Zobacz pełną wersję : Budowa - koszt nasz czy także bliskich ?
W wątku Mam 300 tys ktoś napisał, że dostanie od ojca 200 000 zł drugie 200 000 zł otrzyma od teścia i za te pieniądze wybuduje sobie dom.
Wypowiedź ta wzbudziła gwałtowną (niechętną) reakcję kilku Forumowiczów.
A jak u Was było z finansowaniem budowy. Jest to tylko Wasz problem czy też problem całej rodziny? A może coś pośredniego ?
Weźmy tylko pod uwagę koszty postawienia samego domu. Kwestia czy działka była kupiona (za czyje pieniądze), odziedziczona, darowana czy też użyczona, dla potrzeb tej ankiety przyjmijmy, że jest nieistotna.
A nie ma opcji - koszt naszego małżeństwa - i wydatna pomoc ale tylko finansowa - rodziny :D
U nas przedstawia się to tak:
nasze środki - ok. 30% kosztów budowy
kredyt - też ok. 30% kosztów budowy
darowizny od rodziców i teściów (w to wliczam darowane mieszkanie, które sprzedam i przeznaczę na dom) ok 20% kosztów budowy
reszta - nieprocentowana pożyczka od teściów, do spłaty po spłaceniu kredytu.
Moglibyśmy wybudować bez tej pomocy, wówczas dom miałby niższy standard i bez tych wszystkich proekologicznych rozwiązań. Była to kwestia podjęcia decyzji, czy przyjmujemy tę pomoc - i w jakim rozmiarze. Byłam przeciwna takiej pomocy - ale ze względów wyłuszczonych w dzienniku budowy - w końcu na to przystałam. Przyznam, nie czuję się z tym szczęśliwa.
Pozdrawiam,
gaga2
Rodzice i teściowie udzielili nam nioprocentowanych pożyczek, będziemy je powoli spłacać po zakończeniu budowy. Moi bracia pomagali nam "ręcami" w newralgicznych punktach budowy. Najwięcej jeśli chodzi o robocizne i logistykę pomógł nam brat i ojciec żony. Ale nie jest to działanie jednostronne, my sobie zawsze pomagamy we wszystkich sprawach i po kilku latach małżeństwa wiemy, że nasze rodziny mogą na siebie liczyć.
Tę ankietę umieściłem w dziale Sondaże. Admin przeniósł ją do Psycholog dyżurny ... . Mam wątpliwości czy ta zamiana była słuszna.
Dla mnie korzystanie z pomocy finansowej rodziny jest do przyjęcia na tzw. "starcie życiowym" - mnie osobiście rodzice pomogli finansowo przy moim pierwszym mieszkaniu po studiach.
Ale teraz? Uważam, że skoro jesteśmy na tyle dorośli, żeby mieć własną rodzinę i własne poważne plany (budowę domu), to powinniśmy być też na tyle dorośli żeby te plany przykrawać na miarę swoich możliwości i samodzielnie je finansować. Ile można "wisieć" na rodzicach? :roll:
Natomiast uważam, że pomoc rodziny w innej formie - logistyka, jakaś robocizna, dach nad głową na czas budowy - to co innego. Czesto rodzina, zwłaszcza rodzice, sami bardzo chcą przez to uczestniczyć i pomagać w budowie. Zawsze można się im w jakiś sposób odwdzięczyć - w końcu po to jest rodzina, żeby sobie nawzajem pomagać.
My też budujemy bez pomocy finansowej rodziny.
Możemy liczyć natomiast na pomoc przy pewnych prostych pracach okołobudowlanych. Staramy się jednak nie nadużywać tej pomocy, bo kondycja rodziców, niestety, pozostaje daleko w tyle za chęciami.
Jak na słuchałem się od teściów, że gdyby nie oni to ich starsza córka nie miałaby domu, to za punkt honoru postawiłem sobie zadanie prowadzenie budowy samodzielnie w myśl zasady: "jak tracę, to swoje pieniądze". Samodzielność finasowa kosztuje, że ciężej się buduje, ale nie muszą słuchać głosów w stylu: "Ja to bym zrobił/a to tak ...".
Jeśli z tego postu wynika, że mam cięzkich teściów to pragnę temu zaprzeczyć, ale zawsze istnieje różnica pokoleń w podejsciu do tematu, którą często trudno zniwelować. :wink:
To wychodzi na to, że tylko ja "żeruję" na pomocy rodziny :wink:
Dodam, że zgadzam się z przedmówcami, że dorośli ludzie nie powinni wisieć na garnuszku u rodziców. Niestety, z moim zdaniem nie zgadzają się..... teściowie. Wiem, że to brzmi śmiesznie, ale oni nawet są lekko niezadowoleni, że to my w większości ponosimy koszty naszej budowy - i zarzucają nam, że oni byli gotowi nam pomóc dużo dużo wcześniej, i już mieszkalibyśmy w domku marzeń, i że niepotrzebnie się upieram przy samodzielności... Każdy ma swoje problemy ... u mnie jest to narzucanie się rodziny mężą z pomocą... :D i ..... trudno wytrwać we własnych postanowieniach...
Pozdrawiam,
gaga2
Koszty finansowe od działki począwszy - nasze.
Koszty niematerialne (brak czasu, stres...) - nasze i dzieci
Zamartwianie się - rodzice
Dopingowanie - cała rodzina
pzdr Marek
Myślę, ze każdy z nas wie na jaką pomoc od rodziny rodziców może liczyć. Jeżeli rodzice dają pozyczkę a nie darowiznę to uważam że nie ma nic w tym złego. Czy pożyczymy od rodziców czy z banku, generalnie pozyczyć trzeba. A rodzice przynajmniej nie zajmą nam domku jak będziemy mieli poślizg w spałacaniu rat!!
Witam!
Koszty ponosimy wyłącznie sami- ja i mój ślubny.
Nasze oszczędności+kredyt na który czekamy i pewnie nie uda się skończyć, a raczej na pewno, więc sprzedamy mieszkanie.
Chętnie natomiast przyjęłabym pomoc rodziny jeśli chodzi o dzieci, bo trochę trudno z trójką. Miły robi fotki, a ja oglądam, bo wybrać się razem do sklepu nie ma jak :cry: .
Alicja
U mnie powinno być "koszt współmałżonka", bo ja cóż, budżetowa istota... Jeno siłom i godnościom osobistom :lol:
koszty budowy ponosimy tylko My ja , moj mąż i moj syn...( on emocjonalne)
na rodzine nie mamy co liczyć..niestety :(
jw. z tym, że syn tylko toleruje wyczyny swoich starych. No cóż rodziców się nie wybiera.Zresztą mu powtarzam na okrągło, że mógł gorzej trafić.
Jedni Rodzice pomagają z własnej woli finansowo, co umożliwia nam sprzedaż mieszkania niezależnie od budowy i umeblowanie domu wraz z wcześniejszą spłatą kredytu.
Ma(r)tado
10-11-2003, 04:07
Nie ma opcji koszt "teraz" tylko współmałżonka(mamy małe dziecko więc ja nie pracuję) i drobna pożyczka ze strony rodziny 20 tys zł żebyśmy z maluchem nie mieszkali na betonie.Od roku na swoim i jeszcze 15tys do spłacenia a tu jeszcze dach cieknie :cry: (papa na deskach-leży już czwarty rok) Pozdr.
ps zaznaczyłam odp.3
markus_gdynia
17-11-2003, 20:59
Totalny wkład własny. Jeszcze kilka lat temu nawet nie marzyłem o budowie własnego domu. Rodzina to finansowe "golce" :( a i ja do potentatów finansowych nie należę. Dopiero wyjazd za granicę i uciułanie kilku groszy zapaliło światełko w tunelu. Niestety będę sie musiał posiłkować duuuuuuuuużym kredytem.
U MNIE RODZICE MIELI MOŻLIWOŚĆ, CHĘĆ I DALI NAM DOM W KTÓRYM MIESZKAŁEM OD URODZENIA DALI RÓWNIEŻ CZĘŚCIOWO NA REMONT I CO ?
JESTEM IM WDZIĘCZNY BO UMOŻLIWIAJĄ MI START W DOROSŁE ŻYCIE I JA JEŻELI BĘDĘ MIAŁ TAKĄ MOŻLIWOŚĆ ODDAM TO SWOIM DZIECIOM
TEŻ CHCIAŁBYM "WSZYSTKO SIAM" ALE JEŻELI NAJBLIŻSI CHCĄ CI SZCZERZE POMÓC DLACZEGO NIE
sorka za duuuuże litery :oops:
u mnie mój koszt ale w trakcie budowy chyba się przyda lekka pomoc rodzinna
nowaczka
11-02-2004, 18:41
Odświerzyłam ten temat bo sporo nowych osób rozpoczyna budowę na wiosnę.W naszym przypadku koszty budowy ponosimy wspólnie z mężem,a czasami nasze dzieci-wiedzą,że z pewnych przyjemności narazie trzeba zrezygnować. :-? Ze strony mojej rodziny możemy liczyć na wymianę poglądów czasami bardzo pomocnych,rodzina męża nas podziwia ale nie jest w stanie zrozumieć naszego entuzjazmu budowlanego :wink: :wink: .
W wątku Mam 300 tys ktoś napisał, że dostanie od ojca 200 000 zł drugie 200 000 zł otrzyma od teścia i za te pieniądze wybuduje sobie dom.
Kurcze dlaczego ja mam zawsze pod wiatr i jeszcze pod górę :wink:
No cóż, rodzice i teściowie są już w takim wieku, że to my im musimy pomóc, choć bronia sie rękami i nogami. W dodatku są daleko. Wkład finansowy jest tylko nasz, lwia część pochodzi ze sprzedaży naszego poprzedniego mieszkania (200 tys.) do tego trochę oszczędności i nieduży kredyt.
Józia S.
13-02-2004, 13:55
Zaznaczyłam wariant pierwszy.
Małżeństwu z dwudziestoletnim stażem już nie trafiają się takie niespodzianki. Zresztą teraz to raczej rodzice oczekują wsparcia. Stwierdzam jednak, że mojemu tacie serce rośnie razem z domem (z radości).
Nasz dom?
Efekt samozaparcia , pracy własnej i własnych finansów.
Tak się ułożyło życie, Rodzice odeszli zbyt wcześnie.
Do odważnych świat należy! :D
pozdr.
U mnie stan surowy pomagali finansować moi rodzice i przyszli teściowe (chociaż bardzo niechętnie). Podzielam zdanie, że wolałabym sama wraz z narzeczonym ciułać i wszystko za swoje robić. Ale w dzisiejszych czasach to niemożliwe, zwłaszcza dla nas, kiedy dopiero zaczynamy pracę i kończymy studia.
Bardzo jestem wdzięczna mojemu tacie, bo robi to ze szczerego serca, zresztą od urodzenia powtarzał mi "córko ja Ci pomogę" Widać, że złapał bakcyla do budowy tak jak i mój narzeczony i wlele nam pomaga - załatwainie ekpiy, materiału i informacji.
Teściowe dali drobną zapomogę z majątku, który odziedziczyli po ojcu (teściowej), ale nie chętnie patrzą na budowe, i raczej mówią , ze się pakujemy w bagno = zero zainteresowania i jakiejkolwiek pomocy , czy rady. ...Byc może to poprostu inne pokolenie...a może i niechęć do przyszłej synowej :lol:
Zauważyłem że większość z nas woli wybudować się własnymi siłami. Ale nie każdy sam sobie da radę. Mam więc pytanie - dlaczego piętnowani są młodzi ludzie którzy wspierani są przez rodzinę?
Sam od rodziców otrzymałem duże wsparcie finansowe. Czy z tego powodu jestem gorszy od kogokolwiek? Rodzice nie dali by mi ani złotówki gdyby wiedzieli że pieniądze te są marnotrawione na przyziemne zachcianki. Ale gdy widzą jak staje na głowie aby w sposób jak najbardziej optymalny wykorzystać pieniądze które od nich dostałem to wspierają mnie jeszcze bardziej. Jako młody człowiek mógłbym korzystać z życia, marnotrawić dorobek rodziców, a nie wycinać sobie parę lat z życiorysu na budowę domu.
A poza tym jeżeli w życiu dostałem trzy talenty to mam oddać o trzy więcej.
uller, nie czytasz uważnie postów. Czy rzeczywiście większość woli budować o własnych siłach?
Niekiedy jest zmuszona, widząc zimną obojętność bliskich.
Gratuluję przedsiębiorczości w Twojej rodzinie, trzymaj się dzielnie.
pozdr.
Przypadek pod górkę: mąż i ja możemy liczyć tylko na siebie - on od dawna sierotka, ja pół-sierotka, a mama na naszym utrzymaniu dopóki nie przejdzie na emeryturę. Mogło być lepiej, babcia męża obiecała nam mieszkanie w spadku, ale ostatecznie dostaliśmy tyle, że starczy zaledwie na kilka metrów działki.
Przypadek z górki: kuzynka męża dostała mieszkanie od rodziców, duży dom w stanie surowym od teściów.
Ale za to jakie wyzwanie przed nami! Nie będzie większych zwycięzców!
Pozdrawiam!
Uller - gratuluje wspaniałych rodziców, którzy mając jakiś "grosz" chcą pomóc dziecku...to bardzo miłę. I wierz mi , że mało jest takich przypadków, z reguły spotykam się z takimi przypadkami, że rodzice mają kasę (kupują nowy samochód obydwoje zarabiają) a usamodzielniającym się "dzieciom" mówią radź se sam.
Nesztka - widzisz tak już bywa, mu niby też mieliśmy dostać po dziadku (narzeczonego) jego domek, ale teściowa zagarnęła (hihi) majątek i rozdzieliła wobce swojego uznania 80% dla niej 20 % dla syna. Ale masz racje...zobacz jaką będziesz miała satysfakcje za jakiś czas, gdy zobaczysz efekty swojej pracy. Ja zawsze sobie powtarza, jak ktoś chce, to potrafi ;) Życzę powodzenia i trzymam kciuki ;)
Acha ten gość u góry to ja Gierga...znów zapomniałam się zalogować ;(
My budujemy za kredyt hipoteczny, więc w sumie to na własny koszt tyle że długoterminowy. :)
Gierga,
dzięki za wsparcie!
Pozdrawiam ciepło!
Nie głosuję, bo ja kupiłam, nie budowałam. Ale na swój koszt (przede wszystkim ten "długoterminowy".
Rodzice nie pomogli, bo nie mają możliwości (nie stać ich, po prostu).
Za to ja marzę o tym by kiedyś móc wspomóc swoje dzieci. Odkąd przeczytałam "Najstarszą prawnuczkę" Chmielewskiej, pojawiła się myśl, że majątek rodzinny to wspaniała sprawa. Szkoda, ze u nas od 50 lat, prawie w zaniku dla większości ludzi. Ja też, wychowana w komunie, bardzo długo w ogóle nie myślałam o pozostawieniu czegoś po sobie....
Marzyciel
25-03-2004, 09:00
Cześć Wowka!
Ja zamierzam sam finansować budowę swojego domku plus ewentualnie, na koniec niewielki kredycik (15-20 tys).
ale ty i tak pewnie powiesz, że mi się nie uda :roll:
Pozdrowienia
:D
U nas koszt jest mój i małzonka, robocizna nasza plus czasami rodzinka bo po prostu niektórych rzeczy nie da sie zrobić samemu a wsparcie finansowe póki co sami sobie radzimy ale jak cos to mozemy liczyć na drobne wsparcie.
Cześć Wowka!
Ja zamierzam sam finansować budowę swojego domku plus ewentualnie, na koniec niewielki kredycik (15-20 tys).
ale ty i tak pewnie powiesz, że mi się nie uda :roll:
Pozdrowienia
:D
Też zamierzamy tylko taki ewentualny kredycik brać, Marzyciel na pewno sie uda ja w to głeboko wierze bo jak ty dasz rad e to my też.
Marzyciel
25-03-2004, 09:36
bo jak ty dasz rad e to my też.
Dzięki... czuję się jak przewodnik na polu minowym :)
bo jak ty dasz rad e to my też.
Dzięki... czuję się jak przewodnik na polu minowym :)
Kurcze chyba tak Cię właśnie traktuję :)
Marzyciel
25-03-2004, 09:45
bo jak ty dasz rad e to my też.
Dzięki... czuję się jak przewodnik na polu minowym :)
Kurcze chyba tak Cię właśnie traktuję :)
spoko... pradzę sobie, co mnie nie zabije to mnie wzmocni :)
Mój wkład jest niewielki,właściwie finansuje rodzina.
Pracuję(widocznie nie w tych miejscach gdzie trzeba) już 18 lat i nic z tego nie mam. Zarabiam tylko na życie i utrzymanie auta.
Odkąd założyłem(po 30) rodzinę starcza ledwo i na to.
Wkład finansowy małżeński , ale koszt psychiczny całej rodziny. Trzymają za nas kciuki, czy podołamy , a i zupą nakarmią i na chleb pożyczą , jak koniec miesiąca :wink:
Powered by vBulletin™ Version 4.2.5 Copyright © 2024 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski
support vBulletin