PDA

Zobacz pełną wersję : Glosny sasiad z gory



Jarek.K
09-03-2009, 10:44
Jak w temacie .Blok z wielkiej płyty strasznie słychać sąsiadów z góry zwłaszcza w ubikacji łazience i kuchni przez otwory grawitacyjne wentylacyjne a nie jakieś krzyki zwykła rozmowa czasami jest tak głośno ze nie słyszymy własnych rozmów .2 słychać przez sufit w średnim i małym pokoju .Codziennie ten moher( nie żadna babcia ) budzi nas o przed piąta jak się wybiera do kościoła , potem praca chałupnicza ciągle coś pierze przesuwa i tak cały dzień zero spokoju .Czasami mi sie wydaje ze te ciecie nas podsłuchują.Nie skutkują ani ciekawe epitety wypowiadana pod ich adresem na klopie :) ( słychać jak wchodzą do kibla ,wodę i głosy) ani interwencje następna chyba z nożem będzie .Czasami mi sie wydaje jak by oni mieszkali z nami w 1 pomieszczeniu.Pytanie w jaki sposób mogę choć trochę zniwelować uciążliwe odgłosy sąsiada z góry i jaki by był koszt takich zabiegów.Mozna takie coś zgłosić do spółdzielni blok nie jest nowy lata 80 - te .Na nowe mnie nie stać. W nocy i z samego rana dosłownie masakra słychać nawet jak się delikatnie na łóżko przewraca z boku na bok .Wydaje mi sie ze oni tez nas słyszą nie wydaje mi sie nawet jetem pewien .Zero prywatności .

batko lenin
09-03-2009, 13:45
Chłopie, blok to blok- akustyka jest i już. Jedyna pociecha to taka, że sąsiedzi też odbierają cię jako hałaśliwego człowieka. :wink:

Jarek.K
09-03-2009, 13:58
a jak poprawić akustykę i z jaki kosztami by się to wiązało ? sufit podwieszany? a co zrobić z przewodami wentylacyjnymi grawitacyjnymi ?

fennel
09-03-2009, 13:59
Niestety to sa uroki blokow. Sasiadow nie mozna sobie wybrac, a ma sie takich jakich sie ma, na akustyke tez nic nie poradzisz, chyba, ze "uszczelnisz" sobie sam sciany welna mineralna, zeby troche ulzyc. Pozostaje zaakceptowac lub wyprowadzic sie na odludzie. Nie twierdze, ze u Ciebie nadmiernie nie slychac i jak najbardziej wiem co to zla akustyka w mieszkaniu (bo i tak czesto bywa), ale znam tez osobe, ktora nadmiernie przesadza w tej kwestii, nawet latajaca mucha wydaje za duzo decybelii i przyrownywana jest do wiertarki udarowej :wink:.

zbigmor
09-03-2009, 14:22
Jak w temacie .Blok z wielkiej płyty strasznie słychać sąsiadów z góry zwłaszcza w ubikacji łazience i kuchni przez otwory grawitacyjne wentylacyjne a nie jakieś krzyki zwykła rozmowa czasami jest tak głośno ze nie słyszymy własnych rozmów .2 słychać przez sufit w średnim i małym pokoju .Codziennie ten moher( nie żadna babcia ) budzi nas o przed piąta jak się wybiera do kościoła , potem praca chałupnicza ciągle coś pierze przesuwa i tak cały dzień zero spokoju .Czasami mi sie wydaje ze te ciecie nas podsłuchują.Nie skutkują ani ciekawe epitety wypowiadana pod ich adresem na klopie :) ( słychać jak wchodzą do kibla ,wodę i głosy) ani interwencje następna chyba z nożem będzie .Czasami mi sie wydaje jak by oni mieszkali z nami w 1 pomieszczeniu.Pytanie w jaki sposób mogę choć trochę zniwelować uciążliwe odgłosy sąsiada z góry i jaki by był koszt takich zabiegów.Mozna takie coś zgłosić do spółdzielni blok nie jest nowy lata 80 - te .Na nowe mnie nie stać. W nocy i z samego rana dosłownie masakra słychać nawet jak się delikatnie na łóżko przewraca z boku na bok .Wydaje mi sie ze oni tez nas słyszą nie wydaje mi sie nawet jetem pewien .Zero prywatności .



Jeśli słyszysz jak sąsiad się na łóżku przewraca to masz wrażliwy słuch, albo akustyka jest bardzo kiepska. Trudno jednak za to winić sąsiadów, a za takie interwencje nawet ja bym się obraził.
Musisz znaleźć rzeczywiste źródło problemu. Jeśli to wentylacja to masz rzeczywisty problem bo jej przecież nie zatkasz. Jeśli to przenosi się inną drogą to jest nadzieja na wyciszenie tego.

Jarek.K
09-03-2009, 17:29
źródło problemu otwory wentylacyjne i ściany sufit wiem ze bloki maja to do siebie ze jest słychać ale nie tak jak u mnie wkurwia mnie i nie wiem co robić

AgaiPiotr
16-04-2009, 12:57
Miałem ten sam koszmar, przez 4 lata mieszkałem w ślicznym mieszkanku z akustyką taką, że słyszałem chrapanie sąsiada za ścianą. Mało co a skończyło by się to chorobą psychiczną u mnie i prawie rozwodem z żoną. Wpadałem w jakieś obsesje, prawie nie rozmawiałem z żoną bo skoro ja ich słyszę o to oni pewnie mnie też. Zero wizyt towarzyskich u mnie w mieszkaniu bo czułem się skrepowany. Żadne cuda typu - korek na ścianę, wyszmacenie mieszkania itd nie pomagały. Pomogło wyprowadzenie się na wieś i zmiana mieszkania na dom. Teraz jest ok, z małym ale bo sąsiadka ma psa giganta który szczeka jak lokomotywa. Ale i tak jest 1000% lepiej niż kiedyś. Pomyśl o zamianie mieszkania na inne, może być nawet mniejsze, może być dalej niż teraz - byle by było z cegły.

Jarek.K
18-04-2009, 14:45
jak wyciszyć przewody wentylacyjne grawitacyjne blok z wielkiej płyty lata 80 i czy to jest normalne ze dokładnie słyszę każde słowo ciecia z góry jak se siedzę na kibelku, nie żadne krzyki zwykła rozmowa czy to przez komórkę albo jak ciecie ze sobą rozmawiają ? trochę fotek jak to wygląda

http://img17.imageshack.us/img17/5223/beztytuudcu.jpg

na zewnątrz
http://img134.imageshack.us/img134/3502/dsc01219m.jpg

wewnątrz kanał
http://img134.imageshack.us/img134/8936/dsc01220z.jpg

zbigmor
20-04-2009, 09:43
Odpowiedź jest prosta: nie da się wyciszyć bez zmniejszenia wentylacji.

kwiatkowska
20-04-2009, 10:01
przed jakąkolwiek samodzielną próbą wyciszenia radze skontatkować sie z administracją :/

kwiatkowska
20-04-2009, 10:11
radykalnym rozwiazaniem byłoby wyłożenie mieszkania płytami regipsowymi a pomiedzy nimi a scianą dać wate :P

IZA30
20-04-2009, 11:19
Jak w temacie .Blok z wielkiej płyty strasznie słychać sąsiadów z góry zwłaszcza w ubikacji łazience i kuchni przez otwory grawitacyjne wentylacyjne a nie jakieś krzyki zwykła rozmowa czasami jest tak głośno ze nie słyszymy własnych rozmów .2 słychać przez sufit w średnim i małym pokoju .Codziennie ten moher( nie żadna babcia ) budzi nas o przed piąta jak się wybiera do kościoła , potem praca chałupnicza ciągle coś pierze przesuwa i tak cały dzień zero spokoju .Czasami mi sie wydaje ze te ciecie nas podsłuchują.Nie skutkują ani ciekawe epitety wypowiadana pod ich adresem na klopie :) ( słychać jak wchodzą do kibla ,wodę i głosy) ani interwencje następna chyba z nożem będzie .Czasami mi sie wydaje jak by oni mieszkali z nami w 1 pomieszczeniu.Pytanie w jaki sposób mogę choć trochę zniwelować uciążliwe odgłosy sąsiada z góry i jaki by był koszt takich zabiegów.Mozna takie coś zgłosić do spółdzielni blok nie jest nowy lata 80 - te .Na nowe mnie nie stać. W nocy i z samego rana dosłownie masakra słychać nawet jak się delikatnie na łóżko przewraca z boku na bok .Wydaje mi sie ze oni tez nas słyszą nie wydaje mi sie nawet jetem pewien .Zero prywatności .

Dlatego my podejmujemy pomału decyzje o budowie domku... ponieważ też mamy takich uroczych sąsiadów :evil: mieszkamy na 1 piętrze-pod nami mieszka samotny alkoholik ,to wiadomo co robi-bibki,nad nami rodzina z 3 synami nad którymi ich matka tak wrzeszczy,ze mózg staje,obok w klatce jakichś nawiedzony dj który jak zapoda muze to się blok trzęsie :evil: a w brew pozorom mieszkanie mamy super,duże,na około park,las,cisza....no własnie cisza....

Szczurek_86
21-04-2009, 12:00
ja mam głośnego sąsiada obok. Ścianę wyłożyłem materiałem wygłuszającym takim jak do podłóg pod panele, potem wyłożyłem płytą gipsową i jest OK.

plebus
27-04-2009, 12:25
U nas też glośno bywa i bywało. Sasiadka z góry, wiek ok 30, a zachowuje sie jak 16-latka. Głosna muzyka, spraszanie koleżanek, z którymi sobie pokrzykuje i trzaska drzwiami bez wiekszej przyczyny. No i puszcza muzyka na cały regulator o 3 w nocy:/ Byłam cierpliwa do czasu, poźniej zaszłam w ciąże i zrobilam sie "troche" nerwowa. Parę epitetów, walenie w rury od grzejników i nasza muzyka zagłuszająca jej muzykę przyniosło rezulat. Narazie jest spokój. A i zakupiłam swetna płytę "głosny sąsiad" jak znowu zacznie, to ja tym typem hałasu poczestuję. W planach mam wywieszenie na jej drzwiach informacji o zachowaniu ciszy nocnej, a na tablicy ogloszen informacji, ze osbe zamieszkujaca dany lokal uprasza sie o przestrzeganie zasad panujacych w bloku i regulaminu spółdzielni mieszkaniowej. Ostatecznie sie do niej przejde, a jak to nie pomoże zacznę wzywac Policję. Koniec żartów. Widac jak sie cos toleruje, to nie mozna liczyc na to ze sasiad sam sie opamieta, trzeba interweniować.

IZA30
13-05-2009, 13:15
U nas też glośno bywa i bywało. Sasiadka z góry, wiek ok 30, a zachowuje sie jak 16-latka. Głosna muzyka, spraszanie koleżanek, z którymi sobie pokrzykuje i trzaska drzwiami bez wiekszej przyczyny. No i puszcza muzyka na cały regulator o 3 w nocy:/ Byłam cierpliwa do czasu, poźniej zaszłam w ciąże i zrobilam sie "troche" nerwowa. Parę epitetów, walenie w rury od grzejników i nasza muzyka zagłuszająca jej muzykę przyniosło rezulat. Narazie jest spokój. A i zakupiłam swetna płytę "głosny sąsiad" jak znowu zacznie, to ja tym typem hałasu poczestuję. W planach mam wywieszenie na jej drzwiach informacji o zachowaniu ciszy nocnej, a na tablicy ogloszen informacji, ze osbe zamieszkujaca dany lokal uprasza sie o przestrzeganie zasad panujacych w bloku i regulaminu spółdzielni mieszkaniowej. Ostatecznie sie do niej przejde, a jak to nie pomoże zacznę wzywac Policję. Koniec żartów. Widac jak sie cos toleruje, to nie mozna liczyc na to ze sasiad sam sie opamieta, trzeba interweniować.

A jak wygląda taka informacja o przestrzeganiu zasad panujących w bloku i regulaminu spółdzielni mieszkaniowej??Bo baaardzo by mi sie to przydało :evil: :evil:
ps.mam takiego sąsiada z dołu imprezowicz przeklęty...i mam małe dziecko w dodatku i przydałoby mi się tez takie coś... :lol:

Joki
06-09-2010, 13:20
Nie ma co, uroki bloków. Na pocieszenie powiem Wam tylko, że w zasadzie chyba każdy mieszkaniec bloku przerabia podobne sytuacje. W końcu sąsiadów się nie wybiera. Jedyne co pozostaje to jakoś się dogadać z tym, że ja raczej polecam zasadę "nic na siłę". Krzykiem ani płaczem raczej nie za wiele się osiągnie.

krzychu1975
06-09-2010, 17:36
No niestety, do niektórych rzeczy trzeba się przyzwyczaić i starać się nie zwracać uwagi. Ja też mieszkam w bloku ale pogodziłem się z tym że ściany mają uszy.

ronin 007
26-09-2010, 13:22
U nas też glośno bywa i bywało. Sasiadka z góry, wiek ok 30, a zachowuje sie jak 16-latka. Głosna muzyka, spraszanie koleżanek, z którymi sobie pokrzykuje i trzaska drzwiami bez wiekszej przyczyny. No i puszcza muzyka na cały regulator o 3 w nocy:/ Byłam cierpliwa do czasu, poźniej zaszłam w ciąże i zrobilam sie "troche" nerwowa. Parę epitetów, walenie w rury od grzejników i nasza muzyka zagłuszająca jej muzykę przyniosło rezulat. Narazie jest spokój. A i zakupiłam swetna płytę "głosny sąsiad" jak znowu zacznie, to ja tym typem hałasu poczestuję. W planach mam wywieszenie na jej drzwiach informacji o zachowaniu ciszy nocnej, a na tablicy ogloszen informacji, ze osbe zamieszkujaca dany lokal uprasza sie o przestrzeganie zasad panujacych w bloku i regulaminu spółdzielni mieszkaniowej. Ostatecznie sie do niej przejde, a jak to nie pomoże zacznę wzywac Policję. Koniec żartów. Widac jak sie cos toleruje, to nie mozna liczyc na to ze sasiad sam sie opamieta, trzeba interweniować.

Co do głośnych zachowań (głośna muza balangi krzyki itp) sąsiadów art. zdaje sie 51 kodeksu wykroczeń plus artykuł 100 kodeksu wykroczeń o nękaniu. Najpierw z telefonem komórkowym z włączoną kamerą ze dwa razy poprosić sasiadów o spokój (materiał dowodowy) natępnie wezwanie patrolu policji ze dwa razy a następnie doniesienie o wykroczeniu (zakłucanie porządku narażenie na zdaje się IMISJĘ). Ja po kilkunastu prośbach załatwiłem sprwe po prostu Urzedowo i teraz jest spokój.

ronin 007
26-09-2010, 13:35
A jak wygląda taka informacja o przestrzeganiu zasad panujących w bloku i regulaminu spółdzielni mieszkaniowej??Bo baaardzo by mi sie to przydało :evil: :evil:
ps.mam takiego sąsiada z dołu imprezowicz przeklęty...i mam małe dziecko w dodatku i przydałoby mi się tez takie coś... :lol:

Zasady współżycia określają regulaminy wspólnot mieszkaniowych lub spółdzielni jeżeli one nie mają takich dokumentów( a powinny) każde miasto określa regulaminy zamieszkiwenia w mieszkaniach należących do do jego zasobów i też można powoływać się na takie przepisy.

ronin 007
26-09-2010, 13:37
jak wyciszyć przewody wentylacyjne grawitacyjne blok z wielkiej płyty lata 80 i czy to jest normalne ze dokładnie słyszę każde słowo ciecia z góry jak se siedzę na kibelku, nie żadne krzyki zwykła rozmowa czy to przez komórkę albo jak ciecie ze sobą rozmawiają ? trochę fotek jak to wygląda

http://img17.imageshack.us/img17/5223/beztytuudcu.jpg

na zewnątrz
http://img134.imageshack.us/img134/3502/dsc01219m.jpg

wewnątrz kanał
http://img134.imageshack.us/img134/8936/dsc01220z.jpg

Wygląda na zdjęciu jakby otwór wasz wentylacyjny był w jednym pionie z bezpośrednim sąsiadem obawiam się że jest to błąd budowlany lub sąsiedzi nielegalnie wkuli się do waszego pionu wentylacyjnego bo do swojego podłączyli np. podgrzewacz wody przepływowy lub jeżeli mieszkanie macie po kimś u was jest bład co do lokalizacji właściwego pionu wentylacyjnego . Też mieszkam w takim SILOSIE DLA LUDZI z lat 80-tych także napatrzyłem się na rózne cuda niewidy. Bezpośredni sąsiedzi powinni być podpięci do sąsiadujących ze sobą w ścianie pionów aby nie przenosić chałasów oraz nie powodować wdmuchiwania powietrza z sąsiadujących ze sobą pomieszczeń

mm06
05-10-2010, 11:00
Witam, mam podobny problem z dżwiękami dochodzącymi z klatki schodowej. prosze o podpowiedź jak można wygłuszyć drzwi wejściowe do mieszkania, słyszałem że są jakieś maty które przybija sie na drzwi. czy ktos słyszał o takich matach i gdzie tego szukać?

Martinezio
05-10-2010, 14:52
Wygląda na zdjęciu jakby otwór wasz wentylacyjny był w jednym pionie z bezpośrednim sąsiadem obawiam się że jest to błąd budowlany lub sąsiedzi nielegalnie wkuli się do waszego pionu wentylacyjnego bo do swojego podłączyli np. podgrzewacz wody przepływowy lub jeżeli mieszkanie macie po kimś u was jest bład co do lokalizacji właściwego pionu wentylacyjnego . Też mieszkam w takim SILOSIE DLA LUDZI z lat 80-tych także napatrzyłem się na rózne cuda niewidy. Bezpośredni sąsiedzi powinni być podpięci do sąsiadujących ze sobą w ścianie pionów aby nie przenosić chałasów oraz nie powodować wdmuchiwania powietrza z sąsiadujących ze sobą pomieszczeń
Trochę się mylisz, ale to też wszystko zależy... Na zdjęciu widać, i owszem, prześwit powyżej, ale niekoniecznie musi on być na wysokości upierdliwego sąsiada. Przepisy p-poż odnośnie wentylacji grawitacyjnej w wielokondygnacyjnych budynkach mieszkalnych dopuszczają użycie tego samego kanału dla _wentylacji_ przez kilka odrębnych pomieszczeń, ale obowiązują pewne zasady - przede wszystkim musi być znaczna różnica poziomów tych pomieszczeń, czyli co kilka pięter (niestety nie pamiętam ile konkretnie) można robić otwór w tym samym szybie. No i przede wszystkim dotyczy to tylko i wyłącznie wentylacji.

Na upierdliwych i hałaśliwych sąsiadów kiedyś ktoś podawał sposób z użyciem zestawu nagłaśniającego ;) Konkretnie chodziło o dźwięk o b. niskiej częstotliwości - takie dudnienie. Zdaje się, że w ok. 25 Hz dźwięk jest już słyszalny, ale jego zlokalizowanie jest niemożliwe ;) Przy odpowiednim natężeniu można skutecznie uprzykrzyć życie całemu blokowi :stereo: i co najlepsze - nikt nie dojdzie, kto konkretnie to robi :evil:

My też przerabialiśmy głośne sąsiedztwo, w dodatku drzwi wejściowe wykonane były z dykty (mieszkanie wynajmowane, więc nic z tym zrobić nie szło). Na szczęście teraz jesteśmy już na swoim, gdzie nikt nam nie przeszkadza i mamy pełnię komfortu ciszy i spokoju :)
W bloku zawsze był problem - a już w blokach z wielkiej płyty to rezonans jest taki fantastyczny, że słychać było u sąsiadów każdą jedną potrzebę fizjologiczną :sick:

freetask
06-10-2010, 17:43
trochę to dziwne... jest różnica między imprezowiczami za ścianą a słyszeniem jak łóżko skrzypi... ale niezależnie od wrażliwości autora wątku, co do wentylacji, to mi się wydaje, że do tego samego komina wentylacyjnego mogą być podpięte mieszkania co drugie piętro, więc przez ścianę/sufit słyszysz sąsiada bezpośrednio obok/nad a przez kanał wentylacyjny słyszysz tego dwa piętra wyżej i już nigdy nie jest cicho :-( jeśli jesteście podpięci co każde piętro spróbuj wyjaśnić to w spóldzielni/we wspólnocie...

ronin 007
06-10-2010, 23:56
Witam, mam podobny problem z dżwiękami dochodzącymi z klatki schodowej. prosze o podpowiedź jak można wygłuszyć drzwi wejściowe do mieszkania, słyszałem że są jakieś maty które przybija sie na drzwi. czy ktos słyszał o takich matach i gdzie tego szukać?

Maty do tapicerki drzwi nabędziesz między innymi w Leroy Merlin na dziale metalowym. Mata taka niewiele wygłusza jest to raczej ozdoba drzwi (kawałej skayu i 2 cm miękkiej pianki poliuretanowej nie jest w stanie znacznie zablokować dźwięki z korytarza). Najlepszym rozwiązanem jest tzw. pustka powietrzna czyli montuje się po prostu drugie drzwi koło tych co są ( na zewnątrz lub wewnątrz zależy jak masz zamontowane obecne). Może wynaleziono jakieś nowsze technologie ale jak jakiś czas temu zajmowałem się budowlanką stosowano tylko tapicerkę drzwi (sam mam taką więc wiem że lipa u mnie to tylko ozdba) i pustką powietrzną ( czyli drugie drzwi). Jak znajdziesz coś nowszego to daj znać. Jak będziesz przypadkiem montował drugie drzwi to staraj się montować takie otwierane do środka przepisy p.poż. jeżeli otwierane na zewnątrz ( mogą być obiekcje administracji) to takie z przeszkleniem abyś nikogo nie zabił drzwiami na korytarzu (np. zbiegającego dzieciaka)

SylwiaK.
26-10-2010, 06:36
Witam,
czy w bloku czy w domku zawsze zmożna znaleźć jakiegoś "upierdliwego sąsiada". Mieszkałam na wsi w domku jednorodzinnym przez 4 lata i to był najgorszy czas w moim życiu. Codziennie musiałam zasłaniać zasłony bo niby przypadkiem sąsiad wychodził z psem na dwór (śmieszne bo ten pies zazwyczaj i tak biegał na dworze) i gapił się w nasze okna. Poza tym cokolwiek robiłam na działce to zaraz zgraja sąsiadów stała przy płocie i wziapiała się. Nawet jak węgiel mi przywozili na zimę to było to sensacją bo "Nowa kupiła wyngiel". Cały czas byłam obserwowana. Długo by opowiadać. Sprzedałam dom i kupiłam ponownie mieszkanie w bloku. Nikt tu nie imprezuje ale :
1. palenie tytoniu na klatce i w windzie,
2. malowanie przez młodzież różnych obrazków na klatce i w windzie,
3. sikanie w windzie,
4. chodzenie na obcasach o 6 rano (kobieta zakłada szpilki chyba jak tylko wstaje z łóżka i łazi w nich aż do wyjścia do pracy)
5. rzucanie petów gdzie popadnie
Kilka razy zwracałam uwagę jak ktoś wchodził do klatki z zapalonym petem i szedł prosto do windy ale niewiele to poskutkowało. Sama palę ale do głowy nigdy by mi nie przyszlo aby zaśmierdzać klatkę, windę czy wyrzucać niedopałki przez okno. Wstyd znajomych zaprosić bo jak wsiada się do windy to oczom ukazują się męskie i damskie narządy płciowe wyrysowane przez rzekomo grzeczne dzieci mieszkansców bloku i ich przyjaciół. Żygać się chce jak to tego dojdzie jeszcze kałuża moczu na tak niewielkiej przestrzeni w windzie.
Już rano jestem poddenerwowana bo kobieta galopuje po mieszkaniu w szpilkach przez pół godziny a zaczyna o 5.30. Mogłabym wstawać o 6.00 do pracy ale jestem zmuszona o 5.30 tak jak z pewnością inni sąsiedzi. A najgorzej wkurza mnie to, że nikt z sąsiadów nie reaguje na to wszystko i tylko pogadają między sobą przez minutę w windzie i na tym się kończy. Spółdzielnia też się tym nie przejmuje. Jak dojdą jeszcze balangi i rozbijanie okien na klatce to zmykam stąd.... może najlepiej na jakieś pustkowie ;)
A może ktoś z was posiadałby takie abc życia w sąsiedztwie aby można to było wrzucić do skrzynek wszystkich sąsiadów lub wywiesić na tablicy informacyjnej? Może coś takiego by pomogło.....

Martinezio
26-10-2010, 12:47
SylwiaK: IMO najlepszym wyjściem jest budowanie nowego domu w okolicy, w której powstają inne nowe domy. Niestety, taka zastała wiocha ma tę wadę, że ludzie są ciekawi, co może przerodzić się w ciekawskość i w efekcie co najmniej wzburzyć krew w nowych mieszkańcach.
Jak się chce mieć święty spokój, to najlepiej budować właśnie na peryferiach, gdzie jest względnie sensowna komunikacja (nie polecam środka lasu ;)). My tak się usadowiliśmy i jesteśmy zadowoleni - cisza, spokój, nikt nie zawadza i nie wtrąca swoich "użytecznych" uwag ;) Co prawda "nie ma róży bez ognia" ;), bo dojazd do roboty znacznie się wydłużył, ale święty spokój droższy piniendzy ;)

SylwiaK.
30-10-2010, 10:22
Martinezio - jeśli zdjęcie prezentowane przy Twoich wpisach to Twoje nowe lokum to gratuluję ślicznego domu :) Jest bardzo sympatyczny, nie za duży i nie za mały a przy tym w miłych i spokojnych barwach.
Niestety przez najbliższe lata będę mieszkać w bloku, bo mój mąż jak na razie nie chce słyszeć o budowie. Wystraszył się gdy naszym znajomym spalił się nowy dom do którego mieli się wprowadzić. W efekcie został im kredyt 300 tys. do spłaty a PZU nie chce wypłacić kasy co było do przewidzenia. Nadal mieszkają we trójkę w kawalerce i nie stać ich na nową budowę.
Ale ja nie kapituluję :) Na razie szukam powoli działki w atrakcyjnej okolicy....

michal_d
04-11-2010, 11:07
Witam Wszystkich
Ja mam podobny problem sąsiadka z góry upija sie i całe noce wyzywa i męża sąsiada trzaska drzwiami i takie tam mam 2 małych dzieci starszy ma 4 lata i w nocy sie budzi płacze wzywałem policje składałem pisałem skargi do spółdzielni nic nie pomaga sąsiadka jak jest trzeźwa to tak jak by jej nie było jak pijana to wytrzyma nie można Moją żonę to jakoś strasznie nie denerwuje (w blokach się wychowała  )a ja już nie wytrzymuje jak słyszę ta kobite to szału dostaje nawet jak nie krzyczy to się denerwuje że zaraz zacznie
Na szczęście mamy juz uzbrojona i ogrodzoną działkę kupiony projekt i jak wszystko dobrze pójdzie od marca ruszam z budową domu mam nadzieje jeszcze trochę wytrzymam bo domu nie buduje się w kilka miesięcy chce postawić stan surowy i sprzedać mieszkanie  żeby wykończyć myślę e ze do 2 lat się uporam tylko czy tyle wytrzymam ?

Martinezio
04-11-2010, 14:26
Martinezio - jeśli zdjęcie prezentowane przy Twoich wpisach to Twoje nowe lokum to gratuluję ślicznego domu :) Jest bardzo sympatyczny, nie za duży i nie za mały a przy tym w miłych i spokojnych barwach.
Niestety przez najbliższe lata będę mieszkać w bloku, bo mój mąż jak na razie nie chce słyszeć o budowie. Wystraszył się gdy naszym znajomym spalił się nowy dom do którego mieli się wprowadzić. W efekcie został im kredyt 300 tys. do spłaty a PZU nie chce wypłacić kasy co było do przewidzenia. Nadal mieszkają we trójkę w kawalerce i nie stać ich na nową budowę.
Ale ja nie kapituluję :) Na razie szukam powoli działki w atrakcyjnej okolicy....
Tak, to moje i mojej rodzinki nowe lokum, które obecnie wykańczamy powolutku. Wprowadzaliśmy się na goły beton, dosłownie. Na szybciora były tylko robione podstawowe pokoje i sekcja sanitarna, że się tak wyrażę, aby można było jako tako egzystować, a resztę dłubaliśmy i dłubiemy po malutku. Nie byliśmy w stanie dłużej wytrzymać na wynajętym. Przeprowadzkę zorganizowaliśmy w wakacje, dzięki czemu udało się dzieci sprzedać na dłużej do babci na wakacje. Bardzo to pomogło, bo nie byliśmy od nich uzależnieni. Trochę urlopów poszło, reszta wieczorami i jakoś przetrwaliśmy najgorszy okres i zbliżamy się do końca - właśnie kończę drugą łazienkę i będzie można odpocząć do cieplejszych dni.

Życzę Wam też dużo samozaparcia i ducha walki :) No i przede wszystkim powodzenia w poszukiwaniach.

Mania18
05-11-2010, 11:43
[B]To i ja się dołaczę..

Nie wiem, jakaś "dziwna" jestem, bo przeszkadza mi:

- trzaskanie drzwiami wejsciowymi u sasiadów o każdej porze dnia i nocy, zwłaszcza upierdliwe rano lub pózno wieczorem - "bo przeciez ja już wstałem lub jeszcze nie śpię..", to nic , ze inni mogą jeszcze wypoczywać..,
-hodowanie habazi na balkonie nade mną i fura obesłych i kolorowych płatków., łodyg na balkonie i wieczne sprzatanie, a przy tym zabarwione na czerwono okna PCV !, ----jak to ktos kiedyś mądrze i fajnie napisał - "..nie po to brałem kredyt i bede go spłacał do konca życia, zeby dziecko na balkon wyjsc nie mogło, usiąśc sobie na kocyku..." bo na głowe sie sypie i pieron wie co na tym balkonie jest.., było, bedzie - robale z kwiatuszków, troszkę ziemi, zgnilizny..."
- wszystko słyszalne ściany, piony kanalizacyjne, czy co tam jeszcze jest - się walą na skrzypiącym łóżku - kiebut, kiebut, kiebut - słychać, pierdzą w wannie - słychać - sorry za wulgaryzmy, ale inaczej sie nie da..,
- mycie garów po 22.00 w taki sposób, ze głowa odpada i nie sposób położyc sie spać. Po co delikatnie to robić, przeciez mozna pierdyknąc garem o podłogę, kran, powrzucac gary na dno szafki i git..,
-jest małe dziecko, sie drze w środku nocy, a podrzemy sie i my-to o rodzicach..
Żeby nie było tez mam , miałam małe dziecko i to jest zrozumiałe, ze trzeba sie z ty,m liczyć, ale po co do jasnej cholery nawoływac sie z jednego konca mieszkania na drugi-.., mozna ciszej, delikatniej..[,
-a zrobimy sobie mały remoncik ok. 23, przeciez nikt nie usłyszy, jak bede listewki w pokoju przybijał, delikatnie.., po cichutku.., albo pani na maszynie trzaska garderobę do 24, no przeciez "wolnoć Tomku w swoim domku" - nie, przeciez nie słychać, pralka bębni, tylko sie pion trzesie, ale co z tego ze 23 godzina, a cały dzien pani domu byla na miejscu, spac nie moze , to se pranie wstawi..tez nic nie słychać!?

Nie wiem, czy wszystko, pewnie nie...jeszcze cos zaraz mi sie przypomni.. ;)

I gdyby nie to, żem w bloku z wielkiej płyty wychowana, to byłoby do zrozumienia, ale mieszkałam w takim bloku, bylo spokojniej, teraz od 5 lat mieszkamy w bloku z lat 90, nie wiem, moze on tez z wilekiej płyty, chociaz wydawalo mi siei, jak je budowali, ze z pustaków?, ale , cholera głosniej, glosniej, po stokroc glosniej niz w tamtym starym!!??

Ludzie, którzy ze mną w klatce mieszkają UWAZAJĄ sie za kulturalnych, bo: biegają do koscioła 2 razy w tygodniu, pracują w szkole, urzedzie..., studia w kazdym badz razie ukonczone..
Dzieci sa i jak to dzieci rózna, ale niby tez WYCHOWANE!!

No i ja , z dzieckiem, mezem , wszytsko rozumiejąca ( moze sie nie da tego odczuc w tym , co napisalam powyzej, ale rozumiejąca, a raczej wyrozumiala), i żeby nie było do kosciola chodzaca, ale widac roznice w chodzeniu a chodzeniu.... ;)); naprawde czy tak trudno jest sie domyślic, uszanowac drugiego......

Po co tak walic tymi drzwiami, ze czlowiekoi szklanka ze stolu spada, przeciez sa klamki, na Milosc Boska!! ;)), kwiatki - ok, ale u siebie w pokoiku, a nie sypiace sie na balkon sasiada., troszke ciszej, delikatniej...

Nie wiem, BURACTWO w tym naszym społeczenstwie i tyle!! A kto sie bardziej za wyksztalconego i na poziomie uwaza, tym faktycznie jest mniej kulturalny .
Pytanie, czy tacy ludzie zdaja sobie z tego sprawe ir obią to na złość?, czy raczej nie zdaja soebie sprawy z tego, na zasadzie, zawsze tak robiłem/am i nikt mi uwagi nie zwracał..?

POzdrawiam wszystkich, którzy mają "miłych" sąsiadów i zycze jak najszybszego uwolnieniea sie od hołoty!!
I jak Martinezio wybudowania sobie w cichym zakatku domeczku ..., co tez zamierzamy uczynic na wiosnę, bo jak tak dalej pojdzie, to ja bede strzepkiem nerwow w wieku lat 40!

POwodzenia!/B]

ronin 007
11-02-2011, 17:36
Tak jak napisałaś to jest po części buractwo a po części ludzie nie domyślają się że to może przeszkadzać sąsiadom.
Mi najlepiej podobaja się kilkunastominutowe pożegnania moich sąsiadów ze znajomymi na klatce schodowej a najlepsze są takie rozmowy przygłuchawej staruszki, jak by nie można było pożegnać się i wycałować w mieszkaniu.

ronin 007
13-02-2011, 12:48
Co do hałasów to hitem sezonu są dźwięki które generuje pani która sprząta klatkę schodową. Mianowicie wygląda to tak JEBUT miotłą w ścianę następnie JEBUT w balustradę jest to akcja na pierwszym stopniu przy zamiataniu oczywiście razy 50 bo tyle około stopni (schodów) mamy na klatce schodowej. Nastepnie powtórka z rozrywki przy myciu schodów szmatą załozoną na ta samą sławną miotłę. Po zsumowaniu dochodzimy do około 100 JEBUT w ścianę i 100 JEBUT w balustradę to są oczywiście wyliczenia czysto matematyczne bo życie przynosi niespodzianki pani nie zawsze trafi twardą częścią miotły w ścianę lub balustradę co może powodować nie lada stres u lokatora bo może pani ma wałaśnie udar, zawał a może zadławiła się gumą do żucia lub sztuczną szczęką i co robić udać że się nie słyszy czy wyjść i kobiecie udzielić pierwszej pomocy. Taka pani po zamieceniu schodów i umyciu jest spocona jak nie wiem co a tu jeszcze zawracacze dupy chcą żeby omiotła pajęczyny przecież one jej nie przeszkadzają bo i tak jest schylona a pająk to przecież stworzenie boże i też chce jeść do marketu przecież nie pójdzie. W związku z tym nikt mi nie powie że sprzątanie to lekka praca i że przy tym nie zużywają sie narzędzia ( bo ile takich JEBUT jest w stanie wytrzymać najtańsza chińska miotła) chociaż jakby pani miała posprzątać tak jak my w wojsku 25 lat temu te schody to mielibyśmy na klatce nowego lokatora musiała by chyba zamieszkać. Któregoś dnia tak z ciekawości zapytałem pani czy nie męczy jej takie stukanie, odpowiedziała mi że jest do tego czasem zmuszona bo są lokatorzy którzy jak nie słyszą zamiatania schodów wydzwaniają do administracji że schody nie są sprzątane. Tak więc trzeba być człowiekiem i zrozumieć drugiego tylko grzecznie poprosiłem aby na moim piętrze darowała sobie efekty dźwiękowe. Stwierdziła że jak nie zapomni to jak najbardziej ale jak się zapomni to prosi o wybaczenie kestia przyzwyczajenia a jak wiemy przyzwyczajenie drugą naturą.

Mania18
15-02-2011, 19:16
Mi najlepiej podobaja się kilkunastominutowe pożegnania moich sąsiadów ze znajomymi na klatce schodowej
Tez to znam z autopsji!!


Któregoś dnia tak z ciekawości zapytałem pani czy nie męczy jej takie stukanie, odpowiedziała mi że jest do tego czasem zmuszona bo są lokatorzy którzy jak nie słyszą zamiatania schodów wydzwaniają do administracji że schody nie są sprzątane.
Ale hicior!! ;) No bomba!!! Że tez ja wczesniej na to nie wpadłam!!
Ale i tak macie lepiej, bo szmata idzie w ruch!! U nas jest tylko "jebut "i zmiatanie wszystkich syfów z 4 pietra na dół,ale na sucho!! ;)



tylko u nas cisza jak makiem zasial....
no nie wiem
po prostu zwyczajnie ktos albo sie nadaje do zycia w bloku,albo nie

Czyzby to jakiś mój sąsiad pisał??!! ;))
Czy chodzisz w klapkach-szpilkach w lecie o 6 rano do pracy??To jest dopiero czaD!!!
Bo tak jakoś odniosłam wrażenie, że masz coś na sumieniu z tych wypisanych przeze mnie rzeczy w poście poprzednim i dziwisz się, że "nawiedzona jakaś, jak takie rzeczy mogą przeszkadzać????!!!Prezciez to blok i wolno wszytsko wszystkim!"

Jak ja lubię, jak ktoś czyta "ze zrozumieniem"!!!!


Może zacznę od początku:

- oczywiście zdaje sobie sprawę, że jak ja słyszę sąsiada , to i on mnie!!!Ale staram sie, zeby te odgłosy nie były uciązliwe wtedy, kiedy byc nie powinny--tez chodze do pracy w "hałasliwych" butach, ale schodze po ludzku!!
- nie robie remoncików po 22,"bo moze niktkomu nie bedzie przeszkadzal;o, jak 20 minut pobij emłotkiem..

I nie bede dalej odnosila sie juz do tego , co napisałam wczesneij.

Konkluzja jest jedna:

Jak ktos jest myslacy to wie, co mozna , a czego nie !!!
A ze wiekszosc raczej nie grzeszy wiedza o zasadach savoir-vivre'u, to lepiej jest kogos zwyzywac od zacofanych i nawiedzonych, nie nadajacych sie do zycia w bloku!!!!





I pisze tutaj o sytuacji, kiedy zwrocilam uwage sasiadom z góry, jak mieli w zwyczaju walic o roznych porach nocy w rury kaloryferowe, a moje malutkie dziecko akurat spało pod ch sypialnią..raz tak sie przestraszylo w srodku nocy, ze ryczalo potem, nie mogllismy go uspokoic

Wiec zwracamy grzecznie sasiadom uwagę--ze przestraszyli nam dziecko, ze prosilibysmy zeby uwazali i nie stukali w te kaloryfery, bo to strasznie slychac.., na co oni"..ze my to chyba z lasu, ze to blok i oni nie beda na paluszkach chodzili....i takie tam dyrdymaly!!

Wiec pewnie nie nadaję sie do zycia w bloku!!!Jezeli mnie nie miesci sie w glowie takie postepowanie i zero skruchy i przeprosin zze strony sąsiadów!!!!

ronin 007
17-02-2011, 18:16
Z tą sąsiadką w szpilkach chodzaca po domu to może nie do końca tak bo normalna kobieta ganiajaca cały dzień w szpilkach jeszcze miała by ochotę i zdrowie śmigać w nich po domu. Może to partner popindala w domu w szpilkach zanim ona wyjdzie do pracy i dlatego ten temat jest taki u nich drażliwy. A co chłopinie też się coś od życia należy czemu ma całe życie chodzić w gumofilcach przecież w szpileczce to nóżka tak ładnie wyglada nawet jak niegolona.

Jakiś czas temu w czasie skakania po kanałach telewizyjnych w trakcie reklam zatrzymałem sie na filmie dokumentalnym o zmianach w Rosji. Był tam poruszany temat porządku publicznego spodobało mi sie jedno zdanie narratora << za czasów Stalina w dużych blokach mieszkalnych mieszkający tam emeryci mieli obowiązek codziennie siedzieć kilka godzin na korytarzu i obserwować kto do kogo przychodzi i nasłuchiwać jak zachowują się ludzie oraz obowiązek meldować odpowiednim władzom>>. Tak po głębszym zastanowieniu po modyfikacji coś w tym stylu na jakiś czas przydało by sie u nas bo polacy jak nie mają wspólnego wroga w postaci władzy to nie potrafią sie zachować . Zaraz na pewno będą głosy że to zamach na wolność. Ale jak tak sie napatrzę czasem na ten burdel w Polsce który jest wynikiem tej wolności że policjant przyjeżdzający na interwencję do napier.......cego na ful muzą sąsiada mówi że nic nie może zrobić bo nie ma godziny 22:00 tylko może współczuć to aż chce się krzyknąć Stalin Wróć, a ja pana policjanta poinformowałem co może zrobić bo po prostu był nieuświadomiony że może dużo zrobić albo miał to wszystko głeboko w D....IE.

amalfi
18-02-2011, 09:46
A ja sie odniosę do początkowego wpisu. Rozumiem, że częste balangi, darcie gęby bez potrzeby, bieganie w szpilkach po panelach są bardzo uciążliwe. Ale autor wątku mówi o przewracaniu się na łóżku, zwykłych rozmowach itp. Zastanawiam się, co ci sąsiedzi są winni, że kanały wentylacyjne są felerne. Mają nie przewracać się na łóżku, nie odzywać do siebie, czy nie korzystać z toalety? Oni normalnie żyją. Dlaczego pretensje skierowane są pod ich adresem?

Jak mieszkałam w bloku, miałam odwrotną sytuację. Sąsiadkę pod podłogą, która jak tylko pojawiłam się w mieszkaniu, przybiegała z pretensjami, że mnie słyszy. Zaprowadziłam ją kiedyś do sąsiadów, którzy mieszkali pod nią i którzy potwierdzili, że też ją słyszą jak łazi, spuszcza wode i takie tam. Nic to nie dało. Najlepsze było to, że w moim mieszkaniu bywałam 2 razy w tygodniu, bo mieszkałam wtedy poza miastem i nawet jak mnie nie było, sasiadka wzywała policję, że u mnie jest balanga. Najprawdopodobniej jej się w końcu "na mózg rzuciło", więc uważajcie. ;)

amalfi
18-02-2011, 12:31
no wlasnie wiec ja o tym
bo o ile jestem w stanie zrozumiec pewne pretensje,to wymienianie chociazby pierdzenia w wannie,jest chyba lekka przesada....

Czytając takie narzekania na wszystko i wszystkich, mam wrażenie, że to narzekający są despotyczni, kłótliwi, oczekujący, że wszyscy będą żyć pod ich dyktando, czyli jednym słowem uciążliwi. Zawsze jak słyszę takie marudzenie, że ktoś sobie pierdzi we własnej wannie, a mnie to przeszkadza, to mówię: weźmy takie Bieszczady. Jest tam tyle wolnej przestrzeni, bezludnych połaci dziewiczej przyrody bez ludzi. Troche odwagi i masz święty spokój. ;)

To myślenie typu:
- wszyscy się walą, ja uprawiam seks
- wszyscy pierdzą, ja puszczam delikatne bąki
- wszystkie małe dzieci ryczą, a moje by nie ryczało, ale przez tamte nie może spać...itd. :D

ronin 007
18-02-2011, 17:35
gdzie napisalam o jakims nawiedzeniu?
czy aby nie zbyt impulsywnie reagujesz na moj post?
do Twojej wadomosci-nie mieszkam w bloku,ale zdarzylo mi sie mieszkac obok pana,ktory mial szczekajacego glosno o roznych porach psa
mnie to przeszkadzalo,drugiemu sasiadowi nie!
wnioski?

Wniosek jest taki że sąsiad bez psa był głuchy i mu zwisało że pies szczeka czy nie
To że ja za ścianą mam przygłuchawą sąsiadkę to nie znaczy że mogę puszczać muzę na full bo może przeszkadzać to innemu sąsiadowi temu z dołu, jak chce posłuchać sobie coś głośniej to jest taki wynalazek jak słuchawki.
Psy też miałem w sumie przez przeszło 15 lat ale były uczone że w domu się nie szczeka nie dało sie uniknąć szczeknięcia psa bo robią to one mimowolnie przez sen jak coś im sie śni. Chodzi o ukrócenie takich sytuacji jak zdarzały się w naszym bloku że ludzie wypuszczali psy na balkon a niech sobie psina poszczeka bo sam miałem takiego kumpla, ja osobiście uświadamiałem go że takie ujadanie mieszańca owczarka niemieckiego na balkonie może sie źle skończyć jak nie dla niego to dla psa . Aż w końcu ktoś niewinną psinę otruł.

ronin 007
18-02-2011, 18:09
Czytając takie narzekania na wszystko i wszystkich, mam wrażenie, że to narzekający są despotyczni, kłótliwi, oczekujący, że wszyscy będą żyć pod ich dyktando, czyli jednym słowem uciążliwi. . :D

Tu nie masz do końca racji bo tym co chałasują jeżeli doświadczyli by chwili ciszy w domu to usłyszeli by takie czy inne dźwięki które wydobywają sie od tych narzekających a które by im przeszkadzały. Tylko w domu w którym masz trójkę dzieci to nigdy nie doświadczasz czegoś takiego jak cisza bo zawsze ktoś krzyczy, śmieje się itp. itd a człowiek pada na twarz i od razu śpi. Moja żona nieraz opowiada jak w nocy grzmiało, padało czy coś w tym stylu a ja nic nie słyszałem. Chodzi o zwykły szacunek do innych ludzi, jak np. moje dziecko najdzie czasem na skakanie na skakance i nie da sobie tego wyperswadować ma to robić na dywanie i dodatkowo na dwóch kocach bo ma tłumaczone że tam na dole też ktoś mieszka jak najdzie je na rozmowę na korytarzu gdzie stereo jest po prostu niesamowite to ma to robić półgłosem bo może to i na pewno przeszkadza innym.

amalfi
18-02-2011, 18:23
Zgadzam się Anika. Ja bym jeszcze do wrażliwości dodała naturę ludzką. Mnie przeszkadzają następujące odgłosy: wiertarka, piskliwy głos ciętego metalu, śpiew Patrycji Markowskiej i kilku innych.

Absolutnie mi nie przeszkadza wycie ani szczekanie psa, walenie przez sąsiada drzwiczkami od pieca, odgłosy ruchliwej ulicy z rana itd.....

Do tego wszystkiego dodam przyzwyczajenia. Wychowałam się w domu odległym o 200 m od kolei. Do tego podobno (tak twierdził sąsiad, ja się nie znam, więc zaznaczam, że to nie moje słowa aby nie wyjść na głupka) mieszkaliśmy w rejonie, gdzie startujące z Warszawy samoloty lecące na południe akurat mniej więcej nad naszymi głowami przekraczały jakąś prędkość (barierę dźwięku?) i powodowało to uderzenie takiej siły, że dom się dosłownie trząsł, a szyby dzwoniły. Mnie to zupełnie nie przeszkadzało, a koleżanki, które do mnie przyjeżdżały, zrywały się nocami na równe nogi i jeszcze długo potem miały stany lękowe. ;)

Jeszcze zapytam. Chodzicie do klubów, knajp, dyskotek? Niedawno w Kielcach była jakaś akcja, aby lokale zamykać o 22.00. Anika, nie wiem, czy pamiętasz. Podniósł się wielki szum, że jak to, że ludzie muszą gdzieś sie bawić. Nad knajpami mieszkają też ludzie. No i co? Kto chce mieszkać w centrum miasta, to musi sie pogodzić z całym jego "dobrodziejstwem". Komu przeszkadza normalna egzystencja sąsiadów, to powinien sie wyprowadzić na odludzie, albo jak moja kuzynka wybudować dom w znacznej odległości od linii zabudowy. Pamiętam jak mówiła, że jej by pasowało, jakby tak po obrysie ogrodzenia wszystko z zewnątrz odpadło i ona została sama. Wybudowała domek na końcu działki i ma upragniony spokój.

Dodam jeszcze, że cały czas mówię o normalnym życiu, nie patologii.

ronin 007
18-02-2011, 18:25
tak,w takim razie mamy miliony gluchych mieszkancow blokow w kraju,ktorym nic nie przeszkadza(podkreslam ponownie,ze nie mowie tu o patologicznych sytuacjach),a juz ci co placa po 5 tys z metra,a za polowe tego mogliby miec swoj dom,to juz sa chyba glusi jak pien!


Tak jak piszesz jest to sprawa indywidualnej wrazliwości i nie chodzi tu o głuchotę. Ja mieszkamw bloku koło lotniska gdzie lądują jedne z największych samolotów transportowych na świecie i średnio co pół godziny coś startuje lub ląduje i wcale mi to nie przeszkadza a jak byś zapytał(a) czy coś przed chwilą przeleciało nam nad głowami podejrzewam że nie był bym pewien, ale ujadający pies za ścianą jest mnie w stanie nieźle zdrzaźnić.

amalfi
18-02-2011, 18:33
Ronin 007, ale zauważ, że mówimy o tym samym. O zachowaniach w granicach jakiejś tam umownej normy i o patologii, o której nie ma co gadać. Moje dziecko też ma zakaz puszczania głośnej muzyki w kabinie przysznicowej po 22.00, bo za ścianą mojej łazienki sąsiad ma sypialnię (mieszkam w szeregowcu). Mimo zapewnień majstra "robiącego" łazienkę, że wszystko bardzo starannie odizolował, nie mam pewności, czy nie słyszą. Ale gadanie, że ktoś pierdzi w wannie i to przeszkadza, to moim zdaniem przesada. Zakładając, że mieszkam w bloku. Mam jechać za miasto w celu pierdnięcia, bo jakiś cwok źle zaprojektował kanały wentylacyjne? Litości.

ronin 007
19-02-2011, 22:58
Z tym pierdzeniem w wannie to może nie tak do końca ale muszę powiedzieć że naprawdę w niektórych blokach akustyka jest niesamowita. Jak pojadę do ciotki to swobodnie przez wentylator w ubikacji można podsłuchiwać rozmowy sąsiadów bez żadnego sprzętu szpiegowskiego w żaden sposób sie nie wysilając po prostu tak niesie dźwięki.

Mania18
22-02-2011, 09:47
do Twojej wadomosci-nie mieszkam w bloku, - dziękuję, nie mam więcej pytań!!!! ;))

mnie to przeszkadzalo,drugiemu sasiadowi nie! - ale mnie nie obchodzi co przeszkadza drugiemu, tzreciemu sasiadowi, a co nieprzeszkadza czwartemu i piątemu!!!
ja wiem, jakie zachowania są dopuszczalne i kiedy.., i staram sie zachowywac odpowiedno!!!!odpowiednio, to znaczy tak, zeby inni nie mieli podstaw do narzekania na mnie!


Ale autor wątku mówi o przewracaniu się na łóżku, zwykłych rozmowach itp. - chciałabym, prosiłabym!!!!!, aby moje( a raczej nie moje) wypowiedzi nie byly wyrywane z kontekstu i dostosowywane do przemysleń, wniosków własnych!!!Gdzie ja napisałam o zwykłych rozmowach i przewracaniu sie na łózku???
Proszę o wskazanie!!????


Zastanawiam się, co ci sąsiedzi są winni, że kanały wentylacyjne są felerne. Mają nie przewracać się na łóżku, nie odzywać do siebie, czy nie korzystać z toalety? Oni normalnie żyją. Dlaczego pretensje skierowane są pod ich adresem? m- jakie kurde kanałay????Uczepiłaś sie tych kanałów!!!
Kanały, piony kanalizacyjne, jak zwal , tak zwał - sa u mnie w kuchni i w łazience!!!
W pokojach brak, wiec nie rozumiemem??

Pisałam o wszystkosłyszalnych ścianach, stropach, etc..........!!!!!!
Kanały w łazience, kuchni-wiec pierdzenia, super przyjemne zapachy z kuchni sąsiada są, ale nie biegam i nie zwracam uwagi, zeby obiadu nie gotowali, bo u mnie smierdzi, nie pierdzieli w wannie..bo mnie niedobrze sie robi, no ludzie, weźcie sie nie nakrecjacie. jeszcze raz napisze, co napisała wcześniej-- ZDAJĘ SOBIE SPRAWĘ, ZE JAK JA SŁYSZĘ SĄSIADA , TO I ON MNIE, ZE JAK ON GOTUJE OBIAD I WIEM, CO BEDZIE JADŁ, TO ON TEZ WIECEJ LUB MNIEJ DOSWIADCZA TEGO SAMEGO,, a ze jest to upiedliwe, to inna rzecz, systemu sie nie zmieni!
Nie wiem, czemu moja wypowiedz wzbudzial takie bulwersacje, sa inne, dla mnie zrumiale, ale nie zarzucam nikomu"jak moze ci to czy tamto przeszkadzac/..??""
O, np, ktos pisze:
W bloku zawsze był problem - a już w blokach z wielkiej płyty to rezonans jest taki fantastyczny, że słychać było u sąsiadów każdą jedną potrzebę fizjologiczną - tzn , ze ten ktos tez jest nie ten teges, ze mu sie "na mozg rzucilo"-jak tu niektorzy okreslaja....??Cieszę sie, ze mam normalne odczucia, mnie sie robi nieprzyjemnie, niesmacznie jak słyszę owe odglosy...


to wymienianie chociazby pierdzenia w wannie,jest chyba lekka przesada.... - roumiem, ze Ty sie z tym dobrze czujesz?! Gratuluję!;)
A! zapomnialam, nie mieszkasz w bloku, to znosisz pierdzenie w wannie tylko swoich domowników, a to jest roznica!;))



Czytając takie narzekania na wszystko i wszystkich, mam wrażenie, że to narzekający są despotyczni, kłótliwi, oczekujący, że wszyscy będą żyć pod ich dyktando, czyli jednym słowem uciążliwi. - Zawsze jak słyszę takie marudzenie, że ktoś sobie pierdzi we własnej wannie, a mnie to przeszkadza, to mówię: weźmy takie Bieszczady. Jest tam tyle wolnej przestrzeni, bezludnych połaci dziewiczej przyrody bez ludzi. Troche odwagi i masz święty spokój.

To myślenie typu:
- wszyscy się walą, ja uprawiam seks
- wszyscy pierdzą, ja puszczam delikatne bąki
- wszystkie małe dzieci ryczą, a moje by nie ryczało, ale przez tamte nie może spać...itd.

Nastepna, która dobrze czuje sie z pierdami sasiadów! ;))
dzieci, niech sobie rycza, ich prawo, powiedzmy!!Ale po co o 4 nad ranem drzec sie razem z dzieckiem i przekrzykiwac jeden prze drugiego...ile razy jeszcze bede musiala prostowac Wasze przemyslenia co do moich wypisów....
Dobra, czytam dalej...


To że ja za ścianą mam przygłuchawą sąsiadkę to nie znaczy że mogę puszczać muzę na full bo może przeszkadzać to innemu sąsiadowi temu z dołu, jak chce posłuchać sobie coś głośniej to jest taki wynalazek jak słuchawki. - dziękuję za wnioski, lepiej bym nie ujęła!!


Psy też miałem w sumie przez przeszło 15 lat ale były uczone że w domu się nie szczeka nie dało sie uniknąć szczeknięcia psa bo robią to one mimowolnie przez sen jak coś im sie śni. Chodzi o ukrócenie takich sytuacji jak zdarzały się w naszym bloku że ludzie wypuszczali psy na balkon a niech sobie psina poszczeka - pies, biedak tez malo winien, ze taka jego natura...
, jeszcze jestem w stanie zniesc jakies szczekniecia, ale nie non stop i cala noc na balkonie..
KOgo wina? Ludzi - zamykaja p[isne w klatce, jaka jest balkon i dziiwia sie ze szczeka, nie szczekali byscie, ze was trzymaja na 40 metrach mieszkania i potem na balkonie???

zrozumcie wreszcie ludzie,ze niektorzy placa miliony,zeby mieszkac przy glownych ulicach np Madrytu(gdzie przy zamknietych oknach masz w domu halas 24 na dobe),a inni wola mieszkac w lesie i to jest sprawa indywidualnej wrazliwosci i niczego innego
Zrozum wreszcie, ze to nie wątek, kto mieszka przy najgłosniejszej ulicy..


Tylko w domu w którym masz trójkę dzieci to nigdy nie doświadczasz czegoś takiego jak cisza bo zawsze ktoś krzyczy, śmieje się itp. itd - zrozumiale, ale tą trójkę dzieci mozesz nauczyc, pokazać.... jak zamyka sie drzwi po ludzku, ze nie wali sie w barierki o 6 rano, jak się idzie do szkoły , bo nie musza dawac znac calej klatce, ze wychodzą, jak sprzątaczka, ze sprzata ;)....i o takie rzeczy mi chodzi...O JAKIS ULAMEK CHOCIAZ PRZYWOITEGO ZACHOWANIA, MIMO, ZE CISZA NOCNA MINELA DAWNO, ALBO JESZCZE TRWA!



Wychowałam się w domu odległym o 200 m od kolei. - ALE NIE O TO TUTAJ CHODZI, CO Z TEGO, ZE NAPISZĘ, ZE MIESZKAM W RZECZONYM BLOKU PRZY JEDNEJ Z GŁOWNYCH TRAS PRZELOTOWYCH PRZEZ NASZE MIASTO, ZE PRZEZ 24 GODZINY TIRY KURSUJĄ??
nic!

Tak jak piszesz jest to sprawa indywidualnej wrazliwości i nie chodzi tu o głuchotę. Ja mieszkamw bloku koło lotniska gdzie lądują jedne z największych samolotów transportowych na świecie i średnio co pół godziny coś startuje lub ląduje i wcale mi to nie przeszkadza a jak byś zapytał(a) czy coś przed chwilą przeleciało nam nad głowami podejrzewam że nie był bym pewien, ale ujadający pies za ścianą jest mnie w stanie nieźle zdrzaźnić. WSPÓŁCZUJĘ!!Ale faktycznie mozna jakos sie oswoic z takim hałasami, mieszkasz, gdzie mieszkasz, miales wybor lub nie, jak ja...muisz sie godzic, ale na zakłócanie spokoju juz nie, !!!


Ale gadanie, że ktoś pierdzi w wannie i to przeszkadza, to moim zdaniem przesada. Zakładając, że mieszkam w bloku. Mam jechać za miasto w celu pierdnięcia, bo jakiś cwok źle zaprojektował kanały wentylacyjne? Litości. - Litości!!!Sorki, mnie przeszkadza!!Tobie nie, no i jest git!Oczywiscie znow dorobione własne kąsliwe, bez sensu uwagi..mam jechac za miasto w celu....??Zeby tylko coś napisac i nie mowie - Mądrego!!

Kurde, juz mi sie troche znudziło, ale napiszę - popatrzecie sobie Panie, na moje posty - OBWINIAM WSZYSTKO SŁYSZALNE SCIANY, PIONY, ....o taka akustyke, ale dzialania nie na miejscu - to juz ludzi!!!!
Czyli WY bylybyscie zadowolone z sypiacych sie obeslchlych, badyli, platkow i godzilybyscie sie na sprzatanie kilka razy w ciagu dnia tylko dlatego, ze:
a) sasiadka ma kwiatki na SWOIM BALKONIE i jej mozna?
b) bo to blok i wszystko wszystkim mozna, jeden jest mniej , drugi bardziej wrazliwy..

i jeszcze co tam wypisywalyscie--"....mnie nie przeszakdza, drugiemu pzreszkadza, sasiadka jest cacy, bo se hoduje u siebie".....to nic ze smieci u innych!!Ona ma porzadek, bo wszystko sie sypie na dół :)

.
podsłuchiwać rozmowy sąsiadów bez żadnego sprzętu szpiegowskiego w żaden sposób sie nie wysilając po prostu tak niesie dźwięki. - "Super" - tez tak mam niestety!



ale absolutnym szalenstwem jest oczekiwanie od ludzi,ze stlumia swoje emocje(nie beda sie smiac,plakac - ??????To pisałam ja????Gdzie????


ma prawo zrobic sobie w nocy pranie bo np mu zwyczajnie cos tam zatechlo)itd,itd i dlugo by mozna wmieniac....ludzie chca zyc normalnie,a nie w nerwach jak cos zapomna wychodzac do pracy,zrzucac buty,zeby sie wrocic do domu w skarpetkach,bo sasiad moze spi...paranoja....(poza tym jak sie komus chce spac to spi i odglosy,ktore slyszy czesto,na pewno go nie obudza)
albo sie uczymy z tym zyc,albo do widzenia do wolnostojacego.... - i tu sie mylisz!!!
Miałam z Toba nie polemizoać, bo jak ktos niemieszkajacy w bloku moze wypowidac takie sądy, skoro nie wie jak to jest!!

Mylisz się - jest takie cos jak Regulamin Porządku Domowego, Blokowego....jak ktos jest czytaty i pisaty wie jakie reguły panują w danej społdzielni, tym samy bloku, w ktorym mieszkasz!!!
"..Pranie, bo cos tam mu zatechlo.."---sie usmiałam!!Dobre!!kazde tlumaczenie jest dobre!!Dosc czesto, zwlasza po godz. 23 tej sąsiadce "coś zatęcha"!!!hahaha..Weź nie pisz takich rzeczy!


najwieksza uciazliwoscia byly zapachy potraw od sasiadki,z ktora chyba bylam polaczona pionem wentylacyjnym...zapachy byly o roznych porach,czesto nocnych,bo sasiadka pracowala,a w domu miala czterech chlopa...
no wiec to czego nienawidze:flaki albo brokuly...bleeee....zima nie do wytrzymania!!!w nocy wstawalam i wietrzylam
ale w zyciu nie powiedzialabym,ze sasiadka to burak czy cos w tym stylu
co mam jej sie kazac z pracy zwolnic czy stolowac na miescie?przeciez ona tez zaplacila za mieszkanie i chce normalnie funkcjonowac
nie jestesmy jakimis robotamia z wypowiedzi niektorych,to naprawde wylania sie jakies malkontenctwo - oj, to i tak dobrze, ze cos Ci przeszkadza ;).
Kurde, weź przeczytaj co napisalas, i co odnosisz do mnnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Sąsiadka BURAK< bo obiad gotuje i czuc u mnie w kuchni!!

Mam wrocic na poczatek mojej wypowiedzi??
Wiec robie prrzypis nr 1 w tym miejscu - szukaj wczesniej!!
Znow jakies własne "wyłuszcenia", pisane niby moim palcem!!?? Straszne!

I tak, dotarłam do konca...zmagając sie z wypowiedziami, niejednokrotnie odbiegajacymi od temtu"głosny sąsiad z góry"...np.gotujaca obiad sasiadka..DObre, setnie sie ubawilam, jak mozna rozumiec niby tak prosta(mnie sie wydaje prosta, bez zadnych podtekstow, przejrzyscie napisana z zasadami jakiejs tam interpunkcji, ortografii.....) wypowiedź, jak moja z pierwszego postu i na tyle sposobów moc ja "przerobic"pod swoje przemyslenia i wnioski!!!

A moze chodzi o zwykłe czytanie ze zrozumieniem? ;)

amalfi
22-02-2011, 17:10
No i wszystko jasne. ;)

raas
25-02-2011, 15:50
WITAJCIE
Ja też chciałbym opowiedzieć o moich sąsiadach z góry...Młodzi wykształceni ludzie- Pani sąsiadka pracuje w urzędzie -Pan sąsiad nauczyciel. Niestety Nauczyciel jest melomanem gra na pianinie, które sobie usytuowaał w największym pokoju. Grając na nim wywołuje efekt jakby cały mój sufit grał!! To trzeba usłyszeć na własne uszy! Mam dość dobry telewizor z niezłym nagłośnieniem , ale podczas gry sąsiada nie słychać go nawet na full. Pierwszy ruch zrobiłem obniżając sufit i pakując tam styropian i wełnę mineralną. Pomogło w ok 10%. Można było zwariować. Byłem z wizytą u sąsiadów w trakcie grania z prośbą żeby nie grał (to była niedziela -wieczór) On wywalił na mnie oczy jak reflektory z traktora i zdumiał się że to mi przeszkadza a innym nic a nic. Hahaha właśnie nikomu innemu nie przeszkada ,ale też nikt inny pod nim nie mieszka...Później była policja skarga do administracji powoływanie się na prawo do ciszy -UWAGA -PRAWO DO CISZY MASZ CAŁĄ DOBĘ!!! nie tylko w nocy jak mówiły komunistyczne regulaminy blokowe. W końcu gościu odpuścił, nie gra .To wporzo z ich strony. Ktoś mógłby pomyśleć masz teraz chłopie spokój. Niestety nie niemam. W czasie giercowania na pianinie ich maleńkie dziecko nieco podrosło.Na tyle żeby się poruszać na swoich nogach w miarę pewnie.OOO i tu się zaczęło -butki na nogi i wioooo - To też trzeba usłyszeć na własne uszy -non stop tam i spowrotem .Naprawdę non stop.Nie przekolorowywuję -sam mam dwoje dzieci syna i córkę .Wiem jak to jest- nie robię tragedi z tupnięcia czy przebiegniecia dziecka po mieszkaniu. Nie wyprowadza mnie z równowagi gdy bawi się zabawką która czasem upadnie na podłogę - to jest normalne. Ale bieganie non stop tam i spowrotem normalne nie jest .Popukaliśmy sąsiadom kilka razy w sufit dając wyraz emocjom targających nami po długich wyczynach sprinterskich. Aż kiedyś przyszedł dzień kiedy żona nie mogąc już wytrzymać poszła do sąsiadów do góry...Nooo to też trzeba by zobaczyć- reakcję młodych wykształconych ludzi- Którzy twierdzą że my nie mamy prawa im pukać w sufit bo ich dziecko słysząc pukanie boi się HAHAHA ale oni mają prawo pukać biegając w podłogę i powodując u mnie i mojej rodziny rysy na psychice? To jest chore! Na prośbę , czy nie mogliby zachować trochę ciszy przy wybieraniu się rano do pracy ok godz 7-00 a ja pracuję zawsze od 17-30 i kłdę się ok 3-00 nad ranem więc 7 to dla mnie środek nocy. Sąsiedzi odparli że przecież mogę -jak już mnie ich chałasy obudzą poczekać godzinkę i położyć się znowu!!! to są kpiny... Ja nie opisuję tego żeby wszcząć jakąś dyskusję ani nie staję po niczyjej stronie.Zdecydowaliśmy się na budowę domu i uciekniemy z tego chorego otoczenia. Chciałem jedynie powiedzieć że ci co piszą tutaj że każdy ma prawa, i ze trzeba się nauczyć z innymi żyć to są przeważnie "ci z góry".
Pozdrawiam wszystkich serdecznie

ronin 007
27-02-2011, 21:00
Art. 51. KODEKS WYKROCZEŃ
§ 1. Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

§ 2. Jeżeli czyn określony w § 1 ma charakter chuligański lub sprawca dopuszcza się go, będąc pod wpływem alkoholu, środka odurzającego lub innej podobnie działającej substancji lub środka, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

§ 3. Podżeganie i pomocnictwo są karalne.

Z tego co wiem to nie ma żadnych norm hałasu w decybelach którego by ten przepis nie dotyczył. Czyli dotyczy każdego hałasu który może komuś przeszkadzać ultradźwięki jak nazwa mówi też są dźwiękami a mogą powodować wiele efektow ubocznych, mogą być nie tyle słyszalne a odczuwane.
Oczywiście przesadzam w tej chwili ale jest to przykład że każdy dźwięk może komuś przeszkadzać.
Co do przenoszenia dźwieku do pomieszczeń położonych niżej ludzie układają sobie w niewłaściwy sposób ( zbyt mała izolacja) tak modne dzisiaj panele podłogowe i deskę litą lub klejonkę tworząc puszkę rezonansową miedzy swoimi "panelami" a podłogą właściwą ( po prostu robią wielkopowierzchniowy TAMTAM), tak więc wyciszanie sufitu na niewiele się zdaje. Dzwięki może też z podłogi przenosić ściana jeżeli szczelina dylatacyjnamiędzy "panelami" a ścianą jest zbyt mała.

ronin 007
28-02-2011, 08:43
Normy podają wartości dopuszczalne których przekroczenie powinno być sankcjonowane z urzędu przez odpowiednie instytucje wszystkie pozostałe na wniosek prywatny poszkodowanego. To że hałas mieści się w granicach normy nie zmienia faktu ze może być uciążliwy w życiu.
Nie chodzi o to w tym temacie żeby wpadać w paranoje. Ale przedstawić problem i pomóc sobie go rozwiązać.
Polacy po prostu po reformacji ustrojowej źle zrozumieli poczucie wolności i nawet sobie tego nie uświadamiają . A naczelna zasada wolności jest taka że twoja wolność nie może ograniczac czyjejś bo można za to beknąć, to też wynika z zasad kultury i poszanowania drugiego człowieka.

Mania18
09-03-2011, 11:47
Zdecydowaliśmy się na budowę domu i uciekniemy z tego chorego otoczenia. Chciałem jedynie powiedzieć że ci co piszą tutaj że każdy ma prawa, i ze trzeba się nauczyć z innymi żyć to są przeważnie "ci z góry".
Pozdrawiam wszystkich serdecznie

Żeby sie tylko nie okazało, ze wybuduje sie koło nas ( tez buduję domek) jakis "kulturalny" sąsiad, co to mu wszystko wolno?!
No, ale na górze ciszę mieć będziemy! Zawsze to jakies pocieszenie.. ;)))

Pozdrawiam!

Dagmara1
10-03-2011, 09:09
Ja mam trochę inny problem z mieszkaniem w bloku. Oczywiście hałasy swoją drogą, ale ja też nie jestem bez winy, bo mam małe dziecko, ktore pewnie moim sąsiadom z dołu daje czasem popalić.:o Ale właśnie, ja mam problem z paleniem. U mnie w domu nikt nie pali papierosów, a mimo to w całym mieszkaniu czuć ich zapach (raczej smród).:( Mamy komin wentylacyjny, i wywietrzniki w mieszkaniu wychodzą z niego na lazienkę, ubikację i kuchnię. Przypuszczam, że któryś z sąsiadów z mojego pionu pali papierosy w ktorymś z tych pomieszczeń i cały smród przez kratki wentylacyjne cisnie do mnie.:sick: Czy ktoś ma jakiś pomysł jak to zniwelować? Strasznie nie lubię tego zapachu, szczególnie, jak przesiąknie mi nim cała kuchnia. Proszę, poradźcie coś:)

amalfi
10-03-2011, 12:09
Może coś takiego?
http://www.palarnie.pl/Pochlaniacze-dymu-tytoniowego

Dagmara1
10-03-2011, 12:29
Ciekawe :) Jakby to się dało umieścić w tej mojej kratce wentylacyjnej. Chyba, że to ma jakiś lepszy zasięg, bo inaczej musiałabym mieć takie trzy. Muszę się w to wczytac. Dzięki

barti90
11-03-2011, 12:06
Wracając do tematu wątku, to trzeba też spojrzeć z drugiej strony. Niektóre osoby są strasznie przewrażliwione na sąsiadów. Szczególnie starsze osoby. Przecież każdy był młody i chodził na imprezy, szalał. Dlatego uważam, że sporadyczna impreza do 23, oczywiście kulturalna, byłaby do przełknięcia:)

krova
26-01-2012, 14:45
Miałem ten sam koszmar, przez 4 lata mieszkałem w ślicznym mieszkanku z akustyką taką, że słyszałem chrapanie sąsiada za ścianą. Mało co a skończyło by się to chorobą psychiczną u mnie i prawie rozwodem z żoną. Wpadałem w jakieś obsesje, prawie nie rozmawiałem z żoną bo skoro ja ich słyszę o to oni pewnie mnie też. Zero wizyt towarzyskich u mnie w mieszkaniu bo czułem się skrepowany. Żadne cuda typu - korek na ścianę, wyszmacenie mieszkania itd nie pomagały. Pomogło wyprowadzenie się na wieś i zmiana mieszkania na dom. Teraz jest ok, z małym ale bo sąsiadka ma psa giganta który szczeka jak lokomotywa. Ale i tak jest 1000% lepiej niż kiedyś. Pomyśl o zamianie mieszkania na inne, może być nawet mniejsze, może być dalej niż teraz - byle by było z cegły.

u mnie bylo podobnie jak u kolegi. co prawda nie mam zony, ale skonczylo sie to na mocnym ograniczeniu kontaktow towarzyskich. mieszkanie mialem tak akustyczne, ze slyzsalem doslownie mieszanie herbaty w szkance sasiadki na gorze. przestalem zaprawszac znajmomych - bo uslysza rozmowy, przestalem sluchac radia - bo przeszkadzalo mi, ze ktos slucha razem ze mna (moze sobie tego nie zyczy - no, przesada, wiem...), doslownie chodzilem na palcach, bo czulem sie podsluchiwany... koszar, popadlem w paranoje, po 6 latach tej meki wyprowadzilem sie na obrzeza miasta do szeregowca i zaczalem czuc sie
w koncu jak u siebie...

krova
26-01-2012, 14:52
sie do niej przejde, a jak to nie pomoże zacznę wzywac Policję. Koniec żartów. Widac jak sie cos toleruje, to nie mozna liczyc na to ze sasiad sam sie opamieta, trzeba interweniować.[/QUOTE]

troche zachwiana chronologia, ja bym sie najpierw pofatygowal :))

djcargo
09-01-2013, 23:52
Ja w poprzednim miejscu zamieszkania (wynajmowałem mieszkanie) miałem pod sobą sąsiada-buraka.

W samym bloku, jak to w bloku, czasem było słychać czyjś telewizor, czasem rozmowę przez telefon, kroki. Ale to przyjmuję za normalne, blokowe dźwięki. W domku jednorodzinnym też często takie rzeczy słychać, tylko, że tam są to "nasze dźwięki".

Niestety nienormalne było zachowanie sąsiadów z dołu. Czasami darli się na siebie i na swoje dziecko tak, że aż żal dupę człowiekowi ściskał. Czasami miałem ochotę pójść na dół i zapytać się ich po co się tak na siebie drą, ale wątpię by cokolwiek z tego zrozumieli.
Ale nie to było najgorsze, sąsiad lubił robić imprezy... długie imprezy. Z muzyką... głośną muzyką. Pewnego razu gdy około drugiej w nocy obudził mnie donośny bas + podskakiwanie regału u mnie w pokoju powiedziałem dość.

Pożyczyłem od siostry piecyk gitarowy. Wstałem równo i szóstej rano, położyłem piecyk głośnikiem w stronę podłogi i puściłem kilka kawałków. Od Jacksona po Metallicę. Potencjometr głośności przypadkiem powędrował na 7 w skali 10 (bałem się ustawić więcej, żeby nie spalić piecyka).

Sąsiad poprzedniej nocy też imprezował, więc zapewne uprzykrzyłem mu kaca tak skutecznie, że od tej pory nie miałem już z nim problemu.

Co do dźwięków to sprawdźcie jeszcze piony (tzw. szachty) w których idą min. przewody elektryczne (i coś jeszcze, ale sam nie wiem co). W poprzednim mieszkaniu czegoś takiego nie miałem, a w tym w którym mieszkam teraz jest taka "szafeczka" przez którą się wszystko niesie.

Miśka76
10-01-2013, 19:47
Podoba mi się ten pomysł. Mój sąsiad z domu kiedyś mnie zrugał, ze trrzasnęłam drzwiami od klatki, a sam wydziera się na żonę w środku nocy, puszcza hity disco polo itp. Kiedyś chyba w srodku awantury tam zapukam i zapytam, czy mam wezwać policyjnego mediatora ;)

nie_zapominajka
11-01-2013, 10:53
głośni sąsiedzi to jedno, ale u mnie (blok z wielkiej płyty) są tak cienkie ściany, że ja słyszę co mówi bohaterka serialu oglądanego w drugim pokoju z którym mój nie graniczy...śmiech na sali, przy czym telewizor jest ustawiony na normalna głośność...nie jest to bynajmniej nic przesadzonego, rozmowy tak samo, słychać wszystko, spać nie można...masakra jakaś

Miśka76
17-02-2013, 20:31
U mojego męża w kawalerskim mieszkaniu też tak było :) Słyszeliśmy wszystko, co mówił sąsiad z dołu. Każde słowo. Normalnie strach rozmawiać, bo zawsze masz świadków ;)

royallab
22-02-2013, 17:46
Tak, akustyka w bloku jest wręcz porażająca i na maksa dobra
http://www.royallab.pl

groszek116
26-02-2013, 08:59
[QUOTE=djcargo;5728614]Ja w poprzednim miejscu zamieszkania (wynajmowałem mieszkanie) miałem pod sobą sąsiada-buraka.

Ja mam nad soba sasiadke slonia!!!
dosc mloda babka i nie az jakos nad wyraz gruba, ale chodzi jak slon jakis
i najgorsze ze czasem przez pol nocy, ja nie wiem czy ona nie ma nic lepszego o 2 w nocy niz tupotanie w te i we wte???mezem by sie zajela albo dzieckiem, ktore rano do szkoly musi wstac, ale nie musi sie przemieszcac slonim krokiem
az sie czasem spac nie da.
dodam, ze to nowe budownictwo, tylko dwupietrowy maly blok, innych odglosow nie slychac, a mieszka duzo rodzin z malymi dziecmi i psami echhh

wojtas122
26-02-2013, 19:09
Nie rozumiem takich ludzi, którzy w nocy robią remonciki , w nocy przyjmują znajomych i zachowują się tak jakby mieszkali w wielkiej willi. W dzień śpią a w nocy wkurzają innych swoim życiem

lenka84
13-01-2015, 20:49
Hej, ja tez mam problem z sąsiadami w bloku z góry. Mieszkam kilka lat w swoim mieszkaniu, w którym nie mogę odpocząć psychicznie. Fajny , ładny blok tylko dobijający hałas pochodzący od sąsiadów. Słychać wszystko....Mam wrażenie, że mam podwójne życie. Płacz dziecka, wzloty i upadki uczuciowe sąsiadów, przesuwanie krzesła, wszelkie uderzenie itp...Ale najgorsze jest hałas chodzenia, a dokładnie te dudnięcia (uderzenia ). Żeby jeszcze chodzili spokojnie, stonowanie, tak…normalnie. A oni biegają , szybkim krokiem chodzą w jedno i drugą strone. Ludzie wykształceni, ale czasami mam wrażenie że po kilku krokach zapominają po co szli i się cofają i znów lecą. Niby to dzieci latają non stop ale to nieprawda. Kilka razy prosiłam , żeby pamiętali że ludzie mieszkają pod nimi. Okazało, że zrobili sobie klejoną podłogę bezpośrednio na beton , bez żadnego podkładu. A grubość podłogi 2 mm. Nowość, Tak czasami myślę, jak można takie coś zrobić w bloku – nie zastosować żadnego wyciszenia. Ludzie bez wyobraźni. A najgorsze że ktoś inny musi cierpieć.
Ciekawostka – w innych krajach, mieszkańcy w bloku mają obowiązek zastosowania podkładu pod podłogę. Dobrze by było, żeby taki obowiązek wszedł w Polsce. Może by ułatwiło to nam życie.

lenka84
29-04-2015, 10:57
Wkurzają mnie ci sąsiedzi z góry. Minęło tyle czasu a tu nic się nie zmieniło. Nadal chodzą dynamicznie po super cienkiej (2 mm) cienkiej podłodze. Jak ktoś decyduje się na taką podłoge to niech nauczy się cicho chodzić. I niech montuje sobie takie cuda na parterze lub w domu. A czy ktoś może mi poradzić co mogę zrobić by wyeliminować te hałasy. Może są jakieś przepisy które pomogą mi rozwiążać ten problem. Bo nie stać mnie na zmianę mieszkania a chiała bym normalnie fukcjonować i odpoczywać w własnym mieszkaniu.

zbyszekma
01-05-2015, 22:14
z akustyką i wielką płytą nie wygrasz niestety..

lenka84
02-05-2015, 23:57
Wielka płyta rozumiem, ale mieszkam w nowym bloku (ok.5 lat) i wydaję mi się, że przez brak normalnej podłogi (z zastosowaniem jakimkolwiek podkładem) u sąsiadów z góry jest przyczyną tych hałasów.

Pikol12
05-05-2015, 16:54
Jak w temacie .Blok z wielkiej płyty strasznie słychać sąsiadów z góry zwłaszcza w ubikacji łazience i kuchni przez otwory grawitacyjne wentylacyjne a nie jakieś krzyki zwykła rozmowa czasami jest tak głośno ze nie słyszymy własnych rozmów .2 słychać przez sufit w średnim i małym pokoju .Codziennie ten moher( nie żadna babcia ) budzi nas o przed piąta jak się wybiera do kościoła , potem praca chałupnicza ciągle coś pierze przesuwa i tak cały dzień zero spokoju .Czasami mi sie wydaje ze te ciecie nas podsłuchują.Nie skutkują ani ciekawe epitety wypowiadana pod ich adresem na klopie :) ( słychać jak wchodzą do kibla ,wodę i głosy) ani interwencje następna chyba z nożem będzie .Czasami mi sie wydaje jak by oni mieszkali z nami w 1 pomieszczeniu.Pytanie w jaki sposób mogę choć trochę zniwelować uciążliwe odgłosy sąsiada z góry i jaki by był koszt takich zabiegów.Mozna takie coś zgłosić do spółdzielni blok nie jest nowy lata 80 - te .Na nowe mnie nie stać. W nocy i z samego rana dosłownie masakra słychać nawet jak się delikatnie na łóżko przewraca z boku na bok .Wydaje mi sie ze oni tez nas słyszą nie wydaje mi sie nawet jetem pewien .Zero prywatności .

Zmienić mieszkanie ale nigdy nie wiadomo czy się gorzej nie trafi.

kater-acme
05-05-2015, 17:55
z akustyką i wielką płytą nie wygrasz niestety..

to właśnie w wielkiej płycie jest ciszej niż w nowych ynwestycjach, tfu, blokach - ścianki i stropy są tak cienkie jak dopuszczają to przepisy, deweloper, tfu, budowlaniec nie da ani grama betonu, cegły czy GK więcej niż to absolutnie wymagane; na prezentacjach, w folderach wszystko pięknie, a w realu okazuje się że kiszka i że nowy blok to mistrzowski popis budowania minimalistycznego

lenka84
06-05-2015, 12:48
czyli co...mamy się po prostu do tego przyzwyczaić. Jakiś absurd. Tyle ludzi sie skarży na to a przepisy budowlane pozwalają na takie rzeczy ?

Pikol12
12-05-2015, 16:22
Nie ma jak sąsiad;D

justynkamm
12-07-2015, 06:57
z tego co piszesz widzę, że problem mieszkania w wielkiej płycie i słuchania mimowolnie sąsiadów jest nie tylko moim problemem, zastanawiam się właśnie nad kupnem mieszkania gdzieś poza wrocławiem z ciekawą okolicą, może coś się uda wykąbinować, bo idzie szału dostać

gubik
12-07-2015, 12:39
Jeszcze mieszkam w "wielkiej płycie", mam jak każdy sąsiadów i widzę trochę inny problem.
...

Grzegorz Broda
12-07-2015, 13:00
A ja chciałem się dopytać odnośnie tej inwestycji chodzi o te osiedla parkdomaszczyn http://www.domaszczyn.com.pl/ ?? czy coś jeszcze tam jest. Ciekawie to wygląda