PDA

Zobacz pełną wersję : Kredyt we frankach szwajcarskich?Czy warto?



urbit
06-11-2003, 09:51
Zastanawiam się nad kredytem na budowe domu na kwote 70 tys zł.W banku PH PBK rata na 25 lat w złotówkach wynosi prawie 500 zł! a we frankach 290zł!Jak myslicie czy warto zaryzykowac?W złotówkach musze spłacic więcej o 80 tys ,a we frankach tylko 20 tys!To jest kolosalna róznica!Nawet jak frank pójdzie w góre to i tak niejestem w stanie zapłacic więcej niz spłacając w złotówkach.Jak myslicie co będzie jak wejdziemy do UE?Czy bedzie wartosć franka liczona w stosunku do Euro?Jaka to będzie róznica?

urbit
06-11-2003, 09:53
Przepraszam za błąd!Oczywiście powinno być szwajcarskich.Tak to jest jak się pisze na szybko!

tom soyer
06-11-2003, 11:47
ja mam w tym banku i w tej walucie

teraz? na pewno warto!

urbit
06-11-2003, 12:08
Ja też tak mysle.A uważasz Soyer że coś sie zmieni po wejsciu do UE.Czy będziemy więcej płacic?

ilona75
06-11-2003, 12:12
My też się zastanawiamy nad tym kredytem - i podobnie jak ty jesteśmy pełni obaw. Ja byłabym skłonna zaryzykować - mój mąż skłania się ku złotówką. Jeszcze niewiemy co bedziemy robić!!!!!!!!

tom soyer
06-11-2003, 12:16
w unii kredyty hipoteczne sa znacznie tansze od komercyjnych (porownujac € i €).
teraz warto poniewaz wyjdzie mniej frankow do splacenia a zlotowa raczej wiele slabsza byc nie moze. poza tym do unii walutowej tez szybko nie wejdziemy wiec bedzie czas na przewalutowanie lub szybsza splate. to wazne punkty w ktorych BPH jest korzystnym bankiem. Poza tym jestem bardzo zadowolony z obslugi, tempa, organizacji itd.

caleb
06-11-2003, 12:21
w długimokresie takijak 20-25 lat najlepiej brackredyt w rodzimej walucie

tom soyer
06-11-2003, 15:20
w długimokresie takijak 20-25 lat najlepiej brackredyt w rodzimej walucie
pewne jest ze nie zaszkodzi ale tez tak samo pewne jest ze nie przyniesie korzysci.
ryzykujac ma sie szanse cos wygrac albo stracic. tylko trzeba wiedziec kiedy i ile zaryzykowac.
zycze celnych wyborow.

bilbo
06-11-2003, 22:11
Sporo się na ten temat naprodukowaliśmy w tym wątku:
http://murator.com.pl/forum/viewtopic.php?p=189615

Różnica o jakiej tu piszesz 63 000 pln (80tys.PLN do 17tys.PLN) jest jednak rzeczywiście powalająca.
Opłacalność kredytów zrównałaby się, gdyby CHF drożał średnio 4,3% rocznie (co w obecnych czasach jest niewiele), czy też 107% w ciągu owych 25lat (co już się wydaje jednak mało prawdopodobne, ale trudno zgadywać na temat tak odległej przyszłości)


Skąd jednak wzięła się aż taka różnica???

Z tego, co piszesz (rata 500pln w kredycie złotówkowym) wynika, że kredyt złotówkowy oprocentowany jest ok. 7,1% (raty stałe) - ciut za dużo;
natomiast kredyt w CHF (rata 290pln) na 1,8% super mało! - taka wartość rzeczywiście występuje (z przedimkiem od) na stronach BPH PBK (o ten bank chodzi?) Ale kredyt w PLN określany tam jest jako od 5,45% - co dawałoby już ok 128tys. całej sumydo spłaty (rata ok 428pln)

To już daje różnicę 41tys.pln a nie 63tys.
/wtedy CHF musiałby drożeć średnio rocznie 3,1%, czy też 77,5% w ciągu 25lat, by koszt kredytu w CHF dogonił kredyt złotówkowy)
/w ciągu ostatnich 2lat CHF podrożał o ok 25%/

Z tego, co widziałem w innych bankach oprocentowanie w kredycie PLN wynosi ok 6,6% a w CHF ok 3,3%
W takiej sytuacji kredyt na 70tys.PLN na 25 lat będzie kosztował:
- w kredycie PLN: ok 143 tys. PLN (rata stała 477pln)
- w kredycie CHF: ok 103tys. PLN (rata stała 343pln)

Tu też wychodzi różnica ok 40tys. PLN
Czyli te stawki (1,8% i 5,45%) są jakieś promocyjne, ale w podobnej jak zwykle relacji do siebie.

Trzeba przyznać, że stawka 40 tys. PLN jest bardzo kusząca.
Hmm.... dwa lata temu raty w Euro też były kuszące i nikt by wtedy nie uwierzył, że podrożeje ono w 2lata o ponad 30%.
Gdyby relacje między złotówką a CHF utrzymywały się choćby tylo w części tak niekorzystnie jak teraz, to do stracenia jest dużo. Z drugiej strony tłumaczymy sobie, że to drożenie walut w nieskończoność trwać nie może, że złotówka musi się umocnić, no i że przejdziemy na Euro. Ale trzeba wziąść też pod uwagę, że w najbliższym czasie (latach?) CHF może drożeć więcej niż te w.w. 3,1% rocznie. Wtedy będziemy w tych latach niejako tracić na kredycie w CHF (tak! tracić! gdyż wprawdzie raty zapłacimy niższe, ale cały niespłacony kapitał pomnoży się przez rosnący kurs waluty). Natomiast jeżeli sytuacja się ustabilizuje, przejdziemy na Euro, to i na niższe oprocentowanie w kredycie (wybranym jako w PLN) możemy liczyć, a więc sytuacja zmieni się zupełnie i dzisiejsze rachunki można będzie sobie...

Mimo wszystko (tych wyliczonych 40tys.pln) byłbym więc ostrożny wybierając kredyt w obcej walucie. Póki co to bardzo śliski teren. Kredyt na 25lat w naszej rzeczywistości jest wystarczająco ryzykowny (zmienne oprocentowanie), by dokładać sobie na kark jeszcze bardzo realne obecnie ryzyko walutowe.

Każdy jednak podejmie własną decyzję i będzie to jego...gra :-)
A co z tego wyniknie dowiemy się po latach.

Przede wszystkim nie liczyłbym na te raty 290pln.
Oprocentowanie 1,8% w kredycie CHF wygląda podejrzanie nisko.

Możesz coś więcej napisać, jakie wymaganie trzeba spełnić, by takie uzyskać? Bo na stronie WWW nie znalazłem. Poza tym jakie są gwarancje, że zmiene przecież oprocentowanie nie skoczy z tej wybitnie promocyjnej stawki?

tom soyer
07-11-2003, 07:52
oprocentowanie w walutach jest powiazane z Liborem, Wiborem, Euriborem i to jeszcze w roznych wersjach (3-miesiecznych, polrocznych itd). Nie moze ony byc swobodnie dyktowany przez bank a jego zmiennosc okresla umowa.

zastanowcie sie takze jaka splate wybrac: czy z rata malejaca czy stala?
im nizsze oprocentowanie tym bardziej zaczyna oplacac sie rata stala (chociaz kredyt zawsze wychodzi drozej). poza tym latwiej uzyskac zdolnosc kredytowa przy stalych ratach. wtedy rata moze byc wyzsza, krotsza splata kredytu i moze sie okazac ze wyjdzie taniej :)

bilbo
07-11-2003, 11:14
Z tym, że w oprocentowaniu kredytu jest też marża banku. Ale oczywiście nie ot to chodzi, że bank sobie w trakcie trwania kredytu tą marże podwyższy (chyba nawet reguluje to umowa), ale o to, że zmienią się stopy procentowe itp.
Natomiast te promocyjne oprocentowania typu 5,5% w PLN (czy owe 1,8% w CHF) bardzo często są promocją obowiązującą np. przez pierwsze dwa lata umowy i najładniej wyglądają tylko na bilbordzie.

Co dot rat stałych i malejących, to moja opinia jest taka:
(poprawcie mnie, jeżeli coś źle rozumuje)

Większość ludzi, w tym również bankowców powtarza, że raty malejące są bardziej opłacalne, bo płaci się w sumie mniej odsetek. Tylko dlaczego płaci się mniej odsetek? Tylko i wyłącznie dlatego, że spłaca się większe na początku raty. W ten sam sposób można powiedzieć, że lepiej brać kredyt na 15lat a nie na 25l, bo też się zapłaci mniej odsetek. Różnica jest tylko taka, że wysokość rat będzie większa. Najlepiej więc wcale nie brać kredytu, wtedy wysokość odsetek wyniesie zero.
W obecnych czasach większość kredytów (ja się przynajmniej z takimi wciąż spotykałem) ma opcję dowolnego, bezprowizyjnego nadpłacania (wcześniejszej spłaty). W takiej sytuacji uważam, że raty malejące trochę są pozbawione sensu.
Jeżeli mamy nadmiar gotówki, możemy nadpłacać kredyt, zmniejszając również wysokość odsetek i rat na przyszłość.
Jedyna zaleta rat malejących, to zmuszanie nas do maksymalnego wysiłku od początku spłacania. Wiadomo - jak nie trzeba dać bankowi, to jest spore ryzyko, że pieniążki nam się rozpełzną i nic nie odłożymy, ani nie nadpłacimy.
Raty stałe jako niższe dają nam jednak wyższą zdolność kredytową oraz mniejsze bezwzględnie wymagane miesięczne zobowiązanie, co może się okazać istotne, gdy nagle sytyacja finansowa nam się pogorszy.
Obecnie % kredytów hipotecznych jest na tyle niski (nawet tych w PLN), że przeważnie nie mniej, a nawet więcej można zarobić na dobrych lokatach. Dlatego sensownym wydaje mi się płacenie jak najniższych rat (szkoda, że nie dają kredytów na 100lat :-) i dobre lokowanie nadmiaru gotówki (tylko, żeby tego nie rozpuścić :( ) Nie chodzi nawet o to, by na tym jakoś zarabiać, choć dobrze by bilans zapłaconych i zarobionych odsetek był na naszą koszyść. Chodzi o to, że czujemy się bezpieczniej z taką lokatą. W sytuacji przejściowych problemów z kasą mamy jak gdyby bufor, z którego możemy co miesiąc płynnie spłacać raty. Jeżeli jednorazowo wydalibyśmy te pieniądze na nadpłacenie kredytu, to wysokość pojedynczej raty zmniejszyłaby się nieco, ale nie zwolniłoby to nas z comiesięcznego ich spłacania.

:wink: hmm... to takie moje przemyślenia :-)

pozdrawiam
Robert

tom soyer
07-11-2003, 11:27
bilbo
ale zes sie zamotal
jesli ktos potrafi inwestowac nie musi brac kredytu. a oporcentowania nie jestes w stanie przewidziec tak samo jak inflacji. tak samo nie wiadomo czy za pol roku bedziesz mogl cokolwiek splacac i cie zlicytuja.
wyjsciem nie jest nie branie kredytu.
kazdy wybierze wariant taki jak mu bedzie pasowal. w naglowku jest czy oplaca sie kredyt w CHF za okreslone pieniadze. teraz sie oplaca.
skad wiesz ile bedzie kosztowalo paliwo za 5 lat? i co nie kupisz sobie auta?

07-11-2003, 11:31
Witam

Bilbo - nie do końca się z Tobą zgadzam. Zakładam, że wiesz to co teraz napisze, zle dla klarowności wypowiedzi jest to niezbędne.
Rata kredytu którą trzeba spłacać to suma kosztu kapitału który pożyczyliśmy oraz kosztu odsetek od zaciągniętego kapitału.
I teraz:
Przy ratach malejących wielkość kapitału spłacanego okresowo (najczęściej co miesiąc) do banku jest STAŁA, zmienna (malejąca) jest wielkość spłacanych odsetek.
Przy ratach stałych obie wielkości (kapitał i odsetki) sa zmienne w każdej racie. Kapitał wzrasta z każda kolejną ratą, a odsetki maleją. Suma natomiast cały czas jest constans.
I teraz:
bez konkretnego przykładu ciężko jest szafować liczbami, procentami etc., ale przy ratach stałych większość (może się okazać, że zdecydowana większość) spłacanych pieniędzy bankowi to odsetki. A spłacanego kapitału do ubywa symbolicznie.
Pytanie moje brzmi: Czy naprawde nie ma znaczenia, jeśli po przykładowo 3 latach chcesz nadpłacić zaciągnięty kredyt i masz do spłacenia mniej (raty malejące) lub więcej (raty stałe) kapitału?

Pozdrowienia B.

Benicio
07-11-2003, 11:32
Witam

To wyżej to ja. Sorry za "niezalogowanie się". 8)

Pozdrowienia B.

bilbo
07-11-2003, 11:42
Tom, trochę zamotałem, przyznaję. To takie luźne uwagi.
Ale nieprawdą jest, że jak ktoś umie inwestować, to nie musi brać kredytu. Często bez tego nie będzie miał co inwestować. Wiesz ile długów ma Deutsche Telekom ???

Ja nie wypowiadam się przeciwko braniu kredytu !
Sam mam kilka leasingów, kredyt na część działki i jeszcze chcę kredyt na budowę domu wziąść. Pisałem tylko o jakim ryzyku należy przy tym pamiętać i jakie jest obecnie moje podejście do spłacania i nadpłacania kredytu. Po prostu to, że mam aktualnie możliwość spłacania większych rat niż te obliczone na 25 czy 15 lat, nie oznacza, że nie mam innych pomysłów co zrobić z tymi pieniędzmi (również inwestycje). Poza kredytem hipotecznym nigdzie raczej nie dostaniesz pieniędzy za tak mały %. Wielu potrafiących inwestować (zwłaszcza ci) uwierz mi, chętnie braliby mnóstwo takiego kredytu na niespełna 7%.

pozdrawiam
Robert

tom soyer
07-11-2003, 13:43
bilbo
mowisz ze nie jestes przeciwko braniu kredytu a mnie sie wydaje ze twoj post mogl obrzydzic ich branie. kredyt to pewnego rodzaju gra, podobnie jak brydz i gielda. a ryzyko jest proporcjonalne do zainwestowanej kwoty.

bilbo
07-11-2003, 16:10
Przepraszam, jeżeli komuś obrzydziłem branie kredytu.
Nie miałem takiego zamiaru.
Chętnie obrzydzałem i innym i sobie kredyty zwłaszcza długoterminowe w czasach, gdy oprocentowanie było rzędu 20%. Teraz jest ZDECYDOWANIE lepiej.
Chciałem jedynie zwrócić uwagę na te elementy (jak skala ryzyka walutowego), które nie są czytelne na pierwszy rzut oka.

bilbo
07-11-2003, 18:28
Benicio,
Wszystko co napisałeś to prawda.
Prawdą również jest, że jeżeli Jaś będzie wrzucał do skarbonki co miesiąc 10zł, a Małgosia będzie wrzucać do swojej skarbonki 15zł co miesiąc, to Małgosia zbierze więcej w swojej skarbonce.
I teraz można postawić pytanie, czy wolisz po trzech latach dostać skarbonkę Jasia, czy skarbonkę Małgosi ?

bez konkretnego przykładu ciężko jest szafować liczbami, procentami etc.,

Zróbmy więc prosty przykład.
I od razu zaznaczam, że nie ma większego znaczenia jakie procenty i liczby przyjmiemy. Relacje zawsze pozostaną te same. Matematyka jest zawsze matematyką. W kwestii kredytów wszystko można obliczyć za pomocą mnożenia i dodawania, przy czym dodawanie zawsze będzie rozdzielne wobec mnożenia i nie ma w tym żadnych tajemnicznych sztuczek typu:
"kredyt w ratach malejących jest tańszy niż kredyt w ratach stałych"
Powyższe zdanie jest dokładnie tak samo zasadne, jak:
"kredyt na 15 lat jest tańszy niż kredyt na 25 lat"
Obydwa zdania są prawdziwe.
Ale w obu przypadkach niższa cena kredytu (mniej odsetek) wynika z wyższych rat.

Pożyczmy więc 70 000zł na 25lat w ratach malejących i stałych w kredycie na 6,6%. Jaka będzie wtedy wysokość rat?
Stała to: 477,03pln
Pierwsza z malejących to: 618,33pln
-- tu widać jak różna jest zdolność kredytowa --
(jeżeli kogoś to nie przekonuje niech pomnoży to x4 i odpowie sobie na pytanie na jaką miesięczną ratę go stać: 1900pln czy 2470pln).

Zobaczmy jak sytuacja wygląda po roku spłacania:
.......................| zapłaciliśmy razem | spłaciliśmy kapitału
Raty stałe........ |.... 5 722,36...........|.......1 138,38
raty malejące...|......7 335,3.............|......2799,96

Płacąc raty stałe możemy odłożyć (jeżeli mamy z czego): 1612,94pln
W ratach malejących mamy więcej spłaconego kapitału: 1661,58pln

Między tym co 'zaoszczędziliśmy' przy ratach stałych a spłaciliśmy kapitał przy ratach malejących jest 48,64pln różnicy. Wynika ona stąd, że te 1612,94pln średnio w ciągu tego roku 'pożyczaliśmy' od banku na 6,6%. I albo jesteśmy cali szczęśliwi, że pożyczać mogliśmy, bo nie stać nas było na wyższe raty, tudzież nadmiar gotówki z przyjemnością wydawaliśmy na meble i AGD do naszego nowego domu (wszelkie inne kredyty konsumpcyjne są znacznie droższe nież 6,6%),
albo też te 1612,94pln sukcesywnie inwestowaliśmy w byle fundusz, który przyniósł nam nie 6,6% a np. min. 10% zysku i zamiast 48pln mamy 74pln.
Z tym, że według mnie nie chodzi nawet o to, czy straciliśmy te 48pln w ciągu roku czy też je zarobiliśmy. Chodzi o to, że mamy odłożone (jeśli mądrze to bez strat) 1612pln czyli prawie cztery miesięczne raty (stałe). I jeżeli teraz coś się stanie z naszą sytuacją finansową, to mamy z czego płacić w sposób płynny kolejne raty.

No nie wiem, czy się jasno wyrażam.
Zawsze uważałem, że zdecydowanie nie jestem dobrym pedagogiem :-)
Nakreślam tu jedynie mój punkt widzenia. Jeżeli gdzieś się pomyliłem, to proszę o sprostowanie i przepraszam :wink:
Mam nadzieję, że z moich wypocin da się wyciągnąć jakieś wnioski i nie mieszam tu więcej.

pozdrawiam
Robert

Benicio
10-11-2003, 08:27
Witam

Bilbo, ciekawy punkt widzenia i pogląd na korzyści wynikające z rat stałych. Szczerze powiem, że nigdy nie myslałem o tym w ten sposób.
Warte przemyślenia.

Pozdrowienia B.

Doki
10-11-2003, 09:50
bilbo, kontynuuj Twoj wywod. Jest tez bowiem tak, ze w polowie (mniej wiecej) okresu kredytu rata stala nie rozni sie od raty malejacej. Jednak uplynelo juz pare latek i wysokosc rat solidnie nadgryzla inflacja. W ten sposob rata stala- od poczatku mniej dolegliwa- staje sie teraz jeszcze latwiejsza do przelkniecia. Rata zmienna jest jeszcze mniejsza i dalej maleje, ale do tego czasu jestes splukany wysokimi ratami. Warto?
Co nagle to po diable, nie ma co splacac kredytu hipotecznego na gwalt.

A co do meritum: nadal uwazam, ze to niepotrzebne ryzyko brac kredyt w walucie, w ktorej sie nie zarabia. No, chyba ze mozesz wziac kredyt w jenach. Te miewaja ujemne oprocentowanie.

karotka
12-11-2003, 15:57
Radziłam się osób, które zaledwie 2,5 roku temu wzięły kredyt w CHF i psioczą na czym świat stoi. Kredyt w CHF 2,5 roku temu wyglądał równie atrakcyjnie jak obecnie ten za 1,8% (to oprocentowanie funkcjonuje o ile masz wkład własny= 60% inwestycji), choć miał wyższe orocentowanie - pow. 4 %.
Obecnie osoby te są stratne na kursie walutowym. W ciągu 2,5 roku waluta wzrosła względem złotego z 2,30 do 3,01 PLN. Przy dużych sumach i ich odsetkach daje to duże kwoty do spłacenia. Znajoma pani dyrektor banku PKO równiez odradziła mi branie kredytu w CHF. Przestrzegła, że nawet pomimo wpłat wyprzedzających (przy ratach malejących) za kilka lat można stanąć wobec nieprzyjemnej informacji że.... kredyt wcale się nie zmniejszył :cry: , a wine ponosi kurs walut. To autentyczne przypadki!
Poza tym już na wejściu tracisz pieniądze: kredyt udzielany w CHF, a wypłacany w PLN jest liczony przez bank do wypłaty po kursie zakupu (tańszym), a spłacasz po kursie sprzedaży (droższym). Efekt jest taki że przy różnicy 10 groszy na kwocie 70000 PLN tracisz jakieś 3000 zł.

Wszyscy (oprócz doradcy bankowego) doradzali mi wziąść kredyt w PLN z opcja stałego oprocentowania na czas określony (maksimum 10 lat).
Odsetki - owszem wysokie, ale śpię spokojnie i nie szukam codziennie kursu walut z wypiekami na twarzy. Nie ponosze też ryzyka w razie inflacji i wzrostu stóp procentowych. Tracę tylko wtedy kiedy stopy opadają, a waluta jest coraz mocniejsza. Ale to nam w przeciągu najbliższych lat nie grozi.
Myśle, że generalnie jest tak: dziś odsetki w CHF są niskie, ale oddasz bankowi to samo (może nawet z nawiązką) co zapłaciłbyś w PLN. TO PRZECIEŻ CAŁE 25 LAT SPŁATY!!! - kawał życia :roll:

Doki
12-11-2003, 16:19
Zgadzam sie z Karotka w 100% Ja poszedlem jeszcze dalej: wzialem stale oprocentowanie na cale 20 lat. Moge z tabeli podac ile zaplace na poczatku kazdego miesiaca az do 2022 roku. A ze inflacja nie spi, teraz moze byc mi tylko lepiej. 8) Gdyby zas stopy procentowe jeszcze bardziej spadly (malo prawdopodobne, ale gdyby...), to mozna u konkurencji wziac kredyt konsolidacyjny lub zrefinansowac calosc.

msobanie
12-11-2003, 22:16
Witajcie!
Doki - czy wziales kredyt "panstwowy"? Moim zdaniem, jesli ktos ma zamiar splacac kredyt przez 20 lat, to warto go wziac. Ma on 2 wady: jest dlugi (przez to drogi) i praktycznie nie mozna go wczesniej splacic (chyba ze sie odda to, co panstwo doplacilo). Jak sie ktos nie spieszy - jest OK.
Bilbo - kazdy ma swoja filozofie, grunt aby rozumiec co sie robi. Ja wybieram raty malejace, bo uwazam sie sa bardziej "sprawiedliwe". Place tyle odsetek, na ile czasu bank pozyczal mi pieniadze. Nie place nic wiecej. Zauwazmy, ze przy ratach stalych (a w szczegolnosci przy dluugich kredytach) przez kilka pierwszych lat splacamy praktycznie same odsetki. Nie ma sensu wtedy splacac wczesniej kredytu - bo i tak odsetki juz zaplacilismy. Ja mam zamiar pozbyc sie ciezaru jak najszybciej. W razie draki moge wziac inny kredyt na splate tego kredytu lub po prostu przejsc na raty stale.
Teraz o walutach. Podejrzewam, ze banki niezle nas robia w konia udzielajac kredytow denominowanych. Przeciez waluta w tym kredycie jest czysto wirtualna. Czyli tak: bank daje niski procent, bo wie, ze waluta i tak bedzie rosnac, czyli odbije sobie na rosnacym kursie. A odbije sobie tym bardziej, ze zaplacimy kapital przy ciagle rosnacych kursach. Do tego doliczamy roznice kurs/kupno i wszystko jasne. Jak patrze na kursy walut w przeciagu ostatnich lat to widze tylko wzrosty (pomijam dolara, ktory pewnie niedlugo podrozeje). Czyli mozna to uznac za pewnik. Zakladajac nawet niewielki wzrost kursu i tak zaplacimy wiecej w walucie niz w zlotowkach (podpieram sie moimi wyliczeniami z poprzedniego watku).
Taka ja to widze.
Mysle ze trzeba przeczekac nieszczesny okres wejscia do Unii i potem sie zobaczy - albo wóz, albo ...
Pozdrawiam
MIrek

bilbo
12-11-2003, 23:18
Zgadzam się, że każdy ma swoją filozofię (oraz sytuację) i wg niej postępuje.
Nie rozumiem jednak zdania:

Nie ma sensu wtedy splacac wczesniej kredytu - bo i tak odsetki juz zaplacilismy.

Odsetki płacimy co miesiąc od tego, co pożyczyliśmy. Nie mniej nie więcej i to nie zależy od rodzaju rat.

pozdrawiam
Robert

Doki
13-11-2003, 07:27
Witajcie!
Doki - czy wziales kredyt "panstwowy"? Moim zdaniem, jesli ktos ma zamiar splacac kredyt przez 20 lat, to warto go wziac. Ma on 2 wady: jest dlugi (przez to drogi) i praktycznie nie mozna go wczesniej splacic (chyba ze sie odda to, co panstwo doplacilo). Jak sie ktos nie spieszy - jest OK.

Nie mam pojecia co to jest kredyt "panstwowy". Kredyt bierze sie z banku, a bank jest niezaleznym podmiotem gospodarczym, niezaleznie od tego czyja jest wlasnoscia. Zauwaz skad "nadaje" (na lewooo patrz!). Panstwo tutaj doplaca do niektorych kredytow, ale zeby uzyskac doplate, trzeba miec tak niskie dochody, ze gdybym ja tak malo zarabial, nigdy nie porwalbym sie na budowe. A w banku jest tak, jak wszedzie: chcac wziac kredyt, musisz bankowi udowodnic, ze tak wlasciwie to go nie potrzebujesz: masz jakies tam i stabilne dochody, widoki na przyszlosc, zdrowie i zabezpieczenie :wink:
Generalnie ze splacaniem jakiegokolwiek kredytu nie ma co sie spieszyc. Po co sie zylowac? Po to bralem kredyt, zeby miec troche komfortu. To ten komfort nie bycia splukanym po inwestycji kupujesz biorac kredyt. Dodaj do tego, ze jesli zaplacisz od razu, to z wlasnej kieszeni, a jesli splacasz kredyt, to panstwo placi razem z toba (przez ulgi w podatku) i masz swoja odpowiedz.



Bilbo - kazdy ma swoja filozofie, grunt aby rozumiec co sie robi. Ja wybieram raty malejace, bo uwazam sie sa bardziej "sprawiedliwe". Place tyle odsetek, na ile czasu bank pozyczal mi pieniadze. Nie place nic wiecej.

Tak jest z kazdym kredytem. Bilbo juz na to odpowiedzial, nie bede powtarzal.

Znam niechec Polakow do "zycia na kredyt". Tez to mialem. Powoli oduczam sie, bo widze, ze to jest na dluzsza mete korzystniejsze.


Jak patrze na kursy walut w przeciagu ostatnich lat to widze tylko wzrosty (pomijam dolara, ktory pewnie niedlugo podrozeje). Czyli mozna to uznac za pewnik. Zakladajac nawet niewielki wzrost kursu i tak zaplacimy wiecej w walucie niz w zlotowkach (podpieram sie moimi wyliczeniami z poprzedniego watku).
Taka ja to widze.

Tak jest z kazda waluta. To sie nazywa inflacja. Dlatego kredyty o stalej racie sa troche drozsze, bo wiadomo, ze wartosc realna raty bedzie malec z czasem. Powtorze: tylko Japonia ma ujemna inflacje (czyli, z grubsza mowiac, deflacje) przez dlugi juz czas.



Mysle ze trzeba przeczekac nieszczesny okres wejscia do Unii i potem sie zobaczy - albo wóz, albo ...


Nie spodziewaj sie gwaltownych zmian. Po pierwsze, Polska nie od razu wejdzie do strefy euro, wiec kwestie kursowe pozostana. Po drugie, banki konsoliduja sie w ponadnarodowe konglomeraty, wiec ostrej walki konkurencyjnej nie ma co oczekiwac.

Tak przy okazji mam jeszcze jedno pytanie: czy Wy bierzecie kredyt, czy tez otwieracie linie kredytowa? Tu u nas juz chyba zaden bank nie daje kredytu, tj nie podpisuje umowy na konkretna kwote, wyplacona i splacana przez dany czas, z danym zabezpieczeniem. Praktycznie zawsze jest to linia kredytowa, tj mozliwosc podjecia pieniedzy z banku do okreslonej kwoty pod dane zabezpieczenie przez jakis czas. Np moj bank otwiera linie kredytowe na 30 lat. To znaczy, ze teoretycznie w tym czasie moge znowu podjac to, co juz splacilem. Oczywiscie, wtedy cofam sie w postepie splacania, ale jakas inwestycje (np remont) mozna z tego pokryc.

karotka
13-11-2003, 09:05
[quote=msobanie]Witajcie!
Doki - czy wziales kredyt "panstwowy"? Moim zdaniem, jesli ktos ma zamiar splacac kredyt przez 20 lat, to warto go wziac. Ma on 2 wady: jest dlugi (przez to drogi) i praktycznie nie mozna go wczesniej splacic (chyba ze sie odda to, co panstwo doplacilo). Jak sie ktos nie spieszy - jest OK.

Nie mam pojecia co to jest kredyt "panstwowy". Kredyt bierze sie z banku, a bank jest niezaleznym podmiotem gospodarczym, niezaleznie od tego czyja jest wlasnoscia. Zauwaz skad "nadaje" (na lewooo patrz!). Panstwo tutaj doplaca do niektorych kredytow, ale zeby uzyskac doplate, trzeba miec tak niskie dochody, ze gdybym ja tak malo zarabial, nigdy nie porwalbym sie na budowe. A w banku jest tak, jak wszedzie: chcac wziac kredyt, musisz bankowi udowodnic, ze tak wlasciwie to go nie potrzebujesz: masz jakies tam i stabilne dochody, widoki na przyszlosc, zdrowie i zabezpieczenie :wink:
Generalnie ze splacaniem jakiegokolwiek kredytu nie ma co sie spieszyc. Po co sie zylowac? Po to bralem kredyt, zeby miec troche komfortu. To ten komfort nie bycia splukanym po inwestycji kupujesz biorac kredyt. Dodaj do tego, ze jesli zaplacisz od razu, to z wlasnej kieszeni, a jesli splacasz kredyt, to panstwo placi razem z toba (przez ulgi w podatku) i masz swoja odpowiedz.



Bilbo - kazdy ma swoja filozofie, grunt aby rozumiec co sie robi. Ja wybieram raty malejace, bo uwazam sie sa bardziej "sprawiedliwe". Place tyle odsetek, na ile czasu bank pozyczal mi pieniadze. Nie place nic wiecej.

Tak jest z kazdym kredytem. Bilbo juz na to odpowiedzial, nie bede powtarzal.

Znam niechec Polakow do "zycia na kredyt". Tez to mialem. Powoli oduczam sie, bo widze, ze to jest na dluzsza mete korzystniejsze.


Jak patrze na kursy walut w przeciagu ostatnich lat to widze tylko wzrosty (pomijam dolara, ktory pewnie niedlugo podrozeje). Czyli mozna to uznac za pewnik. Zakladajac nawet niewielki wzrost kursu i tak zaplacimy wiecej w walucie niz w zlotowkach (podpieram sie moimi wyliczeniami z poprzedniego watku).
Taka ja to widze.

Tak jest z kazda waluta. To sie nazywa inflacja. Dlatego kredyty o stalej racie sa troche drozsze, bo wiadomo, ze wartosc realna raty bedzie malec z czasem. Powtorze: tylko Japonia ma ujemna inflacje (czyli, z grubsza mowiac, deflacje) przez dlugi juz czas.



Mysle ze trzeba przeczekac nieszczesny okres wejscia do Unii i potem sie zobaczy - albo wóz, albo ...


Nie spodziewaj sie gwaltownych zmian. Po pierwsze, Polska nie od razu wejdzie do strefy euro, wiec kwestie kursowe pozostana. Po drugie, banki konsoliduja sie w ponadnarodowe konglomeraty, wiec ostrej walki konkurencyjnej nie ma co oczekiwac.

Tak przy okazji mam jeszcze jedno pytanie: czy Wy bierzecie kredyt, czy tez otwieracie linie kredytowa? Tu u nas juz chyba zaden bank nie daje kredytu, tj nie podpisuje umowy na konkretna kwote, wyplacona i splacana przez dany czas, z danym zabezpieczeniem. Praktycznie zawsze jest to linia kredytowa, tj mozliwosc podjecia pieniedzy z banku do okreslonej kwoty pod dane zabezpieczenie przez jakis czas. Np moj bank otwiera linie kredytowe na 30 lat. To znaczy, ze teoretycznie w tym czasie moge znowu podjac to, co juz splacilem. Oczywiscie, wtedy cofam sie w postepie splacania, ale jakas inwestycje (np remont) mozna z tego pokryc.[Ja biorę kredyt budowlano-hipoteczny, oprócz tego mam kredyt odnawialny w tym samym banku/quote]

msobanie
13-11-2003, 10:22
Witajcie!
Bilbo-"Odsetki placimy co miesiac od tego, co pozyczylismy...".
Tak jest przy ratach malejacych. Przy ratach stalych tak nie jest - najpierw placimy wiekszosc odsetek - pozniej kapital. Sam Wiesz ze tak jest.
Kredyt "panstwowy" to kredyt udzielany na 6.5% - staly procent. Oczywiscie udzialaja go banki a pozniej rozliczaja sie z panstwem. Klient otrzymuje 6.5% i koniec.
Obawiam sie jednak, ze w przyszlosci jak znajdziemy jeszcze kilka dziur w budzecie to nasze kochane PANSTWO moze jedna ustawa zmienic nam warunki. Kto zagwarantuje ze tak nie bedzie?
Oczywiscie ze kwestie kursowe zostana - ciekawe ile zlotowka straci w maju?
Czy ze splacaniem kredytu nie ma sie co spieszyc? Kredyt na 25 lat jest koniec koncow ok. 2 razy drozszy niz ten na 15 lat. Przeciez odsetki naliczaja sie o 10 lat dluzej! To musi kosztowac i kiedys trzeba to bedzie splacic!
Kazdy wybiera taki kredyt aby jeszcze spokojnie zyc. Zgadzam sie, ze nie ma sie co zylowac.
Odnosnie rat malejacych vs. stalych. Otoz nadwyzka forsy o ktorej pisze Bilbo (gdy splacamy stale a nie malejace) zostaje nam w kieszeni przez okolo 1/3 czasu splaty kredytu. Po tym czasie do przodu jest ten, kto wybral raty malejace. Ja wole przez 2/3 czasu splacac mniej niz przez 1/3 wiecej. Kwestia wyboru.
Pozdrawiam
MIrek

Doki
13-11-2003, 11:14
Witajcie!
Bilbo-"Odsetki placimy co miesiac od tego, co pozyczylismy...".
Tak jest przy ratach malejacych. Przy ratach stalych tak nie jest - najpierw placimy wiekszosc odsetek - pozniej kapital. Sam Wiesz ze tak jest.


Nie masz racji, Mirku. Stale raty sa takie, a nie inne, bo skladaja sie z odsetek od sumy, ktora jeszcze pozostala do splacenia PLUS jakas czesc tej sumy. Te dwie czesci sa dobrane w funkcji sumy kredytu, oprocentowania i czasu splaty tak, ze rata pozostaje stala. Pierwsza rata istotnie sklada sie z prawie samych odsetek, pozniej ten stosunek odwraca sie. Ale w kazdej chwili placisz tylko NALEZNE odsetki. Mozna powiedziec, ze przy stalych ratach splacasz kredyt na poczatku wolno, a potem coraz szybciej. Przy ratach malejacych splacasz kredyt w stalym tempie.

msobanie
13-11-2003, 13:27
OK, Doki, Przyznaje Ci racje!
To byl blad w moim rozumowaniu - nie jestem specem od rat stalych.
Ja promuje malejace, bo wyznaje dla mnie liczy sie koncowa kwota do zaplacenia (coz z tego ze bede placil rate mniejsza o 200 PLN, skoro bede ja placil 10 lat dluzej!!!).
Gdyby oprocentowanie w PLN spadlo do poziomu ok. 3% to zysk z rat malejacych bylby zdecydowanie mniejszy - wtedy nie ma sie co zastanawiac i trzeba brac stale raty.
Poki co pomyslcie: jak "fajnie" jest placic co miesiac nizsza rate!
To dziala budujaco!
Pozdrawiam
MIrek

bilbo
13-11-2003, 23:06
Bilbo-"Odsetki placimy co miesiac od tego, co pozyczylismy...".
Tak jest przy ratach malejacych. Przy ratach stalych tak nie jest - najpierw placimy wiekszosc odsetek - pozniej kapital. Sam Wiesz ze tak jest.

już chciałem prostować, ale Doki mnie uprzedził. I to w jakim stylu! :-) Nic dodać nic ująć.


Ja promuje malejace, bo wyznaje dla mnie liczy sie koncowa kwota do zaplacenia (coz z tego ze bede placil rate mniejsza o 200 PLN, skoro bede ja placil 10 lat dluzej!!!).

Promuj więc kredyty na lat 15 a nie 25. A jeszcze lepszy rezultat uzyskasz promując kredyty na lat 5 lub też nie branie kredytów (w tej sytuacji suma zapłaconych odsetek jest najniższa)


Bilbo - kazdy ma swoja filozofie, grunt aby rozumiec co sie robi


To byl blad w moim rozumowaniu - nie jestem specem od rat stalych.

W tym rzecz. Postaraj się najpierw zrozumieć istotę rzeczy.

Owszem były u nas parę lat temu takie kredyty [Doki, słuchaj :-) bo dla Ciebie, mieszkającego w normalnym kraju (w którym nota bene urodziła się moja mama i niestety 'wyjechała' w wieku lat 5 do naszej cudownej i pięknej ojczyzny) może być ciekawe] i chyba wciąż są z nimi nieprzyjemne skojarzenia. Oprocentowanie wynosiło ponad 20% a raty rozpisywano tak - nazwać by je trzeba rosnącymi, że były na początku malutkie (łatwo było uzyskać zdolność kredytową i uwierzyć, że stać nas na taki kredyt). Jednak! taka pierwsza rata nie pokrywała nawet należnych odsetek. Zadłużenie więc de facto rosło, a wraz z nim również raty. Założenie było takie, że w raz z nastawaniem 'lepszych czasów' nasze pensje bedą rosnąć, a oprocentowanie kredytów maleć. Tylko dzięki takiemu założeniu symulacja kredytu uzyskiwała zbieżność do zera w zakładanym terminie.

Co do linii kredytowej
Doki - tak u Was jest ??? ale super !!! i na ile procent (na dodatek w tak miłym jak stałe oprocentowaniu) ???
Ja mam linie kredytowe w kontach osobistych. Ale po pierwsze na sumy nie pozwalające na budowę domu, i których zabezpieczeniem jestem ja i moje dochody a nie np. hipoteka na dom. A po drugie na 15% i 19,5%, gdy tymczasem hipoteczny jest na ok. 6,6%. Niestety z umową, harmonogramem spłat i mnóstwem innych głupot.

pozdrawiam
Robert

Doki
14-11-2003, 00:37
Zeby Wam narobic smaku. :wink:

Kredyty hipoteczne o stalej stopie oprocentowania, wedlug notowan belgijskiej organizacji konsumenckiej:

1. Na 10 lat: 4,75% przy ratach stalych (czyli € 260 miesiecznie na kazde € 25000 pozyczone) przy pozyczaniu do 80% wartosci inwestycji. 4,9% (€ 268) jesli pozyczasz 100% i 5,5% (€ 269), jesli pozyczasz do 120%. Kredyty o ratach malejacych sa minimalnie (o ok 0,05%) tansze.
2. Na 15 lat: odpowiednio 5,35% (€ 200); 5,5% (€ 202,5); 6,1% (€ 210)
3. Na 20 lat: odpowiednio 5,55% (€ 170); 5,7% (€ 173); 6,3% (€ 181)

Ale: ze stopa zmienna co roku, raty malejace: do 60% wartosci inwestycji stopa wynosi 3,2%, a do 100% wartosci- 3,45%. Stopa moze sie maksymalnie zmienic (w gore lub w dol) o 3%.

Niestety, do tego trzeba doliczyc ubezpieczenie na zycie kredytobiorcy, ktore w razie przedwczesnego zgonu splaca reszte kredytu od razu. Powiedzmy z grubsza, ze mlody, zdrowy czlowiek dostanie ubezpieczenie (w tym samym banku co kredyt) za ok € 500 rocznie od kazdych pozyczonych € 100000 i ta skladka pozostaje stala przez caly okres ubezpieczenia. Na szczescie skladka ubezpieczenia tez jest odliczana od podatku od dochodow osobistych. No i notariusz, ustanowienie hipoteki, te sprawy...

msobanie
14-11-2003, 07:08
Witam,
Bilbo - oczywiscie ze promuje kredyty jak najkrotsze - 15 lat gora. Wiem ze jestes zwolennikiem kredytow dlugich, tylko kto je splaci?
Nie chcialbym zostawiac moim dzieciom takiego spadku.
Doki - a na ile w Belgii sa oprocentowane kredyty o zmiennej stopie?
MIrek

Doki
14-11-2003, 08:51
Witam,
Bilbo - oczywiscie ze promuje kredyty jak najkrotsze - 15 lat gora. Wiem ze jestes zwolennikiem kredytow dlugich, tylko kto je splaci?
Nie chcialbym zostawiac moim dzieciom takiego spadku.
Doki - a na ile w Belgii sa oprocentowane kredyty o zmiennej stopie?
MIrek

Po pierwsze: jaki spadek? Jak pisalem, w chwili Twojej smierci reszta kredytu splaca sie automatycznie z ubezpieczenia. A bez takiego ubezpieczenia nikt ci kredytu nie da.

Stopy kredytow ze stopa zmienna raz na rok: patrz wyzej.

Stopy kredytow ze stopa zmienna raz na 3 lata: od 3.75% (60% kwoty inwestycji) do 4.68% (100% kwoty inwestycji). Okres splaty: minimum 8 lat, raty malejace (tu one nazywaja sie: "kredyt ze stala splata kapitalu")
Maksymalne mozliwe podwyzszenie stopy kredytu: o 2 lub 3 % w kazdym 3- letnim okresie.

Stopy kredytow ze stopa zmienna raz na 5 lat: od 4.1% (60% kwoty inwestycji) do 5.4% (125% kwoty inwestycji). Tu raty stale.

Kredyt na 10 lat: od 4.67% do 5.4%

Kredyt ze stopa stala przez 10 lat, a nastepnie zmieniana co 5 lat: od 4.65% (60%- jw.) do 6.05% (125%- jw.)

Tabela przykladowych stop procentowych (po niderlandzku i francusku): na http://www.defa.be

msobanie
14-11-2003, 11:51
Witam,
Doki - byc moze w Belgii nikt takiego kredytu nie udzieli, ale w Polsce - tak. Ja nie mialem takiego warunku przy podpisywaniu umowy o kredyt, mimo ze 80% dochodow w mojej rodzinie dostarczam ja.
Koszt ubezpieczenia to ok. 100 PLN na miesiac, co nie jest bez znaczenia (policzmy ile to % :-) ).
Ja wzialem kredyt na 15 lat i mam prywatne ubezpieczenie NW (ktore w razie czego spokojnie splaci moj kredyt), ale bankowi nic do tego. Mam nadzieje, ze przezyje jeszcze 15 lat pomijajac NW.
100 PLN x 12 x 15 lat = 18000 PLN. Daje do myslenia.
Warto poszukac banku, ktory tego nie wymaga.
Pozdrawiam
Mirek

Doki
14-11-2003, 12:02
Mirku,

ale jest druga sprawa: strona fiskalna. Zarowno odsetki od kredytu hipotecznego, jak i skladke na ubezpieczenie mozna, pod pewnymi warunkami, odliczyc od podstawy wymiaru podatku od dochodow osobistych.
Skoro porywasz sie na budowe domu, to znaczy, ze masz dochody, i to niemale. Pamietaj, ze w Europie tylko bodajze Dania i Finlandia maja bardziej skandaliczny ucisk fiskalny niz Belgia. Polska przy Belgii to moze nie raj podatkowy, ale cos kolo tego. Skoro odliczasz skladke, to ona realnie maleje- co najmniej o 30%.

Dlatego jesli zrobimy eksperyment myslowy: zalozmy ze i Ty, i ja, trafilismy szostke w totolotka i mamy z gorka dosc kasy, by splacic kredyt za jednym zamachem. Co ty robisz? Niesiesz kase do banku, oddajesz im co ich i wolny od obciazen idziesz do domu. A ja: kupuje udzialy w agresywnym funduszu inwestycyjnym, ktory z zysku splaca mi kredyt, a na koncu nadal mam udzialy w funduszu, a ja spokojnie kasuje ulge w podatku. Ale na pewno nie splacam od razu: to wyrzucanie pieniedzy w bloto. Daje do myslenia?

bilbo
14-11-2003, 12:14
Mam dokładnie takie samo zdanie jak Doki.
Jeżeli ktoś daje Ci pieniądze na 3,5% czy choćby i 7%, to należy to potraktować jak 'prezent'. Wiele osób chciałoby dostać gotówkę na % jak w kredycie hipotecznym i najchętniej nie oddawać wcale - tylko płacić od tego odsetki. Jest wiele sposobów, by pieniądze w prosty sposób przynosiły więcej niż 7% rocznie.

msobanie
14-11-2003, 14:50
Witajcie,
Tutaj wchodzimy juz w bardziej zawile operacje finansowe, ktorych wiekszosc zwyklych ludzi nie robi.
Dzis albo korzystamy ze starej "duzej" ulgi podatkowej, albo odpisujemy odsetki kredytu od podatku. Mam watpliwosci, czy oplaca sie placic wieksze odsetki tylko po to, aby odpisac je sobie od podatku (i to chyba tylko ich 19%). No i to dopiero po zakonczeniu iwestycji. Lepsze jednak to niz nic.
Czy w Polsce mozna odpisac skladke na ubezpieczenie na zycie?
Jesli tak, to sie zaraz ubezpiecze, ale chyba jednak nie.
Pozostaje takze kwestia poczucia tzw. bezpieczenstwa. Twoj agresywny fundusz wcale nie musi przyniesc spodziewanych zyskow - a ja bede mial splacony kredyt.
Mozliwosci jest pewnie wiele.
Pozdrawiam
MIrek

DUDEK
16-11-2003, 21:53
ja mam we frankach samochód i w ciągu poł roku rata skoczla mi z 511 zł na 611-620 zł tak skoczł frank a co mówić o 25 latach

bilbo
16-11-2003, 22:43
A ja mam samochód w Euro i w ciągu 22 miesięcy rata skoczyła mi z 1830pln na 2360pln.
Z drugiej strony ciągle tak skakać (miejmy nadzieje) nie będzie.
Ale "bo to wiesz, jak nie wiesz?"
Ryzyko walutowe jest faktem.
I moim zdaniem nie warto go podejmować dla oszczędności rzędu 3,3% rocznie, bo to nie jest dużo. Wystarczy 5% w roku skok kursu, by po całej tej oszczędności pozostały jedynie długi.

pozdrawiam
Robert

kksia
16-11-2003, 22:53
Też nie wziełam w walucie, tylko w PLN bo nie chciałam martwić się o te kursy, bo tego po prostu nie ogarniam.
Odniosę się jeszcze do tych ubezpieczeń na zycie.
W Polsce prywatne ubezpieczneia na zycie nie dają ulg w podatku.
Banki też nie wszystkie o to proszą, widocznie wystarczy im hipoteka.
Co więcej, ja ostatnio sama chciałam scedować polisy na zycie na bank i bank mi ODMÓWIŁ. Panie w PKO BP po prostu nie chciały głowy sobie zawracać.
I mam z tym problem. Uposażonymi zastępczymi z naszych polis są dzieci, mocno jeszcze nieletnie (10 i 3 lata). W momencie, gdyby razem nam się cos stało (odpukać...) bedzie kłopot z wykorzystaniem tych pieniędzy (zgoda sądu itp) Obawiam się, że zanim sprawa pieniędzy zostanie załatwiona, bank zlicytuje dom.
Nie ma po prostu osoby, która bylaby w stanie się energicznie tym zająć. Rodzice raczej niezaradni i nie poradzą sobie z tym wszystkim.
Ale bank nie chciał. Zastanawiam się co zrobić, może coś doradzicie....

bilbo
16-11-2003, 22:58
kksia,
może trzeba notarialnie testament spisać i podać tam, że kasa z polis ma być bezzwłocznie wypłacona na poczet spłaty kredytu na dom?

pozdrawiam
Robert

jacdym
17-11-2003, 11:28
Może i ja dorzucę 3grosze. Aktualnie mam trzy kredyty:
hipoteczny na działkę, limit w koncie i kredyt na samochód w EUR.
Mimo skoku waluty i tak kredyt w EUR bardziej mi się opłaca.
Tym bardziej, że jest duża różnica w oprocentowaniu kredytu na pojazdy. Rok temu, jak brałem kredyt to było 8% w walucie a 16% w pln. Różnica w racie wynosiła ponad 300pln na miesiąc. Mimo wyższego kursu, i tak
płacę niższe raty niż w przypadku kredytu złotowego. Jeżeli jest skok waluty powiedzmy o 20% to nie oznacza to że oprocentowanie kredytu
rosnie o [oprocentowanie] + 20%, tylko te 20% rozkłada się na cały okres spłaty. I tak miałem to "szczęście", że kredyt brałem akurat w momencie krótkotrwałego zawirowania na rynkach w Ameryce Płd. i kurs skoczył do prawie 4.20. Więc w tej chwili mój kredyt jest "tylko" o 10% droższy.
Nie można przyjmować założenia, że jak waluta przez 5lat wzrastała
średnio o x procent, to będzie zachowywała się tak samo przez kolejne
5lat. Rynek finansowy rządzi się swoimi prawami i my małe robaczki możemy tylko bezradnie czytać kursy. Dopuszczam możliwość że waluta skoczy o kolejne 20%. Mam tylko nadzieję, że nie grozi nam Argentyna. I są duże podstawy, że nie bedzie tak źle, ponieważ nasza gospodarka jest juz bardzo mocno związania z rynkiem UE. I według "ekspertów" złotówka jest niedowartościowana. No chyba, że nagle nastąpi jakieś globalne załamanie rynku walutowego na świecie.

Mimo wszystko człowiek żyje w ciągłym stresie i mam nowe hobby - codzienna analiza rynku walutowego: http://bankier.pl/inwestowanie/waluty/
Polecam. Są tam kursy online z rynku międzybankowego i miła lektura analiz w przerwie na kawę.

Podsumowująć, jeżeli chodzi o kredyty hipoteczne, to w tej chwili bez wahania wziąłbym kredyt w pln. Sen jest spokojniejszy. Tym bardziej że zabezpieczeniem jest nasz DOM.
W przypadku kredytów komercyjnych, gdzie różnice w oprocentowaniu są duże... Tu bym się zastanawiał. Tym bardziej że pokusą byłby właśnie
wysoki kurs. A nuż przyszedł czas na spadek... :evil:

Jacek

bilbo
21-11-2003, 20:54
Hej :-)
Dzisiaj dostałem taki oto e-mail od krajana zza oceanu, który czyta nasze forum.
Cytuję bez edycji żadnych

pozdrawiam
Robert


dzis wpadlem na wasza strone bilbo nie wiem jak to wpisac w strone muratora postaraj sie wpisac jak nie wejdzie swiat jest tak ustawiony ze w polsce nigdy nie bedzie normalnego trybu zycia tu w usa daja kredyty na4% i nizej na 30 lat kupujesz ubezpieczenie okolo 0.000333 od 1$US i nie myslisz kto bedzie placil kiedy fikniesz w takiej sytuacji ja wziolem pokazny kedyt zastawilem chate i walimy z zona w podroz do okola swiata latwiej jest umierac majac $US 500.000 na minusie niz na plusie i nie mam skrupolow bo jakby amerykanie by nie wspierali hitlera to nasi rodzice i my bysmy zyli w innych warunkach mieszkam 16 lat poza krajem powodzenia

Doki
21-11-2003, 23:27
Hej :-)
Dzisiaj dostałem taki oto e-mail od krajana zza oceanu, który czyta nasze forum.
Cytuję bez edycji żadnych

pozdrawiam
Robert


dzis wpadlem na wasza strone bilbo nie wiem jak to wpisac w strone muratora postaraj sie wpisac jak nie wejdzie swiat jest tak ustawiony ze w polsce nigdy nie bedzie normalnego trybu zycia tu w usa daja kredyty na4% i nizej na 30 lat kupujesz ubezpieczenie okolo 0.000333 od 1$US i nie myslisz kto bedzie placil kiedy fikniesz w takiej sytuacji ja wziolem pokazny kedyt zastawilem chate i walimy z zona w podroz do okola swiata latwiej jest umierac majac $US 500.000 na minusie niz na plusie i nie mam skrupolow bo jakby amerykanie by nie wspierali hitlera to nasi rodzice i my bysmy zyli w innych warunkach mieszkam 16 lat poza krajem powodzenia

I to jest zdrowe podejscie do zycia. :lol:

synkopa
28-01-2009, 07:46
Chciałbym odświeżyć ten temat, ponieważ nurtuje mnie pytanie o rozrzut w oprocentowaniu kredytu we frankach. Zdaję sobie sprawę, że są to dane indywidualne i może nawet poufne, ale zróbmy porównanie.

Kredyt hipoteczny na budowę domu zaciągnąłem w 2005r w Millennium na 30lat na kwotę 120 tys. zł we Frankach po ówczesnym kursie około 2,50zł. i oprocentowaniu 2,54%. Raty miesięczne miałem równe na poziomie ok.550zł. W wyniku wzrostów stawki LIBOR, wzrostów kursów waluty i spreadu pod koniec zeszłego roku rata wzrosła do 730zł a oprocentowanie osiągnęło poziom 4,25%. Obecnie mam oprocentowanie w wysokości 1,96% :D i raty mimo wysokiego kursu ok 580zł. Jak to wygląda u Was? O ile spadło oprocentowanie kredytu w CHF w tym kwartale?

sylwia1891
28-01-2009, 09:37
U nsa oprocentowanie spadło z 3,9 do 1,61%

synkopa
28-01-2009, 11:56
Czyli spadek jak u mnie o 2,29%. Winszuję niskiego oprocentowania. Wreszcie spłaca się raty a nie odsetki.

pluszku
28-01-2009, 12:34
U nsa oprocentowanie spadło z 3,9 do 1,61%
A ja winszuje zdrowia.
Tak z ciekawosci ..... który bank daje kredyty dla 100 latkow?
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

u mnie "swiezy" libor3m 0,54 + 0,75 marży = w sumie 1,29%

synkopa
28-01-2009, 12:57
Zaczynam się niepokoić, moim "wyskoim" w stosunku do Was oprocentowaniem. Cała nadzieja w tym, że macie wysokie raty :lol:

pluszku
28-01-2009, 13:28
Zaczynam się niepokoić, moim "wyskoim" w stosunku do Was oprocentowaniem. Cała nadzieja w tym, że macie wysokie raty :lol:
mamy :evil:

sylwia1891
29-01-2009, 05:45
U nsa oprocentowanie spadło z 3,9 do 1,61%
A ja winszuje zdrowia.
Tak z ciekawosci ..... który bank daje kredyty dla 100 latkow?
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

u mnie "swiezy" libor3m 0,54 + 0,75 marży = w sumie 1,29%

Bank Millenium haha :D