PDA

Zobacz pełną wersję : Jak pogodzić pracę i budowę domu



arek_sp
24-08-2008, 13:24
Mam zamiar w tym roku rozpocząć budowę domu -- stan zero --

Ale, no właśnie jest ale, praca a dokładnie czas, który musimy poświęcić pracy.
W moim przypadku nie rzadko muszę zostać po godzinach lub wrócić do pracy bo coś się dzieje no i muszę być.

zlecenie budowy podwykonawcy do stanu surowego otwartego lub zamkniętego to wzrost kosztów o około 40% w stosunku do systemu gospodarczego

jak wy to rozwiazaliście

Nefer
24-08-2008, 13:43
Inwestor zastępczy.

Policz co bardziej Ci sie opłaca - zarabiać na budowę (praca) i zapłacić komuś, że za Ciebie dogląda budowy. Czy też zwolnić się z pracy i zaoszczędzić.
Ostatni tydzień pracowałam od 9.00 do 4.00 rano następnego dnia. Nie wyobrażam sobie jeszcze jeździć po hurtowniach i pilnować ekip.

m&k
24-08-2008, 14:00
jeżeli myślisz, że zlecenie budowy wykonawcy rozwiązuje sprawę, to się grubo mylisz, wykonawców czy jednego generalnego trzeba pilnować na każdym kroku..

Nefer
24-08-2008, 14:04
Nikt nie mówi o olaniu tego co sie dzieje na budowie. Niemniej jeśli ktoś za nas załatwia materiały, sprzęt, ekipy, wykonanie ... to jest nieco łatwiej.

jamaju
24-08-2008, 18:47
Mam teścia emeryta, który odwala KAWAŁ roboty 8) Ja na budowie pojawiam się po pracy.
Kiedy mam dzień wolny, i obaj od rana pracujemy na budowie, to jest zupełnie inna robota. Gdybyśmy budowali tylko popołudniami, to kiepsko to widzę, zwłaszcze teraz gdy dzień coraz krótszy...

plutek
24-08-2008, 19:45
Ja brałem urlop i jazda na budowie od rana do wieczora.
A jak się urlop skończył to popołudniami - właśnie skończyłem wczoraj robić strop a jutro go zalewam.

daggulka
24-08-2008, 19:48
dzięki bogu mam nienormowany czas pracy i do tego czasami takie dni że mogłam sobie pozwolić na kilkugodzinne działania logistyczne w trakcie pracy (szukanie materiału w necie, maile , telefony, umawianie wykonawców) , a popołudniami oczywiście na budowie .... ekipę miałam porządną ...pilnować nie trzeba było , ale ciekawość mnie zżerała co tam nowego słychać :wink: :lol:

Nefer
24-08-2008, 19:49
Ja brałem urlop i jazda na budowie od rana do wieczora.
A jak się urlop skończył to popołudniami - właśnie skończyłem wczoraj robić strop a jutro go zalewam.
Szacuneczek :) Ja więcej niż 10kg nie dam rady targnąć, więc robotnik ze mnie kiepawy :(

daggulka
24-08-2008, 19:52
acha - w temacie , jeśli nie masz wolnego czasu , nie masz rodziny którą mogłabyś poprosić o zaangażowanie się to pozostaje Ci wziąć jakąś sprawdzoną ekipę która zna okoliczne hurownie i sami będą materiał zamawiać .... bo niestety samo się nie zamówi, nie zrobi, nie przypilnuje ... to są ciężkie godziny czasu do poświęcenia .... niestety :roll:

plutek
24-08-2008, 19:54
Dzięki
Ale strop śni mi się po nocach mam już dość tej roboty.
Ściany mi szły zdecydowanie szybciej.

pazook
24-08-2008, 20:10
Moim zdaniem tylko sprawdzona ekipa i dobry kierbud.
Plus na dobry początek wziąć po 2 dni urlopu - przed budową obskakujemy okoliczne hurtownie i patrzymy na ceny, bierzemy wizytówki, początek budowy - bo to koparkę, geodetę, pierwsze materiały.
Potem zawsze możesz się umówić z jedną hurtownią, wynegocjować ceny na podstawowe materiały, których idzie najwięcej - cement, cegły etc i zamawiać tylko tam. Wybrać do tego betoniarnię a sprawdzanie jak ekipie idzie - zostawiamy kierbudowi z prawdziwego zdażenia - musi być na budowie często.
Ja mam ekipę sprawdzoną - zostawiam chłopakom np. 400 zł i kupują sobie gwoździe, folię etc duperele - na fakturę z "mojej" hurtowni. Grube materialy zamawiam osobiście.
Ale i tak, gdyby nie moja wizyta na budowie, nie miałbym kanalizacji w jednej łazience :D

cieszynianka
24-08-2008, 21:08
Moim zdaniem tylko sprawdzona ekipa i dobry kierbud.
Ale i tak, gdyby nie moja wizyta na budowie, nie miałbym kanalizacji w jednej łazience :D

No właśnie, u nas nie byłoby szufelki w wiatrołapie :evil:

Nefer
24-08-2008, 21:10
Ja zastosowałam starą metodę : lista życzeń i rzeczy na które trzeba uważać. Każda ekipa ją otrzymuje. Czasem mają się z czego śmiać - a czasem ja mam :)

pazook
24-08-2008, 21:57
Moim zdaniem tylko sprawdzona ekipa i dobry kierbud.
Ale i tak, gdyby nie moja wizyta na budowie, nie miałbym kanalizacji w jednej łazience :D

No właśnie, u nas nie byłoby szufelki w wiatrołapie :evil:
Nie oszukujmy się - nawet jeśli ekipa jest super i na 100% chce i stara sie robić dobrze - nie ma ludzi nieomylnych. Ile my sami popełniamy błędów budując nasze domy?

arek_sp
24-08-2008, 22:53
Dzięki za podpowiedzi i porady. faktem jest że nikogo nie mam do pomocy.
Z waszych odpowiedzi wynika to co przeczuwałem już prędzej -- dobra ekipa; bardzo dobry Kierbud; konkretna hurtownia oraz ograniczone zaufanie --- Ale tak to tylko w ERZE :roll: Błędy napewno popełnie. Ufam że na następne moje zapytania też będe otrzymywał tak konkretne odpowiedzi.
Jeszcze raz dzięki wielkie

skorpio
24-08-2008, 23:04
U mnie sytuacja podobna - obowiązki zawodowe od rana do wieczora. Rozwiązanie - sprawdzona ekipa, która odbiera potrzebne materiały ze składu; regulowanie zobowiązań w stosunku do składu raz w tygodniu.

skorpio
24-08-2008, 23:14
Zapomniałem o najważniejszym: pomimo sprawdzonej ekipy i zaprzyjaźnionego składu codzienne wizyty na budowie, choćby późno w nocy. Jeżeli codzienne niemożliwe, to w każdym możliwym czasie. Tu znakomicie sprawdza się powiedzenie: "Pańskie oko konia tuczy". Fachowcy muszą czuć nadzór inwestorski.

jacekp71
24-08-2008, 23:56
Jeżeli codzienne niemożliwe, to w każdym możliwym czasie. Tu znakomicie sprawdza się powiedzenie: "Pańskie oko konia tuczy". Fachowcy muszą czuć nadzór inwestorski.

jak u mnie ;-)
nie bylo dnia ani godziny, zeby nie mogli sie spodziewac mnie lub kogos w "zastepstwie" ;-)
dozor kosztuje mniej niz poprawki ;-)

naLeśnik
25-08-2008, 06:49
U mnie to było tak:

najpierw przeprowadzka ze starego mieszkania w pobliże budowy domu, jakoś nie wyobrażałem sobie dojeżdżać na budowę 30km w jedną stronę.

teraz budowa systemem gospodarczym przy pomocy rodzinki, najpierw 2 tyg. mojego urlopu poszło na stan '0" a teraz we wrześniu kolejne 2 tyg. pójdzie na mury i strop....cóż w tym roku bez wakacji, ale nie narzekam ;)

sprawy związane z materiałami załatwiałem przed budową albo w przerwach między etapami.

La_bruijta
25-08-2008, 07:14
ja pracuję na szczęście od 7 do 15 (czasami jak trzea to jakieś nadgodzinki są oczywiście). Zaczęliśmy w zeszłym roku w kwietniu budowę. Wszystko sami z ojcem robimy. jedynie instalacje są wykonywane przez wynajęte firmy. Ojciec pracuje na 3 zmiany ale stara się tak zamieniać żeby miec jak najcześciej pierwszą. wszystkie wolne dni urlopowe i i codziennie od 16 spędzam na budowie. nie ma zmiłuj. wprowadzić mam zamiar się w przyszłym roku tak do lata, czyli cała budwa zajmie mi 2 lata - jak na dwóch to chyba niezly wynik.
I tak Wam powiem, że po tych moich doświadczeniach z wykonawcami to tak sobie kiedyś myślałem, pomimo, że mnie nie stać na bycie prawdziwym "inwestorem" i musimy jako rodzina się poświecać to cieszę się że sam to robię. satysfakcja wielka, a i nerwy mam nie zszargane ;)
wg mnie jeśli się na tym znasz to będziesz w stanie dopilnować ekip. Jeśli nie masz o budowaniu pojęcia to znajdź kogoś kto zrobi to za Ciebie.

tres34
25-08-2008, 07:52
Od razu mowie ze nie ma czegos takiego jak sprawdzeni robole. Musi byc ciagly nadzor. Ja wzialem miesiac urlopu. Potem za dnia ojciec ich pilnowal, przywozil materialy itp, a po poludniu przyjezdzalem ja. I tak kazdego dnia robilem 140km przez kilka miesiecy(ciekawe czy wasze wozki by to przezyly). W domu okolo polnocy. W sumie bylo przesrane. Ale to nic, potem idzie wykonczeniowka. Co moge powiedziec, powodzenia, bo bedzie potrzebne.

rob***
25-08-2008, 08:04
Dzięki za podpowiedzi i porady. faktem jest że nikogo nie mam do pomocy.
Z waszych odpowiedzi wynika to co przeczuwałem już prędzej -- dobra ekipa; bardzo dobry Kierbud; konkretna hurtownia oraz ograniczone zaufanie --- Ale tak to tylko w ERZE :roll: Błędy napewno popełnie. Ufam że na następne moje zapytania też będe otrzymywał tak konkretne odpowiedzi.
Jeszcze raz dzięki wielkie

Witam kolegę, a gdzie budujesz ( chcesz budować ) jeśli można wiedzieć ? Na Dolnych czy Suchej, a może w Kazimierzowie ? Jest kilka osób z tego rejonu na forum - w kupie zawsze łatwiej, można coś doradzić, skorzystać z pomysłu, kogoś polecić, etc.
Ja zamierzam budować w Kaźmierzówce i ma ten sam problem - praca do wieczora, zero kontaktów z budowlańcami, fachowcami itp.
Jakoś trzeba sobie radzić !

pozdrawiam Robert

arek_sp
25-08-2008, 09:16
Będe budował w Radwanicach

mynia_pynia
25-08-2008, 09:30
Budowe do stanu zamkniętego + elewacja zleciłam jednej firmie, która budowała z materiałami.
Byłam pod telefonem. Zmieniłam prace na bliżej budowy, więc mogłam się tam zjawić w razie czego w ciągu 15 min.
Często na budowie umawiałam się o 6:30 później do pracy na 7h, następnie po 15 zjawiałam się ponownie na budowie.
Jak nie mogłam się wyrwać w trakcie pracy to mój "nie mąż" jeździł.
To i tak nie ustrzegło mnie przed drobnymi fuszerkami.
Teraz zaczynam etap drugi wykończeniówka, tutaj już sama kupije materiały (oprócz kabli od elektryki i rurek od hydrauliki). Mam sprawdzonych fachowców a płace im za wykonaną prace, cenę uzgodnioną wcześniej - wypłata po poszczególnych etapach.

franzkru
25-08-2008, 09:58
Ja codzień przed pracą jadę zobaczyć co słychać i czym niczego nie trzeba. Dobrze że mogę się spóźniać do pracy po 2-3 bo inaczej było by ciężko z urlopem. Ostatnio o 7 rano musiałem zamawiać deski szalunkowe na TERAZ. A urlop zachowam sobie na wykończeniówkę.
Na marginesie - jutro zalewają strop więc pewnie posiedze tam z nimi rano.

Moją ekipa sama się pilnuje. Jak potrzebują czegoś małego to jadą sami na skład a jak coś większego to ja załatwiam (>100zł).

3241mirek
25-08-2008, 11:25
stan surowy otwarty dopilnowałem osobiście. Wziołem urlop i stałem nad budowlańcami. Natomiast do hydraulika miałem zaufanie i zostawiałem go samego ( nic nie spartolił :D ) inne rzeczy robiłem już sam. Czyli rano do pracy powrót z pracy po 16 i na budowę. Tak przez rok czasu. Wracałem z udowy ok 12 lub 1 w nocy. Ale nie polecam nikomu takiej harówki. Przez to straciłem trochę kontakt z rodziną i żona znalazła sobie pocieszyciela :(

agnieszka1980
25-08-2008, 11:31
Jak pogodzić pracę z budową, zapewne jest to ciężkie. Ja jak są pracownicy na budowie, to jestem codziennie, albo rano albo po pracy.
Mam super ponieważ budowę mam dokładnie po środku drogi do pracy i z.
Mieszkamy w Warszawie, budowę mamy pod W-wą i też tam pracuję. Mąż pracuje w W-wie więc nie ma szans żeby jeździł na budowę-potworne korki do W-wy.
Gdybyśmy mieli budowę zupełnie w innym miejcu niż mamy, nie wiem jak dalibyśmy radę, a i tak rodzice bardzo dużo pomagają.

mikolayi
25-08-2008, 11:33
jest jeszcze jedna opcja pogodzenia... zatrudnić się w firmie budowlanej i wykonytać pracę na własnej budowie :)

Nefer
25-08-2008, 11:39
stan surowy otwarty dopilnowałem osobiście. Wziołem urlop i stałem nad budowlańcami. Natomiast do hydraulika miałem zaufanie i zostawiałem go samego ( nic nie spartolił :D ) inne rzeczy robiłem już sam. Czyli rano do pracy powrót z pracy po 16 i na budowę. Tak przez rok czasu. Wracałem z udowy ok 12 lub 1 w nocy. Ale nie polecam nikomu takiej harówki. Przez to straciłem trochę kontakt z rodziną i żona znalazła sobie pocieszyciela :(

I dlatego bywam na budowie, ale nie stoję nad głową cały dzień.
Bywam codziennie ( na szczęście to 15 minut trasą szybkiego ruchu).
NIe wyopbrażam sobie, bym znienawidziła swój dom. A tak by było, gdybym wracała o 1 w nocy.
Ponadto są jeszcze dzieci.
Praca i budowa to pikuś , gdy między te dwie rzeczy trzeba wcisnąć dzieci, zakupy, wizyty lekarskie etc.- całe zajmowanie się domem.
Dlatego w kluczowych momentach jestem na budowie ja (ekipa, wykonawca, kierbud) a czasem też moja pani architekt ( np. hydraulika czy elektryka - ona robiła projekty, więc ona je odbiera od ekip)
Wymieniamy się i już. A mój wykonawca odpowiada za to co się dzieje na budowie i to jego głowa, by hulało.
Moim zadaniem jest przyjechać, zrobić zdjęcia, przedstawić swoje potrzeby ekipom.
Spędziłam raz na budowie cały tydzień, ale wtedy sie działo wiele : okna, drzwi, alarmy etc.
Ale się raczej opalałam niż stresowałam :)

Założyłam soebi , ze budowa nie zruinuje mnie psychicznie i finansowo. Inaczej bym się nie porwała na nią..

3241mirek
25-08-2008, 11:47
niestety nie miałem takich możliwości ( opalanie) :D ponieważ z kasą było krucho to większość roboty musiałem nauczyć sierobić sam. Ale co do marnowania czasu i przewartościowania niektórych elementów w swoim życiu doszedłem dopiero póżniej. :(

Nefer
25-08-2008, 11:54
niestety nie miałem takich możliwości ( opalanie) :D ponieważ z kasą było krucho to większość roboty musiałem nauczyć sierobić sam. Ale co do marnowania czasu i przewartościowania niektórych elementów w swoim życiu doszedłem dopiero póżniej. :(


Mirku,
Szczerze podziwiam ludzi takich jak Ty. Wiem, że nie dałabym rady i albo bym zrezygnowała z pracy (którą uwilbiam, więc byłabym nieszczęśliwa) albo bym się rozwiodła ( co tez by mi szczęścia nie przyniosło) albo bym chyba sie powiesiła.
Podziwiam za wytrwałość i siłę (i fizyczną i psychiczną).
Szacun.
Ja jestem za cienka na takie wyczyny.

tres34
25-08-2008, 11:56
Jasne, architekt odbierze wszystko bo jemu/jej to rurka: nie bedzie tam mieszkac. Budowalem gospodarczo i musialem dopilnowac spraw dla wlasnego dobra. Co innego z kredytu, np. moj kolezka w ogole nie wie co sie tam dzieje, tylko lata do banku i potem robi przelewy. Inna sprawa ze ten kredyt bedzie splacal do 70-tki. Kazdy robi po swojemu.






stan surowy otwarty dopilnowałem osobiście. Wziołem urlop i stałem nad budowlańcami. Natomiast do hydraulika miałem zaufanie i zostawiałem go samego ( nic nie spartolił :D ) inne rzeczy robiłem już sam. Czyli rano do pracy powrót z pracy po 16 i na budowę. Tak przez rok czasu. Wracałem z udowy ok 12 lub 1 w nocy. Ale nie polecam nikomu takiej harówki. Przez to straciłem trochę kontakt z rodziną i żona znalazła sobie pocieszyciela :(

I dlatego bywam na budowie, ale nie stoję nad głową cały dzień.
Bywam codziennie ( na szczęście to 15 minut trasą szybkiego ruchu).
NIe wyopbrażam sobie, bym znienawidziła swój dom. A tak by było, gdybym wracała o 1 w nocy.
Ponadto są jeszcze dzieci.
Praca i budowa to pikuś , gdy między te dwie rzeczy trzeba wcisnąć dzieci, zakupy, wizyty lekarskie etc.- całe zajmowanie się domem.
Dlatego w kluczowych momentach jestem na budowie ja (ekipa, wykonawca, kierbud) a czasem też moja pani architekt ( np. hydraulika czy elektryka - ona robiła projekty, więc ona je odbiera od ekip)
Wymieniamy się i już. A mój wykonawca odpowiada za to co się dzieje na budowie i to jego głowa, by hulało.
Moim zadaniem jest przyjechać, zrobić zdjęcia, przedstawić swoje potrzeby ekipom.
Spędziłam raz na budowie cały tydzień, ale wtedy sie działo wiele : okna, drzwi, alarmy etc.
Ale się raczej opalałam niż stresowałam :)

Założyłam soebi , ze budowa nie zruinuje mnie psychicznie i finansowo. Inaczej bym się nie porwała na nią..

frupper
25-08-2008, 12:02
3241mirek napisał:
stan surowy otwarty dopilnowałem osobiście. Wziołem urlop i stałem nad budowlańcami. Natomiast do hydraulika miałem zaufanie i zostawiałem go samego ( nic nie spartolił ) inne rzeczy robiłem już sam. Czyli rano do pracy powrót z pracy po 16 i na budowę. Tak przez rok czasu. Wracałem z udowy ok 12 lub 1 w nocy. Ale nie polecam nikomu takiej harówki. Przez to straciłem trochę kontakt z rodziną i żona znalazła sobie pocieszyciela

czyli żona zrezygnowała z współmieszkania z Tobą w nowym domu rozumiem ...? (dla mnie byłaby to "oczywista oczywistość")
i współczuję serdecznie.


Nefer Wysłany: Pon, 25 Sierpień 2008 12:39 Temat postu:

--------------------------------------------------------------------------------

3241mirek napisał:
stan surowy otwarty dopilnowałem osobiście. Wziołem urlop i stałem nad budowlańcami. Natomiast do hydraulika miałem zaufanie i zostawiałem go samego ( nic nie spartolił ) inne rzeczy robiłem już sam. Czyli rano do pracy powrót z pracy po 16 i na budowę. Tak przez rok czasu. Wracałem z udowy ok 12 lub 1 w nocy. Ale nie polecam nikomu takiej harówki. Przez to straciłem trochę kontakt z rodziną i żona znalazła sobie pocieszyciela


I dlatego bywam na budowie, ale nie stoję nad głową cały dzień.
Bywam codziennie ( na szczęście to 15 minut trasą szybkiego ruchu).
NIe wyopbrażam sobie, bym znienawidziła swój dom. A tak by było, gdybym wracała o 1 w nocy.
Ponadto są jeszcze dzieci.
Praca i budowa to pikuś , gdy między te dwie rzeczy trzeba wcisnąć dzieci, zakupy, wizyty lekarskie etc.- całe zajmowanie się domem.
Dlatego w kluczowych momentach jestem na budowie ja (ekipa, wykonawca, kierbud) a czasem też moja pani architekt ( np. hydraulika czy elektryka - ona robiła projekty, więc ona je odbiera od ekip)
Wymieniamy się i już. A mój wykonawca odpowiada za to co się dzieje na budowie i to jego głowa, by hulało.
Moim zadaniem jest przyjechać, zrobić zdjęcia, przedstawić swoje potrzeby ekipom.
Spędziłam raz na budowie cały tydzień, ale wtedy sie działo wiele : okna, drzwi, alarmy etc.
Ale się raczej opalałam niż stresowałam

Założyłam soebi , ze budowa nie zruinuje mnie psychicznie i finansowo. Inaczej bym się nie porwała na nią..


Nie zawsze jest tak różowo pod względem m.in. finansowym aby pozwolić sobie tylko na nadzór i doglądanie...
Poniekąd łatwo mi wczuć się w sytuację Mirka - w trakcie wykończeniówki bardzo dużo prac wykonuję sam (i nie tylko z powodów finansowych - argumenty pozostałe to brak fachowca , niepewność co do jego sumienności , jego brak zainteresowania ze wzgledu na mały front robót wg niego itp.) - z budowy do pracy mam 50 km i wiem , że kazde popołudnie to praca warta wg wycen wykonanwców od 100 do 200 PLN i wiedza jak została wykonana (plus gratis doswiadczenie) a co do życia rodzinnego - jeżeli nie ma uczucia to nie będzie zrozumienia i wyrozumiałości (takie sytuacje są świetnym testerem)

3241mirek
25-08-2008, 12:21
no niestety test w moim przypadku wypadł bardzo blado :( ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Żona mieszka razem z nami :wink:

Nefer
25-08-2008, 13:28
Jasne, architekt odbierze wszystko bo jemu/jej to rurka: nie bedzie tam mieszkac. Budowalem gospodarczo i musialem dopilnowac spraw dla wlasnego dobra. Co innego z kredytu, np. moj kolezka w ogole nie wie co sie tam dzieje, tylko lata do banku i potem robi przelewy. Inna sprawa ze ten kredyt bedzie splacal do 70-tki. Kazdy robi po swojemu.

I tu się mylisz. Architekt wskazała wszystkie odstępstwa od projektu - czym nieźle wkurzyłam hydraulika, bo musiał kuć i łatać.
Nawet jesli to było 5 cm.
Nie wszyscy mają w d...

Nefer
25-08-2008, 13:30
no niestety test w moim przypadku wypadł bardzo blado :( ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Żona mieszka razem z nami :wink:
Gratuluję tym bardziej :):) Grunt, że się dobrze skończyło :)

3241mirek
25-08-2008, 13:46
dzięki :)

DaroMan..
25-08-2008, 20:00
ale przetrwales Mirek :-) i dobrze. Ja mialem podobnie...gdy zaczela sie budowa zonka mi wyemigrowala ( bylo w tym tez troche mojej winy ) ..rok minal szybko..na nocke do pracy, potem 40 km do domu...w domu corka w trudnym wieku, pies i rybki...3 godziny spania i 40 km na budowe..i prosto z budowy do roboty, gdzie moglem sie umyc i zjesc, a po nocce znow 40 km do domu...i tak w kolko


a teraz wykanczamy razem :-)

pozdrooo

Bigbeat
25-08-2008, 20:21
No to widzę, że nie jestem sam ;) - mi też budowa po rodzinie się przejechała (na szczęście w miarę lekko -dało się poodkręcać).
Całą jesień i zimę dwa lata temu przeżyłem traktując dom jak hotel - w pracy do 16..17-tej (na szczęście nie musiałem być na 8:00), potem 30km na budowę, tam do 01...02 w nocy (a czasem i do rana), do domu pospać trochę i znowu w kółko...
Największych strat doświadczyłem w pracy - akurat była pewna "restrukturyzacja" związana ze zmianą własciciela i, niestety, "przespałem" pewne ważne wydarzenia... i już nie jestem tym, kim byłem :(
Ale cóż, są rzeczy ważne i ważniejsze, nie?

Nefer
25-08-2008, 20:31
Są rzeczy ważniejsze :):)

Mój małż w zasadzie ciągle zagranicą więc raczej spada na mnie. Dlatego nie dam rady sama nosić wiader z zaprawą (choć czasem miałabym ochotę).
Ale jak widać życie różnie sie układać.
Grunt, żeby wyjść z tego w całości :)

bartolinka
25-08-2008, 20:57
Budowę zaczęliśmy w maju tego roku. Na stan surowy otwarty podpisaliśmy umowę z firmą budowlaną; materiały, logistyka, pracownicy - oni zapewniali.
A i tak codziennie byliśmy na budowie, najpierw popołudniami, bo mąż pracował, od lipca na budowie spędzamy całe dnie - kolejne ekipy wchodzą do pracy (tu już sami kupujemy materiały), a także sami sporo robimy - ogrodzenie, prace porządkowe, itp.
Za chwilę wrzesień i znowu bedziemy przyjeżdzać po południu.
Dodatkowo "pozbyliśmy się" dzieci czasowo, na cały miesiąc; nie dalibyśmy rady z dzieciakami tak intensywnie zaangażować się w budowę.

b.

Nefer
25-08-2008, 20:59
A mogę moje podrzucić :):)

Bigbeat
25-08-2008, 21:01
Trzeba było wysłać na wakacje ;)
Moje wszystkie w rozjazdach :D

bartolinka
25-08-2008, 22:32
A mogę moje podrzucić :):)
mi? podrzucić? dzieci? hmmmm :roll: , za późno, jutro wracają; koniec rodzicielskiej laby i życia tylko budową; szkoła, przedszkole, obiadki i takie tam, ehhhh :wink:.

pozdrawiam,
b.

bodzio74
25-08-2008, 22:46
Będziesz stał nad głową murarza to cie chlaśnie zaprawą przy zerzucaniu na cegłę.Będzie Cie przepraszał ale ty i tak będziesz wjedział że to specjalnie.

- później pojedziesz do hurtowni , to zrobią coś nazłość o czym ty się dowiesz po czasie .

Każdy praktycznie robi metodą gospodarczą jak najtaniej ?
Zazwyczaj murarz jest najważniejszy a pomocnik jako robol od czarnej robory itp.itd.
Żadko się zdarza aby któryś z nich był zadowolony.
Ja takiego jednego w ekipie zauważyłem ?
Sam mi ukratkiem pokazywał co majster z pieprz ..ł.
Ja mu zawsze raz w tygodniu 100 zł wsunołem (było to ok.5 - 6 lat temu.)
Dzwoniłem do kierownika budowy i o wszyskim mówiłem.
Razem robiliśmy tak jakby kontrolę i kierownik wytykał błędy.
Były natychmiast poprawiane a jak się nie to po kieszeni.

Tak czy tak nie upilnujesz i tak będziesz klnoł.

Ja mam taką pracę że pracuję 3 - godziny dziennie , raz pilnowałem , raz nie ?
to i tak kicha.

Nieraz lepiej zapłacić i być pewnym że jest dobrze a nie tak jak ja muszę szukać doradców wokół własnych problemów związanym z fuszerkami.

Dom budowały 3 - firmy " dwie wyżuciłem " a dach 2 firmy " jedną wyżuciłem.

- Ta pierwsz ekipa murarska zrobiła robotę ze stropem.
- Ta druga wymurowała wszystko po sam dach , oprócz ścian środkowych { na razie ścian tych nie ma} byli nieźli , ale nie potrafili z klinkieru wymurować kominy.

- ciesla przywiózł swój materiał do roboty i 2 miesiące go nie było ?
Jak przyjechał by dach robić to kazałem mu się wynosić razem z tym drzewem , a było ze 28 m3.
Chciał zaraz kasę za te drzewo ? - to ja go spłacałem 3 - miesiące , choć mogłem od razu.

Nie żałuj na cic i nie lituj się
TY JESTEŚ CHOCIAŻ RAZ W ŻYCIU PANEM - i przed tobą mają zdejmować czapkę a nie jak za kumuny odwrotnie
pozdrawiam.

bartolinka
25-08-2008, 22:56
(...)
Nie żałuj na cic i nie lituj się
TY JESTEŚ CHOCIAŻ RAZ W ŻYCIU PANEM - i przed tobą mają zdejmować czapkę a nie jak za kumuny odwrotnie
pozdrawiam.


o boszzzzzzz :o :roll:

tylko nie bądź jednocześnie chamem :wink:

bodzio74
25-08-2008, 23:01
Tu nie chodzi o chamstwo ja to przeszedłem , szkoda słów mam dobry kontakt z ludźmi bo taką mam pracę , ale sami zobaczycie jak nie daj Bóg traficie tak pechowo jak ja.

Bigbeat
26-08-2008, 02:45
Bodzio, sorry, ale - jak rozumiem - masz kontakt z ludźmi raczej w realu, prawda? Bo słowo pisane w Twoim wykonaniu słabo się czyta ;)
Bez urazy, ale musiałem...
Dawno w jednym poście tylu byków nie widziałem ;)

bodzio74
26-08-2008, 07:07
Słuchajcie to juz nie pierwsz uwaga ?
NIC NA TO NIE PORADZE !
Przyznam się bo mnie to już męczy i przykro jest - jestem dyslektykiem.
Jak ktoś nie wie co to jest proszę poczytac w intenecie.
Nie wiem teraz czy warto pisac co kolwiek i co chwila słyszeć uwagę.
W SZKOLE PODST , W SZKOLE ŚR , NA STUDiACH - każdy do to akceptował a u was ? Szkoda gadać.

arek_sp
26-08-2008, 08:41
Mnie Twoja dyslekcja nie przeszkadza, sam osobiscie nierzadko takiego byka strzelę że tragedia. Nie przejmuj się tego typu komentarzami, nie musisz się kazdemu spowiadać dlaczego robisz błędy. Gorzej jeżeli trzba sie rozliczyć z błednych uczynków.


Jeszcze raz dzięki za odpowiedzi i porady, przyjemnego dnia :P

La_bruijta
26-08-2008, 08:53
widzę, że nie jestem jedyny na tym forum ;)
te same problemy spotykają wielu: brak wystarczajacej ilości pieniędzy = własna praca = straty w rodzinie. do tego brak jakiegokolwiek czasu dla siebie, ciągłe zmęczenie i niewyspanie.
Ja staram się rodzinę angażować w budowę, wtedy chociaż trochę czasu razem spędzimy. Dziecku zostawiłem wywrotke piachu przed domem, którą skutecznie rozprzestrzenia wokoło swoimi traktorami, żonie wrzucam wszelakie sprzątania, czyszczenia, noszenie lżejszych rzeczy (chociaż pustaki też nosiła i to porotherm 25!). pod koniec dnia można też ognisko zapalić i ziemniaki upiec.
Budowa to też zamach na karierę zawodową. Zbliża się godzina 15 u mnie to ja już gotowy do startu. Do domu, szybko obiad i na budowę.
Przełożony wie, że mam taką sytuację i to rozumie ale on także jest rozliczany.
na szczęście mi pozostało już niecały rok do wprowadzenia i mam nadzieję, że moje wyrzeczenia będą tego warte, a żona do tego czasu pocieszyciela nie znajdzie ;).

mrozek1
26-08-2008, 09:08
Słuchajcie to juz nie pierwsz uwaga ?
NIC NA TO NIE PORADZE !
Przyznam się bo mnie to już męczy i przykro jest - jestem dyslektykiem.
Jak ktoś nie wie co to jest proszę poczytac w intenecie.
Nie wiem teraz czy warto pisac co kolwiek i co chwila słyszeć uwagę.
W SZKOLE PODST , W SZKOLE ŚR , NA STUDiACH - każdy do to akceptował a u was ? Szkoda gadać.

Z przeproszeniem - dysleksja w dobie słowników wbudowanych w przeglądarki, wordy, etc to nic innego jak lenistwo.

Mnie osobiście aż błędy rażą, ale w życiu ich nie wytykam. Uważam, że to nie na miejscu. Natomiast argumentu: "Mam dysleksje i już" po prostu nie kupuje. Da się z tym żyć i to tak, że inni tego nie zauważą. Kwestia higieny, nic więcej.

przy okazji - jeśli nie znasz, zainstaluj sobie przeglądarkę FireFox - bardzo ładnie podkreśli Ci wszystkie byki podczas wprowadzania treści odpowiedzi.

Nefer
26-08-2008, 09:31
(...)
Nie żałuj na cic i nie lituj się
TY JESTEŚ CHOCIAŻ RAZ W ŻYCIU PANEM - i przed tobą mają zdejmować czapkę a nie jak za kumuny odwrotnie
pozdrawiam.

I wiesz co Bodzio ? należało Ci sie.
Problem dysleksji to pikuś.
Ty po prostu ludzi nie szanujesz i oni nie sznują Ciebie - to proste. Ponieweaż wydawało CI się , że w końcu, nareszcie, raz w życiu jesteś PANEM no to masz - zrobili z Ciebie idiotę :):)
I napiszę jeszcze raz : należało się.

P.S. z dysleksją można sobie poradzić. Z bycia prostakiem - raczej nie.

bodzio74
26-08-2008, 11:04
przy okazji - jeśli nie znasz, zainstaluj sobie przeglądarkę FireFox - bardzo ładnie podkreśli Ci wszystkie byki podczas wprowadzania treści odpowiedzi.

- dobra rada dzieki , postaram się za jakiś czas zainstalować.


Ty po prostu ludzi nie szanujesz i oni nie sznują Ciebie - to proste. Ponieweaż wydawało CI się , że w końcu, nareszcie, raz w życiu jesteś PANEM no to masz - zrobili z Ciebie idiotę
I napiszę jeszcze raz : należało się.

- ok - ale ja tymi fuszekami z budowy do dziś żyję.
GDYBYM tak dokładnie miał opisać historie wymiany firm które opisałem to nie jeden by mi przyznał rację , napisałem prawde jak bylo.
Każdy z nas jest miły itd , pragnąc by atmosfera na budowie , była dobra.
Ja się praktycznie na budowie na 100% nie znam ale podam przykład :
- Przed wejściem do domu mamy dwa filaty.
Na planie te filary są oddalone od ściany domu 1,50 i są naniesione odzielnie na plan ?
Natomiast plany ławy fundamentowej są zespolone razem z tymi filarami.
Murarze wykopali odzielnie wykop pod te filary , a przecież na tych filarach ma się opierać mieszkanie na poddaszu ?
- co się musiałem z nimi nakłucic ! , dopiero interwencja kier.bud. uspokoiła atmosferę.
Od tego momentu już było różnie ...

- może przesadziłem , ale ja poważnie radzę by na budowie od rana do wieczora była osoba która będzie tego pilnować , nawet gdyby to miało spora kosztować.Ja oszczędzalem i mam to co mam a na dodatek jeszcze WY mnie kopiecie ?
Kazdy może pisac co mysli ja nikogo nie oceniam zanim go nie poznam osobiście.
Jest przyslowie " jak cie pisza tak cię widzą " - widze że żle wypadam wtych postach ? , postaram się mniej emocj wkladać w nasze wspólne posty.

naLeśnik
26-08-2008, 11:28
........może przesadziłem , ale ja poważnie radzę by na budowie od rana do wieczora była osoba która będzie tego pilnować , nawet gdyby to miało spora kosztować.Ja oszczędzalem i mam to co mam a na dodatek jeszcze WY mnie kopiecie ?
Kazdy może pisac co mysli ja nikogo nie oceniam zanim go nie poznam osobiście.
Jest przyslowie " jak cie pisza tak cię widzą " - widze że żle wypadam wtych postach ? , postaram się mniej emocj wkladać w nasze wspólne posty.

z tym pisaniem co tylko przyjdzie Tobie na myśl to troszkę przesada, zdecydowanie polecam mniej emocji, bo niestety teksty typu....
"TY JESTEŚ CHOCIAŻ RAZ W ŻYCIU PANEM - i przed tobą mają zdejmować czapkę a nie jak za kumuny odwrotnie"
...psują dobry klimat w danym temacie i nie możesz się dziwić, że kilka osób zwraca uwagę na to w sposób dosyć dosadny.

mrozek1
26-08-2008, 13:00
A ja wierzę w siłę:

- edukacji - jak wykonawca nauczy się, że z Tobą może rozmawiać o wszystkim i lepiej niech się przyzna sam, że coś spierdzielił, to jest jeszcze szansa na poprawki i wspólnie na pewno coś wymyślicie. Jak będzie wiedział, że jak cos zj%$ie to od razu awantura, brak wypłaty i za pysk na bruk to wszystkie babole przykryje czapką. W tej sytuacji, jako osoby o mniejszym doświadczeniu mamy zdecydowanie mniejsze szanse.

- współpracy - co dwie głowy to nie jedna, a tak na serio to nie może być WALKA z wykonawcami i dostawcami pod tytułem budowa, bo jej nie wygramy. Przegramy tak czy inaczej - możemy mieć wspaniały dom i bez najmniejszego błędu, ale okupiony brakiem szczęścia rodzinnego (o którym tu już wspominano), brakiem znajomych (życie w permanentnym stresie nie przyczynia się do sukcesów towarzyskich), itp.

- lenistwa :) - człowiek jako istota z natury leniwa stara się przeżyć żywot swój z jak najniższym wydatkiem energetycznym przy zachowaniu oczekiwanych rezultatów. Nerwy wszelkie zdecydowanie podnoszą ów wydatek...

Poza tym: trzeba mieć szczęście do wykonawców, dostawców, wszystkich zaangażowanych w budowę. Można mu pomóc poprzez rekomendacje znajomych, znajomych znajomych, etc. Choć nie zawsze jest taka możliwość.

Trzeba mieć szacunek - tak dla siebie jak i dla innych. Ja tam nie raz mogę zdjąć kapelusz z głowy przed wykonawcą w myśl zasady: dobre słowo za dobrą robotę, jak coś się sypnie - rozmawiać o tym. Konfliktu wbrew pozorom nie da się wygrać, bo zawsze będzie to sytuacja, w której ktoś przegra. Jak przegra wykonawca to będzie chciał wygrać przy kolejnej okazji. Ale podkreślam - jak masz buraków na budowie to powyższe pewnie nie zadziała. Choć spróbować warto.

Choć przyznam otwarcie: współpraca z budowlańcami to jest pikuś. Reagują prawie jak w książkowych przykładach i przy zarządzaniu zespołem informatyków, grafików to jest naprawdę sama przyjemność :)

eh, rozpisałem sie...

bodzio74
26-08-2008, 13:18
Tak czy tak głowa będzie boleć panie Arku jak przyjdzie ten moment z rozpoczęcie budowy?

pierwek
26-08-2008, 13:35
Choć przyznam otwarcie: współpraca z budowlańcami to jest pikuś. Reagują prawie jak w książkowych przykładach i przy zarządzaniu zespołem informatyków, grafików to jest naprawdę sama przyjemność :)

parafrazując klasyka... "co Ty k..a wiesz o budowaniu"

założę się, że po opierdoleniu informatycy poprawią co spie..li a nie np. rzucą klawiatury i pójdą na budowę (tfu... tj firmę) obok.
Budowlańcy potrafią powiedzieć, że jak się nie podoba to sorry... zabierają swoje zabawki i sobie idą... :o jacyś informatycy tak ci zrobili?

Nefer
26-08-2008, 14:02
Jest przyslowie " jak cie pisza tak cię widzą " - widze że żle wypadam wtych postach ? , postaram się mniej emocj wkladać w nasze wspólne posty.
Ano słowo pisane ma tę wadę :):)
Każdy z nas miał rózne sytuacje na budowie i różne akcje przeszedł.
Wystarczy zachować odpowiednie proporcje w kontaktach. Osobiście uważam, że porównaniu z machiną biurokratyczną wykonawcy to sam miód :)

mrozek1
26-08-2008, 14:03
parafrazując klasyka... "co Ty k..a wiesz o budowaniu"


to nie kwestia wiedzenia czy nie o budowaniu, programowaniu itp. Bo to LUDZIE robia, nie kielnia czy komputer. I podejście do nich obojętnie co by nie robili jest istotne...



założę się, że po opierdoleniu informatycy poprawią co spie..li a nie np. rzucą klawiatury i pójdą na budowę (tfu... tj firmę) obok.
Budowlańcy potrafią powiedzieć, że jak się nie podoba to sorry... zabierają swoje zabawki i sobie idą... :o jacyś informatycy tak ci zrobili?

zakład bym przegrał, ale domyśl się dlaczego... a założę się, że mam większe pojęcie o budowaniu niż Ty o rynku pracy informatyków w każdym większym mieście w Polsce.
Ale nie licytując się: oba zawody są zajebiście mobilne, kompetencje super przenośne pomiędzy firmami. A informatycy potrafią przenosić swoje zabawki równie szybko.

Różnica w tym, że jak Ci ucieknie człek na tyle wykwalifikowany, że poza super dokumentacją, to miał wszystko we łbie to zamiana go drugim bywa niezwykle trudna. Jak ci murarz zrobi out - drugi będzie kleił cegły dalej, bo wszystko widać...
Być może dlatego dobre relacje z ludźmi to jest to, w co wierzę. I na budowlańca też działa, przynajmniej tych co ich znam.

skorpio
27-08-2008, 08:03
Jest przyslowie " jak cie pisza tak cię widzą "

Czy to też objaw dysleksji?

bastek13
27-08-2008, 08:19
Mam zamiar w tym roku rozpocząć budowę domu -- stan zero --

Ale, no właśnie jest ale, praca a dokładnie czas, który musimy poświęcić pracy.
W moim przypadku nie rzadko muszę zostać po godzinach lub wrócić do pracy bo coś się dzieje no i muszę być.

zlecenie budowy podwykonawcy do stanu surowego otwartego lub zamkniętego to wzrost kosztów o około 40% w stosunku do systemu gospodarczego

jak wy to rozwiazaliście

ja miałem to szczęście, że :

1. budowałem się 200 metrów od domu, w którym mieszkałem wcześniej, tak więć codziennie po pracy od razu byłem na budowie i można było sprawdzić postępy no i 3-4 godziny samemu popracować

2. stan surowy robiła mi znajoma ekipa, która budowała już 2 domy w mojej rodzinie i nie było nigdy zastrzeżeń

3. teść, ja sam i przede wszystkim mój ojciec mamy jakieś pojęcie o budowaniu i po stanie surowym dalej jechaliśmy sami z instalacjami i robotami "wewnętrznymi" z pomocą kuzyna mamy, który pracował w zasadzie od rana do wieczora a my popołudniami przy wykańczaniu domu.