PDA

Zobacz pełną wersję : Kobieta- inwestor



pawel_l
08-09-2003, 09:57
Na początek wstep dla feministek - nie jestem wielbłądem, seksistą, męskim szowinistą, cyklistą,........

A teraz meritum.

Obserwując forum a i okoliczne budowy, widzę że całkiem spory procent budów nadzorują żony... I mam pytania "ogólnoświatopogladowe".
- czy wynika to z podziału- mąż zarabia/ żona pilnuje budowy?
- a może to lubicie?
- jak odnoszą się do Was wykonawcy? Z obserwacji (u sąsiadów) widzę że czasem brakuje "męskiej ręki" w kontaktach z wykonawcami.

A swoją drogą kiedyś w mojej firmie pracowała (jako sekretarka) dziewczyna która przez 3 lata była majstrem na budowie. W firmie wszyscy od kierowników (włącznie) w dół chodzili przy niej jak w zegarku. Swoją drogą b. fajna dziewczyna.
A w ogóle to powodzenia w budowie (mężczyznom też).

Magdalenka
08-09-2003, 10:07
Witam !!!
Feministką nie jestem ale budowę prowadzę :-) z pomocą mojego taty który nie ukrywam robi za tego "złego"
Mąż pracuje w usługach a więc zarabia jak pracuje jak nie pracuje to nie zarabia więc częsta jazda na plac jest wykluczona.
Ja należę do osób bardzo samodzielnych i naprawdę to lubię ... była jedna sytuacja w której to ja nie miałam czasu i załatwiał coś mój mąż to byłam chora że nie wiem co się dzieje !!!!!!!!!!!
A pracownicy mówią do mnie szefowo i wiedzą, że jak ja coś chwalę to jest naprawdę dobrze a jak zobaczę coś nie tak to opierdalam z miejsca !!
Już się przyzwyczaili :wink:
I dzięki za życzenia .... :D

siewonka
08-09-2003, 10:13
Jak to odpowiedzieć?
Po pierwsze lubię, po drugie staram się odciążyć męża.
A jeśli chodzi o wykonawców bądź hurtownie nie ukrywam że staram się aby rozmawiał mąż bo mam wrażenie że czasem ze mną rozmawiają jakbym była przysłowiową (przepraszam blondynki) "blondynką". Facet usiłuje mi coś wcisnąć bo wydaje mu się że co tam głupia baba może wiedzieć. Z mężem rozmawiają jakoś bardziej konkretnie. Ja przygotowuję mu całą ofertę gdzie co i za ile ale kupuje raczej mąż.

gaga2
08-09-2003, 10:27
U nas budowę nadzoruje mąż, bo jest bardziej mobilny - to on generalnie ma łatwiejszy dostęp do samochodu, a ja zajmuję się popołudniami dzieciakami, są jeszcze takie małe. Ale jeśli chodzi o kosztorysy, negocjacje cenowe, zamówienia materiałów itp. - to raczej moja domena - jeden z wykonawców z którymi negocjowaliśmy umowę na koniec powiedział mężowi, że on by z taką żoną długo nie wytrzymał.... :roll: Niech mu bedzie, ale ktoś w domu musi czuwać nad kasą.
Generalnie budowę traktujemy jako wspólną inwestycję, podejmowaną wspólnym wysiłkiem, tak więc podział ról jest pół/pół. Mąż jeździ na budowę, ja śledzę informacje na Forum - i zarządzam przez telefon na odległość ;) i jakoś to idzie do przodu.
Mam jednak ogromny szacunek i podziw dla dziewczyn, które samodzielnie nadzorują budowę i jeszcze mają czas dla dzieci i rodziny..

Aśka
08-09-2003, 10:40
Budowę nadzorujemy współnie z meżem, ponieważ:
1. Bierzące orientowanie się we wszystkich sprawach zwiaząnych z budową gwarantuje pełną zastępowalność, w przypadku gdy praca zawodowa nie pozwala na pełną dyspozycyjność i pilne podejmowanie decyzji.
2. Lubię wiedzieć na co wydaję pieniądze.
3. Wiem, jaki mądry artykuł podsunąć.
4. Co dwie głowy to nie jedna - nawet kobiety:).
5. To zbyt duże obciążenie fizyczne i psychiczne dla jednej osoby.

Alanta
08-09-2003, 10:57
U nas akurat ja lepiej sie znam na budowlance, niż mąż (choć ostatnio ma większe doswiadczenie jeśli chodzi o wykonawstwo, dużo robił sam, a moja wiedza jest raczej ogólna :wink: ) ale budowę staramy się prowadzić razem, co jej na dobre wychodzi (mąż czesto sprowadza na ziemię moje pomysły :lol: , często też ma dobre, tanie i proste pomysły na rozwiązanie konkretnych problemów)

08-09-2003, 11:18
U mnie podobnie jak u dziewczyn.
Dodam tylko,że wiele tych budów nie rozpoczęło by się,gdyby nie kobiety.Zresztą innych rzeczy we wspólnym życiu także.
Musimy być tymi szyjami. :-?
Kobieta jest coraz milej widziana na budowie przez pracowników (tzn.czasem zdarza im się w rozmowie mówić do obojga)
Choć oczywiście panowie witają się tylko ze sobą.Ale to nie tylko na budowie.
Kobieta łagodzi obyczaje. :D
Myślę,że ten wątek jest bardzo kobiecy,i w ogóle nie feministyczny.

Alanta
08-09-2003, 11:36
A co do traktowania, przyzwyczaiłam sie, ze baba na budowie (i w hurtowni, markecie...) jest traktowana jako przysłowiowa "blondynka" . Najpierw mnie to denerwowało, potem śmieszyło, a teraz czasem to wykorzystuję (zadaję banalne pytanie i po odpowiedzi wiem, z kim rozmawiam :wink: )

Magdalenka
08-09-2003, 11:44
tak to prawda :-(
sprzedawcy "uważają" tylko panów .... czasami śmiesznie jest jak otrzymują pytanie od kobiety, które delikatnie mówiąc ich zatyka ... wtedy zmieniają zdanie :lol:
i .... zaczynają normalnie rozmawiać
a na koniec komentują .....
cyt.
no widzę, że Pani się w tym temacie świetnie orientuje
na co ja odpowiadam ... owszem w tym ni nie tylko w tym :D :D :D

08-09-2003, 11:53
Tak,albo na zadane pytanie przez mnie odpowiadają mężowi.:D
Ale coraz rzadziej.
A jak z wulgarnością drogie panie?Ja spotkałam się raz -pan w hurtowni opowiadał "dowcip".Więcej tam nasze nogi nie postaną.Bo cham.
A drugi raz,to tylko namiastka dosłownie,trudno się przyczepić nawet.Jak panowie murarze od sąsiada na pytanie:A zostają tu panowie na noc?(chodziło mi o to czy będzie pilnowana budowa,choć mówiąc to ugryzłam sie w język,bo trzeba jednak uważać co się mówi ;) Pan odpowiedział:Nie.
A za chwilę:Chyba,że pani tu będzie nocować.
heheh,bardzo śmieszne.
Słabizna.

Ale za to,pan dekarz wyznał mi miłość w imieniu całej ekipy.Czule i bez podtekstów.
:oops:

Generalnie uważam,że panuje kulturka.A Wy?

Magdalenka
08-09-2003, 12:00
a to milo z ich strony :-)
a z kulturą może być ... ja będąc na budowie nigdy nie usłyszałam nic wulgarnego od pracowników ...
w hurtowniach też nie bo tam pracują pracownicy a nie właściciele i oni by się bali o pracę.

kasiek
08-09-2003, 12:06
Budowę jednak ciągnie Tomek. Mam wrażenie, że większe decyzje podejmujemy wspólnie, ale o dogadywanie się z wykonawcami i dostawcami dba on. Niestety tak jest, że większość panów z którymi ja rozmawiałam sprawiało wrażenie, że nie wierzą, że ja bym mogła coś sensownego powiedzieć lub podjąć jakąś decyzję. Dochodziło też do takich absurdów, że potwierdzali u Tomka ustalone chwilę wcześniej ze mną rzeczy :evil: . Nie ukrywam, że mnie to denerwuje. Ponieważ ja mam jednak trochę mniej sił, czasu i ochoty, ponieważ pewnie mi tak wygodniej, a poza tym lepiej, żeby jedna osoba szefowała, to odpuściłam. Jednak, gdy widzę, że Tomek ma akurat w tym momencie dość, staram się włączyć i mu pomóc.

Alanta
08-09-2003, 12:32
Dochodziło też do takich absurdów, że potwierdzali u Tomka ustalone chwilę wcześniej ze mną rzeczy :evil: .
A to mi sie nagminnie zdarza, też w pracy zawodowej, próbują potwierdzac moje decyzje u współpracownika-meżczyzny, co go już nieźle wkurza...

Aśka
08-09-2003, 12:52
Nigdy nie odczułam "gorszego" traktowania przez wykonawców lub w hurtowniach budowlanych, byc może dlatego że zawsze staram sie wcześniej coś dowiedzieć w danym temacie i zadawać już konkretne pytania. Zauważyłam że to najlepsza metoda na "partnerskie" traktowanie kobiety.

Magdalenka
08-09-2003, 12:57
Czy ktoś jeszcze zauważył, że jesteśmy już w temacie u psychologa ???
to miło ..... :-?

pawel_l
08-09-2003, 12:59
No i zrobiła się całkiem miła rozmowa. A że u psychologa...

Pozdrawiam wszystkie "budowlanki".

kasiek
08-09-2003, 13:01
Co do pracy, to mi się nie zdarzyło, żeby w oczy. Ale mojego prezesa pytają podobno po parę razy, czy na pewno dobrze, żebym ja to robiła i czy on jest pewien, że ja to dobry wybór... :evil:

Magdalenka
08-09-2003, 13:05
no to już jest przegięcie....
ja na szczęście w pracy nie mam takich problemów .... wszyscy traktują mnie jak fachowca :D

pawel_l
08-09-2003, 13:14
A zdradzicie ...
swoje zawody oczywiście?

Becik
08-09-2003, 13:18
Kasiek, przybijmy sobie piątki ;) Gdy szukałam pracy, to słyszałam w słuchawce głos: " to pani...??", jak już znalazłam, to przez kilka miesięcy nie chciano mi powierzyć poważnego zadania, a szef kilka razy pytał kolegów przez telefon czy ja kumam o co chodzi, a jak już się czymś wykazałam to szef powiedział że mu się bardzo podoba i że jak jego koledzy usłyszeli że to kobieta zrobiła to uwierzyć nie mogli :D :D
A co do budowy - to też się ostatnio zdarzyło że kandydat na wykonawcę odpowiadał na nasze pytania: "Poszę Pana...", ale potem na budowie krzyczał już do mnie "Szefowo" i mimo że był chamskim prostakiem, swoją robotę wykonał sprawnie i fachowo, a o to tu głównie chodziło.

Jednak nad niektórymi problemami załamałabym ręce gdyby nie kompetencja Jacka - chodzi szczególnie o instalacje i różne tam takie techniczne sprawy do których zupełnie nie mam głowy.

Magdalenka
08-09-2003, 13:22
A zdradzicie ...
swoje zawody oczywiście?

Paweł jest baaardzo "ciekawy-skim" osobnikiem .... :wink:

kasiek
08-09-2003, 13:24
W pracy traktują mnie na szczęście jak fachowca, nie mam takich problemów. To klienci mają wątpliwości, szczególnie jak się trafi na kogoś starszego. I to tylko na początku współpracy, jak zaczynamy coś robić, to przestają je mieć. A co do zawodu, to prowadzę projekty w firmie programistycznej. Rzeczywiście zajmują się tym raczej mężczyźni :wink: .

pawel_l
08-09-2003, 13:27
A zdradzicie ...
swoje zawody oczywiście?

Paweł jest baaardzo "ciekawy-skim" osobnikiem .... :wink:
No to mnie wytropił-aś.
A tak na poważnie to do "rzucenia" tego wątku skłoniły mnie obserwacje zmagań budowlanych sasiadki.
A poza tym miło pogadać nie tylko o cegłach i betonie. Kobieta łagodzi obyczaje (w przeciwieństwie do muzyki która niekoniecznie).

pawel_l
08-09-2003, 13:29
W pracy traktują mnie na szczęście jak fachowca, nie mam takich problemów. To klienci mają wątpliwości, szczególnie jak się trafi na kogoś starszego. I to tylko na początku współpracy, jak zaczynamy coś robić, to przestają je mieć. A co do zawodu, to prowadzę projekty w firmie programistycznej. Rzeczywiście zajmują się tym raczej mężczyźni :wink: .
O to coś trochę z mojej działki, chociaż ja mam też trochę "hardwaru" - np. prądy 2 kA i napięcia 110 kV

siewonka
09-09-2003, 07:02
Ja podobnie jak Alanta wykorzystuję to że traktują czasem mnie jak "blondynkę" wypada mi zadać każde pytanie nawet najbardziej głupie.
No a jeśli chodzi o spotkania z policją to chyba lepszego sposobu nie ma na "blondynkę" jast najlepszy. A rękę staram się wyciągać pierwsza bo i niby dlaczego mają się witać tylko mężczyżni?
Ale to wszystko zależy od nastroju czasem mam ochotę być "blondynką " czasem "kobietą budowlańcem" a czasem "słabą kobietką". I chyba tylko my kobiety możemy sobie na coś takiego pozwolić i to mi się podoba.

magmi
09-09-2003, 10:39
U nas samorzutnie ustalił się podział kompetencji: ja odpowiadam za aspekty techniczne (z wyjątkiem elektryki, bo mam do niej niewytłumaczalny wstręt :wink:), a mąż za sprawy finansowe.
Oznacza to, że przy okazji wizyty w hurtowni albo rozmowy z wykonawcą mój mąż na wstępie sadza mnie naprzeciw rozmówcy i mówi: "moja żona wszystkie szczegóły z panem omówi" :lol:. Co wprawia niektórych (ale wcale nie wszystkich) w lekką konsternację. Potem omawiamy (rozmówca i ja) całą sprawę od strony technicznej. Mąż siedzi z boku i dobrze się bawi (sam oczywiście też mógłby porozmawiać, ale ja faktycznie lepiej "siedzę" w szczegółach naszego projektu, a poza tym straciłby przedstawienie). Po czym, w momencie gdy przechodzimy do kasy, ja mówię: "mąż omówi z panem sprawy finansowe", siadam z boku i też dobrze się bawię :lol:.

Na razie to wszystko "na sucho", bo samej budowy jeszcze nie zaczęliśmy (już mam dość czekania, ale jeszcze jakieś 2-3 tygodnie muszę wytrzymać). Ale wszystko wskazuje na to, że i ja dołączę do grona "szefowych na budowie" :D, bo mąż w ciągu tygodnia jest w domu rzadkim gościem. W razie potrzeby będę się wspierać męskim ramieniem mojego ojca. :P

P.S. Ale tak całkiem szczerze, moja odpowedź na pytanie "dlaczego?", zadane na początku wątku, powinna brzmieć: bo lubię...

Magdalenka
09-09-2003, 10:46
to tak jak ja !!!!!!!!!
a przy okazji ???
ilu z nas ze względu na brak czasu bądź możliwości męża pomaga.... tata.....
mnie tak .... :wink:

rafałek
10-09-2003, 18:57
to też się ostatnio zdarzyło że kandydat na wykonawcę odpowiadał na nasze pytania: "Poszę Pana...", ale potem na budowie krzyczał już do mnie "Szefowo"

A to już jakiś taki dziwny zwyczaj się zakorzenił, żeby rozmawiać z facetem.
Swego czasu rozglądaliśmy się za nowym samochodem, ale tak dokładnie to było hobby żony i ona najlepiej orientowała się w nowościach. Jednak gdzie by się nie poszło na pytania żony odpowiedź była kierowana do mnie i we mnie wlepiano oczka. Taki już jest ten świat, ale może się powoli zmieni.

magmi
11-09-2003, 09:37
Niektórych zdumiewa kobieta-inwestor, a mnie zdumiewa całkiem co innego.
Otóż czytając forum, co jakiś czas natykam się na taką frazę: "zawiozłem żonę na budowę, żeby zobaczyła jak będzie wyglądał nasz dom..." i z kontekstu wynika, że jest to pierwsza wizyta żony na tejże budowie, a dom ma już dach. :o
To niesamowite! Czy te opisywane w ten sposób żony nie są W OGÓLE zainteresowane budową własnego domu? Nie mówię, że każdy inwestor i każda pani inwestor ma zaraz znać projekt na pamięć, ustawiać majstrów czy kupować materiały. Może to robić małżonek albo firma budowlana. Ale żeby przez kilka miesięce nie pojechać na budowę, żeby chociaż ZOBACZYĆ co się tam dzieje? Choćby dlatego, że tyle kasy wpada w tę dziurę? Zdumiewające. :)

Becik
11-09-2003, 09:44
A ja mam takie koleżanki, które na budowie owszem często bywają, ale np na pytanie: "Z czego będziecie mieli cegły ponad kominem?" odpowiedziałam mi jedna z nich: "z cegły, otynkowane" a po chwili zobaczyłam jak pięknie wznosi się im komin z klinkieru, a inną raz zapytałam czym będą kryli dach, ona mi na to że blachodachówką, a po chwili jej mąż odpowiada że gontem bitumicznym :D :D :D

Ewunia
11-09-2003, 14:53
spory procent budów nadzorują żony... I co z tego? Chyba nie depcze to twojej męskości? Niektórym facetom trudno zrozumieć, że kobieta też człowiek ... MYŚLĄCY :D

pawel_l
11-09-2003, 15:47
spory procent budów nadzorują żony... I co z tego? Chyba nie depcze to twojej męskości? Niektórym facetom trudno zrozumieć, że kobieta też człowiek ... MYŚLĄCY :D
Przecież pisałem, że nie jestem wielbłądem.

11-09-2003, 16:00
magmi,
znałam taki przypadek.Dom budował mąż (własnymi ręcami)
a żona "pojawiła się" przy wybieraniu glazury.:D
Miała pojęcie oczywiście co się dzieje,ale uważała,że budowa to męska rzecz.
I czy ona nie miała racji?;)

ps.Dom sprzedali po kilku miesiącach.
Co może świadczyć o braku zainteresowania i nieprzekonaniu się do tej formy zamieszkiwania.
:D

Ewunia
12-09-2003, 02:00
Przecież pisałem, że nie jestem wielbłądem. Samo tak postawione pytanie pozwala domniemywać jakieś garby :wink: Bo jak facet kręci się po budowie, to oczywiste...

ponury63
12-09-2003, 06:43
Na początek wstep dla feministek - nie jestem wielbłądem, seksistą, męskim szowinistą, cyklistą,........

A jednak się dziwuje :o

Zawsze to trochę dziwne, nie?!? Na forum ZTM jest wątek o babeczce - kierowcy busu i jest popularny... :D

A kobiety się nie dają.... :roll:

eFKa (http://www.efka.org.pl/)

Klaudia
12-09-2003, 06:53
Troszkę na inne tory zeszła dyskusja.
Każdy przecież może robic to w czym jest dobry. Ja jestem bardzo aktywną "inwestorką" i uzupełniamy się z moim mężem doskonale. Jestem "twardsza" w negocjacjach cenowych i potrafię się poruszać w temacie. I tylko dlatego, że jestem kobietą nie miałabym się angażować w budowę? Stereotypy na bok. Poza tym kobiety na budowach już raczej nikogo nie dziwią. O wiele bardzie cieszy dom zbudowany wspólnymi siłami i wkładem obojga.
Pozdrawiam (szczególnie mocno ukrytych szowinistów)

helga0
18-09-2003, 22:27
Dopiero jestesmy na początki drogi. Ale to ja znalazłam działkę, sprawdzam wszystko w urzędzie, ja szukam projektu, czytam Muratora i zgłebiam tajniki chudego betony i ław fundamentowych. Mój maz o niczym nie ma pojęcia, ale nie dlatego, ze to on zarabia na dom - zarabiamy mniej wiecej po równo - ale dlatego, że on nigdy nie naryczałby na majstra, nie wykłócił z babą w urzedzie, nie chce mu się uczyć tego, jak budowac dom. Ale nie dlatego, ze jest lebiegą. On po prostu nie ma do tego predyspozycji, jjesli mozna tak powiedzieć. Po prostu to ja jestm siłą sprawcza wszelkich zmian w naszym zyciu. Trochę mnie to męczy, że wszystko musze sama - bo jak wiadomo - faceci uważają mnie za idiotkę i chca rozmawiac z moim chłopem. Ale on na niczym (domowym) się nie zna i są skazani na rozmowy ze mną. Jednak daje mi to satysfakcję.

23-09-2003, 13:55
Tak dla kontrastu przydał by się wątek :facet w sklepie.

groszek 3
10-10-2003, 09:50
Witam!

A mnie to się boją na budowie, mój mąż jest troszkę za miękki dla nich.
Dzięki mojej postawie mam zrobiony dach na czas i to jest ważne.

pozdrr...inwestorki. G

Mita
10-10-2003, 10:43
Przyjeżdżają fachowcy zakładać gaz, wychodzę do nich przywitać się i słyszę: "Pani zastępuje właściciela?".
Wyjaśniam, że to ja jestem właścicielem. Robią miny, jakby im było niedobrze.
Po kilku dniach okazało się, że nie mają pojęcia o przepisach i gdyby zrobili, jak sami chcieli, nikt by tego nie odebrał.
Za to trafiłam na firmę budowlaną, której właściciel jest oszustem - rozmawia wyłącznie z kobietami, omijając mężów szerokim łukiem. Wciska kit licząc na swój męski urok. Kilka rodzin już oszukał na grube tysiące. Znika, gdy do negocjacji wkracza mąż (lub brat, ojciec itd).
Mita

anna99
28-03-2004, 23:51
Kobieta nie inwestor ale ...montażysta okien. Przez dwa dni brygada montowała mi okna i drzwi. Jednym z jej członków (a własciwie członkinią) była kobieta. Co prawda okien nie dźwigała, ale wszystko co reszta: kotwy, listwy, pianki, regulacja, nawet paca i ościeża. Super. I wydaje sie, że przy niej mężczyźni lepiej pracowali.

Józia S.
30-03-2004, 09:28
Jeżeli można słówko... :oops:
Moim zdaniem kobiety są bardziej:
1) konkretne - na proste pytanie oczekują prostej odpowiedzi i nie dają sobą manipulować; mężczyźni są bardziej ugodowi, co pozwala na "wodzenie ich za nos" i nakłanianie do zmiany zdania,
2) ambitne - jeżeli czegoś nie wiedzą to doczytają, sprawdzą w wiarygodnym źródle; mężczyzna posłucha rady zatrudnionego u siebie murarza nie wnikając, czy jego rady są słuszne,
3) podsumowując - nadają się na szefów; spójrzcie tylko na obrazki z życia wzięte: kto ma większy posłuch u pracowników? szef mężczyzna czy kobieta.

Oczywiście zdarzają się odstępstwa od reguły.

anna99
31-03-2004, 19:20
Mój mąż juz nigdy nie będzie dobijał targu z wykonawcami!!! :evil:
Elektrycy zrobili część prac (większość), bo zostały gniazdka w ścianach szkieletowych na poddaszu i ewentualne bzdety, czyli co mi sie odmieni przed tynkami. Na wniosek szefa zapłacił CAŁOŚĆ KASY. Teraz ja wydzwaniam i PROSZĘ ŁASKAWIE, aby raczyli przyjść i zrobić co się należy. NIGDY WIĘCEJ !!!

MegDoe
02-04-2004, 16:47
Cześć , ja budowę zaczynam w tym roku.Mąż zarabia ja będę nadzorowała :x .Jestem zielona i przerażona!!!!! Nie wiem czy sobie poradzę. Chyba poroszę mojego ojca , żeby robił za tego złego :( Ja jestem za miękka i nie umiem się wykłócać ani postawić na swoim. O boże co to będzie :o

jabandushi
02-04-2004, 20:16
Cześć MegDoe
Doskonale Cię rozumiem; sama jestem inwestorką z jednym maleńkim plusem -jestem budowlańcem, więc część merytoryczną miałam z głowy (choć na budowie zawsze udawałam zieloną).
Na samym początku byłam typem "przepraszam,że żyję". Dość szybko doszłam jednak do przekonania, że to są kurde moje pieniądze i jak ktoś przychodzi do mnie i kładzie płytki jak fleja, a żąda zapłaty jak za obraz Moneta , to jest bezczelny.
Zauważyłam jeszcze jedną prawidłowość, jeśli ekipa "leci sobie w kulki" a ty udajesz, że tego nie widzisz , to będą Ciebie rolować jeszcze bardziej - za Twje własne pieniądze!. Więc nie łam się , budowa to fajna zabawa , tylko pamiętaj, że to są Twoje klocki!
I jeszcze jedno - kobiecie o wiele łatwiej zmanipulować faceta, wiesz: ja taka bezradna , a pan taki mądry:))) :lol: :lol: :lol: :lol:
pozdrowionka jabandushi

Tommco
02-04-2004, 22:24
Ja dla odmiany nie jestem kobietką, tylko dość młodym studencikiem. Też większość spraw załatwiam ja. Myślę, że nie pozwalam sobą manipulować...baaa...nawet ojciec stwierdza, że niektóre rzeczy lepiej, żebym ja załatwiał, bo jestem bardziej asertywny (jakie to modne słowo ostatnio) i stanowczy. Mama mnie czasami nie poznaje, że potrafię być chwilami bezwzględny i może nawet trochę szorstki dla partaczy...ale tak trzeba. Niestety budowa to budowa, jak się czasem człowiek nie wkurzy i nie pojeździ na wykonawcy...to ten uważa, że może robić wszystko co mu się podoba.

Proponuję być twardym i stanowczym....

PS. Łatwo powiedzieć, ale jutro finalnie rozliczam się za ocieplanie poddasza...i jestrem ciekawy, co szefowa firmu tym razem wymyśli...