PDA

Zobacz pełną wersję : trudny temat dla kobiet



smutna
21-10-2003, 11:12
Powinnam napisać ten post w "psychologu dyżurnym" ale tam trzeba się zalogować.
Sprawa jest dla mnie bardzo trudna,jestem bardzo szczęśliwą mężatką od trzech lat. Nigdy w naszym małżeństwie nie było żadnych nieporozumień i kłótni.Pobraliśmy się po 30 roku życia już z jakimś bagażem doświadczeń życiowych,po roku mieszkania z sobą.Krótko mówiąc sielanka.I nagle dowiaduję się że mój idealny małżonek skorzystał z usług agencji tow. i mam wrażenie że nie jeden raz.Czuję się jakby uszło za mnie powietrze.
jego tłumaczenie że to przez ciekawość nie bardzo do mnie dociera.
Zupełnie nie wiem co z tym zrobić.Wybaczyć i zapomnieć?

ma
21-10-2003, 13:08
nie lubilabym sie znalezc w takiej sytuacji, ale pierwsza mysl, jaka mi sie nasunela, to ze to lepsze niz stala kochanka. Z drugiej strony bierze mnie obrzydzenie, gdy pomysle o sprawach higieny i wspolnego meza z kimkolwiek.
wybaczyc i zapomniec? to chyba najglupsze, co mozna zrobic, bo to oznacza przyzwolenie.
Jesli maz powiedzial ci, ze to przez ciekawosc, to moze byc prawda. Na to jest moze tez jakas recepta - wspolna wycieczka do seksszopu, ogladanie filmow itp. Moze faktycznie mozna ciekawiej?
a tak w ogole, to trzymaj sie i nie daj sie!

kasiek
21-10-2003, 15:01
Pawlikowska-Jasnorzewska określiła kiedyś podobną sytuację, że to tak jakby ktoś użył jej szczoteczki do zębów... W sumie okropnie, bo rozumiem, że czujesz się, że nadużyto Twojego zaufania. Tak myślę, że mnie by to strasznie bolało. Rady tu wiele nie pomogą. Sama wiem jedno, że rozstanie, rozwód to zawsze porażka, nawet gdy jest najlepszym wyjściem, nawet gdy jest się stroną odchodzącą, nawet gdy obu stronom później układa się lepiej. Taka zadra długo się goi. Z kolei, żeby być razem i żeby było dobrze, to trzeba wybaczyć. Pewnie, że nie na zasadzie, że nic wielkiego się nie stało. Ale jak się tak naprawdę nie wybaczy, nie wysmuci, nie odzyska zaufania, to będzie ta sprawa zatruwała. Na pewno nie zapomnieć na siłę, pewnie z czasem uda się myśl o tym, co się stało oswoić... Wiele też zależy od męża, czy będzie chciał odzyskać Twoje zaufanie...
Wprawdzie nigdy nie korzystałam z pomocy psychologów, ale być może ktoś trzeci byłby tu pomocny, pomógłby się Wam dogadać. Tylko tak jak z lekarzami, trzeba trafić na rzeczywiście mądrą osobę. No i trzeba się przełamać. I pewnie dobrze by było, żeby decyzja o zwróceniu się o pomoc, była Waszą wspólną decyzją.
W sumie wierzę, że ludzie popełniają błędy, ale mimo to może jeszcze potem być dobrze, może nie jest to łatwe, ale jak obie strony chcą, to są w stanie naprawić relacje i być ze sobą szczęśliwe.
Życzę Ci, żeby wszystko się dobrze ułożyło...

smutna
21-10-2003, 16:13
dzięki za dobre słowo.Chyba faktycznie zgłoszę się do psychologa.Nie daję sobie z tym rady.To zdarzenie całkowicie zburzyło mój spokój psychiczny.Wspaniała rodzinka,udane dziecko,dobra praca,za niedługo nowy dom i nagle powrót do spraw sprzed lat (bardzo nieudany związek i załamanie psychczne).Nigdy bym nie przypuszczała że jeszcze raz może mnie to spotkać i nie życzę tego najgorszemu wrogowi.Całe szczęście że mąż wyjeżdza na dwa dni,nie potrafię na niego patrzeć,czuję obrzydzenie.
Swoją drogą to ciekawe że panowie podchodzą do tego tematu inaczej.Jak usłyszłam ,nie czują że zdradzają bo nie ma w tym zangażowania uczuciowego,tyko czysty seks dla rozładowania psychicznego :o

kasiek
21-10-2003, 16:37
Smutna, jak jest dziecko, to jesteście na siebie skazani do końca życia (bo dziecku jest bardzo potrzebny kontakt z dwojgiem rodziców, dużo łatwiej gdy mogą na siebie patrzeć i się dogadują, nawet jak są oddzielnie, niestety wiem coś o tym). Myślę, że rzeczywiście pewni panowie mogą nie rozumieć, że seks z inną osobą bez zaangażowania uczuciowego może też boleć. Swoją drogą ciekawe, czy gdyby kobiecie się to zdarzyło, a ich by to dotyczyło, to też by tak mówili? Ważne, żeby Twój mąż zrozumiał, że Cię rani swoim postępowaniem i żebyście dogadali się, co jest dopuszczalne w Waszym związku, a co nie. Pewnie dobrze, że będą te dwa dni na ochłonięcie. Może to nawet trochę za mało. Na pewno mądry psycholog Ci pomoże. Może warto, żeby pomógł Wam. Z tego, co pisałaś, to Twoje małżeństwo nie było bardzo nieudanym związkiem. Czułaś się w nim szczęśliwa. Na pewno przechodzi teraz kryzys. Niestety nie ma małżeństw bez kryzysów. :evil: Większych lub mniejszych. Wierzę, że Ci się uda wszystko to sobie poukładać jak najlepiej dla Ciebie (ale i dla innych również).

smutna
21-10-2003, 17:14
Jak tak otym wszystkim myślę to chyba wolałabym żyć w słodkiej nieświadomości.Jak już wspomniałam wcześniej jestśmy (byliśmy?) bardzo zgodnym małżeństwem.Choć minęło już trochę od ślubu,to ciągle się przytulamy,calujemy jak para szczeniaków a i w sypialni nie było nam nudno.Ale chyba nie ma idealnych związków :cry:

kasiek
21-10-2003, 17:40
Bo chyba jednak lepiej nie wiedzieć. Jest taka jedna pani psycholog żurnalistka, która twierdzi, że jak się miało "nieważny" skok w bok, to należy się go wypierać w żywe oczy, broń Boże nie przyznawać - to też ma być kara dla osoby, która to zrobiła - nie móc się wygadać. Najlepiej, żeby się poczuło, że nie warto (żeby nie powtarzać) i że się żałuje i zachować dla siebie.
Pewnie, że takie ściągnięcie na ziemię bardzo boli. Ale jeśli rzeczywiście była to jednorazowa ciekawość, to może jeszcze (po czasie, nie ma siły, żeby tak od razu przyschło) uda się Wam być zgodnym, szczęśliwym małżeństwem. Jeśli Twój mąż Cię kocha, zależy mu na Tobie, to sytuacja, w której cierpisz, jest też dla niego trudna. Rzeczywiście nie ma idealnych związków, dlatego wg. mnie dopóki obu stronom jeszcze zależy, to warto zawalczyć. Na uczciwych warunkach, bez poświęcania się dla czyjegokolwiek dobra (znam małżeństwa, które żyją obok siebie, ale wg. mnie nie o to chodzi). No bo kolejny związek też nie będzie idealny, a życie samemu też nie jest komfortowe...
Na pewno warto, jak już będziesz w stanie, porozmawiać o uczuciach: swoich ale i jego, o tym co Wam przeszkadza/przeszkadzało, co chcecie, żeby się zmieniło. Może jeszcze będziecie potrafili się kochać... :wink:

eska-j
21-10-2003, 19:17
Jeżeli uważasz, że Wasze małżeństwo było do tej pory udane - walcz o nie. Błędy popełniamy wszyscy.
Piszesz, że Twój mąż wyjeżdża. Wykorzystaj ten czas. Zadaj sobie pytanie czy Ty CHCESZ, więcej czy BARDZO CHCESZ wybaczyć. Jeżeli będziesz przekonana, że warto - przygotuj się do rozmowy z mężem. Aby nie płakać w czasie rozmowy (to naprawdę nie pomaga) powinnaś oswoić się z sytuacją, w której się znalazłaś. Spróbuj odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego tak się stało. To bardzo boli, ale być może dostrzeżesz rysę na Waszym związku, z której powstało pęknięcie. Wtedy być może dużo łatwiej i spokojniej będzie Ci się rozmawiało z mężem.
Jeżeli Twój mąż będzie chciał rozmawiać, a nawet tylko słuchać, nie będzie Cię zbywał, to warto się dalej angażować. Ta rozmowa może się ciągnąć dniami, może nawet tygodniami. Czas Wam obojgu potrzebny jest aby przemyśleć to, co zostanie powiedziane. On musi wiedzieć i zrozumieć, że Cię bardzo skrzywdził, że to jest WASZ poważny problem. W konsekwencji być może zrozumie, że już NIE CHCE WIĘCEJ Ciebie krzywdzić, bo Cię kocha i zależy mu na Waszym małżeństwie jak diabli. I wtedy przyjdzie czas na wybaczenie. I nie będzie potrzeby, aby wymazywać to zdarzenie z Waszej pamięci. To co nie da rady zburzyć Waszego związku, w rezultacie tylko go wzmocni.
Ja mogę Ci życzyć tylko dużo siły i spokoju, a przede wszystkim tego, aby CHCIAŁO SIĘ WAM OBOJGU rozmawiać.

Nina Mirgos
22-10-2003, 08:36
Witaj Smutna,
chciałabym z Tobą porozmawiać, ale nie na forum. Może będę umiała wykorzystać posiadaną przeze mnie wiedzę i doradzić Ci coś lub wskazać właściwy tor myślenia. Jednak aby to uczynić będę musiała zadać Ci kilka, być może krępujących pytań. Dlatego też proponuję indywidualny kontakt przez GG. Mój numer to: 468614.

Pozdrawiam serdecznie.
Nina

22-10-2003, 12:14
Chwileczkę, a skąd Ty wiesz, że on zdradził?! Czy sam Ci powiedział,, czy ktoś? Jeśli on sam - to widać z jakim poczuciem winy się zmagał. Jeśli ktoś - to fałszywy przyjaciel. Czy on na pewno mówi prawdę? Sama piszesz, że jest z mężem dobrze, że przytulacie się jak zakochani.
Nie podejmuj pochopnych decyzji! Jeśli wyraża skruche - przebacz. Jeśli nie masz pewności, czy to prawda z tą agencją - zostaw sprawę taką jak jest. Na dłuższą metę w małżeństwie nie da się udawać i prawda wyjdzie na wierzch. Życzę Ci, żeby to było zapewnienie o miłości męża.
P.S. Pochopne decyzje podważyłyby moją wiarę w Twoje uczucia - czy Ty go na pewno kochasz.

Nina Mirgos
22-10-2003, 12:43
...ma Pan rację, że pochopne decyzje, to złe rozwiązywanie problemów...

Jednakże w tej samej chwili, pochopnie zakłada Pan niewinność "męża" i równie pochopnie podważa Pan uczucia "żony". Pochopnie każe Pan zostawić sprawę swojemu biegowi... po to tylko, zakładam, żeby w męskiej solidarności nie skrzywdzić rzeczonego "męża".

A gdzie jest według Pana miejsce, na prawo do godnego życia zdradzonej/skrzywdzonej "żony"???!!! Gdzie jest normalny dom dla dziecka, które zostało zrodzone z tego związku?

Tylko konował stawia diagnozę, zanim przeprowadzi badania...

22-10-2003, 13:18
Mam nadzieję, że konował to nie o mnie :-?
Niczego nie zakładam, tylko przestrzegam przed podejściem idealistycznym.
Czy gdyby Smutna nie dowiedziała się o zdradzie, problemu by nie było? Czy rodzina nadal byłaby szczęśliwa?
Jeśli tak - to dlaczego prawda o słabości męża ma wywrócić ten związek? Spróbował, więcej nie chce, może nawet jeszcze bardziej kocha.
Jeśli nie, jeśli związek psułby się - to co wtedy mówić o godnym życiu kobiety i dzieci. Raczej gehennie.
W wypowiedzi poprzedniczki widzę idealizm - kochać albo śmierć. No cóż, życie to nieraz zakręty i upadki. Od razu się obrazić na tego, z którym chciało się iść przez całe życie? A czy małżeństwo to piaskownica?

Nina Mirgos
22-10-2003, 13:28
Z pewnością nie podchodzę idealistycznie. Realistycznie tak.

Nigdy nie ma dymu bez ognia. Pytanie kto go podłożył??? On, ona, a może rozpalili oboje? A może przywiało iskrę z pożaru obok???

W tym przypadku skutek winy jest po stronie "męża". Gdzie jest przyczyna - nie wiem. I zanim sie nie dowiem - nie obwinię nikogo. O takiej pochopności mówię.

22-10-2003, 13:36
A ja przestrzegam przed podeptanem uczuć męża, tylko dlatego że poszedł do prostytutki.
Nie chcę prowokować, ale prawdziwy dramat byłby wtedy, gdyby miał romans, bo to by znaczyło, że próbował ukryć krokodyla pod łóżkiem: oszukiwał, kluczył, mówił że ma dużo pracy, a szedł do tamtej.
A tu cóż, gdyby nawet: znalazł facet za wycieraczką wizytówkę z nagimi paniami, poszedł, później żałował, a teraz żona jest gotowa popełnić kolejne głupstwo.

gaga2
22-10-2003, 13:41
czyli nic się nie stało? Ot mała wpadka?!!? czyje uczucia zostały tu podeptane?
Nie potrafie sobie wyobrazić rozmiarów mojej wściekłości i bólu, gdyby mnie coś takiego spotkało. Zycie trzeba sobie jakoś ułożyć, to prawda, ale ból i upokorzenie jeszcze długo mogą być przeszkodą tego "normalnego" życia...

22-10-2003, 13:50
Tak, to prawda. Też tak sądzę. Źle się stało, ale...........

Nina Mirgos
22-10-2003, 13:51
Przepraszam bardzo !!!
Głupstwem według Pana jest uporządkowanie tego, co się stało???!!!

OK! Mąż poszedł na dziwki... nic sie nie stało...

I co dalej według Pana??? Mam schować głowe w piasek i założyć klapki na oczy, bo Pan mąż grzecznie wrócił do domu i chce sobie dalej wieść słodkie życie w ciepłych kapciach i miską stawianą pod nosem?

Chyba nie o to chodzi?! Nie chodzi o wybaczenie i poprawę, bo to dziecinne. Tak można dzieci wychowywać. Ale dorosły obywatel powinien się cechować czymś, co się tak bezpłciowo nazywa ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!! Za siebie i za ludzi, z którymi się dzieli życie.

Więc proszę mi nie truć o żalu czy poprawie, bo zapewniam Pana, że to czcze słowa. A historia i tak zatoczy koło...

Z poważaniem...

Bard13
22-10-2003, 13:51
Nic nie zmienia kwestii, że decyzja co dalej musi pozostać indywidualną decyzją Smutnej.
Nie spamujcie wątku rozważaniami czy chodzenie na ku.. pro.. do agencji jest mniej lub bardziej zdradą, bo to nie dokładnie ten czas i to miejsce.

Jak Pani Nina zaznaczyła, bez kompletnego obrazu sytuacji nie da się wyciągnąć diagnozy.

Wiemy: jest małżeństwo, jest dziecko, poszedł do agencji.

Nie wiemy nic ponadto.
Faktem jest to, że zdażyło się coś, co kogoś boli.
A wina zawsze jest po obu stronach.
Smutna czuje się winna, bo zastanawia się m.in. czy sama tego nie sprowokowała, czy moze jednak to wina męża.

Bez tej wiedzy tylko spamujemy listę.

22-10-2003, 14:15
Do Niny: Czyżbyś nie wiedziała, że wyciąganie radykalnych wniosków z czyjejś wypowiedzi jest stawianiem rozmowy na głowie?
"Chowanie głowy w piasek, klapki na oczach, miska stawiana pod nos pana męża" - Boże, jaki Ty masz obraz małżeństwa! Już rozumiem - w takim małżeństwie nigdy nie rozmawia się szczerze, a tuta taki klops, fakt, realność - zdradził mąż.
Mam nadzieję, że Smutna ma związek partnerski, a nie patriarchat męski.

22-10-2003, 14:17
Do Niny: spojrzałem na pieka pod twoim nikiem i co widzę: pan piesiek je z miski podstawionej pod nos. Czy już rozumiesz, że nie Ty masz radzić, ale trzeba Tobie?

Nina Mirgos
22-10-2003, 14:28
... a może to Pan jest tym mężem, który poszedł na ku... pro... przepraszam... do agencji?

A zwierzę nie człowiek. O zwierzę dbać trzeba.

Co do rad dla mnie, prosze Pana, to jest takie przysłowie o wilku... i wełnie... którego przez grzeczność nie zacytuję.

22-10-2003, 14:42
Plączesz się Nino. Odrazę budzi w Tobie obraz męża nad miską postawioną przez żonę. Miska dana psu wydaje Ci się jak najbardziej słuszna. Wniosek: traktujesz mężczyznę gorzej niż psa. Czy zgadłem.

Nina Mirgos
22-10-2003, 14:51
Psa należy:
- karmić
- nie drażnić
- i wypuszczać na noc

... a dalszą część korespondencji z Panem poproszę przez GG, ponieważ na forum publicum nie będę Panu udawadniać wyższości świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bożego Narodzenia.

I zapewniam Pana, że wysnuwane przez Pana wnioski są bezpodstawne.

Bard13
22-10-2003, 14:56
Psa należy:
- karmić
- nie drażnić
- i wypuszczać na noc




:D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D

22-10-2003, 14:56
Gdybyśmy wstawili zamiast psa, mężczyzna, co wyszło?

Mężczyznę należy:
- karmić
- nie drażnić
- i wypuszczać na noc

Oj, jakie Ty rady dajesz kobietom. A może masz rację?

Do następnego spotkania
"Facet"

ślivka
22-10-2003, 15:07
Trzeba być wyjątkowym bydlakiem żeby narażać zdrowie żony,matki swoich dzieci i korzystać z usług prostytutek.
Nie ma nad czym dyskutować.

Bard13
22-10-2003, 15:22
Gdybyśmy wstawili zamiast psa, mężczyzna, co wyszło?

Mężczyznę należy:
- karmić
- nie drażnić
- i wypuszczać na noc

Oj, jakie Ty rady dajesz kobietom. A może masz rację?

Do następnego spotkania
"Facet"

To było nawiązanie do traktowania mężczyzny jak psa.
Widocznie Nina tak swojego traktuje. I pewno jest zadowolony :)

A ztym narażaniem życia i zdrowi z korzystaniem W TRAKCIE MAŁŻEŃSTWA jest wiele słusznego, ale...

ILE Z OSÓB CZYTAJĄCYCH TEN WĄTEK PRZED ŚLUBEM WYGONIŁO ŚLUBNEGO/ŚLUBNĄ NA TESTY??

Ile osób jest pewnych, że na pewno wszystko jest OK??

Nina Mirgos
22-10-2003, 15:31
Ja robiłam testy...

są sero (-)

smutna
22-10-2003, 18:19
Nie wiedziałam że ten temat tak się rozwinie,dziękuję Wam bardzo.
Nie zamierzam się rozstawać z mężem,za bardzo go kocham i wiem że on mnie też.Poza tym jest jeszcze nasza kochana córeczka.Nie chcę jednak zostawić tego jakby się nic nie wydażyło.Poważna rozmowa nas nie ominie.Mam jednak problem co zrobić z sobą.Nie wyprowadzę się przecież na kanapę

22-10-2003, 18:31
Po kiego grzyba informujesz wszystkich że jesteś sero ujemna?
Może to propozycja?

mamoot
22-10-2003, 20:27
Smutna, nie da rady inaczej: musisz dopasowac sie do sytuacji biezacej.
Czy dalej poranek bedzie wygladal tak samo jak "przed agencja" ?
Czy wieczor tez tak samo ?
Jak bedziecie spali - oddzielnie ?
Jak bedziecie wspolzyc - przez gume ?
Jak bedziecie jesc - oddzielnie ?
Ciche dni / dni kiedy go nie ma nie wystarcza aby problem rozmiekl do tego stopnia, ze sie "zalatwi sam", "ugladzi", "jakos to bedzie"...
Jesli Cie kocha, to co dla niego znaczy milosc ? Moze jak przeforsowal wizyty w agencji "dla ciekawosci", to nastepnie poprosi cie o to bys kochala sie w jego obecnosci z kims trzecim ? Jak daleko zajda jego pragnienia ? Co jeszcze zrobi "z ciekawosci" ?
Nie wiadomo, jak naprawde bylo w waszym malzenstwie do tej pory. Moze wcale nie doznawal 100 % satysfakcji, a nie potrafil o tym rozmawiac ?
A Ty ? Piszesz ze bylas szczesliwa - jego zdaniem tez ? Co sie stalo, ze poszedl do agencji ? Co bylo lepszego w tamtych kobietach / kobiecie, czego nie dalas mu Ty ? Dlaczego o tym nie rozmawial wczesniej, ze ma takie pragnienia ?
Czy on tez jest szczesliwy w waszym malzenstwie ?
Wiec dlaczego ?
Czy wyslesz go na badania ?

Dopisz sobie do tych pytan wszystkie swoje. Bez rozmowy nie da rady. Ja postepowalbym tak samo jak przed zdarzeniem - z wyjatkiem lozka: niech dotrze do niego, ze sie go teraz brzydzisz.

mamoot (facet wstydzacy sie za swoj gatunek)

Bard13
23-10-2003, 07:47
Czy wyslesz go na badania ?


Ja bym wysłał.
jestem facetem i wiem, że jakby mnie ktoś wysłał to byłaby to lepsza lekcja wychowawcza niż miesiąc cichych dni.

Przypominam tylko, że test ma sens dopiero miesiąc po zdarzeniu.
Wcześniej nie powstaną przeciwciała, które się wykrywa.

Nina Mirgos
23-10-2003, 08:17
Po kiego grzyba informujesz wszystkich że jesteś sero ujemna?
Może to propozycja?


... widze, że w każdym zdaniu szuka Pan ataków na mnie...
Ja przynajmniej się siebie nie wstydzę. Pan za to, uderza z ukrycia,
bo nie stać Pana nawet na to, aby się zalogować i przedstawić!

Dziękuję za rozmowę. Dłużej nie będę pozwalała Panu na obelgi!

Z poważaniem....

Nina Mirgos
23-10-2003, 08:21
Nie wiedziałam że ten temat tak się rozwinie,dziękuję Wam bardzo.
Nie zamierzam się rozstawać z mężem,za bardzo go kocham i wiem że on mnie też.Poza tym jest jeszcze nasza kochana córeczka.Nie chcę jednak zostawić tego jakby się nic nie wydażyło.Poważna rozmowa nas nie ominie.Mam jednak problem co zrobić z sobą.Nie wyprowadzę się przecież na kanapę


Odezwij się do mnie.

smutna
23-10-2003, 09:16
Serdeczne dzięki Nina,ale nie mam zainstalowanego gg.Chyba ,że oświecisz mnie jak tam się zalogować

Nina Mirgos
23-10-2003, 09:23
Na stronie www.gadu-gadu.pl jest do ściągnięcia program GG. Należy go potem kliknąć i zainstalować. Potem założyć sobie swój numer jako nowy użytkownik. Program przydzieli Ci numer. Jak już się zalogujesz to w opcji "szukaj znajomych" podasz mój numer GG: 468614 - program mnie znajdzie. Potem dodaj mnie do listy i zacznij rozmowę. To takie proste :))) Można wtedy rozmawiać jak przez telefon, tylko z jedna osobą.

Powodzenia. Czekam.

sara
23-10-2003, 16:38
Czy wyslesz go na badania ?


Ja bym wysłał.
jestem facetem i wiem, że jakby mnie ktoś wysłał to byłaby to lepsza lekcja wychowawcza niż miesiąc cichych dni.

Przypominam tylko, że test ma sens dopiero miesiąc po zdarzeniu.
Wcześniej nie powstaną przeciwciała, które się wykrywa.

Czy badania mają być lekcją wychowawczą? :roll: Wydaje mi się, że raczej powinno chodzić o bezpieczeństwo.

kasiek
23-10-2003, 16:45
Pewnie, że chodzi o bezpieczeństwo, ale badania mogą być stresem, na pewno lekką uciążliwością. Ich wykonanie może skłonić do zastanowienia nad aspektami, o których się wcześniej nie myślało. Chociażby właśnie o bezpieczeństwie. Przynajmniej ja tak zrozumiałam wypowiedź Barda. A pewnie, że wysyłać, żeby sprawdzić, czy wszystko ok, a nie głównie w celach wychowawczych (one są uboczne).

mamoot
24-10-2003, 21:23
W sumie cale nasze zycie to mieszanina naciskow i ustepstw.
W tym przypadku dochodzi oprocz bezpieczenstwa kwestia dania do zrozumienia, ze ta sprawa budzi w nas obrzydzenie (cos jak z ta szczoteczka do zebow Kaska), ze przeciez nie zwyklismy sie calowac kiedy jestesmy chorzy...
Smutna, Nina Toba zawladnela... napisz chociaz ze sie powiodlo czy tez nie...

Nina Mirgos
25-10-2003, 08:15
:)
Nie mam aż takiej mocy, żeby zawładnąć, ale dziękuję :)

Chciałam tylko dodać Smutnej sił i wiary w siebie. A że niechcący wdałam się w "awanturę" z pewnym gościem... to już skutek uboczny. Bo choć nie jestem wojującą feministką, to zawsze zwalczam idące w zaparte formy szowinizmu. A gość się zachowywał jak męska blondynka - "nie, bo tak" - i on ma rację.

Wiem, że trudno jest zatrzymać strzałę w locie... Można jednak czasem zmodyfikować trochę tor lotu... :)

Polecam się na przyszłość :)

mamoot
25-10-2003, 13:36
Fajnie to opisalas :)

A takich gosci trzeba sprowadzac do parteru - jest ich kilku (bo mam wrazenie ze wiekszosc postow "pyskujacych" pisze te same kilka osob [jak nie jedna :o ]); wszystkie sa w miare inteligentne i czepiaja sie czegos co wyczytaly miedzy wierszami... Solidny ochrzan od czasu do czasu dobrze im/jej zrobi :D

Pozdrowka

ma
25-10-2003, 16:26
Solidny ochrzan od czasu do czasu dobrze im/jej zrobi :D

a moze jednak jemu?
pozdrawiam i ja :)

25-10-2003, 16:28
Z zasady nigdy nie uczestnicze w tego typu dyskusjach,poniewaz uwazam ,ze w okolicznosciach w jakich znalazla sie Smutna-nikt nie jest w stanie rozwiazac jej problemu,ani podjac za nia decyzji.
Dobry psycholog moze tylko pomoc przezyc te zdrade w sposob ktory umozliwi jej samodzielne dokonanie wyboru.Jesli bedzie to postanowienie aby jednak pozostac w zwiazku malzenskim,bedzie musiala nauczyc sie z tym zyc i w tym momencie jest to rowniez zadanie dla psychologa-jak to osiagnac.
Zaznaczam,ze nie chce deprecjonowac Waszych wypowiedzi.
Padlo wiele opinii ,ale jedyna sluszna ,a wrecz konieczna, jest wyslanie meza na badania.
Zaraz ktos mnie zapyta dlaczego zlamalam swoja zasade i zabralam jednak glos w tym temacie?
Po prostu interesuja mnie motywy czlowieka ,ktory ryzykuje rozbiciem udanego malzenstwa,rozstanie z kobieta ktora podobno kocha dla chwili spedzonej z prostytutka?
Jestem w stanie zrozumiec,ze zakochal sie w innej kobiecie,lub przezywa chwilowa fascynacje -ryzykuje swoim malzenstwem.
Tlumaczenie,ze zrobil to z ciekawosci jest smieszne i swiadczy o mentalnej niedojrzalosci ,poniewaz tylko nastolatek moze uzyc podobnego argumentu.
W calej sprawie nasuwa mi sie wiele pytan.
Dlaczego Smutna tak lapidarnie opisala sytuacje?
Oczekiwala pomocy ,a wlasciwie nawet nie napisala w jakich okolicznosciach dowiedziala sie o pobycie meza w agencji.
Ktos z moich przedmowcow o to zapytal -nie odpowiedziala.
Natychmiast z pomoca pojawila sie pani Nina?Skad sie raptem natychmiast znalazla sie na forum i w tym watku?
To sa czysto retoryczne pytania,wiec prosze nie komentujcie tych pytan-chyba ,ze znacie odpowiedz :P

skorpionka
25-10-2003, 16:30
To bylam ja -skorpionka -tekst wyzej.

25-10-2003, 19:03
Znam takiego jednego -sympatyczny oszolom-dooobrze po 45- dobrany długodystansowy zwiazek-facet z poczuciem wartości żony ...i co?I panienki.Mój mąż opowiada o nim z zazdrością- a wiem dlaczego-bo facet zrobi to z ciekawosci i z przeświadczeniem,że kochanie to zupełnie cos innego niz sex.Jestem z moim panem razem prawie 25 lat, i wiem,ze kiedyś to zrobi-chociaż sie zarzeka że nie.Kiedys trafi mu się okazja,przeklepie parę stów w agencji i będzie się czuł macho.Ja zapowiedziałam:jak złapię ciebie na tym,zatłukę[ i zatłukę] ,nie chcę wiedzieć kiedy i jak.Dziwne nie? Ale ileż to tragedii się dzieje,dlatego,że coś wylazło...Kochaj go.Otocz jak by miał wypadek,zastosuj taktykę: zobacz jestem,na dobre i na złe...Za darmo, nic nie chcę od ciebie,będę,bo kocham.A potem ,jak złapiesz na nastepnym numerku zabij.Zakop skubańca i zgłoś zaginięcie na policję.Jak się karac to przynajmniej za coś.Ateraz podnieś głowę,kup nowe kolczyki,szminkę-nie dla niego-powstań idż z małą na spacer,pokaż jaki świat jest piękny.Ona na CIEBIE patrzy,pokaz jej,jak wygląda miłość,przecież ona to zabierze z domu.Nie rób jej krzywdy,ona kiedyś też będzie kochać,nie psuj jej startu.
Wytrzymasz,dasz radę.Dlatego Pan BÓG stworzył mężczyznę,potem pomyślał, pomyślał i poprawił.....Życze Ci z całego serca wielu długich dobrych lat. ziaba

25-10-2003, 19:40
Moj kumpel w styczniu chwalil mi sie, ze podjal "zobowiazania" noworoczne... np. ze nie bedzie zdradzac zony. Potem, gdzies w lipcu, toczyl dysputy (przy niej !!! :evil: ), ze "w agencji to nie zdrada". Jeszcze potem skarzyl sie, ze jego zonka nie rozumie jego potrzeb seksualnych. Szczerze Wam mowie, ze od tamtego czasu na sama mysl o tym chce mi sie rzygac... Moze dlatego, ze jego zone znam dluzej niz on, i ze mam z nia chyba jednak lepszy kontakt...

Smutna jest konstatacja, ze faceci to czesto duze dzieci pragnace wciaz nowych i nowych zabawek, jeszcze smutniejsza, ze tej dziecinady w sobie nie widza...

W naszej dyskusji tylko Ziaba zwrocila uwage na dziecko i radzila wybaczyc... to ciekawe, jak bardzo jestesmy w siebie zapatrzeni i nie widzimy reszty swiata - moze dlatego, ze na razie dla nas sa to rozwazania czysto teoretyczne ? Gdybanie ?

Skorpionka, mnie bardzo dziwi taki obrot sprawy, ale malo jest watkow tak osobistych, ekshibicjonistycznych wrecz; mam jedna nadzieje - ze Smutna sie odezwie. Pani Nina sie pojawila i "zniknela" Smutna...

Ma, mi chodzilo o osoby/osobe - dlatego im/jej :)
A swoja droga, to kobieta nie moze byc tak pyskata, zeby pisac denerwujace posty ? :roll:

mamoot
25-10-2003, 19:42
to wyzej to moje... tak dla porzadku tematu

ziaba
25-10-2003, 19:46
Mamoot,tak z reka na sercu, ile razy miałes chęc,ale zabrakło albo odwagi,albo okazji?

mamoot
25-10-2003, 20:04
chec to ja mam pare razy dziennie :) nie jestem swiety, a atrakcji nie brakuje..
ale powaznie: albo sobie (z partnerem zyciowym) cos obiecujemy i tego sie trzymajmy, albo nie robmy z geby cholewy; wszystko jest do ustalenia, im wczesniej tym lepiej; jesli partnerzy tego pragna i godza sie na to, niechaj sobie tancza na boku z kim chca i jak chca; ale jesli sie mowi "kocham", a potem "no bylem, bo inni byli / bo bylem ciekaw / no przeciez nic sie nie stalo", to jest to czystej wody egoizm, i to taki ostry, bo raniacy drugiego czlowieka
A wracajac do mnie, to nigdy nie brakowalo mi tej mysli - jak ja jej spojrze w oczy ? Mi wystarczalo. Czy wystarczy na cale zycie - to wie tylko Przedwieczny, nie mnie sie o to martwic.

ziaba
25-10-2003, 20:38
Jak dobrze ze jest ktoś taki ,kto wie na czym polega "na dobre i na złe".Cieszę się,że Twoja Kobieta [specjalnie piszę przez duże k] ma takie szczęście.Tyle tylko,ze za jakiś czas moze być inna szczęściara, i drugiej to samo bedziesz obiecywał.Sorry, ale takie jest zycie, nie takie związki widziałam, nie takie obietnice padały.Wiem,ze moje dobre małżeństwo istnieje dzieki braku zaufania przynajmniej jeśli chodzi o relacje z płcia przeciwną.Nie nie ma zazdrości,ale nie ma też zapewnień z cyklu "do grobowej deski".Ja nie wiem ,czy jutro on się nie zakocha- a przeciez ma do tego prawo.Ja też.Nikt mi nie powiedział,że to na zawsze...
I dlatego jest dobrze.Bo i ja i on boimy się siebie stracić.
Zyczę Wam czasu,gdy będziecie mogli w tej samej szklance moczyć zęby.
[To życzenia mojej strasznie wiekowej ciotki,któraw stanie szczęśliwego stada przezyła 72 lata]
Wszystko mozna spaskudzić...Tyle że po co?

Nina Mirgos
25-10-2003, 20:40
A wracajac do mnie, to nigdy nie brakowalo mi tej mysli - jak ja jej spojrze w oczy ? Mi wystarczalo. Czy wystarczy na cale zycie - to wie tylko Przedwieczny, nie mnie sie o to martwic.

Wiesz..., lepiej abyś to Ty się martwił, a nie Przedwieczny. To Twoje życie, niczyje inne. To Ty będziesz musiał potem patrzeć na siebie w lustrze i na czyjeś łzy... Nie zrzucaj w żaden sposób na nikogo ODPOWIEDZIALNOŚCI za swoje czyny.

To tak na przyszłość... Bo ja zawsze wolę pogadać najpierw i dmuchać na zimne, niż potem borykać się z problemem. To się nazywa profilaktyka... :)

Z poważaniem... Wasza zrzęda :)

Nina Mirgos
25-10-2003, 20:52
A swoja droga, to kobieta nie moze byc tak pyskata, zeby pisac denerwujace posty ?

... hmmm...

I co ja mam powiedzieć?

... przecież nie zaczne pyskować ;)

Serdecznie pozdrawiam :)

mamoot
25-10-2003, 21:01
Ale sie slodziutenko zrobilo :)
Ziaba, skad wiesz ze bedzie nastepna i ze bedzie to szczesciara ??? moj - czy dobry - nie wiem - zwiazek istnieje wlasnie dzieki zaufaniu, i byly zalamania, i potem byly przeprosiny; tylko nam sie udalo zatrzymac na etapie zwatpienia, a nie dopiero naprawiania szkod...
z ta szklanka - fajne zyczenia :D

Nina, ale ja nie chce nic zwalac na Przedwiecznego... i tak ma do diabla :D roboty; zda mi sie ze o tym byl caly moj post :roll:

Wasz maruda :wink:

P.S. w tej pyskatej chodzilo o watpliwosci Ma, ze gosciem pyskatym ma byc "on"

26-10-2003, 17:42
smutno bez Smutnej... :cry:

ciekawe czy Jej jest wesoło :roll:

sumienie
26-10-2003, 17:57
A co sądzicie o takiej sytuacji.
Spotkanie klasowe po latach bez współmałżonków. Jeden drink za dużo i ona i on alkohol szumi w głowie dość mocno. On ma bardzo udany związek małżeński, ona trochę mniej ale radzi sobie z tym dobrze. Pożegnanie podanie ręki, pocałunki takie braterskie, ale wypity alkohol robi swoje i dochodzi do takiego "poważnego" pocałunku. Wracają do swych współmałżonków i życie toczy się dalej jakby tego pocałunku nie było. Powiedzcie czy to można nazwać zdradą małżeńską

ślivka
26-10-2003, 18:26
Uważam że nie można nazwac pocałunku zdradą,jeszcze ten alkohol.
Współmałżonkowie może nie byli by zachwyceni,ale nic się nie stało wielkiego.

Noel
26-10-2003, 18:33
Zaczyna się zawsze niepozornie... kończy się różnie. Zawsze trzeba pamiętać by nie zrobić Drugiej osobie tego, czego sami byśmy nie chcieli doznać....

mamoot
26-10-2003, 18:37
Wracają do swych współmałżonków i życie toczy się dalej jakby tego pocałunku nie było [...] czy to można nazwać zdradą małżeńską

Synonimem slowa zdrada jest "niewiernosc" - czyz oni nie sa wierni swoim OBECNYM towarzyszom zycia ?
Zawsze mozna zrzucic takie zachowanie na okolicznosci - wspomnienia, alkohol; moze za sprawa jednej chwili, kiedy zapach jej perfum poczuly jego nozdrza ? I nagle wszystko wokol zaczelo byc niewazne, bo nagle on znowu mial duzo mniej lat, a ona - jesli wiedzie jej sie nie najlepiej w obecnym zwiazku, miala znowu szczescie w sobie, bodaj przez te pare sekund...
jednak nie radzilbym sprawdzac granic tolerancji psychicznej na dalsze "zapominanie sie"...
Jak mnie Nina nie zbije, to dalbym im rozgrzeszenie :wink:

sumienie
26-10-2003, 19:10
Ok.
A jak powiem, że cała czwórka się zna.Żeby było trudniej to On uważa jej męża za swojego dobrego kolegę a ona jego żonę za swoją koleżankę.
Czy dalej można to rozgrzeszyć.

Noel
26-10-2003, 19:15
Oj nie ma różnicy

ziaba
26-10-2003, 19:22
Myślę,ze problem sygnalizuja jedynie kobiety.Nie zauwazyliście?Jakos faceci nie mają z tym problemów,bo maja zdrowsze podejście do wielu rzeczy.Ja jako baba mam tego pełna swiadomośc.To my doszukujemy sie w gestach czy słowach wiecej,niz on chce nam to przekazać.I fantazje ruszaja- a on biedny jeszcze nie wie,że jest w "sieci" naszych domysłów.No i niektórzy wykorzystują nasze głupawe sentymentalne pojęcie o romantyzmie.Dla nas facet przepuszczajacy nas w windzie jest obiektem juz mocno interesujacym(bo nie prymityw).Tak naprawdę w każdej z nas siedzi TAMTEN-z wakacji sprzed 15 lat,albo sąsiad z 2 piętra.Bo my chcemy widzieć tyle ,ile wynosza braki naszych partnerów.I dobrze,a dlaczego my mamy sie nie oglądać jak oni?A cienka soczysta linia jest doskonale oznakowana.Każda ze stron wie o co chodzi.Tylko z ta różnicą,ze im się ta wiadomośc kasuje z upływem świtu, a my ciagniemy to przez wieki.A takie ,które znają moc czarów jednonocnych przez jakiś czas nie budzą się w realnym świecie.A może to jest kwintesencja kobiecości?

Noel
26-10-2003, 19:32
Jeżeli siedzi TAMTEN to niedobrze...Porównania są niedobre....Nie ma tamtych, byłych, nowych czegoś nowego z nowymi , byłymi Jest tylko Obecny ...Jak dwoje tak myśli to nie ma problemów "bocznych: - są tylko wewnętrzne wspólnie rozwiązywalne.......

sumienie
26-10-2003, 20:15
A czy powinni powiedzieć o tym współmałżonkom

mamoot
26-10-2003, 21:01
A po co ? zeby zepsuc cos co jest dobre [tak wynika z Twego opisu], snujac dywagacje o nieistniejacym [patrz Ziaba] ??? Obawiam sie, Sumienie, ze jestes strona w tej sprawie... i staram sie Ciebie zrozumiec...
Mozna zrobic tak: zrywamy obecne zwiazki, zostawiamy kilka unieszczesliwionych osob, wyjezdzamy na drugi koniec kraju... i na 95 % po roku sie nienawidzimy. Bo gdyby bylo inaczej, to bysmy przeciez stanowili pare, czyz nie ?!?!

Noel, strasznie stanowczy jestes :wink: , boje sie uzyc slowa "zaborczy". Czego jak czego, ale nie ma takiej mocy, aby odebrac komus marzenia czy fantazje..... smiem uwazac ze one wlasnie sa niezwykle potrzebne, bo po przejrzeniu sie we wlasnych marzeniach nie zrobimy glupstwa w realnym zyciu...

"Jedyne co mam to zludzenia, ze moge miec wlasne pragnienia,
jedyne co mam, to zludzenia, ze moge je miec..."


Ziaba, z ta winda to naprawde tak jest ??? :o

mamoot
26-10-2003, 21:07
Zdanie wypowiedziane przed chwila przez Kaczkowskiego w "trojce" [Mini max]

"Nie pozwol, zeby maly problem popsul duza przyjazn"

27-10-2003, 07:15
Ponoć.Ja nie mam windy a moje relacje z facetami są takie: chłop żonaty[albo w konkubinacie] jest bezpłciowy.To takie proste.To jest osobnik ,z którym mogę iśc na piwo,ale linia bezpieczeństwa jest pod baardzo dużym napieciem.Przekroczenie jej grozi wojną.I dlatego mam przegwizdane u teściowej-córeńka rozbiła 3 małżeństwa z dziećmi[ "ona ma prawo ułożyć sobie życie"..]Boli mnie takie wampirzenie.Ale to moje podejście do sprawy.Przekleństwem jest układanie sobie życia na cudzej krwi ,a już na łzach dzieci....Może to głupie,ale szczere.

sumienie
27-10-2003, 08:52
Ponoć.Ja nie mam windy a moje relacje z facetami są takie: chłop żonaty[albo w konkubinacie] jest bezpłciowy.To takie proste.To jest osobnik ,z którym mogę iśc na piwo,ale linia bezpieczeństwa jest pod baardzo dużym napieciem.Przekroczenie jej grozi wojną.I dlatego mam przegwizdane u teściowej-córeńka rozbiła 3 małżeństwa z dziećmi[ "ona ma prawo ułożyć sobie życie"..]Boli mnie takie wampirzenie.Ale to moje podejście do sprawy.Przekleństwem jest układanie sobie życia na cudzej krwi ,a już na łzach dzieci....Może to głupie,ale szczere.

Gościu z całym szacunkiem ale tu nikt nie mówi o rozbijaniu małżeństw. Poczytaj dokładnie mój problem-wszysto wróciło na swoje tory i jest ok. tylko trochę sumienie coś wyrzuca, a i smutna rozważa swój problem pod kątem wybaczenia, czy pogodzenia się z zaistniałą, trudną sytuacją.
Nikt nie mówi o ukłądaniu sobie życia na cudzej krwi....

27-10-2003, 10:03
Obrzydliwe!
Jak mąż zdradzi żone to tak jak by ktoś z domu napluł na ulicę, a jak żona zdradzi męża to tak jak by kotś z ulicy napluł do domu. Indyjskie.

27-10-2003, 10:13
Faceci to świnie - to miałeś na myśli? :wink:

Tolerancja dla wybryków mężczyzn jest dużo większa niż dla wybryków kobiet, nie rozumiem dlaczego ??? :o Ponoć mamy równouprawnienie...

mamoot
27-10-2003, 10:16
córeńka rozbiła 3 małżeństwa z dziećmi[ "ona ma prawo ułożyć sobie życie"..]

rozumiem, ze dalej szuka.. kolekcjonerka jakas czy co ?

Nina Mirgos
27-10-2003, 10:16
Noel, strasznie stanowczy jestes :wink: , boje sie uzyc slowa "zaborczy". Czego jak czego, ale nie ma takiej mocy, aby odebrac komus marzenia czy fantazje..... smiem uwazac ze one wlasnie sa niezwykle potrzebne, bo po przejrzeniu sie we wlasnych marzeniach nie zrobimy glupstwa w realnym zyciu...

:o

Masz rację Mamoot, że marzeń się nie da odebrać... ale są też tacy, którzy te swoje marzenia wprowadzają w czyn, nie weryfikują ich...

A potem idą za marzeniem... na ku... pro... do agencji...

Marzyć trzeba umieć ODPOWIEDZIALNIE!
Mnie się marzy 6 w lotto, ale gram tylko przy kumulacji powyżej 5 milionów, żeby płacić mniejszy podatek od swoich marzeń :)

Pozdrawiam...

mamoot
27-10-2003, 10:23
Mnie się marzy 6 w lotto, ale gram tylko przy kumulacji powyżej 5 milionów, żeby płacić mniejszy podatek od swoich marzeń :)

:D:D:D:D:D

Pal licho podatek... 90% zostaje :D
rozbawilas mnie do lez (nad tymi "niewygranymi" milionami) :D

sumienie
27-10-2003, 14:36
To smutne, że tak rozmył się temat dyskusji. Dwie konkretne osoby czekają na Wasze rady ...

Nina Mirgos
27-10-2003, 14:47
Ok.
A jak powiem, że cała czwórka się zna.Żeby było trudniej to On uważa jej męża za swojego dobrego kolegę a ona jego żonę za swoją koleżankę.
Czy dalej można to rozgrzeszyć.

Hmmm...

a co było potem...?

Bo widzisz Sumienie, jeśli oboje wzięli to zdarzenie na poważnie i zaczyna im to burzyć dzień codzienny... To pali się kontrolka. Jeśli jednak wrzucili to ad acta, myślę, że nawet nie ma czego rozgrzeszać... Powinni zapomnieć. Ale sądząc z tego, jak bardzo drążysz temat jest coś jeszcze... Mam rację??

Z poważaniem...

sumienie
27-10-2003, 15:22
Hmmm...

a co było potem...?

Bo widzisz Sumienie, jeśli oboje wzięli to zdarzenie na poważnie i zaczyna im to burzyć dzień codzienny... To pali się kontrolka. Jeśli jednak wrzucili to ad acta, myślę, że nawet nie ma czego rozgrzeszać... Powinni zapomnieć. Ale sądząc z tego, jak bardzo drążysz temat jest coś jeszcze... Mam rację??

Z poważaniem...[/quote]


Nie Nino nie masz racji - nie ma żadnego coś ....oprócz sumienia które niesamowicie boli. Dziś nawet do siebie nie przedzwonili, nie widzieli się... Sądząc po tym druga strona też wrzuciła to zdarzenie ad acta ....

Nina Mirgos
27-10-2003, 15:24
... więc zostaje tylko CZAS ...

Goi wszystkie rany...

Będzie dobrze.

:)

mamoot
27-10-2003, 21:33
Boli, prawda ? Boli, ze ten ktos nie dzwoni, bo nam sie wydawalo, ze cos powroci, a tu pustka, i tylko jedna osoba o tym zapomniala, druga sie meczy...
a moze nie ? moze druga strona tez zagryza palce ? a moze tak byloby lepiej ?
co Ci mozna poradzic ? to przeciez tylko jeden pocalunek... i niech tak zostanie; nie zadreczaj sie


"W zyciu piekne sa tylko chwile..."

Nina Mirgos
28-10-2003, 11:27
Czemu taka cisza... ?

Smutno bez was...

28-10-2003, 13:36
Droga Pani Nino jest na tym forum tyle wspaniałych watków niektóre wymagające natychmiastowej pomocy psychicznej a Pani jak domniemem tylko tu. Zapraszam na szerokie wody Forum np do wymiany doświadczeń niekoniecznie duchowych, miłego "podnoszenia na duchu" i wesołej zabawy.

Mamona Lisa
28-10-2003, 14:24
Ja zgadzam się z gościem - potrzebna tu jest pewna "dyscyplina" myśli: mężczyzna "zajęty" - lub jeśli sama jestem zajęta - każdy inny - to nie mężczyzna, to taki odrębny gatunek człowieka. I tyle. Działa.

Pozdrawiam,
M.

28-10-2003, 14:26
Ja zgadzam się z ziabą - potrzebna tu jest pewna "dyscyplina" myśli: mężczyzna "zajęty" - lub jeśli sama jestem zajęta - każdy inny - to nie mężczyzna, to taki odrębny gatunek człowieka. I tyle. Działa.

Pozdrawiam,
M.

:)
Naprawdę działa...

Mamona Lisa
28-10-2003, 14:29
Polecam też facetom :wink:

mamoot
28-10-2003, 16:06
fajnie... cytowanie :D ze zmianami :D:D:D

odrebny gatunek czlowieka :evil: ej, baby, baby.... :(

Nowa definicja: ludzie, a takze kobiety, a takze zajeci faceci :-?

Sumienie juz nie zaglada (bo i po co ?), Smutna tez ma dosyc... ech...

28-10-2003, 16:27
Sumienie juz nie zaglada (bo i po co ?), Smutna tez ma dosyc... ech...


Zagląda ale nie chce mu sie odzywać, bo Wasza dyskusja przestała mieć sens .
Boli, prawda ? Boli, ze ten ktos nie dzwoni, bo nam sie wydawalo, ze cos powroci, a tu pustka, i tylko jedna osoba o tym zapomniala, druga sie meczy...
a moze nie ? moze druga strona tez zagryza palce ? a moze tak byloby lepiej ?
co Ci mozna poradzic ? to przeciez tylko jeden pocalunek... i niech tak zostanie; nie zadreczaj sie

mamoot tak sensowne były Twoje wypowiedzi ale tą dałeś plamę.
Niestety nie wszyscy zachowują się wg. gotowych szablonów.
Wcale nie boli tylko radość w sercu, że druga strona też jest odpowiedzialna i potraktowała ten temat jak ja.
Rzadko się zdarza, żeby obie strony były tak zgodne. Często jedna się angażuje i stąd wynikały te obawy.
Na szczęście jesteśmy ponad tym wszystkim.

28-10-2003, 16:28
Sumienie juz nie zaglada (bo i po co ?), Smutna tez ma dosyc... ech...


Zagląda ale nie chce mu sie odzywać, bo Wasza dyskusja przestała mieć sens .
Boli, prawda ? Boli, ze ten ktos nie dzwoni, bo nam sie wydawalo, ze cos powroci, a tu pustka, i tylko jedna osoba o tym zapomniala, druga sie meczy...
a moze nie ? moze druga strona tez zagryza palce ? a moze tak byloby lepiej ?
co Ci mozna poradzic ? to przeciez tylko jeden pocalunek... i niech tak zostanie; nie zadreczaj sie
mamoot tak sensowne były Twoje wypowiedzi ale tą dałeś plamę.
Niestety nie wszyscy zachowują się wg. gotowych szablonów.
Wcale nie boli tylko radość w sercu, że druga strona też jest odpowiedzialna i potraktowała ten temat jak ja.
Rzadko się zdarza, żeby obie strony były tak zgodne. Często jedna się angażuje i stąd wynikały te obawy.
Na szczęście jesteśmy ponad tym wszystkim.

28-10-2003, 16:51
Na szczęście jesteśmy ponad tym wszystkim.
No i swietnie !
Tylko my mielismy dylemat, Wy nie... Tak to czytam.
Wybacz, ze nie daje wypowiedzi jakie chce uslyszec pytajacy. Nie umiem.

jak cytować (http://www.murator.com.pl/forum/viewtopic.php?p=185480&highlight=cytuj&sid=82540ec0fd54b880568564a127e0ac48#185480)

smutna
28-10-2003, 17:44
oj rozwinął się nam temat.
Jestem po bardzo trudnej rozmowie z mężem ,naprawdę nie było łatwo.Dobrze że niebyło go przez dwa dni ,mogłam sobie wszystko przemyśleć.Przed rozmową podałam na kolację gołabki a póżniej placek ze śliwkami (pokażcie faceta który ominie to spokojnie).Podczas rozmowy byłam bardzo rzeczowa,twarda żadnych łez ,tylko suche fakty.Wypunktowałam go od a do z za grzechy zawinione i niezawinione pewne rzeczy wyolbrzymiłam ,ale tak trzeba było.Widziałam jaki się robi malutki.To ciekawe zjawisko ,facet który trzęsie firmą podczas rozmowy plątał się jak makaron.ale przynajmniej widziałam że trafiło do niego co zrobił i naprawdę było mu przykro.Doskonale również wie że był to ostatni wybryk w jego wykonaniu,jeśli chce ze mną być.

Tylko ja w dalszym ciągu czuję się fatalnie i nie wiem jak dużo upłynie czasu aż wróci wszystko do normy

dinozaur
28-10-2003, 18:05
Wreszcie wiadomo, że nie on Ci powiedział o wizycie w agencji. Moim zdaniem rozegrałaś to fajnie [chociaż ja wolałbym schabowego, a na deser szarlotkę :) ]; dużo wody w Tygrysie i Eufracie upłynie, zanim będziesz mogła na niego spojrzeć bez obrzydzenia, a chyba nigdy - bez podejrzliwości. Pamiętaj o córce [ vide Ziaba ] i nie rób głupstw w rodzaju śledzenia go itp. Facet najlepiej pilnuje się sam. Bądź dla niego o dwa stopnie za szorstka niż naprawdę chciałabyś być w danej chwili, a z czasem luzuj go powolutku - to jego problem, niech próbuje odbudować zaufanie, skoro umiał je stracić. Bądź podejrzliwa, ale bez przesady - niech wie co stracił.
A jeśli Ci na nim zależy, to za 2 - 3 miesiące będzie jak dawniej.

Otuchy.
I zaufania [mimo wszystko].

ma
28-10-2003, 18:19
masz to za soba, teraz odpusc (sobie) troche. Teraz bedzie juz tylko lepiej :) zobaczysz!
pozdrowienia!

smutna
28-10-2003, 20:29
dinozaur,niestety ale to on mi powiedział o swoim wyczynie :evil:

ma
29-10-2003, 08:14
to chyba glupio z jego strony, nie?

dinozaur
29-10-2003, 13:24
I nagle dowiaduję się że mój idealny małżonek skorzystał z usług agencji tow. i mam wrażenie że nie jeden raz.
jego tłumaczenie że to przez ciekawość nie bardzo do mnie dociera.

i nagle powrót do spraw sprzed lat ( bardzo nieudany związek i załamanie psychczne ).Nigdy bym nie przypuszczała że jeszcze raz może mnie to spotkać i nie życzę tego najgorszemu wrogowi.

Jak tak otym wszystkim myślę to chyba wolałabym żyć w słodkiej nieświadomości.

Jestem po bardzo trudnej rozmowie z mężem
[wytłuszczenia-dinozaur]

Sorry, Smutna, ale coś mi tu nie klapuje; wygląda na to, że "rzeczowa" i "poważna" rozmowa było już po ujawnieniu się (przez niego ???) i jego "wstępnej" obronie ???
Mam tylko nadzieję, że ta sytuacja wydarzyła się naprawdę... a nie jakiś domorosły psycholog robi sobie z nas jaja wywołując burzę mózgów... tylko potem ktoś z PRAWDZIWYM PROBLEMEM (nie myślę o Tobie, Smutna) zostanie olany i pozostawiony sam sobie...
Jeśli było tak jak dywaguję powyżej, to lepiej tego nie mogłaś rozegrać. Bodaj wszyscy faceci jakich znam czują się doskonale, kiedy sprawa przycicha; wolą dostać raz bardzo mocno niż mieć nad sobą gderającą żonkę i tę świadomość, że sprawa się ciągle ślimaczy, i że konsekwencje jednej chwili będą się ciągnąć, czasem latami.
Taki już z nas dziwny [odrębny] gatunek.

smutna
29-10-2003, 16:27
Niestety Dinozaur,sytuacja wydarzyła się naprawdę i nie jestem psychologiem tylko normalną kobietą która ma problem.Nie rozpisywałam się za bardzo o sytuacji w której się dowiedziałam o zaistniałej sprawie bo nie w tym problem .Problem polega na tym jak poradzić sobie z świadomością że ktoś zawiódł nasze zaufanie i to na całej lini.To tak jak dostać nożem w plecy od najlepszego przyjaciela.
Nie mam zamiaru stać nad mężem i nad głową mu gderać,to nie przyniesie żadnego efektu, tylko ja będę się niepotrzebnie denerwować i rozpamiętywać.On doskonale wie że ja tego nigdy mu nie zapomnę i nie jestem z tych kobiet które pozwalają aby mąż dominował w związku i robił co chciał .W każdym razie niech wie że ja też się mogę zapomnieć ,więc niech się stara aby w naszym związku znowu zapanował spokój.

29-10-2003, 17:31
To boli przez długie lata.Szkoda,ze nie można sobie zrestartować pamięci..Wiesz,ja też mam swoje złogi,które mi dokuczają- a najgorsze jest wtedy, gdy coś się zaczyna rwać-no i wszystko wraca.I wtedy jak głąb ,zaczynam wyciągać coś z zapasów...I walę na oślep.A to czasem sprawy sprzed 15 lat-chciałabym móc nauczyć się, że to wszystko już za mną,ze wiele cudnych spraw nastapiło póżniej- a to siedzi jak wrzód...Faceci nie sa tak pamiętliwi.Wczoraj było wczoraj i już.Nie da się iść tyłem do przodu,bo mozna zrobic sobie kuku.Nie można też odpuścić,bo to jest trauma.Wiem tylko-nie pozwól aby to rosło w Tobie,abyś pielęgnowała tą wściekłość i zal.Może metoda cięcia-czasami bolesna pozwoli Ci uzyskać równowagę.Najpiękniejsze krzewy róż tnie się ostrym narzędziem,aby wydały najpiękniejsze kwiaty...

dinozaur
29-10-2003, 17:54
On doskonale wie że ja tego nigdy mu nie zapomnę i nie jestem z tych kobiet które pozwalają aby mąż dominował w związku i robił co chciał .W każdym razie niech wie że ja też się mogę zapomnieć ,więc niech się stara aby w naszym związku znowu zapanował spokój.
I to bedzie kara największa. Wyrok odroczony z żądaniem naprawienia szkody. I wisząca groźba... Ale sobie facet narobił... z ciekawości...

Ziaba, jesteś bezkonkurencyjna w psychoterapii !!
Podobno większość kłótni prowadziłaby do sensownych wniosków, gdyby nie słowa typu "ty nigdy", "ty zawsze" itp. wygarnianie sobie życiorysów zamiast skupienia się na meritum; no, ale po to jest kłótnia...

ziaba
29-10-2003, 18:07
Dinozaur..ja przepraszam,ja tylko powiedziałam jak to wygląda u mnie.Chciała bym móc cofnąć czas choćby dlatego,że powiedziałam o dużo za dużo.A teraz to boli jego..

dinozaur
29-10-2003, 18:14
Wiem... tzn. myślę, że wiem, bo sam jestem impulsywny w takich momentach, a potem tego cholernie żałuję. Czasem zapominam, że nad językiem przydałaby się większa kontrola...

ziaba
29-10-2003, 18:44
A wiesz co mi pomogło?Nedomknięte (celowo)drzwi do sypialni.Wyczytałam to gdzieś- i to działa.Kurde-jaki wstyd dziamgać tak, jak wiem że 17letni syn MOŻE usłyszeć...albo 12 letnia panienka....No to ROZMAWIAMY. I wiesz co,miło jest usłyszeć przez przypadek-a moi to się nie żrą,oni idą do łóżka i gadają do 2 w nocy...Miód na serce...

dinozaur
29-10-2003, 18:55
Ale masz fajnie!!! :D
Masz świetnych sąsiadów, wspaniałą, wielopokoleniową rodzinę i mądre myśli, którymi dzielisz się na Forum... tylko ten DOM chcą Ci zabrać :evil: ...
Gratuluję setki :D idziesz jak burza, z tym że w odróżnieniu od co poniektórych piszesz treściwie, na temat i bardzo osobiście. Świetnie się "Ciebie" czyta !!
Pisz nam długo !!!

ziaba
29-10-2003, 19:26
Aaale mnie zabiłeś...eeeee,eee jestem czerwona jak szkarłarna odmiana buraka.

dinozaur
29-10-2003, 19:49
[...] tu wszyscy sa tacy ładni,wykształceni,ustawieni...mają takie ciekawe zawody[...]
I Ty w to wierzysz na 100 % ?? [ale mi się oberwie :-? ] To i tak jest bodaj jedno z najmądrzejszych miejsc w sieci, mnóstwo tu ludzi pełnych empatii, chętnych do bezinteresownej pomocy, altruistów, fachowców; ale nie wszystko jest prawdziwe... i czasem snują się brzydkie opary... :wink:
Gdyby nie takie pokazywanie osobowości, taki swoisty psychiczny ekshibicjonizm właściwy osobom, które COŚ przeżyły, to nie istniałyby takie tematy jak ten w którym gościmy. Nie każdy potrafi być tak otwarty.

ziaba
29-10-2003, 20:00
A tu Cię mam.Coś mi z lekka zaświtało-coś wiesz o lotnych substancjach..Czy aby w dobrym kierunku idę?

dinozaur
29-10-2003, 20:08
Dobrze kombinujesz :wink: jeszcze nie teraz....

29-10-2003, 20:22
Czemu to tak,mam niejasne przeczucie,że wiem ciut ciut..wiecej.Lubisz takie gierki,ja tez ale coś tu mi gra fałszywie..

ziaba
29-10-2003, 20:26
?

ziaba
29-10-2003, 20:27
8)

dinozaur
29-10-2003, 20:32
64 :wink:
Właśnie nie lubię, nie tylko takich "gierek"... Mus wyższego rzędu, o tym potem...
Ziaba, cichojcie... 8)

Ten wątek to "Trudny temat dla kobiet", a tu >>> Dzielne wdowy (http://polityka.onet.pl/162,1138405,1,RA,artykul.html) mamy bardzo trudny temat...

01-11-2003, 22:14
Witaj Smutna, pierwszy raz piszę tu anonimowo, ale to chyba jasne. Miałam prawie dokładnie taki sam przypadek jak Twój. Było to już jakiś czas temu, dlatego mogę Ci z perspektywy opisać mój ciąg dalszy. Po informacji męża o tym, że mnie zdradził poprosiłam, żeby mi dokładnie wszystko opowiedział. Ze szczegółami, jak kumplowi. Opowiedział. Potem zapytałam, czy pomyślał wtedy choć raz o mnie. Wtedy - nie, ale zaraz potem natychmiast. I że poczuł się jak ostatnia świnia. Bardzo go to męczyło i właściwie najszybciej, jak to było możliwe powiedział mi o tym. No to, mówię, mam rogi. Jestem typową zdradzoną żoną. Zapytałam - I co teraz będzie dalej? Mąż -Nie wiem, ale będzie tak, jak ty zechcesz. Ja na to - chciałabym, żeby było tak jak przedtem, ale nie wiem czy to możliwe. Muszę się nauczyć żyć od nowa. Przez następne dni właściwie oprócz tego, że byłam wewnętrznie desperacko smutna, nic się pozornie nie zmieniło. Nawet dzieci nie zauważyły żadnych zmian w naszym zachowaniu. Mąż o nic nie pytał, ale widziałam, że to czekanie kiedy w końcu podejmę temat, to dla niego katorga. Rozmowę podjęłam po miesiącu. W międzyczasie przemyślałam 1000 wersji i doszłam do takich wniosków:
1. kocham mojego męża i nie wyobrażam sobie innego człowieka obok siebie,
2. kobieta, zwłaszcza mężatka, w większości przypadków idąc z obcym facetem do łóżka myśli sercem,
3. faceci, zwłaszcza żonaci - wprost przeciwnie
4. rysa, jaka powstała w naszym związku nigdy nie zniknie, ale muszę się nauczyć z nią żyć,
5. następnej rysy ten związek i moje zaufanie już nie przetrwa.
I właśnie to mu powiedziałam. Następnej rysy nie było. Od tamtego wydarzenia minęlo już trochę czasu, ale ani razu nie wspomniałam o tamtej historii. I mimo, że ona gdzieś tam w nas siedzi, to dziś nie ma to dla mnie absolutnie żadnego znaczenia. Myślę, że w świadomości męża zostało poczucie winy, mimo, że mu wybaczyłam. W końcu ślubowałam mu i to szczerze, że go nie opuszczę aż do śmierci. I bardzo go kocham.

ziaba
02-11-2003, 09:49
.1.To nie pisze kobieta.
2.Nie ma bata-każda żona najpierw zabije,potem wybaczy.
3.Przejscie do porzadku,w taki sposób jest niemozliwy-z powodów struktury naszych odczuć.
4.Lepienie związku na bazie skorup jest możliwe jedynie w przypadku wielkiego strachu (ze wszystkimi konsekwencjami i w dosłownym tego słowa znaczeniu)
5.A opowiesci-żyli sobie dalej szczęśliwie mozna uznać wtedy-gdy sie spełni stary dowcip:
-"A mój mąz,to nie pije,nie pali,nie krzyczy,nie używa wulgarnych słów,nie ogląda się za innymi kobietami...."
-"A dawno umarł?".....

02-11-2003, 15:32
Mylisz się droga Ziabo. Jestem jak najbardziej kobietą. I ta historia jest jak najbardziej prawdziwa. Nie wybaczyłam tego ze strachu ani z żadnego innego powodu oprócz faktu, że kocham mojego męża. A z prawdziwej miłości wybacza się wiele, nawet ryzykując, że partner na takie zaufanie nie zasługuje. Mój mąż zasługiwał, jak się okazało i dzięki temu nasz związek trwa nadal. Rzekłabym nawet, bardziej obydwoje rozumiemy znaczenie słowa zaufanie. Nigdy nie wiemy w dniu ślubu, czy i jakie pokusy staną nam w przyszłości na drodze. Nawet nie myślimy o tym, zakładając bezwiednie, że każdemu to się może przydarzyc, ale NIE nam. A tu guzik-arbuzik. Życie wszystkich traktuje tak samo, a niektórych gorzej. Nie wiem dlaczego uważasz, że kazda żona najpierw zabije, a potem wybaczy. Moim zdaniem taka postawa, to brak szacunku dla siebie.

Zbyszek_S
03-11-2003, 07:35
Zasłyszane:

Modlitwa Kobiety:
Panie Boże proszę Cię:
- o mądrość żebym mogła zrozumieć swojego mężczyznę,
- o miłość bym mogła mu przebaczyć,
- i o cierpliwość bym mogła znieść jego humory.
Nie proszę Cię o siłę, bo wtedy chyba bym go zaje ...

Pozdrawiam
ZS

03-11-2003, 08:46
Święte słowa!!!

smutna
03-11-2003, 09:03
Minąło już kilka dni od mojej "trudnej rozmowy" i coraz bardziej się przekonuję że postąpiłam dobrze.Mąż bardzo się stara aby znów wszystko było ok .Wiem że upłynie duuużo czasu aż zupełnie znowu się do niego przekonam, ale widzę że był to spora nauczka dla niego i bardzo mu zależy na naszym związku.A ja ... Mam więcej spotkań (bez męża) ,moje wizyty u fryzjera i kosmetyczki będą jeszcze częstsze ,a w mojej torebce spokojnie leżą prezerwatywy.Ja wiem że ich nie użyję,ale on o tym nie wie :wink:

mamoot
03-11-2003, 09:17
Jesteś okrutna w autoterapii, ale popieram Cię całkowicie...
O ile na pewno wiesz, że nie zrobisz nic wbrew sobie...

Nina Mirgos
03-11-2003, 09:38
... i róże... ;)

03-11-2003, 10:01
Stop! Proszę nie nosić prezerwatyw razem z różami.....no chyba że się nie zamierza ich użyć.

03-11-2003, 10:07
z Niny to istna fakirka :D

Nina Mirgos
03-11-2003, 10:13
Zadaniem róży jest kłuć w oczy... małżonka.
Bo co sobie pomyśli o samotnej czerwonej róży w wazonie, której pochodzenia nie zna???

Nic nie szkodzi, że żona sama sobie tę różę sprawiła... ;)

Pozdrawiam...

03-11-2003, 10:22
Bardzo wyrafinowane .....bardzo, ja bym nie skorzystała po co przedłużać ten nieprzyjemny incydent......."zemsta" nie leży w mojej naturze, nawet rózana!

plasterek
15-11-2003, 20:31
Nic nie szkodzi, że żona sama sobie tę różę sprawiła... ;)



tak na złość ? żeby zaognić atmosferę ? wprowadzić podejrzliwość ?
nie rozumiem...

ziaba
15-11-2003, 20:36
Można wiele rzeczy nie rozumieć.Ale te zrozumiane dosłownie ,bardzo bolą.

plasterek
15-11-2003, 20:39
To jakaś żałość, Ziabo ? czy cytat ?
bo taka róża własnoręcznie kupiona to zastępstwo takiej rózy od kogos..

ziaba
15-11-2003, 21:12
Taka róza..ma wzbudzać tylko zazdrość.Jest kartą przetargową w pewnych układach.Czy myślisz,że on jest aż tak naiwny,że nie pomyśli"blefuje",nikogo nie miała do tej pory,oprócz mnie..a teraz,z dnia na dzień dostaje kwiaty i obnosi sie z nimi?O kobieca naiwności..jesteś chyba bardzo młoda,skoro nie pojmujesz ich mentalności.Taki mężczyzna
w poczuciu winy..potrafi bardziej jeszcze zranić,zanim pomyśli.Wynika to z ich poczucia dumy i ambicji.Potrafi uderzyć bardzo celnie.A potem udaje skruchę..i liczy na cud.I tylko od niej zależy,co zrobi:wybaczy,czy związek się rozpadnie.Tylko od niej.On MUSI wiedzieć,jak bardzo ją to boli.Pozdrawiam.

plasterek
15-11-2003, 21:16
no, zgadłas.... jestem, bardzo nie, ale młoda, ale takiej wiedzy jeszcze nie mam.. moze kiedyś...
ale to jednak dziwne... takie udawanie. jakby nie mozna było powiedzieć jak jest naprawdę..

ziaba
15-11-2003, 21:19
Jakie udawanie?Czego?Rozpaczy,że dostało sie cios od osobyktóra sie kocha?żarty..
Czy myślisz,że on powie"przepraszam..zawiniłem" da buzi i wszystko wróci do normy?Kobiety noszą swoje rany dłużej niz mężczyżni.U nich rany się goją z nadejściem nocy.sorki.ale juz kończę. :D

plasterek
15-11-2003, 21:23
nie, z tymi kwiatami.. udwanie..
o rozpaczy nie myślałam... mi jeszcze nie bylo az tak źle... na szczeście, albo i nie ? Ty widze masz to za sobą.. i boli ?

ziaba
15-11-2003, 21:26
Mnie taka sytuacja nie dotyczy.On jak by poszedł na .....juz by nie zył.dobranoc.

plasterek
15-11-2003, 21:27
dobranoc... fajnie się z tobą gadało.. :D

tomek1950
15-11-2003, 21:28
Ziaba, tak nie można.

Nina Mirgos
15-11-2003, 22:25
ale to jednak dziwne... takie udawanie. jakby nie mozna było powiedzieć jak jest naprawdę..

...to można zrobić z człowiekiem inteligentnym, który Cię szanuje i rozumie. Takiemu, który Cię rani należy pokazać gdzie jest jego miejsce...

Pozdrawiam...

eska-j
15-11-2003, 22:39
Nina,
Pytam się bez złośliwości: gdzie jest miejsce takiego człowieka?

Nina Mirgos
16-11-2003, 07:23
...może nawet dalej przy boku osoby, z którą był... tylko musi wiedzieć jak trudne jest zachowanie tego miejsca i jak łatwe jest utracenie go...

Dlatego ta róża... to nie chęć zemsty - to jeden ze środków pokazania jak cierpiała druga strona. Każdy może to pokazać na swój sposób..., ale często słowa nic nie dają, zanim ta druga osoba nie poczuje takiego samego bólu, bliskiej straty...

To miałam na myśli. Bo wielkie rany zaczyna się leczyć od duszy, a nie od skóry... Ja kiedyś zaczęłam leczyć nie od tej strony co trzeba... nie udało się.

Pozdrawiam...

ziaba
16-11-2003, 08:24
Jejku..dzięki za to.Męczyło mnie to,co napisał Tomek..nie można.Miałam wczoraj trudny dzień,napadłam biednego Plasterka z takim gulgotem,jak rozwścieczony indor. :oops: :oops: Przepraszam..czasami tyle we mnie wściekłości do rodzaju męskiego,że próbuję tym się dzielić z niewinnymi.Sorki raz jeszcze.
Nino!Ja też zaczęłam się leczyć..od niewłaściwej strony.Dobrze,że jesteś...i wiesz jakie to trudne. :D

Nina Mirgos
16-11-2003, 08:35
...to było dawno temu...

Na prawdziwą miłość musiałam poczekać... Przyszła sama, w chwili, kiedy jej nie szukałam... To była chwila, kiedy oboje wiedzieliśmy, że znaleźliśmy... Dwoje dojrzałych ludzi, którzy w życiu już widzieli dużo i umieją szanować dzień dzisiejszy i przyszłość, którą daje los... We dwoje, z szacunkiem, zrozumieniem, miłością... Przede wszystkim jednak umiemy ze sobą rozmawiać... o wszystkim. Nie pozwalamy, aby pojawiały się nierozwiązane sprawy, niedopowiedziane myśli... nie ma nawarstwiania się problemów. Uczymy się siebie i od siebie :) Cieszymy się z małych rzeczy... to takie proste...

13 grudnia o 13:00 bierzemy ślub :)

Pozdrawiam....

ziaba
16-11-2003, 08:48
Wspaniale!! I znowu gratulki!!Miło jest rozmawiać z osobą,która jest "przed"..która we wszystkim pokłada ufność..Ja już troszkę okrzepłam.Moje życie zwolniło nieco tempa..ale nadal jest zadziwiające.Zazdroszczę Ci ,tej ufności..jak dziecko..to cudny dar.Pilnuj tego..nie daj nikomu sobie wydrzeć..bo po czasie różowe okulary gdzieś się pogubią i sama nie będziesz wiedziała gdzie.Przybij je gwożdziami..na stałe.Nie daj zabrać..za nic.
Swiat bez nich jest szkaradnie brzydki.
Czasami błyśnie jakieś kolorowe światełko...ale to bywa tylko złudzenie..
Jejku...chciała bym znowu mieć Tamte lata...Pozdrawiam.. :D

Nina Mirgos
16-11-2003, 09:00
Dziękuję Ci Ziaba :)

Dawno nie mam różowych okularów... Od tamtej historii dawno temu, uczyłam się patrzeć na życie realnie. Dziś jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie nie dla tego, że patrzę przez różowe okulary, ale dlatego, że umiałam tak pokierować swoim życiem i Naszym związkiem, że oscyluje on do ideału... Choć wiem, że ideałów nie ma :)

Nauczyłam się przez życie patrzeć na sprawy nie tylko ze swojego punktu widzenia. Wiem, że mój partner często widzi tę samą sprawę inaczej. Oboje wtedy umiemy o tym rozmawiać, wymieniać się spostrzeżeniami i dochodzić do wspólnych wniosków. Nie ma między Nami nakazów, zakazów, nieufności... bo szkoda na to czasu... Wolimy zrobić dobrą kolację, zapalić świece, włączyć dobry film, podrapać za uchem rudego kota, który wskoczył właśnie na kolana...

Pozdrawiam...

tomek1950
16-11-2003, 09:22
Ziaba, sorry, że mój krótki post wywołał u ciebie cierpienie. On sie odnosił tylko do Twojej ostatniej wypowiedzi: "gdyby on poszedł na... już by nie żył." Szkoda zdrowia i paru Twoich lat na osobności.
Mam nadzieję, że później, po napadzie na Plasterka odprężyłaś się trochę w KK :wink:

16-11-2003, 11:15
Ot i odezwał się stowarzyszony w męskim zgromadzeniu..chwała Ci za to,bo prawdą jest,że Wy faceci-w chwilach zagrożenia trzymacie się razem...my baby ,potrafimy się brać w międzyczasie za łby..(co nie jest do końca prawdą..patrz temat..) :lol: :) :lol:

tomek1950
16-11-2003, 11:29
Witaj Gościu, a właściwie Gościówko.
Chyba źle mnie zrozumiałaś. Żal mi sie zrobiło sympatycznej Ziaby by miała gnić w więzieniu za zbrodnię popełnioną w afekcie.
Męska solidarność :D też ma swoje granice. A co byłby wart świat bez kobiet?
Pozdrawiam

ziaba
16-11-2003, 14:27
Tomku miły..jak bym ubiła..to tak idealistycznie..nie trzeba noża,by ranić..nie trzeba krat,by być w więzieniu...no i z tą zbrodnią jest w podobie.Jestem z natury osobnikiem wrażliwym,nie daję się wielu rzeczom..ale jak mnie przyciśnie gotowa jestem bić się na gołe pięści( z wyjątkiem walki o mężczyznę)W chwili zranienia chowam się za swoją ziabią skórkę..i debatuję..czy już wyjść przywalić..czy nie.Z reguły uspokajam się po niedługim czasie,ale istnieją sytuacje ran głębokich.Mam pozwolenie na broń,dobrze strzelam..ale ziaby tez mają swój rozumek...chociażby był niewielki. :lol: :lol:

tomek1950
16-11-2003, 14:32
Wiem Ziabo, że nie trzeba noża by zranić. Przemoc rodzinna może mieć różne oblicza.
Pisząc w odpowiedzi na Twój post chciałem Ci zrócić uwagę, że czasami lepiej się chwilę zastanowić niż działać pod wpływem impulsu.

ziaba
16-11-2003, 14:35
Moje nerwy,a także impulsywność..są w dobrych rękach.Zastanawiam się jednak..czy aby to nie błąd. :roll:

tomek1950
16-11-2003, 14:38
A ja się zastanawiam, czy przypadkiem nie jestem ... feministką :lol: :lol: :lol: . Co ja robię w trudnym temacie dla kobiet?

Nina Mirgos
16-11-2003, 14:39
Ziaba, daj spokój...

... Ty dzisiaj za bardzo się już zapętliłaś w filozofowanie... Moja droga, otwórz dobre wino, weź ciekawą książkę, poproś męża żeby Ci zrobił masaż... i na litość boską przestań się zastanawiać nad sobą, bo w końcu coś zmalujesz... :)

Pozdrawiam...

16-11-2003, 14:42
Ano właśnie.To Tomek mnie dziś nastroił...wczoraj zaprosił do wanny..a dzis pastwi się filozofujaco...prawdziwy Facet.. :lol: :D :D

ziaba
16-11-2003, 14:44
To ja..tylko mnie wylogowało :D

tomek1950
16-11-2003, 14:45
:D Daleki jestem od filozofowania. Pisałem raczej z troską.
Pozdrawiam
Prawdziwy facet

Nina Mirgos
16-11-2003, 14:49
... nadal obstaję przy dobrym winie (polecam wina reńskie) i zrelaksowaniu się przed poniedziałkiem... My kobiety musimy umieć dbać o swoje samopoczucie... Zatem do dzieła Ziabo... męża po wino, syna do kina, a Ty do ciepłej kąpieli... ;)

Pozdrawiam...

Nina Mirgos
16-11-2003, 14:51
:D
Pozdrawiam
Prawdziwy facet


...hmm... podaj mi definicję prawdziwego faceta... :)

Proszę...

tomek1950
16-11-2003, 14:53
W sprawie wina. Zdrowsze czerwone. Bardzo dobre i stosunkowo niedrogie, a mało znane, są mołdawskie. Np. Czarny Koral - czerwone półwytrawne.
Życzę miłego relaksu
Tomek

Nina Mirgos
16-11-2003, 14:56
:)
... no tak, prawdziwy facet - unika odpowiedzi :)


... to z sympatii :)

tomek1950
16-11-2003, 14:56
Nino, tak kawałek wyżej nazwał mnie ktoś niezalogowany.
Trudno oceniać siebie samego. Wygląd, zachowanie, dokonania...
Przyznać jednak muszę, że połechtało to moją męską próżność :wink:

ziaba
16-11-2003, 15:42
No to dostajesz ode mnie status Prawdziwego Męskiego Faceta. :D
......oklaski....
......teraz powinien być order za odwagę przyznania się do tego,co P.M.F. cieszy najbardziej.... :D :D :D
Tomasz..masz u mnie wielki podziw!!!! :wink:

tomek1950
16-11-2003, 16:56
:oops: :oops: Dziękuję :oops: :oops:

ziaba
16-11-2003, 17:36
No to mi miło :lol: ..

tomek1950
16-11-2003, 17:39
Mnie też :D

plasterek
16-11-2003, 20:10
" wczoraj trudny dzień,napadłam biednego Plasterka z takim gulgotem,jak rozwścieczony indor. :oops: :oops: Przepraszam..czasami tyle we mnie wściekłości do rodzaju męskiego,że próbuję tym się dzielić z niewinnymi

wcale mnie nie napadłaś, ja po prostu nie wiedzialam dokladnie oczym jest ten temat... teraz przeczytałam, ale ostatnie wypowiedzxi juz są na inny temat.. :)
a wczoraj się czepilam tej udawanej rózy.. bo po co.. ale się nie znam chyba

Nino, gratuluje trzynastki... będzie dobrze.. jak się postaracie..

ziaba
16-11-2003, 20:14
osobiście-przykro mi że tak wyszło. :oops:

plasterek
16-11-2003, 20:25
nie ma sprawy :)

ziaba
16-11-2003, 20:33
To może wpadniesz do kawiarenki?

plasterek
16-11-2003, 20:34
ale tam sami starzy wyjadacze... i alkohol... nie chyba..

ziaba
16-11-2003, 20:37
Ale ja JUŻ na Ciebie tam czekam..

Nina Mirgos
16-11-2003, 20:39
...ja te 13-tki to zawsze i hurtowo... :)

Pozdrawiam :)

ziaba
16-11-2003, 20:42
Czesć Nina..Plasterek mi sie zgubił..ona nowa i straszliwie wstydliwa...

Plasterek...do budujacych..! :D

plasterek
16-11-2003, 20:43
no nie! jak ja tam to Ty tutaj !! :):)
jakoś nam nie po drodze..

Trzynastki są SUPER!! :wink:

eska-j
16-11-2003, 20:50
Nina,
GRAAAATUUUULAAAACJEEEE i dużo szczęścia!

Nina Mirgos
17-11-2003, 21:13
Buziaki dla Wszystkich...

odezwę się wkrótce, bo na razie w nowej pracy mam mały sajgon... ale ja jestem specjalistka od rzeczy niemożliwych... :)

Pozdrawiam...

ziaba
18-11-2003, 07:01
No to dużo radości w tej nowej pracy..i aby nie zgasło :D :D

ponury63
19-11-2003, 17:07
Podjątrzę trochę, jesli pozwolicie...

dzisiaj wszystko można kupić... wszystko, nawet taką wiedzę...

W imię ojca, nie syna (http://www2.gazeta.pl/kobieta/1,24540,1771604.html)

ma
19-11-2003, 17:48
oczywiscie te badania wymyslili mezczyzni, bo kto jest matka, to zwykle wiadomo ;)

19-11-2003, 20:46
Dlatego w tradycji żydowskiej narodowość dziedziczy się po matce, bo zawsze wiadomo, kim była matka.
O ojcu tego nie można powiedzieć. :D

Joskul
19-11-2003, 21:05
Te badania służą także innym celom: monitoruje się skuteczność przeszczepu szpiku pobranego od innej osoby i ustala się sposób dalszego leczenia pacjenta po przeszczepie.

Joskul
20-11-2003, 21:07
I jeszcze coś- taką wiedzę można uzyskać przypadkiem, podczas niektórych badań u chorego dziecka i reszty rodziny. I co wtedy? Prawdę mówiąc, nie mam pojęcia, jak takie sytuacje traktuje nasze prawo, i czy w ogóle je uwzględnia?

ponury63
20-11-2003, 21:12
Właśnie w tym rzecz, że prawo od dawna nie nadąża za postępem, tym superszybkim pociągiem do znalezienia odpowiedzi na każde pytanie...
A życie wali na oślep swoim torem, i nie ma możliwości go zatrzymać...

Dziękuję za informację o monitorowaniu przeszczepu szpiku.

tomek1950
20-11-2003, 22:31
A gdzie misio?

Joskul
20-11-2003, 22:38
Proszę bardzo. No to jeszcze jedno: ten sam zestaw służy do tzw. identyfikacji osobniczej w sprawach sądowych, bądź identyfikacji ofiar. To nim posługiwano się po zamachach na WTC i na Bali.

lola
21-11-2003, 12:26
Hej smutna. Bardzo mi przykro.
W wiekszosci róznych takich przypadków prawda lezy po środku. Zastanów się troszke nad wami. moze Twój mąż miał jakies niespełnione marzenia erotyczne, których nie chciałaś spełnić. wiem ,ze spłycam, ale często faceci potrafia rozgraniczyc miłosc i seks. To my kobiety jestesmy takimi romantyczkami. O tych mazeniach erotycznych a nie braku miłosci swiadczy własnie pójscie do agencji. Jezeli brakowałoby mu miłosci znalazł by sobie kochankę.
Wymadrzam się, za co przepraszam, i zdrady nie mozna usprawieldliwic. Nalezy jednak głebiej zastanowic sie nad problemem.

Aga J.G
17-01-2004, 22:13
Poczytała poczytałam i podziwiam kobiety które potrafiły wybaczyć jak na razie nie miałam takiego doświadczenia ale już na początku naszego związku ( jesteśmy ze soba ponad 12 lat i właśnie niedługo 10 rocznica slubu ) powiedzielismy sobie że jeśli któreś z nas zdradzi to jest koniec, postaramy się tak to rozwiązać żeby dzieci jak najmniej ucierpiały ale wybaczyć nie potrafimy. to były nasze postanowienia zdania nie zmieniliśmy jesteśmy bardzo szczęsliwi i rozmawiamy o wszystkim.
Pozdrawiam wszystkich Aga.