PDA

Zobacz pełną wersję : Pięciomiesięczny szczeniak sam w domu



JoShi
24-09-2008, 13:57
No właśnie. Sam w domu, bo inaczej sie nie da. Niestety generuje szkody. Większe lub mniejsze ale jednak. Nie mam pomysłu co z tym zrobić. Nie chcę go oddawać, bo nie o to chodzi. W grę wchodzi również ograniczenie wolności na czas osamotnienia. Nie wiem jednak jak to zrobić, żeby nie zrobić mu krzywdy.

A może są jakieś inne sposoby o których nie mam pojęcia?

Mam tylko nadzieję, że przejdzie mu to z wiekiem, albo, ze są jakieś sposoby, żeby go okiełznać i dopomóc, żeby mu przeszło.

Mam nadzieję, ze mi dopomożecie jakoś, bo szczeniul jest kochany ale momentami mam serdecznie dość.

mokka
24-09-2008, 15:10
Kup klatkę. Jak sie przyzwyczai będzie traktował ja jak swój azyl , takie miejsce tylko dla niego. Ja miałam kiedyś sukę co demolowała mieszkanie, kupiliśmy klatkę i był spokój. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo to też klatka miała duże znaczenie, taki szczylek może zrobić sobie krzywdę gryząc co mu ślina na język przyniesie. Szczeniak szybko sie adoptuje do nowych warunków, najpierw do klatki wrzucałam coś dobrego, nie zamykałam od razu drzwiczek, potem zamykałam na krótko i tak dalej. Suka klatkę bardzo polubiła i sama do niej chętnie wchodziła jak chciała mieć spokój.

JoShi
24-09-2008, 15:37
Kup klatkę.
Myślałam właśnie o tym, ale ze swojego, ludzkiego punktu widzenia postrzegam to jako zbyt drastyczne ograniczenie wolności i wielką krzywdę (może nie słusznie i potrzebuję, żeby mnie ktoś przekonał, ze nie skrzywię psa i nie stworzę rozhisteryzowanego nerwowego potworka, który już nigdy nie będzie spokojny).




Jeśli chodzi o bezpieczeństwo to też klatka miała duże znaczenie, taki szczylek może zrobić sobie krzywdę gryząc co mu ślina na język przyniesie.
No właśnie najbardziej się bałam o wszelkiej maści kable. Nie wszystko da się zabezpieczyć i usunąć z jego zasięgu.



Szczeniak szybko sie adoptuje do nowych warunków, najpierw do klatki wrzucałam coś dobrego, nie zamykałam od razu drzwiczek, potem zamykałam na krótko i tak dalej.
Trochę się boję, bo muszę operację przeprowadzić szybko. Nie będę mieć na przyzwyczajanie więcej czasu niż weekend :(

To "rude-wredne" jest miksem jamnika ma jakieś 40 cm długości. Na razie największa klatka jaką widziałam miała 120 na 76. Nie za mała?

mokka
24-09-2008, 21:14
ale ze swojego, ludzkiego punktu widzenia postrzegam to jako zbyt drastyczne ograniczenie wolności i wielką krzywdę (
Sama wiesz , ze najgorszą rzeczą jaką można zrobić to uczłowieczać zwierzęta no nie? Pies nie ma wyrzutów sumienia, nie kocha nas tak jak to sobie wyobrażany, nie chce nam nieba przychylić, nie planuje co bezie robił za miesiąc itp. Podobnie jest z warunkami w jakich mieszka, nie mówimy tu o skrajnościach typu zimna buda i wielki łańcuch. Wystarczy ,że klatkę będzie kojarzył pozytywnie, czyli nie trafia tam za karę, nie wpychamy psa do klatki siłą, nie okazujemy swojego zdenerwowania. Klatkę traktujemy przyjaźnie, wkładamy tam psie zabawki, posłanie, chwalimy jak sam wejdzie , nawet teatralnie i cieszymy sie razem z nim z nowego lokum. Klatki lepiej nie rozstawiać przy psie, są psy które niepokoją sie niepotrzebnie , dźwiękami jakie wydaje rozstawiana klatka. Dla psów o chwiejnej psychice, a nawet lękliwych, dobrze jest przysłonić górę klatki, będą czuły się bezpieczniej. Są psy które klatkę potrafią rozwalić, jednak nie sadzie aby taki niewielki piesek tego dokonał, trzeba dobrze sprawdzić umocowanie prętów przy wejściu, czy nie odstają i czy pies nie ma możliwości zrobienia sobie krzywdy. Weekend z konieczności wystarczy, rozkładacie klatkę w piątek po powrocie z pracy, z całym wyposażeniem czyli zabawki, miękkie posłanie, wrzucasz przedmioty które pies zna i jakiś super smaczny bonus typu np. kość cielęcą . Chodzisz zagadujesz co tam jest w środku i ogólnie robisz z siebie wariata, jaka ta klatka jest super, jaki pies jest super, że tam wszedł i ogólnie wszystko co związane z klatką jest super. Pierwsze wejście do klatki chwalisz euforycznie, pięknie, cudownie itp. Nie zamykasz drzwiczek i pies może sobie wychodzić i wchodzić kiedy chce, oczywiście trzeba zadbać o to aby miał tam po co wchodzić jak najczęściej. Sobota to samo , pełna euforia i dalej jest super, możesz próbować zamknąć psa na krótko i wyjść z pokoju, jak ryczy i jęczy ignorujesz go, wracasz jak się uspokoi, są takie co ryczą i wyją godzinami, zakładamy wersję optymistyczną, ma co gryźć w klatce i nie zauważy zamknięcia, zamknięcie drzwiczek najlepiej robić po odwróceniu uwagi od nich. W środku super przysmak ,a Ty przy okazji zamykasz drzwiczki, wracasz otwierasz i jest super. Taki wariant może się nie wydarzyć, jeśli po wielu próbach swobodnego wejścia i wyjścia zamykasz drzwiczki ,a pies histeryzuje, schodzisz mu z pola widzenia i otwierasz dopiero aż sie uspokoi, trudno na odległość powiedzieć jaki to typ psa czy histeryk, czy lękliwy, czy jeszcze inny i ile to potrwa. Jeśli będzie konał niemiłosiernie, wchodzisz do pokoju udajesz żelazna damę, nie zwracasz na niego uwagi, on wyje wychodzisz, po iluś tam chwilach , wchodzisz olewasz psa, histeryzuje, dalej wychodzisz. Po iluś tam próbach powinien sie uspokoić, zignorowany zdrowy psychicznie pies powinien sobie już cyrki odpuścić, czyli on się uspokaja, Ty wchodzisz otwierasz drzwiczki i bardzo chwalisz psa jaki jest super i dajesz nagrodę. Niedziela próby dalej jak w pozostałe dni, z tym , że możecie wyjść na chwilę z domu i zamknąć psa , to ocenisz czy jest sens go zamykać po jego wcześniejszym zachowaniu, jak trochę ryczy nie gadacie do niego, wychodzicie, bez pocieszania i pożegnań , nie zwracając uwagi na psa. Przy każdym prawidłowym wejściu możesz powtarzać: super pies , dobrze na miejsce na miejsce w innych okolicznościach jak wejdzie też powtarzasz: super na miejsce. Tak to się najczęściej składa, że psy uważają klatki jako swój azyl, takie legowisko, miejsce tylko dla nich, to bardzo ważne i świetnie się sprawdza. Co do rozmiaru to ta o której napisałaś jest bycza.

widziałam miała 120 na 76. Nie za mała?
klatka dog V ma wymiary granicach 106x71x81 cm to klatka w które zmieści sie ast.
Jeszcze słowo w sprawie

nie stworzę rozhisteryzowanego nerwowego potworka, który już nigdy nie będzie spokojny
To nie klatka powoduje takie zachowanie, albo pies jest niestabilny psychicznie, a to może mieć podłoże genetyczne, albo został psychicznie totalnie skopany, jest to bardzo mało prawdopodobne, bo stabilnego psychicznie psa tak łatwo się nie zepsuje, o wiele bardziej stresujące dla psa będą Twoje powroty z pracy i stres związany z Twoim zdenerwowaniem za zniszczone rzeczy. Najczęściej właściciel wraca widzi bajzel i zaczyna krzyczeć na psa, ten nie wie o co chodzi, bo karcimy psa dokładnie w momencie jak robi coś złego, bo później nie jest w stanie skojarzyć o co nam chodzi, Czasem właściciele mówią, że pies przeprasza, nic bardziej mylnego, nie przeprasza tylko próbuje uniknąć gniewu, a czasem i kary ze strony pana. To tak na szybko, najlepiej jest pożyczyć klatkę od kogoś znajomego, moja klatka odwiedziła wiele domów, aż w końcu ją sprzedałam. To tak na szybko co przyszło mi do głowy. To moje wypociny i własne doświadczenia :D . Do poczytania wstawiam linki mądrych osób miedzy innymi behawiorysty :lol: :
http://www.dogs.gd.pl/kliker/praktyka/klatka.html
http://www.psyimy.pl/wychowanie_psow/Akcesoria_i_wyposazenie/208,Klatka_Kennel/
http://www.amichien.pl/kennelklatka.htm
http://pies.onet.pl/10659,13,16,nie_zostawiaj_mnie_samego,artykul_pocz ytaj.html

JoShi
25-09-2008, 10:18
Sama wiesz , ze najgorszą rzeczą jaką można zrobić to uczłowieczać zwierzęta no nie?
Wiem, stąd właśnie ten wątek. Chcę się pozbyć resztek skłonności do takiego myślenia, ale jednocześnie nie zrobić krzywdy psu. Przecież chcę z nim pod jednym dachem przeżyć kawał życia i dobrze by było to sobie dobrze (dla obu stron) ułożyć.



Wystarczy ,że klatkę będzie kojarzył pozytywnie, czyli nie trafia tam za karę, nie wpychamy psa do klatki siłą, nie okazujemy swojego zdenerwowania. Klatkę traktujemy przyjaźnie, wkładamy tam psie zabawki, posłanie, chwalimy jak sam wejdzie , nawet teatralnie i cieszymy sie razem z nim z nowego lokum. Klatki lepiej nie rozstawiać przy psie, są psy które niepokoją sie niepotrzebnie , dźwiękami jakie wydaje rozstawiana klatka.
To ważne wskazówki, choć boję się, że będę mieć na to dramatycznie mało czasu :(



Dla psów o chwiejnej psychice, a nawet lękliwych, dobrze jest przysłonić górę klatki, będą czuły się bezpieczniej.
Myślałam o tym. Podobno jamniki (a mój ma coś z jamnika) lubią mieć coś nad głową. Choć z drugiej strony jego koszyk stoi raczej w otwartym miejscu i nie zaobserwowałam, żeby mu to jakoś przeszkadzało.



Są psy które klatkę potrafią rozwalić, jednak nie sadzie aby taki niewielki piesek tego dokonał,
Też go o to nie podejrzewam. W każdym razie sprawdzę solidność klatki jak już od mnie dotrze.



trudno na odległość powiedzieć jaki to typ psa czy histeryk, czy lękliwy, czy jeszcze inny i ile to potrwa.
Wiesz sama nie wiem jak to ocenić. Ogólnie nastawiony jest do wszystkiego pozytywnie. Coś w stylu "wszyscy są przyjaciółmi". Chciałby się bawić nawet z psami, które go intensywnie obszczekują zza płotów podczas spaceru. Raz tylko widziałam jak się przestraszył dziewczynki, która podeszła dziarsko i chciała go pogłaskać. Schował się za moje nogi i pokazał zęby. No ale miał wtedy 3 miesiące i był zaledwie od kilku dni w nowym miejscu a cała akcja się odbyła na spacerze, więc biorę poprawkę.

Jeszcze miesiąc temu lubił się nad sobą porozczulać i nawet skracanie pazurów traktował jak by to była amputacja bez znieczulenia, ale chyba mu przeszło (wprawdzie nie testowałam na pazurach, ale dziś jak dostał zastrzyk u weta to nawet nie pisnął). Na ograniczenie wolności (zamknięcie w kuchni która była wtedy najbezpieczniejszym miejscem) w związku z pozostawieniem na jakiś czas reagował szczekaniem. Nie wycie, nie piszczenie tylko szczekanie. Tego się właśnie spodziewam w momencie zamknięcia w klatce. Nie wiem zatem czy mam go ignorować, czy kategorycznie uciszyć. Chociaż pewnie uciszenie + klatka = kara = ŹLE

Zastanawiam się za to, czy pies może być złośliwy, czy też różne jego zachowania wynikają zupełnie z czegoś innego.





Jeśli będzie konał niemiłosiernie, wchodzisz do pokoju udajesz żelazna damę, nie zwracasz na niego uwagi, on wyje wychodzisz, po iluś tam chwilach , wchodzisz olewasz psa, histeryzuje, dalej wychodzisz. Po iluś tam próbach powinien sie uspokoić, zignorowany zdrowy psychicznie pies powinien sobie już cyrki odpuścić
Spróbuję, choć skubany jest potwornie uparty.



Co do rozmiaru to ta o której napisałaś jest bycza.
OK. To w takim razie w taką zainwestuję.



To nie klatka powoduje takie zachowanie, albo pies jest niestabilny psychicznie, a to może mieć podłoże genetyczne, albo został psychicznie totalnie skopany, jest to bardzo mało prawdopodobne, bo stabilnego psychicznie psa tak łatwo się nie zepsuje, o wiele bardziej stresujące dla psa będą Twoje powroty z pracy i stres związany z Twoim zdenerwowaniem za zniszczone rzeczy.
Zdaję sobie sprawę, że na to pierwsze nie mam wpływu. Za to tego drugiego chciałabym uniknąć. Stąd moje dociekania. I chyba masz rację, że gorsze efekty na dłuższą metę mogą wyniknąć z tego, że przestaję panować nad sobą jak widzę niektóre jego "osiągnięcia" dokonane podczas naszej nieobecności.



najlepiej jest pożyczyć klatkę od kogoś znajomego
Obawiam się, że takich znajomości nie mam. Na szczęście zakup nie jest dla nas jakiś bardzo kłopotliwy. Szczególnie w skali spodziewanych strat, jeśli ten stan potrwa dłużej.


Do poczytania wstawiam linki mądrych osób miedzy innymi behawiorysty :lol: :
Dzięki za wszelkie wskazówki, wyjaśnienia i za linki. Na pewno się zapoznam.

mokka
25-09-2008, 10:46
Zastanawiam się za to, czy pies może być złośliwy
Pies nigdy nie jest złośliwy, to za ludzkie emocje. Jeśli coś robi liczy , że to działanie przyniesie mu korzyść. Nie wiem jakie sytuacje masz na myśli podejrzewając psa o złośliwość, najczęściej spotkałam sie z określeniem złośliwości przy załatwianiu się w domu na widok właściciela i nieprzychodzenie na wołanie, ludzie interpretują często takie jako złośliwe, nic bardziej mylnego, takie zachowanie maja zupełnie inne podłoże, często jest to lękliwość, strach, próba wymuszenia czegoś na właścicielu, zwrócenia na siebie uwagi, lub SA tego po prostu nie nauczone itp. Najczęściej przypisywanie takich zachowań psom, wynika właśnie z uczłowieczania, nic gorszego psu zafundować nie można, Trzeba sie nauczyć psiego, psy potrafią się świetnie z człowiekiem komunikować w swoim języku, trzeba patrzeć na położenia ogona, ucha, szerokość źrenic, ton w jakim szczekają, zjeżoną sierść na grzbiecie, sposób warczenia, moja suka np. warczy w zabawie, inaczej szczeka na listonosza, inaczej na intruza i wiele innych. Psiego uczę się od lat, a jeszcze wiele przede mną. Jest takie bardzo trafne określenie: „Nie traktuj psa jak człowieka, bo on potraktuje Cię jak psa " i jest to sama prawda.

Tego się właśnie spodziewam w momencie zamknięcia w klatce. Nie wiem zatem czy mam go ignorować, czy kategorycznie uciszyć. Chociaż pewnie uciszenie + klatka = kara = ŹLE
Ignorować, absolutnie nie uciszać, dobry wzór podałaś, takie będą konsekwencje, tak właśnie pies skojarzy klatkę, czyli jako karę, a nie o to chodzi. Zanim go zamkniesz, powinien wchodzić i wychodzić wielokrotnie z klatki, zamknięcie drzwiczek to etap końcowy, nawet w przyspieszonym kursie .

JoShi
25-09-2008, 10:51
Nie wiem jakie sytuacje masz na myśli podejrzewając psa o złośliwość, najczęściej spotkałam sie z określeniem złośliwości przy załatwianiu się w domu na widok właściciela i nieprzychodzenie na wołanie
Nie w tych sytuacjach złośliwość nie przyszłaby mi do głowy. Chodzi natomiast o załatwianie się w ogóle. Na przykład wczoraj. Normalnie pies domaga się wyprowadzenia na "kupę" siusiu jak nie może to robi na specjalną pieluchę. Przez dłuższy czas nie ma z tym problemu. Raz na jakiś czas z powodów, których nie potrafię zrozumieć pies robi akcję. Robi kupę na raty w kilku miejscach w domu. Podczas naszej obecności, więc w grę nie wchodzi to, że nie miał innego wyjścia. Poza tym zastanawia mnie to robienie w kilku miejscach po trochu.



Trzeba sie nauczyć psiego
No właśnie próbuję i dzięki za cierpliwość.

mokka
25-09-2008, 11:12
Czyli chodzi o załatwianie się w domu, to bardzo często tak właśnie jest odczytywane. Pies może załatwiać się w domu pod waszą nieobecność , bo ma nareszcie spokój, może rano jak z nim wychodzisz, jesteś zdenerwowana, spieszysz się, wszystko tak na szybko jak przed wyjściem do pracy, a może samego go wypuszczasz i szczeniak jak to szczeniak , którego interesuje wszystko, gania, wącha, a o kupie zapomina. Psy mogą znaczyć teren, ale on jest jeszcze młodziutki, nie ma psów, suk w pobliżu, no nie wiem, tu bym nie szukała przyczyny. Trudno tak przez net trafnie powiedzieć , nie mam doświadczenie wielkiego tyle co moje własne psy i czasem znajomych, do psów podchodzę bardzo amatorsko, mogę się mylić. Piszę o tym co najczęściej widziałam, nie wiem jak wygląda Wasz dzień, jakie napięcie jest przed wyjściem do pracy, ile czasu rano poświęcanie psu, co je i jak często, nie chce pisać bajek. Najważniejsze w kwestii załatwianie jest wielka pochwała i nagroda jak pies zrobi koopę, to głupio brzmi, ale świetnie sie sprawdza. W moim codziennych słowniku słowa: super, pięknie, świetnie z odpowiednia intonacją, są na porządku dziennym, już do ludzi tak się zwracam jak zrobią cos godnego pochwalenia :D . Ty będziesz zadowolona, pies będzie zadowolony i pójdzie sprawa do przodu. Problemy wiadomo najlepiej rozwiązywać jak najszybciej, aby pies sobie niepożądanych nawyków nie utrwalał.

rrmi
25-09-2008, 11:18
I ja mysle , ze glosne chwalenie ma dobry wplyw na te sprawy .
U mnie na podworku od rana mozna uslyszec "super siki super kupa" :D On zalapie wczesniej cz pozniej.
Mozesz tez jak juz robi kupe czy siku mowic "siku" albo "kupa" , istnieje prawdopodobienstwo , ze nauczy sie robic na komende.
To najwyrazniej u Ciebie kwestia tego , ze on nie ma zasu rano na takie sprawy ,a chodzi weszy , szuka zabawy i o kupie faktycznie zapomina.

JoShi
25-09-2008, 11:31
Czyli chodzi o załatwianie się w domu, to bardzo często tak właśnie jest odczytywane. Pies może załatwiać się w domu pod waszą nieobecność , bo ma nareszcie spokój, może rano jak z nim wychodzisz, jesteś zdenerwowana, spieszysz się, wszystko tak na szybko jak przed wyjściem do pracy, a może samego go wypuszczasz i szczeniak jak to szczeniak , którego interesuje wszystko, gania, wącha, a o kupie zapomina.
Nie nie. To nie ten problem. Akceptuję to, że może mu się to zdarzyć podczas naszej nieobecności bo faktycznie może nie mieć wyjścia, choć nawet wtedy najczęściej, albo wytrzymuje do powrotu albo robi na pieluchę. Jak nie wytrzyma i ominie pieluchę to trudno.

Rano robi kupę bo mąż z nim wychodzi na długo przed tym nim zacznie sie golić i jeść śniadanie. O pośpiechu czy wypuszczaniu psa samego nie ma mowy. Jest dopilnowany. Robi co trzeba i sam decyduje o powrocie. Właściwie w tej chwili wyprowadzenie psa na spacer rano jest pierwszą czynnością jaką robi mój mżą po obudzeniu. Czasem nawet przed budzikiem, bo pies się domaga i jest ryzyko, że jak nie dostanie tego czego się domaga to czeka nas sprzątanie.

Problem o którym pisałam to załatwianie się po cichutku (bez wcześniejszych widocznych dla nas sygnałów) w czasie gdy jesteśmy w domu i to w kilku miejscach. Pyk cichutko kawałek tu. Smyr smyr w inne miejsce i ciąg dalszy. Smyr smyr w trzecie i kończymy. Za kwadrans już wszyscy czują, że pies zrobił numer.



jakie napięcie jest przed wyjściem do pracy, ile czasu rano poświęcanie psu, co je i jak często, nie chce pisać bajek.
No właśnie napięcia rano nie ma. Ja się z racji mojego odmiennego stany rano nie najlepiej czuję i mąż mnie nie pogania a co za tym idzie ma mnóstwo czasu na wszystko. Napięcia i bieganiny brak. Pies przed szóstą jest obsłużony. Spacer nie jest długi, ale ze wszech miar skuteczny. Po powrocie spacer jest dłuższy, jeśli oczywiście pogoda na to pozwala. Pies je trzy posiłki dziennie i jak pisałam na ogól nie ma problemów z zasygnalizowaniem, że "musi" wyjść. Ale czasem robi taki manewr.



Najważniejsze w kwestii załatwianie jest wielka pochwała i nagroda jak pies zrobi koopę, to głupio brzmi, ale świetnie sie sprawdza.
Zachwycamy się nad każdą zrobioną na dworze lub na pieluchę.

Już się nawet zaczynam podejrzewać o to, ze może on w jakiś sposób sygnalizuje, tylko to przegapiamy? I to nie jemu sie przytrafia tylko nam? Ale dlaczego nie zrobi na pieluchę albo choćby w jednym miejscu, tylko tylko w kilku? Hmmm.

agnieszkakusi
25-09-2008, 11:35
Tak poza tematem: JoShi, gratuluję odmiennego stanu :D

JoShi
25-09-2008, 11:52
Dziękuję.

mokka
25-09-2008, 12:04
U mnie na podworku od rana mozna uslyszec "super siki super kupa" :D
I po tym poznaje się wytrawnego psiarza :lol: Jeszcze w świecie psiarzy rozwalają mnie gadki o ilości, jakości, konsystencji, kolorze kup. Jaka karma na to wpływa i czy są gazy po zmianie z jednej karmy na drugą , jak bardzo śmierdzące i jak często, albo diagnozy, zasłyszane na spacerze. : Proszę pani mojemu psu śmierdzi z pupy, ale czym? Pada pytanie . Jak pieczarkami to jakaś infekcja jak rybą to zapchane gruczoły. Myślałam , ze padnę ze śmiechu.

leolab
25-09-2008, 12:39
JoShi spraw żeby twojemu psy klatka kojarzyła sie z ostoją spokoju, z jego miesjcem, legowiskiem.... wtedy czas jaki będzie tam spędzał nie będzie dla niego traumą :)
powodzenia.

JoShi
26-09-2008, 09:27
Wczoraj przytaszczyliśmy do domu klatkę. Odbywało się wchodzenie po jedzenie. Kolacja w klatce przysmaki tylko w klatce śniadanie znów w klatce. Na początku wchodził i szybko uciekał. Teraz wchodzi i zjada spokojnie. Dziś i w weekend przyzwyczajania ciąg dalszy.

mokka
26-09-2008, 09:52
Czyli wszystko idzie w dobrym kierunku :D Gratulacje dla przyszłej Mamy :D

JoShi
29-09-2008, 13:17
Od piątku do niedzieli odbywało sie oswajanie z klatką. Pierwszy raz po zamknięciu (niedziela rano) pies "konał" trzy kwadranse. Nas przemian szczekał i piszczał aż z tego wszystkiego zwymiotował. Po trzech kwadransach się uspokoił i został wypuszczony. Następne zamknięcia były krótsze bo pies sie szybciej uspokajał.

Pies dostaje jeść i pić wyłącznie w klatce. Kilkakrotne zamykanie w niej go nie odstraszyło i sam tam wchodzi nawet jak nie szuka jedzenia. Wydaje się, ze wszystko idzie w dobrym kierunku.


Zobaczymy co będzie dziś bo został na cały dzień w klatce. Zastanawiam się jak zachować się po powrocie. Jeśli pies mnie [przywita piszczeniem i szczekaniem to chyba muszę przeczekać aż się uspokoi. Jeśli zaś będzie się po prostu cieszył to co? Wypuścić pochwalić i już?

Adar
14-10-2008, 08:56
Proszę o dalszy ciąg opowieści o przyzwyczajniu się psa. Pieska jeszcze nie mamy, ale będzie na pewno jak tylko się przeprowadzimy i ja się już stresuję jak to będzie, czy będzie niszczył (na pewno), czy będzie cierpiał jak nas nie będzi (na pewno) - ale jak zrobić,k żeby wszyscy przeżli to łagodnie. Kot też będzie i tu na forum wyczytałam, że dorosły pies szybciej zaakceptuje kociaka niż dorosły kot- szczeniaka. Więc chyba pojawią się u nas dwa maluszki na raz. Dzieci oczywiście przeszczęśliwe na taka mysl... no ale zboczyłam z tematu. Chciałabym skorzystać z Waszych doświadczeń jak to wszystko przeprowadzić jak najłagodniej. Zastanawiam się też, czy może jednak pies nie będzie psem stróżującym , podwórkowym - ja - blokowiec od dziecka (z doświadzeniem posiadacza piska w mieszkaniu), nie umiem umiescić psa na dworzu, mój małż - chłop ze wsi i na wsi będziemy mieszkać - uważa, że psa miejsce jest na podwórzu, piesek będzie ze schroniska -więc nie mamy wybranej ani rasy ani wielkosci pieska- chcemy pojechć z dziećmi, aby i pies nas zaakceptował i my psa, dzieci nie mają doświadczeń ze zwierzętami, więc dobrze im zrobi najpierw zabrac go na spacer i zobaczymy co z tego wyjdzie...
w każdym razie czekam na ciąg dalszy opowieści
Pozdrawiam

JoShi
14-10-2008, 14:28
Przyzwyczajanie idzie coraz lepiej, choć trochę metodą siłową, bo mało czasu było. To znaczy pies nie jest wrzucany na siłę do kletki, bo to by dało skutek odwrotny, ale nie był dostatecznie długo do niej przyzwyczajany. Może właśnie dlatego przyzwyczaja się powoli.

Zauważył po pewnym czasie, że jedzenie w klatce jest niebezpieczne, bo podczas gdy je mogą się za nim zatrzasnąć drzwi. Tak właśnie zamykamy go rano przed wyjściem z domu. Zaczął więc wynosić jedzenie. Brał do pyska, czmychał z klatki, wypluwał na podłogę i próbował w spokoju spożyć poza nią. Na szczęście zauważyliśmy w porę i nie pozwalaliśmy mu tego zjeść. Cierpliwie zbieraliśmy jedzenie i odsyłaliśmy do miski w klatce. Na szczęście szybko zrozumiał, że spokojnie zje wyłącznie w klatce i zrezygnował z tego procederu.

Aby go do tego dodatkowo zmobilizować przywiązujemy mu w klatce kości, bardzo je lubi ogryzać, ale musi to robić w klatce, bo nie może ich wynieść na zewnątrz.

Od poniedziałku mam urlop, więc ćwiczę dalej zamykanie w klatce. Wczoraj zauważyłam, że bawi się w klatce kością (przywiązaną). Po jakimś czasie przestał, ale nie wyszedł. Zajrzałam. Leżał na poduszce. No to zamknęłam klatkę. Mniej więcej po kwadransie zaczął się lament. Zgodnie z zaleceniami podgłosiłam tylko telewizor, żeby lepiej słyszeć i udawałam, że nie robi to na mnie wrażenia. O dziwo. Pies zrezygnował po około 10 minutach. Tak krótko to jeszcze nigdy nie było.

Klatka w błyskawicznym tempie nauczyła go higieny. Nie ma takiej możliwości, żeby się w niej załatwił. Przestał też się załatwiać gdzie popadnie w domu. Jak musi siusiu to tylko na pieluchę. Grubsze sprawy załatwia wyłącznie na zewnątrz. No i nie budzi nas już o piątej rano, żeby go wyprowadzić. Nauczył się, że nikt nie wyjdzie z nim póki nie zadzwoni budzik.

Tak więc uważam, że postępy są ogromne. A co najważniejsze. Ny się nie frustrujemy z powodu kolejnych zniszczeń, których już nie ma, więc nie wytwarza się nerwowa atmosfera, co z pewnością jest z korzyścią zarówno dla nas jak i dla psa.

magpie101
14-10-2008, 20:04
Bardzo fajny watek!
JoShi moze pokazesz nam zdjecie sprawcy calego zamieszania. I gratuluje bardzo odmiennego stanu :P .

JoShi
15-10-2008, 12:09
Bardzo fajny watek!
JoShi moze pokazesz nam zdjecie sprawcy calego zamieszania. I gratuluje bardzo odmiennego stanu :P .[/quote]
Dziękuję. A co do zdjęć jak zrzucę z aparatu to wrzucę do wątku ze śpiącymi zwierzakami, bo mam cudne zdjęcie jak śpi.

Teba
17-10-2008, 20:02
Joshi przyznaję, że nie przeczytałam wszystkich postów. Ale zaczęłabym od tego, czy pies zostawiany sam w domu jest zmęczony? Czy wcześniej ma zapewniony jakiś konkretny spacer, który potem może odespać, lub czas poświęcony na naukę, który również potem mógłby odespać?

Gdy młody człowiek rano wstaje taki wypoczęty i rozluźniony aż go korci żeby coś robić- psy również.

Poza tym jak najbardziej popieram pomysł klatki- do tego momentu przeczytałam.

JoShi
17-10-2008, 20:10
Pies jest rano na spacerze. To pisałam. Zmęczony? Ostatnio się zmęczył jak przebiegł truchtem 5 km przy rowerze albo jak przeszedł 8 km po Beskidach. A i tak 2 godziny później był zwarty i gotowy. Pokaż mi palcem kto ma czas przed pracą rano aż tak zmęczyć psa? :P

Z reszta jego wystarczy zostawić na 15 minut, żeby coś zmajstrował. Właśnie przed chwilą spał na krześle, nawet nie miał ochoty biegać za piłĸa. Postanowiłam zajrzeć do męża na poddasze, żeby zobaczyć jak mu idzie. Nie wzięłam go ze sobą bo tam praca z wełną mineralną. Jaki skutek? Pościągane rękawiczki, pogryzione chusteczki higieniczne (nie wiem skąd ściągnął). A pies nie wyglądał na tryskającego energią. Więc o co chodzi? O to, że ja poszłam a on nie.

Teba
17-10-2008, 20:57
Joshi znam osoby, które zaczynają pracę od godziny 9:00- więc o godzinie 5:00 wstają żeby iść z psami na 2wu godzinny spacer. Wszystko zależy od towarzystwa w jakim się obracasz...

Jeśli zaś chodzi o Twojego maluszka- ok, przychodzi mi do głowy jeszcze urządzenie zwane KONG- gumowa masa z dziurą w którą wpychasz jakieś smaczki, najlepiej dość kleiste typu paróweczka, zółty ser, biały ser i zostawiasz psu. Moją sukę taki KONG zajmuje na dobre 30 minut :D i powiem tak- są chwile kiedy wielbię tą zabawkę :D

JoShi
17-10-2008, 21:05
Joshi znam osoby, które zaczynają pracę od godziny 9:00- więc o godzinie 5:00 wstają żeby iść z psami na 2wu godzinny spacer. Wszystko zależy od towarzystwa w jakim się obracasz...
Ja tez zaczynam koło 9-tej, tylko potrzebuję ponad godzinę na dojazd. Zresztą nie o to chodzi. Chodzi o to, że musiałabym spędzić pół nocy, żeby go zmęczyć na kilka godzin. Siebie zmęczyłabym na cały dzień i nici z pracy :P



Jeśli zaś chodzi o Twojego maluszka- ok, przychodzi mi do głowy jeszcze urządzenie zwane KONG- gumowa masa z dziurą w którą wpychasz jakieś smaczki, najlepiej dość kleiste typu paróweczka, zółty ser, biały ser i zostawiasz psu. Moją sukę taki KONG zajmuje na dobre 30 minut :D i powiem tak- są chwile kiedy wielbię tą zabawkę :D
Coś mi się obiło o uszy. Chyba się skuszę.

Teba
17-10-2008, 21:13
Ja pracę zaczynam ok. 10- natomiast sen jest dla mnie tak ważny, że poranny spacer trwa 15 minut- choć fakt- moja suka ma 6 lat, a nie 5 miesięcy :lol:

JoShi
19-10-2008, 10:45
Wczoraj zaczęliśmy uczyć go pewnej "sztuczki". Chcemy, żeby przynosił smycz jak chce wyjść. Będzie łatwiej zrozumieć co chce jak się natrętnie czegoś domaga. Teraz to się domyślamy rzecz jasna.

Zabawa polega na tym, że mój mąż mu mówi, że czas na spacer. Hobo oczywiście słowo spacer rozpoznaje bezbłędnie. Mąż się ubiera i czeka na psa przy drzwiach. Ja staram się go nakłonić, żeby wziął w zęby smycz i poszedł z nią do męża. Wydaje się, że załapał. Bo już donosi smycz do końca i nie porzuca jej po drodze. Najpierw odległość jaką miał pokonać ze smyczą była mała, żeby miał szansę załapać w czym rzecz. Teraz jest większa.

Następnym etapem będzie podnoszenie smyczy z ziemi, bo na razie bierze ją ode mnie z ręki.

Oczywiście żartujemy sobie, że taki mądry jak Cywil to on nie będzie. Hi hi hi.

AT
19-10-2008, 23:03
Kong naprawdę fajna sprawa - polecam. Jako właściciel psa pracusia i trudnego do zmęczenia jako jedną z najlepszych form męczących psa (tylko mnie do TOZu nie podajcie) polecam wysiłek intelektualny - czyli szkolenie, tym bardziej, że już zaczęliście :wink:
Tu bardzo fajne źródełko wiedzy dla szkolących amatorsko swoje psiaki - dużo o klikaniu (super męczy psa bo wymaga główkowania) i fajna sprawa do uczenia sztuczekhttp://www.szkoleniepsow.fora.pl/. Osobiście ostatnio odkryłam, że mojego psa najmocniej i najszybciej męczy tropienie. Generalnie siłę wysiłku umysłowego mogę przedstawić na krótkim przykładzie z naszego życia. Po 2 godzinnym zwykłym spacerze z moim Mężem sucz przychodzi do mnie z ,,zaczepną" zabawką żeby coś jeszcze porobić natomiast po godzinnym spacerku ze mną połączonym ze szkoleniem szucz daje nam spokój na pół dnia :lol:

JoShi
20-10-2008, 15:25
Taki jest grzeczny jak śpi:
http://bexlab.pl/foto/dom/IMG_4452_hobo.JPG

A taki jest grzeczny jak nie śpi, ale nie jest w domu sam:
http://bexlab.pl/foto/dom/IMG_4458_hobo.JPG