rzyraf
17-09-2008, 16:07
W czasie warszawskiej wystawy moj mąż zabrał dzieci na ogladanie stoisk zoomarketu, w tym stoisk Straży dla Zwierząt oraz schronisk, na ktorych byly przedstwione kotki do adopcji. Wrocili z pomyslem, ze moze by tak jednego kotka..... Coreczka robi slodki oczy, mąż tłumaczy, ze na jednym stoisku sa takie biedactwa, chudzinki - poszlismy obejrzec. Faktycznie na stoisku Fundacji św. Franciszka sa trzy maleństwa -na oko 4-5 tygodniowe. Pomyslalm,ze faktycznie takie malenstwa to ciezko w schronisku przezyja wiec moze by jednym sie zaopiekowac. Pani z Fundacji poinformowala, ze one sa na targach bo je ktos podrzucil tego dnia (sobota) rano do Palacu ale nie do adopcji bo za male. No to mowie, ze jestem zootechnikiem i takie malenstwo wykarmie. Pani zaswiecily sie oczy - To moze pani wszystkie wezmie? Odchowa, nasz weterynarz je odrobaczy poszczepi nie bedzie to was kosztowalo a nam rąk do pracy brakuje. A jak dorosna to nam dwa pani odda. Co bylo robic- wzielismy wszystkie. W sobote zamieszkaly w plastikowej klatce, na slomie i kocyku.... Niestety nie moga biegac luzem - są nieszczepione i nie moga sie kontaktowac z naszymi zwierzetami, obowiazuje pelna separacja. W domku okazalo sie, ze są starsze niż wyglądają - mają juz pełne uzębienie mleczne, korzystaja z kuwety i jedzą z miseczki. Początkowo tylko chłeptały kocie mleczko, nastepnego dnia dodalam im rozgnieciona żółtko a potem jedna z puszeczek, którą dostaliśmy na targach od pana z Porty 21 (serdeczne podziekowania). Największy i najsilniejszy czarny kotek je wlasciwie wszystko - puszka "weszla" bez problemu. Pozostałe dwa akceptuja na razie jedynie jedzonko dokladnie rozgniecione z mleczkiem. Koteczki są bardzo żwawe, chętnie się bawią i myslę, że mimo traumy wyrosną na zdrowe kotki. A my postanowiliśmy,że nie bedziemy ich oddawać do schroniska tylko bezpośrednio do rąk nowych opiekunów. Kotki będą gotowe do oddania dopiero za jakieś 4-6 tygodni. Tak więc szukamy domków dla dwoch kocich dziewczynek.