PDA

Zobacz pełną wersję : granice wolno?ci jednostki



anatema
16-11-2003, 06:11
Lepiej pasowałoby do psychologa dyż., ale tam trzeba sie zalogować.

Jak to jest w życiu: mowimy MÓJ mąż, MOJA żona, MOJE dziecko, MÓJ pies, MÓJ samochód, MOJ dom.... Tylko "MÓJ" ??
Czy Wasze zaufanie do partnerów/dzieci jest duze, średnie czy w ogóle go brak ?
Na ile dajecie im "wolną rękę" w wyborach zycia powszedniego ?
Na ile ufacie, że nie zrobią nic niegodnego, nic oszukańczego, nic złego ?
Na ile im wierzycie ?

ziaba
16-11-2003, 08:39
Miły wątek..od czego zaczynamy?
Na razie od dzieci..mam nawet baardzo duże zaufanie.Może dla tego,że nigdy MÓJ 17 l.syn mnie nie zawiódł.Wiem,że teraz tym bardziej..zna mój próg wyrozumiałości,wie co i jak mi może powiedzieć.Wiem,że nie mówi wszystkiego..ale to przecież normalne.Być może trwam w błogosławionym stanie niewiedzy,ale póki co...nie złapałam na kłamstwie.Nie mam powodu,by nie wierzyć.. :D

16-11-2003, 13:06
Duze, ale jednak z baczeniem na to co sie dzieje. Rozne rzeczy przychodza do glowy i trzeba sie nawzajem kontrolowac. Dzieci mam male (2), wiec nie ma mowy o zaufanu - ciagle pod kontrola. Co bedzie jak wyrosna ? nie iwem...

ponury63
16-11-2003, 15:28
A ja zaznaczyłem opcję ostatnią... jako druga osoba w tej opcji..
ciekawe, co zaznaczyłaby druga połowa... chyba nie będę pytał... na razie.....

A to są tak proste rzeczy:
-nie pytać: gdzie idziesz ? na siłę
-nie ślepić w monitor podczas gdy drugie pisze
-nie obrażać się, kiedy z telefonem w ręku idzie zadowolone do drugiego pokoju, bo chce być samo przez chwilę
-odwracać się podczas wpisywania hasła do logowania
-nie czytać nie swoich listów
-nie kontrolować
-po prostu ufać... a jak nie, to nie ufać... i wtedy dopiero się głowić, co dalej...
bo zaufanie to da się dać tylko raz... i już więcej nigdy...

Luśka
16-11-2003, 16:14
Ostatnie, bo nie mam wyjścia. Jeśli sama uważam się za wolną jednostkę, to innych muszę traktować tak samo. Ryzyk-fizyk :lol:

sara
16-11-2003, 16:47
Duże - mamy zaufanie do siebie nawzajem. Bezgraniczne jest dla mnie "Idee fix" w życiu z partnerem. Do dzieci mam również zaufanie, chociaż roztaczam nad nimi (szczególnie nad córką, bo jest młodsza) dyskretną kontrolę, żeby w każdej chwili móc jej pomóc.

ponury63
16-11-2003, 17:09
Ostatnie, bo nie mam wyjścia. Jeśli sama uważam się za wolną jednostkę, to innych muszę traktować tak samo. Ryzyk-fizyk :lol:
No właśnie, ta cholerna wolność... jakże wymagająca :wink:

anatema
16-11-2003, 19:42
Nie sądziłam, że tak wiele osób będzie wybierało opcję ostatnia - to chyba zbyt idealne?
Zbyt piękne, aby bylo prawdziwe ?
To skąd tyle podejrzliwosci w parach?
Ale nikt - jak dotąd- nie wybrał małego zaufania - pogratulowac atmosfery..
Piszcie dalej... moze wskazówki, jak to robić, żeby dalo się ufać?

wasza wyklęta

Joskul
16-11-2003, 21:11
Opcja przedostatnia, bo wolny nie jest nikt. Jesteśmy skrępowani nakazami, zakazami, a przede wszystkim odpowiedzialnością. Kiedyś zastanawiałam się, co chciałabym przekazać swoim dzieciom, i wyszło mi, że właśnie odpowiedzialność- za każdą decyzję i wypowiedziane słowo. Tłumaczyłam, że nie można się usprawiedliwiać okolicznościami, bo to my sami musimy podjąć każdą decyzję i że zawsze jest ona nasza.

Luśka
16-11-2003, 21:59
Joskul, chyba mylisz wolność z samowolą. Zakazy, nakazy itp. to tylko terminy, które mogą się źle kojarzyć. Myślę, że w ankiecie chodzi o wolność decyzji, ale w ramach pewnych społecznie przyjętych norm, które w tym konkretnym przypadku dotyczą - zgodnie z wolą twórcy ankiety - partnerów/dzieci. Jeśli ja szanuję wolność moich najbliższych, to daję sygnał, że oczekuję tego samego. Jeśli wykazałabym brak zaufania, to podważyłabym także swoje własne. Co innego strach o dzieci, ale to zupełnie odmienne zagadnienie. Można się bać mądrze lub głupio, a rodzaj strachu o dzieci "wypracowujemy" sobie od ich maleńkości. Pamiętam pierwszy samodzielny (tzn. bez opieki dorosłych) wyjazd moich synów w wieku 16-17 lat. Jasne, że miałam obawy, ale pomyślałam, że jeśli ich czegoś przez tyle lat nauczyłam, to nie powinnam ich mieć. I tak właśnie rozumiem to pełne zaufanie.

Joskul
16-11-2003, 22:46
Myślę, że zakazy i nakazy regulują funkcjonowanie wśród ludzi i ja je akceptuję, np. rezygnując z czegoś tylko dlatego, że mogłabym komuś sprawic przykrość, czy nawet krzywdę. Czyli robiąc cokolwiek liczę się ze skutkami, ale nakładam sobie sama pewne ograniczenia. To miałam na myśli, pisząc o wolności.

Teska
16-11-2003, 22:58
opcja przedostatnia


- mysle ze moja połowa nie jest juz wolna :)

Luśka
16-11-2003, 23:04
Pewno mnie zmyliło słowo "skrępowanie". To jakby wbrew woli i dlatego odebrałam Twoją wypowiedź nieco inaczej. Ogólnie się zgadzam oczywiście z trudnością decyzji czy wyborów, ale stare jak świat powiedzonko, że jeszcze się taki nie narodził itd. jest ciągle prawdziwe. Warto (i trzeba) stosować zasadę ograniczonego zaufania w stosunku do wszystkich kierowców spotykanych na drodze, ale wśród najbliższych to już chyba niekoniecznie. No i masz rację absolutna - odpowiedzialność przede wszystkim :D

17-11-2003, 05:02
Własnie o to chodzi - z zaufaniem, i tylko z zaufaniem, mozna podejsc z szacunkiem do drugiego człowieka.
"Jeśli ja szanuję wolność moich najbliższych, to daję sygnał, że oczekuję tego samego. Jeśli wykazałabym brak zaufania, to podważyłabym także swoje własne." napisała Luśka i to jest to. Nieufnosc miejmy do reszty ludzi i chyba starczy. Dzieci - chyba ponizej jakichs 15 lat nie ma co mowic o pełnym zaufaniu, nie ten wiek, nie ta glowa, nie te doswiadczenia zyciowe.
Teska, to takie słodkie więzienie ? :lol:

ziaba
17-11-2003, 06:53
Tak sobie czytam..i czytam..i dochodzę do jednego wniosku-w układach małżeńskich lub innych jak by co,nie ma zaufania.Istnieje bardziej taki magiczny krąg,którego przekroczenie wznieca dopiero alarm.I słowo "zaufanie"jest tylko wytyczoną linią,która określa poziom bólu danej osoby.Jedni Juz są chorzy z niepokoju/zazdrości,gdy on/ona odbierze "dziwny " telefon..inni pomogą przy wyborze kreacji na wyjście ze znajomymi( bez partnera) np. do teatru.To zwykłe,proste pytanie...ile My jesteśmy w stanie znieść..zanim cienka czerwona linia zostanie przerwana..??

17-11-2003, 08:00
słowo "zaufanie"jest tylko wytyczoną linią,która określa poziom bólu danej osoby.Jedni Juz są chorzy z niepokoju/zazdrości,gdy on/ona odbierze "dziwny " telefon..inni pomogą przy wyborze kreacji na wyjście ze znajomymi( bez partnera) np. do teatru.To zwykłe,proste pytanie...ile My jesteśmy w stanie znieść..zanim cienka czerwona linia zostanie przerwana..??

Co zniesc? Nie przyszloby mi do glowy, zeby szpiegowac meza, pytac kto dzwonil czy czytac sms-y. Jego zycie jego sprawy.
To, ze wzial slub nie znaczy, ze jest ubezwlasnowolniony.
Licze, ze nie bedzie mnie zdradzal DLA MNIE.
Wzielismy slub po kilku miesiacach znajomosci i piec lat pozniej naprawde lubie swojego meza. Jest moim najlepszym przyjacielem.
A jesli mnie zdradza? Szpiegowaniem tego nie zmienie. Nie bede zyla jak paranoiczka, musze uwierzyc sobie, ze znam sie na ludziach.

ma
17-11-2003, 08:45
A mi sie zawsze wydawalo, ze pytanie o godzine powrotu czy telefonowanie, gdy sie ktos mocno spoznia, to nie jest wyraz braku zaufania, tylko calkiem naturalne zainteresowanie drugim czlowiekiem albo wyraz zaniepokojenia. A z drugiej strony powiedzenie dokad sie idzie i o ktorej wroci nie powinno kosztowac az tyle, zeby robic z tego sekret. W koncu partnerstwo to nie zycie obok siebie, ale jednak razem, nie?

17-11-2003, 09:01
Przecież tu nie chodzi o "zwykłe" zainteresowanie, tylko właśnie o tę podejrzliwość, chorą, zazdrosną, widzącą wszędzie wroga czychającego na jakiś łatwy łup do zdobycia. I nie o robienie sekretów, bo tego i tak nie widzimy.
Chodzi o chorą zazdrość, która czyni więzienie drugiej osobie, zamiast spojrzeć na to od jej strony - że widocznie jej czegoś brak (tej osobie, żeby nie było seksistowsko).
I słowa ostatniego Gościa - nie będzie zdradzał DLA MNIE ! O to chodzi. To jest chyba zaufanie... albo się mylę...

17-11-2003, 10:11
Jego zycie jego sprawy.
To, ze wzial slub nie znaczy, ze jest ubezwlasnowolniony.



To znaczy może wszyystko, bo nie jest ubezwlasnowolniony?
Czy ja snie, czy wy udajecie tylko takich dobrych partnerow? Jak nie ma kota, myszy harcuja, i nie mowcie ze nie! Za piekne to wszystko razem. Nie wierze w cuda.

mo
17-11-2003, 11:50
Jego zycie jego sprawy.
To, ze wzial slub nie znaczy, ze jest ubezwlasnowolniony.

To znaczy może wszyystko, bo nie jest ubezwlasnowolniony?
Czy ja snie, czy wy udajecie tylko takich dobrych partnerow? Jak nie ma kota, myszy harcuja, i nie mowcie ze nie! Za piekne to wszystko razem. Nie wierze w cuda.
To u gory to moje.
Tak. Dokladnie. Moze wszystko.
Ja licze, ze on NIE CHCE wszystkiego. Nie zatrzymam nikogo sila. To kwestia dokonywania wyborow. Dorosly mezczyzna musi wiedziec, ze wszystko ma swoja cene. Przespanie sie z jakas baba na boku takze.

Nie rozumiem o co chodzi z tym kotem. Przypomina mi sie taki kawal:
Dzieciak wrocil do domu bardzo bardzo brudny. Matka:"jakim cudem sie tak ublociles, od miesiaca nie padalo, nigdzie nie ma blota" Maly "jest, tylko trzeba dobrze poszukac".

No wlasnie. Jesli facet dobrze szuka to zawsze znajdzie kogos z kim sie przespi.

magmi
17-11-2003, 13:48
Uważam, że wrzucenie w tej ankiecie do jednego worka partnera życiowego i dzieci jest nieporozumieniem.
Inaczej nalezy traktować, i traktuje się, dorosłą osobę którą wybralismy żeby dzielić z nią życie, a inaczej (i zależnie od wieku) dziecko, które nie jest ani dorosłe, ani dojrzałe, które mamy obowiązek wychowywać i za które jesteśmy odpowiedzialni. Chyba, że mówimy o dorosłych i samodzielnych już dzieciach.
Ponieważ większość piszących skupiła się na partnerach, przyjmuję że o to chodzi...

anatema
18-11-2003, 05:29
Oczywiście, że w granicach wieku - inny jest rodzaj zaufania do dzieciaka 12 -letniego, ale to zaufanie w jakiejs ograniczonej wersji, jednak powinno chyba być... Inny do partnera życiowego.
Ankieta sie rozrasta, cały czas dajecie dużo i bardzo dużo zaufania. Troche mnie to dziwi, ale to chyba specyfika tego miejsca.
Mamy tu dwie skrajności - zaufanie bezgraniczne - DLA MNIE nie będzie zdradzał - i Czerwoną Linię - która jest ostrzeżeniem przed czymś.. czym ? Jakie są granice tolerancji dla drugiej osoby ? Kiedy zapala się światełko - ocho, niebezpiecznie ?

Piszcie, proszę..

wasza wyklęta

18-11-2003, 06:23
zapomnieliście, że te prawa i nakazy dawno są nam dane, nie trzeba nic szukać
anatema, życze ci drugiego znaczenia tego słowa
staraj się - zobaczysz że można
ostańcie w pokoju, watpiący

koliber
19-11-2003, 20:51
zapachnialo Ewangelią :D
a zycie nie takie proste jak 10 przykazan...
wciaz sie gmatwa, nie pasuje do reszty swiata nasz punkt widzenia
wciaz nie mozemy sie czuc naprawde wolni
wciaz nie mamy tej wolnosci, o jaka nam chodzi

Ewunia
20-11-2003, 16:21
Begraniczne zaufanie, jak i bezgraniczna wolność, są wg mnie nieporozumieniem. Tylko osoba bez doświadczenia życiowego może domagać się jednego i drugiego.

ponury63
20-11-2003, 19:53
Więc ja widocznie nie mam jeszcze złych doświadczeń, ale patrząc na świat przez ostatnie dni, zrozumiałem, że niemal dotknąłem tego absolutu... szkoda że tak późno...
I zgadzam się, że wszystko zostało już powiedziane... na Górze Synaj..

"Ostateczną instancją dla człowieka jest jego sumienie" [J. Tischner]

tomek1950
20-11-2003, 21:01
"Taka jest rola sumienia, że grube grzechy na drobne zmienia" Jan S.

Mogę tylko dodać, że dotyczy to wielu.

Ewunia
21-11-2003, 00:22
widocznie nie mam jeszcze złych doświadczeńSzczęściarz z ciebie :D

ponury63
22-11-2003, 03:46
Żebyś wiedziala... aż dziesięć lat i jeden miesiąc zajęło mi odkrycie tego...
lepiej późno niż wcale :D
Absolut zaufania...

ziaba
22-11-2003, 08:05
Jeju..Ponury..ja nie mogę patrzeć na Twoją godzinę..bo mam wyrzuty sumienia..ja pod cieplusią kołdrą..a Ty o oparach egzystencjalizmu..no zawstydzasz mnie :oops: To prawda..Ewusia ma rację.Tylko ten..co wie..wie czego chce.
A reszta bywa tylko imaginacją.
Albo wiarą.

ponury63
22-11-2003, 12:42
Tylko wiarą... a wiara kończy się tam, gdzie zaczyna się zwątpienie.
I pozostaje juz tylko oszustwo... nie imaginacja....
nie mozna nazywać rzeczy eufemistycznie, dyplomatycznie,
bo zgaga potem jeszcze większa...
Jakby nie można było powiedzieć wprost - i to też byłby absolut.
Zakończonego zaufania.

anatema
25-11-2003, 05:54
piszcie jeszcze... pomogliście mi w życiu..
piszcie...

AgnesK
23-12-2003, 21:36
To i ja się dopiszę, dziś. Zaznaczyłam ostatnią kategorię. I myślę, że nie dlatego, że nie mam doświadczenia życiowego, ale właśnie dlatego, że jestem niezależna i nie chcę, aby ktoś mnie kontrolował. Jeśli mój mąż będzie chiał mnie zdradzić, to mnie zdradzi, jeśli moje dziecko będzie chiało zrobić coś na "nie" to zrobi. Tyle jest rzeczy wokół nas, przez które człowiek może zwariować.... jeszcze to... ufam moim bliskim. Bez tego zaufania nie bylibyśmy rodziną. Wychodzę w czasie rozmowy telefonicznej do innego pokoju, jestem tutaj, piszę, spotykam się ze znajomymi i jeśli mój mąż miałby mi tego zabronić, robić mi z tego powodu awantury, czy wymówki, uprzykrzać życie znajomym mężczyznom... to nie bylibyśmy małżeństwem.

tomek1950
23-12-2003, 23:05
Agnes, świetnie. Tak trzymać. Uważam, że masz świętą rację.

pietja
25-12-2003, 08:16
http://www.republika.pl/mcflis/gfx/baby.jpg
granice wolności

25-12-2003, 09:21
Widać kto kogo ..
:roll:

30-12-2003, 07:28
smutne to, bardzo smutne :(

tdxls
31-12-2003, 10:39
Odpowiedź przedostania.
Bezgraniczne zaufanie powinienem mieć do Pana Boga a też niestety nie mam.

Aga J.G
04-01-2004, 20:23
Uważam że związek bez zaufania nie ma sensu, zaznaczyłam odp. przedostanią. Ufamy sobie nawzajem i uważam tak jak pisała AgnesK, że jak się ma coś stać to i tak sie stanie.
Pozdrawiam Aga. :)

Józia S.
09-02-2004, 12:44
Ta ankieta jest zbyt ogólna. Inaczej traktuje się męża a inaczej dziecko (a i to zależy w jakim jest wieku). Najbardziej komfortowo byłoby mieć bezgraniczne zaufanie, ale "przejścia" i "bagaż" życiowy to uniemożliwiają. Ja zaznaczyłam wariant środkowy. Przecież pewna kontrola świadczy nie tylko o ograniczonym zaufaniu, ale i o miłości i trosce. Jola

Wakmen
11-02-2004, 03:26
Tak jak myślałem - większość, bo aż 65% wybrała "zaufanie duże - mamy zaufanie do siebie nawzajem" i ja również. Może to dziwne ale jednostkami wolnymi jesteśmy choć ... właśnie. Dlaczego czasami jesteśmy zazdrośni o partnera (tak tylko troszeczkę)? Dlaczego gdy się posprzeczamy a drobnostkę zastanawiamy się dlaczego do tego doszło? Dziwne...
Bo chyba w głowie mamy :roll: na punkcie drugiej osoby i z tego też powodu wciąż jest to ciągłe ale.
Chyba tęsknię za moją lepszą połową. Pożegnałem się z nią (idąc do pracy nr 1) 23 godziny temu a zobaczę ją dopiero za jakieś 18 godzin (bo idę do pracy nr 2). Oj daleko do naszego spotkania :cry: .
Albo z drugiej strony, to już tylko 18 godz :D .

Metal
12-02-2004, 08:05
Też myślę, że połączenie w tej ankiecie dzieci i partnera jest mało szczęśliwe. Ale nie mam jeszcze dzieci więc odpowiedziałem "na partnera" i wybrałem opcję ostatnią. Uważam, że sensowne w takiej ankiecie - odnośnie partnera - są tylko opcje pierwsza i ostatnia - pośrednie są równoznaczne z pierwszą. Zaufanie nie jest zagadnieniem procentowym, a zerojedynkowym, tzn. albo jest, albo go nie ma i nie wyobrażam sobie związku, małżeństwa bez zaufania, to już nie jest związek tylko mieszkanie razem - czasem uzasadnione.
Kontrolowane zaufanie to tak jak wierzący niepraktykujący - trzeba się poprostu zdecydować.

Anika
13-02-2004, 08:03
Zaznaczyłam opcję ostatnią, chociaż bardziej odnosi się ona do mojego partnera, niż dzieci. Do dzieci mam "po prostu" zaufanie, ale są w takim wieku, że niestety, nie można zrezygnować z tej odrobiny "zwykłej" kontroli: z kim się spotyka, jak leci w szkole, wyznaczona godzina powrotu do domu, kontakt z rodzicami kolegów... Ale jednocześnie szanowanie tajemnic, zapisków w dzienniku, prawa do gorszego humoru czy smuteczków.
Natomiast mój mąż musi wiedzieć, że ufam mu bez zastrzeżeń i tego samego oczekuję od niego. Że małżeństwo to nie jest zniewolenie i każdy z nas ma prawo do prywatności. Do swoich malutkich sekretów (zakładając oczywiście, że nie uderzają one w niego). A pytania o godzinę powrotu, czy miejsce pobytu? One nie powinny być potrzebne. Wychodząc z domu po prostu powinno się powiedzieć gdzie mniej więcej się jest i o której mniej więcej przewiduje się powrót. To są po prostu elementarne zasady dobrego wychowania. I nawet potrzebę w rodzaju: muszę trochę pojeździć, bo kotłuje mi się w głowie, również należy uszanować.
I jeszcze jedno: za zaufanie na ogół otrzymuje się zaufanie, a za podejrzliwość... malutkie piekiełko.