PDA

Zobacz pełną wersję : Dziennik jaro



09-04-2002, 14:21
Najpierw było szukanie działki. Szaleńcze przekopywanie się przez setki ogłoszeń, telefony, pośrednictwa. Excell do pomocy i ostra selekcja. Cztery miesiące jeżdżenia i sprawdzania - wiele obejrzanych działek. Wreszcie - szczęśliwy przypadek - rozmowa z przyszłym sąsiadem. Twarde negocjajce i wreszcie jest: 14 arowa działka z widokiem na las, na wzgórzu, z dobrą drogą i w pełni uzbrojona. Jest pięknie !
Jest Marzec 2001 - zaczyna się następna historia... Czy bedzie to historia z happy-endem ?

09-04-2002, 14:31
W kwietniu zaczynamy batalię o pozwolenie na budowę. Uczymy się godzić pracę z nowymi obowiązkami. Gmina gdzie budujemy, jest oddalona od miejsca zamieszkania 25 km. W ciągu paru miesięcy będziemy pokonywać ten dystans wielokrotnie, poznając "skróty", ucząc się jak omijać korki i która droga jest lepsza w zależności od pory dnia. Sama batalia przebiega nadspodziewanie łatwo. W sierpniu mamy już uprawomocnione pozwolenie na budowę. Bardzo pomocne okazują się być wydawnictwa Muratora, nawet jeśli w praktyce okazuje się, że " a bo u nas w gminie, to jest Panie inaczej...". To jak narazie nasza najlepsza inwestycja - pozwoliła zaoszczędzić nam sporo pieniędzy i czasu.
Zatem możemy zacząć budowę. No tak, tylko z KIM ?

09-04-2002, 14:44
Z szukaniem wykonawcy było tak: najpierw miał być dom w szkielecie drewnianym. Nafaszerowani wiedzą z Muratora byliśmy absolutnie i nieodwołalnie przekonani, że TYLKO szkielet. Było tak, aż do spotkania z pierwszym wykonawcą... Systematycznie, kolejne spotkania z "fachowcami" podkopywały naszą decyzję. Gwoździem do trumny była wizyta znajomego budowlańca, który budował takie domy za oceanem. Zatem nie budujemy w szkielecie. Zatem z czego ? Ceramika czy beton komórkowy ? Znów szczęśliwy przypadek: stary znajomy, który sprzedaje teraz BK. Teraz idzie już szybko: dostajemy listę autoryzowanych wykonawców, kosztorys na stan surowy i odpowiedzi na nasze wciąż naiwne pytania. Wykonawców sprawdzamy systematycznie, weryfikując przez telefon. Potem wizyty na budowach: patrzymy na porządek, stan trzeźwości perosonelu, poziom zadowolenia inwestorów. Po pierwszej, zapowiedzianej wizycie, następne składmy niezapowiedziane, aby sprawdzić, co było "na pokaz". Ostatecznie trzej finaliści przygotowują kosztorysy, warunek: koszt jest zapisany w umowie i więcej nie dostaną ani grosza. Kosztorysy rozkładają się co 100 000 PLN. Czyli między najtańszym a najdroższym różnica wynosi 200 000 PLN! Kto tu zwariował ? Wybieramy najtańszą firmę.

09-04-2002, 14:44
Negocjujemy umowę, targujemy się z wykonawcą trwa to około miesiąca. Pod koniec września podpisujemy umowę. Mamy skończyć fundamenty jeszcze w tym roku. Ano zobaczymy.

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: dnia 2002-04-09 14:47 ]</font>

09-04-2002, 15:02
Na początku października telefon: dzwoni wykonawca: skąd ma brać prąd i wodę ? Coś załatwimy, pogadmy z sąsiadami, w weekend będziemy na działce... Co ? Na jutro !? To już ?
Szybka wizyta u sąsiada - zgodził się bez problemu, dodatkowo sam zaofiarował się, że przechowa narzędzia - za darmo. Jak się zresztą okaże w dalszym ciągu, sąsiad to kolejna świetna inwestycja. Z własnej inicjatywy pilnuje robotników i raportuje: o której zaczęli pracę, co zrobili, kiedy skończyli...

09-04-2002, 15:02
Po trzech dniach są już wylane ławy.

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: dnia 2002-04-09 15:03 ]</font>

09-04-2002, 15:07
Pod koniec tygodnia stoją ściany fundamentowe z bloczków. W ciągu następnych kilku dni, ścianą zostaną zaizolowane, zostawimy podejście na wodę i kanalizację. Rozprowadzenie kanalizacji pod wylewką, ubijanie podsypki i wylewka. W 14 dni zrobiony kompletny stan zero. Cena dokładnie jak w umowie - nie, jest trochę taniej, bo inspektor nadzoru zalecił drobne korekty w zbrojeniu. Tak łatwo buduje się dom ?

09-04-2002, 15:25
Sąsiad za wodę i prąd na cały stan zero wziął 50 PLN.
Wykonawca namawia, żeby wyciągnąć jeszcze mury, chociaż do stropu... Nie możmy się zdecydować: a jeśli zaraz zacznie się zima ? W końcu decyzja ostateczna: wstrzymujemy działania do wiosny. Pod koniec roku podsumowanie wydatków i przygotowanie do rozliczenia rocznego. Jest dobrze: fiskus odda będzie trochę kasy.

09-04-2002, 15:35
Styczeń trochę przespaliśmy, uśpienie niespodziewanie ostrą zimą, która jak się wydaje odsuwa perspektywę startu na wiosnę na kwiecień. W połowie lutego nagłe przebudzenie - wykonawca proponuje: zaczynajmy. Zgodnie z umową sami mamy zapewnić BK. Zbieramy oferty: kryzys ma swoje dobre strony, wszyscy dają upusty od dobrych cen, otrzymanych w zeszłym roku. Bardzo pomocne okazuje się Forum: informacje o cenach BK na Śląsku, powodują, że zaczynamy wątpić w nasze zdolności negocjacyjne. Oferta z hurtowni na Śląsku posłuży następnie do wynegocjowania na miejscu, w Małopolsce takich samych cen. A wcześniej się nie dało ! 22 lutego wśród śnieżnej zamieci pierwsza dostawa BK dociera na budowę. Od następnego dnia będzie już świecić słońce i w dzień temperatura zawsze będzie w plusie. Sąsiedzi patrzą zdumieni, jeszcze nie obudzeni z zimowego odrętwienia: mury pną się w oczach.

09-04-2002, 15:37
2 marca parter jest już skończony. Na budowie pojawiają się stemple i blaty do stropu.

09-04-2002, 15:45
Razem ze ścianami parteru powstają kominy. Pierwszy tydzień marca to strop: ustawienie stempli i blatów, zbrojenie,wylewanie z gruszki. Z opóźnieniem, prace zaczyna ZE: będzie przyłącze kablowe, a ziemia, jak się okazuje jeszcze trochę zmarznięta.
8 marca strop wylany. Nie ma przymrozków!
Za cały parter i strop płacimy 10 000 PLN. Dwa dni przerwy.
13 marca podłączamy swój prąd: 600 PLN i dziękujemy sąsiadowi za tymczasowe przyłącze prądowe (przedłużacz).

09-04-2002, 15:49
22 marca są już skończone ściany poddasza i jest więźba na placu budowy. Tak szybko to idzie ?
Inspektor "nie nadąża", przyzwyczajony do tempa budowania na sposób gospodarczy, wyrobił swój roczny limit wizyt na budowie w dwa tygodnie.
26 marca podłączamy swoją wodę. Rozliczam się z sąsiadem: za prąd i wodę na stan surowy wziął 150 PLN.

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: dnia 2002-04-09 15:50 ]</font>

09-04-2002, 15:53
Przed świętami dachówka (Brass) jest już prawie cała na dachu. Kominy obudowane klinkierem i założone rynny. Ale wyszedł kawał domu, a wydawał się taki mały...

09-04-2002, 16:01
9 kwietnia. Ściany szczytowe zbudowane. Zrobiona obróbka blacharska kominów i reszty dachu. Stawiane są ściany działowe - tu zmiana z ceramiki na BK (bo szybciej wyschną). Cena - no cóż, tu pewnie każdy Forumowicz może pochwalić się znacznie lepszym rezultatem. Cały stan surowy: robocizna plus materiał zamknie się w 100 000 PLN. Płacę jednak dokładnie tyle ile stoi w umowie i ani grosza więcej. Zastanawiam się: no jak tak dalej pójdzie, to nie ja w końcu zbuduję ten dom, póki co nie tknąłem się jeszcze niczego.

12-04-2002, 14:44
Poszukiwanie elektryka. Zdecydowaliśmy, że instalacje pójdą najpierw, potem tynki wewnętrzene a dopiero potem okna i drzwi
instalacje w takiej trochę sprytnej wersji, tzn. peszel bez przewodów z zostawionym drucikiem dla przecięgnięcia później przewodów. Z sześciu kandydatów trzech odpada po rozmowie: jeden nie ma uprawnień (a zapewniał, że ma), drugi, jak się okazało jest trochę "chorowity" a trzeci zaproponował termin na jesień. Zostało jeszcze trzech, wszyscy drodzy i z polecenia. Cena na poziomie 45 - 50 PLN za punkt (robocizna + cały materiał).

15-04-2002, 11:25
Okna: to teraz temat nr 1. Ponownie okazało się jak bardzo Forum się przydaje. Dzięki namiarom grupy krakowskiej trafiłem do sporego zakładu rzemieślniczego w Skrzydlnej. Kiepski marketing ale za to ceny - palce lizać. Jakość wydaje się nie odbiegać od znanych z gazet producentów. Eliminacje "elektryczne" trwają , odpadł następny kandydat - zostało już tylko dwóch.
Zaczynam rozmowy z instalatorem wody, kanalizacji i C.O..
P.S. Ktoś o tym pisał na Forum: że jak się zacznie budowę, to i pieniądze "jakoś" się znajdują. Właśnie w sobotę okazało się, że moja "połowica" dostała niespodziewany spadek. Nie no, nie chodzi tu o jakieś miliony $ ale i te 8 000 przyda się bardzo.

22-04-2002, 11:16
Eliminiacje elektryczne zakończone: został "stary" elektryk, który zajmował się załatwianiem przyłącza kablowego. Nie jest najtańszy, ale już sprawdzony i najbardziej skory do współpracy. Wyszło 65 punktów na cały dom i cena 3500 wraz z materiałem. Osobno skrzynka z II stopniem zabezpieczenia przepięciowego,która będzie połączona z instalacją odgromową. W sumie jeszcze 1000 PLN.
Instalator- hydraulik, jeszcze dobrze nie wszedł na budowę a już zaczął krytykować: że kominy z wkładką ceramiczną a nie stalową, że kanaliza już ułożona w podłodze, że ....
No i zaczynam wątpić: a może oferta mojego genralnego wykonawcy na komplet instalacji nie była taka wysoka ?

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-04-22 11:18 ]</font>

29-04-2002, 10:23
Wykonane prace ziemne: drenaż i odwodnienie. Przynajmniej przy domu będzie trochę mniej błota po każdej ulewie.
Okna: okazuje się - nie po raz pierwszy, że "diabeł tkwi w szczegółach". Polecony, tani rzemieślnik dał niezły narzut, gdy wyłuszczyliśmy wszystkie nasze oczekiwania, co do okien. Okazało się, że konkurencyjna cena została osiągnięta dzięki szybom bez atestów i b.prostym okuciom. Dodanie hamulca do drzwi tarasowych, zamykanej na kluczyk klamki, osłonek na zawiasy itp. znacznie podnosi koszt. Początkowa duża różnica w cenie topnieje w oczach. No i co ? Rezygnować z tych "ektrawagancji" ? U tych droższych to wszystko jest już "w cenie". Mam niezły zgryz z tymi oknami bo według napiętego planu, okna musza być przed 15.06 a wiekszość firm daje 5 - 6 tygodni na realizację.

04-05-2002, 22:21
4.05 Okna wreszcie zadatkowane. Ostatecznie nie będzie to tani rzemieślnik. Wybraliśmy trochę droższą ale lepiej wyposażoną i ładniejszą ofertę poleconej przez wykonawcę. Z rabatem rzędu 15% ceny wyszły całkiem znośne (z wszytkimi dodatkami i montażem 650 zł/m2). No i będą szprosy (choć to 10% ceny okien !). Prace instalacyjne - elektryka trwają. Salon i kuchnia mają już przeciągnięte peszle i puszki. Przy okazji długiego weekendu wzieliśmy się za porządkowanie terenu budowy. Potem spychacz wyrównał teren - wreszcie zniknęły te straszne zwałowiska. No i będzie można zacząć urządzać ogród. Zaczynam szukać taniego ogrodzenia (siatka) bo las blisko i jak nie ogrodzę to gadzina wszystko zje.


<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-05-04 22:24 ]</font>

09-05-2002, 09:18
8.05 Sesja fotograficzna na budowie. Fotografuję wszystkie kable i puszki na parterze zanim położą tynki. Przy okazji sprawdzam jak spisują się studzienki zbierające wodę deszczową - po dwóch dniach deszczowych na razie wygląda OK, choć ogólnie jest bardzo sucho i pewnie z ostateczną opinią trzeba się wstrzymać do jesieni.
Przeciągają się negocjacje w sprawie instalacji C.O. - wiem już w każdym razie, że komplet instalacji: kanalizacja, szambo, C.O. + woda to około 20.000 PLN (materiał + robocizna). Do niedzieli muszę podjąć decyzję.
Zaczynam szukać drzwi zewnętrznych, żeby to zgrać z dostawą okien.
W przyszłym tygodniu zaczynamy kłaść tynki.

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-05-09 09:19 ]</font>

13-05-2002, 08:58
10.05 Mamy kupca na mieszkanie. To był jedyny, dotąd ciemny punkt naszego planu budowlanego. Kupiec chce wprowadzić się "natychmiast", więc przeprowadzka planowana na jesień musi odbyć się już teraz. Dobrze, że przezornie przygotowaliśmy plan awaryjny: w domu "w zasadzie" letniskowym zainstalowaliśmy C.O.. Rodzice przeprowadzą się tam, oddając nam na te kilka miesięcy swoje mieszkanie.
11.05 Wizyta dawno niewidzianych znajomych na budowie. Wreszcie można się pochwalić :)). To bardzo pozytywne doświadczenie: przyjaciele patrzą z dystansem na nasze "gigantyczne" problemy, uspokajają, wskazują na to, co im się bardzo podoba. Efekt terapeutyczny murowany - polecam gorąco wszystkim budującym.
12.05 Dobrzy fachowcy mają czas tylko w niedzielę. Po raz kolejny wałkujemy pozycje z oferty instalacyjnej. Dlaczego grzejniki VK (droższe o 80 PLN za sztukę z powodu "niewidzocznego" łączenia rurek), ogrzewanie wodne w hallu (nie planowaliśmy ?!) itd. Jak można trzy godziny gadać w kółko o rurkach, złączkach, grzejnikach i kolankach - buntuje się 7-mio letnia córka. Końcowa oferta przekracza wstępne założenia - dość sporo... Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że nasz fachowiec ma bardzo napięte terminy. Dajemy sobie czas do 24.00 na podjęcie ostatecznej decyzji. Czy ktoś tu mówił o komforcie podejmowania decyzji ?
12.05/13.05 Godzina 00.00. Po naradach telefonicznych z Rodzinnym Sponsorem nr 1 (czy ktoś tu opowiada głupie dowcipy o teściowych :)) ) i rozebraniu wszystkich trzech pozostałych ofert "na atomy" w celu zdefinowania różnic, decyzja zostaje podjęta. Wygrywa najdroższy fachowiec - który, jako jedyny wykonał trud adaptacji naszego projektu instalacji a wszelkie zmiany obficie uzasadnił.

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-05-13 09:22 ]</font>

16-05-2002, 11:19
14.05 elektrycy skończyli, wyszło 70 punktów - podobno niedużo jak na dom 150 m2. Cena 3500 PLN.
W mieszkaniu rosną stosy pudeł i worków - do przeprowadzki zostało 10 dni. Gdzie u licha w takim małym mieszkaniu zmieściło się tyle rzeczy ??? Selekcja i jeszcze raz selekcja - całe pudła lądują na śmietniku.
15.05 zaczęliśmy tynkowanie, tynki tradycyjne c-w. Całe tynki w domu mają być skończone na 30.05. A między 5 a 10.06 mają być już okna.

20-05-2002, 09:29
20.05 Góra już wytynkowana. Zostaje jeszcze klatka schodowa i hall na poddaszu. Tynkarze z rozpędu zachlapali szprycą jętki i częsciowo krokwie. Po interwencji inspektora nadzoru i rozmowie z wykonawcą wszystkie elementy więźby zostały oczyszczone i zabezpieczone folią.
Trwają prace na stryszku. Założona jest już wełna 16cm i folia paroizolacyjna. Na to cienkie płyty OSB. Wyszło całkiem ładne pomieszczenie, tak trochę "przy okazji"... ROdzina od razu uradziła: montować okna dachowe, podciągnąć wodę, zrobić małą łazieneczkę i pokój... Bo to niedrogo wyjdzie... No tak, tylko po co ?
Jest wreszcie gotowy projekt ogrodu. Trochę się to przeciągnęło, niestety i teraz większość nasadzeń musi poczekać do jesieni. Powód: zaangażowanie sił rodziny. Będzie najtaniej ale później.
Projekt mamy zatwierdzić w tym tygodniu.
Pierwsza część rzeczy (jakieś 25%) już wyjechała z mieszkania. Wyszło 500 kg książek i czasopism ?!

23-05-2002, 09:27
Przeprowadzka na finiszu. Meble już zabezpieczone folią, co się dało porozkręcane. Coraz trudniej przychodzi pogodzenie pracy, budowy i wieczorami - przeprowadzki. Dobrze, że już w sobotę MUSI być po wszystkim !
Na budowie: góra skończona w całości - także klatka schodowa i garderoba. Dół w 60% - do soboty mają skończyć.
Wczoraj zaczął pracę instalator: na ścianie i podłodze wytyczyliśmy trasy połączeń i punkty montażowe. Mam do przerobienia tylko jedno gniazdko ! Oczywiście jest to jedno z tych nielicznych, które dodałem sam do projektu. Dobry projekt - to jednak potęga.
Jest i kłopot: zrobiona bez projektu, "na nos" wykonawcy instalacja odwodnieniowa nie zdała egzaminu. Studzienka miała w sposób naturalny pozbywać się wody deszczowej - niestety grunt okazała się nieprzepuszczlny i woda stoi. Trzeba będzie jednak zrobić odprowadzenie nadmiaru wody deszczowej do rowu (dodatkowe 60 metrów rur).

24-05-2002, 15:24
Tynkowanie skończone. Wyszło super i super schnie dzięki pogodzie.W poniedziałek będę się rozliczał, to powiem ile wyszło. Instalator zrobił kanalizację w całym domu. Wyszło pięknie - mamy takie równe bruzdy instalcyjne, że nadają się na okładkę do gazety :). Mamy szczęście do wykonawców...
Rynny zostały tymczasowo odpięte od "wspaniałej instalacji odwodnieniowej" i będą teraz odprowadzać wodę wprost na działkę, przed dom (czyli normalnie :)).
Musiałem odsapnąć na moment od noszenia pudeł i worków - przeprowadzka w toku.
Mam nadzieję , że ciąg dalszy już z nowego, choć ciągle jeszcze nie docelowego miejsca.

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-05-24 15:26 ]</font>

28-05-2002, 12:26
Uff no i po przeprowadzce. Następnym razem skorzystam z pomocy fachowców od przeprowadzek - oszczędzę trochę kregosłupa...
Woda też skończona - z instalacji zostało jeszcze C.O. Dodałem dwa krany na zewnątrz. Ciągle jestem pod wrażeniem staranności wykonania pracy. To najlepszy fachowiec, jakiego dotąd miałem na budowie. I chyba najdroższy :smile: .
Problem z szambem: właśnie dyskutujemy już czwartą lokalizcję. Architekt od planu zagospodarowania nie znał się niestety na szambie i zaprojektował bez sensu - jak się okazuje. A teraz już trzeci wykonawca nie chce się podjąć roboty.

03-06-2002, 09:02
Aktualny problem nr 1 to woda na działce. System odprowadzenia wody deszczowej wymaga gwałtownej przebudowy. Pada od tygodnia i była to prawdziwa "próba wody" dla naszego domu. Niestety - przegrana. Dobrze, że to się dzieje teraz, kiedy jeszcze nie ma żadnych szkód i jest czas, żeby wszystko naprawić. W każdym razie ta woda deszczowa nie daje nam spokoju - trudno się skupić na innych, pozytywnych doniesieniach z placu budowy.
Rozliczenie za wodę i kanalizację już mam: robocizna za całość (2 łazienki, kuchnia, kotłownia) wyniosła 2500 PLN. Materiały 3000 PLN. Wiem, że to raczej drogo, ale nie żałuję...
W tym tygodniu powinny już być okna - zobaczymy, czy dostawca wyrobi się z terminem.
Niespodziewanie znaleźliśmy sponsora (w rodzinie rzecz jasna) który zafundował nam drzwi wejściowe do domu. Czasem się zdarzają takie miłe nespodzianki.
Kolejny kandydat na wykonawcę szamba zapalił trochę światła w "śmierdzącym temacie" - wreszcie pojawił się pomysł na szambo.

05-06-2002, 09:23
Producent okien wczoraj poinformował, że dostawa okien opóźni się o tydzień z powodu ogólnopolskich kłopotów z dostawami drewna mahoniowego. Bardzo przepraszał i obiecał dodatkowy rabat przy montażu. Mam nadzieję, że opóźnienie się nie zwiększy - mam dokładnie ten jeden tydzień w rezerwie - jak nie zdążą będzie problem z wylewkami.
Zaczęliśmy kopać rowy na rury do odwodnienia. Deszcz co chwilę przeszkadzał - no i jeszcze ten mecz.

07-06-2002, 12:50
Deszcz ciągle przeszkadza w dokończeniu odwodnienia. Dzisiaj znów leje i znowu nie uda się skończyć.
Natomiast opady nie przeszkodziły geodecie w wytyczeniu garażu - całkiem spore te fundamenty będą.
Pierwsze spotkanie z projektantem wnętrz - ma zaaranżować kuchnię. Kuchnia jest otwarta na salon - więc trzeba to zrobić starannie. Wstępna cena to 50 -70 zł/m2 w zależności od tego, na jakim poziomie szczegółowości ma być projekt.
Rośliny do sadzenia od strony zachodniej już czekają w pojemnikach do wysadzenia - akurat dla nich pogoda mokra i deszczowa jest sprzyjająca.

11-06-2002, 12:48
Odwodnienie skończone - woda wpada przez studzienkę zbiorczą do rowu. Mała rzecz a cieszy !
Wylaliśmy płytę pod garaż mimo deszczu - przykryta folią. Fundamenty garażu razem z płytą wyszły za 6000. Tym samym z dużych prac ziemnych zostało już tylko szambo.
Po dalszych poszukiwaniach udało się znaleźć achitekta wnętrz, który podejmie się pracy za 35 zl/m2.
W domu od jutra zaczynamy prace przygotowawcze do wylewek: rozkładamy wszędzie papę i folię a od poniedziałku wkracza instalator C.O.
Rośliny już są w kontenerach ale będą musiały jeszcze trochę poczekać na wysadzenie. Prace ziemne i straszne błoto powodują, że musimy odłożyć obsadzanie.

13-06-2002, 15:25
Na całym parterze już rozłożona papa. Na to pójdzie 2 razy po 5 cm styropianu.
Dostawa okien zaklepana na poniedziałek - była jakaś usterka w jednym oknie więc musieli wymienić i stąd dzień zwłoki. Jak chyba każdy z Forumowiczów nie mogę się doczekać na okna - dom zacznie zupełnie inaczej wyglądać. Zaczęliśmy szukać płytek (fliz) do łazienki na dole - rajd po kilku sklepach zakończył się niczym, bo... wybór jest zbyt duży. Jedyny plus to to, że ustaliliśmy widełki cenowe dla płytek akceptowalne przez obie strony. Mnie oczywiście interesowała bardziej ta górna granica :smile: .
Wybraliśmy my też przy okazji grzejniki V-ki do salonu i normalne do pozostałych pomieszczeń. Ze znajomym budowlańcem przekonsultowaliśmy kwestię schowka pod schodami. Ponieważ do tej pory nie zrobiliśmy lekkiej ścianki przy schodach, aby zamknąć powierzchnię schowka zrobiła się tam nieoczekiwanie otwarta przestrzeń, która w miły sposób optycznie powiększa nasz niezbyt duży hall. No więc może tak zostanie ? Zwłaszcza, że przewidziane do tego schoweka rzeczy zmieścimy bez trudu w garażu.


<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-06-13 15:26 ]</font>

17-06-2002, 13:01
No i okna przyjechały. Ciemny kolor ram na tle białej ściany Ytonga wygląda jednak bardziej kontrastowo, niż na wcześniej oglądanych próbkach. Trzeba będzie zmienić zaplanowany kolor elewacji na bardziej zgodny z kolorem okien. Przy okazji wyszło, że wksutek nieporozumienia na lini okniarz- inwestor - wykonawca doszło do nieporozumienia co do wysokości wylweki. Wskutek tego musieliśmy podciąć wejście do domu o 10 cm - tak aby górna część ramy znalazła się w jednej linii. Na szczęście w Ytongu to jest prosta sprawa. Piła ręczna, poziomica i 10 minut roboty.
I po kłopocie. Okna ze szprosami, okuciami antywłamaniowymi, wzmocnioną szybą, nawiewnikami i dodatkowym okapnikiem kosztowały w sumie 16 000 (550 zł/m2) . A jutro ruszamy z instalacją C.O.


<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-06-17 13:04 ]</font>

19-06-2002, 09:42
Instalator C.O. się spóźnia - miał zacząć i nie zaczął. Ma skończyć do 1 lipca a zgodnie z umową za każdy dzień spóźnienia dostanie mniej. Sezon jednak w pełni, roboty ma pełno i jak widać nawet mimo umowy nie jest w stanie się zmobilizować.
Do okien zamontowaliśmy drzwi "ogólnobudowlane" zamykane na monstrualną kłódkę. No ciekawe, czy ten widok przyciągnie złodzieji - jak dotąd nic nie zginęło, mimo, że są już zamontowane stelaże Geberita, skrzynka prądowa i jest trochę materiałów.
Piękniejsza połowa naszego związku małżeńskiego oświadczyła, że te okna mają kolor niezgodny z wybranym. Panowie, ratunku !!! - czy śliwka to kolor ? No cóż, wobec postrzegania przeze mnie w sumie raptem 10 kolorów staram się o nich nie dyskutować...
Dostaliśmy dwie oferty od architektów wnętrz na 2500 i 1000 PLN. Bardzo chętni do współpracy, ale nie mam przekonania, że warto wydać te pieniądze. Raczej zrezygnujemy z ich pomocy.
Wybieramy płytki i wyposażenie do małej łazienki na parterze. Chcemy ruszyć tam z robotami za miesiąc - już po wylewakch i po gładziach. W tym wypadku układ jest prostszy: ja pilnuję budżetu a nie kolorów.

20-06-2002, 16:35
Instalator tym razem dotarł bez problemu. No i spędziliśmy trzy godziny na ustalaniu grzejników (ta sama moc ale różne warianty wymiarowe). Wszystko ustalone, fachowiec udał się na zakupy - od jutra rusza montaż. Gotowe będzie do końca czerwca, więc zgodnie z planem od 1.07 pójdą wylewki.
Nasze duże okno w salonie (wymiary: 150 x 250) nie otwierane budzi powszechne zainteresowanie wśród sąsiadów. Niekromnym i nieobiektywnym zdaniem inwestora z wewnątrz wygląda jeszcze lepiej - otwiera nasz nieduży salon na zalesione wzgórze. Jak się okazało, to była trafna - drobna, zmiana w stosunku do projektu. Przy odbiorze okien szef ekipy okniarzy podał kilka rad - jak zabezpieczyć okna przed zabrudzeniem zwłaszcza okuć przy kładzeniu gładzi - co mnie wkrótce czeka.
Wieczorem jeszcze telefon do szambiarza - trzeba się umówić na przyszły tydzień.
P.S. Na koniec jeszcze subiektywne odczucie niedoświadczonego inwestora. Zamknięcie domu z Ytonga oknami i drzwiami spowodowało, że dziś, przy temperaturze 33 C w domu był przyjemny chłodek - dokładnie taki sam, jaki wcześniej odczuwałem w gotowych już domach. Czyli działa !

24-06-2002, 10:35
Zakupy materiałów do C.O. zajęły instalatorowi większą cześć weekendu, tak, że roboty ruszają od dziś. Uzgodniliśmy w trójkącie: inwestor, wykonawca główny, instalator, że instalator rozkłada folię i pierwszą wartwę styropianu a dopiero druga warstwa i wylewka to obszar wykonawcy.
Cała sobota poszła na poszukiwanie fliz i terakoty na parter z priorytetem: mała łazienka. Okazuje się, że do takich poszukiwań niezbędny jest kalkulator i dobrze przygotowany plan rozmieszczenia płytek (u nas był taki plan tylko dla łazienki). Są np. płytki po 25zł/m2 b.ładne i drugie (też fajne) po 39zł/m2. No ale same płytki to jeszcze nie wszystko: są dekory, wałki, półwałki, płytki ozdobne itp. Przymiarka do planu i ostateczny koszt dla waraintu I-szego to 45zł/m2 dla II-giego: 42,50 zł/m2.
Przyznam, że byliśmy trochę zaskoczeni wynikami takiego, całościowego podsumowania. Wniosek: uwaga na cenę "dodatków", o ile oczywiście chcecie je kupować. Ciekawe, czy to specyfika sklepów, w których szukaliśmy, czy element świadomej polityki producenta ?

28-06-2002, 09:53
Instalator kończy pracę. Grzejniki w oryginalnych opakowaniach zawisły na ścianie. Miedź miękka w osłonach na podłodze - wszystko z milimetrową dokładnością i super czysto. Udało się sprytnie wkomponować rozdzielacze kondygnacyjne w suchej zabudowie z płyt G/K. Wczoraj wieczorem zrobiliśmy próbę ciśnieniową instalacji. Wszystko OK !
Dzisiaj jeszcze tylko ostateczna kosmetyka - m.in. wypełnianie bruzd instalcyjnych.
Wieczorem grzejniki zdejmiemy i przewieziemy do "zaprzyjaźnionego" garażu, gdzie poczekają aż do września, czyli do końca prac wykończeniowych. Wtedy też będzie robiona kotłownia. Dużo dobrego już napisałem o tym wykonawcy - należy mu się bez dwóch zdań. Obyśmy wszyscy - budujący, tylko takich spotykali.
A od poniedziałku - wylewki...

03-07-2002, 09:40
Całość prac związanych z C.O. to w sumie 11 000 z czego 7000 to matriały z rabatem 10%. Robota solidna to i nie żal płacić.
Grzejniki wywoziliśmy w niedzielę ... niestety, bo w sobotę się nie dało. Grzejniki spoczęły w garażu - w oryginalnych foliach, tak, że nie powinno im się nic stać do września. W poniedziałek na budowie pojawiła się ekipa od wylewek razem ze swoją betoniarką. Rozkładają resztę styropianu, folii i ... leją.
Rozpoczęliśmy też rozmowy z potencjalnymi wykonawcami kominka. Wstępnie uzgodniliśmy materiały, rodzaj wkładu i jego funkcje. Czekamy na szczegółowe oferty. Ramowy budżet kominka 5000 - 6000 PLN. Wybraliśmy już flizy do kuchni i do łazienki na parterze. Łazienka ma też wybraną ceramikę: kompakt i umywalkę, nie zdecydowałem się jeszcze na kabinę prysznicową. Zaraz po wylewkach zaczynamy tradycyjne, szczegółowe elminacje dla fliziarzy.
Wskutek deszczowej pogody i dziwnej niemocy decyzyjnej inwestora odwleka się sprawa szamba.


<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-07-04 10:59 ]</font>

05-07-2002, 14:55
Wylewki na parterze już skończone - okazało się, że drzwi tarasowe będą musiały być jeszcze raz obniżone o kolejne 2 cm, żeby nie robić progu...
A właściwie będą jeszcze kończone jutro - ostatnie zacieranie.
Drgnęło w temacie szamba - jesteśmy wstępnie umówieni z wykonawcą na przyszły tydzień. Pożyczy betoniarkę (to było jego największe zmartwienie) od ekipy od wylewek. Zobaczymy...
Jutro wybieramy się po promocyjne płytki (flizy) do sklepu fabrycznego producenta różnica w cenie : 20 PLN do 55 PLN. 70 km w jedną stronę ale i tak się opłaca.
Jutro także ostateczny wybór drzwi wewnętrznych - finalista do zweryfikowania i złożenia zamówienia. No i parapety wewnętrzne - znajoma Forumistka znalazła dużo tańsze - więc trzeba to zweryfikować :smile:.

08-07-2002, 10:17
Weekend wyjątkowo leniwy - tylko jedno zajęcie około-budowlane: szambo. Wygląda, że wreszcie ruszyliśmy tą sprawę. Dzisiaj zaczynamy robić szambo.
Wykonawca szamba, "swój chłop" w słusznym wieku, pamiętający czasy, gdy "nie takie szamba sie robiło..." podał nowe określenie terminu "inwestor": (w rozmowie z osobą trzecią o mnie). Otóż inwestor to wg niego "kasiarz"...
Mnie się spodobało a Wam, drodzy kasiarze ?

09-07-2002, 16:26
Wylewki cd.
Dół już schnie, góra wylana w 80%, jutro powinien być koniec. Ruszyło szambo - takiej ekipy cudaków jeszcze nie miałem na budowie. Mam nadzieję, że nie spartolą tej roboty - w sumie prostej. W każdym razie, muszę teraz pilnować - więc poznaję w mikro-skali smaki budowania sposobem gospodarczym. Podziwam tych co tak mogą, ja od poniedziałku więcej jestem na budowie niż w pracy. Dobrze, że to potrwa tylko cztery dni - bo w przeciwnym razie, musiałbym szukać nowej pracy.
Zamawiam paprapety - do salonu i połączonych: jadalni i kuchni machoniowe, gotowe po 100/mb. Do reszty pomieszczen klejona sosna- niemalowane po 30 zl/mb. Trzeba wybrać wreszcie drzwi wewnętrzne - a tu ciągle problem...Dzisiaj kolejne podejście. Jak to jest, że najbardziej podoba mi się to, co jest poza zasięgiem finansowym ?

11-07-2002, 11:13
Wylewki skończone - trzy dni opóźnienia w stosunku do planu. Teraz mają sobie schnąć ze dwa miesiące zanim weźmiemy się za flizowanie. Od poniedziałku ruszamy z suchymi tynkami na poddaszu. Dziś jeszcze rozliczenie za wylewki.
Pierwszy zbiornik szamba - 6m3 już wylany. Ładna, ręczna robota. Ale robotnicy - to osobny poemat. Ostatnio już o nich pisałem, dodam tyle, że wczoraj około 23.00 musiałem awaryjnie przywozić na budowę nowego robotnika - bo jeden z dotychczasowych... porzucił nagle robotę. No cóż - mam co chciałem.
Liczę po cichu godziny do soboty, kiedy mają skończyć i wynieść się.
Tymczasem piękniejsza połowa naszego inwestorskiego stadła kupiła po 2 płytki wytypowane na podłogę parteru (część kuchenno -dzienna + hall). Dlaczego po 2 ? - też chce je moczyć i torturować w oleju, mleku itd ale tylko jedną - druga będzie służyła do porównania.
W temacie drzwi - pat. Na stole stos katalogów producentów i cała fura notatek z poszczególnych hurtowni, salonów i innych tego typu miejsc, gdzie OBDZIERAJĄ Z MARZEŃ. Drzwi po 1000 PLN ???
Na szczycie smutnej, papierowej piramidy usadowiła się Matylda (nasz prywatny, domowy kot płci zdecydowanie żeńskiej) i z tych wyżyn z ironią przypatruje się naszym wysiłkom, jakby tu: "zaoszczędzić z NIEMANIA".

13-07-2002, 11:43
Dziś trochę o finansach. Obiecane rozliczenie za wylewki: w sumie 170m2. Na parterze 15cm (papa,folia,10 cm styropianu, folia i 5 cm wylewki)na poddaszu 10cm (6 cm styropian, 4 cm wylewki). Całość 11 000:robocizna + materiał.
Szambo wkopane na 3,1 m. w ziemię (12m3), podłączone do kanalizacji: 2800; materiały: 1800.
Teraz drugie - mam nadzieję ostateczne sprzątanie działki. Znów mamy ziemię do wywiezienia.
Przyszły tydzień to montaż płyt G/K na poddaszu i zaraz potem gładzie gipsowe.

15-07-2002, 13:59
Tortury płytek - nic nie dały, to znaczy płytki po 50zł/m2 zachowują się tak samo jak płytki po 17zł/m2. Męczone w olejach, beznynach, kondensatach barszczu i wodach z solą wykazują identyczną - niczym nie zmąconą całkowitą odporność na zabrudzenia.
Może nie umiemy testować ? Choć szczerze mówiąc nie spodziewałem się innych wyników...W każdym razie mieliśmy niezłą zabawę.
Eliminacje fliziarzy dobiegły końca. Wybieramy ekipę głównego wykonawcy po otrzymaniu dodatkowego rabatu od niezłej już i tak ceny.
Złożyliśmy też papiery do projektu ostatniego już przyłącza - gazowego. Całość: projekt i opłata przyłączeniowa ma kosztować 1500 PLN. Ciekawe, ile będzie kosztować wykonanie przyłącza ?
Pierwszy potencjalny wykonawca wycenił kominek na 7000 PLN. Chyba trochę przesadził...

18-07-2002, 09:23
Trochę pozmieniały się plany. Najpierw ruszyły gładzie gipsowe. I tak całkiem ładne już ściany, zaczynają wyglądać jeszcze lepiej. Zrobiona jest już góra - czyli wszystkie 3 sypialnie, gabinet, garderoba i hall. Zgodnie z sugestiami Forumowiczów rozszerzyłem umowę z wykonawcą na malowanie gładzi przed odbiorem.
Ponieważ zakończone zostały wszytkie prace ziemne, umówiłem się z geodetą na inwentaryzację geodezyjną powykonawczą. Niech już ta sprawa będzie załatwiona. Dziś dalszy ciąg eliminacji kominkowych - kolejna przymiarka. Pojawiła się szansa wcześniejszej przeprowadzki - przed planowanym od początku 1-szym Grudnia. Po negatywnych doświadczeniach Majki z mozaiką za wcześnie ułożoną, ostatecznie zrezygnowaliśmy z mozaiki w tym roku. Wcześniej ostrzegał mnie przed tym nasz generalny wykonawca ale - my chcieliśmy szybciej. Na nasze szczęście - pierwsza była Majka. Położymy wykładziny a brak drewnianych podłóg znakomicie skraca czas potrzebny na wykończenie domu. Ustaliliśmy już minimum do zamieszkania: wykończony cały parter: w całym domu C.O., na dole: płytki na podłodze i ścianach, wszędzie drzwi,pomalowane ściany, pełna elektryka: lampy, włączniki, meble do kuchni + minimum wyposażenia: zlewozmywak + kuchnia elektryczna (lodówka jest sprawna a na zmywarkę i okap można poczekać) , wykończona mała łazienka. Wszystkie sypialnie z wykładziną i pomalowane (meble stare). Przed domem zrobiony chodnik do drzwi wejściowych od drogi oraz podjazd na płytę pod garaż.
Co może poczekać: kominek (ale rozprowadzone rury do ogrzewania), reszta wyposażenia kuchni, łazienka duża na górze, schody. Choć z tymi schodami to jest zagwozdka: no bo są dzieci więc i tak trzeba by robić jakieś prowizoryczne zabezpieczenie. Prowizorka ? Nie ! Trzeba wrócić do kosztorysu... hmm,jakby tu wykroić fundusze na barierkę na schody ???

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: dnia 2002-07-18 09:25 ]</font>

23-07-2002, 11:32
Pierwsza warstwa gładzi położona - teraz szlifowanie i malowanie. Trochę wolno to idzie - wolniej niż by się chciało.
Temat drzwi wewnętrznych kładzie się długim cieniem na mobilności decyzyjnej inwestora. Trzeba by już coś zamówić...
Druga oferta na kominek - 6500, tyle że w tym wypadku sam wkład będzie kosztował 2500... Wkład jest porządny - ale czy potrzebujemy aż takiego wkładu ?
Ogólnie trochę marazmu budowlanego...

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-07-23 11:32 ]</font>

26-07-2002, 15:21
Gładzie zakończone - schną. Od poniedziałku syche tynki. W czwartek narada z głównym wykonawcą - ustaliliśmy, że termni przeprowadzki możemy przyspieszyć o miesiąc na 31 października - nie wcześniej. Przed nami jeszcze solidne trzy miesiące robót wykończeniowych. Drzwi wewnętrzne wybrane: w poniedziałek jedziemy dać zaliczkę - dostawa do 3 tygodni. Wybraliśmy też drzwi zewnętrzne (standardowe z oferty Porta). Ostatnie przygotowania do zamówienia na płytki i terakotę: wykaz dekorów, dokładne powierzchnie obmierzone na budowie (nie z projektu). Chcemy zamówić wszystkie płytki od razu i w jednym sklepie - liczymy, że może coś jeszcze uda się wytargować.
Mamy już wstępne rozpozananie w wyposażeniu łazienki i armaturze. Lista jest gotowa w 80 procentach.
Szukam żeliwnych pokryw-włazów do szamba, bo kończy się okres pielęgnacji betonu, wkrótce będę mógł zasypać kominy pod włazy i zacząć korzystać. Jakieś problemy z przyłączem gazowym - projekt miał być na dziś a nie ma. Wykonawca - monopolista z gminy prezentuje postawę jak z minionej epoki. Zastanawiam się - czy bardziej mam ochotę na to, żeby się za niego zabrać, czy też na to, żeby mieć już ten gaz i zrobić kotłownię.

02-08-2002, 13:45
Budowanie to sztuka ciągłych wyborów - takie pseudofilozoficzne myśli to pewnie wynik ostatnich, egzotycznych upałów. No i przypadków prosto z życia... inwestora. Najpierw drzwi - wybrany przez nas lokalny dystrybutor przy pierwszym spotkaniu wydawał się być całkiem bezstronnym sprzedawcą drzwi róznych producentów (w sumie coś koło 15). Jednak kolejne rozmowy dziwnie nakierowywały naszą uwagę na wyroby producenta "P". Tymczasem wyroby te (naszym zdaniem) nie zas zasługiwały na cenę, jaką miał nam do zaoferowania sprzedawca (dystrybutor). Nacisk dystrybutora przyniósł skutek odwrotny od zamierzonego - węsząc wszędzie "tajne spiski sprzedawców i producentów" postanowiliśmy dokładnie sprawdzić ofertę pozostałych producentów (u tego samego dystrybutora). Szybko okazało się, że na temat pozostałych ofert nasz sprzedawca ma o wiele mniej do powiedzenia. A to brak pełnych cen, nie ma kolornika albo jest tylko z podstawowymi 4 kolorami. A to brak doświadczenia w sprzedaży wyrobów tego producenta - "chyba jakieś wdliwe były, niepamiętam dokładnie"... Wreszcie zmęczeni kręceniem i mąceniem sprzedawcy wykładamy karty na stół: chcemy drzwi konkretnego producenta - "T", które również są sprzedawane przez naszego sprzedawcę. Nie będę Was zanudzał dalszymi szczegółami - ale dystrybutor sięgnął szczytów sztuki handlowej aby tego zamówienia od nas ... NIE przyjąć. Tak zniechęcał, tak straszył, że oczywiście w końcu sobie poszliśmy. Korzystając z urlopu postanowiliśmy pojechać do siedziby producenta "T" aby przekonać się na miejscu, "co jest grane". Wyszło 100 km w jedną stronę ale było warto - na miejscu fachowa i bardzo miła obsługa (woleli nie podskakiwać - widać "musi wariat", jak jechał 100 km po kilka głupich drzwi :smile:) poświęciła ze 2 godziny na przygotowanie zamówienia i cierpliwe odpowiedzi na 1000 pytań. Wszystko połączone z pokazem gotowych do wysyłki drzwi wprost w magazynie produkcyjnym - no i rzut oka na samą linię produkcyjną - poprostu raj inwestora. Dodatkowo wybraliśmy drzwi zewnętrzne ( z przyjemnością odwołałem poprzednie ustne zamówienie u "naszego" dystrybutora) w bardzo atrakcyjnej cenie. No i na koniec dostaliśmy 7% rabatu oraz możliwość dalszych 7% jeśli zrezygnujemy z faktury. Oczywiście moja "spiskowa toria dziejów" znalazła kolejne potwierdzenie - handlowcy w firmie "T" byli zaskoczeni naszą opowieścią.
Pozdrawiam wszystkich Forumowiczów i wracam do wywczasów.

05-08-2002, 15:06
Jak dotąd mieliśmy same pozytywne doświadczenia związane z załatwianiem wszelkiego rodzaju papierków. Ten tydzień przyniósł dwa zupełnie nowe - bo negatywne doświadczenia.
Najpierw gaz. Minęło 3 tygodnie od czasu złożenia dokumentów i zlecenia na wykonanie projektu przyłącza gazowego. Sprawa stoi w martwym punkcie - facet przez telefon w kółko powtarza, że "nie ma kolegi, który się tym zajmuje". Woda, prąd i wszelkie uzgodnienia z gminą poszły jak z płatka. Wychodzi na to,że gazownia najbardziej nie chce (nie potrzebuje) nowych klientów.
Podobnie sprawa utknęła w TPSA - tyle, że w tym przypadku, właściwie trudno się dziwić. TPSA ma teraz promocję: podłądczenie ISDN kosztuje znacząco mniej. Zmobilizowało mnie to do złożenia wniosku o podłączenie ISDN do naszego domu - wobec planów wprowadzenia się w ciągu 3 miesięcy, koszty abonamentu będą i tak dużo niższe niż normalna cena ISDN. Wniosek złożony 12 lipca - b.miła Pani w BOK TPSA twierdzi, że w ciągu paru dni zrobią "zwiad terenowy" i powiedzą, czy "mogą podłączyć". Po paru dniach telefon z TPSA (Pan 1) - pyta jak dojechać do naszego domu - wyjaśniam cierpliwie i wysyłam faksem mapkę dojazdu. Po tygodniu znów telefon z TPSA (Pan2) - ... prosi o wyjaśnienie jak dojechać do naszego domu ! Nic nie wie o Panu 1. Tym razem pytam o nazwisko Pana 2. Wyjaśniam przez telefon. Po kolejnych kilku dniach znów telefon z TPSA - dzwoni Pan 3. Tak, tak -zgadliściecie - pyta o drogę do naszego domu. Nazwisko Pana 2 nic nie mówi Panu 3 ("bo ja pracuję w sieciach"). Wyjaśniam. Dziś telefon do BOK TPSA w którym zostawiłem wniosek-zlecenie: nie mają jeszcze wyników "zwiadu terenowego".
Zapomniałem powiedzieć, że promocja w TPSA trwa tylko do końca sierpnia. Patrząc z jaką wprawą TPSA zmarnowała 3 tygodnie NIC NIE ROBIĄC już wiem, że z promocji nie skorzystam ani ja, ani inni naiwniacy. Tajemniczy zwiad terenowy i Panowie 4,5,6 (w postepie liniowym) będzie nękał mnie pytaniami o drogę do domu tak długo, aż nadejdzie upragniony 30.08 i TPSA z radością poinformuje, że oczywiście może mnie podłączyć ale za normalną cenę.
Pozdrawiam ZG, TPSA i innnych monopolistów.

ciągle z wywczasów
jaro

09-08-2002, 13:02
No i pora wracać z urlopu.
Oczywiście sprawy TPSA i gazu - pozostawione samym sobie na czas urlopu - pozostają bez zmian.
Od poniedziałku ruszyły prace na naszym poddaszu: wełna, folia, stelaż i płyty G/K - Knaufa. Robota idzie sprawnie i szybko - więc może uda się nadrobić prawie dwutygodniowe opóźnienie.
Z przerażeniem patrzę jak rośnie kupa śmieci z opakowań - wywoziłem już dwie ciężarówki, a tu widać jeszcze dwie następne będzie mało...
Instalator dokonał połączenia obu zbiorników szamba, sprawdziliśmy jeszcze raz sprawność i szczelność :smile: i szambo zostało uroczyście zasypane.
Już nie mozemy się doczekać na rozpoczęcie prac w łazienkach.

14-08-2002, 13:33
Ocieplenie poddasza łącznie z płytami G/K skończone. Dziś wielkie sprzątanie w domu - właściwie skończyły się "grube" i "brudne" roboty wewnątrz. Sterta śmieci na zewnątrz przyrasta w tempie zastraszającym - ale jestem już umówiony na randkę ze śmieciarką na przyszły tydzień. Zakupione i przywiezione są już płytki na cały parter (w sumie prawie 80m2). Roboty fliziarskie mają się rozpocząć w przyszłym tygodniu.
TPSA odpowiedziała - że nie może zainstalować mi ISDN. Tzn ostatni słup stoi 100m od mojego domu, i im się nieopłaca (tego dowiedziałem się ustnie i nieoficjlanie). Oficjalnie "brak warunków techniczych".
Gaz - bez zmian, właśnie mija 5 tydzień oczekiwania. Dobrze, że kotłownię zaplanowałem na 15.09 - może zdążymy podłączyć ten gaz.
Powoli przymierzamy się do elewacji - ja przeglądam ofertę tynków a żona szuka płytek klinkierowych na cokół.
W związku z plagą jakiegoś nieznanego owada -szkodnika (podobno z eksportu z Grecji, tak słyszałem w radiu) usycha nasz orzech, który miał być ozdobą wejścia do domu - specjalnie z jego powodu odsunęliśmy dom trochę dalej od drogi. To samo dzieje się z kasztanowcami - w Krakowie kasztanowce już zrzuciły liście, a te co zostały są pożółkłe i zmarszczone - to jakaś straszliwa plaga. Podobno nie ma na to lekarstwa...

i wiadomość z ostatniej chwili: hurra jest gaz !

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-08-14 15:36 ]</font>

18-08-2002, 21:36
sorry - to nie tu miało być

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: dnia 2002-08-18 21:37 ]</font>

18-08-2002, 21:40
Tematu gazowego - ciąg dalszy. Sądziłem (naiwnie), że po doświadczeniach z przyłączem elektrycznym i wodnym - gaz niczym mnie nie zaskoczy. Tym czasem coraz to dowiaduję się nowych rzeczy. Warunki dostawy gazu mieliśmy oczywiście przy WZiZT - uzgodnione z gazownią i ZUDP. Teraz musieliśmy jeszcze: zrobić projekt przyłącza, który został znów uzgodniony w ZUDP a wydział architetektury musiał nam wydać OSOBNE WZiZT na przyłącz gazowy oraz ODDZIELNE pozwolenie na budowę tegoż przyłącza. Nawet w takiej przyjaznej gmnie jak nasza - to wszystko trwa ! Piszę o tym ku przestrodze innych - musiecie mieć dużo czasu na załatwienie tego (mnie jakoś umknął ten temat).
Następne formalności to umowa z gazownią na wykonanie przyłącza, potem wykonanie i odbiór (potrzeba 14 dokumentów, w tym m.in. atest na rury stalowe użyte do wykonania przyłącza). Może do zimy zdążę...

21-08-2002, 11:48
Gaz - c.d. Czekamy na umowę przyłączeniową w Zak.Gaz. Deklarowany czas oczekiwania: 3 tygodnie.
Tymczasem ruszyły ostro prace wykończeniowe: fliziarze zrobili już podłogi w kuchni i jadalni, robią teraz hall i wiatrołap. Zaczęli też prace w łazience - więc musieliśmy kupić brodzik i kabinę przysznicową. Po długich poszukiwaniach wybraliśmy kabiny firmy Shower Star - wyglądają lepiej niż Koło czy Sanplast a kosztują jakieś 10% mniej. Ale poszukiwania są faktycznie męczące - duży wybór. Polecam stronę www Koła - chyba najlepiej zrobiona strona producenta ceramiki sanitarnej w Polsce - bardzo się przydała.
Gipsiarze szpachlują sufity na poddaszu - kończymy przygotowania do malowania. Wczoraj na budowę przyjachało rusztowanie i zamówiona podbitka. Dzisiaj rozstawimy rusztowanie i może się uda jeszcze zacząć montaż podbitki. Podbitka drewniana - okazyjnie kupiona w tym samym tartaku co więźba. Rusztownie ma zostać już do tynkowania - więc od jutra musimy zacząć wybierać elewację (mamy wstępne propozycje wykonawcy). W kwesti finansów: ciągle jeszcze jedziemy bez kredytów, na kasie ze sprzedaży mieszkania ale mój bilans w Excellu już wskazuje, że nie uda się wykonać wszystkich zabudżetowanych prac. Tak więc wkrótce pewnie będę musiał poważnie zastanowić się nad kredytem albo rezygnacją z kominka (w sumie prawie 8000). Budowa wymaga teraz obecności znacznie częściej niż na etapie ścian, stropu czy dachu. Mnogość drobiazgów i detali mimo zaplanowania wymaga ciągłego pilnowania i koordynowania. Uff.

26-08-2002, 10:51
Podbitka już w 50% jest zamontowana. Kolor prawie czarny - ładnie nawiązuje do grafitwoego BRAASa. Ruszyli też tynkarze - wykorzystują rusztowania postawione dla potrzeb podbitki.
Zaczęli od docieplenia styropianem balkonu od spodu oraz podłogi pokoju nad wejściem.
W środku - istny młyn: dwóch fliziarzy, tynkarz (tynkuje zapomniane ściany w pomieszczeniu gospodarczym oraz całe kominy) a także dwóch fachowców od płyt g/k.
Mała łazienka już wyflizowana: pod spód położyłem matę devi z prostym włącznikiem - żeby w stopy było ciepło (w łazience jest normalny grzejnik c.o.). Zamontowany już brodzik i obudowane płytami g/k bruzdy z pionem kanalizacyjnym. Fachowcy zapomnieli tylko o... podłaczeniu wentylacji - muszą dziś odkręcić i prerobić górną część zasłony z płyt g/k.
Założyli też sufit podwieszany - choć mieli nie zakładać, bo trzeba zamontować oświetlenie sufitowe. Taak - wobec chwilowego braku kierownika budowy - problemy komunikacyjne nabrały istotnego znaczenia. Na szczęście już wraca z urlopu.

27-08-2002, 22:17
Dziś ciekawostka z placu budowy. Fliziarze, kładąc płytki w kotłowni wykryli, że wodomierz jest podłączony ... odwrotnie. Zobaczyli kilka dziewiątek na wodomierzu i to ich zafrapowało. Plomba nieruszona a ja nie zwróciłem uwagi, odbierając. Sprawdzajcie swoje wodomierze - czy mierzą w dobrą stronę :smile:. No, ciekawe co będzie dalej...

30-08-2002, 10:23
Wodomierz znów się kręci w dobrą stronę... Uff ... Mam ładnych parę kubików wody do oddania za darmo. Warunek: odbiór osobiście na moim placu budowy :smile:. Jak się chętni nie znajdą, będę musiał podlewać łąkę...
Podbitka w toku - zostały jeszcze drobne poprawki od strony ogrodu. Łazienka na dole skończona - podwieszony sufit i wyfugowane. Brakuje tylko umywalki i muszli. No i kabina, już kupiona leżakuje na strychu. No właśnie - mam już strych. Zamontowaliśmy właz i oświetlenie i nagle zrobiło się dodatkowe 50m2 do wykorzystania. Ładnie tu narazie i czysto aż żal, gdy pomyślę, co tu będzie za chwilę się działo... Zapasowe dachówki na wymianę, trochę rur kanalizcyjnych, zbędne płytki, dachówki wentylacyjne do zamontowania. Ładny widok jest z tego strychu, jako że domek stoi na szczycie pagórka, może by tak okno dachowe machnąć, to byłoby dopiero... Tylko finanse nie nadążają za marzeniami. Budżet budowy przekroczył już 200 000, a roboty w toku, jeszcze nie zapłacone, sięgają 30 000. Stan zaawansowania budowy oceniam na 80%. Z dużych rzeczy został jeszcze gaz i kotłownia. Żeby elegancko zakończyć budowę, musiałbym wziąć kredyt, ale cóż od stycznia nie mam stałych dochodów i bezskutecznie usiłuję to zmienić. I tak się cieszę, że nie musiałem zabierać z "kupki na dom" na bieżące wydatki żwynościowo - socjalne. Kiedy czytam także o problemach finansowo-kredytowych innych Forumowiczów, zastanawiam się czy jest inny kraj na świecie, gdzie jest taka kupa wariatów...

02-09-2002, 11:08
Różne naciski i telefony sprawiły, że "prawie" mamy już gaz. W piątek uprowmocniło się pozwolenie na budowę przyłącza, podpisaliśmy umowę z ZG i ustaliliśmy "front" robót. A dziś przyjechali kopacze z ZG i wykopują dół pod przyłącz. Kolor skrzynki ustalony (nie wiedziałem, że skrzynka nie musi być żółta i jest kilka kolorów skrzynek ?), zakres prac wewnątrz też. Więc znów odżywa nadzieja: może zdążymy z gazem na 15.09 ?
Tynkarze obrabiają okna z zewnątrz i wewnątrz. Na parterze flizowanie skończone: zostały wykończenia przy drzwiach na które czekam z niecierpliwością (drzwi mają być w tym tygodniu). Na górze zaczęliśmy flizowanie dużej łazienki. Wyszedł jeden problem: rura od pionu kanalizacyjnego, która zmniejszyła dostępną ścianę w łazience: w efekcie wszystkie wyprowadzenia wody i kanlizy pod umywalki są za blisko komina. Kombinujemy - coś z tego wyjdzie.
Łąka podlana, wodomierz wskazuje znów "rozsądne" zużycie.
Tynkarze dziś zaczną przyklejać płytki klinkierowe na cokole. Właściwie nic wielkiego na budowie się niby nie dzieje ale w praktyce jest "starszny młyn".

05-09-2002, 10:57
Gaz ! Jest już przyłącze na ścianę domu. Ze względu na jednowarstowego Ytonga bez wkuwania się w ścianę. Na to zgrabna, beżowo-kremowa skrzynka gazowa natykowa. No i 5 mb instalacji wewnątrz domu - od przejścia przez ścianę do planowanego podłączenia kotła. Cena przyłącza 2200 PLN z czego:
600 - projekt, 800 - opłata przyłączeniowa w ZG, 270 skrzynka, 400 instalcja w domu wraz z materiałem (bez faktury). Teraz muszę dostać opinię kominiarską (ważna tylko 6 miesięcy) i poprosić ZG o napełnienie instalcji gazem. Dopiero wtedy dostanę licznik i będę mógł podłączyć kocioł C.O.
Także to jeszcze potrwa chwilę.
Tymaczasem tynkarze przykleili parapety zewnętrzne - to płytki klinkierowe. Nie takie specjalne parapetowe - bo nie mogliśmy dobrać odcienia do klienkieru na cokole. Płytki cokołowe zostały więc zeszlifowane na końcu i pomalowane na końcach farbą dachówkową. Wyszło całkiem fajnie.
W związku z flizowaniem górnej łazienki gorączkowo szukam wanny, bo okazało się, że jest potrzebna trochę większa niż wynikało z projektu. Znalazłem wannę 140X140 z Gdańska za 700 PLN zamiast 1200 (standardowa cena Koła czy Sanplastu). Niestety producent nie ma strony WWW. Dostawa drzwi opóźniona o 5 dni będzie dopiero 10-go. Wygląda to wszystko coraz lepiej - po prostu jak dom.

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-09-05 14:33 ]</font>

06-09-2002, 10:34
Łazienka górna wyłożona płytkami w 80%. Wczoraj rozkładaliśmy matę na podłogę. Przy okazji rozstrzygnięta została sprawa brodzika w górnej łazience. Po długich dysputach zrezygnowaliśmy z gotowego brodzika akrylowego - brodzik będzie murowany, wyłożony płytkami a zamiast kabiny będą drzwi prysznicowe. W związku z tym trzeba było zabezpieczyć dodatkowo ściany i dno brodzika płynną folią. Miła niespodzianka ze strony wykonawcy. W związku z tym, że wykonawca zyskał nowego klienta dzięki mnie (poleciłem mu wykonawcę)otrzymałem rabat w wysokości prawie 1000 PLN. Ruszamy na poszukiwania mebli kuchennych...
Znaleźliśmy już opiekunkę do dzieci w pobliżu naszego nowego domu. Umówiona od listopada. Na razie jedno dziecko chodzi do szkoły w mieście a drugie do przedszkola też w mieście. Ale po przeprowadzce będą musiały zmienić szkołę i przedszkole. Są już zapisani w nowym miejscu. Mam nadzieję, że poradzą sobie z aklimatyzacją w nowych środowiskach.

09-09-2002, 10:21
W niedzielę odbieraliśmy dalsze prace wykończeniowe: cokół z płytek klinkierowych. Płytki grafitowe nawiązują do takich właśnie dachówek Braasa. Jak dla mnie - rewelacja. Dom dużo zyskał, bo cokół dodał mu jakby lekkości i poprawił proporcje. Parapety z takich samych płytek dykretnie eksponują ciemne, mahoniowe okna. Ładnie - mam nadzieję, że ostateczny kolor elewacji nie popsuje tego efektu :-).
Ocieplone zostało i wytynkowane wejście do domu (u nas jest to coś w rodzaju otwartego ganku) oraz balkon. Szybkimi krokami zbliżamy się do końca.
I jeszcze coś z dziedziny finansów: właśnie finalizuję ostatnie źródło finansowania: sprzedaję garaż. Na szczęście są kupcy.
Znaki zapytania to jeszcze: schody (miały być drewniane ale chyba zrobimy obłożone płytkami) oraz kominek, który choć raz już wykreślony z listy inwestycji ciągle nie daje nam spokoju.

10-09-2002, 11:47
Tak to już jest w życiu inwestora, okresy szybkich postępów przeplatają się z okresami oczekiwania. I właśnie przyszedł taki tydzień:
1. czekamy na kominiarza żeby wydał opinię o kominie
2. czekamy na gazownię, która czeka na opinię o kominie
3. czekamy na fliziarzy, którzy nie mogą skończyć flizowania kotłowni dopóki gazownia nie da stempelka
4. czekamy na drzwi wewnętrzne i zewnętrzne, które mają już od dziś spóźnienie, bez tych drzwi fliziarze nie skończą podłóg
5. czekamy na wannę bez której fliziarze nie skończą łazienki górnej
6. czekamy na 1,2 i 3 żeby umówić się z instalatorem C.O. na dokończenie kotłowni

Jest czas budowania i jest czas czekania...


<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-09-12 08:52 ]</font>

13-09-2002, 14:11
No to budujemy dalej. Był kominiarz, skasował 200 PLN i wydał urzędowo ważną OPINIĘ o naszych kominach. Z opinią do gazowni - teraz trzeba kupić piec i możemy podłączać gaz. Czyli trzeba robić kotłownię. Przyjechały też wszystkie drzwi - 11 drzwi wewnętrznych i jedne zewnętrzne. Piękne drzwi. Od poniedziałku montujemy. W czasie odbioru drzwi zauważyłem w przyszłej spiżarni ... szarą mysz. A właściwie myszkę. Już słyszałem, że jak ptaki uwiją sobie gnizado w więźbie to dobry znak, jak bocian krąży nad domem w czasie lania stropu to będzie fartowny dom, ale nie słyszałem, jaki to znak: szara mysz w pustej jeszcze spiżarni ?!

17-09-2002, 09:58
Drzwi zewnętrzne zamontowane. Z zewnątrz wyglądają super. Kolor choć na odległość - jednak udało się dopasować do koloru okien.
Niestety, od strony wewnętrznej drzwi mają drobne, ale widoczne wady powłoki lakierniczej. Są "bąbelki" średnicy kilku mm i wysokości około 2-3 mm, twarde w dotyku. Oprócz tego miejsca - wgłębienia jakby bo zbyt głębokim szlifowaniu, które następnie zostały zamalowane. Sprawa ewidentna: nie są to wady transportu. Nie było ich widać "pod słońce" przy rozładunku. Wyszły dopiero przy montowaniu w sztucznym świetle.
Reklamacja już zgłoszona do producenta - na razie bardzo miło, przyjedzie ekspert, zobaczy. Za te drzwi, jak uzgodniliśmy, na razie nie zapłacimy. Zobaczymy jak będzie dalej.
Z drzwiami wyszła też jeszcze jedna wpadka: tym razem moja. Otóż zamawiając drzwi, zwróciłem uwagę, żeby wszelkie uwagi odnośnie materiału, kształtu, koloru - słowem wszystkie parametry drzwi zostały wypisane na zamówieniu. Jest na nim więc wszystko oprócz jednego: że drzwi mają być bez progu ! Jestem prawie pewien, że MUSIAŁEM o tym mówić, bo to było jedno z założeń naszego domu: dom BEZ PROGÓW. No a tu taka wpadka. Deliberowaliśmy wczoraj parę godzin i znaleźliśmy wyjście takie: podkucie pod progiem tak, aby schować listwę progową w wylewce. Zostanie około 5mm progu ponad poziom podłogi - bo tyle musi zostać, żeby drzwi się otwierały bez podcinania skrzydeł.
Chyba pierwszy raz w życiu, zdarzyło mi się, że popełniłem taki gruby błąd, którego w dodatku nie ma za bardzo jak naprawić. Pewnie mi przejdzie za jakiś czas, ale póki co nie mogę się z tym pogodzić.

20-09-2002, 10:04
Prace wykończeniowe postępują bardzo szybko. W tym tygodniu udało nam się wykończyć wiele drobnych, ale ważnych spraw:
- wentylacja kotłowni podłączona do komina i obudowana G/K
- wentylacja dolnej łazienki
- wentylacja górnej łazienki - rura przez strych do dachówki wentylacyjnej (docelowo będzie jeszcze wentylator)
- odpowietrzenie pionów kanalizy przez kolanko - druga dachówka wentylacyjna
- roprowadzenie rur z kominka do górnych sypialni i zabudowa płytami G/K sufitu w hallu.

Osadzone są już wszystkie drzwi wewnętrzne. Do wszystkich drzwi kupiłem ładne, mosiężne klamki i szyldy po ok 18 PLN za komplet (dobrze, że po sąsiedzku mamy "klamkowe zagłębie" - czyli Świątniki Górne, gdzie producentów jest bez liku). Jest już wanna i w związku z tym fliziarze wrócili do łazienki: muszą jeszcze obudować wannę i zrobić zrzutnię na brudną bieliznę do pralni/kotłowni. Na zewnątrz: tynk ma już ostateczną strukturę, teraz pozostanie jeszcze malowanie na ostateczny kolor. Trwa montaż ozdobnych elementów drewnianych (takie krzyże przy ścianach szczytowych i nad lukarnami).
Rozliczyłem się już z fliz na cały dom (wewnątrz): w sumie 4500 PLN.
Nasz termin przeprowadzki: 31.10 wydaje się być nie zagrożony, choć co dzień pojawiają się zwątpienia.

23-09-2002, 12:57
Bardzo pracowity weekend. Najpierw schody. Tu nie było większego problemu: znany, sprawdzony stolarz, który robił nam meble jeszcze "w bloku". Wizyta w domu, gdzie właśnie kończy schodów bukowych wypadła pomyślnie. Krótkie negocjacje o termin zakończone podwyżką ceny - a jakże, skoro inwestorowi się spieszy, niech płaci :sad: . Schody będą w sumie za 4300 (14 stopni i spory podest) z prostą poręczą. Drewno bukowe lub jaworowe - w zależności od tego, co Pan stolarz dzisiaj kupi (aby nie opóźniać zaakceptowaliśmy oba gatunki, choć jak to w małżeństwie bywa: ja wolałbym buk, żona: jawor). Termin dostawy: 23.10 a więc na ostatni moment. Przy okazji refleksja: szczęśliwi parterowcy - mają o jeden problem mniej. Przy okazji kupiliśmy płytki do kotłowni - 6m2 za 100 PLN.
Drugi temat to szafki kuchenne. Wabieni sławą kalwaryjskich rzemieślników wybraliśmy się na znaną wystawę mebli w Kalwarii Zebrzydowskiej. Wybraliśmy się jak się okazało - na darmo, ponieważ... recesja do Kalwarii nie dotarła wcale. Ceny za "takie sobie" meble z MDF droższe dwukrotnie od cen z Krakowa. Ceny za meble z drewna szybują do niebotycznego poziomu 2500 - 3500 za mb ! Także, drodzy Forumowicze, jeśli szukacie okazji cenowych (bo u producentów taniej) to możecie nie wybierać się do Kalwarii Zebrzydowskiej. Oczywiście jakość tych mebli jest pewnie trochę wyższa ale nie są to ceny na recesję.
No i na koniec elewacja. Na stronie wschodniej wykonawcy wykończyli tynk i okazało się, że jest "wybrzuszenie". Na wysokości stropu przez całą szerokość ściany. Nie wiem, czy tak było od początku, bo do soboty ściana była schowana za rusztowaniem a poziom jednego z podestów zbiegł się z wysokością stropu. Więc albo za dużo tynku albo "przebicie na farbie" jak się wyraził zaalarmowany w niedzielę (!) szef ekipy. Ten wykrzyknik to symbol bezwzględności inwestora, który musi się "za chwilę" wprowadzić.

26-09-2002, 15:00
Deszczowa pogoda działa bardzo przygnębiająco. No i nie da się wywieźć kolejnej partii śmieci.
Rury do ogrzewania górnych sypialni rozprowadzone, na dole osłaniamy to teraz podwieszanym sufitem w hallu. W sypialniach rozprowadzenie jeszcze do wykończenia kratki/ otwory. Tak więc wszystko gotowe na montowanie kominka, choć kominek ostatecznie został wykreślony z kosztorysu ! Musi poczekać na lepsze - finansowo czasy.
Wanna która przyjechała aż z Gdańska jak się okazało, wymagała jednak przeróbki instalacji wodnej. Uchwyty na baterię wypadły bowiem pechowo w miejscu siedziska. Przeróbka już zrobiona, montujemy wannę, żeby zakończyć wreszcie mokre prace w górnej łazience. Wannę trzeba jeszcze obmurować i oflizować - jak się okazuje zabrakło trochę płytek, więc trzeba było dokupić. Przy okazji położyliśmy jeszcze dodatkowo nieplanowany wcześniej kawałek na ścianie w kotłowni. U producenta drzwi zamawiamy listwy opaskowe do drzwi, które zostały zapomniane przy okazji zamówienia. Po listwy trzeba jechać - bo producent nie wybiera się na razie w nasze strony a czas nagli. Wybieramy się więc w sobotę, kolejny weekend spędzony na sprawach budowlanych i kolejne pieniądze wydane niepotrzebnie. No cóż, pytanie tylko: ile jeszcze tego "frycowego" trzeba zapłacić ?
A teraz to co najlepsze: elewacja pokryta już farbą z trzech stron. Została jeszcze tylko jedna ściana z balkonem.
Dom otynkowany wygląda super - jak człowiek to widzi, to wie, że warto...
Naprawdę warto.
Wszystkim Wam: Siostrom i Braciom budowlanej doli i niedoli życzę ten moment nadszedł jak najprędzej.

30-09-2002, 14:32
Wraz z ciepłymi promieniami jesiennego słońca wraca optymizm. Listwy opaskowe przywiezione i już zamontowane ! Ciepła, bezdeszczowa niedziela i taki sam poniedziałek upoważniają nas do podjęcia próby wywiezienia góry śmieci, która znów urosła jakoś tak niepostrzeżenie. Umawiamy się na piątek - sobotę. Oby nie padało, bo znów z tych planów nici.
Meble kuchenne o ciągle niezamówione. Na placu boju zostało dwóch wykonawców z dobrymi cenami i solidnymi referencjami. Ostatni chciał się umówić z nami o 7.00 rano w niedzielę na budowie ! Kiedy oni odpoczywają ? Sprzęt będzie "made by Amica", ponieważ porównanie cena/możliwosći wygrywa "w cuglach". Np. można kupić całkiem sporo kuchenek do zabudowy poniżej 2000 PLN ale jeśli chcecie "takie cudo" jak programator czasowy, to tylko Amica oferuje taki model w takiej cenie. Itd.. itp. ...
Sprzęt do zabudowy będzie biały - powszechna moda na stalowe obudowy do nas jakoś nie trafia. No i te ślady palców - strasznie łatwo je zrobić, strasznie trudno je zmyć.
W tym tygodniu mamy już mieć piec C.O. i zamontowane grzejniki.
Będzie dobry tydzień ?!

02-10-2002, 16:37
Nie chwal dnia przed zachodem słońca ... a tygodnia na początku.
Instalator został u inwestora, który miał widać "cięższe" argumenty niż moje. Spodziewać się go możemy dopiero za tydzień, co na razie nie jest dramatycznym opóźnieniem, choć oczywiście poraz kolejny stawia planowaną datę przeprowadzki pod znakiem zapytania. Ponieważ jest to właśnie po raz kolejny, już nie wiadomo który, właściwie nie robi takiego wrażenia.
Tynkarze poprawili "gulę" na ścianie wschodniej. Musieli ponownie obrzucić całą ścianę (około 50 m2). I znów malowanie.
Fliziarze kończą wannę i żądają baterii wannowej podłączanej od dołu. No więc zajęcie na wieczór już mamy.
Na jutro zaplanowane wielkie sprzątanie wokół domu. Chyba będę musiał "wyskoczyć" z pracy, żeby trochę tego dopilnować.
Meble kuchenne ciągle nie zamówione. Polecony wykonawca "zaśpiewał" za komplet mebli ze sprzętem AGD 12 000 PLN, mimo, że ostrzegaliśmy, że budżet nie może przekroczyć 8000. Nawet nie mam siły tego komentować.
Tak więc zostaliśmy zmuszeni do powrotu, do uprzednio odrzuconych kandydatów.

04-10-2002, 09:42
Krótki raport z pola boju:
-meble kuchenne wybrane i zadatkowane, niestety będą dopiero parę dni po planowanym terminie przeprowadzki więc to chyba ---ostateczne pożegnanie z naszym terminem (?)
-sprzęt AGD zamówiony - ma "spotkać się" z meblami kuchennymi na budowie (czyli... w domu :smile: jeszcze ciężko się przestawić)
- kupiona bateria wannowa, po odwiedzeniu około 20 sklepów w dwa dni, stojąca trzyotworowa (500 PLN) to najtańsza, jaką udało się znaleźć
- wywiezione "grube" śmieci, zostało jeszcze trochę drobiazgów do ręcznego uprzątnięcia
- drugi pomiar schodów z takim specjalnym szablonem - wykonany.
- umówiony wykonawca wejścia do domu (kostka betonowa -brukopodobna) i uporządkowania terenu przed domem
- pomalowana (na biało) hall na poddaszu i jedna sypialnia

cd (raczej) nastąpi...

07-10-2002, 11:11
W piątek wieczorem niespodziewany telefon od stolarza: nie ma zlewozmywaka, takiego jak zamówiliśmy i na jaki Pan Stolarz przyjął zamówienie (i zaliczkę). Nie ma - "wyszły" i koniec ! Tak więc kolejny weekend mija na szukaniu zlewozmywaka. Ostatecznie ratuje nas Castorama z podróbką Franke (około 30% taniej od oryginału).
Sobotni deszcz pokrzyżował plany związane ze zbieraniem pozostałości po sprzątaniu śmieci i przygotowywaniem terenu do ostatecznej niwelacji.
Pomalowaliśmy na biało kolejne sypialnie: ściany i sufity. Malowanie na ostateczne kolory to już kwestia późniejsza. Kiedy ? Może w grudniu ...
Łazienka górna jeszcze nie skończona. Fliziarze w końcu nie zamontowali tej baterii, ale za to zrobili już zrzutnię do kotłowni - pralni. W końcu wykonawca zaproponował lekką modyfikację naszych planów. Zamiast rury 150 w obudowie z G/K będzie szyb wykuty w stropie i wyłożony wewnątrz płytkami, takimi samymi jak w łazience. Do tego drzwiczki a właściwie klapa do kompletu z szafką łazienkową.
O terminie przeprowadzki wolę nie myśleć... Po co się stresować ?

11-10-2002, 10:35
Skończone malowanie - częściowo dwa razy, częściowo raz. Dzisiaj wreszcie dotarł instalator kotła. Ustaliliśmy ostatnie szczegóły odnośnie sterowania ogrzewaniem. Instalator udał się na zakupy a od jutra zaczynamy robotę. Grzejniki wracają z garażu rodziców a ja muszę dokupić baterie prysznicowe (natryskowe). Do przyszłego piątku temat ogrzewania powinien być zamknięty.
W sobotę wybieram się na zakupy osprzętu elektrycznego niestety jeszcze nie wiem gdzie.

14-10-2002, 12:06
W sobotę drugie sprzątanie - nazwijmy go "precyzyjne", ręczne w odróżnieniu od poprzedniego "łopatowego". Nazbierało się 4 worki śmieci typu lekkiego i dobre 2 kubiki gruzu, który utwardził tymczasowo podjazd do garażu. A dokładnie do płyty garażowej, bo tyle tylko jest zrobione póki co. Garaż zdecydowanie musi poczekać na lepsze (finansowo) nastroje inwestora.
Aura pokazała co myśli o naszych budowlanych planach: wiało okrótnie, zacinało paskudnym deszczem i było jakieś +2 (plus dwa) stopnie. Ale robota zrobiona.
Strychowi brakuje jeszcze troszeczkę do zakończenia roboty - dzisiaj powinno być skończone.
Bliżej nam też do ciepła - kocioł Buderusa z zasobnikiem 120l już w domu i "się montuje". Przy okazji był zgrzyt: bo ZG musi mieć w domu jakiś odbiornik gazu, żeby: "się dało odpowietrzyć".
A u nas jest tylko ten kocioł i więcej nic. Oczywiście serwis Buderusa, który MUSI uruchamiać kocioł stwierdził, że gaz musi być, zeby oni przyjechali...
Koniec końcu, wymiękła gazownia; ostatecznie, mogą przyjechać jak kocioł będzie na ścianie... nawet nie podłączony ?!
Nie ma już siły dociekać kto mnie znów usiłuje robić w balona.

16-10-2002, 09:59
Kocioł już dumnie pręży się na ścianie a zasobnik skromnie przycupnął obok. Tak na pierwszy rzut oka, razem stanowią niezłą parę: kocioł postawny, dobrze zbudowany - wzbudza zaufanie swoim wyglądem. Zasobnik smukły, delikatniejszy, połączony szeregiem miedzianych pępowin ze swoim większym bratem. No braciszkowie cieplni - grzejcie, Waszego ciepła nam potrzeba, oj jak potrzeba... Tymczasem wolnogazownicy - nie śpieszą się wcale... Mają jakąś awarię w gminie i burmistrz, biedaczysko marznie. Ogłoszono więc w całym powiecie akcję: "wszystkie ręce na pokład". Nucąc pod nosem: "bo ciepło jest dla burmistrzów, dla nieburmistrzów jest pogoda zła" udałem się na kompletowanie muszli, umywalek i temu podobnych urządzeń.
Dostawa tych przyrządów ceramicznych powinna następić już wczoraj, ale aktualne ceny w jednym, pobliskim sklepie dostępnym wczoraj dla inwestora - czyli otwartym do późna, przyprawiły o palpitację portfela. Tak więc muszle i umywalki jeszcze nie wybrane, a tu już chytrze szczerzą swoje chromowane zęby baterie umywalkowe. Wesołe jest życie inwestora...

17-10-2002, 11:34
Od rana świeci piękne słońce, więc stąd pewnie wstąpiła w ludzi poztywna energia. Najpierw wolnogazwonicy: dotarli dziś nawet punktualnie i po pięciu minutach ciepłodajny gaz zaczął sączyć się w trzewia naszego kotła C.O. Tak więc DUŻY i DŁUGI temat udało się wreszcie pomyślnie zamknąć. Pasowałoby to jakoś uczcić, ale na to nie ma czasu.
Wczoraj do 21.00 szukałem ceramiki. Drobne sklepy "insztalatorskie" odpadły, bo okazało się, że od ręki nie sposób w nich kupić wszystkiego, co potrzebowałem. W końcu stanęło na Praktikerze: kompakt stropowy Koła, umywalka na półnodze, bateria, syfon i inne drobiazgi kosztowały w sumie 900 PLN. A to przecież mniejsza z łazienek ! Dzisiaj te ceramiczne cuda zostaną zainstalowane, więc od jutra można będzie wreszcie umyć ręce w łazience w ciepłej wodzie ! O ile oczywiście nie będzie kłopotów z odpalaniem kotła.
Dotarła wreszcie farba do elewacji, więc tynkarze wzięli się za malowanie ściany wschodniej, która musiała być przez nich poprawiana - poprzednia wersja "zrobiła się z gulami". Przy okazji wykończą także słupy przed wejściem.
A na jutro umowiłem się ekipą Boba Budowniczego: koparką i spychaczem (dwa w jednym, czyli Ostrówek), wywrotką oraz betoniarką. DO szczęścia brakować będzie tylko Boba we własnej osobie. Będziemy wreszcie niwelować i wywozić nadamiar ziemi.
No i ma nie padać !

18-10-2002, 12:16
Kocioł odpalił wreszcie około 21.00 wczoraj. Serwisowiec od kotła był mocno spóźniony ale nawet nie przepraszał: "bo teraz, to wszyscy chcą !".
Automatyka pogodowa i strefowa jakoś nie bardzo chciała współpracować z Panem serwismanem, więc koniec końców stanęło na wyłączeniu całej skomplikowaje automatyki. Kocioł pracuje więc na ręcznej nastawie a rozpoznanie niuansów kotła zostawiłem na potem. Na razie nie mam nawet podręcznika.
W każdym razie w domu zrobiło się ciepło i miło.
Sam nie wiem kiedy i jak , ale udało mi się kupić baterie, muszlę podwieszaną i przycisk spłuczki - tym samym wyposażenie łazienek zostało skompletowane... prawie, bo w obu brak jeszcze luster.
W środku mocna ekipa: układają płytki kuchenne, malują korytarz i kończą różne drobiazgi wewnątrz.
Wewnątrz, choć robota pilniejsza jest na zewnątrz: ale dziś deszcz pokrzyżował plany: koparko-spychacz odjechała z kwitkiem na sam widok błotnito-glinaiastej mazi a szofera wywrotki musiałem odmówić telefonicznie. Szkoda - bo wątpę, czy uda się dokończyć roboty ziemne przed przeprowadzką.
No i na dokończenie czeka ściana wschodnia, która powoli staje się naszą "ścianą płaczu". Była poprawiana już dwa razy a wybrzuszenie ciągle jest widoczne.
Wot, żizń ...

21-10-2002, 11:11
W piątek po południu przestało padać, więc tynkarze ruszyli do kolejnego szturmu na "ścianę płaczu". I stał się ... cud. Pod kolejną warstwą farby zniknęły wreszcie nierówności i wybrzuszenia. Tynkarze mogą zabierać wreszcie swoje rusztowania. Wewnątrz duży sukces w potyczkach z automtyką Buderusa odniósł nasz instalator. Udało się wreszcie uruchomić elektrozawory i strefy zaczęły pracować zgodnie z intencją instalatora i... naszą. Jedna strefa to podłogówka obejmująca duży hall i wiatrołap, druga strefa to kuchnia, salon, jadalnia i łazienka z pokojem gościnnym (parter), trzecia strefa to wszystkie pomieszczenia na poddaszu. Wszystko to zaczęło współpracować z pogodówką i układem c.w.u.
Inwestor co prawda ciągle niedouczony w kwestii regulacji, ale to może jeszcze poczekać. W sobotę, dzieci uroczyście zainaugurowały działalność WC. Mogliśmy też umyć wreszcie ręce we własnej umywalce w ciepłej wodzie ! Bardzo długo oczekiwany moment - kto budował ten wie ! Przy pomocy sił rodzinnych zamontowaliśmy kontakty i gniazada w sypialniach, kupując najtańsze w hurtowni elektrycznej w sumie zapłaciliśmy 550 pln. Także siły rodzinne przystąpiły do ukłądania kostki przed wejściem, jako, że "deszcze niespokojne" zamieniły używaną dotąd ścieżkę w błotnisto - bagnisty teren treningowy dla komandosów.

24-10-2002, 09:36
Pracy ostatnio tyle, że z trudem znajduję czas, na wpisy. Co się wydarzyło ostatnio: elewacja skończona w tym słupy przed wejściem, tynkarze zabrali już swoje "zabawki" i w salonie przejaśniało. Całość: materiał i robocizna około 40 pln/m2 (Bayosan). Mamy też piekny chodnik od drogi gminnej wprost pod nasze drzwi (25m2). Chodnik to zwykła kostka brukowa w dwóch odcieniach: ciemno-szarym i oliwkowym. Wyszło całkiem ładnie, choć wykonane (a może właśnie dlatego ?)przez niefachowe, pospolite ruszenie rodzinne. Przy okazji rozplantowaliśmy ziemię przed wejściem. W środku zamontowane ogrzewanie podłogowe w łazienkach i oświetlenie sufitowe. Kuchnia wyflizowana - czeka już na szafki.
Kocioł współpracuje z automtyką bez problemu, choć ostatnio mamy ciepłe dni, więc na prawdziwy "chrzest bojowy" trzeba poczekać. Wczoraj udało się jeszcze zrobić wylewkę na balkonie-tarasie i założyć okapik z blachy.
No i stolarz. Wraz z pomocnikiem montuje od wtorku nasze schody - jaworowe. Schody mają być skończone do piątku - w sobotę: lakierowanie.
Jedynym zmartwieniem jest pogoda i mokra glina na działce, której póki co nie da się usunąć ciężkim sprzętem. Parę dni bez deszczu - oto, czego nam potrzeba.

28-10-2002, 09:19
Pogoda się nie zmienia. Codziennie deszcze i na razie nie ma nawet co marzyć, żeby koparka wjechała na działkę.
W środku na szczęście da się pracować. W sobotę zamontowałem wreszcie klamkę do drzwi wejściowych. Dla niewatejmniczonych - to takie banalne, ot klamka do drzwi... Kupiłem porządne drzwi wejściowe z zamkiem obwiedniowym, hakami - Gerda i te sprawy ale bez klamki ! Producent innych nie robi !. Myślałem - kupię sobie klamkę, co za problem ? Drzwi kupiłem we wrześniu, klamka jest od wczoraj. Wszystkie OBI, Praktikery i tym podobne Castoramy odpadły w przedbiegach. Ja nie wiedziałem, że są w Polsce dwa satandardy długości szyldów klamkowych (odległość między klamką a wkładką lub dziurką na klucz): 72mm i 90 mm. Moje drzwi mają 92mm ... Pierwszy szyld był przykręcony wkrętami do drzwi z obu stron - nie wytrzymał nawet dwóch dni. Klamka się wyłamała. Musiałem więc kupić szyld skręcany na wylot przez drzwi śrubami.
Ale standardowe drzwi mają grubość do 58mm. Moje mają 72mm. Do tego grubość szyldów z obu stron i wychodzi śruba ponad 90mm. Średnica 3,5mm - bo takie są otwory w szyldach. Nie ma takich śrub ! Przynjamniej nie w normalnych sklepach. Zwiedziłem wszystkie wyspecjalizowne klamkowe sklepy w Krakowie i okolicach. Hoppe też odpadło. W końcu skompletowałem śruby, szyldy i klamki. Kosztowało to nieamło i w dodatku jest to prowizorka. Drugi raz już nikt mnie nie namówi na kupowanie drzwi bez klamek !

29-10-2002, 13:19
Egzamin z przedmiotu: "wichura" dom zniósł znakomicie. Domek stoi na szczycie wzniesienia, więc przewiało go zdrowo. Nie wytrzymały stare drzewa rosnące u sąsiada i stara szopa, która się zwaliła odsłaniając ładny widok na panoramę Pogórza Wielickiego.
Stolarz skończył schody: jawor, 14 stopni, "twardy" lakier nieekologiczny razem 4000 PLN. Schody swoją czystością i nieskazitelnością ostro kontrastują z zakurzonymi łazienkami i pyłem na podłodze.
Zamontowałem wszystkie ganiazdka i włączniki z wyjątkiem gniazda trójfazowego w kuchni. Dzisiaj montują parapety drewniane.
Od jutra urlopujemy się z żoną - sprzątamy, myjemy okna i kładziemy wykładziny. W sobotę początek przeprowadzki: duże meble ze sprzedanego w czerwcu mieszkania, książki i bibeloty kuchenne. Trzymajcie kciuki, żeby się udało !

04-11-2002, 16:31
Dom czeka już tylko na wykładziny. Obmyliśmy go z kurzu i pyłu, teraz powoli pucujemy każdy zakątek. Trochę tego jest. Parapety zamontowane - wyszedł piąty odcień drewna wewnątrz. No cóż - próbki a rzeczywistość to dwie różne sprawy. Wykładziny kupiliśmy hurtem po 5,90 za m2. Mam nadzieję, że rok wytrzymają. W sumie wykładzina na cały dom kosztowała koło 500 złotych więc nawet nie będzie żal wyrzucić za rok. W dodatku dostaliśmy transport za 20 zł. Wykładzina przyjedzie w poniedziałek, więc resztę weekendu spędziliśmy kupując wiadra, szczotki, szmaty, słuchawkę prysznicową i ... dzwonek do drzwi.

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-11-04 16:33 ]</font>

05-11-2002, 10:03
Wykładziny rozłożone w sypialniach dzieci. Fachowcy z akrylem w ręku dopieszczają wszelkie ubytki i drobne dziurki. Myjemy i sprzątamy nadal - tego jest najwięcej. Dzisiaj przyjeżdża kuchnia elektryczna (Amica) i zlewozmywak. W czwartek montaż mebli kuchennych. Przeprowadzka nie budzi takich emocji: bo wszak od pół roku mieszkamy "na walizakach". Rzeczy z naszego mieszkania musieliśmy rozwieźć w trzy miejsca i dobrze opakować. Było z tym dużo więcej roboty wtedy ale teraz jest łatwiej: gotowe paczki wystarczy wrzucić wprost z garażu do auta. Także w sumie przeprowadzka "na raty" ma swoje zalety. 30% naszych rzeczy jest już w domu. Jutro przyjadą "grube" rzeczy: lodówka, pralka i parę mebli, które zabraliśmy ze starego mieszkania (stół i 6 krzeseł, kanapa i biurko córki).
Dzieci już zapowiedziane w nowej szkole i przedszkolu. Miejscowa opiekunka też już uzgodniona. No i mróz sciął błoto, także da się zaparkować pod domem.

12-11-2002, 09:23
Wpis datowany 7.11.

Zamieszkaliśmy.

12-11-2002, 13:30
Zamieszkać nie było łatwo. Nasz D-Day zaczął się bardzo wcześnie, bo o 4 rano. Obudziła nas córka atakiem kaszlu astmatycznego.
Tak więc zanim dzień się zaczął - misterny plan pzeprowadzki wziął w łeb,bo żona musiała odstawić córkę do lekarza - zamiast pomagać w przeprowadzce. O 7 rano kolejny cios: umówiony wcześniej transport (wiekowy Mercedes - beczka)nie dotrze, bo... się rozsypał. Oczywiście nerwowa atmosfera w domu i naciski rodziny, żeby odłożyć przeprowadzkę. Ale ja nie chcę zrezygnować tak łatwo. Na prędce przygotowuję plan awaryjny; w 10 minut kombinuję transport zastępczy i dodatkowe siły fizyczne na zastępstwo żony. Zanim jeszcze zaczęliśmy realizację planu awaryjnego - kolejne komplikacje. Samochód żony odmawia posłuszeństwa. Jak się potem okaże - żonie udało się wysuszyć zbiornik paliwa do dna i zwykłe dolanie paliwa rozwiązałoby problem ale wtedy wyglądało to na kolejną przeszkodę. Potem jeszcze telefon od szefa, wzywający do pracy - bo zastępca się rozchorował...
Po takim początku dnia sama przeprowadzka poszła jak z płatka.
Tak naprawdę emocje opadły po dwóch - trzech dniach.

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-11-12 13:34 ]</font>

12-11-2002, 13:36
cd poprzedniego z powodów technicznych - serwer odmówił przyjęcia wiadomości w całości

Tak naprawdę emocje opadły po dwóch - trzech dniach. Mieszkamy. Bez lustra, z ubraniami w worakch - bo brak urządzeń w garderobie i kosmetykami na podłodze w łazience - bo brak mebli łazienkowych. Brak jeszcze wielu rzeczy dużych i małych: np. nie mamy stoperów do drzwi i wkładki do zamka łazienkowego. No i trochę martwi mnie szambo zapełniające się w starszliwym tempie.
Mróz odpuścił i wróciło błoto - więc prowizorycznie trzeba będzie dosłownie: "wyrzucić pieniądze w błoto" -czyli zasypać je jakimś kamieniem. Problemów nie brakuje i stąd pewnie nie ma entuzjazmu. Ktoś to powiedział na tym Forum: przecież wraz z przeprowadzką dzieci nie przestaną nam chorować, my nie będziemy lepsi a problemy nie znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Święte słowa...
Ale mieszkamy i jest dobrze. No i będzie lepiej, będzie lepiej, będzie lepiej, będzie ...

19-11-2002, 10:12
Przyroda - to w naszym przypadku to wielka nagroda. Chowani w betonowych bunkrach, zamykani w klatkach odzwyczailiśmy się od tego, że przyroda obok nas żyje swoim życiem. Dom za miastem przywraca nas synów marnotrawnych na jej łono. Co dzień, z samego rana,tuż pod oknem (dalej nie ogrodziliśmy) spaceruje czujnie trójka saren. Pod wieczór, często na naszej łące (jedyna nieskoszona w okolicy) lądują bażnaty. A w ostatnią sobotę w kupie liści i gałęzi znaleźliśmy jeża, przysnął tuż obok budowlanego kibelka, który chcieliśmy właśnie zdemotnować. No i te krajobrazy w drodze do pracy: w pogodne dni widać Tatry po lewej a Kraków po prawej. Tak się przymierzam do zamknięcia dziennika, bo przecież cel osiągnięty, a po co zanudzać Forumowiczów szczegółami na temat urządzania garderoby, szukania abażurów i tym podobnych ambitnych zadań.
Ale jakieś podsumowanie będzie, jeszcze parę dni...

22-11-2002, 11:39
Dziś pierwszy rachunek za gaz. Wychodzi 9,2 m3 dziennie. Ale to nie jest wiarygodne do końca: z jednej strony przez pierwsze dwa tygodnie nie grzałem wody - więc, zużycie jest zaniżone. Z drugiej strony: te same dwa tygodnie to był okres ostrego finiszu z wykończeniówką i nadprogramowe wietrzenie było nie do powstrzymania - często grzałem całą okolicę.
Dane: kocioł Buderus 124 Logomax z zasobnikiem 120L, pogodówka i sterowniki strefowe (dwa). Do ogrzania 150 m2.
Ciągle jeszcze uczę sie kotła, więc mam nadzieję, że uda się utrzymać niskie zużycie, gdy zaczną się mrozy.

29-11-2002, 16:58
Obiecane podsumowanie.

Dom 150m2 z Ytonga 36,5 cm. Budowa: łacznie 1 rok:
-fundamenty X'2001
- przerwa zimowa X'2001 - II'2002
-stan surowy IV'2002
-instalacje VII'2002
-wykończeniówka X'2002.

Faktyczny czas budowy: 9 miesięcy. Budowa z jednym, generalnym wykonawca. Cena: 250 000. Pozostało jeszcze do zrobienia: zagospodarowanie ogrodu, garaż, kominek, ogrodzenie, umeblowanie to tak z grubszych rzeczy. Lekko licząc potrzeba jeszcze koło 60 000, żeby wykończyć te "grube tematy".

Mieszka się fajnie, coraz lepiej właściwie. Mamy już własny kosz na śmieci (i umowę z lokalnym MPO), mamy już skrzynkę na listy (może ktoś do nas w końcu coś napisze?) i umowę z szambiarzami na wywóz nieczystości płynnych (raz już wywozili). Mamy też dwumetrowego świerka przed domem i utwardzony podjazd na płytę garażową. A wizyty wszystkich znajomych rozpisane do końca stycznia :smile:.

Chciałem już zamknąć dziennik ostatecznie, więc trzy słowa końcowe.
Raz: dzięki Muratorowi za przykłady innych, którym się UDAŁO. Bez tego nigdy bym się nie zdecydował.
Dwa: dzięki wszystkim Forumistom. Za rady, doping a czasem wątpliwości. W pewnym sensie zazdroszczę tym Forumistom, co budują teraz -gdybym ja już WTEDY to wszystko wiedział...
Trzy: tylko jedna rada, dla tych co budują. Możecie nie mieć wyposażenia łazienki, możecie nie mieć żadnych szaf,foteli czy komód, możecie nawet gotować na kuchence turystycznej ale koniecznie miejcie choć jeden porządny stół i przynajmniej 4 krzesła.

... i na tym dziennik zakończono...
2 Grudnia 2002.




<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-12-02 16:34 ]</font>

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-12-02 16:37 ]</font>

02-12-2002, 16:37
KONIEC