PDA

Zobacz pełną wersję : Dziennik budowy Spartakusa



makul
08-11-2003, 18:23
Postanowiliśmy budować. W domu będą dwa odrębne jednakowe mieszkania z tym że jedno ze skosami. Wbrew obecnym trendom chcemy mieć piwnicę a w niej garaż - działka ma tylko 800 metrów kw. a zależy nam na powierzchni ogrodu bo teoretycznie jesteśmy zapalonymi ogrodnikami. Inwestorów jest czterech. Rodzice i dwie córki. Ja jestem starszą z nich (tą bardziej zaangażowaną).
Działkę kupiliśmy w kwietniu tego roku. Cena wg wstępnych ustaleń miała wynosić 29 zł. za metr nie uzbrojonej działki (15 km. od centrum Poznania) plus 6000 za przyłączenie wody i prądu. Od przyszłych sąsiadów dowiedzieliśmy się, że sprzedający wcale nie zamierza doprowadzać wody i prądu, oni czekają już drugi rok, niektórzy zaczęli się procesować a inni sami zabrali się do roboty i w ciągu tego roku zostały podpisane umowy z wodociągami i "elektrycznością". Kilku mądrzejszych nie zapłaciło owych 6 tys. i poradzili nam zrobić tak samo. Kiedy przyszliśmy do notariusza (pani notariusz) okazało się, że jesteśmy złymi biznesmenami. :oops: Właściciel od razu zauważył, że jesteśmy zakochani w naszej działce i kupimy ją na sto procent. Powiedział po prostu, że nie zgadza się na sprzedaż działki bez przedpłaty na media, a w dodatku w umowie nie będzie o tym ani słowa, gdyż jemu nie wolno sprzedać od tego roku działki bez przyłączy. Tak, więc wg umowy cena jednego metra wzrosła do 34 zł. :x Mój łatwowierny ojciec :-? od razu na to poszedł, ale ja po bardzo nieprzyjemnej dyskusji wymogłam na panu A. osobne odręcznie wypisane oświadczenie sprzedawcy z przyrzeczeniem opłacenia z tych pieniędzy przyłączy. Już teraz wiemy, że odzyskanie tych pieniędzy będzie prawie niemożliwe. :cry: :cry:
Woda i prąd powinny być do marca przyszłego roku - to wtedy zabierzemy się za budowę.
Teraz ciężka sprawa - projekt domu. Oczywiście nie mogliśmy wybrać żadnego projektu gotowego. Nie chcieliśmy dachu wielospadowego, chcieliśmy piwnicę, dwa osobne mieszkania, proste ściany, minimum komplikacji, osobną kuchnię. Postanowiliśmy wymyślić dom sami i potem poprosić architekta o "dokończenie". Tak więc dom powstawał na papierze i w programie Archi Cad - tata na papierze a ja na komputerze - po wielu starciach i dyskusjach ostateczna wersja ukształtowała się w lipcu.
W czerwcu złożyliśmy podanie o warunki zabudowy. Z wstępnych ustaleń wynikało, że na tym terenie można zabudować 25% powierzchni działki. W warunkach, które otrzymaliśmy po miesiącu napisano max. 20 % nie więcej niż 150 m kw. Nasz dom miał zajmować 178 m ok. 22%, a więc odwołanie. Po trzech miesiącach druga instancja podtrzymała postanowienie gminy, w końcu w gminie wiedzą lepiej. :x Poza tym ogólne plany zabudowy dla tego terenu straciły swoją ważność i tylko gmina może decydować. Wszyscy, którzy mieli na ten temat coś do powiedzenia mówili, że nie mamy szans na zmianę warunków. Mój tata pojechał ponownie do gminy, porozmawiał z kim trzeba i bez posmarowania dostaliśmy warunki zabudowy na tyle ile chcieliśmy procent zabudowy. 8)
Projekt ruszył dalej. Na podstawie pożyczonych od znajomych projektów domów już zbudowanych zaczęliśmy układać projekt niemalże gotowy do podpisu przez architekta. Program komputerowy był nam w tym niezwykle pomocny, choć braliśmy pod uwagę ręczne kreślenie projektu przez mojego brata - technika budownictwa, zapalonego kreślarza.
Znaleźliśmy architekta z polecenia, przyszedł w miniony poniedziałek, obejrzał nasze dzieło i stwierdził, że po niewielkich poprawkach, których musimy dokonać, on sprawdzi całość i podpisze się pod naszym projektem za kwotę czterokrotnie niższą niż byśmy zapłacili w biurze projektowym. Poprawki dotyczą przede wszystkim wymiarowania, opisu rysunków i przekrojów, poza tym usytuowania niektórych okien. Projektu przewodów elektrycznych, wodnych, cieplnych itd. nie będziemy wykonywać - i tak większość budowlańców robi to bez patrzenia w projekt.
Dom będzie niezwykle prosty, niektórzy mówią: stodoła,, inni mówią: to jakbyście przeprowadzali się do mniejszego bloku. A przecież to będzie dom w ogrodzie, niedaleko lasu, bez uciążliwych sąsiadów nad głową, ze spadzistym dachem i oknami połaciowymi. Faktem jest, że piwnica nie będzie całkowicie zagłębiona - za bardzo lubimy słońce (nawet w pralni), a okna klatki schodowej będą widoczne od frontu. Za moją namową drzwi wejściowe nie znajdują się na wysokości parteru ale na poziomie ziemi + 1 stopień, a to dlatego że boję się wysokich stopni wystawionych na śnieg i lód - a człowiek - jak to mówią - starzeje się.

makul
09-11-2003, 18:39
W poprzednim tekście chciałam chyba wszystko opisać, ale oczywiście wiele pominęłam.

O tym, że kiedyś zbudujemy dom było wiadomo już od kilku lat, lecz dopiero teraz warunki finansowe na to pozwoliły. Działki w zasadzie nie szukaliśmy. Czasami tylko przeglądaliśmy magazyny z ogłoszeniami dot. sprzedaży działek i domów. Kobiety w rodzinie chciały dom do remontu, tata chciał wybudować dom według własnej koncepcji. Chyba nigdy nie wykonaliśmy żadnego telefonu.

Aż wreszcie w październiku 2002 r. mój tata wracając rowerem z naszego leśnego drewnianego domku zauważył tablicę informacyjną dot. sprzedaży działek. Zadzwonił w listopadzie i wstępnie umówił się ze sprzedawcą. Oczywiście natychmiast wszyscy pojechaliśmy na miejsce, porozmawialiśmy z sąsiadami i zgodnie stwierdziliśmy, że to jest „nasza działka”. Decyzja zapadła mimo negatywnych informacji na temat sprzedającego ją pana A.

Znajomi moich rodziców również w tym samym czasie postanowili zamieszkać we własnym domu. Wspólnie z nimi oglądaliśmy kilka domów budowanych przez deweloperów. Cena domu szeregowego o powierzchni całkowitej ok. 130 m kw., z ogródkiem jak znaczek pocztowy wynosiła prawie 180 tys. A w domu nie było nawet ścian działowych. To był kolejny argument dla mojego taty, musimy budować sami, ostatecznie z niewielką, zbliżającą się do zera, pomocą fachowców, najlepiej krewnych.

„Sami” - powiecie niemożliwe - mój tata emeryt uważa to za całkowicie możliwe. Inni budują we czterech w soboty i niedziele, on chce budować przez cały tydzień, nie przemęczając się.
Biorąc to pod uwagę wymyślił dom, którego nie można zbudować źle. Nie ma tu belek stropowych dłuższych niż 4 metry, żadnych podciągów poza tymi w drzwiach garażowych, otwory okienne typowe, bez balkonów i lukarn; ściany jednowarstwowe. Jak już mówiłam „stodoła”. Ale i takie domy się podobają. Największy pokój ma mieć 20 m.kw. i jest połączony z 16 metrowym pokoikiem szerokim przejściem.

Natychmiast zaczęłam wprowadzać poprawki do jego projektu. Wejście umieściłam na krótszej ścianie, drzwi wejściowe opuściłam do poziomu ziemi i kategorycznie podzieliłam dom na dwa całkowicie odrębne mieszkania ze wspólną klatką schodową.
Z programem Archi Cad zaznajomiłam się już trzy lata temu, tak więc wyrysowanie domu zajęło mi jedno popołudnie. Potem musiałam trzykrotnie generalnie go przebudować bo po troszku go zmniejszaliśmy. Jednocześnie cały czas zaczytywaliśmy się w Muratorze. Mamy prawie trzy własne roczniki więc znajdowaliśmy odpowiedź niemal na każde pytanie.
W tym czasie kupiliśmy działkę. Zaplanowaliśmy umiejscowienie budynku na działce uwzględniając strony świata.

Cały czas zastanawialiśmy się jak pozbyć się chwastów z naszej ziemi. Ja postulowałam za ekologicznym zaoraniem i ręcznym wybraniem chwastów, mama twierdziła, że jej znajome używają pestycydów w swoich ogródkach i są zadowolone. Trzy miesiące się przepychaliśmy i w końcu stanęło na moim, bo okazało się, że chwasty choć obumierają to jednak nie znikają bo w końcu Roundap to nie kwas solny, a to mojej mamy też nie zadowoli.
Ponieważ były wakacje, niemal co drugi dzień przyjeżdżaliśmy rowerami na działkę i dowiadywaliśmy się od budujących i pobudowanych sąsiadów o warunki jakie panują na tym terenie. Woda jest poniżej 14 metrów, niektórzy mają studnie na głębokość 30 metrów, inni trafili na prastare koryto Warty i wody im nie zabraknie przez następne stulecia.

W sierpniu już nie mogliśmy wytrzymać – chcieliśmy „obrabiać” nasz kawałek ziemi. Zaczęliśmy karczować większe chwasty, przekopaliśmy i oczyściliśmy z perzu miejsce pod barak.

We wrześniu tata kupił deski i we dwójkę zbudowaliśmy naszą szopkę 2,5 na 4,5 m. Teraz łatwiej będzie uzmysłowić sobie, do czego jesteśmy zdolni. Prąd pożyczyliśmy od sąsiada. W sumie korzystaliśmy z niego niecałe osiem godzin w ciągu tygodnia, jaki zajęła nam budowa. Na trzeci dzień stwierdziliśmy, że te tańsze, jeszcze wilgotne deski lepiej tnie się piłą ręczną niż pilarką. Jaki to musiał być widok dla budującej nieopodal ekipy. Facet i dziewczyna piłujący piłą pamiętającą początki socjalizmu. Tutaj tata musiał przyznać, że sam by sobie nie poradził, bo piła jest „dwuosobowa”. Potem już nie pożyczaliśmy prądu, bo był droższy od naszej „siły roboczej”. Domek obiliśmy płytą pilśniową, na prawie płaskim jednospadowym dachu jest papa. Pozostały drzwi, które trzeba było skręcać, wiertarki i wkrętarki są oczywiście na prąd. Ale od czego narzędzia po dziadku, jest i ręczna wiertarko-wkrętarka. Ja w poniedziałek poszłam do pracy a tata zajął się wykończeniówką naszego baraku.

Dzisiaj byliśmy pokazać nasze nieogrodzone włości siostrze mojej mamy. Tata już zasadził porzeczki i agrest wzdłuż krótszej granicy z jednym z sąsiadów. Jeszcze w tym roku chce obsadzić drugi dłuższy bok działki. Razem to będzie 50 metrów krzaków. Pozostałe boki będą obsadzone tujami, bo za płotem będziemy mieli drogę gminną i dojazdową.

Znowu się rozpisałam. Teraz będę już na bieżąco pisać ten Dziennik. Cześć.

makul
27-11-2003, 08:26
Nasz działka jest już obmierzona. Przy okazji zrobiłam kilka zdjęć.

http://foto.onet.pl/upload/25/95/_181039_n.jpg

Można zobaczyć naszą szopkę. :) :) :oops:

http://foto.onet.pl/upload/24/30/_181041_n.jpg

Przyszła ściana południowo-wschodnia

http://foto.onet.pl/upload/1/84/_181040_n.jpg

Nad projektem pracujemy coraz intensywniej, bo chcielibyśmy oddać wniosek jeszcze w tym roku. Co prawda nasz architekt mówi, że z pozwoleniem w przyszłym roku nie będzie problemów, ale wiele osób doradzało nam zrobić to jak najszybciej, bo w od stycznia mają wejść nowe przepisy.
Nasza wybudowana już sąsiadka miała problemy z pozwoleniem bo nie istnieje droga dojazdowa. :o :o

makul
17-12-2003, 09:42
Długo nie pisałam, bo każdą wolną chwilę poświęcam projektowi.

Jesteśmy na etapie wymiarowania i przekrojów. Przy okazji znowu coś zmieniamy. Teraz są to schody, nie będą prawoskrętne tylko lewoskrętne. Zmiana była konieczna ze względu na umiejscowienie rur kanalizacyjnych w piwnicy.
Ciągle nie możemy się zdecydować jak duże ma być okno na klatce schodowej. Jest ono widoczne na frontowej, szczytowej ścianie budynku i architekt radził, by nie wstawiać tam jednego okna standardowego, ale kilka małych lub jedno podwójnej wysokości. Tak czy siak bardzo ładnie to nie będzie wyglądać w żadnym z tych układów, a schody tylko w takim ustawieniu nie są marnotrawstwem powierzchni.
Ale nie jest tak źle.

Ja za to mogę być dumna ze swoich umiejętności. W czasie swojej u nas wizyty architekt oglądając moje dziełko dwa razy się pytał czy to aby na pewno mój pierwszy projekt. :oops: A niedawno mój brat spojrzawszy na ekran monitora ze zdziwieniem i podziwem powiedział: „To ty umiesz robić takie przekroje?” On sam od rysowania projektów małych domków woli rysować wielkie konstrukcje stalowe w skali 1:10.

Kiedy ja rysowałam na komputerze, tata opracowywał projekt od strony opisowej, robił wszystkie obliczenia, zestawienia materiałów i odręczne rysunki przekrojów wieńca, żelbetowych wzmocnień ścianki kolankowej i schodów. Cały stół miał obłożony książkami szkolnymi mojego brata, innymi gotowymi już projektami i Muratorami.
Teraz tata siedzi przed komputerem kiedy ja jestem w pracy i wymęcza te przekroje.

Mamy już mapę zasadniczą. Przy okazji dostaliśmy kilka małych mapek większego obszaru i na tej podstawie możemy przypuszczać, że przez następne dziesięć lat ciągle ktoś będzie się budował w odległości słyszalności pracującej betoniarki. Ale to i tak nic w porównaniu ze startującym i lądującym odrzutowcem. Proooooooszęęęęęęę, niech ktoś zadba o ty by Amerykanie nie przylecieli do Poznaniaaaaa. :cry: :cry:

I tym optymistycznym akcentem zakończę.
:lol:

makul
28-01-2004, 13:06
Mamy pozwolenie na budowę :D :D :D :D
Dziennik budowy już kupiony i ostemplowany.
Teraz muszą tylko puścić mrozy i zabieramy się za pracę.
Presja oszczędzania pieniędzy na wszystkim z myślą o budowie jest straszna, ale na pewno warto.

Tata pracuje przy komputerze nad ilością budulca.
Uwaga! Teraz nie spadnijcie z krzeseł.
Rysuje ściany zewnętrzne i nośne z dokładnością do każdego bloczka betonowego. :roll: :roll: Zaznaczone są też wszystkie nadproża, okna, cegła pełna pod nadproża itd.
Chciałam mu to wyperswadować, ale w końcu odpuściłam, niech się bawi póki ma czas. :wink:
__________________________________________________ _
Komentarze (http://murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=17665)

makul
26-02-2004, 19:42
12 lutego poszliśmy do poleconego przez znajomych kierownika budowy. Powiedzieli o nim: najsolidniejszy człowiek jakiego znają. Pan Andrzej zgodził się być naszym kierownikiem, przy czym miał świadomość, że nie zamierzamy nająć ekipy budowlanej, tylko sami budować. Jego cena to 150 zł za wizytę, a w przypadku naszego domu wizyt będzie co najmniej pięć: fundamenty, dwa stropy ze schodami, wieniec. Za półgodzinną tzw. konsultację u niego zapłaciliśmy 50 zł. do ręki.

Wczoraj tata złożył w gminie informację o rozpoczęciu budowy. Gdybyż to rzeczywiście miało się rozpocząć za tydzień. :-? Jak czytam inne dzienniki budowy, to myślę, że jesteśmy strasznie opóźnieni. :cry: Jeszcze nie mamy żadnych materiałów budowlanych o zamówieniu koparki do wykopania dołu pod piwnicę nie wspomnę. Teraz właściwie czekamy na prąd. Wg wykonawcy przyłącza elektrycznego dla naszej ulicy, zakładać będą jak tylko pogoda na to pozwoli. Ta perspektywa spowodowała, że nie zdecydowaliśmy się na założenie prądu gospodarczego. W końcu po co płacić 500 zł. Gorzej będzie, jak prądu nie założą wcale tak szybko. :roll:

Tata już prawie skończył rysowanie bloczków komórkowych. Wyszło mu, że na ściany zewnętrzne potrzebujemy 1160 szt. BK 24x36x59, na wewnętrzne nośne 900 szt. BK 24x30x59. Do obliczenia pozostały ściany działowe i wszystkie ściany piwnicy. :o

Przy okazji posprzeczałam się z tatą o zaprawę murarską do ścian zewnętrznych. :evil: Oboje jesteśmy zgodni, co do tego, że zaprawa musi być „ciepła”, tym bardziej że robimy ściany jednowarstwowe. Jednak tata chce ową zaprawą „smarować” tylko zewnętrzną część bloczka, np. 2/3 głębokości a resztę zaprawą zwykłą. Mam wrażenie, że myśli o zaprawie z kulkami styropianu, jak o kościach przy osteoporozie. :oops: Powiedział, że nie chce, aby dom się zapadł, z powodu słabej zaprawy. Poza tym, zaprawa ciepła jest dwa razy droższa. Ja z kolei nie chcę być w niedługim czasie zmuszona do ocieplania domu styropianem albo wełną mineralną, bo bardzo nie lubię tych miękkich ścian, a i koszt byłby wtedy nieporównanie wyższy. Jakich argumentów mam jeszcze użyć.
:-?

makul
16-03-2004, 20:26
Nareszcie coś się ruszyło. Wczoraj tata zapłacił za bloczki betonowe, a dziś dokonał przedpłaty na beton komórkowy.

Bloczki betonowe M6 38*24*12 2850 szt. za 5.842,50 zł.
Beton komórkowy grubość 36 1275 szt. za 10.263,75 zł.
30 1092 szt. za 7.316,40 zł.
18 310 szt. za 1.277,20 zł
12 440 szt. za 1.179,20 zł.
24 60 szt. za 324,00 zł.
Razem 26.203,05 zł.

Ciekawa jestem czy coś zostanie, czy nam zabraknie. Podstawą do kupienia takich właśnie ilości były obliczenia mojego taty.
Wszyscy znajomi są sceptyczni co do jego sposobu obliczania. Zobaczymy.[/code]

makul
28-03-2004, 08:00
W piątek 26 marca rozpoczęliśmy budowę: przyjechała koparka i przez dziesięć godzin pierwszego dnia i siedem godzin w sobotę kopała i kopała. Teraz mamy półtorametrowy dół większy od powierzchni zabudowy domu o jednometrową obwódkę.

W piątek rano tata pojechał po zamówiony sprzęt i cały dzień spędził doglądając prac koparki i dwóch wywrotek. Jednak na półtorej godziny wyjechał, a kiedy wrócił panowie zamiast pracować – gawędzili. :o :x A przecież nie było bynajmniej tak, że pracowali bez przerwy, bo czasami nie było wywrotki i koparka miała przestoje, a z kolei kiedy pracowała koparka, kierowcy wywrotek odpoczywali.

W tym czasie ja oczywiście byłam w pracy. Na pół godziny przed wyjściem dzwoni mama i pyta czy jednak pojadę na działkę, bo pierwotnie miałam taki zamiar, ale ze względu na pogodę zrezygnowałam. Tak więc pojechałam. Droga z pracy na działkę zajęła mi godzinę i dwadzieścia pięć minut środkami komunikacji miejskiej z dwiema przesiadkami (tramwaj, tramwaj, autobus, dwa kilometry pieszo). :lol:
Następnie przez ponad półtorej godziny podziwiałam umiejętności operatora koparki i marzłam. :-? :-?

Wczoraj dół został ukończony.
Cena za całość czyli wynajęcie koparki i benzyna dla wywrotek wyniosła 2.380,00 zł. :cry:
W środę ma przyjechać geodeta.

makul
04-04-2004, 15:24
Wykop czeka już od tygodnia, a my czekamy z rozpoczęciem budowy. Niestety prądu jeszcze nie ma. Wszędzie stoją już skrzynki, oprócz naszej, ale i tak w żadnej z nich nie ma prądu. Jak tak dalej pójdzie, to nie skończymy stanu surowego przed zimą.

Zdjęcia, na których pięknie widać naszą dziurę.

http://foto.onet.pl/upload/35/72/_240473_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/32/82/_240474_n.jpg

makul
16-05-2004, 18:39
Pesymistyczny nastrój związany z budową nie zachęca do pisania. :cry:
Na naszej budowie ciągle nic się nie dzieje. :evil:

Wszystkie materiały budowlane mamy już zakupione (oczywiście tylko z powodu ucieczki przed VAT’em). Przy okazji okazało się, że nie wystarczy zrobić przedpłaty na materiały. :evil: :-?
Tata miał wyznaczoną datę zapłaty całości na któryś z dni w ostatnim tygodniu kwietnia. Dzień wcześniej już chciał jechać, ale mama odwiodła go od tego. Następnego dnia w wyznaczonym przez sprzedawcę terminie zjawił się z gotówką w hurtowni i okazało się że dzień wcześniej ceny ok. godz. 14 zostały podniesione o kilkanaście procent. Różnica wynosiła w naszym przypadku 2500 zł. Tata utargował na dziewięćset. :x

Wśród zakupionych materiałów były belki stropowe. W naszym domu stropy mają rozpiętość 4 m. i 2,6 m. Po dodaniu zakładów potrzebne belki mają 4,3 i 2,9. W związku z tym musieliśmy kupić belki dłuższe: 4,5 i 3,0 m. Sprzedawca bez problemu zgodził się je skrócić. Oczywiście zakładaliśmy tak jak w przypadku innych budulców, że do czasu kiedy będą nam potrzebne, będą mogły pozostać na stanie hurtowni. No i oczywiście się przeliczyliśmy. W czwartek, tydzień temu nagle zadzwoniono z hurtowni i oznajmiono, że belki będą dowiezione na naszą działkę w dniu następnym o siódmej rano. Tata, mimo że został przeze mnie wyposażony w komórkę, był niedostępny :roll: i nie mógł już odwrócić biegu wydarzeń. Następnego dnia pojechał razem z moim bratem, na miejscu zwerbowali dwóch pomocników i rozładowali belki. Teraz mamy belki a nie mamy nawet kawalindka cegły, nie mówiąc już o ścianie. Kierowca, który przywiózł belki powiedział, że przywieźli je, bo bali się, że ktoś przez pomyłkę wyda je jako standardowe.

W tę środę dostarczono stal, 12 fi., 6 fi. oraz „szyny” na większe nadproża. Z powodu wykopu pręty zostały raczej bezładnie zrzucone na samym środku jeszcze wolnej części działki. Po południu tata w ramach oszczędności pojechał na miejsce komunikacją miejską aby wszystko uporządkować. Gdy wróciłam do domu mama zaproponowała, byśmy we dwie pojechały samochodem za tatą i mu pomogły. Byłyśmy na miejscu przed nim, a potem przez dwie godziny przeciągaliśmy pręty, turlaliśmy zwoje i przenosiliśmy stalowe belki. Czułam się jakby nareszcie coś się działo, poza tym miła jest taka praca fizyczna po bezustannym siedzeniu za biurkiem. :P :wink:

W miniony czwartek geodeta wyznaczył cztery punkty naszego domu.( 350 zł.)

Prąd mamy od piątku (14.05.2004) Tzn. mamy własną skrzynkę i podłączoną do niej skrzynkę do prądu budowlanego. (1900 + 600 zł)

Wczoraj pojechałam z tatą na działkę. Podłączyliśmy kurek, tak więc i z wody możemy już korzystać. Niestety zaczęło padać i niewiele więcej zdążyliśmy zrobić. :(

Dzisiejszy dzień niestety był piękny, a my nie mogliśmy pojechać na budowę.

Jak długo jeszcze będzie trwało to rozpoczynanie? :-?

makul
28-05-2004, 20:40
Teraz będzie bardziej optymistycznie. :P

Od dwóch tygodni robimy chudy beton pod fundamenty. Najpierw przez pięć dni tata sam sobie pracował. W sobotę pomagała mu mama i mój brat (ja niestety miałam inne obowiązki). A od minionego poniedziałku mam urlop i razem z tatą obmierzam, kopię i wyrównuję łopatą rowki do betonu, tam gdzie kopać nie trzeba budujemy szalunki z dwóch desek. Kiedy tata załadowuje składniki betonu do betoniarki ja wyrównuję wcześniejszą partię. 8)
W ramach relaksu zrobiłam zegar słoneczny oznaczony napisami kawałkiem betonu komórkowego na wyschniętym chudym betonie. Latem o siódmej słońce będzie wpadać do kuchni, o dwunastej będziemy mieć pełne słońce w ogrodzie i pokoju dziennym, o piętnastej maksymalnie oświetlone będą sypialnie a wieczorem znowu kuchnia przez jej drugie okno. :wink:
Jutro będziemy całą piątką kończyć chudy beton i wkopywać rury kanalizacyjne przewidziane wyłącznie na kanalizację miejską – może jeszcze w tym dziesięcioleciu. :o

Oczywiście są też minusy (uwielbiam narzekać :lol: ): bez czapki nie da się wytrzymać; w poniedziałek i wtorek wiał wiatr a przez następne dni prażyło słońce.

Te cudowne ptaszki, jaskółeczki upatrzyły sobie skarpy naszego wykopu. W okresie gdy rzadziej niż codziennie przyjeżdżaliśmy na działkę wykopały sobie metrowe tunele w warstwie piasku tuż pod humusem. Jak tylko to zauważyliśmy przegoniliśmy je i zakleiliśmy dziurki gliną – stwierdziliśmy że lepiej żeby wcześniej poszukały sobie innych gniazd – zanim jeszcze złożą jajka. Ale one ciągle przylatują, przebijają się do gotowych tuneli – już nie wiem co robić. Z drugiej strony boję się, że jeśli im pozwolimy założyć gniazda to nasza ciągła obecność utrudni im karmienie małych i że nie wyprowadzą się do czasu zasypywania piwnic. :cry:


Pozdrawiam wszystkich budujących.

makul
14-06-2004, 11:46
Wkradł mi się wirus więc dopiero teraz piszę. :evil:

W sobotę 29 maja cały dzień wkopywaliśmy rury kanalizacyjne. W drugim tygodniu mojego urlopu znowu robiliśmy chudy beton. :oops:
http://foto.onet.pl/upload/39/90/_277349_n.jpg
Ostatecznie ukończyliśmy go łącznie z poprawkami w środę a od czwartku 3 czerwca rozpoczęliśmy cięcie prętów na zbrojenia. W pracy pomagała nam tzw. gumówka zakupiona kilka miesięcy wcześniej właśnie w tym celu. Przez osiem godzin nacięliśmy ponad 300 sztuk prętów o przekroju 6 mm.

W przerwie wypróbowaliśmy niezwykle pomocne archaiczne urządzenie
http://foto.onet.pl/upload/1/13/_277347_n.jpg
Zgiętarkę, bo tak to nazywamy, pożyczył nam kilka tygodni temu nasz miejscowy sąsiad. Pewnie po tym jak dowiedział się, że zamierzamy samodzielnie ciąć i zginać pręty. On sam jest budowlańcem, który w zeszłym roku zbudował naszym sąsiadom z naprzeciwka dom wraz z grupą pomocników.

Zgiętarka służy nie tylko do zginania ale i do prostowania prętów. Co prawda nie próbowaliśmy prostować dwunastek ale za to szóstki prostuje się świetnie. Mi osobiście wyprostowanie jednego pręta o długości jednego metra zajmuje dwie minuty. 8) Jest to praca niezwykle wyciszająca. Kiedy tak sobie prostowałam nie zauważałam co się dzieje wokół. Niezmiennie przywoływało mi to na myśl pracę kowala zamieniającego surowy kawałek stali w miecz – miło jest tak uwznioślić swoją ciężką pracę. :wink:
Wcześniej tata kombinował jak zgiąć pręty, zwłaszcza te grube. Przy okazji twierdził, że cieńsze można prostować i zginać gołymi rękoma. Jednak nic nie przekonywało mamy. Widok czterech zwojów drutu ciągle wywoływał u niej grozę. :o

Niestety urlop mi się skończył i teraz tkwię w zimnych murach kiedy tam tata wygrzewa się na słoneczku. Aż do minionej środy przede wszystkim ciął i prostował pręty, a mama robiła z nich strzemiona.

W Boże Ciało przyjechaliśmy na działkę po całonocnej ulewie i okazało się, że część ściany wykopu oberwała się. :x W piątek mama i moja siostra przemieszczały osunięty piasek w inne miejsca, (dobrze że mamy dwie łopaty) a tata dalej ciął pręty. Po pracy straciłam dwie godziny w autobusach by dojechać na budowę i jeszcze przez trzy godziny pomóc w gięciu prętów fi. 12. A potrzebne są do tego aż trzy osoby, bo dwie trzymają pręt na wysokości urządzenia, a tata zapierając się całym ciężarem ciała zgina. Tak jest oczywiście tylko przy prętach o długości powyżej 5 m. Do krótszych wystarczą dwie osoby. 8)

W sobotę był ciąg dalszy prętów. Ponieważ jest to praca dla trzech, ja zajęłam się przygotowaniem nie ruszanej od momentu zakupu stołowej piły tarczowej. :roll: Na szczęście sama tarcza piły była już zamontowana fabrycznie (inaczej niż w instrukcji obsługi) a ja usunęłam tylko kawałek styropianu zabezpieczający silnik w czasie transportu i zamontowałam kawałek metalu do rozdzielania drewna po wyjściu spod piły.
Mój braciszek znowu zaszczycił naszą budowę i po południu rozpoczął z tatą budowanie szalunku do fundamentów. Zrobiłam też zdjęcia
http://foto.onet.pl/upload/24/27/_283908_n.jpg

Wieczorem mama i ja rozmawiałyśmy z sąsiadami, którzy zakładają sobie kominek z płaszczem wodnym. Oczywiście mama natychmiast zapaliła się do tego, tym bardziej, że ogrzewanie kominkiem jest tańsze niż gazem, a ostatecznie i tak będziemy mieli kominek. Tata oczywiście jest przeciw. Koniecznie chce mieć dwa niezależne źródła ciepła: kominek i piec gazowy.
Poza tym sąsiedzi w zeszłym roku zapłacili 2000 zł. za gruszkę betonu a tata powiedział, że będzie nas to kosztować 1200 zł. W ogóle nie wiem skąd on bierze niektóre ceny. :-?

makul
27-06-2004, 20:29
Aż do minionego czwartku tata robił szalunek. Długo mu szło głównie dlatego, że nie mieliśmy czasu w sobotę by mu pomóc. :oops: W piątek tata zamiatał chudy beton bo deszcz naniósł glinę, która utworzyła cienki i twardy kożuch. :(
Wczoraj przed południem jeszcze oczyszczaliśmy beton, a po południu przenieśliśmy, tata, ja i brat, pogięte pręty do wykopu. Początkowo nie szło to zbyt sprawnie, potem to ja miałam plan w ręku i stojąc u góry podawałam kolejno pręty i mówiłam gdzie tata i braciak mają je zanieść. 8) Ja pierwotnie sądziłam, że wiązać zbrojenie będziemy na „górze”, a potem zniesiemy je do wykopu. Tata uzmysłowił mi że cztery pręty wraz z strzemionami będą dla nas za ciężkie, poza tym ułożenie prętów tata zrobił w ten sposób, że łączenia prętów zbrojenia nie pokrywają się. Tzn. najwyżej dwa z czterech prętów mają zakończenia w tym samym miejscu, a długość ich waha się od 3 do 11 metrów.
Ułożyliśmy wszystkie pręty na ich planowane miejsca w szalunkach i rozpoczęliśmy spinanie ich strzemionami. I znowu początek był trudny. Cztery leżące na ziemi pręty przywiązać do strzemion było ponad możliwości jednej pary rąk. :roll: Ponieważ widziałam w zeszłym roku na budowie obok jak wiązano druty zawieszone na płocie, wpadłam na pomysł 8) zawieszenia górnej pary prętów na deseczkach opartych o brzegi szalunku. Teraz wiąże się bez problemu. Nizaniem strzemion zajęłam się ja, a tata je przywiązywał. Dziś kontynuowaliśmy pracę. Jestem ciekawa jak posunie się praca w tym tygodniu.
Dzisiaj tata zaczął się zastanawiać jaką zaprawą będziemy murować piwnicę – myślałam, że już to wie. :o Gdyby ktoś trafił na wątek o na ten temat to proszę o informację.

makul
06-07-2004, 22:25
Dzisiaj zakończyliśmy wiązanie strzemion. :D Główną pracę odwalił oczywiście tata, bo poza nim tylko ja i mój brat posiedliśmy tę umiejętność, a przecież oboje mamy czas tylko w weekend’y. :cry:

Dzisiaj ponownie wypróbowałam trasę z pracy na działkę – godzina i 45 minut – cztery tramwaje, autobus i pieszo (oczywiście letnie rozkopy ulic). Za to wspaniale się szło wśród łanów. Ćwierkały ptaki, szumiały liście, bzyczały odrzutowce. :lol: Szkoda tylko, że połowa drogi to kasztanowa aleja - wszystkie drzewa są żółte.

Zbrojenie wygląda wspaniale, całe zawieszone na szalunkach. Teraz zostanie spuszczone na podkładki z betonu. Tata chciał oczywiście kupić plastikowe podkładki, ale w żadnym markecie budowlanym ich nie znalazł. :roll: A kiedy wreszcie gdzieś były, to okazało się, że za małe. W ciągu tej jedynej godziny, którą dziś spędziłam na budowie, przenosiliśmy te podkładki do wykopu. Wypróbowałam też właśnie zakupiony przecinak do prętów fi 6. Kolejne 30 zł. Szkoda, że wcześniej tego nie mieliśmy, przecina się bardzo szybko, a przy okazji ćwiczy mięśnie, a nie niszczy słuch.

Chciałam dzisiaj zrobić zdjęcia, ale nie mogłam pożyczyć cyfrówki. :-? Ciekawa jestem ile miesięcy będę czekać na zwykłe.

Do zalania fundamentów potrzebujemy 24 m3. Już wiemy gdzie zamówimy beton. Pod uwagę były brane dwie betoniarnie, obie w pobliżu ul. Głogowskiej, na wyjeździe z Poznania. Całkowity koszt w jednej z tych firm to ok. 7 tys. w drugiej 6 tys. Wiadomo którą wybierzemy, dziwi mnie tylko taka rozbieżność cen. Wstępnie planujemy zalewanie na poniedziałek.

Poza tym tata musiał pojechać do hurtowni, w której kupiliśmy BK, bo już chcieli nam go przywozić a jeszcze nawet nie mamy bloczków betonowych na miejscu. :oops: Udało się to odroczyć do dziewiętnastego. Ciekawa jestem ile do tego czasu zbudujemy.

makul
10-07-2004, 18:10
Wczoraj wizytował nas kierownik budowy. Nie stwierdził większych uchybień w zbrojeniach fundamentów. :D Jedyne co musieliśmy poprawić to dodatkowe pręty w miejscach, gdzie nie będzie ścian. Kiedy byliśmy u niego po raz pierwszy zostawiliśmy kopię projektu i teraz podzielił się z nami kilkoma uwagami. Chociaż wyraźnie powiedzieliśmy mu wtedy, że sami wykonaliśmy projekt, on wczoraj każde zdanie rozpoczynał od zwrotu: „ten architekt”. :roll: Może nie chce przyjąć do wiadomości, że każda koncepcja, rysunek i obliczenia są naszym wyłącznym dziełem i że pomoc architekta ograniczała się do uwag słownych, które zresztą nie wiązały się z elementami konstrukcyjnymi, oraz do złożenia podpisu.

Dzisiaj głównie gięliśmy pręty do zbrojenia schodów. Łącznie dziewięć, z tego cztery zgięte w ośmiu miejscach a pięć w pięciu miejscach. To była okropnie precyzyjna praca. Dotąd wszystko gięliśmy pod kontem prostym, teraz kąty były otwarte, od 117 do 158 st. Końce tych prętów będą połączone z szalunkiem i zalane.

Zbrojenie podstawowe znajduje się już na swoim miejscu. Kierownikowi budowy spodobały się podkładki betonowe. Mówił, że niektórzy kładą zbrojenie bezpośrednio na chudym betonie. :o Oto zdjęcia zbrojenia w dwóch odsłonach:
spojrzenie standardowe i
http://foto.onet.pl/upload/38/45/_292777_n.jpg

niezwyczajne
http://foto.onet.pl/upload/46/85/_292778_n.jpg

makul
12-07-2004, 21:07
Wczoraj ustawiliśmy zbrojenie schodów prowadzących z piwnicy na poziom ziemi. Nie poszło nam to tak szybko, jak wcześniej sądziłam. :oops: Najpierw ustawiliśmy podporę z dwóch pali połączonych deską. Na tym oparliśmy pręty i zaczęliśmy je ustawiać na właściwych miejscach poprzez przywiązywanie do prętów poprzecznych. Dopiero po połączeniu z piątą poprzeczką „schody” stały się jednością. Tutaj można je podziwiać 8)
http://foto.onet.pl/upload/25/98/_294028_n.jpg
Ponieważ na jutro zamówiliśmy beton, dziś jest finisz przygotowań do wylania. Choć jest już ciemno, tata, mama i moja siostra wciąż są na działce i uwijają się przy pracy. Dziś oznaczyli listewkami poziom do którego musi dojść beton. Na szczęście mama i siostra mają wakacje szkolne i mogą pomagać tacie.
:wink:

makul
27-07-2004, 21:17
W dniu zalewania betonu, ja z mamą i tatą byliśmy na działce o piątej rano, żeby dokończyć zbrojenie słupków wzmacniających ściany zewnętrzne piwnicy. :oops: Potem ja zostałam odwieziona do pracy, a rodzice z moją siostrą i dwoma siostrzeńcami mojego taty (19- i 15-stoletni) czynili na działce ostatnie przygotowania – jak się później okazało niewystarczające. :cry: Około jedenastej przyjechała pompa i betoniarki. Ja osobiście byłam przekonana, że wylewanie betonu jest częścią integralną dostawy. Być może mój tata wiedział, że to on będzie wylewał beton, ale jak to mężczyzna, nie ujawnił swoich wątpliwości, natomiast panowie z betoniarni nie pomyśleli o przeprowadzeniu teoretycznego instruktażu. :roll: Skutkiem tego zbiegu niedomówień szalunek w jednym miejscu nie wytrzymał. Po tym wypadku pan od pompy powiedział, że beton wylewa się warstwami. Reszta poszła już sprawnie, ale to co zostało zepsute naprawialiśmy przez tydzień. Myślę jednak, że ten błąd nie wpłynie na całą konstrukcję, która i tak jest silniejsza niż potrzeba.

http://foto.onet.pl/upload/11/27/_302851_n.jpg

Poza tym panowie zostawili nam jeszcze kłopot w postaci kałuży zaschniętego betonu na środku przyszłego ogrodu. :evil: Kiedy po dwóch dniach od zalania zajęliśmy się tym, efekty naszej pracy przy pomocy młotka i wideł były znikome. Pomógł nam dopiero teść sąsiada, który właśnie przyjechał do córki, aby ułożyć granitowy bruk. Akurat nadwerężałam widły, kiedy zaproponował użyczenie kilofa. Mimo potwornego upału z zapałem zaczęłam walić w beton. Skutek był natychmiastowy, tylko tata zbyt dumny, by mi pozwolić na zakończenie tej pracy, oderwał się od tego co właśnie robił, wziął ode mnie to przydatne narzędzie i sam rozbił większą część. Z pozbyciem się resztek nie mamy na szczęście kłopotu – na podmokłej części naszej ulicy sąsiad zorganizował wysypisko gruzu, więc się dołączyliśmy z naszymi odłamkami. :oops: Pozostaje tylko refleksja, co byśmy zrobili, gdyby za płotem nie pracował starszy pan ale jego zięć, pewnie nigdy nie pomyślałby o zaproponowaniu nam swojego kilofa. Z drugiej strony przy pierwszej wizycie w LeroyMerlin sprawdziłam ile taki kilof kosztuje – chyba wpadłam w nałóg posiadania narzędzi. :wink:

Odbiliśmy szalunki, wsypujemy piasek do „piaskownic”, ponownie układamy deski w nienaganne stosy i wyjmujemy gwoździe. Mamy ich już ponad litr (nie mogłam zważyć, ale wiem ile litrów mieszczą pojemniczki). Błędy przy betonowaniu opóźniły rozpoczęcie murowania o kolejne dziesięć dni, a murować mamy już czym. Na placu są już bloczki betonowe – połowa docelowej ilości i beton komórkowy, również połowa. Oczywiście, żeby we wszystkim był jakiś mankament, także i dostawa nie przebiegała idealnie. W czasie wyładunku BK załamała się paleta akurat w momencie gdy była uniesiona nad inną pełną bloczków paletą. :-? Straty to ponad półtora palety ślicznych białych suporeksów. Mam nadzieję, że dostawca nie będzie robił kłopotów i uwzględni naszą reklamację. Musimy też pomyśleć o nosidłach do tych 25 kilogramowych bielusiów. Ostatecznie wygrał mój pomysł skonstruowania plecaczków jakie widziałam na filmach opowiadających o odbudowie Warszawy.

Dzisiaj tata rozpoczął przyklejanie papy lepikiem.

makul
02-08-2004, 21:52
Dzisiaj tata zakończył przyklejanie papy lepikiem. Oczywiście jedynie on był przez siebie upoważniony do tej brudnej roboty. :roll: Wszystkie ławy fundamentowe są przykryte dwiema warstwami papierowej papy.

http://foto.onet.pl/upload/18/41/_306605_n.jpg

W tym czasie mama i siostrzyczka wsypywały piasek do „piaskownic” i transportowały bloczki betonowe z miejsca składowania do poszczególnych pokoi. Początkowo zjeżdżały z bloczkami do wykopu taczką, potem wykorzystały zjeżdżalnię zbudowaną z trzech desek. W piątek pomagała w tym siostra mojej mamy. W sobotę z kuzynem rozładowałam jedną paletę, a potem mój brat drugą. Mam nadzieję, że następne dostawy zostaną rozładowane bezpośrednio do wykopu, choć tata jak zwykle ma wątpliwości czy jest to wykonalne. Żyje według zasady: tylko ja umiem to zrobić. :evil:

Dzisiaj też zostały położone pierwsze bloczki betonowe. W ciągu siedmiu godzin tata położył 35 bloczków łącznie z ustawieniem czterech narożników. Od jutra zostaję sama z kotem, :cry: bo tata będzie nocował na działce, a mama i siostra będą tam codziennie dojeżdżać rowerami z domku letniskowego. Może teraz praca się posunie, bo dotąd zwykle przyjeżdżali na działkę dopiero po dziesiątej.
:oops:

makul
13-08-2004, 21:05
Już od niemal dwóch tygodni murujemy, a jakie są wyniki widać na zdjęciu :oops:

http://foto.onet.pl/upload/4/58/_311594_n.jpg

Tata układa średnio trzydzieści bloczków betonowych dziennie lub inaczej jeden bloczek w dwadzieścia minut. W tym tempie, jak obliczyliśmy, ściany piwnicy powstaną do końca października. :roll:

Tempo jest oczywiście spowodowane nie tylko brakiem wprawy, ale też potworną dokładnością układania. Bloczki są niewymiarowe. Tata mówi, że kupił już najrówniejsze jakie widział, ale i tak różnica na obwodzie w dwóch końcach bloczków wynosi 12 mm. W związku z tym już układając zaprawę musi z jednej strony dawać jej więcej. Poza tym przekonałam się, że zaprawa nie przykleja się do powierzchni pionowych i aby było idealnie, musimy po ustawieniu bloczka wpychać zaprawę w spoinę pionową. Oczywiście ktoś mógłby stwierdzić, że to niepotrzebna praca, ale przecież czas się nie liczy, bo nikt nas nie wygania z mieszkania, a tata i tak ma już do końca życia wakacje.

Najbardziej jednak martwi mnie beton komórkowy, który już stoi na działce. Zastanawiam się jak go zabezpieczymy na zimę, przy czym zakładamy, że nikt go nie ukradnie.

Mama oczywiście cały czas namawia tatę na zmianę decyzji i zatrudnienie kogoś bardziej wprawionego w murowaniu do pomocy. Tata ma tylko jedną odpowiedź: przyjęliśmy zasadę. Zasada to oczywiście budowanie bez zatrudniania kogokolwiek, a szczególnie dotyczy to stanu surowego.
Nie cały miesiąc temu kupiłam z mamą tzw. pawilon ogrodowy. Teraz, kiedy słońce nadrabia stracony czas, bardzo się przydał. Tata nie wyobraża już sobie pracy w pełnym słońcu. 8)

A dookoła jak grzyby rosną domy. Niedaleko nas wytyczono niedawno nowe działki. Natomiast przy naszej ulicy jest niestety działka zakupiona przez jakichś „zapobiegliwych” rodziców dla dziesięcio letniej córeczki. Tak więc z wybrukowaną ulicą na następne piętnaście lat możemy się pożegnać. :evil: Jak wiadomo gmina nie robi dróg dopóki choć jeden dom przy ulicy nie jest wybudowany, bo przecież są to drogi tak złej jakości, że jakikolwiek ciężki sprzęt budowlany natychmiast ryje koleiny.

makul
16-09-2004, 19:26
Długo nie pisałam, bo ciągle jesteśmy na etapie murowania piwnicy, postępy można zobaczyć na zdjęciu.

http://foto.onet.pl/upload/35/14/_333661_n.jpg

Tata już kładzie 40 bloczków dziennie. :P Przez pięć dni tygodnia jego pomocnikiem jest mama – dzięki temu nawet nie zauważyła, że jest już na emeryturze, :wink: a w soboty pomagam ja.
Zasypaliśmy piaskiem przestrzenie między ławami, wiem że powinniśmy go zagęszczać i pewnie kiedyś przyjdzie nam to poprawić, :oops: ale niestety nie mieliśmy wolnych środków płatniczych na wypożyczenie odpowiedniej maszynki. :evil:
Bloczki betonowe są już każdorazowo wyładowywane do wykopu, więc nie ma problemu z ich transportem, który był niepotrzebną pracą.

Co do wątpliwości budowlanych, to nie ma ich kto rozwiać. Wszystkie fachowe pisma, łącznie z Muratorem zakładają, że prace murarskie wykonają fachowcy, którzy nauczyli się tego od starszych fachowców, którzy nauczyli się tego od jeszcze starszych fachowców itd. :cry: A i wśród tych fachowców są różne zdania na każdy temat.
Sąsiad, budowlaniec, którego „dziełem” jest dom widoczny naprzeciwko naszego wjazdu do garażu, twierdzi, że murując bloczki betonowe, należy polewać wodą, aby zaprawa dobrze wiązała. Z kolei inny sąsiad, również jak tata budujący samodzielnie, tyle że po pracy, zaprzecza iżby było to konieczne. I komu wierzyć, niestety nasz kierownik budowy mówił tylko o zamaczaniu betonu komórkowego w trakcie murowania, a do tego czasu jeszcze sporo wody upłynie. :-?

Pozdrawiam wszystkich budujących.
M.

makul
21-10-2004, 20:37
Pewnie się powtarzam, ale ciągle budujemy piwnicę. :oops: Zdjęcia z początku miesiąca i wczorajsze.

http://foto.onet.pl/upload/28/39/_344728_n.jpg
http://foto.onet.pl/upload/22/53/_352995_n.jpg

Mama i tata pracują niezwykle wydajnie czyli 35 do 40 bloczków dziennie. :wink: W niektórych miejscach osiągnęliśmy wysokość parapetów okien, więc budowa koncentruje się teraz na ścianach wewnętrznych.

Sąsiad z domu obok już się wprowadził. Niestety akurat on jako jedyny na naszej ulicy zainstalował piec węglowy. :cry: Pozostaje nadzieja, że wiatry będą zachodnie i południowo zachodnie i pociecha, że okna sypialni są z innej strony. Tylko czy rzeczywiście taki piec jest tańszy od kominka z wkładem. :-?

Planowany koniec prac w tym roku za trzy tygodnie.

Pozdrawiam

makul
20-04-2005, 18:39
Po długiej zimowej przerwie zaczęliśmy znowu budowę. Zgadnijcie co budujemy... piwnicę.
28 marca betoniarka ponownie zaczęła mieszać zaprawę, a tata i mama ramię w ramię zaczęli układać bloczki betonowe.
Ale nie jest aż tak źle, większość ścian osiągnęła już wysokość 15 bloczków, więc kiedy daszek od czapki udaje sufit można wyobrazić sobie jak duże będą piwnice i leżące nad nimi pokoje.
Piętnasty bloczek to jednocześnie ostatni betonowy, potem tata chce przejść na beton komórkowy, czyli z szerokości 25 cm. na 36 cm. Cały czas podważam jego koncepcję, ale on chce, żeby ściany oddychały :roll:
Twierdzi, że jeśli położy teraz izolację na betonie, to nie będzie żadnego podciągania wody, a słupki, które w tej chwili wyglądają jak przerwy w ścianach zaleje betonem z odpowiednim plastyfikatorem. Potem oczywiście będzie jeszcze izolacja przed wieńcem.
Niestety tata rozporządza głosami mamy i siostry a ja tylko swoim - jest 3:1 :-?

Pozdrawiam wszystkich budujących

makul
25-04-2005, 20:34
Nowe zdjęcia.

http://foto.onet.pl/upload/39/5/_460211_n.jpg
http://foto.onet.pl/upload/27/91/_460210_n.jpg
http://foto.onet.pl/upload/37/19/_463686_n.jpg

W sobotę, 23 kwietnia przez cały dzień tata, mama, ja i moja siostra zginaliśmy pręty na drugi bieg schodów. Poza tyma mama i tata dziennie układają ponad 25 bloczków betonowych, tak więc położenie pozostałych stu powinno zająć czas do piątku. :D

Tata zaczyna brać pod uwagę potrzebę zatrudnienia kogoś, jednak wyłącznie w celu podawania i przenoszenia betonu komórkowego. Wczoraj, przy okazji wycieczki po naszej nowej okolicy wstąpiłam z tatą na działkę i dokończyłam nosidło, o którym wcześniej wspomniałam. Brakowało mu tylko pasów, więc je przymocowałam "pistoletem" tapicerskim. Założyłam ów "plecak", ukucnęłam, żeby tata mógł postawić bloczek na nosidle i stwierdziłam, że nie jestem w stanie wyprostować nóg, lecz kiedy tata pomógł mi się podnieść mogłam swobodnie przemieszczać się z tym trzydziesto trzy kilogramowym bagażem. Właśnie teraz pomyślałam, że być możę przyczyną niepowodzenia było zmęczenie mięśni po dziewięciokilometrowym marszu. Następną próbę podejmę więc za tydzień. 8)

Pozdrawiam wszystkich budujących

makul
10-05-2005, 20:24
W budowie nastąpił przełom. Zaczęliśmy zalewać słupki wzmacniające ściany piwnicy (zupełnie zresztą zbędne :oops: ). Pierwszy z nich można podziwiać przed zalaniem na zdjęciu.

http://foto.onet.pl/upload/17/41/_470857_n.jpg

Kolejne będą już tak wysokie jak całkowita wysokość piwnicy. Ten pierwszy wypada pod drzwiami wejściowymi, które znajdują się pół piętra pod parterem.

Oprócz tego zalaliśmy też szynę wzmacniającą spocznik schodów.

http://foto.onet.pl/upload/8/18/_470858_n.jpg

Spocznik ma ponad 180 cm gdyż jest jednocześnie podłogą przedsionka. To wszystko tata i mama robili w minionym tygodniu, a ja pomagałam im przez cały długi weekend.

Dziś rodzice kupili 1 m3 styropianu w granulkach – 140 zł. i rozpoczęli murowanie ciepłą zaprawą BK, który będzie położony w dwóch ostatnich warstwach przed stropem piwnicy. Kiedy tata przyniósł pierwszy z trzech worków niechcący zrobił w nim dziurę – oczywiście twierdzi, że to wina mamy, więc cały korytarz był w białych kuleczkach. :o Dwa worki zostały w domu, a trzeci zawieźli samochodem na działkę. I wszystko było w porządku, do momentu, kiedy nasz pies – znajda opuścił kolana mamy i przeniósł się na tylnie siedzenie samochodu. Po chwili kabinę zalała „lawina śniegu”. :roll: :oops: :wink: Mama wybierała kuleczki przez półtorej godziny. W tym czasie tata położył izolację na betonie komórkowym, a potem przez cztery godziny położył cztery bloczki BK (59/36/24).

Pozdrawiam wszystkich budujących
M.

makul
19-05-2005, 21:35
I znowu powraca sprawa najęcia albo nie ekipy budowlanej. :-?

Według mamy obliczeń pracując w dotychczasowym tempie strop piwnicy zalejemy we wrześniu :o i wtedy jedynym wyjściem będzie zatrudnienie kogoś, kto dokończy stan surowy. Tata szacuje, że piwnicę ukończymy w lipcu. :o

Mama „wywiedziała” się, że sąsiedzi za postawienie murów i dachu – oczywiście bez piwnicy – zapłacili 20.000,00. Tata wg mamy już w 50% jest przekabacony, ale kiedy tylko podejmujemy ten temat, twierdzi, że nie ma mowy, i jeśli będzie trzeba, to będzie pracował po 24 godziny na dobę a pieniędzy nie będzie wydawał, na coś co może zrobić sam. :-?
W dodatku kiedy powiedziałam, że moim zdaniem zatrudniając kogoś, musielibyśmy murować nie na zaprawę, lecz na klej, (żeby mieć przy okazji lepsze parametry cieplne) tata od razu stwierdził, że jest to wykluczone, bo on ma tak wyrysowane bloczki, że tylko przy zastosowaniu jednocentymetrowej spoiny będzie mało cięcia i sztukowania BK. :roll: :-?

A co do cięcia BK, to stwierdzam, po własnoręcznym wykonaniu kilku cięć 8) , że nie jest to taki wielki problem. Bloczek po przecięciu wygląda jakby był tak już wyprodukowany, powierzchnia jest idealnie gładka i na pewno nie wpływa na trwałość betonu komórkowego.

Kiedy pisałam powyższy tekst przyjechali rodzice i zaszokowali nas nowymi wiadomościami.
Może przypomnę co już na ten temat pisałam.


Działkę kupiliśmy w kwietniu tego roku. Cena wg wstępnych ustaleń miała wynosić 29 zł. za metr nie uzbrojonej działki (15 km. od centrum Poznania) plus 6000 za przyłączenie wody i prądu. Od przyszłych sąsiadów dowiedzieliśmy się, że sprzedający wcale nie zamierza doprowadzać wody i prądu, oni czekają już drugi rok, niektórzy zaczęli się procesować a inni sami zabrali się do roboty i w ciągu tego roku zostały podpisane umowy z wodociągami i "elektrycznością". Kilku mądrzejszych nie zapłaciło owych 6 tys. i poradzili nam zrobić tak samo. Kiedy przyszliśmy do notariusza (pani notariusz) okazało się, że jesteśmy złymi biznesmenami. :oops: Właściciel od razu zauważył, że jesteśmy zakochani w naszej działce i kupimy ją na sto procent. Powiedział po prostu, że nie zgadza się na sprzedaż działki bez przedpłaty na media, a w dodatku w umowie nie będzie o tym ani słowa, gdyż jemu nie wolno sprzedać od tego roku działki bez przyłączy. Tak, więc wg umowy cena jednego metra wzrosła do 34 zł. :x Mój łatwowierny ojciec :-? od razu na to poszedł, ale ja po bardzo nieprzyjemnej dyskusji wymogłam na panu A. osobne odręcznie wypisane oświadczenie sprzedawcy z przyrzeczeniem opłacenia z tych pieniędzy przyłączy. Już teraz wiemy, że odzyskanie tych pieniędzy będzie prawie niemożliwe. :cry: :cry:

O te pieniądze, które zapłaciliśmy na media musieliśmy się oczywiście procesować bo ostatecznie sami za nie płaciliśmy. Wyrok sądowy już mamy, ale sąsiadka ma na pana Adama N. kilka wyroków a komornicy i tak ciągle są bezsilni. :evil:

Poza tym kilka tygodni temu w Bezpłatnym Tygodniku Poznańskim (nr 15(146)) w artykule „Jak Poznań miał zarobić na Krzesinach” – czyli o tym jak pan Adam N. Zarobił sprzedając miastu za jeden milion zł. teren, który kupił zaledwie w 1997 r. za 30 tys. zł. gdyż wówczas Miasto Poznań nie było zainteresowane gruntem :o :evil: :-? . Miasto przez lata inwestowało w infrastrukturę nie swojego gruntu :evil: , zmieniło nawet jego przeznaczenie z rolnego na przeznaczony pod zabudowę :o . Wszystko to było jak prezent dla owego Adama N.

I teraz o nowinach przyniesionych głównie przez mamę, bo to ona ciągle chodzi po sąsiadkach.

Pan Adam N. kiedy kupował te tereny chciał również nabyć działki na znajdujące się po przeciwnej stronie naszej ulicy. Jednak właścicielka, rdzenna mieszkanka naszej „Wsi” nie chciała sprzedać i wtedy usłyszała: jeszcze mnie popamiętacie! – Tak relacjonuje to zięć owej pani. W ten sposób podobno pokrzyżowała mu wiekopomne plany podziału i zagospodarowania terenu, który wbrew jego oczekiwaniom nie był jedną „nieskalaną” płaszczyzną. :o

Wczoraj mama dowiedziała się od sąsiadów, którzy tek jak my kupili działki od pana N., że ów zamierza na końcu naszej ulicy postawić płot i zrobić teren zamknięty, dostępny tylko dla mieszkańców owego terenu zamkniętego :evil: :o . Wg planów, które dostaliśmy od geodety, nasza ulica na swoim południowo-zachodnim końcu ma po prawej przejście szerokości 3 m., czyli dobre jedynie dla ludzi i małych samochodów (przesmyk ten jest wyłączną własnością doczesnych właścicieli dwunastu działek po naszej stronie ulicy; w tym naszej),a ns lewo ślepy zauek (najprawdopodobniej pierwotne plany zakładały, że ulica będzie prowadziła dalej). Na swoim północno-wschodnim końcu łączy się pod kątem prostym z inną nie istniejącą jeszcze ulicą, która z kolei dochodzi do ulic już nazwanych w tym jednej asfaltowej. (Teraz sobie właśnie pomyślałam, że wszystkie okoliczne ulice, nawet te wyglądające jak ugór, mają słupki z nazwami, a nasz ulica, przy której stoi już 11 domów w różnych stadiach budowy i ukończonych takiego słupka z nazwą nie ma).

http://foto.onet.pl/upload/25/95/_181039_n.jpg
W oddali widać koniec naszej ulicy - być może już tego lata zamkniętej.


Natomiast sąsiadki, które były dziś w Urzędzie Gminy Kórnik i rozmawiały z „Głównym Urzędnikiem” ds. planowania przestrzennego (lub coś w tym stylu) usłyszały, że obecne plany nie przewidują połączenia naszej ulicy z ulicą na tyle szeroką, by mogła przejechać nią śmieciarka, wóz strażacki, karetka pogotowia, a nawet szambownik :evil: :-? :o . Pan Urzędnik powiedział, że pan N. już doprowadził kilku pracowników Urzędu do wrzodów :o , a kilku straciło przez niego posady :( . Na koniec stwierdził, że przecież mogły nie kupować tu działek :evil: :o , a w ogóle to niech nie psują mu humoru od samego rana. :-? :evil:

Z tym wiąże się jeszcze podłączenie naszej ulicy do gazu. Gazownia już rozpoczęła uzyskiwać pozwolenia na przeprowadzenie gazociągu i poinformowała nas, że niestety do naszej ulicy nie są w stanie go doprowadzić, bo pan Adam N. nie wyraża zgody na przeprowadzenie rur przez jego teren. :evil: :evil: Z kolei od drugiej strony nasza sąsiadka nie wyraża zgody, bo po przeżyciu wybuchu gazu nie zamierza mieć go choćby głęboko w ziemi w odległości mniejszej niż trzydzieści metrów od jej domu. :roll:

W niedługim czasie będzie również zakładana kanalizacja miejska (jakiś dygnitarz kupił dom na ekskluzywnym osiedlu zaledwie jeden kilometr od nas :wink: ) a tu nie ma drogi, którą dałoby się rozkopać w celu ułatwienia wszystkim życia. :cry:

Optymistyczne jest tylko to, że jakiekolwiek standardy nie dopuszczają takiej sytuacji i w związku z tym po kilku latach przepychanek, być może nawet po sądach, uzyskamy wyjazd z naszej ulicy.

:cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

Pozdrawiam wszystkich w spokoju budujących
M.

makul
23-05-2005, 21:17
Dzisiaj dziewięcioosobową grupą byliśmy u burmistrza, obiecał nam, wraz z zastępcami, że wszystko załatwi (mamy to na piśmie). Ma to zająć trzy miesiące. :lol:

Przy okazji wyszło na jaw, że gmina wydawała oświadczenia stwierdzające, że posiada ona działki o takich i takich numerach, przeznaczone na drogi gminne. Na podstawie tych zaświadczeń starostwo wydawało pozwolenia na budowę. Jednak gmina nigdy nie była i nie jest właścicielem tych działek. I co o tym sądzić. :-?

Pozdrawiam
M.

makul
03-07-2005, 19:09
Tak mnie rozleniwił dwutygodniowy urlop na budowie, że moje zgrabiałe paluszki nie chciały skakać po klawiaturze. :lol: (W pracy są zmuszane)

Budowa posuwa się bardzo powoli. :cry: Jeszcze zostały nam do zalania dwa słupki, które tuż po zdjęciu szalunków wyglądają tak:
http://foto.onet.pl/upload/31/56/_476712_n.jpg
A po zrobieniu całej ściany tak:
http://foto.onet.pl/upload/35/69/_489038_n.jpg
http://foto.onet.pl/upload/38/11/_500566_n.jpg

Dzięki budowie mam symptomy cieśni nadgarstka dwadzieścia lat wcześniej niż miała moja mama. Pocieszające jest, że mi nie przeszkadza to spać, bo mama czasami budzi się z bólu. :-? Tata jest oczywiście nie do zdarcia, raz tylko spadł ze ściany, bo wydawało mu się, że potrafi utrzymać równowagę stojąc w szpagacie. Teraz ma pół pośladka w pięknym fiolecie.

To jednak wszystko nic w porównaniu z kłótniami jakie muszę prowadzić z tatą, żeby nie budował z błędami. :evil: Np. dwa tygodnie tracę na przekonanie go, że nadproża muszą być ocieplone styropianem. On podaje kontrprzykłady z budowy domów o dwuwarstwowych ścianach, a nasz dom ma ściany jednowarstwowe. Mówi też, że on nie jest w stanie zrobić tak skomplikowanej rzeczy. Ale pewnego dnia, kiedy na budowie jest znajomy rodziców, a ojciec sąsiadki przygląda się zza płotu, ja przedkładam na forum temat i okazuje się, że wystarczy potwierdzenie obu panów, a tata na wszystko się zgadza. :roll:

Odreagowuję przekopując grządki, założyłam małą plantację bazylii na pesto i posadziłam dwa dwudziestometrowe rządki kwiatków.
http://foto.onet.pl/upload/29/51/_526454_n.jpg

W naszej okolicy wg przysłów, które wyszukała mama będzie aż do połowy września trzydziestostopniowy żar przerywany bezdeszczowymi burzami. I ja chcę mieć zbiornik na deszczówkę? :-? – pewnie korzystniej będzie wykopać studnię głębinową.

Pozdrawiam

makul
30-07-2005, 22:13
Witam !

Po wspaniale deszczowym tygodniu moja bazylia tak wybujała :P , że będę musiała ją zebrać. :( Cieszę się, że przysłowia o pogodzie się nie sprawdziły. :D

Tata przynajmniej odpoczął od upałów, bo jednak przy takim palącym słońcu trudno pracować.

A w naszej piwnicy mamy już wszędzie wmurowane nadproża, tzn. bez garażowego, bez jednych drzwi wewnętrznych i bez dwóch okiennych – pestka. :wink:

W poprzednią sobotę zakończyłam wiązanie zbrojenia pierwszego biegu schodów a dziś z siostrzyczką ułożyłam zbrojenie do drugiego biegu i przez resztę dnia wiązałam.

Tak było jeszcze dziś rano

http://foto.onet.pl/upload/34/25/_506169_n.jpg

A tak wieczorem

http://foto.onet.pl/upload/38/0/_511394_n.jpg

Wg prognoz taty strop wylejemy na początku września :oops: , mama wszystkie taty obliczenia mnoży przez dwa :-? . Ja już przestałam spekulować.

Pozdrawiam

makul
29-08-2005, 18:19
Zbliżamy się do zalania schodów, w sobotę ja i tata zrobiliśmy szalunek, a jutro będziemy zalewać. :D
http://foto.onet.pl/upload/31/57/_524620_n.jpg
Poza tym mamy już ułożone i zalane wszystkie nadproża, na ścianach nośnych jest ułożona warstwa cegieł. :D
W międzyczasie izolujemy ściany, na razie północno-zachodnią i –wschodnią. :D

Pozdrawiam

makul
30-08-2005, 22:18
Właśnie wróciliśmy z budowy. :lol:
Tata i ja od dwunastej do dwudziestej drugiej zalewaliśmy schody. Ostatnie cztery betoniarki wylewaliśmy przy sztucznym świetle, na jutro został podest. :wink:

http://foto.onet.pl/upload/13/39/_525240_n.jpg

Do jutra

makul
31-08-2005, 20:57
Podest zalany. 8) Mogę mieć tylko nadzieję, że pozostałe biegi schodów będziemy zalewać jednocześnie ze stropami, bo kręcenie 25 betoniarek nie jest najlepszym sposobem na spędzenie urlopu. :-?

http://foto.onet.pl/upload/45/92/_525659_n.jpg

Mama, ja i moja siostra jesteśmy za wynajęciem ekipy zaraz po zrobieniu stropu czyli w tym albo przyszłym roku, tata jest nadal przeciwny. :evil: :roll:

Pozdrawiam

makul
03-10-2005, 11:04
Miniony tydzień spędziłam na budowie. Razem z tatą przyklejałam styropian na zewnętrznych ścianach piwnicy, a potem przymocowaliśmy do jednej ze ścian folię „bombelkową”. We dwójkę ułożyliśmy dziesięć belek stropowych żeby wykorzystać godzinną przerwę w dostawie prądu. Na więcej belek nie miałam siły – no bo z resztą kto to widział? W sobotę przyjechał braciak i ułożył z tatą dwadzieścia dwie belki.



http://foto.onet.pl/upload/31/75/_537859_n.jpg



Nareszcie zaczęliśmy też zasypywać wykop – oczywiście taczkami – góra piasku na naszej działce powoli znika.



http://foto.onet.pl/upload/45/53/_537887_n.jpg



Pozdrawiam

makul
24-10-2005, 08:28
Zaczęliśmy układać pustaki stropowe :D , jak w przypadku wszystkich budulców i tu okazuje się, że dokładne planowanie jest bez sensu kiedy pustak sprzedawany jako 60 ma 61,5 cm. :roll:

W sobotę ukończyłam z tatą układanie pustaków nad pierwszym „przykrytym” pomieszczeniem. 8)



http://foto.onet.pl/upload/25/41/_545455_n.jpg





Niedawno otrzymaliśmy pismo od dostawcy gazu, że ze względu na brak zgody właściciela działek, przez które musiałby przechodzić gazociąg, gaz nie zostanie doprowadzony do naszej ulicy. :cry: Jednocześnie mamy jeszcze nie potwierdzoną informację o tym, że gmina sądownie przekwalifikowała część działki pana N. na drogę gminną i dzięki temu nasza Słoneczna będzie miała połączenie z resztą świata. :)



Pozdrawiam

Jak zawsze pesymistyczna :( optymistka :D M.

makul
25-10-2005, 17:58
Okradli nas. :evil:
Już nie mamy betoniarki, lampy halogenowej, łaty aluminiowej 3 metrowej i 1,5 metrowej i piły tarczowej - straty oceniamy na 1300 - 1400 zł. :cry: :cry:
Pozostaje mi tylko życzyć złodziejom: niech im ziemia lekką będzie.

Dziś mam pierwszy dzień urlopu więc pojechałam z tatą - na szczęście bez mamy - na działkę. Jeszcze nie wysiadłszy z samochodu zobaczyłam wyrwany skobel.
Tata natychmiast pojechał do Kórnika na policję a ja ukoiłam nerwy śniadaniem.

Potem cały dzień ustawialiśmy stemple a o 16.30 przyjechał radiowóz i przez godzinę policjanci spisywali protokół.

Pozdrawiam
M.

makul
07-11-2005, 07:33
Ułożyliśmy pustaki stropowe :lol: – zajęło to dwa tygodnie choć oczywiście nie było to jedynie wnoszenie pustaków i układanie na belkach. Pustaki układał głównie tata, a w soboty również ja, bo oczywiście nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności. 8) Prawdę mówiąc, gdyby budowanie nie sprawiało mi takiej frajdy, to pewnie wściekałabym się tak jak mama na powolność naszej budowy.



W między czasie zasypujemy wykop. Po ścianie północno-wschodniej przyszła kolej na północno-zachodnią – od tej strony wykop był najszerszy, więc ciągle jeszcze go zasypujemy.



Sąsiad budowlaniec poradził, byśmy pustaki zadekowali papierem – będzie szybciej i przynajmniej mama może wyręczyć tatę. :lol:



Oto pustaki zadekowane papierem – artystyczne dzieło mamy 8)

http://foto.onet.pl/upload/40/85/_550222_n.jpg



Widok na strop z dołu

http://foto.onet.pl/upload/15/33/_550219_n.jpg



Przeglądając dziś inne dzienniki budowy zauważyłam, że niektórzy stęple stawiają w mniejszych odległościach od siebie – u nas jest tylko jeden rząd stępli po środku czterometrowych belek – zastanawiam się czy to wystarczy. :-?



Tutaj stan układania z 29 października.

http://foto.onet.pl/upload/3/16/_547279_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/10/75/_547280_n.jpg


Pozdrawiam
M.

makul
05-08-2007, 16:11
Witam ponownie, długo nie pisałam, bo poświęciłam się innej pasji a budowa trwa nadal i oczywiście się wlecze, bo czego innego można się spodziewać gdy buduje tylko jedna osoba z niewielką pomocą w trudniejszych momentach :lol:

Tym razem niewiele będę pisać, zilustruję wszystko zdjęciami.

Rok 2005 zakończył się ułożeniem pustaków stropowych. Od początku 2006 robiliśmy zbrojenie stropu i tak wyglądał tuż przed zalaniem:

08.06.2006
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/2006-06-082556Szczytniki.jpg

Potem oczywiście nieuchronna operacja zalewania stropu. Na szczęście tym razem panowie z pompy do betonu i z betoniarek byli niesamowicie chętni do pomocy.

http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/IMG_2562.jpg
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/IMG_2566.jpg
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/IMG_2575.jpg
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/IMG_2579.jpg
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/IMG_2584.jpg
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/IMG_2595.jpg
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/IMG_2598.jpg

A resztką betonu zalaliśmy "kawałek podłogi" w piwnicy :roll:
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/IMG_2605.jpg

makul
05-08-2007, 16:19
Reszta roku 2006 to było powolne wznoszenie ścian parteru. Bloczki są klejone na cieńką spoinę. Wg taty cieńka to 5 mm, więc pewnie i tak będzie trzeba ocieplić kiedyś dom. Na zdjęciach spoiny wyglądają na jeszcze większe bo są zacierane, a wewnątrz budynku spoiny pionowe mają grubość 1 cm.

14.07.2006.
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/2006-07-142098Szczytniki.jpg

23.09.2006.
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/2006-09-233480Szczytniki.jpg

17.10.2006.
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/2006-10-174612Szczytniki.jpg

15.11.2006.
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/2006-11-155295Szczytniki.jpg

09.12.2006.
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/2006-12-095645Szczytniki.jpg

makul
05-08-2007, 16:23
Rok 2007 to kontynuacja budowania parteru.

12.03.2007.
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/2007-03-127041Szczytniki.jpg

14.04.2007.
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/2007-04-147283wSzczytnikach.jpg

Nadproża w ścianach nośnych robimy z prefabrykowanych eLek, a w pozostałych miejscach nadproża składają się z prętów zalanych betonem.
19.04.2007.
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/2007-04-197359Szczytniki.jpg

23.05.2007.
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/2007-05-237569Szczytniki.jpg

makul
05-08-2007, 16:43
I wreszcie mogliśmy zalać drugi bieg schodów.

Najpierw deskowanie, które zakładaliśmy we dwójkę, ja i tata :D
Oczywiście spodnia strona deskowania była już zbita w formie prostokąta i musieliśmy ją tylko umieścić na odpowiedniej wysokości :roll:

29.05.2007.
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/2007-05-297644Szczytniki.jpg

24.06.2007.
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/24-06-2007.jpg

Zalewanie w deszczu i dlatego nad całą klatką schodową rozpostarliśmy plandekę.
28.06.2007.
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/28-06-2007.jpg

30.06.2007.
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/30-06-2007.jpg

15.07.2007.
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/15-07-2007.jpg

24.07.2007.
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/24-07-2007a.jpg
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/24-07-2007b.jpg


Pieniądze, za które miały być zrobione przez sprzedającego przyłącza, a które w końcu założyliśmy zami, odzyskaliśmy przez komornika wraz z odsetkami :D na początku roku 2007.

makul
21-08-2007, 17:00
Zakończyliśmy trzeci bieg schodów, na czwarty poczekamy pewnie do przyszłego roku, bo to dopiero po zalaniu stropu. Teraz rozpoczniemy układanie belek i pustaków stropowych. Tata często sypia na budowie, kiedy jest ładna pogoda, wtedy może od rana zacząć nie tracąc czasu na dojazd.

09.08.2007.
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/2007-08-098137Szczytniki.jpg

16.08.2007.
http://i177.photobucket.com/albums/w217/Magdikaka/2007-08-168146Szczytniki.jpg

makul
18-04-2017, 20:37
Powiem w skrócie:
Dom jest w połowie zamieszkany od stycznia 2013. Na początku kwietnia 2017 został wpisany do rejestru budynków mieszkalnych, czy jak to się tam zwie.
Pozostało poddasze, które ma co prawda szare tynki, ale ocieplenie dachu nie ma pokrycia folią.
Jak dotąd nie potrzebowaliśmy ani jednego kredytu, choć wielokrotnie korzystaliśmy z usług różnych firm: do postawienia dachu, do założenia hydrauliki, elektryki, do położenia tynków szarych a potem gładzi, do założenia glazury, do tynków zewnętrznych i pewnie jeszcze wielokrotnie będziemy, by po trochu wykańczać.
Dom oczywiście jest za duży jak na nowoczesne trendy, ale nie odczuwamy tego jako minus. Posiadanie piwnicy to luksus i dobrze nam z tym. Czasami przeszkadza brak bezpośredniego wyjścia na ogród, ale z drugiej strony cały piasek, kurz i muchy zostają w przedsionku zamiast w salonie :D
Ogród powoli się zagęszcza, jest coraz bardziej oddzielony zielenią od ulicy.

Powoli, ale do przodu.