PDA

Zobacz pełną wersję : zmiany w projekcie i przeróbki podczas wykańczania



asizo
18-02-2009, 16:36
Zastanawiam się, czy to tylko ja tak mam, czy to normalne, ze podczas wykańczania zdarza się coś zrobić, a potem rozwalić i zmienić :roll:

Dziś ekipa zdemontowała ściankę, którą zresztą wcześniej sama chciałam mieć, została uwzględniona w projekcie kuchni przez architekta, ale... ostatecznie (szkoda, ze dopiero po jej postawieniu i za to jestem zła na siebie) wyszło więcej minusów niż plusów tego rozwiązania. Ta ścianka nie dawała mi spac chyba od tygodnia i zdecydowałam, ze jeśli po wprowadzeniu się mam sobie pluć w brodę, ze jej nie zlikwidowałam, to wolę teraz stracić trochę pieniędzy (ściany były już zrobione na gładko, raz pomalowane, teraz trzeba zniwelować uskok, a do tego robocizna...),niż potem kombinować co z nią zrobić :oops:
Dodam, ze scianka została wcześniej pomniejszona, bo architekt zaplanował ją, jak na nasze oko, za dużą, zajmowała zbyt dużo miejsca w i tak niewielkim salonie - więc to juz dwie przeróbki tej nieszczęsnej ściany.
Na dodatek stolarz zrobił już szafkę, która miała stanąć we wnęce okalanej przez tą ściankę...No a teraz,jak wnęki nie ma, to szafka nigdzie w kuchni mi nie wejdzie. Gdzieś ją wykorzystam, ale ona też nie jest byle jaka, bo fronty są fornirowane. Strasznie mi głupio, ze tak wyszło, bo wiadomo, ze na etapie wykańczania liczy się już każdy grosz, ale nie mogłam z tym "problemem" spać po nocach.
To tak jest jak się wykańcza, czy to ja jestem jakaś przewrażliwiona?

amatlea
18-02-2009, 17:08
Ja poprzerabiałam tyle rzeczy, że wstyd się przyznać :wink:
Przerabiam ściany, elektrykę, przestawiam grzejniki - ciągle coś kuję...
Mąż się wścieka, ale na etapie budowy nie byłam w stanie przewidzieć jak dokładnie będę wykańczać.
Uważam, ze lepiej poprawić to co się nam nie podoba niż potem zyć z tym i wściekać się przez wiele lat.

AMFI
18-02-2009, 18:00
Ja poprzerabiałam tyle rzeczy, że wstyd się przyznać :wink:
Przerabiam ściany, elektrykę, przestawiam grzejniki - ciągle coś kuję...


dodam jeszcze hydraulikę, wykończenia okien dachowych... i łupek na scianie :roll: ale juz się uspokajam i po mału godzę z niedociągnieniemi, jak nas ostatnio elektryk za przeniesienie 4 punktów skasował na kafla :roll:

tak wiec asizo chyba nie masz się czym przejmowac, nie Ty jedna...

andzik.78
18-02-2009, 18:37
Ha,mnie na budowę nie wpuszczają tzn mąż, bo cały czas coś zmieniam...Normalne to jest..

asizo
19-02-2009, 13:01
Dzięki, trochę mnie pocieszyliście. Już myslałam, ze to tylko ja się czepiam szczegółów :wink: Mojemu mężowi jest wszystko jedno, no prawie wszystko jedno - jak to facetowi (z góry przepraszam, jeśli kogoś uraziłam, bo są wyjątki). Ma być zrobione w miarę porządnie i szybko, bo zależy nam na jak najszybszej przeprowadzce. Jak chcę coś zmieniać, to juz się boję mu cokolwiek mówić. On zazwyczaj odpowiada, ze "na razie niech tak zostanie, później ewentualnie się coś zmieni". A ja wiem, ze prowizorki są najtrwalsze i wolę na tym etapie przeprowadzać zmiany.

Dagne
19-02-2009, 20:18
Absolutnie nie robić prowizorek, jak zrobisz to już po Tobie :wink: Zmieniać, zmieniać, zmieniać, bo zmiana potem będzie znacznie droższa niż na tym etapie, nie licząc całego sprzątania, stresu, ze może trzeba było zostawić, i takich tam. Po co? NA tym etapie można puszczać wodze fantazji...potem z każdym etapem to puszczanie jest coraz droższe:)

JoShi
20-02-2009, 09:18
Ja poprzerabiałam tyle rzeczy, że wstyd się przyznać :wink:
Przerabiam ściany, elektrykę, przestawiam grzejniki - ciągle coś kuję...
Mąż się wścieka, ale na etapie budowy nie byłam w stanie przewidzieć jak dokładnie będę wykańczać.
Uważam, ze lepiej poprawić to co się nam nie podoba niż potem zyć z tym i wściekać się przez wiele lat.

No ja tez tak mam. Mieszkamy już jakiś czas w niewykończonym domu i ciągle coś wychodzi. A to gniazdko nie tu, a to włącznik nie po tej stronie.

Ostatnio zachodzę w głowę jak urobić męża, żeby mu się chciało, przed zrobieniem podłogi w salonie zamontować grzejnik kanałowy przed drzwiami na taras.

O obniżaniu włączników boję się wspominać.

Lobelka
26-02-2009, 21:01
Odetchnełam z ulgą, jak przeczytalam Wasze wypowiedzi ...bo ja tez ciągle cos zmieniam, nawet jak juz powstanie w miare fajna koncepcja, to mi swita w głowie kolejny wariant albo co gorsze kolejne warianty ... przyznam, ze nawet mnie to samą meczy :lol: Mąż początkowo okropnie sie denerował, ale teraz zachowuje spokoj... i zgadza sie na moje zmiany ...(oczywiscie nie dorpeduje go wszytskimi od razu, tylko tak po trochu, troszeczku...) a to przesuwamy otwor dzrwiowy w jedna stronę, a to inny - zmniejszamy, to znowu wywalamy sciankę, niektore gniazdka tez bede przesuwac, bo dopiero po otynkowaniu dostrzegałam, ze nie są zamocowane we własciwych miejscach .. a wczesniej tego kompletnie nie widziałam ...? Na szczescie jestesmy na etapie, ze jeszcze moge cos pozmieniac, dopiero bedziemy zamawiac - gres na podłogę:-)

78South
27-02-2009, 10:59
Machnęłam w końcu ręką i teraz już nic nie poprawiam...nie chce mi się....a może dlatego, że wszystko, co miało i mogło być poprawione zostało właśnie poczynione...
O moim niezdecydowaniu bądź też - może to lepiej określę - galopującej wizji look'u mego Gniazda Rodzinnego można by elaborat napisać. Burzenie ścianek, przesuwanie grzejników, zmiany w materii hydraulicznej, kolory na ścianach, czy też namolne ćwiczenie świętej cierpliwości Pana Elektryka to tylko wierzchołek góry lodowej.

I oświadczam, że żadnej z tych decyzji nie żałuję, a tych co poprawiali kocham jeszcze bardziej :D

mDom
01-03-2009, 19:25
przeróbki rzecz normalna, tylko pytanie jaka skala i ile ich jest. Nam architektom też się drobne zdarzają :wink: ale płacimy za nie z własnej kieszeni. Dlatego polecam zawsze przemyślany projekt koncepcyjny + projekty wykonawcze a później praca na budowie idzie właściwie i jest komu wystawić rachunek jak coś nie tak.

:o