kiedyś taka teoria , (nie pamiętam czyja ,kiepska byłam z filozofii :oops:) że we wszechświecie jest tylko jedna myśl , jedyna :cry:
i wszystko poza tą myślą czy jaźnią jest jedynie jej wymysłem,
czyli ta jaźń jest bogiem który z nudów , samotności, dla zabawy(niepotrzebne skreslić ) wykombinował sobie wszystko
filozof który przedstawił to chłopu wiozącemu go wozem, mocno oberwał batem po grzbiecie :roll:

retrofood
16-04-2008, 23:58
była kiedyś taka teoria , (nie pamiętam czyja ,kiepska byłam z filozofii :oops:) że we wszechświecie jest tylko jedna myśl , jedyna :cry:
i wszystko poza tą myślą czy jaźnią jest jedynie jej wymysłem,
czyli ta jaźń jest bogiem który z nudów , samotności, dla zabawy(niepotrzebne skreslić ) wykombinował sobie wszystko
filozof który przedstawił to chłopu wiozącemu go wozem, mocno oberwał batem po grzbiecie :roll:

chłop musiał być zaambarasowany chyba czymś bieżącym, bo gdyby się zastanowił, to przecie typowa chłopska filozofia... :D

ila66
17-04-2008, 06:43
kiedys bedziemy podrozowac w czasie
bedziemy ingerowac w przeszlosc


tak sie zastanawiam ,
czy aby za duzo nie namieszali ,
bo chyba lekko przeginają

oni .... czyli my

krzysztofj
17-04-2008, 09:29
Czym się martwicie chłopcy i dziewczęta?
Dociekliwy uczeń spytał: ile waży Ziemia?
Pani odpowiedziała
Z ludźmi czy bez? spytał znowu D.u.
Nie takie kataklizmy jak ludzkość Ziemie przeżyła. Nic jej nie będzie.
Oczywiście do czasu. I Słońce kiedyś zgaśnie.
Ale to nie nasze zmartwienie.

Co do szczęścia - Powiedziałbym że chodzi o pokonywanie trudności i przeszkód.
Czy wystrugamy udatną siekierkę z krzemienia czy zbudujemy prom kosmiczny, satysfakcja jest ta sama.
Czy piłujemy żelazo piłką, czy boszem - i tak nie mamy na nic czasu.
Na miejsce zwalczonych chorób pojawiają się nowe
Nasza wiedza sie powiększa i niewiedza również
i tak dalej

OT. Na AE we Wrocławiu jest taki doktor co bada wpływ rządowych programów zwalczania bezrobocia na wzrost bezrobocia.
Czy to nie piękne?

Last Rico
22-04-2008, 20:31
Mnie także miło się z tobą gada Retrofoodzie :), tylko obowiązki trochę przeszkadzają niestety.
Chcę cię również zapewnić że bardzo doceniam twoje filozofowanie, to znak dojrzałego rozumu.
Filozofia jednak powinna czemuś służyć, tzn. powinna ona tłumaczyć świat w jakiś optymistyczny
dla człowieka sposób. W labiryntach przeszłej i przyszłej rzeczywistości (często niełatwej) powinna
szukać sposobów znalezienia światełka dla nas ludzi, co by nie mówić... sierot w kosmosie.
Czarna filozofia mówiąca że jest źle, a będzie tylko gorzej... niestety nie wzmacnia w odbiorcy woli
walki, powoduje że życie traci smak. Nie sens, bo tego nigdzie nie widać (chyba że ktoś lubi bajki
religijne), ale smak i radość wynikającą z prostego faktu że jednak żyjemy i coś tam robimy.
Prosty przykład: Ktoś kupuje nowy samochód, można cieszyć się razem z nim, ale można też
przedstawić mu obraz tego pachnącego nowym lakierem cacka za powiedzmy 20 lat. Progi ci zje
rdza, pewnie będzie już po kilku stłuczkach a lakiernicy tego tak nie pomalują jak w fabryce - :(
będzie korodować, pojawią się przecieki na półosiach, szyby zmatowieją, no ogólnie to marność
nad marnościami, zostanie trochę tlenku żelaza, wyblakłego plastiku i szkła. Z czego się cieszysz ?


Osobiście jestem za poszukiwaniem pozytywów mimo wszystko (widząc oczywiście i negatywy).
Nijak więc się zgodzić nie mogę że ilość wiedzy zawarta w mózgu dawnego drwala, jest identyczna
z ilością wiedzy obecnego inżyniera czy fizyka. Stasiu, przecież to oczywiste że obecni ludzie wiedzą
więcej, no nie wiem dlaczego uznałeś że to nieprawda. Porównaj choćby wiedzę lekarza z XVII w
z wiedzą dzisiejszą. Jeszcze pod koniec XVIII wieku, kiłę - dość modną ówcześnie leczono kąpielami
wietrznymi, były nawet specjalne ośrodki w górach gdzie chory bez skrępowania mógł się rozebrać
do bielizny i poddać leczniczemu działaniu wiatru heheee. Coś się jednak widzisz zmieniło. :D

Co do Wielkiej Interwencji.
Niestety, nie możemy zakładać że ktoś nas zrobił, to jest tylko jedna z wersji. Liczni kreacjoniści
(boscy czy też kosmiczni) nie mają na to żadnych dowodów. ŻADNYCH. Zatem trudno mi się
do tego fragmentu twojego posta odnieść. Gdybym jednak bardzo musiał, to powiem, że stwórca
podobno jest Wszechmocny, czyli Wszechwiedzący. Jeśli tak to musiał wiedzieć że człowiek będzie
chciał korzystać z danego mu rozumu (takiego a nie innego), będzie zmieniać siebie i świat
a nie zostanie tym samym brodatym Adamem z maczugą do końca świata. :D Jeśli zaś ludzkość
nie rozwija się po myśli twórcy do tego stopnia że potrzebna jest interwencja z góry, to niestety
świadczy to źle o stwórcy, bo ewidentnie... czegoś nie przewidział (Wszechwiedzący).

Last Rico
22-04-2008, 21:28
Za szybko na tych talerzykach zasuwają... podobno...
Sam nie widziałem...

Racja, prędkość jest bardzo ważnym czynnikiem biorącym udział w naszym postrzeganiu świata.
Gdybym był odpowiednio szybki, to mógłbym tak prędko przenosić twój włączony komputer
po rogach pokoju, że widziałbyś u siebie nie jeden a cztery. ;) Mało tego, mógłbyś na nim (nich) dalej
pracować - uznając że wszystkie one są spięte w sieć bo mają otwarty ten sam program na ekranie. :D
Chodzi mi o to, że obraz który my ludzie widzimy, nie musi być wcale prawdziwy, ani ten tu,
ani ten w kosmosie...:)

retrofood
27-04-2008, 17:03
Nijak więc się zgodzić nie mogę że ilość wiedzy zawarta w mózgu dawnego drwala, jest identyczna
z ilością wiedzy obecnego inżyniera czy fizyka. Stasiu, przecież to oczywiste że obecni ludzie wiedzą
więcej, no nie wiem dlaczego uznałeś że to nieprawda. Porównaj choćby wiedzę lekarza z XVII w
z wiedzą dzisiejszą. Jeszcze pod koniec XVIII wieku, kiłę - dość modną ówcześnie leczono kąpielami
wietrznymi, były nawet specjalne ośrodki w górach gdzie chory bez skrępowania mógł się rozebrać
do bielizny i poddać leczniczemu działaniu wiatru heheee. Coś się jednak widzisz zmieniło. :D


faktycznie, czasu na pisanie coraz mniej, wiosna w pełni, pitaszki śpiewają, trawka się zieleni, a ja muszę jeździć tam, gdzie internat nie dociera...
a tak na marginesie, ja nigdzie nie napisałem, że wiedza lekarza z XVIII wieku jest taka jak i dzisiaj, bo to oczywiście nieprawda. Ja tylko napisałem "ilość wiedzy", a tu niekoniecznie chodziło o medyczną. Bo XVIII cyrulik był jednoczesnie lekarzem, golibrodą, zielarzem i miał tam jeszcze paręnaście zainteresowań i w tych dziedzinach wiedział więcej niż lekarz współczesny. Nie na darmo przywoływałem przykład Winnetou, ktory po śladach na trawie odtwarzał zdarzenia sprzed kilkunastu godzin czy nawet dni. kto to dzisiaj umie? Człowiek współczesny nie obciąża się posiadaniem wiedzy dawnej, bo i po co? Komu potrzebna dzisiaj wiedza dawnych kołodziejów, czy garncarzy? Tylko niektórym muzeom. A były to zawody, w których kiedyś terminowało się długo.
We wsi, z której się wywodzę, do dziś starzy ludzie wspominają stolarza, ktorego ja jeszce też pamiętam zywego, a który lat kilkadziesiąt już nie zyje. Ale w wielu domach są jeszcze drzwi i okna jego wyrobu. Nikt we wsi nie spotkał się z przypadkiem, kiedy wyrób tego stolarza uległ z czasem spaczeniu, lub skrzywieniu. On dokładnie wiedział, które drzewo i gdzie można zastosować. A jeśli ktoś dawał swoje drzewo na wyrób, a on doszedł do wniosku, że surowiec się nie nadaje, to takich zleceń nie przyjmował. A skąd to wiedział, do dzisiaj tajemnicy nikt nie zna, bo fachman ten nie miał syna, ktoremu mógłby przekazać tą wiedzę. I nawet współczesna nauka też nie zna odpowiedzi na to pytanie, chociaż nasz stolarz żadnych politechnik nie kończył.
No a dzisiaj stolarzy we wsi wielu, ale o żadnym nie mogę powiedzieć, że jest takim fachowcem jak tamten stary, chociaż ci dzisiejsi mają takie maszyny, że czasami w 10 minut robią to co tamten robił przez dzień cały.
Więc widzisz, wiedza wiedzy nierówna, ja jednak nadal twierdzę, że ilość wiedzy jest w przybliżeniu stała. Zmienia się jednak jej zakres i szczegółowość. po prostu jedną wiedzę wyrzucamy z pamięci, bo ona jest już nieprzydatna, a na to miejsce uczymy się nowej. Tylko po co coraz szybciej? Kiedyś ta zamiana była stosowana przez madrego nauczyciela, teraz już całe gałęzie wiedzy stają się nieprzydatne za zycia jednego pokolenia. Dowód? A na przykład wiedza o naprawach magnetofonów szpulowych. W młodości się tego uczyłem. Teraz nawet nie ma sensu nikomu o tym wspominać, że takie coś umiem. Bo młodzi nawet już nie wiedzą, że takie cóś było... za parę lat w zapomnienie pójdzie kaseciak i tak w koło macieju...

Kowaleczko
27-04-2008, 19:02
Heehehehehe, niezłe jaja, śmieszne :) ale łazi ladnie :)

mrozek1
29-04-2008, 10:51
(...) Więc widzisz, wiedza wiedzy nierówna, ja jednak nadal twierdzę, że ilość wiedzy jest w przybliżeniu stała. Zmienia się jednak jej zakres i szczegółowość. po prostu jedną wiedzę wyrzucamy z pamięci, bo ona jest już nieprzydatna, a na to miejsce uczymy się nowej. Tylko po co coraz szybciej? Kiedyś ta zamiana była stosowana przez madrego nauczyciela, teraz już całe gałęzie wiedzy stają się nieprzydatne za zycia jednego pokolenia. Dowód? A na przykład wiedza o naprawach magnetofonów szpulowych. W młodości się tego uczyłem. Teraz nawet nie ma sensu nikomu o tym wspominać, że takie coś umiem. Bo młodzi nawet już nie wiedzą, że takie cóś było... za parę lat w zapomnienie pójdzie kaseciak i tak w koło macieju...

zawezmę i ja głos na temat, bo niedawnym czasem dość ożywiona dyskusja mi się przytrafiła na ten temat. Wydaje mi się, że dość często utożsamiamy dwa pojęcia: wiedzy (tę można nabyć w drodze nauk, czytania, przyswajania) i umiejętności (tu tylko doświadczenie i praktyka źródłem sukcesu). Suma tych dwóch czynników zwana jest dopiero kwalifikacjami.

Jeżeli przyjrzeć się zmianom na przestrzeni ostatnich pokoleń, ba lat nawet jedynie to ilość wiedzy posiadanej zdecydowanie się zmniejsza. Zwiększyła się i to w sposób wręcz bez precedensu w dziejach ludzkości, jej dostępność. Niegdyś prawidłowością było stwierdzenie: kto ma informacje ten ma władze (od tajemnych ksiąg kapłanów po maklerów na giełdach)... Dziś ta informacja po prostu jest. W bibliotece, w sieci, w telefonie.

Zaczynają się za to liczyć coraz bardziej umiejętności jej wykorzystania, znalezienia odpowiedniego jej kawałka, połączenia tego z doświadczeniami własnymi i innych i wygenerowanie rozwiązania właściwego.

Nie ukrywam, że imponują mi inżynierowie starszej daty znający swój zawód, umiejący korzystać z suwaków logarytmicznych znający teorie na wskroś. Dziś z racji dość wąskich specjalizacji zauważalny jest trend zmierzający do rugowania, rezygnowania z wiedzy nieprzydatnej. Wymagają tego ilości informacji przetwarzanych przez nas. Zostają z nich co najwyżej wnioski, strzępy, ale na pewno nie cała ich treść.

Czyli trochę polemicznie: ilość wiedzy, z której korzystają dzisiejsi specjaliści jest znacznie większa w porównaniu do ich dawnych odpowiedników, ale ilość wiedzy przechowywanej na stałe - tą prawdopodobnie można uznać za stałą.

Umiejętności: tu chyba trzeba uznać, że rozwój cywilizacyjny wymusza posiadanie ich w coraz to większych ilościach. Zaczynając od trywialnych, których pewnie na co dzień nie zauważany jak prowadzenie auta w korku i równoległa rozmowa telefoniczna, poprzez całą masę związaną z poruszaniem się w gąszczu administracyjno-urzędowym związanym z funkcjonowaniem Państwa, aż po typowo specjalistyczne.

zdrówka, mrozek1 [/b]

Last Rico
05-05-2008, 08:58
Ponieważ obaj koledzy i Retrofood i Mrozek1 utrzymujecie podobne stanowisko, to postanowiłem
że odpowiem hurtem.;) Aby jednoznacznie określić czy zawartość pamięci człowieka ulega
powiększeniu, to trzeba określić którego człowieka mamy na myśli. Jeśli weźmiemy amazońskiego
buszmena to pewnie nic, albo prawie nic się nie zmieniło, dalej musi odróżnić (jak jego dziad) owoc
jadalny od trującego, ptaka umieć złapać, chałupę z trzciny postawić i to wszystko. Tak jak 1000 lat
temu, tak i teraz.

Kiedy jednak przyjrzeć się przeciętnemu Europejczykowi, to rzecz nie jest już wcale taka oczywista.
Rok 1242, wstał chłop z legowiska, zagapił się na swoje pole poprzez garnki schnące na płocie,
mleka się napił ,szarpnął kobietę i poszedł w pole, a tam jak od wieków to samo. Żadnych nawozów
sztucznych i ich dawkowania, żadnych oprysków, karencji, psujących się siewników, kombajnów.
Choćby tylko to brać pod uwagę, to dzisiejszy chłop musi to wszystko zmieścić w głowie, do tego
jeszcze dochodzi obsługa ciągnika (silniki spalinowe, hydraulika, trochę prądu), obsługa hydroforu,
telefonu kom, często już komputera, prawa rolnego i cywilnego. Następnie pralka automatyczna
samochód i przepisy ruchu drogowego oraz parędziesiąt innych spraw których obsługę musiał
przyswoić czyli..... zaszyć do pamięci. Takie informacje muszą zajmować miejsce w mózgu, czyli
w pewien sposób go wypełniać. Chłop tego wszystkiego nie chce, ale życie go zmusza, to i uczyć
się musi. Pisze kol. Mrozek1 że wiedza to wiedza, a umiejętności to coś innego, zgoda tyle że bez
wiedzy nie ma umiejętności, żeby umiejętnie skorzystać np. z bankomatu, to najpierw trzeba się
tego nauczyć. Taka nauka zajmie miejsce w mózgu i w ten sposób przecież go zmieni. :)

Caliper - znaczy suwmiarka po angielsku, jeśli ktoś tego nie wiedział, to po przeczytaniu tej info
jego mózg już się zmienił. :D Doszło bowiem następne połączenie którego jeszcze 5 sekund temu
nie było. Gdyby mieć odpowiednie narzędzie do oglądania procesów w mózgu, to z całą pewnością
dało by się to pokazać (zdjęcie przed nauką.....zdjęcie po nauce). Twój mózg fizycznie się zmienił,
już nie jest taki sam jak chwilę temu. :D

retrofood
05-05-2008, 11:18
Będziemy powoli jednak zmuszeni do dokładniejszego zdefiniowania określeń, którymi się posługujemy, bo zaczynają się robić jaja, albo nieporozumienia. Bo ja np nie rozumiem:


Kiedy jednak przyjrzeć się przeciętnemu Europejczykowi, to rzecz nie jest już wcale taka oczywista. Rok 1242, wstał chłop z legowiska, zagapił się na swoje pole poprzez garnki schnące na płocie, mleka się napił ,szarpnął kobietę i poszedł w pole, a tam jak od wieków to samo. Żadnych nawozów sztucznych i ich dawkowania, żadnych oprysków, karencji, psujących się siewników, kombajnów. Choćby tylko to brać pod uwagę, to dzisiejszy chłop musi to wszystko zmieścić w głowie, do tego jeszcze dochodzi obsługa ciągnika (silniki spalinowe, hydraulika, trochę prądu), obsługa hydroforu, telefonu kom, często już komputera, prawa rolnego i cywilnego.
no to co, ze od wieków ciągle to samo? szkół nie było, książek też i kazdy chłop musiał się wszystkiego uczyć od nowa i przechowywać te informacje w pamięci bieżącej: co siać po czym, jak przewidywać pogodę, co swiadczy o tym, że tatary podchodzą, jak ustrzec się wilka, czy "znająca" nie ostrzegała, żeby w tym tygodniu takich jagód nie zbierać (to odnośnie karencji po opryskach) itd., itp. a o tych opryskach, to współczesny chłop czyta, a nie gromadzi w głowie.
Czyli dostęp do informacji zwiększył się ogromnie, ale ilość informacji w głowie jest porównywalna. Tak twierdzę.

adam_mk
05-05-2008, 15:12
Łeb jak dyskietka! :o
1,22MB (choć widzieli i 2,44)
:lol: :lol: :lol:
Często można trafić 640kB...
:-?

A co się na tym zapisuje - to już inna bajka...
Adam M.

mrozek1
06-05-2008, 12:15
Łeb jak dyskietka! :o
1,22MB (choć widzieli i 2,44)
:lol: :lol: :lol:
Często można trafić 640kB...
:-?

A co się na tym zapisuje - to już inna bajka...
Adam M.

podsumowanie idealne...

Last Rico, kilka spostrzeżeń dot. Twojego stanowiska:
- myślę, że i dziś znalazłoby się przykłady osobników o potencjale umysłowym przytoczonego XIII wiecznego rolnika. I to wcale nie bytujących w zakładach zamkniętych. Takie 640kb dyskietki i to jeszcze z bad sectorami :)
- owszem, rozwój cywilizacyjny wymusza inne podejście do informacji, jej przetwarzania i wykorzystywania -- budowania umiejętności, ale dopóki ludzkość nie wymyśli skutecznych sposobów na większe wykorzystanie mózgu ilość przechowywanych informacji będzie w miarę stała. Tu przykład informacji o nawozach retrofood,
- zapytaj mnie za pół roku, co znaczy caliper po angielsku. Będę pamiętał, że kiedyś to podałeś na forum muratora, może skojarzę a może nie. Głównie dlatego, że to będzie informacja niewykorzystywana, zostanie skrzętnie usunięta, zastąpiona innymi,
- wiedza niezbędna do skorzystania z bankomatu wraz z pierwszym użyciem przeradza się w umiejętność - masz rację. Owa umiejętność w przypadku częstego z bankomatu korzystania przeradza się w zestaw czynności wykonywanych mechanicznie - działa m.in. pamięć motoryczna wpisywanego pin kodu. Nie obciąża wówczas zasobów informacyjnych/wiedzowych - pamiętamy tylko wnioski, czyli zestaw czynności niezbędnych do obsługi tegoż bankomatu.

Warto chyba jednak zauważyć, że szanując różne opinie na zagadnienie pojemności informacyjnych człeka, jesteśmy świadkami trendów:
- wzrastającej ilości umiejętności niezbędnych do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie,
- dzięki większemu, częstszemu korzystaniu z zasobów 'dyskietkowych' mamy szansę na dłuższe życie ze sprawną głową,
- jeżeli mielibyśmy miarę średnią do pomiaru 'mądrości' ludzkości - zapewne wzrasta na przestrzeni dziejów.

zdrowka, mrozek[/b]

retrofood
06-05-2008, 13:00
Łeb jak dyskietka! :o
1,22MB (choć widzieli i 2,44)
:lol: :lol: :lol:
Często można trafić 640kB...
:-?

A co się na tym zapisuje - to już inna bajka...
Adam M.

Taki byk! Pamięć nawaliła.
Dyskietki to były głównie po 1,44 MB

adam_mk
06-05-2008, 13:06
:oops:
fakt...
Ale łeb nie śmietnik... tyle jest do pamiętania...
O zasadę mi chodziło :-?
Adam M.

retrofood
06-05-2008, 13:16
:oops:
fakt...
Ale łeb nie śmietnik... tyle jest do pamiętania...
O zasadę mi chodziło :-?
Adam M.

jasne.
ale czy przypadkowo nie stanowi to potwierdzenia mojej teorii?
przecież jeszcze 5 - 10 lat temu nikt by takiego błedu nie zrobił, a tu patrzcie ludziska, nie dość, że się trafił, to jeszcze nikt nie zwrócił uwagI. ja też początkowo nie zauwazyłem, dopiero później cóś mi to nie pasowało, sprawdziłem (bo mam dostęp do informacji, a w glowie juz jej nie było) no i wyszło szydło z worka...
aha, jeszcze jedno. co niektórzy twierdzą, ze zapisujemy (ci najlepsi) poniżej 5% dostępnej pamięci. a gdyby tak uruchomić jeszcze 5% to komputery na razie nie byłyby potrzebne.

Last Rico
06-05-2008, 18:28
Teraz Retrofoodzie skojarzyłem... że być może przyczyną braku naszego uzgodnienia stanowisk jest
błąd zasadniczy. Chodzi o pojęcia pamięć (pojemność) i zawartość pamięci. Różnica jest podstawowa
a łatwo tu o poślizg. :) Może ja napiszę, że mnie cały czas chodzi o zawartość, a nie o pojemność
biologiczną, tzn. uznaję, że dzisiejszy przeciętny mózg Europejczyka jest bardziej zapisany od
przeciętnego mózgu Europejczyka z XII w.; sama pojemność może być natomiast w miarę stała.

Każdy rodzi się małym matołkiem i dopiero praca innych ludzi tworzy z nas istotę przydatną,
czyli otoczenie ma decydujący wpływ na zdrowy mózg i na stopień jego zapisania. Zgadzam się
że dane nieużywane ulatują z pamięci, ale to nie jest argumentem na teorię "stałej wielkości pamięci"
bo nie ma żadnych dowodów na to - że stare dane ulatują po to żeby robić miejsce nowym. :)

Kolega Mrozek1 napisał zdanie, które wg. mnie oddaje to co myślę:
"jeżeli mielibyśmy miarę średnią do pomiaru 'mądrości' ludzkości - zapewne wzrasta
na przestrzeni dziejów."
Pytanie rodzi się natychmiast takie, czy nie dostrzegacie związku "wzrostu mądrości"
z konieczną ilością gromadzonych a potrzebnych (do uzyskania tej mądrości) informacji ?
Przykład:
1. żeby zrobić pierwsze koło z drewna, trzeba było mieć jakiś zasób wiedzy w mózgu.
2. żeby zrobić pierwszy rower, trzeba było nazbierać znacznie więcej danych
3. żeby zrobić pierwszy silnik odrzutowy, to ilość danych w pamięci musiała być jeszcze większa

Jest coś dziwnego w rozwoju, nie idzie on liniowo, tzn. całe tysiąclecia osiołek i lampa na olej,
a tu praktycznie w ciągu ostatniego stulecia nastąpiło tak nagłe przyspieszenie. Zapewne każdy
nad tym dumał. Co zdaniem Kolegów jest powodem tak wielkiej dziejowej asymetrii technicznej ??

mrozek1
07-05-2008, 13:21
hm... nad przyczynami rozwoju pewnie niejeden sztab polamal glowy ;) W mojej opinii to:
- powszechny dostep do wyksztalcenia/wiedzy wytworzyl urzadzenia i technologie, ktore jeszcze ten trend wzmacniaja i popularyzuja dostep do wiedzy,
- komunikacja - od parowozow poczawszy do instant messagingu wlacznie. Umozliwiaja wolny i w zasadzie ograniczony jedynie aspektami komercyjnymi (licencje) przeplyw mysli i technologii, między innymi oczywiscie...
- globalizacja w sensie otwarcia systemow do tej pory zamknietych komunikacyjnie z powodow ideologicznych. Mozliwosc porownania technologii i benchmarking do lepszych niegdys znane nie byly,
- rekonfiguracja systemow politycznych z kastowych i bardzo hierachicznych na rzecz republikanskich (maly paradoks: socjalizm jako taki rowniez w tym znaczeniu bedzie na rowni z demokracja :) ),
- powszechne wykorzystanie technologii w przemysle - dzieki temu nastepuje sprzezenie zwrotne w kierunku upowszechniania wiedzy: jest kasa z przemyslu, wynalazki sie sprawdzaja komercyjnie, wiec warto inwestowac w b+r,
- elektrycznosc (w pewnym sensie rowniez wydluzenie dostepnego czasu na prace i uniezaleznienie od sil natury),
- maszyny i budowle ujarzmiajace nature - choc daleko nam jeszcze do jej zrozumienia, to jako ludzkosc umiemy juz wiele,
- polprzewodniki i ich masowe wykorzystanie,
- popyt i jego kreowanie czyli swiadome wykorzystanie marketingu na szeroka skale (dzieki komunikacji i zwiekszonej sile nabywczej)...
- zarzadzanie produkcja, dzieki ktorej dazy sie do zwiekszenia wydajnosci - w tym hasle wszystko co zwiazane z ideologiami projakosciowymi, a takze rozwojem galezi narzedziowych: cybernetyka, robotyka, sterowanie procesami...
- i na koniec ale chyba jako rowniez i drogowskaz: podpatrywanie natury w skali mikro o jakiej nasi dziadowie nie marzyli. Fizyka i nauki przyrodnicze mialy swoje korzenie w obserwacji swiata w skali makro, skala mikro otwiera wiele drzwi do lepszej jakosci zycia: od medycyny do techniki uzytkowej.

Abstrakt dla tych, co sie nie chce czytac wszystkiego co powyzej :):
- komunikacja (przemieszczanie+informacja)
- kasa - jej porządanie, dostepnosc i chec wydawania,
- transfer technologii
- powszechne uznanie demokracji

Znowu sie rozpisalem, przepraszam i zycze

zdrowka,
mrozek1

mrozek1
09-05-2008, 09:05
przewymądrzałem jednak, nie?

a rozwiązanie zagadki jest prostsze: baby powodem rozwoju.

A bo:
- niegdys chlop chcial zaimponowac to rozwalil jednym uderzeniem siekiery spory pieniek, podniosl powoz konny samojeden albo jak wyzej urodzon to pochodzil po stawie zbierajac kaczencze czy chronione lilie wodne. Teraz? Emancypacja weszla w zycie i faceci chca zaimponowac wiedza, kasa, wladza...
- dla zdobycia wiedzy i udowodnienia jej przydatnosci wymyslaja coraz to bardziej wymyslne wynalazki, zarabiaja kase kupuja szybkie fury -> imponuja,
- dla zdobycia wplywow i wladzy faceci wojuja swoje wojny i wojenki. A ze przeciwnik tez chce zaimponowac, to potrzebne coraz to wymyslniejsze narzedzia do niszczenia przeciwnika. I znowuz ci co maja mozgi wieksze od pozostalych wymyslaja, zarabiaja, imponuja wszyscy wygrani.
- wojenki wojowane sa na roznych polach: sport, polityka, biznes, no i w tym bardziej tradycyjnym ujeciu: pozyskiwania gruntow i nowych kobiet z obszaru przeciwnika. kazda jedna potrzebuje wynalazkow, kazda daje kase i zachwyt niewiesci wygranym. Mozna imponowac.

A ze chuć jest na przestrzeni wiekow niezmienna, to każden chce wygrać i zdobywać.

Taką mam koncepcję i będę jej bronił z uporem godnym lepszej sprawy ;)

piątkowo...

zdrówka, mrozek1

listek
15-08-2008, 09:55
cdn nowinek o robotach :D

Badacze z Uniwersytetu w Reading zbudowali robota, którego działaniami kieruje biologiczny mózg. Utworzono go z wyhodowanych uprzednio neuronów. Dzięki swojemu wynalazkowi akademicy chcą się przyjrzeć zarówno rozwojowi i pracy zdrowego mózgu, np. formowaniu się wspomnień, jak i stanom nieprawidłowym, m.in. chorobie Alzheimera, Parkinsona czy udarom.

Neurony są umieszczane na macierzy wieloelektrodowej (ang. multi electrode array, MEA). MEA to ok. 60 elektrod w naczyniu laboratoryjnym o wymiarach 8 na 8 cm, które wychwytują impulsy elektryczne generowane przez komórki nerwowe. Są one następnie wykorzystywane do zarządzania ruchami robota. Maszyna o swojsko brzmiącym imieniu Gordon została wyposażona w kółka. Ilekroć zbliża się do jakiegoś obiektu, jej "mózg" skręca je w lewo lub prawo, by uniknąć kolizji. Żaden człowiek ani komputer nie sterują dodatkowo robotem, w całości polega on na reakcjach własnych neuronów.

Macierz to rodzaj interfejsu, łączącego tkankę z maszyną. Neurony wysyłają impulsy kierujące ruchem kół, a czujniki dostarczają im informacji na temat topografii terenu. Mózg Gordona jest żywy, dlatego umieszczono go w specjalnej podjednostce z regulowaną temperaturą. Komunikuje się on z ciałem, czyli robotem, za pośrednictwem łącza Bluetooth.

Połączenia między neuronami zaczęły powstawać bardzo szybko, bo już w pierwszej dobie. W ciągu tygodnia pojawiły się pierwsze spontaniczne wyładowania. By taki organ nie obumarł w najbliższych miesiącach, potrzebuje stymulacji z zewnątrz. Cybernetyk Kevin Warwick opracowuje sposoby uczenia Gordona. Do pewnego stopnia robot uczy się sam, np. gdy wpada na ścianę i do neuronów dociera informacja zwrotna z czujników. Można jednak podać związki chemiczne, które wzmocnią lub wyhamują ścieżki neuronalne aktywujące się podczas konkretnego działania. Badacze z Reading wykorzystują kilka różnych macierzy MEA. Śmieją się, że Gordon ma wiele osobowości. Jedna jest porywcza i bardzo energetyczna, a inna nie wykonuje poleceń naukowców.

Brytyjczycy mają nadzieję, że pewnego dnia ujrzą działanie wspomnień w mózgu na żywo, gdy maszyna ponownie trafi do poznanego wcześniej miejsca.

Dr Ben Whalley z Wydziału Farmacji, podkreśla, że omawiany projekt daje szansę na przyjrzenie się z bliska czemuś, co wygląda na złożone zachowania, ale nadal pozostaje ściśle związane z aktywnością pojedynczych neuronów.

Mózg Gordona składa się z 50-100 tys. aktywnych neuronów, które z czasem utworzyły sieci. Pozyskano je od szczurzych płodów. Przed rozpoczęciem eksperymentu rozłączono je poprzez umieszczenie w kąpieli enzymatycznej.



http://kopalniawiedzy.pl/Gordon-robot-zywy-mozg-neurony-5465.html

listek
19-09-2008, 10:09
i kolejne


http://www.bryla.pl/bryla/1,85302,5669375,Theo_Jansen_i_jego_niezwykle_maszy ny.html

retrofood
19-09-2008, 20:29
tu jest baaardzo ciekawy artykuł prawie na temat:

http://www.polityka.pl/bezmyslne-madrale/Lead33,936,268183,18/

ketrab
02-10-2008, 03:41
Hmm. No ciekawy. 8)

retrofood
29-10-2008, 05:49
a jednak nie jestem osamotniony w moim sposobie myślenia.


W USA od lat 60. PKB wzrósł wielokrotnie, lecz wskaźnik zrównoważonego dobrobytu na mieszkańca pozostał na stałym poziomie. Po prostu kraj ten, jak przekonuje Daly, już dawno przekroczył granicę, po której wzrost gospodarczy staje się coraz bardziej bezużyteczny i rodzi coraz więcej problemów, m.in. w postaci degradacji środowiska.
http://www.polityka.pl/dieta-naturalna/Lead33,936,272057,18/

no i przypominam ten cytat, który prezentowałem juz wczesniej:


... ekonomiści podkreślają absurdalność błędnego koła, w którym gospodarka rozwija się tylko dlatego, że korporacje kreują wciąż nowe potrzeby, które następnie zaspokajają. W ten sposób trwający dziś kryzys zmieni nas samych i nasze codzienne życie, choć jeszcze nie zdajemy sobie z tego sprawy
cytat jest stąd:
http://stasiak.blog.polityka.pl/?p=145[/quote]

Last Rico
05-11-2008, 13:11
Zaobserwowałem coś fajnego i opiszę to, bo obserwacja wiąże się w pewien sposób
z tematem wątku czyli robotyką i człowiekiem. Otóż postawiłem sobie wczoraj takie pytanie:
Dlaczego my ludzie (w zdecydowanej większości ;)) nie lubimy bałaganu ? :)

Pytanie niby proste, a nawet głupie z pozoru... na pewno ma jakieś racjonalne wytłumaczenie.
Dlaczego np. wolimy mieć czysty samochód a nie brudny. Czystą i pozbawioną zacieków
elewację domu, a nie brudną. Może to niektórych teraz śmieszy, ale wymyśliłem dlaczego tak jest.
Najpierw więc posprzątałem w pokoju, ;) a potem podarłem kilka kartek papieru i rozrzuciłem
je równo po podłodze. Zostawiłem ten stan na parę godzin. Przy każdym wejściu do pokoju,
zauważyłem że mój wzrok samoczynnie koncentrował się przez chwilę na papierkach i chyba
w końcu zrozumiałem dlaczego każdy człowiek lubi przebywać w czystym środowisku,
a w bałaganie jakoś tak organicznie się męczy.

Wg. mnie takie zachowanie wiąże się bezpośrednio z naszymi odruchami. a konkretnie z jednym.
Z instynktem samozachowawczym. Zauważyłem że wchodząc do pokoju, mój wzrok za każdym
razem omiata obraz pokoju. Dzieje się to szybko, jakby bez mojego świadomego udziału,
chodzi o to że mózg, musi zrobić fotografię, skan środowiska na wypadek koniecznej natychmiastowej
ewakuacji. To dla niego najważniejsze. Musi wiedzieć jak uciec, co po drodze przeskoczyć, co ominąć.
Wie że później, może nie być na to czasu. Zauważcie, jak wolno ludzie wchodzą do niepewnych miejsc
np. stary opuszczony dom - najpierw podchodzą, zaglądają, rozglądają się, jest tam kto ?
Zbierają dane ewakuacyjne (automatycznie - na wszelki wypadek).

Kiedy zatem wchodzimy do czystego, widnego pomieszczenia, to zapis polega jedynie na podaniu
współrzędnych i np. ściana od -- do....podłoga od .....do. Kiedy na tej podłodze pojawiają się obiekty,
to mózg za każdym razem musi przeliczyć współrzędne takiego śmiecia i wpisać go do pamięci.
Kiedy spojrzysz na ładny czysty dom, to mózg zapisuje całe gładkie jednorodne połacie od - do
potrzeba do tego bardzo mało danych, kiedy jednak pojawią się zacieki, naloty, wisząca krzywo rynna
dziura po jakimś haku, oberwany parapet, plama ----> to te wszystkie informacje MUSZĄ być opisane
i przyjęte przez mózg do pamięci. Wolę spojrzeć na czysty prostokąt bordowej wykładziny i zapisać go
w całości jako jednorodny prostokąt 4 m x 3, niż wprowadzać jeszcze dane: 20 cm od prawego boku
i 50 cm od końca leży biała nitka, 1,3 m na lewo od niej leży żółta zapalniczka itd itd...

Mózg oczywiście nie chce zapisywać swojej ograniczonej w końcu pojemności takimi śmieciami
i STĄD jego opór. My zaś, taki stan odbieramy jako dyskomfort.... Jak wam się to podoba ?? :D

retrofood
27-11-2008, 21:41
Masz na sobie 2 kg bakterii. Strząśnij, to umrzesz

Na początek ciekawostka. Czy wiedzą państwo, ile bakterii żyje na ludzkim ciele lub w nim? Jest ich więcej niż komórek naszego ciała. W tej sytuacji należało by zadać pytanie, czym jesteśmy? Czy przypadkiem nie pożywką do życia dla drobnoustrojów? Choć trudno nam przyjąć taką definicję człowieka, to w jakimś sensie jest to prawda.

http://wyborcza.pl/1,75476,5989641,Probiotyki___dobre_bakterie_czyli_ co_nas_wzmacnia.html

listek
28-11-2008, 17:36
MOże da sie to wykorzystać zamiast agregatu ? :P



Dwudziestojednoletni Owen Louis ładuje swojego iPoda w nietypowy sposób. Wykorzystuje do tego cebulę, dwa kubki napoju energetyzującego, śrubokręt, kabel USB i szklankę. Dwadzieścia minut i voilŕ - zapas na godzinne słuchanie muzyki.

Mieszkaniec Portsmouth martwił się energią zużywaną podczas korzystania z multimediów. Jego kolega dla żartu pokazał mu prosty eksperyment, chłopak wziął to jednak całkowicie na poważnie. Energia z warzyw jest przecież na pewno zielona.

Jak odtworzyć jego rozwiązanie? Na początku w cebuli wydrążamy za pomocą śrubokręta dwie umiejscowione naprzeciwko siebie dziury. Do naczynia o szerokim dnie wlewamy dwie szklanki napoju energetyzującego, np. Powerade. Wkładamy tam cebulę, pilnując, by otwory były zanurzone, i czekamy, aż wchłonie mniej więcej połowę płynu. Osuszamy ją, a następnie kładziemy na szklance, która stanowi rodzaj unieruchamiającego imadła. W szczyt warzywa wbijamy wtyczkę. Po kilku sekundach rozpoczyna się ładowanie.

Takie doładowanie baterii jakiegokolwiek urządzenia elektronicznego jest możliwe dzięki reakcji chemicznej zachodzącej między jonami występującymi w cebuli i elektrolicie (napoju). W ten sposób, podobnie jak w ogniwie galwanicznym, generowany jest prąd. W organiczną ładowarkę można przeobrazić właściwie każde warzywo czy owoc. Lepiej jednak, by zawierały one stosunkowo dużo wody. Warto też chyba wybierać te mniej uciążliwe zapachowo. Zamiast cebuli lepszy byłby zatem ogórek albo arbuz...

http://www.supermozg.pl/supermozg/1,91629,6001812,Doladuj_iPoda_cebula.html

Bigbeat
28-11-2008, 23:33
Oczywiście to prawie tak jest, ale Twój przykład akurat nie zadziała.
Chodzi o to, że aby popłynął prąd elektryczny pomiedzy dwoma elektrodami zanurzonymi w elektrolicie (elektrodami są styki na końcówce kabla USB, elektrolitem jest tu jakaś bliżej nieokreślona "hybryda" napoju i soku z cebuli), konieczne jest spełnienie minimum jednego z dwóch warunków:
1. Każda z dwóch elektrod musi być wykonana z innego materiału (kłania się szereg elektrochemiczny metali)
2. Stężenie elektrolitu przy elektrodach musi być różne

Warunek 1. nie jest spełniony na pewno - zwykle wszystkie styki w kablu USB są złocone (a w tańszych kablach mosiądzowane, brązowe lub cynowane).
Warunek 2. pewnie jest spełniony - bo rozkład stężenia cebulowo-napojowego elektrolitu na pewno nie jest stały, ale wynika z tego też, że wcale nie wiadomo, czy przy styku "+" wtyczki zanurzonej w cebuli pojawi się potencjał dodatni, czy ujemny.
Dalej idąc: jeśli nawet potencjał będzie zgodny, to SEM (siła elektromotoryczna - czyli napięcie) otrzymywane z pojedynczego ogniwa nigdy nie przekracza ok. 3V (podstawy elektrochemii się kłaniają), co wobec napięcia 5V będącego standardem zasilania przez USB jest po prostu za małym napięciem, żeby coś naładować.
No a jeśli potencjał będzie niezgodny - to może się okazać, że zamiast ładować - dodatkowo rozładowujemy.

Tak więc - sorry - to nie będzie działać.

Natomiast koncepcja jest w pewnym sensie słuszna - już ponad 40 lat temu zaprezentowano np. małe radyjko, zasilane z wbitych w cytrynę stalowego gwoździa i miedzianego drutu (opisywał to nawet Wojciechowski w kultowej książce "Elektronika w pracy, domu i szkole" ponad 30 lat temu) - ale radyjko to było specjalnie zaprojektowane do zasilania napięciem na poziomie 0.8...1.1V, otrzymywanym z takiego ogniwa.

Reasumując: opis wydaje się być uproszczony w takim stopniu, że stracił podstawy merytoryczne.
Natomiast bateria kilku takich cebul w napoju z elektrodami z różnych metali, połączonych szeregowo, może spokojnie dać dużo większe napięcie - ale czy wydajność prądowa takiej baterii ogniw wystarczy do naładowania czegokolwiek przez 20 minut, to wątpię.

Last Rico
30-11-2008, 20:28
Masz na sobie 2 kg bakterii. Strząśnij, to umrzesz

Na początek ciekawostka. Czy wiedzą państwo, ile bakterii żyje na ludzkim ciele lub w nim? Jest ich więcej niż komórek naszego ciała. W tej sytuacji należało by zadać pytanie, czym jesteśmy? Czy przypadkiem nie pożywką do życia dla drobnoustrojów? Choć trudno nam przyjąć taką definicję człowieka, to w jakimś sensie jest to prawda.

http://wyborcza.pl/1,75476,5989641,Probiotyki___dobre_bakterie_czyli_ co_nas_wzmacnia.html

Stasiu, nie mam czystofobii, bakterie też mi nie przeszkadzają ;)
Czasami tylko mam kłopot ze sprzątaniem i dlatego zacząłem się zastanawiać nad bałaganem.
Linkę przeczytałem, ale coś mi to wygląda na ukrytą reklamą jogurtową, nie żeby zaraz firmę podawać,
bo to by szczypało w oczy, jednak widać pewne zaangażowanie emocjonalne autorki.

Najpierw straszymy:
"Mikroby mieszkające w nabłonku jelitowym, z powodu zmienionej żywności, nie chronią go tak szczelnie jak dawniej."

Wystraszony czytam, że jest jednak dla mnie ratunek:
"A to może (jedzenie jogurtu) w konsekwencji zmniejszać ryzyko wystąpienia raka jelita grubego."

Następnie ostrzeżenie z wykrzyknikiem jak z Allegro (inni sprzedawcy oferują podobne, ale chińskie!
"Uwaga! Na sklepowych półkach roi się od produktów określanych jako probiotyczne, choć takimi nie są. "

A tak na marginesie, zawsze kiedy zjadłem jogurt na noc (z lenistwa) to rano bolała mnie głowa
a i w żołądku czułem jakbym się czymś przytruł... no wiecie jak to jest, każdy pewnie to zna.
W końcu zauważyłem tą tajemniczą zależność - jogurt na noc, rano jakoś tak niespecjalnie...:(

Czytamy dalej że:
"Dobre" jogurtowe bakterie wytwarzają bakteriocyny"
No i fajnie...ale skądinąd nie jest tajemnicą że bakteriocyny znalazły zastosowanie między innymi w konserwacji
żywności, jako dodatek do mydeł, kremów, past do zębów, toników, oraz jako składniki nowych leków.

Oraz że:
"Dobre" bakterie jogurtowe wytwarzają nadtlenek wodoru"
Cóż to jest ten nadtlenek wodoru ??
To perhydrol, silnie żrąca substancja, z niej robi się (5 %) preparaty do rozjaśniania włosów, oraz
wodę utlenioną (3-3,5 %) do odkażania ran (stosować wyłącznie zewnętrznie - zabija co żywe)

Jakby tego było mało... nie tak dawno temu patrzę ja w telewizor, a tam dziennikarze z programu
"Uwaga" pokazują, jak duży producent jogurtów potajemnie "polepsza" swój wyrób żeby się nie
popsuł w sklepach - (wyrób mleczny) dolewając właśnie perhrydrolu do masy jogurtowej. :o
W tym momencie zrozumiałem dlaczego po dużym jogurcie na noc, rano czułem się wyraźnie źle. :evil:

No i na koniec mamy coś optymistycznego:
"Zjedzenie zatem jogurtu na tydzień nie działa jak jednorazowe szczepienie.
Trzeba je dostarczać do organizmu regularnie."

Nooo.... teraz rozumiem. :D

Bigbeat
01-12-2008, 09:04
Last Rico: jezuuuu...
Nie wiadomo, od czego zacząć.
1. Perhydrol jest stężonym (ok. 30%) roztworem nadtlenku wodoru. Woda utleniona (ta z apteki) jest roztworem ok. 3%. Roztwory nadtlenku wodoru o stężeniach wyższych, niż 30% są niestabilne i mają właściwości wybuchowe - dlatego nie są produkowane i dostępne. Nadtlenek wodoru czysty (100%) nie daje się otrzymać.
Jeśli mowa, żae jakieś bakterie produkują nadtlenek wodoru, to chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewa się tutaj czystego nadtlenku wodoru, a raczej jakiś jego b. słaby roztwór - pamiętajmy, że wszystkie bakterie jako stworzenia żywe działają tylko w środowisku wodnym, a więc każda ilość nadtlenku wodoru która sie pojawi jest natychmiast rozcieńczana.

2. Z prawa zachowania masy (obowiazującego takzę w chemii) wynika, że suma mas produktów reakcji chemicznej jest równa sumie mas substratów, które w tej reakcji wzięły udział. Wynika z tego, że bakteria nie bardzo może wytworzyć więcej, niż sama waży, w praktyce będzie to sporo mniej - ok. 10% masy bakterii.
Wynika z tego dalej, że skoro w takim jogurciku, który cały waży pewnie 250g, jest ze 0.5g bakterii (pewnie tak będzie, albo mniej), to tego nadtlenku wodoru mogłyby one wytworzyć też nie więcej niż 0.05g (oczywiście przy założeniu, że w ten sposób popełniają harakiri, bo cały ich potencjał produkcyjny zużyje się na nadtlenek).
A więc w 250g jogurciku będziemy mieli 0.05g nadtlenku, czyli otrzymamy roztwór o stężeniu 0.02% !!! Myślę, że bardziej możę boleć głowa od czytania w kiblu niż od tak bardzo stężonego roztworu nadtlenku wodoru.

3. To samo dotyczy bakteriocyn itd - to nie są ilości, które mogą zaszkodzić stworzeniom większym od mrówki!

Tak więc kolejny raz widać, jak to media wywołują sensację, publikując senascyjne wyniki badań - prawidziwych, a jakże, tyle że w publikacji z reguły zapomina się podać jednej, ważnej rzeczy - ilości ;)

Nie dajmy się zwariować - jeśli kogoś boli głowa po jogurciku (?), to niech mniej pije.
Ja np. nie toleruję mleka i jego przetworów - i po jogurciku dostaję sraczki. Ale bakterii o to nie oskarżam.

Last Rico
01-12-2008, 19:20
Last Rico: jezuuuu...

Nie ma co Jezusa wołać, bo on tu chyba nie zagląda ;)
Jeśli ty piszesz że szkodzi ci mleko, to ja to przyjmuję za prawdę ponieważ nie widzę najmniejszego
powodu żeby ci nie wierzyć. Jeśli ja piszę że szkodzi mi jogurt, to ty częstujesz mnie tekstem
do którego nawet nie wiem jak się mam odnieść i czy w ogóle powinienem:

"jeśli kogoś boli głowa po jogurciku (?), to niech mniej pije."

Pierwszy raz widzę że ktoś wagowo mierzy ilość bakterii :) Nie ma też specjalnych przesłanek
do manifestowanego zdziwienia, że człowiekowi może szkodzić trucizna w stężeniu 0,02 %,
bo nie jest tajemnicą że szkodzą nawet mniejsze stężenia np. 0,01 % tlenku węgla już wywołuje
ból głowy, a to wcale nie jest rekord. To tylko 100 ppm i już głowa boli ??

Wg. wszystkich badań tak właśnie jest. Za twoją dolegliwość odpowiedzialny jest 1 (słownie jeden)
gen autosomalny, ale nie pytaj ile on waży, bo wyjdzie na to że to niemożliwe.

Warto przeczytać, może fragment art. Jogurty probiotyczne - obietnice bez pokrycia

"Choć przeciwnowotworowe działanie niektórych bakterii probiotycznych było badane, nigdy nie
zostało udowodnione wystarczająco. - Żadne towarzystwo naukowe nigdy nie rekomendowało
probiotyków do walki z nowotworami -mówi prof. Szajewska. -To zdecydowanie nadużycie."

http://www.ppr.pl/artykul.php?id=133299&dzial=6

Bigbeat
01-12-2008, 19:39
Ok, zgoda - ale nadtlenek wodoru nie jest trucizną. Jeśli by był, mnóstwo ludzi miałoby powikłania po użyciu wody utlenionej.
Oczywiście duża ilość jest szkodliwa - głównie ze względu na silnie żrące (odwadniające i utleniające) właściwości, ale nie jest to trucizna tego rodzaju, jak cyjanek czy arszenik (których b. małe ilości wchodzą w reakcję z pewnymi ważnymi dla organizmu substancjami i np. przerywają w ten sposób transport tlenu wewnątrz organizmu czy transport bodźców nerwowych) - raczej jak kwas solny (którego kilka litrów - w stanie rozcieńczonym - mamy w żołądkach).
Napicie się niewielkiej ilości rozcieńczonego kwasu solnego nie jest szkodliwe - oprócz wykrzywienia ust (kwaśniejszy od cytryny - wiem ;) ) żadnych innych skutków by nie było. Natomiast napicie się kwasu solnego stężonego spowoduje takie zachwianie równowagi elektrolitów w organiźmie, że żywym z tego raczej się nie wyjdzie.
Tak więc nadtlenek wodoru nie jest trucizną - bo w takim razie trucizną musielibyśmy nazwać także sól, cukier, a pewnie i pieprz.

Efekty uboczne po jogurcikach - jak najbardziej tak (sam pisałem, co u mnie się dzieje ;) ) - ale to nie ma nic wspólnego z nadtlenkiem wodoru.
Od lat wiadomo, że mleko krowie jest ciężkostrawne dla dorosłych osób (oczywiście są wykątki) i dlatego marketingowcy firm z branży spożywczej dwoją się i troją, żeby namówić wszystkich do picia ich jogurcików - gdyby nie to, piliby niektórzy (ci, co naprawdę lubią) i nie byłoby rozdrabniania kwestii w stylu: po jakiej bakterii kogo boli brzuch i jak bardzo.
Jeden dział marketingu wymyśli, że bakterie konkurencji wytwarzają nadtlenek wodoru, na to dział marketingu konkurencji wymyśli, że Ci pierwsi używają barwników z listy substancji warunkowo dopuszczonych do spożycia, itd.
Najgorsze jest to, że w tym wszystkim nie ma kszty rzetelności - tylko biznes, a klient traktowany jest jak krzesło, które można przestawiać między jednym stołem a drugim.
żeby było o czym dyskutowac, potrzebne są jakiekolwiek fakty - tutaj faktów żadnych nie ma, a działy marketingu poprzez sponsorowane artykuły o wynikach 1001 niezależnych badań karmią nas wszelkimi bajeczkami, jakie im do głowy przyjdą (no i jogurcikami).

retrofood
10-12-2008, 06:53
dlatego ostatnio przerzuciłem się na śledzie, podobno nie sa jeszcze szprycowane solanką jak szynka.

cieszynianka
10-12-2008, 22:36
A w ogóle, to życie jest szkodliwe i zawsze kończy się śmiercią :-?

Bigbeat
11-12-2008, 00:36
W jaki sposób o tej porze na to wpadłaś ?????? :D :D :D :D :D
Najbardziej szkodliwa w życiu jest praca, a na drugim miejscu dałbym małżeństwo.
Reszta to pikuś.

retrofood
11-12-2008, 06:23
szkodliwa jest nawet myśl o pracy.
Niestety, nawet członkowstwo w TUR*) nie uzdrawia sytuacji.

*) TUR - Towarzystwo Unikania Robót

cieszynianka
11-12-2008, 17:12
W jaki sposób o tej porze na to wpadłaś ?????? :D :D :D :D :D
Najbardziej szkodliwa w życiu jest praca, a na drugim miejscu dałbym małżeństwo.
Reszta to pikuś.

Pomogło mi przeczytanie tego wątku :lol:

coulignon
12-12-2008, 19:32
dlatego ostatnio przerzuciłem się na śledzie, podobno nie sa jeszcze szprycowane solanką jak szynka.

Oj Retro....
Ze sledziami jest dokładnie tak samo. Otóż masz płat sledziowy ze skórą o wadze 1 kg. Sciągasz skórę, czyścisz i masz 0,7 kg. Wrzucasz do solanki na 14 dni (około) i masz mniej więcej około 1,1 kg. Cały problem z solanką polega na tym że śledzie dostają tam lekko szarawego koloru. Więc dostawcy chemii musza pogłówkować.... czasem metody prawie naturalne (witamina E) czasem mało legalne ale tanie i skuteczne... (woda utleniona)

Mniam!

retrofood
12-12-2008, 19:51
przecież śledzie pływają w solance, wprawdzie bałtycka nie tak gęsta...

cieszynianka
12-12-2008, 21:07
Ale podobno z rtęcią :lol:
No i co będziemy jedli?
Wieprzowina z pryszczycą, wołowina z BSE, kutczaki na antybiotykach, baranina z chorobą błękitnego (albo niebieskiego) języka, panga z ludzkimi hormonami, inne ryby z rtęcią, zostają man korzonki na odludziu, gdzie nie docierają preparaty ochrony roślin :roll:

matka dyrektorka
12-12-2008, 22:27
wszędzie docierają :-?
wiatr je unosi i z deszczem spadają
a ostatnio jabłka jadłam i dziwnie marchewką smakowały :roll:

retrofood
14-12-2008, 16:15
bo to były pyzy z mięsem. Koszerne.
Ja to teraz juz nic nie jem.
Tylko zakąszam.

listek
19-12-2008, 10:06
To największe odkryte do tej pory zakłócenie w barierze magnetycznej Ziemi. Rozmiarami czterokrotnie przewyższało naszą planetę wystawiając ją na wzmożone oddziaływanie słońca.

Na szczęście zakłócenie trwało tylko przez godzinę. Przez ten czas natężenie wiatru słonecznego, na którego oddziaływanie narażona była ziemia dwudziestokrotnie przekroczyło normę.

Luka została wykryta przez flotyllę należących do NASA satelitów Themis. Wzmożona aktywność cząsteczek słonecznych mogła doprowadzić do zakłóceń w działaniu sieci energetycznych, komunikacyjnych oraz komputerów.

Najciekawsze jest to, że naukowcy ja dotąd uważali, że tego rodzaju zakłócenia powstają, kiedy pola magnetyczne ziemi, oraz słońca są zwrócone w przeciwnych kierunkach. Okazało się, że jest odwrotnie.

Choć samo zagrożenie nie było niczym nowym to błąd naukowców może niepokoić.


http://gadzetomania.pl/2008/12/18/naukowcy-wykryli-wielka-dziure-w-oslonie-magnetycznej-ziemi/

cieszynianka
19-12-2008, 20:57
A nadal nie wiemy w ilu jeszcze sprawach naukowcy mają błędne założenia :o

listek
20-12-2008, 15:59
Efekt niebieskiego światła

Niebieskie światło ulicznych latarni wydaje się zapobiegać przestępstwom i samobójstwom. Koleje, które decydują się na montaż na stacjach aparatów emitujących błękitne światło, wspominają o spadającej liczbie osób odbierających sobie życie pod kołami pociągów.

Naukowcy mają wątpliwości, ale lokalne społeczności i firmy postanowiły wdrożyć kontrowersyjny rodzaj światłoterapii. W 2000 roku w Glasgow zainstalowano niebieskie latarnie. Miało to służyć kształtowaniu miejskiego krajobrazu, przyniosło jednak nieoczekiwany, choć bardzo korzystny skutek - spadek liczby popełnianych przestępstw. Pięć lat później podobnie postąpiła policja w japońskim Nara. Efekt? Identyczny jak w Szkocji. Potem niebieskie światła zaczęto instalować w innych punktach Kraju Kwitnącej Wiśni.

W lutym bieżącego roku przewoźnik Keihin Electric Express Railway Co. zmienił kolor 8 lamp z końca peronu na stacji Gumyoji w Jokohamie. Przedstawiciele firmy opowiadają, że każdego roku kilka osób próbuje tu sobie odebrać życie. W styczniu zdarzyło się to dwukrotnie, w dodatku przez dwa dni z rzędu, co tylko przyspieszyło podjęcie decyzji przez szefostwo. Odkąd pali się błękitne światło, nikt nie skoczył.

W sierpniu Central Japan Railway Co. ustawiło niebieską sygnalizację na 10 skrzyżowaniach z drogami. Pionierką zmiany czerwonych świateł na niebieskie była firma West Japan Railway. Specjaliści ds. bezpieczeństwa ruchu nie wiedzieli, co począć z kierowcami uporczywie przejeżdżającymi tuż przed lokomotywą. Okazało się, że wybrali najlepsze rozwiązanie. Zdarza się mniej wypadków.

Niebieskie światło podświadomie uspokaja i skłania do zdjęcia nogi z gazu. Siedem lat temu na 1,8-km odcinku drogi ekspresowej Tomei w pobliżu zjazdu na Tokio rozmieszczono 152 niebieskie latarnie. Ludzie prowadzą tu rozważniej, co znacznie poprawiło warunki i bezpieczeństwo jazdy. Widząc błękitne światełka w pobliżu koszy na śmiecie, turyści mniej zanieczyszczają okolicę. Gdy podświetlono kubły na parkingu drogi ekspresowej Meishin w Yorocho, ilość przywożonych z domu i porzucanych odpadków spadła aż o 20%.

Profesor Tsuneo Suzuki z Keio University uważa, że kluczowym czynnikiem jest nie tyle kolor światła, co jego nietypowość. Zaskoczenie powoduje, że ludzie unikają określonych działań, np. popełniania wykroczeń, w takich warunkach oświetleniowych.


http://www.supermozg.pl/supermozg/1,91626,6083904,Efekt_niebieskiego_swiatla.html

listek
24-12-2008, 08:41
Robot jak konik polny

Jeszcze nie zdążyliśmy ochłonąć po spektakularnym sukcesie, jakim było dyrygowanie orkiestrą przez humanoidalnego robota Asimo, a już pojawiła się maszyna, mająca przed sobą jeszcze ważniejsze zadanie - penetrację kosmosu.

Jollbot jest pierwszym robotem, mogącym skakać niczym konik polny i toczyć się jak piłka. Wbrew pozorom, maszyna powstała nie po to, by się nią bawić, celem jej jest bowiem eksploracja przestrzeni kosmicznej.

Twórcą Jollbota jest R. Armour z University of Bath, który żywi wielką nadzieję, że jego wynalazek z łatwością przeskakujący wszelkie przeszkody oraz omijający pułapkę w postaci przewracania się na nierównym gruncie, zostanie wykorzystany do badań nad przestrzenią kosmiczną.

Jednym z wyzwań, jakie stoją przed robotami wysyłanymi w kosmos, jest utrzymanie się na powierzchni badanego obiektu. Humanoidalne maszyny nie zdają tego testu - ich nogi często ulegają zniszczeniu, a konstruowanie tego typu robotów jest ekonomicznie nieopłacalne. Maszyny na kółkach - mimo, że sprawniejsze - nie radzą sobie z większymi przeszkodami.

Armour wraz z kolegami z Centrum Biomimetic & Natural Technologies zdawali sobie sprawę, jakim problemem jest dla robota poruszanie się po nieznanym gruncie. Dlatego postanowił poszukać rozwiązania inspirowanego naturą i zaprojektować maszynę pokonującą przeszkody niczym owady. Jollbot ma kulisty kształt i dzięki temu uzyskał możliwość poruszania się w dowolnym kierunku - bez angażowania kół, powodujących często "wywrotki" robotów.

Plusem Jollbota jest również to, że posiada niebywałą elastyczność i waży nieco poniżej kilograma. Jest to równoznaczne z szansą na przeżycie lądowania bez uszkodzenia, a tym samym Jollbot jest tańszy w produkcji od swoich poprzedników.

Armour podkreśla, że w przeszłości tworzono roboty potrafiące skakać i takie, które potrafiły toczyć się, jednak jego wynalazek jest pierwszym, który potrafi obie te rzeczy.

W naturze istnieją dwa podstawowe rodzaje skoku: w stylu kangura i konika polnego. Jollbot w początkowej fazie swego skoku czerpie ze sposobu konika polnego. Następnie korzysta z silników elektrycznych służących do przechowywania energii potrzebnej, by skok wydłużyć i uczynić go bardziej elastycznym. Gdy robot jest gotowy, uwalnia całą zmagazynowaną energię i skacze na wysokość około pół metra.

Armour pobrał również wszelkie dane dotyczące skoku, jakie zarejestrował przy użyciu specjalistycznej kamery, i skonfrontował je z opcjami możliwymi, z jakimi do czynienia będzie miał Jollbot w przestrzeni kosmicznej, rządzącej się zgoła inną niż ziemska grawitacją.

W przyszłości Jollbot wyposażony zostanie w znajdujące się na zewnątrz maszyny ogniwa słoneczne, dostarczające robotowi energii. Ponadto, będzie posiadał sensory kontrolne, pozwalające na odbieranie i analizowanie zastanego środowiska.

listek
02-01-2009, 14:48
Elektryki da się to do czegoś wykorzystać?

http://www.xlabs.pl/nietypzrenergii.html

retrofood
02-01-2009, 15:06
do zabawy

Bigbeat
02-01-2009, 16:02
Elektryki da się to do czegoś wykorzystać?

http://www.xlabs.pl/nietypzrenergii.html

Pewnie da. Tyle że z tego uzyskasz góra kilka mikrowatów mocy - a więc może od biedy jakiś prostszy zegarek elektroniczny by poszedł...

Ten patent ze zbieraniem ładunków ma niewiele wspólnego, raczej jest to mniej typowy odbiornik detektorowy z prostowaniem dwupołówkowym na podwajaczach napiecia, a Twój palec robi za antenę, która odbiera zarówno sygnał silniejszych lokalnych radiostacji (TV, radio, komóra, CB), jak i rozmaite zakłócenia, których lata w powietrzu pełno.
Tak więc żadnego cudu w tym nie ma, gość się pasjonuje i podnieca, bo nie rozumie, jak to działa i dlaczego.

listek
02-01-2009, 16:05
, raczej jest to mniej typowy odbiornik detektorowy z prostowaniem dwupołówkowym na podwajaczach napiecia,

:o :oops:

Bigbeat
02-01-2009, 16:22
No sorry, nie chciałem zawstydzić ;)
Podstawy elektroniki, a dokładniej elektronika lat '50 - '60 się kłania - wtedy to budowano jeszcze odbiorniki detektorowe (których najprostszym "przodkiem" był słynny odbiornik kryształkowy), i zaczęto wykorzystywać do tego diody półprzewodnikowe, które powoli zaczęły wyłazić z laboratioriów i pojawiać się na rynku. A ponieważ elementy wzmacniające były wtedy drogie (lampy), i nikt nie potrzebował słuchać muzyki z mocą 100W (wystarczały słuchawki), popularne były wtedy właśnie odbiorniki detektorowe - bo były tanie i nie wymagały baterii.

adam_mk
02-01-2009, 16:25
Metalowa rynna była do tego dobra... :roll:
Adam M.

Bigbeat
02-01-2009, 16:37
Do biedy metalowe łóżko też działało ;)
A w podstawówce brało się diodę (germanowa - DOG63 na przykład), łączyło równolegle z telefoniczną wkładką słuchawkową, no i jednym przewodem podłączało się do metalowego masztu, jaki był zawsze przy placu apelowym (tego na flagi) - to była antena, a drugi przewód wkładało się w usta - to było uziemienie. No i w słuchawce słychać było audycję emitowaną przez nadajnik Warszawa I (długie fale). Teraz, jak zwalił się maszt Warszawy I w Gąbinie (to był najwyższy chyba maszt w Europie i jeden z najsilniejszych nadajników), to nie wiem, czy by to jeszcze sensownie działało....

listek
02-01-2009, 16:46
Mechaniki, statyki, dynamiki itp. sie naumiałem. Troche elektrykę też pojąłem w zakresie montażu gniazdka i kontaktu. Elektroniki jakoś nigdy nie mogłem :oops:

Bigbeat
02-01-2009, 17:03
:)

adam_mk
02-01-2009, 17:35
Mnie się udało...
Nawet galenę robiłem!
No, kryształki!
Potem słuchawka, rynna czy maszt...

Później lampy... tranzystory... scalaki...

Jeszcze kumam o co w tym chodzi! :lol: :lol: :lol:
Adam M.

retrofood
02-01-2009, 19:46
Kuźwa, na parę ADP 672 wydałem majątek... jak teraz poszedłem do sklepu z elektroniką i stabilizator 12V 3A kupiłem za 1,80 PLN to mało łezki nie puściłem jak te ADP se wspomniałem...

adam_mk
02-01-2009, 21:01
Solary mam zamiar zrobić....

Wie kto, jaka jest wydajność "mocowa" termopary?
No, bo to ze 100m2 można by...
Izotopów tam pchał nie będę, bo to nie sonda kosmiczna, ale....

Byłoby te 10W?
Czy nie?
Adam M.

Kilo soli - grosze....
Wodę mam w kranie....
Gniazdko w ścianie jest...

Więc?

Bigbeat
02-01-2009, 22:57
Solary mam zamiar zrobić....

Wie kto, jaka jest wydajność "mocowa" termopary?


Pytasz poważnie?

Bigbeat
02-01-2009, 23:06
Kuźwa, na parę ADP 672 wydałem majątek... jak teraz poszedłem do sklepu z elektroniką i stabilizator 12V 3A kupiłem za 1,80 PLN to mało łezki nie puściłem jak te ADP se wspomniałem...
Moim marzeniem z 6...7 klasy podstawówki było posiadanie choć 1 sztuki 2N3055 ;) Ponad 100W mocy rozpraszanej w kolektorze! A kilka lat póżniej okazało się, że jest już ich pełno i wszyscy robią na nich wzmacniacze (choć, trzeba przyznać, że do dobrych wzmacniaczy to one słabo się nadawały: mała ft, mały h21e, potwornie wielka Ccb)...
Pierwszą diodę świecącą dostałem od sporo starszego kolegi w 2 klasie podstawówki, czyli w 1972r - to była czerwona japońska dioda rodem z amplitunera produkcji PRL Elizabeth Stereo (jeszcze na japońskich częściach)...
Spaliłem ją w ciągu kilku dni, bo nie wiedziałem jeszcze wtedy, że trzeba pędzić ją przez rezystor :(

adam_mk
02-01-2009, 23:45
Jakby Ci tu tak elegancko i zwięźle.....
TAK! :lol:
TEGO to chyba nikt nie praktykował poza satelitami (gdzie bardzo dobrze działa!)
Jednego LEDa se tym zasilę a jaki wpływ na ten KWIT!!! :lol:
Energetyczny, znaczy się... :lol:

Ciekawe, KTO i JAK mi to wliczy w te termomodernizację, jaka MUSZĘ se zrobić!
:roll:
Adam M.

retrofood
03-01-2009, 00:50
a ja i teraz czasem się bawię, tyle że jak jestem na wsi. Ostatnio wszystkie wyłączniki wzbogaciłem o podświetlanie LED-em. Sprawdziłem, że 2 mA wystarczy, dołożylem rezystory i mam spokój z szukaniem ich po nocy. Bo na wsi nie ma odblasków jak w mieście i w nocy jest ciemno jak u ... (poprawność polityczna nie pozwala napisać)

Bigbeat
03-01-2009, 01:36
adam_mk, a więc w temacie termopar wiem dwie rzeczy, które mogą rzucić trochę światła na sprawę:

1. W jednej z firm, w których kieeeeedyś miałem praktyki na studiach, robione były m.in. kotły gazowe. Pamiętam jak dziś, że płomień pilotujący monitorowany był właśnie termoparą (bodaj żelazo-konstantan), której gorący koniec był właśnie w tym płomieniu, pracującą wprost na cewkę elektrozaworu (normalnie zamknietego). Cewka ta miała dość mało zwojów stosunkowo grubego drutu (bodaj fi=0.8mm) Druty termopary były nawet nieco grubsze. Pytałem wtedy konstruktora tego kotła, jaki to jest prąd i napiecie - o ile dobrze pamiętam, mówił, że napięcie sięga 0.5V, a prąd nawet do 2A - z tego wynika, że moc dochodziła do 1W!

2. Poszukaj w necie tematów związanych z rosyjskim "kociołkiem partyzanckim" z czasów II Wojny Swiatowej. Był to bardzo cwany patent: do denka kociołka, w którym "sołdaty" gotowali sobie grochówkę, przymocowany był zespół termopar uformowanych w wieloramienną gwiazdę, gorącymi końcami do środka, zimnymi na zewnątrz. Z tego zespołu zasilana była radiostacja (oczywiście przez przetwornicę elektromechaniczną - wibrator z trafem). Jedna z publikacji, które posiadam, twierdzi, że z tego otrzymywano nawet 30...50W mocy przy napieciu kilkunastu V - a więc konfrontując to z tym, co napisałem w p.1 wynika, że tych termopar było pewnie 30...50 w takim zespole.
Ponoć ten pomysł ruscy ściągnęli od amerykańców - ale moja książka nie podaje tu żadnych szczegółów (pewnie dla tego, że książka jest z lat '50-tych ubiegłego wieku i publiczne przyznawanie, że ruscy w czymś naśladowali amerykańców nie było wtedy trendy ;) ).

Tyle wiem na ten temat.

adam_mk
03-01-2009, 09:24
Siedzę i myślę....
http://www.dself.dsl.pipex.com/MUSEUM/POWER/thermoelectric/thermoelectric.htm
:lol:
Adam M.

retrofood
03-01-2009, 12:23
Siedzę i myślę....
http://www.dself.dsl.pipex.com/MUSEUM/POWER/thermoelectric/thermoelectric.htm
:lol:
Adam M.

widocznie masz czas.
jakbyś nie miał czasu, to byś tylko siedział...

adam_mk
03-01-2009, 17:41
W górach to ja tylko mieszkałem.
Jestem ceper, to ja tak nie mogę jak rasowy baca... :lol:
Adam M.

listek
05-01-2009, 16:47
"W pewnej dużej firmie, na hali produkcyjnej uległa awarii maszyna, bez której nie była w zasadzie możliwa jakakolwiek dalsza produkcja. Ponieważ sprzęt był bardzo drogi, a każda godzina przestoju powodowała olbrzymie straty, bez zwłoki wezwano specjalistę, aby zbadał sprawę i rozwiązał problem.

Niedługo potem w fabryce zjawił się wezwany fachowiec. Obejrzał uważnie zepsuty sprzęt i niemal natychmiast zorientował się o co chodzi. Wziął młotek i dwa razy mocno uderzył w jedno miejsce, po czym nacisnął włącznik. Cała naprawa zajęła łącznie dziesięć minut. Maszyna ruszyła bez najmniejszych problemów. Dyrektor ds. produkcji bardzo zadowolony, że problem nie był aż tak poważny jak się wcześniej spodziewał, zapytał:
- “Ile to będzie kosztować?”

- “5000zł” - padła odpowiedź.
- “Pięć tysięcy? Jak to? Przecież zamknęło się na uderzeniu młotkiem! W takim razie chcę dostać rachunek, ze szczegółowym opisem oraz kosztem wszystkich wykonanych czynności naprawczych!”
Fachowiec tylko wzruszył ramionami. Następnego dnia rano na biurku dyrektora znalazła się faktura z następującymi pozycjami:

1. Uderzenie młotkiem - 2zł,
2. Wiedza gdzie trzeba uderzyć - 4998zł.
W życiu jest wiele takich problemów, które na pierwszy rzut oka wydają się nie do rozwiązania, a później nagle okazuje się, że uporanie się z nimi jest bardzo proste, jeśli tylko “wie się gdzie uderzyć”. To właśnie ta wiedza odróżnia ignoranta od człowieka o szerokich horyzontach. Kiedy ogarniają Cię wątpliwości, czy to czego się uczysz jest cokolwiek warte, przypomnij sobie powyższą historyjkę… To co masz w swojej głowie jest tak naprawdę bezcenne, dlatego warto zadbać aby znalazło się w niej jak najwięcej."

http://zajaczkowski.org/2008/12/23/prawdziwa-wartosc-wiedzy/

listek
07-01-2009, 19:43
A my sie kryzysem i gazem przejmujemy.

Nie wiadomo co bedzie jutro :-?

http://wiedzomania.pl/index.php/2009/01/cicho-na-sloncu-o-wiele-za-cicho-%E2%80%93-co-sie-dzieje-z-nasza-gwiazda/

Bigbeat
07-01-2009, 20:29
Wiadomo. Czwartek.

listek
08-01-2009, 10:11
Dla zainteresowanych kilka cyctatów.

"Gdzie się podziewają niewypuszczone na wolność bąki?

Czy wiesz, że zatrzymanie na siłę gazów w brzuchu aż 250 razy zwiększa prawdopodobieństwo, że Twoja głowa w końcu eksploduje jak korek od szampana? Na szczęście jest to 250 razy więcej niż zero [...] "

************************************************** **********
"Jak długo można unikać pisuaru?

Właściwa odpowiedź, jak w większości pytań zaczynających się od „jak”, brzmi: to zależy. Przy normalnym trybie życia górną granicą wyporności pęcherza jest 8 godzin. Ale jeśli np. właśnie wypiłeś trzecie piwo - czas maksymalny ulega dramatycznemu skróceniu. Jeśli bowiem przekroczysz nominalną pojemność pęcherza sięgającą od 0,5 do 1,5 litra, zacznie się rozciągać. Mocno rozciągnięty pęcherz potrafi pomieścić nawet 5 l moczu.[...]"

************************************************** ***********

"Po co faceci mają sutki, skoro i tak z nich nie korzystają?

Krótko i zwięźle: po nic[..] . :lol:

************************************************** ***********

Reszta tutaj

http://www.menshealth.pl/zdrowie/Po-co-ludziom-laskotki-2844.html

8)

Bigbeat
08-01-2009, 15:53
Siedzę i myślę....
http://www.dself.dsl.pipex.com/MUSEUM/POWER/thermoelectric/thermoelectric.htm
:lol:
Adam M.
No i wymyśliłeś coś?

adam_mk
08-01-2009, 17:09
:roll: Tak.
Trzeba będzie znowu nabić butelkę tlenówkę (bo się skończyła) i zrobić cykl eksperymentów.
Atutem jest potężna powierzchnia jaką mam do wykorzystania.
Problemem niewielki rozstęp dostępnych temperatur.
Całe łany tego badziewia trzeba by szeregować, żeby jakie pół wolta zobaczyć, ale jak czytam, "umie" być "prądodajne"

Ale....

Kogenerator mam w planach...

Spalinki tam mają i 750stC. Tyle, że tam miejsca mało...
Kolejny klocek?
Piwnica spora, ale już zaczyna powoli brakować miejsca. :lol:
Potrzebne by też było "powietrze lodowe" :roll:
(coś tak jak "woda lodowa")
Znowu klocek... :o

Sól mam, to pierwsze eksperymenty sobie zrobię.
Braknie w solniczce, to dokupię! :lol:
Adam M.

Bigbeat
09-01-2009, 19:06
Czekaj, czekaj - a co chcesz wykorzystać jako źródła ciepła i "zimna" ;) ?

adam_mk
09-01-2009, 20:26
Spalinki, izolacja elektryczna, +750stC
"powietrze lodowe" tu mam opcję. -44stC lub 0stC
to zero jest łatwiejsze.
Tu masz współczynniki:

wspóczynniki Seebeck w ľV/K. Ag 0,73 Fe 11,6 Nb 1,05 Sr -3 Al -2,2 Ga 0,5 Nd -4 Ta 0,7 Au 0,82 Gd -4,6 Ni -8,5 Tb -1,6 Ba -4 Hf 0 Np 8,9 Th 0,6 Be -2,5 Ho -6,7 Os -3,2 Ti -2 Ca 1,05 In 0,56 Pb -0,58 Tl 0,6 Cd -0,05 Ir 1,42 Pd 1,1 Tm -1,3 Ce 13,6 K -5,2 Pu 12 U 3 Co -8,43 La 0,1 Rb -3,6 V 2,9 Cr 5 Li 4,3 Re -1,4 W -4,4 Cs - Lu -6,9 Rh 0,8 Y -5,1 Cu 1,19 Mg -2,1 Ru 0,3 Yb 5,1 Dy -4,1 Mn -2,5 Sc -14,3 Zn 0,7 Er -3,8 Mo 0,1 Sm 0,7 Zr 4,4 Eu 5,3 Na -2,6 Sn -0,04

Miejsca mało....
Tm gdzie miejsce mam, całe łany, to trochę pomad 100stC w lipcu będzie...
:roll:
Problem i zgryz...
Solniczka i... testy!
Adam M.

listek
10-01-2009, 17:43
Polak potrafi :D

http://polskalokalna.pl/wiadomosci/podkarpackie/krosno/news/wynalazek-krosnian-podbija-swiat,1240870

cieszynianka
11-01-2009, 20:52
Nie tylko Nowakowie.
Kiedyś w telewizorni pokazywano reportaż o takim domorosłym wynalazcy, chyba Łągiewka się nazywał, który wynalazł system hamulcowy do samochodu działający tak samo dobrze na suchej nawierzchni, jak i na śliskiej. Pokazywano testy hamowania Wynalazł też zderzak odbierający olbrzymie ilości energii bez szkody dla auta. Pokazywano zderzenie auta (z kierowcą w środku) z betonową ścianą przy prędkości, o ile dobrze pamiętam 40 km/h, a co najdziwniejsze samochód i kierowca nie odnieśli żadnych obrażeń :o :o :o

listek
13-01-2009, 11:42
Może Was zainteresuje

Świat zaczął się 11711 lat temu

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80355,6153522,Swiat_zaczal_sie_11711_lat_temu.ht ml

cieszynianka
13-01-2009, 12:03
Tomoże wtedy zalało Atlantydę :roll:

adam_mk
13-01-2009, 12:07
:lol:
Świetny tekst!
Ekologów porąbało!
Nie trąbić, nie śmiecić, nie kurzyć!
A tu sprzątać by trzeba sporą miotłą. Połaskotać jaki wulkan, żeby se mocniej kichnął!
Adam M.

retrofood
13-01-2009, 21:53
Adasiu, zajrzyj tu:
http://www.tvn24.pl/-1,1581356,0,1,to-perpetuum-mobile,wiadomosc.html

Jak się podoba?

adam_mk
13-01-2009, 23:41
Bardzo fajne! :lol:
Pacjent z talentem i fantazją!
Adam M.

listek
16-01-2009, 17:13
Nikola Tesla człowiek który wymyślił XX wiek

http://przekroj.com.pl/cywilizacja_otworz_artykul,3895.html

listek
17-01-2009, 18:00
Ciekawe zabezpieczenie. Koniec z uciętymi palcami :D

http://www.youtube.com/watch?v=o7-2CkC1iHg

retrofood
19-01-2009, 05:46
Do ocieplenia klimatu przyczyniło się... czystsze powietrze

http://www.tvn24.pl/-1,1582093,0,1,czyste-powietrze-przyczyna-ocieplenia,wiadomosc.html

listek
21-01-2009, 10:05
:o

Zrobią paliwo z dwutlenku węgla

http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090117/LUBLIN/115193327

Możliwe to jest?

adam_mk
21-01-2009, 11:29
Teoretycznie - TAK!!!

Ale, kur.wa! Nie potrafię sobie wyobrazić Polski jako potęgi energetycznej większej jak Kuwejt i wszystkie kraje arabskie razem wzięte! :o :o :o

Kluczem jest zawsze surowiec i kasa.
Kasa by się znalazła a co do surowca?
No, to my mamy największe na świecie zasoby węgla brunatnego!
Na węglu kamiennym stoimy od zawsze!

Dopiero co miało nas zabić takie własnie uwarunkowanie a teraz miałoby się odwrócić koło fortuny?!!! :o

U NAS?!!! :o

Trzeba szybko wybrać kumatych polityków i energicznego prezydenta, co zamiast ścigać cienie przeszłości zacznie pilnować tego, z czego żyjemy.
Adam M.

cieszynianka
21-01-2009, 12:45
Teoretycznie - TAK!!!

Ale, kur.wa! Nie potrafię sobie wyobrazić Polski jako potęgi energetycznej większej jak Kuwejt i wszystkie kraje arabskie razem wzięte! :o :o :o

Kluczem jest zawsze surowiec i kasa.
Kasa by się znalazła a co do surowca?
No, to my mamy największe na świecie zasoby węgla brunatnego!
Na węglu kamiennym stoimy od zawsze!

Dopiero co miało nas zabić takie własnie uwarunkowanie a teraz miałoby się odwrócić koło fortuny?!!! :o

U NAS?!!! :o

Trzeba szybko wybrać kumatych polityków i energicznego prezydenta, co zamiast ścigać cienie przeszłości zacznie pilnować tego, z czego żyjemy.
Adam M.

Każdy ma obie ręce zajęte trzymaniem stołka, na którym siedzi, a myśli zajęte kombinowaniem jak dopieprzyć przeciwnikom.
To jak ma biedak planować :roll:

listek
22-01-2009, 17:30
Ciekawy most zwodzony, takie rzeczy tylko u "braci" ze wschodu

http://www.webpark.ru/comments.php?id=45603

:o

bogdan65
22-01-2009, 18:24
Ciekawy most zwodzony, takie rzeczy tylko u "braci" ze wschodu
http://www.webpark.ru/comments.php?id=45603
:o
Tiaaa, a może to jednak jest most Slauerhoffbrug w Нидерландах.
Czyli w Niderlandach. Czyli w Holandii. To, Listku, taki kraj w Europie Zachodniej. Pisząc na forum pokazujesz, że potrafisz obsługiwać komputer przynajmniej w zakresie "zał-wył" i internet. A w internecie można wiele wiedzy znaleźć samemu nie wypisując nieprzemyślanych głupot.

listek
23-01-2009, 11:19
Film staje sie rzeczywistością

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80355,6192229,Mikro_robot_bedzie_plywal_w_ukladz ie_krwionosnym.html

listek
03-02-2009, 11:52
Superherosi w realu

1. Chłopiec z umiejętnością echolokacji. (Ben Underwood),

Ben Underwood jest ślepy, oczy zostały usunięte z powodu raka, gdy miał trzy lata. Mimo to gra w koszykówkę, jeździ na rowerze, prowadzi normalne życie. Wyrobił w sobie umiejętność echolokacji, by poruszać się po otaczającym go świecie. Bez asysty psa przewodnika, bez pomocy rąk, posługuje się tylko dźwiękiem. Ben wydaje cichy dźwięk, który odbija się od obiektów. Jego niewiarygodnie wyczulony słuch wyłapuje echo, co daje mu informacje o lokalizacji przedmiotów. Jest jedyną osoba na świecie, która potrafi „widzieć” posługując się tylko echolokacją, tak jak sonar czy delfin.


2.Człowiek, który nie sypia (Thai Ngoc)

64-letni Thai Ngoc, znany jako Hai Ngac, twierdzi, że nie sypia wcale, odkąd przeszedł ciężką gorączkę w 1973 roku. Przez 11700 bezsennych nocy zliczył już chyba nieskończoną liczbę owiec. „Nie mogę stwierdzić, czy bezsenność ma jakiś wpływ na moje zdrowie, czy też nie. Wciąż czuję się dobrze i uprawiam ziemię jak wszyscy inni” – twierdzi Ngoc. Jako potwierdzenie swojego dobrego stanu zdrowia, senior z Que Trung w dystrykcie Que Son, podaje fakt, iż codziennie nosi dwa 50-kilogramowe worki z nawozem na odległość 4 km, po czym wraca tego samego dnia do domu. Jego żona twierdzi: „Kiedyś mój mąż sypiał bardzo dobrze, ale teraz nawet alkohol nie daje rady go uspić”. Twierdzi także, że podczas wizyty Ngoca w centrum badania zdrowia w Da Nang, doktorzy nie stwierdzili niczego podejrzanego z jego stanem zdrowia, jedynie lekką niewydolność wątroby. Ngoc aktualnie żyje na swojej pięciohektarowej farmie u podnóża góry, zajęty uprawianiem pola i opieką nad stadem kur i swiń. Jego szóstka dzieci żyje w Que Trung. Ngoc często pomaga strzegąc ich farm w nocy przed złodziejami. Mówi, że podczas takich trzech miesięcy nieprzespanych nocy wykopał dwa olbrzymie stawy do hodowli ryb.

Ten to ma fajnie :D


reszta tutaj
http://www.joemonster.org/art/10783/Superherosi_w_realu

cieszynianka
03-02-2009, 13:01
Czytałam, że istnieje możliwość "widzenia" bez użycia oczu i jest to podobno do nauczenia się metodą Bronnikowa. Niestety nie znam nikogo, kto zgłębiałby tę metodę. Może ktoś z Was się z tym zetknął osobiście :roll:

listek
02-05-2009, 19:16
ORGANIZM CZŁOWIEKA W LICZBACH

http://piskaczu2.webpark.pl/ciekawostki.html

listek
14-05-2009, 13:21
Jak działa placebo? czyli 10 faktów o których mogłeś nie wiedzieć

Efekt placebo, czyli sytuacja w której podajemy choremu jako lek substancję obojętną dla organizmu, a chory zaczyna odczuwać poprawę znany jest od lat. Placebo potrafi uruchomić leczące siły organizmu i doprowadzić do wyzdrowienia nawet w sytuacjach beznadziejnych z punktu widzenia medycyny. Efekt placebo jest więc zjawiskiem znanym choć nadal dość tajemniczym - kiedy działa, dlaczego działa i w jakich sytuacjach działa do końca nie wiemy.
Co za tym ciekawego wiemy o efekcie placebo?

1. Placebo może zastąpić 8 mg morfiny
Placebo podawane w terapii bólu jest w stanie działać tak jak 8 mg morfiny. Podanie placebo wyzwala wyrzut opiatów endogennych. Endorfiny wyzwalane przez organizm usuwają ból dzięki temu iż pacjent wierzy, że pigułka którą zażył jest w stanie uśmierzyć jego dolegliwości.

2. Droższe placebo jest lepsze niż tańsze
Badając efekt skuteczności placebo podawano pacjentom te same środki, przy czym jedne tabletki kosztowały 10 centów, drugie 2,5$. Te, które były droższe miały znacznie bardziej efektywne działanie. W badaniach przeprowadzonych przez MIT w grupie osób które przyjmowały tabletki przeciwbólowe (placebo) za 2,5$ redukcja bólu wystąpiła o 85% osób. W grupie o niższej cenie - u 61%.

3. Im bardziej skomplikowane placebo tym bardziej skuteczne
Podanie pacjentowi jednej niewielkiej pigułki placebo będzie mniej efektywne niż zastosowanie na pacjencie zabiegu z wykorzystaniem urządzeń medycznych. Im bardziej skomplikowanie wygląda procedura, tym lepsze efekty leczenia, a raczej wiary w leczenie.

4. Efekt placebo może trwać latami
Jeśli tylko spełnione są trzy czynniki - zachowana jest wiara pacjenta w terapię, wiarę podtrzymuje lekarz oraz między lekarzem i pacjentem panuje atmosfera zrozumienia, efekt placebo może trwać latami. Badania w tym zakresie przeprowadzono w terapii osób z przerostem prostaty. Pacjenci którzy brali placebo, mimo tego że ich prostat rosła czuli się na tyle dobrze, że niektórzy z nich nie chcieli przerwać terapii nawet wiedząc że byli na placebo.

5. Placebo w depresji pomaga prawie w 50%
Okazuje się, że placebo potrafi uzyskiwać wspaniałe efekty w redukcji niepokoju oraz poprawie stanu pacjentów z depresją. Zwłaszcza w sytuacji depresji reaktywnej. Analiza badań zbiorczych na temat farmakoterapii przeprowadzona w tym roku na grupie 2862 dzieci z depresją wykazała, że placebo pomogło w 49% przypadków. Dla porównania farmakoterapia (zbiorczo - dzieci podzielone bowiem zostały na 12 grup leczonych różnymi antydepresantami) podziałała na 57% dzieci. Co ciekawe u 8% dzieci dostrzeżono poprawę po tym jak lekarz zaordynował farmakoterapię, ale zanim podano jakiekolwiek leki (czy placebo).

6. Operacja placebo może działać tak samo dobrze jak prawdziwa operacja
O ile można jeszcze uwierzyć w siłę sugestii przy tabletkach na depresję o tyle opcja operacji „na niby” wydaje się już nieco przesadzona. Badania przekonują jednak, że sztuczna operacja może pomóc przy chorobach o niesprecyzowanej etiologii. W latach 50tych leczono pacjentów z niespecyficznymi bólami klatki piersiowej poprzez podwiązywanie arterii piersiowych. Kilku lekarzy uważając że zabieg - ze względu na brak określonych przyczyn bólu klatki piersiowej jest niepotrzebna zdecydowało się na test podwójnej ślepej próby. Części pacjentów podczas operacji jedynie nacięto skórę- efekty terapii u pacjentów z rzeczywistą operacją i u tych którym jedynie zapewniono efektywną bliznę były porównywalne (37%). Podobne badania przeprowadzono w 2002 roku przy okazji artroskopii - również z podobnymi wynikami.
Okazuje się że im bardziej dramatyczny dla pacjenta i skomplikowany zabieg tym mocniej działa sugestia powodując poprawę stanu zdrowia pacjenta.

7. Placebo działa w zapobieganiu chorobom
Placebo może być wykorzystane nie tylko jak „lek” na dolegliwość, ale również wtedy kiedy chcemy zapobiec pojawieniu się dolegliwości. Pacjenci z problemami naczyniowymi przyjmujący placebo (wierząc że jest to środek zapobiegający rozwojowi choroby) zachowują zdrowie dłużej niż grupa która nie otrzymuj żadnego leczenia.

8. Placebo pomaga w zajściu w ciąże
W Hong-Kongu przeprowadzono ciekawe badania związane z efektywnością zabiegów akupunktury u kobiet które starały się zajść w ciąże. 370 kobiet w dniu w którym zostały zapłodnione in vitro poddano zabiegom akupunktury- część kobiet otrzymała prawdziwy zabieg, część jedynie imitację akupunktury. W grupie placebo w ciążę zaszło 43,8% kobiet - w tej która otrzymała prawdziwy zabieg - 55,1%.

9. Placebo leczy artretyzm
W badaniu efektywności leczenia artretyzmu pacjentom (16,364 osób) podawano leki, prowadzono terapię ruchową, wykonywano zabiegi chirurgiczne i wreszcie ostatniej grupie podawano placebo. Ci którzy przyjmowali placebo odczuwali mniejszy ól a ich samoocena stanu zdrowia wykazywała poprawę.

10. Placebo na astmę
Według raportu z Journal of Allergy and Clinical Immunology, placebo osiąga wspaniałe rezultaty w leczeniu astmy. U części pacjentów którym podawano placebo poprawie uległ nie tylko spostrzegany przez nich stan zdrowia, ale również zwiększyła się pojemność płuc.


http://www.psychika.eu/jak-dziala-placebo/


8)

Last Rico
23-06-2009, 20:21
Jeśli ktoś lubi popatrzeć sobie w niebo ale akurat nie ma pod ręką prof. teleskopu :) to proszę:

http://apod.nasa.gov/apod/archivepix.html

Są tam też ziemskie zdjęcia np. takie:

http://apod.nasa.gov/apod/ap090203.html

retrofood
23-06-2009, 20:41
Gdzieżes ty bywał czarny baranie...?? :D :D :D

Last Rico
23-06-2009, 21:02
Oj bywałem ja bywałem ale........już jestem ;)
Pozdrówka dla wszystkich. :)

listek
06-12-2009, 18:12
Fajny domek
http://acidcow.com/pics/5941-amazing-house-inside-a-hill-26-pics.html

retrofood
06-12-2009, 20:02
Ja już też jestem w lesie okopany. Zdjęć nie dam, bo to tajemnica wojskowa. Pomieszczenia popartyzanckie.

listek
18-01-2010, 09:58
Ogromne działo wystrzeli zaopatrzenie do stacji kosmicznej


Ten oto facet – Juliusz Verne – może okazać się jednym z największych myślicieli XIX wieku. Wszystko dlatego, że w napisanej w 1865 roku książce pt. Z Ziemi na Księżyc, przewidział coś, do czego może dojść w ciągu kilku najbliższych lat. Chodzi o wielkie działo, które będzie dostarczać zaopatrzenie do stacji kosmicznej. To nie jest żart! Naprawdę jest taki pomysł.


Pomysłodawcą projektu jest John Hunter – fizyk, który kiedyś pracował w narodowym laboratorium Lawrence Livermore. Sama koncepcja nie jest niczym nowym, ale ten facet jako pierwszy przedstawił całkiem sensowny projekt, który może zadziałać.

omysł jest bardzo prosty – zbudować wielkie działo i zanurzyć je w oceanie w okolicach równika. Na jego dnie znajdować się będzie komora spalania, która użyje naturalnego gazu do podgrzewania wodoru do temperatury 2 600 stopni Fahrenheita, czyli ponad 1420 stopni Celsjusza. W ten sposób, ciśnienie zostaje zwiększone aż o 500 procent. Dzięki temu, materiał o ciężarze 0,5 tony może być wystrzelony z prędkością prawie 21 tysięcy kilometrów na godzinę!


Projekt ma kosztować 500 milionów dolarów. Nie jest to suma zbyt wygórowana, jeśli weźmie się pod uwagę to, o ile zmniejszą się koszty transportu. Teraz, wysłanie 1 funta (453 gramów) kosztuje 5000 dolarów. Z wykorzystaniem działa będzie to tylko 250 dolarów.


http://gadzetomania.pl/2010/01/16/ogromne-dzialo-wystrzeli-zaopatrzenie-do-stacji-kosmicznej/

Last Rico
22-01-2010, 16:54
Zerknijcie na ciekawy sposób realizacji ruchu ramion robota (ów). :)
http://www.youtube.com/watch?v=xHuDvVa7mkw&feature=related

wiaterwiater
22-01-2010, 20:48
Gadanie. Każdy tylko Japonia, Ameryka, a Ruscy to tak wymyślili, że nikt się nie poznał.

http://img.photobucket.com/albums/v479/vaeryn/MordaJakKurdeMalowanie.jpg

Dla niewtajemniczonych - Wałujew. :lol: :lol: :lol:

Last Rico
14-02-2010, 18:54
Nie mogłem się powstrzymać bo jest cudna. :D
----------> Chmura (http://apod.nasa.gov/apod/ap100105.html)

Z lewej strony jest zachęcający napis: Discower the cosmos!, są tam inne interesujące zdjęcia. :P

listek
05-03-2010, 10:42
Jeszcze troche i bedzie, ze facet ma 3 mózgi :)

http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/nauka/jelita---twoje-drugie-centrum-dowodzenia,54661,1

retrofood
05-03-2010, 11:45
Ja coś czułem, jak mnie w młodych latach mdłości brały przy piciu trzeciej flaszki...

cieszynianka
05-03-2010, 23:42
Ja coś czułem, jak mnie w młodych latach mdłości brały przy piciu trzeciej flaszki...

A teraz :o

retrofood
06-03-2010, 07:50
Teraz to chyba już nie mam jelit...