PDA

Zobacz pełną wersję : czy da się "wychować" kotka? :)



daggulka
21-08-2008, 15:37
Witajcie .
Otóż od końca czerwca (czyli prawie 2 miesiące) mam kotkę ...wzięłam ją od ludzi jak miała 10 tygodni.
No i martwie się troszkę ... bo to mój pierwszy w życiu kot (zawsze miałam pieski :wink: ) i nie bardzo wiem jak mam z ną postępować coby sie nie rozbestwiła jak bicz dziadowski :wink: :D .... a juz niewiele brakuje :lol: .

Ja wiem, że kotka nie da się wyszkolić i wychować jak pieska i liczę się z tym ...ale czy można nauczyć go np. że nie wolno gdzieś wchodzić albo nie wolno czegoś ruszać? Jesli tak to jak?

I jeszcze jedno ... ona nie lubi sie pieścić :lol: ... nie lubi jak się ją bierze na ręce , na kolana .... zaraz się wyrywa i ucieka albo wśielke miauczy i tuli uszy po sobie :roll: . Lubi wariować i się bawić , ale nie lubi sie przytulac i żeby ja głaskać . Czy to normalne? czy ona z tego wyrośnie? :roll:

mruva
21-08-2008, 17:36
daggulka - jeden z moich kocurków ma 6 lat i dopiero od roku przychodzi spać na kolana, wcześniej interesowały go inne sprawy. Myślę, że jak ją wysterylizujesz to na pewno się troszkę uspokoi. Małe (młode) koty mają tysiące ciekawszych dla nich zajęć niż leżenie na kolanach. Jednak z tego co zauważyłam kotki są bardziej aspołeczne od kocurów, ale nie poddawaj się, spróbuj miziać po brzuszku i pod bródką, one to lubią.

madd
21-08-2008, 18:01
Pewnych rzeczy (wygodnych dla kotow li tylko :roll: ) da sie nauczyc. Ale kot zawsze bedzie chodzil swoimi sciezkami.
I miziaj pod szyjka...

zielonooka
21-08-2008, 19:40
I jeszcze jedno ... ona nie lubi sie pieścić :lol: ... nie lubi jak się ją bierze na ręce , na kolana .... zaraz się wyrywa i ucieka albo wśielke miauczy i tuli uszy po sobie :roll: . Lubi wariować i się bawić , ale nie lubi sie przytulac i żeby ja głaskać . Czy to normalne? czy ona z tego wyrośnie? :roll:

moj ma tak samo :)
nienawidzi byc na kolanach - wije sie i ucieka
czasem laskawie daje sie glaskac ale czesto po chwili wstaje by polozyc sie gdzies indziej gdzie nie "mam zasiegu"

duze szanse ze wyrosnie i bj. bardziej pieszczotliwa
ale gwarancji nie ma - koty jak luzie :) sa miziaki i przytulasy i sa takie co nie przepadaja
na pewno z wiekiem zwykle staja sie bardziej przytulakami

ps. starszemu kotu tez latwiej wytlumaczyc ze czegos nie wolno :)
z mlodziakiem prawie nie ma szans :):):)

sonieczka
21-08-2008, 21:10
Nasza też była i jest taka niezależna.Poszarpane firanki, zasłonki. Zjedzone kwiatki doniczkowe. Ależ jesteśmy szczęśliwi jak chce się przytulać. Wszędzie za mną chodzi, zaczepia, ale sama - nie bardzo daje się złapać. Chyba, że podstępem.Uwielbia zabawy sztuczną myszką, i tym ją zwykle zwabiam. Czeka aż położymy się wieczorem i wchodzi do łóżka, jak tylko gasimy światło. Jak była malutka lubiła się bawić naszymi stopami. Ciągle chodziłam w spodniach - tak byłam podrapana. Ale teraz robi się coraz bardziej przymilna. Towarzyszy mi wyłożona na stole :oops: jak robię obiad, albo leży przy laptopie, tam gdzie cieplutko i zerka co robię.Ostatnio próbowała wyjść w nocy na dwór przez uchył w oknie. Gdyby nie alarm jej "ukochanego" czyli labradora, nie wiem czy byśmy ją uratowali, bo się zaklinowała i ledwo ją wyciągnęliśmy. Acha ... i po sterylizacji rzeczywiście jest spokojniejsza, życzę cierpliwości. :D

zielonooka
21-08-2008, 22:17
nie wiem czy byśmy ją uratowali, bo się zaklinowała i ledwo ją wyciągnęliśmy.

Okna w pozycji "uchylone" sa bardzo niebezpieczne dla kota!!!!
znam historie paru kotow ktore tak sie zaklinowaly ze nie dalo rady ich uratowac i zdechły w potwornych meczarniach a ostatnio ogladalam sparalizowanego od pasa w dół przepieknego maine coona ktory zalatwil sie w ten sam sposob
(kot prawdopod. do uspienia bo nie panuje nad pecherzem i jelitami :()

Jak okno uchylone to trzeba koniecznie zabezpieczyc (siatka, kratka - do kupienia sa w sklepach zoo)
jak nie ma jak to lepiej otworzyc normalnie i zablokowac tak by byla to tylko szpara przez ktora kot nie wyjdzie na zewnatrz.

przepraszam za off topic ale uznalam ze to wazne!

ave!
21-08-2008, 22:25
ja mam czasami takie watpliwości przy oknach dachowych....
najlepiej jednak przyzwyczaić kota do okreslonego wyjścia: nasz kot wchodzi i wychodzi przez drzwi tarasowe (widać go gdy są zamknięte) ew. z drzwi wejśiowych na "zawołanie". nie wiem jak, ale się tak nauczył: nie chce np. wejść przez drzwi od kotłowni - gdy chce wejść do domu- np. gdy pada deszcz.
rano czeka na nas gdy wstaniemy i biegnie do drzwi tarasowych i czeka na załozenie obróżki.

mikolayi
22-08-2008, 01:08
uchylone okna to kwestia indywidualna. mój kocur jak widzi uchylone to drze papę żeby go wypuścić - tzreba mu otworzyc. dla niego uchylone to jak zamknięte. Nigdy nie próbował sforsować

PS. a przychodzi na gwizdanie jak pies ;)

małaMI
22-08-2008, 07:09
Są kotki miziaste, są też niedotykalskie. Tego nie da się zmienić i już. Z czasem charakter kota może się zmienić - moja kotka dość mocno ewoluuje - a ma teraz 5 lat, od dziczka dzikiego po damę całuśną. Takie to kocie charaktery.
Ja moich kotów nie wypuszczam, gdyż obawiam się o och bezpieczeństwo.
Koteczkę można spokojnie wysterylizować jak skończy 5 miesięcy.

sylvia1
22-08-2008, 11:58
oj tak koty jak ludzie mają swoje upodobania. Moje poprzednie dwa były strasznie przytulaste. Obecnie trafiły mi sie dwie gaduły, z których jeden rudzielec jest przytulnankową gadułą, który liczy na każdy gest do pomiziania. Druga czarnulka owszem lubi mizianko ale na jej zasadach. Na rączki to lubi od niedawno a i to wytrzymuje max minutkę. Za to przybiega wołana i reaguje na imię.

daggulka
22-08-2008, 11:59
dziękuję za wpisy ...posiedziałam trochę dziś w necie i poczytałam o kotkach :wink: :lol:
z poczytania i własnych obserwacji wynika , że jest tak jak piszecie ...to nie jest niestety piesek który słucha swojego pana ...kot chodzi własnymi ścieżkami i dokładnie wie czego chce bądź nie chce w danej chwili :roll:
więc pozostaje mi się pogodzić z tym faktem i kochać Luśkę taką jaka jest :D

zielonooka
22-08-2008, 12:22
Mysle ze Luska ma teraz okres kociej głupawki :)
Moge sie zalozyc ze jak troche podrosnie i spoważnieje to sie zrobi z niej fajny miziak :)

JoShi
22-08-2008, 15:07
...ale czy można nauczyć go np. że nie wolno gdzieś wchodzić albo nie wolno czegoś ruszać? Jesli tak to jak?
Można, ale nie licz na to, że będzie to respektował podczas Twojej nieobecności. Jak to zrobić? Karcić z wyczuciem, żeby nie wyhodować dla odmiany znerwicowanego wypłocha.


I jeszcze jedno ... ona nie lubi sie pieścić :lol: ... nie lubi jak się ją bierze na ręce , na kolana .... zaraz się wyrywa i ucieka albo wśielke miauczy i tuli uszy po sobie :roll:
Bywa. Koty to indywidualiści. Przyjdzie czas (albo i nie), ze sama się będzie domagać, ale może być tak, że pozwoli Ci na to tylko wtedy kiedy ona będzie tego chciała. Mam takiego kota. Nie reaguje gwałtownie, ale stanowczo. Czasem sama przychodzi się łasić. Kiedy tego nie robi nikt jej nie zmusza do głasków.

daggulka
23-08-2008, 10:57
no własnie oto dowód na to, że Luśka włazi sobie gdzie chce i ma wszystko w nosie :lol:
http://images49.fotosik.pl/3/4a20e6f4026c471fmed.jpg

na stół też jej się zdarza, albo na blat w kuchni ....ale lecę ze szmatą od razu i ucieka ...z tym, że skubana dobrze wie że tam jej nie wolno, bo zanim tam wejdzie to się rozgląda czy nikt nie widzi :lol:

zielonooka
23-08-2008, 11:22
Moj tez wie a i tak wlazi gdzie chce
Ja bym na twoim miejscu ograniczyla ilosc zakazow - do tych naprawde podstawowych
Czyli - nioe wskakuje na blat w kuchni (zwl jesli w poblizu jest kuchenka i kot moze sie po prostu powaznie oparzyć) i np. na stół w jadalni (gdzie jecie - mi np. to nie przeszkadza ze mi kot chodzi po stole ale szanuje ze innym domownikom czy gosciom juz tak). A reszte sobie odpuscila - niech sobie biega po wannie (no bo co ci szkodzi??? :o ) szafach czy umywalce lub parapetach.
Kotce bedzie łatwiej zapamietac ze "zakazane" miejsca sa np. 2.
Mysle ze nalezy upierdliwie i namolnie ja z tych miejsc zdejmowac, lekko podniesionym glosem mowic "nie wolno!" (broń boże - nie bic - newet lekko), machnac szmata mozna :)

Ewentualnie za ignorowanie zakazu - kota "wyeksmitowac"z danego pomieszczenia - np. kuchni (i zamknac drzw i o ile sa :) ) i nie zwracac uwagi na glosny protest za drzwiami . Dla kota bardzo "dotkliwa" kara jest to ze gdzies nie moze wejsc i sie dostac. :) Koty sa b. inteligentne i szybko zalapie ze jesli np. skacze tam gdzie nie wolno lub 10 x zrzucilo sie telefon z szafki na podloge to zostanie sie wyniesionym i juz nie wejdzie do danego pomieszczenia przez jakis czas :)

zielonooka
23-08-2008, 11:25
ps. to moje w łazience u moich rodziców :wink: :lol: (prosze nie pytac co on zrobil z ogonem i czemu ten ogon wyglada jakby przenilkal przez sciane - dla mnie tez jest to niezrozumiale :)) - wczesniej sp[ał w tej umywalce ale jak zobaczyl mnie skradajaca sie z aparatem to uznał ze nie da sobie zrobic kompromitujacej foty :)

http://images31.fotosik.pl/294/db64e8d262ad99c7.jpg (www.fotosik.pl)

daggulka
23-08-2008, 12:28
nie no .... Luśce się jeszcze nie zdarza spać w umywalce ... ze szczególnym naciskiem na "jeszcze"

zielonooka
23-08-2008, 13:18
nie no .... Luśce się jeszcze nie zdarza spać w umywalce ... ze szczególnym naciskiem na "jeszcze"

duzo kotów lubi łazienke - wanne, umywalke
fascynuja je krople wody spadajace z kranu ktore mozna pacnac łapą czy resztki wody na dnie wanny ktore mozna wypic :)
poza tym umywalka jest chłodna - wiec fajnie jest tam sie polozyc (ubierz sie w futro i czapke i rekawiczki przy 30 stopniowym upale - to zrozumiesz kocia potrzebe ochłodzenia :))

olaczek
23-08-2008, 15:38
taaaak koty uwielbiają łazienki. Mój Tima zdobył nawet w domu ksywkę hydraulik, bo jak nigdzie go nie było, to napewno siedział w łazience wpatrzony w otwór (odpływ???) umywalki, wanny lub brodzika.

Nie jestm doświadczoną kociarą (wychowałam się z ukochanym wyżłem) i dopiero zdobywam kocie szlify, ale po 2,5 miesięcznej obserwacji mojego niebiściucha wiem, że koty baaaardzo się zmieniają, zwłaszcza kocie dzieci.

Mój Timura jest bardzo miziaty, lubi przytulanki, cierpliwie i z wyrozumiałością toleruje te ludzkie całuski itp. udaje, że to go zupełnie nie interesuje ale równocześnie zaczepia i domaga się pieszczot. Oczywiście tylko wtedy, kiedy nie ma na głowie swoich kocich spraw.

Mam nadzieję , że kiedy już przeprowadzimy się do domu dobrze się w nim zaadaptuje. Tym bardziej, że będą tam SCHODY, które tak uwielbia kiedy jedziemy na weekend na wieś.

daggulka
24-08-2008, 20:49
dzięki kochani za wpisy i porady :D
ostatnio uczę jej przychodzenia na "cicicici" :lol: ... zaraz po zawołaniu szuram miską o kafelki ...jeśli jest w pobliżu i słyszy to natychmiast przybiega...oczywiście muszę jej wtedy do miski dać coś dobrego, bo jeśli nie to patrzy na mnie zdziwiona z wyrazem mordki mówiącej : "czego Ty kobieto chcesz ode mnie jeśli mi jeść nie dajesz" :lol:

tak naprawdę wszystko jestem w stanie jej wybaczyć ...ale najbardziej sie boje kiedy wychodzi na zewnątrz domu i wołam ją a ona nie przybiega .... mam przed oczami najgorsze scenariusze :roll: ... ale nic na to nie poradzę ...ona kocha wychodzić na podwórko, bawić się w trawie, polować na owady, pić wodę z basenu Kasi, zwiedzać garaż .... jest bardzo żywiołowa :D
na razie ograniczają się jej wędrowki do naszej posesji ....ale zdaję sobie sprawę z tego, ze wcześniej czy później będzie odchodzić dalej .... jak sobie radzicie ze świadomością , że wasz kotek chodzi gdzieś daleko i jest narażony na różne zagrożenia typu obce koty, psy , drogi ? :roll:

ave!
24-08-2008, 21:01
pewnie nie istnieje coś takiego, jak "tresura kota" - bo kot ma przyzwyczajenia :D naszemu spodobało się, że jak wróci z deszczu, to trzeba go wycierać (ma swój recznik :oops: )
a propos zaś wychodzenia..... mam kota (po kastracji) przychodzi co 2-3 godz i zawsze wraca na noc, ale gdy go nie ma po 22 to ...
z kotami sobie radzi z sąsiedzkimi pieskami też, na wołanie albo przychodzi albo miauknie i idzie dalej :wink: tresowany kot znaczy się- największe zagrożenie to samochody... i niestety zawsze niepewność zostaje

olaczek
25-08-2008, 07:56
Mój Tima jest jeszcze malutki - ma 5,5 miesięcy, dopiero jest przed kastracją. Na razie mieszkam jeszcze w niskim bloku na 1 piętrze i nie pozwalam mu wychodzić. Natomiast na wsi .... domek jest pod samym lasem, działka nie jest do końca ogrodzona. Znowu się boję :(
Tima został więc kotem łańcuchowym :wink: ma długą linkę do której jest przywiązywany. Jest tak szczęśliwy, że jak tylko rano wstanie - zaraz siada pod drzwiami i miauczy, że chce iść na dwór. Linka pozwala mu łapać muchy, koniki polne ... obserwować ptaszki, cudowne jak wciąga wiatr w nozdrza ...
A najszczęsliwszy jest na spacerach nad strumienia czy do lasu. Nauczył się bardzo grzecznie chodzić na smyczy. W przyszłym roku będzie już dużym kocurkiem po kastarcji i zamierzam go wypuszczać.
Jak widzę, jak bardzo szczęsliwy jest w ogróku nie żałuję, że zdecydowałam się na dom (może to brzmi głupio :oops: )

zielonooka
25-08-2008, 09:09
Dylemat "wypuszczac na zewnatrz" czy " nie wypuszczac" jest bardzo znany i trudny do rozwiazania.
Na pewno wypuszczajac kota - musimy miec swiadomosc ze ryzykujemy jego zdrowie, zycie.
Niestety. Nic tu sie nie poradzi. jesli mieszkamy w spokojnej okolicy - ryzyko mniejsze, jeśli w okolicy ruchliwej ulicy czy wypuszczanych luzem psów - ryzyko duze.
Nic tu sie nie wymysli i to juz nasza decyzja i poniesienie ew. konsekwencji.
Bardzo czesto niestety - przykrych lub wrecz tragicznych dla kota.
Z drugiej strony - pytanie co lepsze - szczesliwy wychodzacy ale krócej zyjący kot czy dłużej żyjacy ale znudzony siedzeniem w domu.
Ja do tej pory nie wiem :)

daggulka
25-08-2008, 21:30
u nas na szczęście okolica spokojna , samochody jeżdżą nieczęsto i raczej nieszybko ( mieszkam w trzecim domu od skrzyżowania, więc zwalniają)
Luśka już się nauczyła, że na podwórku, w kopie drewna, w trawie, w garażu jest mnóstwo ciekawych rzeczy - ciekawszych niż w domu i domaga się wypuszczania głośnym miauczeniem stojąc przy oknie tarasowym :lol:
jest tak: w czasie kiedy jesteśmy w pracy Luśka jest zamknięta w domu ....kiedy wracamy to ją wypuszczamy i mamy na nią oko ...w sensie że często zaglądamy gdzie jest , wołamy do jedzenia co jakiś czas ...tak, że w zasadzie mamy ją na oku przez prawie cały czas :roll: ...no ale teraz jest mała i daleko nie wychodzi ...ale kiedyś będzie duża i będzie wychodziła coraz dalej ....tego najbardziej się boję :roll:

zielonooka
25-08-2008, 21:54
moi znajomi maja pieknego kota (norwega) i ogródek
kot pasie sie w ogrodku na długim sznurku niczym krowa :):):) (albo wspolny kot Kargula i Pawlaka)
do konca zadowolony nie jest no ale to jakis kompromis miedzy wolnoscia a bezpieczenstwem :)

Joskul
25-08-2008, 22:33
Nasz też się pasie w ogródku ( dosłownie też, rąbie trawę równo). Ma wbity hak w ziemię, a do niego doczepioną smycz taką zwijającą się. Codziennie jest też obowiązkowy obchód i obwąch terenu. I jeszcze życzy sobie towarzystwo ludzkie, jak znikam na trochę w domu to tak się drze, że natychmiast lecę wystraszona. Nie zna innego sposobu wydostania się z domu i naprawdę ładnie chodzi na smyczy (oczywiście jak się grzecznie idzie za nim) :D Niezawodny sposób szukania kota w domu to potrząsanie smyczą.

Joskul
25-08-2008, 22:56
Aaa, miało być o wychowywaniu. Zatem najszybciej dał się wychować mój mąż. Wykształcił się na naczelnego kuwetkowego, działa błyskawicznie :D Kot natomiast opanował umiejętność rżnięcia głupa konkursowo. Niedozwolone rzeczy, np spanie na stole wykonuje podczas naszej nieobecności, tylko futro się poniewiera. Owszem, reaguje na głośne NIE i tupnięcie nogą, ale tylko na jakiś czas. Ewentualnie się obraża jak zostanie przyłapany, wtedy mogę podziwiać jedynie koci tyłek z wyprężonym ogonem. :D

daggulka
26-08-2008, 08:25
faktycznie koty to egoistyczni indywidualiści :D
ale co tam....fajne są i można się pomiziać ...jak oczywiście mają ochotę akurat :roll: :lol: .

bert
20-10-2008, 17:33
No cóż, mamy pażdziernik a ja dopiero wzięłam się za lekturę.....Jestem właścicielką 14,5 letniego kastrata - rudy europejski.Kiedyś wracając ze spaceru z dobermanicą,stałam się bogatsza o kota,Od tej pory ja kochałam kota a ON szalał za swoim Pańciem .Posłuszeństwa uczył się od psa i tak miałam wrażenie że mamy dwa psiaki.Nigdy też nie niszczył niczego. Oczywiście były próby ale zawsze mówiło mu się że fuuj i go ignorowaliśmy ok.10 min.Potem,to ON nas ignorował i szliśmy do niego mówiąc-dobry kotek(kotek domowo-podwórkowy)Codziennie w okolicach 4 rano przynosił nam śniadanie w postaci tłustej myszy, w niedziele dwie.Kiedy stał się tylko domowym zastosowaliśmy kilka patentów:1)ciągły dostęp do jedzenia-waga 4,5(dieta wet. od 6 roku);2)codzienna zabawa w piłkę ok.1 godz.z przerwami na głaski,balkonowanie z żarciem trawy i to co sam zaproponuje...tak,tak to nie pomyłka;3)duże pudło po zmywarce wys.15 cm wypełnione tekturą(szczęścia i nieszczęścia zatapiane pazurami w kartonie);4)duża kuweta wypełniona żwirkiem drewnianym a przed nią odstawka na kalosze z kawałkiem sztucznej trawy;5) zawsze wołany po imieniu(koty na kici kici ,często padają ofiarą zwyrodnialców);6)zawsze nagradzany zachowanie które nam odpowiada a jemu niekoniecznie(smakołyk w wersji mini lub serdeczny głask)Zaznaczam to nie jest kolanowiec a bardzo charakterny gośc.Teraz cierpi i ja też, bo choruje na oczka a po zatym jest w doskonałej formie.Sorry, że się rozpisałam, ale rozkleiłam się czytając o futrusiach

Agduś
24-10-2008, 19:00
Moja pierwsza kocica - Gryzelda - mogłaby każdego zniechęcic do posiadania takiego futra. Była piękna. Czarna o olbrzymich żółtych oczach i gęstym lśniącym futrze. I na tym kończy sie lista jej zalet. Kota nie tolerowała głaskania. No, czasem pozwalała naszej mamie na jeden głask. Każda inna osoba była atakowana po niesamowitym wręcz "khhhh!" lub bez ostrzeżenia. Kota natychmiast zatapiała w dłoni nieszczęśnika wszystkie pazury i zęby. Obejmowała przednimi łapkami i kopała tylnymi po nadgarstku jednocześnie wściekle gryząc.
Szczególnie upodobała sobie mojego ojca (fakt - do miłosników kotów nie należy, ale nigdy żadnego nie skrzywdził). Często widywaliśmy, jak on idzie przez pokój, nagle z jakiegoś kąta wypada kocia i wcale nie dla żartów powtarza numer z pazurami i zębami na jego nodze. Czaiła się na niego też przy telefonie. Sprzęt stał w mrocznym przedpokoju we wnęce regału. Czarnego futra prawie nie było widać. Kiedy dzwonił telefon najczęściej odbieral ojciec, który prowadził w domu biuro. Razem ze słuchawką podnosił wczepioną w dłoń Gryzię.
Wyprawa do weta wymagała większych przygotowań. Wkładanie rozcapierzonej na wszystkie strony koci do koszyka transportowego (taki fachowy z drzwiczkami) nie było zadaniem łatwym i bezpiecznym, więc ubieraliśmy z bratem skórzane rękawice lub owijaliśmy ręce starymi ręcznikami. Wyjmowanie też było ciekawe, bo kota, oczywiście łapy rozkładała na boki i wściekle prychając gryzła i drapała do kości. Musieliśmy oboje ją trzymać podczas szczepienia, bo w jej małe ciałko wstępowały nadkocie siły. Kiedyś użarła mnie podczas szczepienia przez grubą kurtkę zimową. Zęby nie przeszły, ale sińca miałam, jakby mnie bezzębny bulterier użarł!
Gryzia, całkiem jeszcze niestara, zasnęła i nie obudziła się. Tak bez ostrzeżenia!
Żeby nie było wątpliwości - uwielbialiśmy ją.
Mam swoją teorię na ten temat - kocice, które nie są wykastrowane i nie miewają kociąt, wariują po prostu z nadmiaru hormonów. Moja mama miała później też taką, ciut mniej ekstremalną, kocicę. Nasze wykastrowane są kochane!

Zapachy są dobrą metodą wychowawczą. Dezodorantem odstraszyłam Gryzię od włażenia za moje łóżko i gryzienia kabli, kiedy byla kociakiem. Skutecznie!
Nasze koty wiedzą, że nie wolno włazić na blat i stół. Nie włażą, :wink: kiedy my widzimy. Zastanawiam się nad kupieniem tego cuda, co to prycha zapachami i ma czujnik ruchu. To by była dla kotów niespodzianka - państwa nie ma, a stół się sam broni! Tylko jakoś by trzeba było zabezpieczyć, żeby prosto w pyszczek nie prychnęło!

daggulka
28-10-2008, 11:09
Gryzelda, Gryzia - świetne imię dla kota :D ....następnego tak nazwę :wink: :D .
Co do wyprawy do weta ...hm ...ostatnio przezyłam mały horror :roll: , a było to tak:

siedzę sobie w najlepsze w pracy , dzwoni małż wściekły jak jasssny gwint i drze się do słuchawki :
" cholera, kota zamknęłyście rano w łazience :evil: ... centralna demolka, w ręczniku narobione ...wszystko zasyfione!!!!!!!!!!!!!!!"
od razu domyśliłam się, że wlazła rano jak Kaśka myła zęby - schowała się pod szafke i nikt nie zauważył, drzwi Kaśka zamknęła i pozamiatane :roll:
mówię mu , że ma sprzątnąć i już :lol: ... i myślałam, że to już koniec tej historii ...ale coś mi nie pasowało: kota wyraźnie osowiała, leży i się nie bawi - zajrzałam do kuwety i mi sie włos zjeżył - biegunka z krwią :o - pewnie się czegoś w tej łazience zdemolowanej nażarła :roll:
było to o 19.40 ( nasz weterynarz jest do 20) , dzwonię do niego przerażona ...mówi, że zaczeka, żebym z nią przyjechała :roll:
I teraz pytanie: w czym tą nieprzyjazną cholerę zawieźć .... pudła niet, transporterka sie jeszcze nie dorolbiliśmy ... poleciałam na górę do łazienki, wywaliłam wszystko z kosza na bieliznę, zapakowałam ją do tego kosza , wsadziłam do auta i pojechałam - do pokonania 11 km.
Przekonana byłam , że będę tam sama - wterynarz też człowiek i pewnie nie zdziwi się kiedy wysiądę z samochodu z dupnym koszem na bieliznę :lol: .... przyjeżdżam, a tam :
Pani z kotkiem, Pan z dwoma wilczurami, Pani z dobermanem czekają jeszcze na wizytę :o (mój wet ma miękkie serce i pewnie tak jak mnie nie potrafił im odmówić).
I se mysle ...teraz to już przesadzenie ...nie wysiądę z tym koszem na bieliznę bo kuźwa zleksza obciach :roll: ....wyjęłam kotę, schowałam ją pod kurtkę i idę w strone lecznicy. Jak ta zołza zobaczyła te psy to myslałam, że mi kuźwa serce żywcem wydrapie pod tą kurtką . No ale jakoś nam sie udało - dostała 3 zastrzyki, wet zgrzytnął 50zeta i wróciła do swojego kosza na bieliznę.

Teraz jak wychodzę do pracy to uwierzcie mi - sprawdzam, że kota w zasięgu wzroku jest i czy drzwi wszędzie pozamykane (jak w pracy jesteśmy to w salonie na oknie przeważnie urzęduje). No i transporterek trza chyba kupić - choć nie wiem jak miałabym tą cholerę tam wsadzić :roll: ... zołza mała ...ale i tak wszyscy ja kochamy :D . Do tego stopnia, że jak się ściemni i zołzy nie ma to biorę latarke i idę ją w obejściu szukać ...zawsze znajduję w kupie drewna pobudowlanego :lol: .

Anielica
28-10-2008, 12:41
Witam, w kocim swiecie :lol:
to jak sobie tak czytam to moja kotka to jakis dziwolag jest (ale pozytywny jak sie okazuje :wink: ) bo ani niczego nie demoluje, nie drapie, i tez za bardzo generalnie nie rozrabia. Zamknieta - przez przypadek oczywiscie - w spizarni czy lazience, czeka grzecznie i cierpliwie (zapewne spiac) na nasz powrot do domku. Jedynie co mnie martwi to, to ze nie moze sie "dogadac" z nasza psica :cry: . Lili (kocica) ma juz prawie 5lat z czego przez cztery byla krolowa na naszych wlosciach i dopiero w zeszlym roku trach a tu pojawila sie nowa stwora i to od razu wieksza od kotki. Niestety nijak nie szlo dziewczyn ze soba oswoic :( . W tej chwili kota mieszka na gorze , psica na dole. A jak sie czasem spotkaja to tylko "futro leci" a dodatkowo jako ciekawostke powiem ze kotka zawodowo... WARCZY :D .I to lepiej od niejednego psa. Martwie sie wiec troche moimi dziewczynami i nie wiem czy po przeprowadzce do nowego domu bedzie moze troche lepiej?! A moze ktos z was doswiadczonych kociarzy ma jakies nowe pomysly dla mnie?
Pozdrawiam serdecznie,
// Anielica.

kofi
28-10-2008, 12:45
Gryzelda, Gryzia - świetne imię dla kota
Ja mówię na swoją Gryzelda, jak mnie gryzie. :)
Piękna opowieść daggulko, dzięki za pomysł z koszem na bieliznę. :lol:
Zastąpię nim używany do tej pory wiklinowy, który kocica dobrze już zna.
Kiedyś próbowałam iść do wet z kotą na smyczy wzdłuż ruchliwej ulicy. Masakra.
A tak w ogóle moja mieszka w łazience. Taki pokój sobie wybrała i koniec. Zawłaszczyła mój fotel, ma ukochany najcieplejszy kącik podłogi, a jak się za bardzo wygrzeje idzie się studzić do bidetu. :wink:

daggulka
29-10-2008, 08:14
Kofi ....kosz wiklinowy jak najbardziej ok ...tylko z doświadczenia Ci powiem, że przykrywka musi być mocowana .... moja próbowała z tego kosza na chama wyleźć...skakała, łapką odmykała ... musiałam przywiązać sznurkiem wieko :lol:
Co do smyczy ... moja zołza prędzej by się na niej powiesiła niż dała prowadzić ... nawet obroży nie ma :roll: ...założyliśmy jej przeciwpchelną jak była mała , zaraz jak ją przywieźliśmy to tak sie szarpała i kombinowała, że obroża znalazła się jakimś cudem między dolna i górna szczęką zaczepiona z tyłu dodatkowo i do tego zaciśnięta na amen .... nie będe opisywać jaka panika wtedy była...mało jej żuchwy nie złamaliśmy próbując to zdjąć :roll:

No i tak to już jest z moją kotą ... wieczorem rozkłada się w sypialni na łózku i czeka na nas ... można z nią wtedy wszystko zrobić ...głaskać , miziać.... a ona się rozkłada i mruczy :wink: :lol: ....ale w ciągu dnia bez kija nie podchodź - jak już da się złapać to miauczy wściekle, warczy (potrafi lepiej niż nasz pies :wink: ), nawet ugryźć potrafi małpa (nie mocno-raczej na postrach).

Kota mam pierwszy raz w życiu ... ale już wiem, że kot będzie u nas zawsze - tak jak pies :D .

Anielica - problem polega chyba na tym, że to kota była panią na włościach a piesa nową rywalką .... u mnie było odwrotnie i jakoś szybko się zaaklimatyzowały moje zwierzaki. Może faktycznie problem minie kiedy pójdziecie na nowy domek - nowe otoczenie, nowe miejsca- nowe terytorium do zdobycia - może sie nim jakoś podzielą :D .

Agduś
29-10-2008, 08:19
Moje obecne dwie koty są po sterylce i zachowują się normalnie. Też nie demolują, nie drapią i w ogóle są bardzo miziaste, chociaż, oczywiście, podkreślają swoją indywidualność na każdym kroku. Miśka jest dziką bestią, łoczynią i morderczynią myszy, które składa nam w prezencie na chodniczku przed domem (często nadgryzione :( ). Carmen to aryskotratka polująca na pasikoniki najwyżej. Bardzo się lubią nawzajem i razem tępią psicę (43 kg. leonbergera), która czasem próbuje się z nimi zaprzyjaźnić, ale bez efektu (jest regularnie policzkowana). Ulubione miejsca do spania to nowe fotele i półki z ubraniami w szafach, które jeszcze nie mają drzwi. Kiedy u nas w pokoju kłębi się nieposkładane pranie lub prasowanie nie mieści się w przeznaczonej na nie szufladzie, koty nie gardzą stosem czyściutkich ubrań, w których tak łatwo się wygodnie umościć.

daggulka
29-10-2008, 08:30
no właśnie - temat "sterylka" spędza mi sen z powiek :(
moja kota ma już prawie pół roku i nadszedł czas na sterylke ...ale boję się diabelnie o nią, boję się że będą komplikacje- to poważny zabieg operacyjny :(

ten lęk to mi pozostał po kastracji Fidusia ..... niby miał być prosty zabieg (bo to samiec) a o mało się wtedy nie przekręcił - wdało się zakażenie i naprawdę cudem się wylizał :roll:

a zabieg kotki samiczki to jeszcze bardziej inwazyjna jest bo brzuch otwierają ... a to takie małe ciałko :( - no i jeszcze jej chartakterek - za wiele koło siebie zrobić nie da, w ubranko chyba raczej nie da się ubrać że o kołnierzu nie wspomnę :roll: - jesssooo...nie wiem, jak ja to przeżyję :-?

daggulka
29-10-2008, 09:31
do Krakowa mam kawał drogi - nie chciałabym jej dodatkowo stresować tak długą podróżą :wink: - ale dzięki za troskę :D

Mamy tutaj klinikę weterynaryjną z wspaniałymi lekarzami - po przypadku z Fidusiem zaczęłam własnie do nich chodzić ze zwierzaczkami i jestem zadowolona ....więc sterylkę też raczej u nich zrobię Lusi :roll:
Wstępnie brałam pod uwagę połowe listopada ... dziś jeszcze podjadę do nich i zapiszę Luśke na zabieg.... raz kozie śmierć - trzeba to zrobić bo nie zamierzam dwa razy do roku szukać domów nowym kociakom :wink: :lol:

kofi
29-10-2008, 11:08
Agduś - ostatnio wymyśliłam takie piękne imię dla kota - Carmen :lol: , tylko kota do nazwania chwilowo brak. :wink:
Moja obecna kicia ma kosz z przykrywką, który pogryzła tak, że przykrywkę trzeba wiązać sznurkiem, ale na widok kosza zwiewa jak szalona. Prowadzanie na smyszy dawno wybiła mi z głowy.
daggulko też strasznie bałam się sterylizować kotkę, bo ona jest bardzo mała i bałam się, że ktoś np. przesadzi z narkozą i 2 lata ją faszerowałam zastrzykami, okazało się, że zupełnie niepotrzebnie się boję - tylko trzeba miec zaufaego weta. Nic nie nosiła, bo przy próbie włożenia fartuszka zwiała i syczała i nie chciałam na siłę jej wkładać, była tylko posrebrzona. :wink: Błyskawicznie się zgoiła, nie utyła, nie zdziwaczała.

Agduś
29-10-2008, 19:52
Wręcz przeciwnie - z moich obserwacji wynika, że kocica, która nie ma dzieci i nie jest wysterylizowana dziwaczeje na potęgę!
Zresztą moje wychodzą, więc sterylka była jedynym rozsądnym rozwiązaniem.
Sterylki miały jednocześnie. Miśka jeszcze tego samego dnia tak zaczęła szaleć, że się bałam o nią. Nawet taka jakby przepuklina jej się zrobiła - na szczęście sama sie wchłonęła, czy jak to tam nazwać. Obyło się w każdym bądź razie bez drugiego zabiegu. Trzeba tylko dobrego weta wybrać. Kiczorka miała rozcięty cały brzuszek i długo dochodziła do siebie, ale trafiła do jakiegoś konowała, który umiał się reklamować (i tylko tyle umiał :evil: ).

Carmen - to imię kocicy mojej koleżanki. Ona tez miała dwie kotki Milusię i Carmen. Do naszej aryskotratki (babcia się z persem widziała) pasuje jak ulał!

daggulka
03-11-2008, 12:15
tak więc klamka zapadła ...termin sterylki wyznaczony na 14 listopada na godzinkę 16 :D
mam nadzieję, że sprawdzi się scenariusz że po zabiegu bedzie się chałupy trzymała ... zapłakałabym się jakby ją auto trzasnęło jak niedawno kotkę sąsiadki :( ....niby droga nieruchliwa , ale koty jak jest ciemno na widok świateł samochodu wariują i lecą do tych świateł - i tak własnie było z kotą sąsiadki :roll:
ja swojej Luśki po zmierzchu nie wypuszczam ... ZAWSZE na noc jest w domu - często jak wołam i nie przychodzi to biorę latarkę i idę jej szukać :lol:

magpie101
07-11-2008, 21:39
A do nas dzisiaj przyblakal sie malenki kotek, ktos go wyrzucil z auta, bo jest calkowicie oswojony i pcha sie do domku. Gdyby to byl polny kotek albo od sasiadow to by nie dal sie dotknac i pewnie wrocilby do matki.
Kot od rana chodzil za mezem krok w krok, dostal jesc. potem przespal w kotlowni na piecu caly dzien (maz obok w pomieszczeniu pracowal, wiec mial go na oku), teraz leza z mezem caly wieczor razem na kanapie. A caly czas slyszalam od meza, ze kotow nie lubi, a teraz sa nierozlaczni. Kupilam juz mu kuwetke i inne akcesoria, wiec raczej u nas zostanie. Mowimy do niego Lucjan ale pewnosci nie mamy czy to jest facet, niby zagladajac pod ogon wyglada na faceta :roll: ale to sie okaze.
No i nasz Lucjen jest strasznie milusinski, doslownie prosi sie aby go glaskac i przytulac na kolankach :P . Jak ochlonie to zrobie mu fotki.

daggulka
07-11-2008, 23:27
No, kochana ...gratuluję nowego członka rodziny - jak ja Ci kobieto zazdroszczę, że Wam się przytulak trafił :roll: - moja zołza dziś Kaśce twarz podrapała ( swoją drogą Kaśka ją zamęcza- no ale nie powinna :roll: ).

magpie101
08-11-2008, 22:24
http://images27.fotosik.pl/292/d84be69e56f04250med.jpg

Przedstawiam Wam naszego Lucjana, inaczej Lucka :P .

magpie101
08-11-2008, 22:42
Lucek jest straszna przylepa, ciagle podtyka lepek do miziania. Dzisiaj spal w sypialni i w nocy obudzilam sie, a Lucek spi w najlepsze pod koldra na wysokosci naszych kolan :o , balam sie zeby go nie zgniesc i co go wyjelam to wlazil znowu.
Pobudka byla przed 5 rano :o , brykal po calej sypialni i bawil sie kablem od ladowarki, bo mu dyndal. Rano poszedl z mezem do gospodarczego i przespal pol dnia na piecu. Potem oswajal sie na trawce z naszym drugim psem Leosiem, bo z Emilem juz sie prawie oswoili (Emil mieszka w domu), a okolo 16 przyszedl do domku, Cholera wlazla 2 razy na stol jak syn jadl ale go pogonilam i dostal malego szturchanca i jaqk przymierzal sie trzeci raz do skoku na stol to tylko go zawolalam, a on zaraz usiadl i udawal, ze stol go wcale nie interesuje - cwana bestia. Cale popoludnie okolo 4 godziny bawil sie, a teraz spi jak zabity.
Z jedzeniem tez juz lepiej, wczoraj to co zjadl to zwrocil (saszetka). Dzisiaj dalam mu saszetke (1/5 saszetki) ale wszystko ugniotlam, dostal tez smietanke rozrobiona z woda i plasterek wedzonej suchej kielbasy, za ktora jak poczul wskoczylby na lampe. Ale sie rozpisalam i to w dodatku nie na temat (mialo byc o wychowaniu kota).

bert
09-11-2008, 07:53
Magpie101, nie przepraszaj - toż, to jest o wychowaniu :D tyle ,że was przez kota a to dopiero początek.Za jakiś czas,będziecie reagowac na każde zawołanie wiedząc dokładnie co Lucuś chce :D i jeszcze będziecie dumni ,że tak go dobrze rozumiecie.Fajny młodzik,więc pamiętajcie o vecie.Jeszcze jedno,zbliżają się święta więc zrezygnujcie z wszelkich anielskich włosów na choince i kulek ze złotek ,bo się mały nałyka dziadostwa i będzie wielki problem.... powodzenia i baranki dla smyka

daggulka
10-11-2008, 11:38
http://images27.fotosik.pl/292/d84be69e56f04250med.jpg

Przedstawiam Wam naszego Lucjana, inaczej Lucka :P .

kochana ...Lucjan rewelacyjny - super kociak :D

DPS
10-11-2008, 13:47
Lucek po prostu prześliczny jest! A ten nosio taki czarniutki - słodziak, naprawdę! :D
Gratuluję, Magpie, śliczny kotunio. :D

małaMI
10-11-2008, 13:55
Lucek jest cudny!

Sh'eenaz
10-11-2008, 17:04
Lucek jest przepiękny! Niech u was zostanie! :)
Ja bardzo lubie takie historie - że facet "nie lubi kotów" a potem sie w nich zakochuje
Mój mąż był "taki" :) Niby nie lubił. niby się bał a obecnie jest wielkim fanem kotów (tylko sie nie przyznaje)

Wasz kotek jest wyjakowo urodziwy - bardzo lubie takie czarnuszki z białymi dodatkami . I ma śliczny pyszczek !

Sh'eenaz
10-11-2008, 17:09
Z jedzeniem tez juz lepiej, wczoraj to co zjadl to zwrocil (saszetka). Dzisiaj dalam mu saszetke (1/5 saszetki) ale wszystko ugniotlam, dostal tez smietanke rozrobiona z woda i plasterek wedzonej suchej kielbasy, za ktora jak poczul wskoczylby na lampe. .

magpie! jak kotek ma problemy żołądkowe - to nie dawaj mu ani śmietanki ani tym bj. suchej kiełbasy.!:(
nie podawaj mu też w żadnym wypadku mleka (wiele kotów nie trawi mleka - wbrew temu co wyczytalismy w elementarzach i książeczkach dla dzieci:))
Kup mu dobra karmę i dopóki nie będzie miał żadnych problemów nie podawaj wędlin, niczego wędzonego, suszonego itp.
ogólnie w ogóle nie powinno sie podawać takich rzeczy - choć od czasu do czasu nie ma problemu, ale na pewno nie wtedy gdy kociak ma nawet mały rozstrój żołądka .
Mozesz mu spokojnie podawac gotowanego kurczaka (lub surowego ale wczesniej niech sie przemrozi w lodówce ze 12 godzin ) - podajesz oczywiscie w temp. pokojowej.
A tak to karme - najlepiej dobrej jakosci .

ps. to ze kotek zwraca jedzenie - moze byc skutkiem zarobaczenia (nie musi)
najlepiej profilaktycznie odrobaczyć - zwł. że nie znacie jego historii . Koszt odrobaczenia to 20-30 zł u weterynarza - a naprawde warto bo macie spokój na przynajmniej rok z góry.

magpie101
11-11-2008, 18:46
Lucek ma sie swietnie! Co do wizyty u weta to musimy jechac w listopadzie na szczepienia z psem, wiec Lucka wezmiemy przy okazji.
Co do zywienia to wymiotowal tylko w pierwszy dzien, jadl za bardzo lapczywie i byl zestresowany. Od piatku jest juz dobrze, tylko ze on jest ciagle glodny :o . Jak tylko wchodze do kuchni to zaraz jest za mna i miauczy, a jak otworze lodowke to najchetniej by do niej wskoczyl. Nie mam pojecia ile taki kotek ilosciowo powinien jesc? Nie mam na mysli karmy, bo jej nawet nie tknal tylko saszetki, surowe mieso, gotowany ryz z warzywami i kurczakiem, rozcienczona smietanke z okruszkami bulki itd. Teraz dostaje 4-5 razy dziennie tak po 2 male lyzeczki ale on ciagle miauczeniem domaga sie wiecej. lucek jak do nas trafil wazyl 1,5 kg, a teraz skubany juz ma z 0,5 kg wiecej bo czuc jak go podnosze. Najchetniej spalby ciagle na rekach, a o 5 rano robi pobudke i chce sie bawic - chyba go udusze!
No i mam pytanie odnosnie kuwety, jak czesto sie wymienia zwirek? Na razie zbieram to brudne po kazdej jego wizycie ale na dluzsza mete tak nie dam rady, bo pracuje i nie mam pojecia jak to czesto wymieniac? Bede wdzieczna za odpowiedz, pozdrawiam wszystkich.

daggulka
11-11-2008, 19:29
Co do jedzenia .... ja swoją kotę przyzwyczajałam do suchego pokarmu od początku - dostawała go "na maxa" czyli nałożyłam rano Puriny dla kociąt do miseczkii ona cały dzień sobie chodziła i podjadała ... teraz dziennie zje dwie garści tego pokarmu .
Co do kuwety .... sprzątam wieczorem ....kot ma to do siebie, że "zakopuje" co tam zrobi , korzystamy ze żwirku zapachowego , i raz dziennie zbieram to co się zbryliło , dosypuję świeżego a raz na tydzień wymieniam cały żwirek na nowy.

magpie101
11-11-2008, 19:52
Dziekuje Dagulko za odpowiedz szczegolnie odnosnie kuwety.

magpie101
11-11-2008, 19:58
Teraz szukam na necie i czytam o kastracji kotow, bo ten nasz raczej na pewno to kocur (ma wyczowalne jadra). I troche jestem podlamana, bo wiele osob sie wypowiada, ze kot po kastracji nadal znaczy teren w mieszkaniu. Ja chce go wykastrowac wlasnie glownie ze wzgledu na znaczenie terenu i nie wyobrazam sobie zeby Lucek znaczyl mi dom wewnatrz, bylam kiedys u kogos kto mial w mieszkaniu znaczacego kocura, nawet szklanki wody nie wypilam taki byl smrod (przynajmniej dla mnie). Moze ktos sie wypowie w tym temacie "kastracja, a znaczenie terenu".

ave!
11-11-2008, 20:04
eee moze był kastrowany "po fakcie"? czyli za późno? mój kot miał zabieg ok 6- miesiąca. Nic nie "znaczy" i żadnego kociego zapachu nie ma. teraz ma ponad rok.

magpie101
11-11-2008, 20:12
Ave pocieszylas mnie! Tez chce go wykastrowac go w wieku 5-6 msc, dlatego tak wczesnie zeby nie zdazyl zaczac znaczyc. A nie wyobrazam sobie, ze po kilku miesiacach przebywania z nami w domku nagle na skutek znaczenia terenu Lucek musialby wyladowac na dworze, chyba bym sie zaplakala.

magpie101
11-11-2008, 22:02
Wlasnie przed chwila zwazylam Lucka na wadze elektronicznej kuchennej - 1,27 kg (a myslalam, ze wiecej). Wedlug wagi wychodzi, ze ma 10 tygodni.

Co do wychowania to jak ta cholera mala jak wskoczy na stol albo blat i lece do niego to spierdziela tak, ze by mogl lapy polamac. Wie, ze mu nie wolno ale jak nie widze to wlazi, a potem ucieka. Fajny jest, oczy ma strasznie lobuzerskie, tylko patrzy co by wykombinowac no i w dzien wcale nie spi tylko zabawa mu w glowie.

małaMI
12-11-2008, 06:56
Bo takie są koty :) Wiedzą , że im nie wolno, ale nie znaczy to, że będą robiły tylko to co im wolno ;)

Kociaka wykastruj jak będzie miał ok pół roku.

daggulka
12-11-2008, 07:47
Ja też mysle, że Lucek ma koło 10 tygodni.
A co do włażenia gdzie popadnie - niestety nie oduczysz ....takie sa koty - ciekawskie :wink: - mimo tego, że wie że mu nie wolno - bedzie tam właził (być może bedzie się pilnował kiedy jesteście w domu, ale wiedz- że kiedy drzwi zamykasz z drugiej strony to Lucek włazi wszędzie gdzie mu nie wolno :wink: ).
Pilnuj, żeby przed wyjściem z domu był na widoku bo jak go niechcący zamkniesz w łazience albo w jakimś pokoju to Ci narobi marasu jak mnie Luśka narobiła :wink: :lol: .
A co do kastrowania- spokojnie go możesz wykastrowac w wieku 6 miesięcy i nie powinien znaczyć .....moja mał ma zabieg już w najbliższy piątek o 16 ....boje sie jak cholera- komplikacji :( , bo to poważna operacja (nie to co u kocura), ale mam nadzieję, że wszystko będzie ok.

magpie101
14-11-2008, 12:25
Dagulko napisz wieczorem jak Luska zniosla zabieg.

magpie101
14-11-2008, 12:42
Lucek jest niemozliwy, wiekszosc dnia lata po mieszkaniu za zabawkami robiac 15 minutowe drzemki. Karme kupilam mu purine premium ale zjadl doslownie jedno ziarko, sprobowal i stwierdzil, ze mu nie smakuje - karma stoi i sie kurzy w miseczkach :evil: . Dziennie zjada prawie 1,5 saszetki, kilka lyzeczek smietanki z woda i wkruszona bulka, i 2 lyzeczki gotowanego dla psow. Dla psow gotuje makaron, warzywa i mieso z udek wszystko w rownych proporcjach, a Lucek wprost uwielbia to jedzonko (jak mu nie dam to wyzera psu). Wszystko co zje ma rozlozone na 4-5 posilkow. Zalatwia sie do kuwetki.
No i nastapila pewna zmiana - Lucek spi w kotlowni, kupilam mu druga kuwetke i tam okolo 23 go zanosze. Z nim w domu nie dalo sie spac, do 2 w nocy skakal po koldrze albo latal po chalupie, a o 5 rano jiuz nas budzil i sie bawil, wiec nocki spedza osobno.
Troche sie o niego boje jak wychodzi na dwor, po poludniu siedzi w domu ale od rana jak maz pracuje przy domu to on albo siedzi z nim w gospodarczym albo biega kolo domu. Mieszkamy coprawda przy piaszczystej drodze gdzie jedzie jedno auto na godzine ale Lucek przechodzi przez ta droge, bo naprzeciw naszego domu jest rozwalony plot na ktory on sie uparl i siada zawsze na nim i obserwuje teren, wiec podejrzewam ze przelatuje przez droge na zywiol nie patrzac na auta, a jak by mu sie cos stalo to bym sie zaplakala.

daggulka
14-11-2008, 13:30
Nasza Luśka tez czasem urządza skoki po pierzynce, polowanie na stopy :wink: :lol: - ale wtedy zostaje grzecznie wystawiona za drzwi sypialni które zamykamy i już - idzie na dół do salonu na swój drapak sie wyżyć :D .

Jedzonko nasza wsówa jak na razie - purine junior (nauczyłam ja od razu i tego sie trzymam :lol: ), jak jej daję do miseczki mięsko czy wędlinke to też zje bardzo chętnie- żarcia Fida niestety nie ma okazji spróbować bo Fido do swojej miski nie da jej podejść, od razu wsówa co mu tam dałam zasłaniając sie własnym zadkiem jak Luśka próbuje podejść :wink: .

Droga - rzecz, które spędza mi sen z powiek wtedy, kiedy Lusi nie ma w domu :( . Ale: nie wypuszczam jej po zmroku i jak jest na dworze, to wołam ją co jakiś czas żeby sprawdzić że wszystko w porządku :roll: .

Zabieg o 16 ...jeszcze 1,5 godziny :( .

magpie101
14-11-2008, 14:09
Na pewno wszystko bedzie dobrze, a za kilka dni bedzie juz rozrabiac.

magpie101
14-11-2008, 21:31
Dagulko jak Luska zniosla sterylke?

daggulka
14-11-2008, 22:39
masakra .... jestem wykończona :(
mam dosłownie 5 minut- więcej napiszę jutro , a dziś tylko tyle, że już jest po .... lekarz był w szoku - najpierw nie mógł się wkłuć w żyłę - 8 razy próbował i za każdym razem żyła pękała (okazało się, że Lusia ma bardzo kruche naczynia krwionośne) , a jak już się wkuł to Luśka walczyła z narkozą pół godziny - mówi, ze strasznie oporna bestia :o
wybudziła się z narkozy jakieś 2 godziny temu .... wyjęłam jej wenflon i teraz śpi w łóżku - ale jest wściekła bo ubranko pooperacyjne jej przeszkadza i nie potrafi w nim chodzić (obija się o sprzęty i przewraca :( ).... przede mną wizja nieprzespanej nocy bo na pewno się bezie w łóżku wiercić a ja nie będę spała ze strachu że spadnie albo ją przygniotę....tak więc jutro oczy na zapałki ( a jeszcze muszę zrobić Kamili imrezę urodzinową :roll: ) ...jednym słowem: masakra :roll:

magpie101
14-11-2008, 22:57
Dobrze, ze umowilas sie na zabieg w piatek - w perspektywie sa dwa wolne dni. Jutro juz na pewno bedzie troszke lepiej, tylko pilnuj zeby nie dostala sie do szwow. Pozdrawiam cieplutko!

daggulka
15-11-2008, 09:07
W ubranku chodzi jak w zbroi :wink: :lol: . Wściekła na swą niemoc macha zawzięcie ogonkiem ....ale nie jest źle , sposobu na wyswobodzenie się z ubranka nie znalazła, więc bedfzie w nim do poniedziałku - wtedy idziemy na kontrolę. A to na pamiątkę ... zaraz po prowrocie do domu (jeszcze w narkozie) na kolankach u mojego małża :D
http://images41.fotosik.pl/30/c0f639bc6b855b74med.jpg

daggulka
16-11-2008, 11:00
Wczoraj cały dzień podsypiała, noc przespała spokojnie , dziś też poleguje i przysypia ...słaba jest bardzo , mało chodzi , a jak już gdzieś usiądzie to w jednym miejscu i pozycji pozostaje z pół godziny :o - zszokowana jestem , bo ona jest z reguły bardzo energiczna :roll: . Teraz leży z Tomkiem na łóżku i podsypia.
Zjadła dziś z łyżkę puriny , wypiła troszkę wody....ale naprawdę niewiele .
Jutro jedziemy po południu do kontroli. Mam nadzieję, że wszystko okaże się w porządku i ten ogólny stan osłabienia jest normalnym stanem powrotu do zdrowia :roll: .

Agduś
16-11-2008, 15:13
Wygląda to niepokojąco - moje już w dniu zabiegu łaziły po całym domu - świrnięta Miśka nawet biagała. Jedyne co im przeszkadzało, to ubranka. Znacznie gorzej przeżywała to poprzednia kocia, ale trafiliśmy do beznadziejnego weta i miała brzuszek rozcięty na całej długości.

magpie101
16-11-2008, 16:57
Moze ze wzgledu na dlugie zasypianie przed sterylizacja Luska dostala silniejsza narkoze i przez to jest taka ospala?

basiah2
16-11-2008, 18:44
a u mnie nawet ubranko nie było potrzebne :roll:
szwy były prawie niewidoczne - taki maleńki supełek - nie było szansy na zrobienie z nimi czegokolwiek

i zasypiane były przy mnie - nie było żadnego wkłuwałania się w żyły - zastrzyk w tylek, 5 minut i kot spał w najlepsze

Daggulka - moje koty dostały też na wyjście zastrzyk przeciwbólowy
chociaż wet mówił, że nawet lepiej jest nie dawac im tego zastrzyku, bo wtedy są spokojniejsze (z bólu niestety) i lepiej wsjo się goi, bo kot nie biega

może twoja nie dostała tego zastrzyku i dlatego jest taka spokojna :roll:
ale ponoc sen jest najlepszą terapią - za tydzień będzie ganiac
daj znac co i jak :wink:

magpie101
17-11-2008, 14:26
Wczoraj mialam dola ale dzisiaj juz mi przeszlo. Lucek ppzeszedl w sobote i niedziele samego siebie, chyba ma ADHD :roll: . Przez dwa dni latalam za kotem i marzylam zeby juz byl poniedzialek. Ta zaraza wlazi doslownie wszedzie, kwiatki i ziemia w doniczkach co chwile, stol i blaty tez, az sie boje co bedzie jak powiesze firany (nowe leza i czekaja na powieszenie), na ktore zbieralam kase i jak mi pozaciaga to go udusze. Krzeslo drewniane z tapicerka ze skory przeciete pazurami i niestety samej tapicerki nie wymienie, bo krzesla sa z daleka sprowadzane, wiec czeka mnie zakup calego krzesla. Do tego syn w pokoju musi byc ciagle zamkniety (do tej pory sie nigdy nie zamykal, a ze dom jest parterowy to mielismy ze soba staly kontakt), bo ma teraria z pajakami, a kot na te teraria ciagle wskakuje, a pajaki sa jadowite.
Najgorzej jest jak jemy to na hama wskakuje na stol i do talerzy nawet jak mu sie dostanie (nigdy nie dostawal przy stole ani z reki), on ciagle jest glodny i ile by nie dostal to zje kazda ilosc. A jak szykuje jedzenie na blatach to miauczy przerazliwie (nawet jak jadl godzine wczesniej) i jak mu nie dam to wspina sie po moim ciele na ramiona, a potem na blat. Jedyny sposob to na czas przygotowanie posilku i jedzenia wywalac go na dwor ale wtedy siedzi na parapecie kuchennym i sie drze.
No i byl maly problem z kuweta, bo stala ona z jego miskami w skrytce, a drzwi byly uchylone i w sobote okazalo sie, ze nie mam nawet gdzie placka schowac, bo skrytka nagrzana przez otwarte drzwi i do tego po blatach kot harcuje. Wiec dzisiaj kuweta wyladowala w lazience, a miski w kuchni i skrytka znowu spelnia role skrytki.
Troche ponazekalam ale musialam, dzisiaj juz mi lepiej, moze to dlatego, ze nigdy nie mialam kota i nie umie z nim postepowac? Lucek potrafi 5 godzin rozrabiac, potem zdrzemnie sie 15 minut i kolejne kilka godzin wariuje.
Co do spania w nocy to spi w kotlowni, zanosze go o polnocy (tam tez ma kuwete i miski, wiec co wieczor musze mu wysprzatac dwie kuwety, bo jak jest nie wybrane to miauczy i nie chce cholera sie zalatwic.

Moze mi doradzicie jak go oduczuc wskakiwania na stol i wymuszania podczas jedzenia i gotowania. I gdzie Wy trzymacie kuwety?

magpie101
17-11-2008, 14:29
Napisz Dagulko co powiedzial wet na kontroli.

daggulka
17-11-2008, 14:35
Kuweta Luśki jest postawiona w wiatrołapie za drzwiami .... drzwi są zawsze uchylone (nie jest to problem - mam ogrzewanie podłogowe w wiatrołapie i holu, więc nie leci mi zimne powietrze :wink: ) .
A co do Lucka...no właśnie - kot kotu nierówny . Jednemu trafi sie kolankowy miziak, innemu obrażalska dama a Tobie trafił się niezły rozrabiaka :wink: :lol: .... miejmy nadzieje, że jak podrosnie to spoważnieje i przystopuje trochę :D . Póki co ...spryskiwaczem go po nosie - jak włazi tam gdzie nie trzeba to bierz spryskiwacz do kwiatków i heja - on musi wiedzieć, że tam mu nie wolno wchodzić. Agduś gdzieś wcześniej pisała o takim spryskiwaczu na czas nieobecności w domu - z fotokomórką ....stawiasz na stole i jak kot wskoczy to spryskiwacz sam się włączy i go potraktuje :wink: ....trza na allegro poszukać , fajny wynalazek :wink: :lol: .

daggulka
18-11-2008, 07:42
My już po kontroli ... wszystko w porządku, tylko wewnątrz rana jest troszkę opuchnięta , ale wet mówi że to normalka i przejdzie , dostała antybiotyk . No i sprawa "osowiałości" się wyjaśniła :roll: ...ona ma focha na ubranko :o :lol: . Zdjęliśmy jej na chwilę ....no mówie Wam jakiej energii dostała z miejsca :D ...ale lizała ranę, więc trza było ją znowu zapakować i zaś jak mumia chodzi :lol: .
Jesli nie będzie się nic działo to w piątek ściągamy szwy :D .

DPS
18-11-2008, 09:11
My już po kontroli ... wszystko w porządku, tylko wewnątrz rana jest troszkę opuchnięta , ale wet mówi że to normalka i przejdzie , dostała antybiotyk . No i sprawa "osowiałości" się wyjaśniła :roll: ...ona ma focha na ubranko :o :lol: . Zdjęliśmy jej na chwilę ....no mówie Wam jakiej energii dostała z miejsca :D ...ale lizała ranę, więc trza było ją znowu zapakować i zaś jak mumia chodzi :lol: .
Jesli nie będzie się nic działo to w piątek ściągamy szwy :D .

U nas też tak było - uszyłam więc kotuni (właściwie to wycięłam, bez szycia) z takiego prostokąta tkaniny lżejsze ubranko, było z płótna. W tym prostokącie wycięłam otwory na łaeczki i podcięłam z tyłu, żeby się nie ofajdała :lol: , a na krawędziach, które zapinałyby się na grzbiecie wycięłam otworki i przeciągałam pasek tkaniny jak sznurówkę na grzbiecie. W ciągu dnia, dopóki ją widzieliśmy, latała w tym (oczywiście były próby porwania, ale miałam wycięte kilka ubranek, więc natychmiast zakładałam nowe), a na noc - niestety, kołnierzyk. Ale było dużo lepiej niż w kołnierzu całą dobę - też była bardzo osowiała. Wet powiedział, że kot musi się wylizać i trzeba dać mu tę możliwość (wylizać futerko, nie ranę), wtedy nastrój będzie wyraźnie lepszy. I tak właśnie było.

nastka79
18-11-2008, 11:18
Mój kot - samiec dostał kiedyś na gwiazdkę od mojej babci takie wdzianko zrobione na drutach (jeździliśmy wtedy dużo z kotem pociągami, bo byliśmy na studiach, a kot podróżował z nami i babcia się martwiła, że zmarznie). Jak tylko zakładaliśmy mu to wdzianko, to kot sztywniał. Pomijam to, że wyglądał przekomicznie - ono było w zielono szare paseczki :wink: . Ludzie w pociągu robili :o

magpie101
18-11-2008, 15:12
Dzisiaj rano ta cholera zwalila ze stolika kawowego miske z kilokramem winogrona, miska byla z jasnego szkla ale cos na zasadzie duraleksu, rozprysnela sie doslownie w pyl w salonie - cale 42 metry bylo do sprzatania, wszystkie meble odsowane, a okaze sie wieczorem czy wszystko jest wyzbierane (chodzimy na boso). Malo tego rozpryskujaca sie miska uszkodzila na samym widoku stolik-lawe, nie wiem jakim cudem zwalil tak ciezka miske jak on sam wazy nieco ponad kilo. Ja w tym czasie bylam w kuchni, nawet nie chce myslec jak by wygladal dom gdyby Lucek zostal w nim na 8 godzin sam. A to zdjecia wczorajsze
http://images32.fotosik.pl/401/d9544f61b48a91f6med.jpg
http://images45.fotosik.pl/31/30a5b777c250ffdcmed.jpg

daggulka
19-11-2008, 07:16
No to masz kochana z tym Luckiem urwanie głowy :lol: .

nastka79
19-11-2008, 07:33
No straszny łobuz z niego. Nasz też skacze i chodzi po parapetach i stołach, ale jakiś zgrabny jest, że zawsze się zmieści między doniczkami, miskami itp. Mimo że jest grubas i waży 8 kg

daggulka
19-11-2008, 07:35
moja też skacze, ale też zawsze się mieści ....jeszcze nic nigdy nie zrzuciła ....ale kiedy wskakuje na akwa i chodzi koło mojego ulubionego wazonu to skóra mi cierpnie :lol:

Agduś
19-11-2008, 09:34
A u nas, niestety, czasem doniczki lecą na podłogę...
Niedługo ubieranie choinki - będzie wesoło! W zeszłym roku pozbyliśmy się dużej ilości baniek :evil: i musielismy choinkę rozebrać wcześniej, niz to było w planach, żeby choć trochę zostało na ten rok...

magpie101
21-11-2008, 11:53
Tez sie zastanawiam nad choinka, jak to bedzie?
Lucek ma lepsze i gorsze dni, wczoraj np. caly dzien przespal, a dzisiaj lata od rana po domu jakby mial dynamit w d...
Co do jedzenia to juz nie je tak czesto i w takich ilosciach, przez pierwszy tydzien jadl co 2 godziny i wpychal w siebie kazda ilosc, a teraz je 3-4 razy dziennie i jak ma dosc to zostawia, wie juz, ze jedzenia mu nie zabraknie. Karma purina stoi w misce i sie kurzy. Wieczorem okolo 24 jak chce go zaniesc do kotlowni na spanie to tak sie zamelinuje, ze nie moge go znalesc, wie juz ze to jego godzina i sie chowa. W kotlowni myszy charcuja kolo Lucka, a Lucka to wcale nie wzrusza :roll:

daggulka
22-11-2008, 08:19
No i wszystko wróciło do normy .... szwy zdjęte, ubranko zdjęte a Luśka nadrabia stracony czas ... broi, biega , na rękach już sie miziać nie chce- warczy i miauczy coby ja puścić na ziemię ....koniec pieszczot, zaś wróciła do nas zołza :lol: .

magpie101
22-11-2008, 14:51
No to sie ciesze, ze u Luski wszystko w porzadku :P .
A nasz diabel Lucek jak tylko wlazl do chalupy o 7 rano (o tej godzinie jest wypuszczany z kotlowni) to do 13 biegal po domu jak szalony (czytaj bawil sie), caly czas zaczepial psa, ze az ten biedny piszczal, bo chcial spac, a o 13 kot w koncu padl i teraz spi

basiah2
24-11-2008, 10:27
Daggulka - super że wsjo wróciło do normy

magpie - młody kot to wariuje - podrośnie to spoważnieje :wink:

Dżunia
24-11-2008, 21:45
Nasza kotka też była na początku nietykalna. Tylko prychała, syczała i drapała. Z czasem jej to przeszło. Teraz jest straszną przylepą i lubi buziaki w czółko :) Jednak ma czasami swoje humory i nie można jej nawet dotknąć. Taka jest chyba kocia natura.
Udało nam się ją wyszkolić, żeby nie chodziła po stole. W dzień nawet na stół nie patrzy, jednak po nocy, czasami na szklanej tafli stołu....można zobaczyć odciski kocich łap...taka natura kocia...chyba... :evil:
P.S. W zamian za surowe ziemniaki, nasz kot wykonuje komendę "siad" i ..."daj łapę" :lol: A i jeszcze jest nauczona, że jak jej nakładamy żarcie do miski, to ma czekać poza kuchnią, do czasu komendy "masz". Taka mała zemsta za te łapy na stole ;)

Agduś
25-11-2008, 08:23
CZapki z głów! Nauczenie kota czegokolwiek, poza tym, że na stół nie warto włazić, gdy ktos patrzy, graniczy chyba z cudem! Moje tańczą wokół mnie, gdy idę do miski. Miśka jeszcze zachowuje jakieś pozory honoru, ale Carmen wpycha łeb w michę i zawsze ma zawartość puszki na uszach...

daggulka
25-11-2008, 08:29
Nie no,Agduś ...pokaż zdjęcie Miśki przy misce :lol: .
Moja jak hrabianka ... jak jej nakładam to udaje , że jej to nie obchodzi ... a jak kończę nakładać to łaskawie podejdzie, z łachą powącha i dopiero je :lol: .

Kurcze, martwię się trochę bo po tej sterylce przy szwach wewnętrznych zrobił jej sie odczyn i ma taki obrzmiały guz pod skórą ...lekarz mówi, że powinno sie wchłonąć. Miały wasze kotki tak?

basiah2
25-11-2008, 08:53
nie martw się
:D :D :D
jeden z moich tak miał - taki malutki
rzeczywiście się wchłonęło :wink:

Dżunia
25-11-2008, 09:06
CZapki z głów! Nauczenie kota czegokolwiek, poza tym, że na stół nie warto włazić, gdy ktos patrzy, graniczy chyba z cudem! Moje tańczą wokół mnie, gdy idę do miski. Miśka jeszcze zachowuje jakieś pozory honoru, ale Carmen wpycha łeb w michę i zawsze ma zawartość puszki na uszach...

Ja też jestem pod wrażeniem, bo wyszkolenie kota nie jest moją zasługą. To mój Drugi Połówek MIESIĄCAMI, dzień w dzień, ćwiczył te sztuczki z naszą kotką. I pewnie z tego powodu ona wykonuje wszystkie jego polecenia, a ze mną współpracuje od czasu do czasu :). Zawsze reaguje "siad" i "daj łapę" (potęga surowego ziemniaka w mojej ręce), a już czekanie za winklem kuchni przychodzi jej z trudem :) Ona też, z natury, jest kotem, który chętnie by nosił zawartość puszki na uszach ;)

Agduś
25-11-2008, 19:50
Nie no,Agduś ...pokaż zdjęcie Miśki przy misce :lol: .
Moja jak hrabianka ... jak jej nakładam to udaje , że jej to nie obchodzi ... a jak kończę nakładać to łaskawie podejdzie, z łachą powącha i dopiero je :lol: .

Kurcze, martwię się trochę bo po tej sterylce przy szwach wewnętrznych zrobił jej sie odczyn i ma taki obrzmiały guz pod skórą ...lekarz mówi, że powinno sie wchłonąć. Miały wasze kotki tak?
To by raczej musial byc filmik. Te wygibasy, ocieranie się o moje nogi, kiedy idę do lodówki a potem do miski (zabić się można!), i na koniec moment, gdy zawartość puszki wędruje w kierunku miski, nieodnmiennie spotykając po drodze czarny łeb Carmeni... Jkoś sobie potem radzi z jedzonkiem za uszkami, bo po posiłku jest czyściutka.

Moje obie kocie miały takie gule. Myślałam nawet, że to przepuklina, bo wariatka Miśka zaczęła biegać i skakać tuż po wypuszczeniu jej z klatki po powrocie od weta. Na szczęście się samo wchłonęło.

zezo
25-11-2008, 23:45
No to widzę że kocia rodzinka się powiększa cały czas :lol: :lol:
Muszę powiedzieć że ja też jestem posiadaczem takiego miłego futerka, choć nie wiem kto jest czyim posiadaczem, jak tak patrzę na swoje zwierzątko to coś mi się wydaje że to on jest naszym Wodzem nie my jego, nie mogę się nadziwić jak piszecie że udało wam się wychować kotka , nasz nijak się nie daje złamać a ma już 12 wiosen, widocznie jakiś mało zdolny mi się trafił lub super inteligentny /oczywiście dla siebie/ :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Może tak kilka uwag dla młodych posiadaczy miłych futerek
1. Kocury po kastracji muszą jeść specjalną karmę, karma dla kastratów, :wink: nie można dawać kastratowi tego co reklamują w TV. nie wiem jak jest przy kocich paniach, ale myślę że podobnie.
2. Kocur po kastracji nie znaczy terenu, jest to nie możliwe. Choć muszę powiedzieć że mój znaczył ale dlatego że jak był kastrowany to miał jedno jądro a po kastracji dopiero drugie się wykształciło i musiał jeszcze raz iść po nóż
3. Ograniczcie suchą karmę kotu, mój nic by nie jadł tylko te chrupiące specjały no i oczywiście surowe mięsko, a reszta to go nie interesuje tylko troszkę sosiku z kociej konserwy wyje i koniec
4. Dobrze jest wykonać coś co umożliwi kotu ostrzenie pazurków, ja obwiązałem 2 m drąga od góry do dołu sznurkiem, jejku jak on potrafi zmaltretować ten sznur, średnio raz na kwartał muszę wiązać od nowa, ale meble nie cierpią dzięki temu. :wink:
5. No i oczywiście szczepienie obowiązkowe, wścieklizna i takie specjalne na kocie choroby, nie wiem czemu te kocie szczepionki są takie drogie SZOK
6. Może jeszcze napiszę co lubi z takich dziwnych nie kocich dań:
lubi to może za dużo powiedziane ale skusi się na kilka sztuk groszku konserwowego, na odrobinkę startej marchewki, czasami jak jest zimno lubi się napić ciepłej wody, wylizać papierek po kostce rosołowej, lubi ciepłe mięsko drobiowe wyjęte z rosołku, Monte mu nawet smakuje ale tylko jego biała część, uwielbia biegać za kluską zwaną KOPYTKIEM, jeść trawę, no i oczywiście uwielbia spać muszę powiedzieć że ma gościu nutę do tej czynności.

Tak więc powodzonka życzę i wytrwałości w układaniu tych zwierzęcych indywidualistów :wink: a jak się Wam to nie uda to nie załamujcie rąk, da się żyć nawet jak to on jest naszym Panem :lol:

magpie101
26-11-2008, 12:35
Zezo fajnie opisales swoja kocia wiedze i pocieszyles mnie z ta kastracja i znaczeniem terenu :P .

magpie101
09-12-2008, 10:34
Lucek dzisiaj przeszedl samego siebie :evil: ! od rana latal po domu jak torpeda, ja juz wychodzilam praktycznie do pracy i mialam go zabrac do kotlowni i w tym momencie w sypialni zrzucil kamionkowa doniczke z kwiatem. Doniczka potrzaskana, ziemia rozsypana, woda wylana. Na doniczke machnelam reka ale kremowo-bezowa wykladzina jest w oplakanym stanie i to na wprost drzwi wejsciowych. Co sie dalo odkurzylam, a po powrocie czeka mnie pranie wykladziny, ktora byla czysta i nie planowalam jej prac. Zawsze sypialnia jest zamknieta, nie moga sie w niej bawic zwierzaki, wchodza jedynie przy mnie. I tak bylo dzisiaj, byly ze mna jak sie ubieralam i odwrocilam sie na moment i nawet nie wiem jakim cudem kot zwalil taka wielka doniczke.
Mam dola, wieczorem praktycznie non stop chodze za kotem, bo trzeba go pilnowac zeby nie niszczyl. Kwiatki z parapetow musialam usunac, tapicerka na wiekszosci krzesel jest pozadzierana, firanki ktore wisza od tygodnia wole nie pisac, a moje dziecko jest znerwicowane, bo jak kot mu wpadnie do pokoju to nie wie co ma lapac. Jak ktos u mnie jest to stwierdza, ze takiego zywego kota to jeszcze nie widzial. Zamiast lepiej to jest gorzej, bo jest on coraz wiekszy i ma coraz wiecej sily - czyli bedzie wiecej niszczyl.

małaMI
09-12-2008, 11:58
Lucek jest śliczny i wiele bym mu wybaczyła :)


Koty po kastracji nie muszą być na specjalnej karmie dla kastratów !!!
Koty po kastracji to normalne koty, które mogą być na karmie pod nazwą adult.
jeżeli kot ma tendencję do tycia to wtedy je karmę light
jeżeli kot jest chory to je karmy weterynaryjne wg schorzenia.

Koty , jak i psy należy co jakiś czas poddawać przeglądowi techniczemu - ogląd ogólny,m badanie moczu oraz badanie krwi (morfologia i biochemia)

Karmy reklamowane w TV nie są dobrymi karmami dla psów i kotów bez względu na to jaką sielskość pokazują.

magpie101
09-12-2008, 12:19
małaMi juz mi powoli przechodzi :wink: . Najgorsze jest to, ze on wie iz robi zle ale mimo wszystko broi, a potem ucieka zeby mu sie nie dostalo :evil: . A oczyska to nie ma wredne tylko takie co lataja mu dookola glowy i patrza co by tu wykombinowac jednoczesnie obserwujac mnie czy patrze czy moze jestem odwrocona w inna strone - wtedy on wykorzystuje chwile i wkracza do akcji cholerka jedna!

Agduś
09-12-2008, 18:00
Współczuję!
W tej sytuacji pozostaje Ci chyba tylko upaść go tak, żeby się nie miał siły ruszać. :wink: Tylko jak takiego kotka z ADHD upaść, skoro on spali każdą ilość kalorii?
Gdybym miała wrażenie, że albo kot się uspokoi, albo go uduszę gołymi rękami, albo wyląduje na stałe w garażu, to bym poszła do weta zapytać o jakieś środki na uspokojenie dla zwierza. To, co opisujesz, wcale nie wygląda normalnie... No ja rozumiem, że młody musi się bawić, ale... miałam kilka kotów własnych i rodzinnych, ale żaden tak się nie zachowywał.
Inne wyjście to pies na koty, przed którym potwór czułby respekt.
Ywentualnie... jakkolwiek absurdalnie by to nie zabrzmiało - drugi kot. Może zajęłyby się sobą i dały spokój domowi i jego mieszkańcom? Najlepiej duży kot, który potrafiłby po kociemu utemperować furiata.

Jacki
09-12-2008, 19:05
no to i ja sie wtrącę, mam dwa koty, właściwie dojrzałą kotkę i kocurka.
Moje maleństwo też jest po diable, ale nie tak jak Lucek, bardziej gania za kotką i jej dokucza. Na noc jest zamykany w kotłowni z wyjściem na zewnątrz.
Może lekarstwem jest drugi kot do zabawy, a może trzeba go wypuszczać na dwór niech tam się wyszaleje.
Kotka jest grzeczniutka, przychodzi na mizianko, kładzie sie na plecy i baraszkuje pokazując brzuchol do miziania.
Nie lubi facetów tylko do mnie, mój M nie może się napatrzeć, miał kiedyś koty i mówi, że takiego zachowania jak kociczki to nie widział nigdy.
Pozdrawiam wszystkich właścicieli i koty :)

daggulka
10-12-2008, 07:52
magpie101- ło matko- allle Ci się narwaniec trafił :roll: :lol:
moje rady ...

faktycznie bym sie weta zapytała, czy nie dałby czegoś niegroźnego ziołowego na uspokojenie

no i zastanowiłabym się nad starszym większym kotem ... najlepiej ze schroniska jakiegoś miziaka dosrosłego wziąć (dodatkowy plus - może bedzie już wysterylizowany), w zasadzie płeć obojętna, choć ja dla odmiany wzięlabym kotkę :D .... z dorosłym kotem są mniejsze problemy no i możesz od razu poznać jego charakter :wink:

małaMI
11-12-2008, 10:07
ja bym powiedziała inaczej - taki urok małych kotów

Ja się zdziwiłam kiedy zabrałam małego BRIsia do siebie, bo ponoć BRItolki to takie spokojne koty a mój ancymonek miał zapędy niczym syjamek - wspinanie się po firanach, pewnie gdyby nie ciut duża pupa do karnisza by się dowspinał :)
O tornadach przelatujących w nocy po łóżku nie wspomnę :)

Ale jedno jest pewne, lepiej się chowają dwa koty :) (albo i 3 , albo i 4 ;) )

magpie101
11-12-2008, 11:31
Powiem Wam, ze mamy na Lucka sposob. Otoz o 7 rano przychodzi do domku z kotlowni i jest ze mna do 9.30. Potem go zanosze do gospodarczego do meza i tam jest z nim do 14-15, ma uchylone drzwi i moze wychodzic na dwor i praktycznie 3-4 godziny spedza na podworku i dokazuje z moim 100 kg psem. Oczywiscie to Lucek go ustawia i dyktuje warunki, a Leos caly jest w skowronkach, bo ma sie z kim bawic (ma 1,5 roku i to jeszcze duzy dzieciak). Potem Lucek wraza do domu i zasypia snem kamiennym budzac sie tylko na jedzenie i mizianie. Okolo 21 wybudza sie na dobre i wtedy zaczynaja sie akcje z bieganiem ale odkad Lucek wychodzi na dwor broi mniej intensywnie - da sie wytrzymac. O 24 wedruje tzn. jest zanoszony do kotlowni. I tam jest sam do 7 rano.
Wypuszczamy go juz tak kilka dni (przedtem w ogole nie wychodzil) i jest spokojniejszy i nawet rano jak sie zbliza jego godzina stoi przy oknie i miauczy zeby go juz wypuscic. On jest spokojniejszy ale ja jestem niespokojna i panikuje, bo boje sie zeby nie wylecial pod samochod. Nie mieszkamy co prawda przy drodze asfaltowej tylko przy bocznej piaszczystej ale auta obok naszego domu jezdza.

Drugi kot nie wchodzi w gre, Lucek tez nie byl planowany tylko sie przyblakal ale juz teraz bym go nie oddala. Mamy jeszcze dwa psy (jeden w domu caly czas, a drugi kolo domu, a do domu tylko na noc).

Jacki
11-12-2008, 15:24
No widzisz, on musi się wyszaleć :) U mnie podobnie na noc jest zamykanay w kotłowni i wtedy można spać, jak idziemy do pracy też, bo szkoda nam innych zwierząt - dokucza wszystkim :)
Mam tylko uwage co do sjamów, Moja grzeczniusia kotka to sjamka, niegrzeczny kocur to dachowiec rudy :)

Agduś
11-12-2008, 20:38
Fragment mojej ulubionej ksążki o kotach (a'propos poruszanego wcześniej tematu podawania tabletek kotkom):
"Niekiedy koty wymagają poważniejszego leczenia. Mogą im być potrzebne tabletki, tak jak ludziom. Jednakże, podobnie jak z kąpielą, miewamy z tym kłopoty. Zwykłym sposobem jest szybko wcisnąć tabletkę do gardła, zanim kot cię ugryzie. W żadnym wypadku nie powinieneś próbować tej metody bez uprzedniego doświadczenia, chyba że posiadasz tajemną moc regeneracji palców. Zanim sam weźmiesz się do tego, kilka prób dokonanych na sześcioletnim dziecku może okazać się nieocenionym treningiem."
Tu następuje seria rysunków z komantarzami pokazująych inne metody, jak oszustwo (kot wypluwa tabletkę spożytą w jedzonku), mumifikacja kota stawiającego czynny i skuteczny opór, za pomocą bandaży i wpychanie tabletki do pyska (kot pluje) i ostatnia - skuteczna metoda (tabletkę należy zemleć i posypać nią futerko - kot się wyliże).

zezo
18-12-2008, 21:03
małaMI napisała

Koty po kastracji nie muszą być na specjalnej karmie dla kastratów !!!
Koty po kastracji to normalne koty
wybacz ale mam odmienne zdanie na temat tych karm i nie rozchodzi się tu o tycie kota tylko o wpływ składników suchej karmy na jego wewnętrzne organy np. na drogi moczowe.
oczywiście jak kotek ma rok czy też dwa to nie ma problemu ale co będzie jak będzie miał kilkanaście lat ?
z mojego doświadczenia oraz z doświadczenia moich znajomych kociarzy wiem że wskazana jest karma dla kastratów i takową podaję mojemu pupilkowi z czego jak widzę on raduje się strasznie :lol: :lol: dał by się sprzedać za te swoje suche przysmaki :wink:

małaMI
19-12-2008, 08:39
karma dla kastrató, domyślam się, że firmy RC, jest karmą o obniżonej kaloryczności, ale też zakwaszającą mocz.

Kastrat nie równa się od razu chory kot.

Kastrat to zdrowy kot, któremu coś tam obcięto i to wszystko.

Jeżeli kot jest zdrowy i wygląda normalnie (nie jest gruby) nie ma sensu podawać karmy profilaktyczne.
Na krakvecie jedna dziewczyna każdemu kto zadał pytanie o karmy od razu pisała tylko RC dla kastratów, bo zapobiega, bo zakwasza itd....
Okazało się, że kot ma za niskie pH moczu i dorobił się szczawianów.
Tego typu kotem jest mój Lilo, na zwykłych karmach ma zalecane 5,5-6 ph moczu, gdyby go profilaktycznie jeszcze zakwaszać to tez mógłby się dorobić problemów.

Moje koty jedzą zwykłe karmy typu adult. Pola czasami light. Owszem zdarza mi się kupic RC z serii vet , ale tylko gdy jest jakas fajna promocja :) Pola na niej ładnie spada z wagi :)

Dlatego lepiej profilaktycznie lepiej złapać mocz i sprawdzić co tak naprawdę kotu potrzeba, niż ładować w kota "inteligentne" karmy i wierzyć , że one wszystko załatwią.

Decyzja jaką karmę podawać kotu należy do właściciela. Jaką karmę będziesz podawać jest Twoją decyzją. Wyraziłam tylko swoje zdanie, akurat zgodne z wieloma moimi zakoconymi znajomymi, a także weterynarzami (którzy wiedzą, że mi kitów nie wcisną, zresztą akurat trafiłam na dość rozsądnych wetów)

magpie101
21-12-2008, 21:27
Kilka zdjec mojego lobuza
http://images35.fotosik.pl/42/18eef296ae960383med.jpg
http://images39.fotosik.pl/42/63e69d916beb71e0med.jpg
http://images35.fotosik.pl/42/26ae6d69256b625dmed.jpg
http://images31.fotosik.pl/423/27dcf19e3b21b221med.jpg

Jacki
23-12-2008, 01:03
śliczny jest, można mu wiele wybaczyć :)

basiah2
23-12-2008, 10:15
zdrowych spokojnych świąt
i sukcesów kocio-pedagogicznych w przyszłym roku :D


PS Magpie - kota wygląda na aniołka
jakiż może byc z niego łobuz? :wink: :wink:

magpie101
23-12-2008, 22:49
PS Magpie - kota wygląda na aniołka
jakiż może byc z niego łobuz?

Ladny mi aniolek :evil: , juz 3 babki potrzaskal. Mamy ogromna choinke i ozdob od poczatku bylo malawo, wiec jak potrzaskal 3 ogromne babki to pojechalam i dokupilam dzisiaj komplet, bo strasznie bylo golo.

magpie101
23-12-2008, 22:49
śliczny jest, można mu wiele wybaczyć :)

Ale czasami bym go udusila :roll: .

basiah2
24-12-2008, 07:31
w wigilię? dusic? :lol:

miałaś przynajmniej pretekst, żeby ozdób choinkowych dokupic

słuchaj pilnie co ci powie wieczorem :D

małaMI
28-12-2008, 13:31
kot = bezpieczna choinka, tj. rezygnacja ze szklanych bombek i całkowita rezygnacja z lamety czy anielskich włosów!

zajrzyjcie do grudniowego KOTa!

daggulka
28-12-2008, 18:44
a moja zołza zaraz na wstępie po ubraniu choinki próbowała dobrać się do światełek przy czym zaczepiła pazurem o kabel tak fatalnie , ze musiałam ją odczepiać - chyba ją zabolało i się przestraszyła :roll:
próbowała jeszcze może z 2 razy coś tam łapką kombinować, ale miałam pod ręką metalową puszkę z drobniakami i odstraszyłam ją dźwiękiem ... teraz choinka źle jej się kojarzy i nie próbuje kombinować :D
i tym sposobem problem kot-choinka nie istnieje, bombki całe a ja zadowolona :D

DPS
01-01-2009, 17:21
Ja w tym roku powiesiłam profilaktycznie wyłącznie słomkowe ozdoby - w razie czego nie byłoby szkód. Nefer próbowała najpierw pobawić się tym, ale została odstraszona, chyba coś ze 3 razy i dała spokój. A jej brat, Misiek, w ogóle nie był zainteresowany choinką - jakby nie istniała. :D

Nefka po sylwestrowej nocy:

http://images28.fotosik.pl/309/ad436c0c44d78714.jpg (http://www.fotosik.pl)

I razem z bratem:

http://images39.fotosik.pl/44/0ba1a1eff90b9995.jpg (http://www.fotosik.pl)

http://images49.fotosik.pl/44/9c23180d91899ca3.jpg (http://www.fotosik.pl)

magpie101
01-01-2009, 18:17
http://images39.fotosik.pl/44/0ba1a1eff90b9995.jpg

Zdjecie boskie!

U mnie juz choinka niestety rozebrana ze wzgledu na kotecka. Jak nas wkurza to mowimy do niego "kotecek".

asia.malczewska
01-01-2009, 22:00
DPS-iu, Nefka chyba nowa bo ja jej nie widziałam u Ciebie jak byliśmy ostatnio? Ale cuuudna jest :)

A propos kotów, to do niedawna byłam w długoletnim związku z kotką perską Śpioszką, która niestety po 15 latach miłości odeszła :cry: - akurat zbiegło się to z szaleństwem przeprowadzkowym i z tego powodu próbuję wymazać ten szczęśliwy dla wszystkich czas ...
Prawie natychmiast los obdarzył mnie małpiszonem jakich mało - Śpioszkiem, który posiada doktorat ze zrzucania wszystkiego co zawiera w sobie jedzonko. Budzi mnie w nocy łomotem spadającej patelni z kompletem kotletów na drugi dzień, które miały tylko wystygnąć przed pójściem do lodówki :roll: Dzięki Śpioszkowi mąż zmobilizował się i założył długo oczekiwane drzwi do kuchni :D
A oto Śpioszek, który nota bene jest kastratem (żre RC dla kastratów i okoliczne myszy i nornice):
http://images47.fotosik.pl/42/7361d757cfb65781m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=7361d757cfb65781)
Jest jeszcze kicia, która ma na imię Tabby i ... jakby tu powiedzieć? jest ulubienicą mojego małża, więc nie będę się o niej rozpisywać :D Sama ją przyniosłam do domu spod przedszkola mojej Julki i dbam o nią i lubię, ale kocham Śpioszka i on o tym dobrze wie :D
Jak już gdzieś pisałam na forum - marzę o tym, żeby koty przestały drapać kanapy - wtedy kupiłabym nowe ... ale wszystkie środki zapobiegawcze zawodzą oprócz jednej: nie robią tego, jak są na dworze 8)
Wieczorem wołam koty do domu - czuję się lepiej jak są koło mnie i śpią w moim łóżku - obok domu przebiega dość niebezpieczna ulica i sporo kotów zakończyło juz tam swój żywot ... :cry:

DPS
02-01-2009, 08:13
Magpie - dziękuję za dobre słowo. :wink:

Asia - no sama widzisz, jak dawno Was nie było! :lol:
I foruma nie czytasz. 8)
Nefka wychowała się u nas pod jodłą i w szopie, mama ją tam hołubiła wraz z rodzeństwem, a teraz my ją hołubimy, szczęściarę. :D

asia.malczewska
02-01-2009, 08:23
Magpie - dziękuję za dobre słowo. :wink:

Asia - no sama widzisz, jak dawno Was nie było! :lol:
I foruma nie czytasz. 8)
Nefka wychowała się u nas pod jodłą i w szopie, mama ją tam hołubiła wraz z rodzeństwem, a teraz my ją hołubimy, szczęściarę. :D

ja czytam, czytam ... ale chyba z małym zrozumieniem :roll:
piękna jest, chyba się wybiorę do Was, żeby pogłaskać :lol:

DPS
02-01-2009, 16:31
Im prędzej, tym lepiej. :D

A swoim rojbrom kup na allegro taki koszyk - bardzo dobry jest, tak jak retro pisał. :D

asia.malczewska
02-01-2009, 17:59
prosze mnie jakiś link zapodać :lol:

DPS
02-01-2009, 19:50
Dla Ciebie zawsze do usług. :lol:

http://www.allegro.pl/item504368250_duze_legowisko_domek_dla_psa_kota_z_ poduszka.html

Bardzo podobne do tego, które mam, oba koty bardzo są zadowolone. :D

Jacki
02-01-2009, 23:57
Śliczne te wasze koty, mizianka dla nich :)
Ja dziś doszłam do wniosku, że nie da się go wychować :evil:
Był chory, dostał zastrzyki i antybiotyk - miał być w domu i nie chadzać po dworzu.
Tak też było do dziś, miałczał przeraźliwie żeby go wypuścić, już się dobrze czuje no to niech idzie trochę zobaczyć świata.
Jak poszedł to go cały dzień nie ma, pierwszy dzień po chorobie, diable takie, że hej :evil:
Oczywiście o rudym mówię.
http://images46.fotosik.pl/45/bf49c8e24c73fc02med.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/bf49c8e24c73fc02.html) http://images50.fotosik.pl/45/ba548b0d0b1e68e8med.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ba548b0d0b1e68e8.html)

DPS
03-01-2009, 09:32
Jacki - śliczniaste te Twoje mruczki! :D
Rudy piękny, syjam też, jak to syjam. :lol:
Powiedz o nich coś więcej.

Last Rico
06-01-2009, 22:26
Tak jakoś przed świętami wziąłem kotka z piwnicy bloku. Bidulek siedział tam prawie po ciemku
dokarmiany przez pewną kobietę. Ma już ponad 5 miesięcy, był zakatarzony, ale już jest wyleczony. :)
Chcę powiedzieć że da się kota przywoływać na gwizdek. :D Trzeba tylko pogwizdywać przed
podawaniem karmy. Kot prędko się nauczy i na gwizdanie przybiega z najdalszego zakątka ogrodu.
Ten kotek jest rekordzistą, naukę zacząłem rano, a na wieczór już przybiegał z drugiego pokoju,
bystrzak z niego niesamowity, a do tego... mruczy na dotyk. :D


http://img65.imageshack.us/img65/3170/kocionekxt7.jpg

Jacki
06-01-2009, 23:12
Fajnie, że przygarnełaś kociaka, tyle jest tych bidul.

U mnie było tak : zamieszkałam w nowym i jak tu bez kota :( Kupić po co, tyle jest potrzebujących - szukałam w necie i znalazłam, kotkę blisko domu do tego ładna, niby orientalna. Pani powiedziała, że musi wydać koniecznie do domu z ogrodem ( wspomniała, że jest taka inna ale grzeczna), no to biorę.
Wcześniej nigdy w życiu nie miałam kota, kotka całą drogę miałczała w koszyku, w domu schowała się w kąt i nie ma kota. Wszyscy chcieli ja pogłaskać, a ona syczała, drapała i gryzła jak dziki zwierz. Co tu robić - mówię zostawcie ją ona musi się oswoić z nowym domem, biegającym dużym psem i nami.
Długo to trwało, mój syn dorosły niezadowolony, " takiego kota wzięłaś, dorosły (ma 2 lata) nie da się nawet dotknąć, trzeba było małego, to bym go wychował na miłego kota". Po miesiącu tylko ja mogłam dotknąć kotkę. Wszystkiego i wszystkich się bała, uciekała i chowała się.
Syn marudził, M. było wsio rawno. Lubimy zwierzaki, ja chyba najbardziej, nic nie stoi, żeby był i mały kotek. i tak znowu przygarnełam małego kocurka - rudy - jak miło.
cdn...

DPS
07-01-2009, 08:39
Nasza syjamopodobna też w tym typie - jak wchodzi ktoś obcy to natychmiast w panice ucieka pod wersalkę i nie wyłazi, aż goście pójdą. :lol:
Domowników się nie boi, ale wyjśc na dwór też bardzo się boi. Zresztą nie namawiam jej - od początku miała być niewychodząca. 8)
Nasz łaciatek to Misiek, niezależny duch, cwaniak, potrafiący szybko obłaskawić obojętnych i wkraść się w ich łaski, zawsze łasy na jakikolwiek kąsek i mizianie, ale potrzebujący wychodzenia, toteż wypuszczamy go.

basiah2
07-01-2009, 08:46
Nasza syjamopodobna też w tym typie - jak wchodzi ktoś obcy to natychmiast w panice ucieka pod wersalkę i nie wyłazi, aż goście pójdą. :lol:

moje futro - z neurozą - ma identycznie - jak przychodzą goście to ucieka do sypialni pod narzutę i siedzi tam do skończenia wizyty
teraz jest i tak dobrze - wcześniej każdą dłuższą wizytę odchorowywała - dostawała zapalenie pęcherza... na tle nerwowym :-?

drugie futro na szczęście normalne

daggulka
07-01-2009, 09:35
moja zołza też nie lubi gości ...w Wigilię spierniczyła do sypialni na łózko i spała cały dzien i wieczór :lol:

co do nauczenia kota przybiegania ...pewnie, że się da ... ja od malutkiego robiłam tak: nasypałam do miski karmę , zaszurałam miską po kafelkach i wołałam "cicici" :lol: ...i nauczyła sie ...jak słyszy szurnięcie miski to zaraz jest przy nogach ...nawet nie musze wołać ...natomiast jak TYLKO wołam "cicici" to przychodzi zobaczyć czego od niej chcemy :D

a w ogóle to zauwazyłam, że ostatnio jakoś bardziej chętnie daje sie głaskać ...choć o pomizianiu na kolankach i tak na razie nie ma co marzyć :wink: :lol:

basiah2
07-01-2009, 10:04
co do nauczenia kota przybiegania ...pewnie, że się da ... ja od malutkiego robiłam tak: nasypałam do miski karmę , zaszurałam miską po kafelkach i wołałam "cicici" :lol: ...i nauczyła sie ...jak słyszy szurnięcie miski to zaraz jest przy nogach ...nawet nie musze wołać ...natomiast jak TYLKO wołam "cicici" to przychodzi zobaczyć czego od niej chcemy :D



moje gnają na hasło CIACHO :lol: :lol:

magpie101
07-01-2009, 10:07
Moj lucyfer na cici nie reaguje tylko jak zawolamy Lucek, jak go szukam kolo domu to tez tak musze sie wydzierac. Jak nie bylo mrozow to rano po jedzonku wychodzil na podworko na 3-4 godziny, a potem wracal i spal do 20. Teraz w te mrozy wychodzi, bo sie domaga ale doslownie po 5 minutach juz jest przy balkonie.
Co do miziania to jak nie ma glupawki wtedy caly czas na kolanach domaga sie glaskania. A jak ma glupawe (rano po przebudzeniu i po 20 do 24 :roll: to wtedy lata po chalupie jak torpeda i nie da sie dotknac, jak go zlapie to wtedy chce gryzc ale jak krzykne fe to przestaje. Jak tak broi i wejdzie tam gdzie nie powinien np. na polke w lazience z kosmetykami (uwzial sie od kilku dni :evil: ) i do niego lece to tak spierdziela, ze nie jestem go w stanie zlapac, wbiega za kanape i kuka czy juz moze wyjsc lub czy jeszcze jestem zla i jak wyjdzie to go opiernicze.

magpie101
07-01-2009, 10:18
Co do jedzonka to karma purina premium chyba mchem zarosnie - ta zaraza nawet jej nie tknela ale za to psia wcina. W ciagu dnia dostaje saszetke, gotowane warzywa z kurczakiem, smietanke z woda i namoczona bulka, kielbaske sucha krakowska (uwielbia), serek bialy i zolty.

Nie mam pomyslu dziewczyny na kuwete. Najpierw przez 2 tygodnie stala w skrytce ale wynioslam ja stamtad, bo nie moglam trzymac tam zadnego jedzenia na wierzchu, grzejnik musial grzac, a drzwi byly ciagle uchylone zeby kot mial dostep. Teraz kuweta wyladowala w lazience i drzwi ma uchylone ale tu ciagle broi - lustro wysmarowane lapkami, kosmetyki pozwalane z polek, a firanka makarony juz podarta (pas, ktory wisi na karniszu rozprul sie od ciaglego ciagniecia). Dagulka pisala, ze u siebie ma w wiatrolapie ale u nas nie ma kawalka miejsca na kuwete.

Jeden znajomy co ma kota opowiadal, ze ma kuwete w garazu przy domu i jak kot chce wyjsc za potrzeba to staje przy drzwiach i miauczy.
U mnie byloby to dobre rozwiazanie ze skrytka, kuweta moglaby tam stac ale bylaby zamknieta, a jak Lucek by chcial z niej skorzystac to musialby zawolac czyli zamiauczec. Tylko zastanawiam sie czy kot bedzie wolac tak jak pies czy zalatwi sie gdzie popadnie. To moj pierwszy kot i nie mam w tym temacie doswiadczenia. Kot jest w domu tylko, gdy jest ktos z domownikow, wiec zawsze ktos by mu otworzyl, a gdy nas nie ma to zanosimy do do gospodarczego, a tam ma w lazience druga kuwete.

nastka79
07-01-2009, 10:25
Mój przybiega na cici. Jak jesteśmy z mężem sami w domu, to łazi wszędzie za nami. Jak są goście, to potrafi przespać cały dzień (pod kołderką w łóżku oczywiście) i na cici nie reaguje...

Agduś
07-01-2009, 19:24
U nas kuweta stoi na razie w hollu. Niestety, jest cały czas na widoku, a to mało dekoracyjny mebel. Przerabialiśmy różne ustawienia, ale to jest na razie najlepsze. Mam już jednak pomysł - w tym miejscu będzie półka na książki. Narożna. W salonie i pracowni się nie mieszczą, u dziecków są dziecięce i młodzieżowe, więc część "dorosłych" wyląduje w hollu. Pod pierwszą półką zostawimy miejsce na kuwetę, trochę je zasłonimy otwieranymi "półdrzwiczkami". Ściany w narożniku wyłożymy "czymś" (jeszcze nie wiem, czym), bo jedna z naszych kocic obsesyjnie "zakopuje" drapiąc ścianę i wszystko, co jej pod łapę wpadnie. Mam nadzieję, że futra zaakceptują taki pomysł.

magpie101
07-01-2009, 23:22
U mnie nie ma zadnej wneki ani w wiatrolapie ani w hollu na kuwete :evil: .

daggulka
08-01-2009, 10:42
u nas jest kuweta w wiatrołapie za drzwiami wejściowymi - akurat powstała wnęka po wstawieniu szafy, więc nie rzuca się tak w oczy - tyle, że drzwi do wiatrołapu muszą być zawsze uchylone

MRS.CONSTR.
08-01-2009, 17:42
Mamy kotke Sare.W niedziele konczy 4 latka.Nigdy nie dawalismy jej ludzkiego jedzenia-preferuje sucha karme.Mysle ,ze dzieki temu nie ma ochoty na skakanie na stol i sprawdzanie talezy.
Czasami ktos z rodzinki chcac sie podlizac probuje podsunac jej kawalek szyneczki ,ale na nia to nie dziala-nawet nie chce powachac.

Nasza kicia bedac malenstwem tez niechetnie dawala sie przytulac,jednak z wiekiem zauwazyla ,ze to moze byc calkiem mile i teraz na sile pcha sie na kolana i spi w lozku.

Z racji tego ,ze nie mamy miejsca na kuwete w lazience,bo jest nieustawna-Sara nuczyla sie ze kuweta jest na balkonie i trzeba sie wydzierac ze chce siusiu lub dwojke.Musze przyznac ,ze poszlo to calkiem gladko bez wypadkow.

Doskonale wtopila sie w nasza rodzinke dwuosobowa i doskonale sie rozumiemy.To taka nasza mala podrozniczka ,poniewaz przyleciala z nami z drugiego kontynentu i bez problemu przyzwyczaila sie do nowego miejsca.
Kiedys mowiono ,ze koty przyzwyczajaja sie do miejsca a psy do ludzi.
Nigdy sie nie zgodze z tym twierdzeniem -patrzac na naszego futrzaka.
Nie istotne gdzie jestesmy -wazne ,ze Sarunia nas widzi a reszta jej nie obchodzi. :D

Jacki
08-01-2009, 22:13
U mnie jest wyjście w ścianie dla kotów, chodzą jak chcą, nie robią w domu.
Syjamka wychodzi na chwile i wraca, a Rudy, Rudy na pół dnia ale też wraca.
Kuweta stoi bezużyteczna w gospodarczym.

Sh'eenaz
09-01-2009, 09:12
Tak jakoś przed świętami wziąłem kotka z piwnicy bloku. Bidulek siedział tam prawie po ciemku
dokarmiany przez pewną kobietę. Ma już ponad 5 miesięcy, był zakatarzony, ale już jest wyleczony. :)

Kocurek jest PRZEPIĘKNY!!!!! Niech sie schowaja wszystkie inne rasy i masci przed buraskami :D
Last Rico - masz dobre serducho ze przygarnąłeś bezdomna chora kocia bidkę
:D

magpie101
09-02-2009, 14:04
Ja z moim luckiem jade na kastracje w srode rano, a odbieram go wieczorem. mam nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze i utwierdzam sie w przekonaniu, ze robie dobrze, bo zbliza sie wiosna, a moje kocisko "nosi". Tzn. drze sie zeby go wypuszczac na dwor nawet w deszcz, najchetniej caly dzien do nocy by na dworze siedzial, a ja sie denerwuje (oczywiscie po 15 juz go nie wypuszczamy). Po kastracji mam nadzieje, ze bedzie bardziej domowy.

daggulka
10-02-2009, 10:35
nasza zołza po sterylce , a też sie drze pod drzwiami tarasowymi coby ja wypuszczać :wink: ...ale ona chodzi przeważnie do stosu drewna pobudowlanego- będzie bardzo zawiedziona wiosną kiedy małż sprzątnie :wink: :lol:

nastka79
10-02-2009, 10:47
nasza zołza po sterylce , a też sie drze pod drzwiami tarasowymi coby ja wypuszczać :wink: ...ale ona chodzi przeważnie do stosu drewna pobudowlanego- będzie bardzo zawiedziona wiosną kiedy małż sprzątnie :wink: :lol:
To musicie zkupić drewno kominkowe, coby jakiś substytut miała :wink:

magpie101
10-02-2009, 18:17
Pomocy!
Prosze napiszcie mi czy jak kot zrobi siku to jest to taki sam zapach jak przy znaczeniu terenu?
Pytam, bo moj kot dzisiaj pierwszy raz sie zsikal albo po prostu zaznaczyl teren :evil: . Nie mam pojecia jak to rozroznic. Jak wrocilam z pracy to reczniki kapielowe, ktore leza zlozone w kostke na koszu na pranie byly takie wydeptane i pierwszy z gory byl mokry i okropnie smierdzial amoniakiem.
Nie mam pojecia jak stwierdzic co moj kot wywinal. Dodam, ze Lucek ma 5,5-6 msc.

nastka79
11-02-2009, 06:48
Pewnie się czymś zestresował i mu się "wymskło" :roll:

magpie101
11-02-2009, 11:03
Juz chyba wiem jaka byla przyczyna "wpadki" mojego kocurka. Wczoraj rano wyczyscilam mu kuwete, a wieczorem po pracy w kuwecie bylo nasikane i dwie kupy, wiec miejsca juz nie bylo zeby kot mogl wejsc i sie zalatwic. Zrobil wiec obok kuwety, a ze jedynie miekkie byly reczniki, na ktorych mogl niby zakopac siuski to zrobil na reczniki. Tak sie pocieszam, ze ta wpadka to przez brudna kuwete, bo nie wyobrazam sobie zeby sikal w domu poza kuweta.

A tak na marginesie to ile razy dziennie Wasze koty sie zalatwiaja, bo moj robi 2-3 razy dziennie (wszystko co zje to wydali) i jest chyba przez to ztraszny chudzielec. Wazy 2,80 kg i przez 20 dni przytyl zaledwie 50 dkg.

nastka79
11-02-2009, 11:12
Mój też robi ze 3 razy dziennie, ale do chudzielców nie należy - 8 kg żywej wagi :roll:

Jacki
11-02-2009, 22:58
moje też tak 3 razy, a jak tam ta kastracja, jak się kocur czuje? Ja w piatek rudego wiozę, ma już 9 m-cy. Niezuwazyłam żeby znaczył, ale na noce znika czasami, trzeba chłopakowi rygor wprowadzić, bo boje się o niego :(

magpie101
11-02-2009, 23:29
Z kocurkiem ok, jutro opisze reszte, bo dzisiaj tak u nas zasypalo, ze jechalam po niego 23 km w jedna strone wieczorem, a nie bylo mnie ponad 3 godziny :roll: , jestem padnieta.

zielonooka
12-02-2009, 13:47
Pomocy!
Prosze napiszcie mi czy jak kot zrobi siku to jest to taki sam zapach jak przy znaczeniu terenu?
Pytam, bo moj kot dzisiaj pierwszy raz sie zsikal albo po prostu zaznaczyl teren :evil: . Nie mam pojecia jak to rozroznic. Jak wrocilam z pracy to reczniki kapielowe, ktore leza zlozone w kostke na koszu na pranie byly takie wydeptane i pierwszy z gory byl mokry i okropnie smierdzial amoniakiem.
Nie mam pojecia jak stwierdzic co moj kot wywinal. Dodam, ze Lucek ma 5,5-6 msc.

Siki kota maja dosyc ostry i intensywny " zapach" ale zapewniam cie ze to nic w prównaniu z "zapaszkiem" jaki wydziela sie przy znaczeniu terenu :)
Spokojnie powinnas rozróżnić. "Znaczenie" naprawde mocno smierdzi :)
Z tego co piszesz - "okropnie śmierdziało" więc stawiałabym raczej na "znaczenie terenu"

ps. moze byc tak ze kot z jakis wzgledów (dieta , choroba - np. SUK , lub coś z nerkami) ma bardziej smrodliwe siuski niz zwykle - wtedy też bardzo zcesto takie koty siusiaja w nietypowe miejsca (bardzo czesto na reczniki, dywaniki, tkaniny) - bo siusianie jest bolesne i kuweta zaczyna sie nieprzyjemnie kojarzyc z bólem - wiec wybieraja inne miejsca.
Ale jesli kot jest zdrowy, nie kreci sie i nie poplakuje przy siusianiu, mocz nie ma innej barwy niz zwykle a do tego - zdecydowanie inaczej i duzo mocniej smierdzi niz "zwykle" siki - stawiam na zaznaczanie terenu

zielonooka
12-02-2009, 13:53
Last Rico! cały czas patrze sie na tego twojego przepięknego burania i rozpływam się z zachwytu :)

magpie101
12-02-2009, 14:06
Zielonooka dzieki za porady!
Napisalam, ze smierdzialo ale chyba niejasno sie wyrazilam :roll: . W lazience nie smierdzialo wcale ale po przytknieciu recznika do nosa smrod byl okropny, wiec juz sama nie wiem co myslec. No i troche tego bylo, bo przelecialo przez dwa reczniki kapielowe zlozone w kostki.
Wczoraj caly dzien kocurek byl u weta, a dzisiaj zobacze po pracy czy robi do kuwety. Troche sie obawiam, ze po tej kastracji od wczoraj do dzisiaj rana wcale kot sie nie zalatwial, w kuwecie bylo czysto i dom tez obeszlam dla pewnosci ale nie bylo niespodzianek. Od jutra mam wolne to bede mogla go poobserwowac.

magpie101
12-02-2009, 14:13
Co do kastracji to wczoraj droga do weta odbyla sie podczas sniezycy, a na asfalcie byl jeden lod :evil: .
Nasz kotecek zamkniety w boksie strasznie plakal za nami i juz byl rozbudzony i sie nie zataczal. Po powrocie byl tak glodny, ze w ciagu godziny zjadl 3 porcje jedzonka (nadrobil prawie caly dzien), wet mowil, ze moze wymiotowac ale na szczescie obeszlo sie bez tego. No i wczoraj moj Lucek pierwszy raz zjadl miseczke karmy suchej, ktorej nie tolerowal. Po prostu po zjedzeniu puszki poszedl do psiej miski skubac psia karme wtedy szybko mu podsunelam jego chrupki. Na noc zostawilam tez sucha i rano byla wyjedzona.
Wczoraj strasznie do mnie sie lasil i pilnowal mnie chodzac krok w krok za mna.
Ale rano juz mu dupsko ozylo, bo broil, wlazl na blat w kuchni i zeskakujac wpadl w miske psia pelna wody, w kuchni mialam maly potop.
Szwy ma zalozone rozpuszczalne, nic nie powinien sobie zrobic, bo wszystko ma schowane w srodku, duzo sie lize tam gdzie mial szyte ale mam nadzieje, ze nic sobie nie zrobi.

nastka79
12-02-2009, 14:17
Zielona dawaj zdjęcie twojego Gringo, czy jak mu tam było... Jak on się czuje? Zadomowiony?

magpie101
01-06-2009, 10:36
Moj kot wczoraj rano zjadl jedzenie z puszki, w potem poszedl spac (cala noc go nie bylo) i spal do poznego popoludnia. Troche byl na dworze i znowu do spania. Wydalo mi sie to dziwne, bo jak jest pogoda to raczej nie chce byc w domu. Popoludniu juz jedzenie zostawil, a wieczoram 2 razy wymiotowal ale sama slina. Po nocy w 3 miejscach tez byla slina na podlodze. Rano nie chcial jesc i poszedl na dwor.
Wydaje mi sie, ze jest taki jakis dziwnie spokojny jak nie moj kot. Po spaniu zawsze bawil sie, a od wczoraj albo spi albo lezy i nawet nie mruczy.
Dodam, ze jest po wszystkich szczepieniach. Czy to moze byc jakies zatrucie (czesto lapie myszy, jaszczurki, ptaki i zjada), jest to mij pierwszy kot i nie wiem od czego takie objawy.

madd
01-06-2009, 15:15
Nie martw się - koty czasami tak mają, że jak za dużo się wybiegają to potem muszą odespać. Wymiotami ze śliny na razie bym się nie przejmowała. Pewnie coś zeżarl, albo polizał.
Moja jak ostatnio chciala zapolowac na żabę i jej jęzorem dotknęła, to dostała takiego ślinotoku, że myślałam,że ma wściekliznę.
Ale watro kota poobserwować - jeżeli dalej będzie slaby i „nie swój” - idź do weta.
I patrz na trzecie powieki - jak wyjdą na wierch to znaczy, że z kotem jest coś nie tak

magpie101
01-06-2009, 15:23
madd a mozesz mi napisac jak wygladaja te trzecie powieki u kota, bo nie wiem :oops: . Zaczynam sie juz troche denerwowac, siedze w pracy i mysle, kot od 14 jest w domu, wiec dopoludnia nie wiem czy wymiotowal. Jedzenia nie zjedl od wczoraj rana.

madd
01-06-2009, 15:41
Zobaczysz jakby cos. To tak jakby miał na oku kawalek tej powieki co normalnie jest z boku (ale ci wytłumaczylam :lol: :lol: :lol: ).
Na razie sie nie przejmuj. Było ciepło - moje też nie jadły. A skąd wiesz, czy nie zjadł jakiejś myszy i po prostu nie jest głodny. Koty mają różne humorki, więc głowa do góry. Do jutro, pojutrza będzie jak nowy. Spróbuj go pomiziać, albo poboawić się z nim jakimś sznureczkiem - zobaczysz czy reaguje prawidłowo.
Trzymam kciuki

Może tak lepiej. To co ma na lewym oku takie białe w rogu, jak jej zalezie na poł oka - to jest wypadnięcie trzeciej powieki.

http://images49.fotosik.pl/14/e586cd368e06dec3med.jpg


Ps. To mój Szatan

madd
03-06-2009, 10:03
magpie101 jak tam kocurek?

MRS.CONSTR.
03-06-2009, 12:35
Zastanawia mnie zachowanie mojego kota i nie wiem ,co o tym myslec.

Mianowicie moja kicia caly czas ociera pyszczkiem o rzeczy mojego meza(klapki ,plecak ,buty),kladzie sie na jego torbe .Z moimi rzeczami tak nigdy nie robi :-?

Co to moze oznaczac? :roll: [/i]

magpie101
03-06-2009, 14:11
magpie101 jak tam kocurek?

W poniedzialek wrocilam pozno z pracy i nadal myslalam, ze mu przejdzie ale wczoraj wstalam skoro swit i stwierdzilam, ze kot mi "odjezdza", oczywiscie najpierw ryczalam, a potem w auto (szczegol, ze musialam jechac do pracy :roll: ale Lucek byl wazniejszy) i do weta. W jedna strone jechalam 30 km, a on ani drgnal na siedzeniu, przed wyjazdem podawalam mu wode, smietanke, wedzonke swojska za ktora przepada i nic tzn. na widok wedzonki oczy mu sie zaswiecily ale zaraz potem sie odwrocil, jak mu kawalek dalam do pyska to nie umial tego pogryzc.
U weta po badaniu i wypytaniu mnie o wszystko diagnoza - zapalenie krtani :roll: , dostal antybiotyk i przeciwbolowe zastrzyki i wczoraj zaczal juz po trochu jesc. Dzisiaj juz je normalnie tzn. nadrabia zaleglosci :P . W piatek jade jeszcze raz na podanie antybiotyku.
Dopiero wczoraj sobie przypomnialam, ze w sobote Lucek czesto kichal, w dodatku nie wrocil na noc z soboty na niedziele, a bylo zimno i padal deszcz (wolalam go do 2 w nocy ale przepadl) no i sa skutki.
Na szczescie jest juz lepiej ale niezle mnie nastraszyl.

nastka79
04-06-2009, 07:17
Zastanawia mnie zachowanie mojego kota i nie wiem ,co o tym myslec.

Mianowicie moja kicia caly czas ociera pyszczkiem o rzeczy mojego meza(klapki ,plecak ,buty),kladzie sie na jego torbe .Z moimi rzeczami tak nigdy nie robi :-?

Co to moze oznaczac? :roll:
Wg mnie to pewnie mąż ma kontakt z innym zwierzęciem i dlatego kot się ociera o jego rzeczy. Poprzez ocieranie kot zostawia na danym przedmiocie swój zapach.

MRS.CONSTR.
04-06-2009, 07:22
Zastanawia mnie zachowanie mojego kota i nie wiem ,co o tym myslec.

Mianowicie moja kicia caly czas ociera pyszczkiem o rzeczy mojego meza(klapki ,plecak ,buty),kladzie sie na jego torbe .Z moimi rzeczami tak nigdy nie robi :-?

Co to moze oznaczac? :roll:
Wg mnie to pewnie mąż ma kontakt z innym zwierzęciem i dlatego kot się ociera o jego rzeczy. Poprzez ocieranie kot zostawia na danym przedmiocie swój zapach.

To wydaje sie logiczne :D ,bo rzeczywiscie ma kontakt obcymi zwierzakami.
A juz myslalam ,ze Kicia bardziej Pana kocha niz Pania :(
Dzieki :D

magpie101
04-06-2009, 09:58
madd Twoj szatan jest uroczy, podobny bardzo do mojego lucka :P .

madd
04-06-2009, 20:41
No i kur.... :evil: :evil: :evil: :evil:
Moja koropczka przestala gaddac!!!!
Cos jak jej pani po korakoke.
I teraz nike wiem 0- przeziebila sie czy co, leciec do weta czy nie.
Je, pije, bawi sier, slowem - jest normalna. Tylko niskich dzwiekow niewydobywa z siebie. Co jest?????

Megana
06-06-2009, 20:02
To wydaje sie logiczne :D ,bo rzeczywiscie ma kontakt obcymi zwierzakami.
A juz myslalam ,ze Kicia bardziej Pana kocha niz Pania :(
Dzieki :D

U mnie nasza Megi :) tak samo się zachowuje. A ja nie mam żadnego kontaktu z innymi zwierzakami.
Myślę, że to MIŁOŚĆ ;-) :)
A poważniej - jak zabieraliśmy Megi ze schroniska to tuliłem ja do siebie i tak zostało. Najlepsze legowisko dla niej to moja noszona koszula itp.

Rozumiemy się bez słów ;-)

http://www.systemc.pl/domek/0906/mich_megi.jpg

MRS.CONSTR.
06-06-2009, 20:41
To wydaje sie logiczne :D ,bo rzeczywiscie ma kontakt obcymi zwierzakami.
A juz myslalam ,ze Kicia bardziej Pana kocha niz Pania :(
Dzieki :D

U mnie nasza Megi :) tak samo się zachowuje. A ja nie mam żadnego kontaktu z innymi zwierzakami.
Myślę, że to MIŁOŚĆ ;-) :)
A poważniej - jak zabieraliśmy Megi ze schroniska to tuliłem ja do siebie i tak zostało. Najlepsze legowisko dla niej to moja noszona koszula itp.

Rozumiemy się bez słów ;-)

http://www.systemc.pl/domek/0906/mich_megi.jpg

Ale super widok :D :D :D

Nasza tez jest pieszczochem ,i obraza sie jak Pan nie ma dla niej czasu :roll:

Moze rzeczywiscie to jej bezgraniczna milosc i tak to okazuje

Megana
06-06-2009, 20:55
Tekst o Megi pisał Michał, ale ja mogę to potwierdzić, widok jak Megi wchodzi do niego na kolanka i patrzy mu w oczy, to przysięgłabym , że to "MIŁOŚĆ" od pierwszego zresztą - wejrzenia i to z wzajemnością :lol: :lol: :lol:

A na dowód uwielbienia dla swojego Pana i jego zapachu (koszulka Michała) zdjęcia :)
http://www.systemc.pl/domek/0906/megi_koszulka1.jpg
http://www.systemc.pl/domek/0906/megi_koszulka2.jpg

Nic dodać nic ująć, czyż to nie MIŁOŚĆ?? :wink:

MRS.CONSTR.
07-06-2009, 12:59
Tekst o Megi pisał Michał, ale ja mogę to potwierdzić, widok jak Megi wchodzi do niego na kolanka i patrzy mu w oczy, to przysięgłabym , że to "MIŁOŚĆ" od pierwszego zresztą - wejrzenia i to z wzajemnością :lol: :lol: :lol:

A na dowód uwielbienia dla swojego Pana i jego zapachu (koszulka Michała) zdjęcia :)
http://www.systemc.pl/domek/0906/megi_koszulka1.jpg
http://www.systemc.pl/domek/0906/megi_koszulka2.jpg

Nic dodać nic ująć, czyż to nie MIŁOŚĆ?? :wink:

To musi byc Milosc :D .Fajnie to wyglada.Widac ,ze wierniejsza od PIESKA

Megana
07-06-2009, 13:59
Jest bardzo towarzyska ( pewnie jak większość kotów) i gdzie my, tam i ona. Musi wszystko widzieć i obserwować co robimy :)
Co do "wychowywania kota", to muszę się pochwalić, że:
na początku, kiedy próbowała drapać wszystko co popadnie, to brałam ją zanosiłam do drapaczki i jej łapkami przejeżdżałam po drapaczce, wtedy ją głaskała i chwaliłam.
Później, jak czasem jej się zdarzało coś drapać, czego nie powinna, to do niej mówiłam - gdzie drapaczka ( zdecydowanym głośniejszym tonem), to ona biegiem do tej drapaczki i drap drap. Tak jest do dzisiaj.
Na dodatek, jak coś się dzieje i coś głośniej stuknie, czy ktoś krzyknie, to ona jeśli się boi, to również biegnie do drapaczki i chyba traktuje to miejsce jako azyl i wie , że przy tej drapaczce, to nic jej się nie może stać ( zawsze jest chwalona i głaskana przy niej). Reasumując myślę, że można kota nauczyć wiele, ale nie wszystkiego - bo koty to indywidualiści i całe szczęście, gdyż to ich cały urok :D :D

Jeszcze na przykład: Staje pod drzwiami i miauczy, żeby je otworzyć:
- miauuu - czyli otwórz mi ( na to Michał, Megusia nie, bo zimno na dworze)
- miauuuuuuuu (- wolne tłumaczenie -otwórz, no otwórz ( Michał -nie i koniec)
Już innym tonem i cichszym, dwa krótkie miauknięcia:
- miau miau ( w wolnym tłumaczeniu -a może jednak i mina Shreck'a)
No i Michał wstaje i wypuszcza ją na balkon, po czym sam zakłada polara i marznie :lol: :lol: :lol: Następnie Megi wraca, układa mu się na kolankach i grzeje dupkę, bo przecież zmarzła, a on mając ja na kolanach dalej marznie.................... i ja razem z nimi :evil:

Można z nas boki zrywać :lol: :lol: :lol: :lol:

MRS.CONSTR.
07-06-2009, 14:19
Jest bardzo towarzyska ( pewnie jak większość kotów) i gdzie my, tam i ona. Musi wszystko widzieć i obserwować co robimy :)
Co do "wychowywania kota", to muszę się pochwalić, że:
na początku, kiedy próbowała drapać wszystko co popadnie, to brałam ją zanosiłam do drapaczki i jej łapkami przejeżdżałam po drapaczce, wtedy ją głaskała i chwaliłam.
Później, jak czasem jej się zdarzało coś drapać, czego nie powinna, to do niej mówiłam - gdzie drapaczka ( zdecydowanym głośniejszym tonem), to ona biegiem do tej drapaczki i drap drap. Tak jest do dzisiaj.
Na dodatek, jak coś się dzieje i coś głośniej stuknie, czy ktoś krzyknie, to ona jeśli się boi, to również biegnie do drapaczki i chyba traktuje to miejsce jako azyl i wie , że przy tej drapaczce, to nic jej się nie może stać ( zawsze jest chwalona i głaskana przy niej). Reasumując myślę, że można kota nauczyć wiele, ale nie wszystkiego - bo koty to indywidualiści i całe szczęście, gdyż to ich cały urok :D :D

Jeszcze na przykład: Staje pod drzwiami i miauczy, żeby je otworzyć:
- miauuu - czyli otwórz mi ( na to Michał, Megusia nie, bo zimno na dworze)
- miauuuuuuuu (- wolne tłumaczenie -otwórz, no otwórz ( Michał -nie i koniec)
Już innym tonem i cichszym, dwa krótkie miauknięcia:
- miau miau ( w wolnym tłumaczeniu -a może jednak i mina Shreck'a)
No i Michał wstaje i wypuszcza ją na balkon, po czym sam zakłada polara i marznie :lol: :lol: :lol: Następnie Megi wraca, układa mu się na kolankach i grzeje dupkę, bo przecież zmarzła, a on mając ja na kolanach dalej marznie.................... i ja razem z nimi :evil:

Można z nas boki zrywać :lol: :lol: :lol: :lol:

Haha ,to sobie Megusia Pania i Pana wychowala :D .Madrala z niej

Moja kicia tez zalatwia sie na balkonie i rowniez daje znaki dzwiekowe albo przychodzi do lozka i depcze po Nas ,zebysmy sie wreszcie obudzili :)

Megana
07-06-2009, 14:23
No widzisz, koty to cwaniaki, ale ja je uwielbiam :)

MRS.CONSTR.
07-06-2009, 14:30
No widzisz, koty to cwaniaki, ale ja je uwielbiam :)

Moja wlasnie na muchy poluje :D

Nie ma lepszego sprzetu od niej wszystkie zlapie i do wanny zanosi :roll: :roll:

Co w tej malej glowce siedzi to nie mam pojecia ,ale pomyslow ma ze 100.

Jezeli zginie moja gumka do wlosow ,to zawsze wiem ze jest w jej misce z woda :roll: :roll: :roll: i po co, dlaczego ???Nie rozumiem :-?

Megana
07-06-2009, 14:56
OOO super rzeczywiście koty mają niesamowite pomysły :)
A Twój kot jets śliczny :)

My musimy chować przed Megi pałeczki do uszu, bo się okazało, że znikały i umywalka się zapchała, a o to widok jaki ukazał się po rozkręceniu syfonu:
http://www.systemc.pl/domek/0906/hydraulik.jpg
Oprócz wiadomych rzeczy, w syfonie było około 10 pałeczek.
:)
Zdolna bestyjka :lol:
Miała wtedy koło roczku ( rok 2006), teraz już nie jest dzieckiem :) :) i takie głupoty nie przychodzą jej do głowy ( inne za to przychodzą ) :wink:

stukpuk
07-06-2009, 20:07
A nasz Gwidon ma manie zbierania i chowania długopisów/ołówków pod dywan!!!! Nie wiem po co? Jego rekord to 14 sztuk w jednej skrytce!!

patyczkom też nie przepuści :lol:
Ostanio zeżarł chrabąszcza majowego, ale się "cofnął" prwie w całości :lol: :lol:
Lubi też wrzucać cukierki do butów :o :o :o :o
Za małolata złapał papużke!!!! (4 piętro, nigdy nie wychodził na dwór) chyba komus uciekła i wleciała do kuchni przez otwarte okno! :o A Gwidon ja za kudły i pod łóżko!
Ale dało sie ją uratować i za dwa dni sprzedałem ją do zoologicznego :roll:

Megana
07-06-2009, 20:59
Stukpuk - ale się uśmialiśmy :lol: :lol: :lol:
nasza łapie ćmy i ja zawsze je szybko zabieram jej i wypuszczam. Ta potem łazi i miauczy i drze japę, ale ostatnio nie zdążyłam zabrać i mi uciekła. Jak ją dorwałam, to na dywanie zostało tylko skrzydełko :( :( :( :(

Jacki
07-06-2009, 22:54
czytam te wasze opowieści i się uśmiecham :) koty są fajne i bardzo mądre, psotne też :)
Mój rudy coś źle wygląda, jest jakiś taki chudy... karma mu nie smakuje :(

nastka79
08-06-2009, 07:35
A nasz Gwidon ma manie zbierania i chowania długopisów/ołówków pod dywan!!!! Nie wiem po co? Jego rekord to 14 sztuk w jednej skrytce!!

patyczkom też nie przepuści :lol:
Ostanio zeżarł chrabąszcza majowego, ale się "cofnął" prwie w całości :lol: :lol:
Lubi też wrzucać cukierki do butów :o :o :o :o
Za małolata złapał papużke!!!! (4 piętro, nigdy nie wychodził na dwór) chyba komus uciekła i wleciała do kuchni przez otwarte okno! :o A Gwidon ja za kudły i pod łóżko!
Ale dało sie ją uratować i za dwa dni sprzedałem ją do zoologicznego :roll:
Naszego sierściucha ulubiona zabawa w czerwcu na balkonie na 4 piętrze: mąż w locie odbija chrabąszcza, chrabąszcz spada na podłogę balkonu, a kot się z nim "bawi" odbijając go łapką. Chrabąszcz w tym czasie ogłuszony sobie bzyczy, a jak zaczyna trzeźwieć i się podrywać do lotu, to kot go zjada. Ja z oczywistych względów (obrzydzenie do wszelkiego typu robactwa) w zabawach tych nie uczestniczyłam, ale oni potrafili tak godzinę na balkonie siedzieć i skonsumować ok. 5 chrabąszczy :-?

Megana
16-06-2009, 18:49
Ja z oczywistych względów (obrzydzenie do wszelkiego typu robactwa) w zabawach tych nie uczestniczyłam, ale oni potrafili tak godzinę na balkonie siedzieć i skonsumować ok. 5 chrabąszczy

Nastka 79-
a po równo się dzielą? :o :o :o , bo wówczas przypadałoby po 2,5 na jednego :) :lol: :lol: :lol:

nastka79
17-06-2009, 07:48
Nastka 79-
a po równo się dzielą? :o :o :o , bo wówczas przypadałoby po 2,5 na jednego :) :lol: :lol: :lol:

:lol:

joaniko
17-06-2009, 09:42
Przedstawiam moją kicię, Paszeko sie zwie :)
Kicia po przejsciach, na swiat patrzy z dystansem, u nas ok 2 lat, do tej pory waha sie czy zaufac kolanom czlowieka....
włącza sie na dotyk, tzn. mruczy.
http://images38.fotosik.pl/141/b3d62c4e2a99317cm.jpg
chrabąszcze przynosi, a jakze, układa po kolei na dywanie i po nastepnego!!!
Zdarza sie, ze jakis niedobity unosi sie i znika, kicia wraca z łowów i liczy, liczy.....cos mu sie nie zgadza. Zauwazylam, ze lubi parzyste liczby :D

joaniko
17-06-2009, 10:19
a wracając do tematu, czy da sie wychowac kotka?
moze wychowac do konca nie, toz to nieslychanie niezalezne stworki, ale jest mozliwym nauczyc skrzydzonego przez ludzi futrzaka, ze najgrozniejszy drapieznik na swiecie, tzn czlowiek- nie jest taki zły.
Ale trzeba duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuzo czasu i cierpliwosci.
Moj PAszeko jest mądra kicia, wiele rozmawialismy i obecialam mu ze nigdy go nie skrzywdze, slowa dotrzymalam, no...........poza jednym incydentem- gdy musialam wyciagnac go za ogon z pokoju :oops: .
Kicia kocha Felę, to nasza biala goldenka, strszanie płacze gdy Fela wychodzi na dwór, trzeba mu otworzyc okno, zeby Fele mial na widoku, wowczas sie uspakaja.

Jacki
17-06-2009, 23:30
A czy to jest miłość z wzajemnością ?

Megana
17-06-2009, 23:32
A czy to jest miłość z wzajemnością ?

Ja myślę, że ze wzajemnością :) :wink:

joaniko
18-06-2009, 08:43
...z ostrozną wzajemnością :D

kicia uwielbia przybierac takie same pozycje jak Fela
http://images37.fotosik.pl/142/86882b8762a7e9d9med.jpg
uwaga, zaraz ... (?) pazurki pójdą w ruch, na czym ostrzymy pazurki? na pysku Feli
Naostrzymy i ........zwiewamy, zanin Fela zdąży podniesc głowę.
Potem absolutna zmiana nastroju. Ziewy, przeciąganie się i spaaaac!
http://images48.fotosik.pl/146/af58744e573b910b.jpg

Megana
18-06-2009, 19:35
Ale super :) :) :)
Widok rewelacyjny jak rodzeństwo :lol: :lol: :lol:

joaniko
18-06-2009, 20:13
Megana,
Paszeko i Fela są biszkopty, nie zamierzone. Przypadek to sprawił :)

gabula
18-06-2009, 20:35
Cudeńka po prostu :D :D :D

Megana
18-06-2009, 20:47
Megana,
Paszeko i Fela są biszkopty, nie zamierzone. Przypadek to sprawił :)

I na tych zdjęciach obalone zostaje przysłowie "Jak pies z kotem" :lol: :lol:

joaniko
19-06-2009, 10:18
I na tych zdjęciach obalone zostaje przysłowie "Jak pies z kotem"
ano :D
Paszeko chetnie słuzy feli, jak moze i potrafi.
a to wylize pysk, gdy fela wraca z dworu, a to strąci jakis smakolyk ze stołu, niby przypadkiem...
Wlasciwie to Fela była pierwszym ogniwem do wrócenia kici łącznosci ze swiatem .
Kicia strasznie sie bała, gdy przyszła do nas, miesiac mieszkala pod łózkiem, tam jadłą, zalatiwala sie niestety yez.....
zaczela wylazic b. ostroznie i swoj wzrok kierowala ku Feli, jej pierwszej zaufała.
Mnie pozwolila sie poglaskac po ok 2 miesiacach.
Coz, przeszlosc smietnikowa, tyfus koci, tak stracila gałke oczną. I Bóg jesczse wie co przezyła.

joaniko
19-06-2009, 11:19
a, i jesczse jedno, nie wiem czy to odosobniony przypadek, ale w naszej rodzinie, dla kici na 1 miejscu jest pies. Potem dlugo nikt i ja.....potem w zasadzie nikt.
Paszeko lazi krok w krok za Fela, płacze, gdy pies wychodzi, a w domu ciągle musi własnie ją miec na oku. Spi zawsze w pomieszczeniu gdzie jest Fela, dla mnie to niesmowite. On naprawde kocha Felę :D

Megana
19-06-2009, 22:41
Joaniko - to co napisałaś jest cudowne :D :D :D
I to że zaopiekowaliście się kicią - gratuluję :)

Jacki
22-06-2009, 22:01
one są jak dwie siostry, pasują bardzo do siebie :)

Hocki_klocki
23-06-2009, 20:20
Jak się kotka wykastruje to nie stanie się wstrętnym kocurem.
Tak wynika z moich doswiadczeń z jednym takim kotkiem.

joaniko
24-06-2009, 14:17
hocki, twoja wiedza a posteriori ma coraz szerszy zasieg, no, no :roll:

kotki generalnie spokojnieją po kastracji i pokornieją...hmmm

leenka
25-06-2009, 12:19
Śliczny widok! Ja mam labradorkę i też planujemy kopić kotka, tyle, że boję się, że Felinka zrobi krzywdę małemu kotkowi, bo jest baaardzo nieostrożna i strasznie rozpieszczona...

joaniko
25-06-2009, 18:02
leenka, mialam wiele lat seterke, z pewnych względow co jakis czas przynosilam do domu male kotki, wszystkie nie dosc, ze akceptowala, to w pierwszych dniach traktowala jak male szczeniaczki. Wylizywala, troszczyla sie o nie jak mama. Zero agresji. Obecna Fela- Paszeki sie panicznie bała przez pierwsze dwa dni, inna sprawa, ze on trafil do nas jako dorosly kot, Fukal ostrzegawczo, robil gremlina ( kladl uszka na glowie) i warczal.
potem gdy pierwszy strach Feli minoł , nasza suczka odkryła w sobie, podobnie jak jej poprzedniczka- instynkt macierzynski.
sprobuj, a nuz Twoja felinka przyjmie kotka jak swojego. Szczeniaczka (?) :)

magpie101
28-09-2010, 11:33
Moze ktos mi pomoze, szukam zwirku dla kota ale w zapachu, dotyku i wygladzie musi przypominac trociny drewniane.
Od kilku dni mam malego kotka, w dzien zalatwia sie na dworze, a w nocy zamiast do kuwety to leje w trociny (spi w gospodarczym). Gdy wkladam go do kuwety to od razu wyskakuje tak jakby kamyki w lapki draznily, nie wie co robic w tej kuwecie. Biore go do domu wieczorem na kilka godzin ale caly czas go pilnowac musze, bo w kuwecie nie zrobi, a nie wiem czy zawola na dwor jak mu sie zachce.
Moj pierwszy kociak jak trafil do nas to zaraz w ten sam dzien po wstawieniu kuwety wiedzial co sie w niej robi :), teraz tez praktycznie zalatwia sie juz tylko na dworze.

Agduś
29-09-2010, 08:29
Może pelety? Początkowo kupowałam "żwirek" dla kotów właśnie w postaci sprasowanych trocin czyli zwykłe pelety opałowe, tyle że popakowane w małe woreczki i odpowiednio drogie. Za radą jakiegoś forumowicza zaczęliśmy kupować zwykłe pelety w składzie opału - worek 20 albo 25 kg kosztuje 19 zł, czyli kilka razy mniej niż ten "fachowy" dla kotów, a zawartość jest dokładnie taka sama. Pachną trocinami. Gorzej z wyglądem, bo nie są miękkie jak trociny, ale może gdyby na początku podsypywać na dno kuwety trochę trocin a na wierzch pelety, to kot by się przyzwyczaił.